Robinson Crusoe: Przygoda na Przeklętej Wyspie (Ignacy Trzewiczek)

Tutaj można dyskutować o konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier.
NIE NALEŻY TUTAJ PYTAĆ O ZASADY, MALOWANIE, ROBIENIE INSERTÓW ORAZ KOSZULKI! OD TEGO SĄ INNE PODFORA
Regulamin forum
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
Awatar użytkownika
japacyk
Posty: 50
Rejestracja: 12 paź 2012, 15:32

Re: Robinson Crusoe: Adventure on the Cursed Island

Post autor: japacyk »

Leman pisze: brakuje mi tez jakiś tam poszczególnych pionków ( w dwóch kolorach mam po 1 z tych dodatkowych niby-graczy).:mrgreen:
Z tego co pamiętam z instrukcji, którą czytałem raz jakiś czas temu, to piętaszek i pies mają po jednym pionku.
laplace
Posty: 5
Rejestracja: 08 sty 2012, 16:52
Lokalizacja: Toruń

Re: Robinson Crusoe: Adventure on the Cursed Island

Post autor: laplace »

Czy jest już jakaś całościowa recenzja tego tytułu ?
Pozdrawiam
Kuba
Awatar użytkownika
Jan Madejski
Posty: 736
Rejestracja: 15 wrz 2011, 13:08
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 14 times
Been thanked: 61 times

Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna

Post autor: Jan Madejski »

Pierwsza partia na 2 osoby za mną, więc opiszę pokrótce wrażenia. Graliśmy w scenariusz 1 (ostatecznie doczytałem w instrukcji, że przedmioty ze scenariuszy odnoszą efekt po fazie akcji, więc wychodzi na to, że przy drugiej grze solo udało mi się uratować z wyspy - no ale podczas trzeciej rozgrywki doszedł drugi gracz, więc wolałem nie przeskakiwać do kolejnego scenariusza).


Tym razem gąb do wyżywienia było więcej, więc na początku gry nie zbagatelizowaliśmy walających się po plaży rozbitych skrzyń z lekko nadgniłym prowiantem (przy okazji z zebranych muszli udało się zaimprowizować łopatę, która kilka rund później uratowała rozbitków przed spiętrzoną rzeką, a także pomogła porządkować obóz po niezapowiedzianej wizycie niedźwiedzia). Pamiętając chwile grozy po utracie jaskini w poprzedniej rozgrywce, namówiłem współgracza do jak najszybszej budowy solidnego, przenośnego schronienia. Mając do dyspozycji więcej akcji, zabraliśmy się za planowanie rozbudowy już na kilka rund naprzód - rzeczywistość miała jednak brutalnie wybić nam z głowy jakiekolwiek marzenia o solidnych konstrukcjach...

Od słowa do słowa okazało się, że Cieśla i Kucharka nie przepadają za sobą - jedno chce paleniska, drugie wnyków, a morale zespołu leży. Aby słabnąca determinacja nie dawała bohaterom specjalnie w kość, zdecydowaliśmy się jak najszybciej zamienić oba Pomysły postaci na Przedmioty (daje to po 2 żetony determinacji). Wymagało to solidnej eksploracji Wyspy: Cieśla poszedł więc na północ, Kucharka na południe, a biedny Piętaszek, nie rozumiejący ni w ząb czemu biali państwo tak się drą, postanowił zostać w obozie i poprzestawiać kamienie z miejsca na miejsce, udając że pracuje.

Kombinując jak by tutaj spleść wnyki, Cieśla zabrnął w pobliskie pasmo górskie, gdzie zebrał trochę kamieni - idealnych do skrzesania ognia pod palenisko upartej baby. Tymczasem Kucharka odnalazła łąki ze szczególnym rodzajem splątanych traw, jakie marzyły się Cieśli. I chociaż jedno najadło się przy tym dzikich jagód a drugie straciło kupę czasu na przeszukiwanie zrujnowanej osady, to tego wieczora kłócili się trochę mniej, niż zwykle.

Po przejrzeniu znalezionych skarbów nasi dzielni bohaterowie stwierdzili, że z pokonkwistadorska szablą, tulipanami z butelek po rumie i piracką maczetą mogą zapolować na dzikiego zwierza, które nocami wydawało przeraźliwe odgłosy niedaleko ich laguny. Bestią okazał się być smaczny koziołek, z którego skóry udało się naprędce zmajstrować lepszy dach. Niestety, niedługo po tym jasne stało się, że: na maczecie ciąży klątwa, wioska, z której pochodzi szabla padła ofiarą jakiejś epidemii, a głupie zacięcie tulipanem może wywołać gangrenę...

Gdy biali państwo spędzili czas na odchorowywaniu i poprawianiu sobie morale w obozie, biedny Piętaszek musiał robić za dwóch. Najpierw wybrał się samopas na podróż po okolicy, by odnaleźć źródło rzeki - i, chociaż otrzymał na drogę od Cieśli kompas, to nieborak i tak napytał sobie biedy, gdy źródło rzeki postanowiło znaleźć jego. Innym razem dzielny kompan naszych bohaterów opacznie zrozumiał polecenie splątania lin i Kucharka znalazła go nad ranem półżywego, wiszącego za skrępowaną piętę na pobliskim bananowcu. Od tamtej pory raczej unikali powierzania mu bardziej odpowiedzialnych zadań.

Nadejście pory deszczowej państwo Ciesielscy spędzili grzejąc się przy solidnym, ceglanym piecu pod śmierdzącym, ale wytrzymałym koźlim dachem. Pogoda była im niestraszna i jedynie przy wyjątkowym oberwaniu chmury, które zmusiło ich do przeniesienia obozowiska na wyższe grunty, posiłkowali się barometrem, który jakimś cudem ocalał ze statku. Reszta pobytu na wyspie minęła im na leniwym zbieraniu i suszeniu drewna na stos, aż wreszcie na horyzoncie dostrzegli statek i rozpalili ogień sygnałowy.

Piętaszek odziedziczył kompas.


Gra na 2 osoby różni się od wersji solo. Przede wszystkim nagle problemem zaczyna być morale - trzeba albo ratować się akcją porządkowania obozu, albo stale walczyć o żetony Determinacji, aby móc je bezpiecznie tracić na początku każdej rundy... Tym razem nie było jednego Wydarzenia, które diametralnie zmieniłoby przebieg gry, ale czuć było, że wszystko musimy sobie wywalczyć: po zwiększeniu morale zawsze musiało ono znowu spaść, żetonów Determinacji było jak na lekarstwo, dach i palisada częściowo się rozpadły tuż przed nadejściem zimy, a jedzenia nie zawsze starczało. Jedyne, z czym nie mieliśmy problemu, to poziom broni i źródła surowców. Przez całą rozgrywkę płynnie rozbudowywaliśmy obozowisko i pięliśmy się po drzewku technologicznym, dążąc do konkretnych celów i metodycznie odkładając nadwyżki drewna na stos sygnałowy. Zwycięstwo przyszło w 11 rundzie - chociaż Cieśla miał pod koniec jedynie 4 punkty życia, a w talii Wydarzeń czyhała karta, która miała jeszcze przywalić mu trzema ranami, nie mielibyśmy problemu z przetrwaniem kolejnej fazy pogody, wyżywieniem i odpowiednim zaleczeniem postaci. To z pewnością zasługa większej liczby akcji, chociaż, zależnie od losowych okoliczności, nie muszą one koniecznie rekompensować słabego morale - mimo wszystko wydaje mi się, że wariant solo był trudniejszy (nawet z mnóstwem dodatkowych pionków akcji można w nim wykonać maksymalnie 3 akcje/rundę, co utrudnia zbieranie surowców i odpowiednie ich zabezpieczenie przez fazę pogody).

Podsumowując: trzecia rozgrywka, znów pełna emocji i odmienna od pozostałych - a nadal nie wyszedłem poza pierwszy scenariusz. Gratulacje dla Trzewika!
Awatar użytkownika
cactusse
Posty: 482
Rejestracja: 10 sty 2012, 15:50
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 401 times
Been thanked: 338 times

Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna

Post autor: cactusse »

Trochę mi głupio pisać dobrze o Robinsonie, skoro wrzuca się mnie do wspólnego worka "polskiego krzykacza", ale liczę na to, że autor też człowiek i tylko z patriotycznego obowiązku narzeka na narzekaczy ;-) .

Anyway, wrażenia dla niezdecydowanych :

Bardzo przyjemna i udana gra. Po pierwszych dwóch partiach właściwie instrukcja nie jest już potrzebna, większość działań jest dosyć intuicyjna a niejasne zasady rozjaśniają się w praniu. W sumie jedynym problemem były dla mnie dziwne odwołania w instrukcji do czarnych i niebieskich kosteczek (których w moim egzemplarzu nie ma) ale ten (lub tamten) wątek wyjaśnił mi wszystko ;-) .

Zdążyłem dotąd zagrać sześć razy, dwie gry solo i reszta w dwie osoby, z czego tylko jedna rozgrywka zakończyła się sukcesem - z jednej strony to cieszy, bo po przegranej ma się większą ochotę na powtórkę, z drugiej strony trochę martwi zaskakująco łatwa wygrana (pierwszy scenariusz, bodajże 67 punktów, stos i ognisko ułożyliśmy zanim jeszcze jakikolwiek statek zdążył podpłynąć pod wyspę, aczkolwiek baaardzo polegaliśmy na specjalnych cechach Odkrywcy).
Szczęśliwe scenariusze (przynajmniej dwa które miałem przyjemność rozegrać) różnią się solidnie i wymagają innej strategii. Każda partia zmieściła się w godzinie i pół (łącznie z przygotowanie), tak więc pudełkowy czas wydaje się całkiem celny i rezerwacja całego dnia nie jest wymagana.

Tematyka jest świetnie oddana, kart jest wystarczająco dużo, by nie wszystko leciało na jedno kopyto, tajemnice cieszą wesołymi odwołaniami (wystarczy znaleźć bicz) a cała gra potrafi budować dosyć zabójcze historie :
- Raz kucharz swoim narzekaniem (i zapewne kuchnią) zmusił odkrywcę do samobójstwa (ach, to niskie morale)
- Raz połowa wyspy się zawaliła odcinając obóz od plaży
- Raz katastrofa ścigała katastrofę, płonęły lasy, wysychały źródła, a kucharz sprowadzał deszcz za deszczem
- Raz odkrywca zaginął na kilka dni (nie ma to jak hurtowa noc poza obozem) i wrócił ledwo żywy z wycieczki
- Raz wypiliśmy beczkę rumu celebrując znalezienie starych, podartych ubrań
- Raz odbębniliśmy mexican standoff z naturą - ja, Piętaszek, goryl i dwa pistolety
- Raz (a właściwie trzy razy) niedźwiedź-nemesis rozwalił nam obozowisko i cieśla w zemście wystrugał łopatę

Bardzo podoba mi się wrzucenie stałych efektów przedmiotów na drugą stronę karty - szkoda, że nie wspomnieli o tym w instrukcji i nie zauważyłem tego wcześniej ;-) .

Nie sądzę, by Robinson w jakiś magiczny sposób rozwiązywał problem gracza-prowodyra. Jest dużo opcji do wyboru, ale gra wydaje się promować dobrą znajomość "mechaniki" (znaczenie naczyń, leków, łopaty czy porządkowania obozu wychodzi dopiero po pierwszym podejściu) i zdarzają się "akcje, które musisz koniecznie wykonać!". Ba, jedyna moja wygrana zaczęła się od "dobra, wiem już o co chodzi, proponuje..." ;-)

Jedyne co w Robinsonie burzy mi zen, to :
- Wtasowywanie Przygód do kart Wydarzeń, albowiem po rewersach łatwo rozpoznać co będzie następne. Na BGG widziałem propozycje wyciągania karty ze spodu stosu lub władowania go do nieprzeźroczystych koszulek.
- Podglądanie drugiej części karty Przygody przed wtasowaniem do stosu Wydarzeń. Nie mogę się zdecydować, czy traktować to jak grę przygodową, przymykać oko i być potem zaskoczony efektem, czy bawić się w strategię, czytać przed wtasowaniem i przygotowywać się na odbiór (co wydaje się czasem wymagane, jak jedna karta która wymaga posiadania jedzenia w pierwszej fazie) ;-) .

Ogółem świetna pozycja dla miłośników co-opów, pozostaje tylko pogratulować Portalowemu zespołowi i liczyć na rychłe (jeszcze i w całości polskojęzyczne ;-) ) dodatki, bo ja!-chcę!-więcej!-postaci! .
Awatar użytkownika
Wassago
Posty: 918
Rejestracja: 09 sty 2012, 20:11
Lokalizacja: Gliwice
Has thanked: 3 times
Been thanked: 2 times

Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna

Post autor: Wassago »

Jedyne co w Robinsonie burzy mi zen, to :
- Wtasowywanie Przygód do kart Wydarzeń, albowiem po rewersach łatwo rozpoznać co będzie następne. Na BGG widziałem propozycje wyciągania karty ze spodu stosu lub władowania go do nieprzeźroczystych koszulek.
- Podglądanie drugiej części karty Przygody przed wtasowaniem do stosu Wydarzeń. Nie mogę się zdecydować, czy traktować to jak grę przygodową, przymykać oko i być potem zaskoczony efektem, czy bawić się w strategię, czytać przed wtasowaniem i przygotowywać się na odbiór (co wydaje się czasem wymagane, jak jedna karta która wymaga posiadania jedzenia w pierwszej fazie) .
Takie zasady są celowe i mają za zadanie przygotować graczy do jakiś wydarzeń, a nie że nagle dzieje się kilka negatywnych rzeczy na raz i nie mieliśmy szansy się przed tym uchronić.
Awatar użytkownika
Portal Games
Posty: 1363
Rejestracja: 01 lis 2012, 12:26
Lokalizacja: Gliwice
Has thanked: 27 times
Been thanked: 303 times
Kontakt:

Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna

Post autor: Portal Games »

Bardzo dziekuje za raporty z gry!

W odpowiedzi na pytania:

1. Rewersy kart przygody celowo są z odmiennymi rewersami. Dzięki temu, że taka karta ma wyróżniony rewers i widać ją na wierzchu stosu gracze mają ostatnią turę na reakcję, ponieważ widzą co nadchodzi. Zwiększa to możliwość podejmowania świadomych decyzji.

Fabularnie jest to bardzo barwne, np. na wierzchu jest szara przygoda, gracze pamiętają, że jeden z nich był ukąszony przez żmiję i teraz widzą, że facet już gorączkuje, czuje się słabo i albo przygotują dla niego Lek albo za chwilę będą kłopoty. Albo widzą na wierzchu stosu kartę brązową i pamiętają, że jak budowali wcześniej to używali bambusa i karą było zawalenie się dachu - karta leży więc na wierzchu stosu i gracze oczami wyobraźni widzą już, że dach się już poważnie chwieje.

2. Dolną część karty przygody jak najbardziej gracze muszą sobie przeczytać. Muszą znać nadchodzące konsekwencje swojej przygody, by mogli świadomie spróbować się do nich przygotować.
Awatar użytkownika
veljarek
Posty: 1189
Rejestracja: 07 sty 2009, 19:50
Lokalizacja: Warszawa - Ochota
Has thanked: 5 times
Been thanked: 23 times

Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna

Post autor: veljarek »

Witam,

A ja się pytam czy wydawnictwo ma w planach dodatki do gry?
_______________
Nie wystarczy grać w gry, trzeba jeszcze grać we właściwe gry
Awatar użytkownika
Trolliszcze
Posty: 4784
Rejestracja: 25 wrz 2011, 18:25
Has thanked: 69 times
Been thanked: 1039 times

Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna

Post autor: Trolliszcze »

In b4: "Tak, ale tylko na rynek francuski". Hue hue.
Awatar użytkownika
Portal Games
Posty: 1363
Rejestracja: 01 lis 2012, 12:26
Lokalizacja: Gliwice
Has thanked: 27 times
Been thanked: 303 times
Kontakt:

Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna

Post autor: Portal Games »

Tak, na stronie wydawnictwa będą publikowane darmowe scenariusze w formie PDF. Najbliższy szykowany jest jako mini prezent na święta - będzie to scenariusz "King Kong".

Nie trwają obecnie prace nad dodatkiem "pudełkowym".
Awatar użytkownika
Jan Madejski
Posty: 736
Rejestracja: 15 wrz 2011, 13:08
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 14 times
Been thanked: 61 times

Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna

Post autor: Jan Madejski »

cactusse pisze:Nie sądzę, by Robinson w jakiś magiczny sposób rozwiązywał problem gracza-prowodyra. Jest dużo opcji do wyboru, ale gra wydaje się promować dobrą znajomość "mechaniki" (znaczenie naczyń, leków, łopaty czy porządkowania obozu wychodzi dopiero po pierwszym podejściu) i zdarzają się "akcje, które musisz koniecznie wykonać!". Ba, jedyna moja wygrana zaczęła się od "dobra, wiem już o co chodzi, proponuje..." ;-)
I tak, i nie :) Gdy grałem z żoną, powiedziałem jej, by wczuła się w klimat rozbitków i robiła w grze to, co uzna za stosowne, a ja nie będę się kłócił. Znając mechanikę musiałem od czasu do czasu naprowadzić ją na właściwą drogę ("pójdź uporządkować obóz, bo w następnej rundzie będziesz rozpoczynającym graczem, więc nie tylko opłaca Ci się podwyższyć morale, ale i potrzebujesz żetonów determinacji do stracenia"...), ale przy następnych rozgrywkach pewnie nie będzie to konieczne.
Chociaż zdarzają się akcje, które faktycznie trzeba przeprowadzić - i felietonowy Jan pewnie od razu je spostrzeże - to olbrzymią zaletą gry jest powiązanie mechaniki z klimatem i mnogość akcji. Sprawia to, że: 1) nastawiając się przygodowo można "dobrze" grać (każdy zdaje sobie sprawę, że przed deszczem będzie chronił dach, a w obliczu grożącej gangreny warto poszukać lekarstwa), 2) mniej oczywiste posunięcia też mogą być dobre (bo gra polega w dużej mierze na zapobieganiu nieszczęściom na wielu frontach i nie zawsze trzeba słuchać Jana, by zabezpieczać ten najbardziej oczywisty - po kilku rundach, gdy uderzy nowe niebezpieczeństwo, gracz może z satysfakcją stwierdzić, że zapobiegła mu właśnie jego akcja, a nie optymalny ruch Jana). Wiadomo też, że poza przetrwaniem trzeba jeszcze gdzieś wpleść akcje zbliżające graczy do realizacji celu scenariusza i gracze mogą z góry wydzielić sobie długofalowe role: jeden rozbudowuje schronienie, a drugi dba o warunki zwycięstwa.
Zapewne, gdyby wszyscy grali optymalnie, w oderwaniu od elementu przygodowego, to szybciej osiągaliby cel zwycięstwa i lepiej chroniliby się przed potencjalnymi zagrożeniami, ale moim zdaniem ta gra prosi się o granie fabularne (chociażby dlatego, że mechanika nie jest abstrakcyjna) i właśnie w ten sposób może dawać największą satysfakcję.
Awatar użytkownika
cactusse
Posty: 482
Rejestracja: 10 sty 2012, 15:50
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 401 times
Been thanked: 338 times

Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna

Post autor: cactusse »

Wydawnictwo Portal pisze:1. Rewersy kart przygody celowo są z odmiennymi rewersami.
(...)
2. Dolną część karty przygody jak najbardziej gracze muszą sobie przeczytać.
Dzięki za informację - bardzo fajnie, że jest to świadoma designerska decyzja i nie muszę się już bawić w szachrajstwa przy tasowaniu ("hmm, zielona jest na wierzchu, to może przetasujmy jeszcze raz..." ;-) ).
Jan Madejski pisze:Chociaż zdarzają się akcje, które faktycznie trzeba przeprowadzić - i felietonowy Jan pewnie od razu je spostrzeże - to olbrzymią zaletą gry jest powiązanie mechaniki z klimatem i mnogość akcji. Sprawia to, że: 1) nastawiając się przygodowo można "dobrze" grać (każdy zdaje sobie sprawę, że przed deszczem będzie chronił dach, a w obliczu grożącej gangreny warto poszukać lekarstwa), 2) mniej oczywiste posunięcia też mogą być dobre (bo gra polega w dużej mierze na zapobieganiu nieszczęściom na wielu frontach i nie zawsze trzeba słuchać Jana, by zabezpieczać ten najbardziej oczywisty - po kilku rundach, gdy uderzy nowe niebezpieczeństwo, gracz może z satysfakcją stwierdzić, że zapobiegła mu właśnie jego akcja, a nie optymalny ruch Jana).
I tak, i nie ;-)

W Robinsonie czasem widoczny jest też odwrotny efekt, który delikatnie łamie ducha Przygody, chociażby losowe efekty zbieractwa. Np. jeżeli felietonowy Jan "zasugeruje" ci wysłanie dwóch cypisów na zdobywanie pożywienia, a ty wyślesz tam tylko jednego (bo gdzieś indziej jest godniejsza akcja), a potem przypadkowo wykończysz obozowe źródło i zmusisz wszystkich do przenosin na inny kafelek, to "a nie mówiłem" jest naprawdę nieprzyjemne (a przecież podróżnicza intuicja podpowiada, że około-obozowe prace są znacznie bezpieczniejsze niż wycieczki w głęboką dżunglę ;-) ).
Wydaje mi się, że dużo tutaj zależy od scenariusza. W dłuższych wersjach lub tam, gdzie dokręcanie śruby zaczyna się później (jak "Rozbitkowie") jest dużo miejsca na eksperymenty i indywidualne buszowanie, a dopiero ostatnie rundy pokazują jak bardzo gracze się pomylili. Przy scenariuszach krótszych, gdzie gra napada cię już przy samej plaży (jak "Kanibale"), potrzebna jest już zwięzła strategia, uprzednie doświadczenie i głośny leader (ha, ciekawe czy da się ten scenariusz przejść spokojniejszą drogą, bez obowiązkowego palenia wiosek w pierwszych rundach) ;-) .
Awatar użytkownika
fluor
Posty: 314
Rejestracja: 01 sie 2009, 01:13
Kontakt:

Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna

Post autor: fluor »

Jestem po pierwszej partii z czytaniem instrukcji w trakcie (trwała niespieszne 2,5h), gra na dwie osoby. Wrażenia jak najbardziej pozytywne. Co prawda ponieśliśmy porażkę, gdzieś w rundzie 9 pogoda nas wykończyła, stos nie był nawet zaczęty, ale ta pierwsza rozgrywka pozostawiła bardzo silną chęć odegrania się, spróbowania ponownie. Mechanika różnych stosów przygód, wtasowywania kart z efektami oraz drzewka technologicznego przedmiotów bardzo mi się podoba, wielki szacun dla autora gry :)
Awatar użytkownika
Malash
Posty: 197
Rejestracja: 18 sty 2012, 22:49
Lokalizacja: Warszawa Praga Płd.
Has thanked: 14 times
Been thanked: 19 times

Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna

Post autor: Malash »

WRAŻENIA...
...po pierwszych dwóch partiach:

scenariusz 1. i 2. (na odpowiednio dwie i trzy osoby)
wyglądały dosyć podobnie:

- pierwsze tury przerąbane - nie ma jedzenia, drewna, schronienia, nie ma w co ręce włożyć.
- do połowy gry trwa przygotowywanie się do zwycięstwa - budowanie kluczowych przedmiotów, dachu, ewentualnie przenoszenie obozu w myślny sposób na opłacalny kafel na środku wyspy (aczkolwiek w pierwszej grze się nawet nie ruszyliśmy z plaży). Nie zaczęliśmy jeszcze zbierać stosu/stawiać krzyży. Wydaje się że jest hardo i może być kiepsko.
- druga połowa gry idzie płynnie, zgodnie z planem, troszke trzeba optymalizować ale ogólnie powinno być ok.
- 2-3 ostatnie tury: nie ma co robić z pionkami, bo wystarczy wysłać jednego, może dwóch by budowali krzyż/robili cośtam kluczowego. Reszta pionków w końcu rusza na różne akcje które są bez znaczenia dla osiągnięcia celu, ale nabiją punkty zwycięstwa.

Pierwszą grę skończyliśmy w sumie z jedną raną (druga postać zupełnie zdrowa) i 68 punktami.
Drugi scenariusz nieco bardziej nas poharatał i ugraliśmy w nim tylko 57 punktów.

Co do samej gry:
- klimat czuć,
- mechanika jest fajna - zwłaszcza powracające efekty z kart przygód,
- rzucanie kostkami to czyste emocje.

Duży plus za to że będą nowe scenariusze. Super!

__________________________________________________________________________________


PROBLEMY:

Gracz prowadzący - niestety jest, ale można to ograniczyć "domowymi" zasadami typu:
- decyzje związane z klasowymi umiejkami każdy podejmuje sam, bez naradzania się z innymi, czy nawet pokazywania im dostępnych opcji;
- gdy skończymy planowanie i zaczynamy odpalać akcje nie wolno nikomu doradzać co do wyborów, jeśli z nim nie poszliśmy w to miejsce. Sam musi zdecydować czy bierze grzybki/bambus/etc.
- nie wolno przestawiać pionków akcji innych graczy i ustawiać samemu wszystkiego. To jest detal, ale wprowadza silny bodziec decyzyjny, gdy gracz musi zdecydować czy posłuchać rady "gracza-lidera" i zaplanować inne akcje, zamiast patrzeć jak ten wszystkoustawia i tylko prosi o potwierdzenie jego "najlepszego sposobu na przetrwanie";
- pierwszy gracz prowadzi turę i on opracowuje plan działania, reszta mu tylko doradza i proponuje pomysły. Nie wolno go zagłuszać.

Kwestia kart przygody z wydarzeniach:
Ja gdy tasuje ten deck - robię ostatnie dwa-trzy przełożenia talii bez patrzenia.
Świadome przekładanie decku gdy widzimy złą kartę na górze to moi zdaniem... oszukiwanie gry kooperacyjnej... Co już brzmi źle :D Ale to moje zdanie (nie, nie będę kontynuował tego tematu w dyskusji. róbta co chceta).
Jedyne co można zrobić w takiej sytuacji to świadome wysyłanie pojedynczych pionków na akcje i liczenie na nową kartę przygody, dzięki której będzie trzeba przetasować stos wydarzeń(ale dochodzi nam na głow kolejna karta przygód).

Jest natomiast jedna rzecz, która mi bardzo nie pasuje co do jednej karty promo, a dokładniej:
combo Dzieciak-Żołnierz, które by zabiło tę klasę i frajdę grania Żołnierzem.
Już sama w sobie postać Żołnierza wydaje mi się niespecjalna i nudna - totalne nastawienie na polowania i podbijanie broni.
Moje przypuszczenia potwierdziła tylko opinia mojej dziewczyny, która w drugim scenariuszu grała Żołnierzem.
Tak czy inaczej Combo Dzieciak+Żołnierz zbanowałem.

__________________________________________________________________________________


PYTANIA:

Na koniec mam parę pytań do autora o zasady:

1. Czy przedmioty typu Naczynia, czy Palenisko pozwalają przerobić jednej nocy kilkukrotnie jedzenie na zdrowie, czy są to akcje dostępne tylko raz na rundę?

2. Cieśla: czy może w fazie akcji pójść budować np. krzyż (2 drewna) jeśli posiadamy tylko 1 drewna, ale wie że odpali sobie umiejkę zmniejszającą koszt budowy/od razu kładzie swoje dwa punkty determinacji na tej akcji, zamiast drugiego klocka drewna...? Czy też MUSI zabrać z obozu 2 klocki, a jak odpali umiejkę to jeden klocek przy budowie wróci do obozu?
Rozumiem do czego służy zasada o posiadaniu surowców w momencie wysyłania pionka na akcję, ale ta sytuacja nie bazuje na przyszłych zyskach, a na już posiadanej determinacji... więc jest dosyć specyficzna.

3. Na jednym kaflu nie mogą leżeć dwa takie sam żetony, np. produkcji jedzenia. Jeśli jednak kafelek na którym stoi obóz bazowo produkuje jedzenie, to nie blokuje nam to możliwości położenia dzięki wnykom żetonu jedzenia i produkcji dwóch klocków jedzenia, prawda?

4. "Każda Akcja może być podjęta kilka razy w tej samej rundzie, z wyjątkiem Akcji Zagrożenia..." - możemy więc wykonać wiele razy budowę, ale czy możemy wykonać wielokrotnie budowę np. dachu?

5. Czy możemy wyprodukować ponownie przedmiot, który już posiadamy, po to by zyskać znów jego bonus związany z wytworzeniem?

6. Gdy tracimy wytworzony przedmiot w wyniku kart wydarzeń/przygód - czy tracimy również bonus, który dał nam ten przedmiot przy wyprodukowaniu? Np. - 2 poziomy Palisady przy utraceniu "Muru", albo - 2 jedzenia przy utracie "Tamy"?

7. Scenariusz pierwszy: czy drewno odłożone na palenisko można zwracać do obozu i wykorzystywać na co innego, czy też jest tam odłożone ostatecznie?

8. Scenariusz drugi: Czy w ciągu jednej rundy można postawić kilka Krzyży, czy tylko 1 na turę?

9. Scenariusz drugi: Gdy mamy dołożyć kostki mgły na mapę, a nie ma już wolnych kafelków - wszyscy tracimy życie?
WImięZasad.ZnadPlanszy.pl
także na: Facebooku , YouTube, Spotify i Apple Podcasts.
Analizujemy gry i ich mechaniki. Nie boimy się wytykać im błędów.
Często je naprawiamy, bądź przebudowujemy za pomocą prostych home rules.
Awatar użytkownika
Portal Games
Posty: 1363
Rejestracja: 01 lis 2012, 12:26
Lokalizacja: Gliwice
Has thanked: 27 times
Been thanked: 303 times
Kontakt:

Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna

Post autor: Portal Games »

Do @Malash
Na 99% rozgrywka przebiegała według błędnych reguł. Wielomiesięczne testy gry nie potwierdzają, iż jest możliwość skończenia scenariuszy 1 oraz 2 na kilka tur przed końcem i spokojnego plażowania się w ostatnch turach oraz braku ran. Zachęcam do uważnego przestudiowania podręcznika zasad w poszukiwaniu miejsca, które jest źle rozgrywane.

Odpowiedzi na pytania:

1. Tylko raz na turę.

2. Można położyć na polu budowa 1 Drewno oraz 2 żetony determinacji.

3. Prawda.

4. Tak.

5. Nie.

6. Tak.

7. Nie.

8. Kilka.

9. Tak (jest to gigantycznie hipotetyczna sytuacja).



Odpowiedzi na wątpliwość:
Gracze wybierają sobie cechy, a nie losują, tak więc jeśli komuś nie pasuje Żołnierz-Dzieciak (słusznie skądinąd) to po prostu nie wybierze takiego wariantu.
Awatar użytkownika
japacyk
Posty: 50
Rejestracja: 12 paź 2012, 15:32

Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna

Post autor: japacyk »

Właśnie odebrałem Robinsona z poczty i jak to już opisałem w równoległym temacie o brakach, ja się takich nie dopatrzyłem. :)

Jeśli chodzi o samą grę, troszkę to zajmie zanim rozegram pierwszą partię, jednak jak narazie mogę się podzielić wrażeniami po otwarciu pudełka.

- wypraski - po wyjęciu ich z pudełka kilka płytek wyspy samo wypadło, w sumie lepsze to niż siłowanie się i ryzyko ich rozdarcia. Ilustracje wydrukowanie są bez żadnych przesunięć, dość grube.

- główna plansza - wydaje się wytrzymała i to bardzo. Do tego jest dość spora i przejrzysta. Nie sprawdzałem jeszcze jak leży na stole.

- karty - również przejrzyste, klimatyczne. Wyglądają jednak na takie, które przy intensywnym użytkowaniu długiej żywotności nie będą mieć . Dlatego dobrze zaopatrzyć się w koszulki. O błędach napisałem w osobnym temacie.

- Karty scenariuszy i postaci - dobrze ze ich nie trzeba tasować, nie wyglądają jakoś super trwale, jednak patrząc na ich przeznaczenie to wcale i takie nie muszą być. W końcu tylko kładzie się je na stole i ewentualnie kładzie na nich znaczniki.

- znaczniki kości etc. - pierwsze wrażenie - jest ich całkiem sporo. Niby to bolączka tego wydania jednak u mnie nie dopatrzyłem się żadnych braków. Kości dobrej jakości, bardzo przejrzyste i na pewno będą się dobrze sprawdzać. Znaczniki drewniane i plastikowe - jeśli chodzi o jakość wykonania to również nie ma się do czego przyczepić. wszystko zapakowanie w 3 woreczki strunowe. Pionki nie przypominają tych z instrukcji (no chyba że położymy kolorami jeden na drugi :)) ponieważ są bardziej płaski. jak wyjdzie pomysł z podobiznami postaci w na nie to może być całkiem ciekawe rozwiązanie.

Całość oceniam pozytywnie i nie mogę się doczekać pierwszej partii, na którą niestety przyjdzie mi troszkę poczekać.
powermilk
Posty: 1042
Rejestracja: 25 maja 2012, 11:27
Lokalizacja: Bydgoszcz
Been thanked: 1 time
Kontakt:

Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna

Post autor: powermilk »

Całość oceniam pozytywnie i nie mogę się doczekać pierwszej partii, na którą niestety przyjdzie mi troszkę poczekać.
Zawsze można solo. Nigdy nie rozumiałem wariantów gry solo, jednak od niedawna uznaję je za przydatne, aby zobaczyć jak gra chodzi, czy zrozumiało instrukcję i pamięta zasady. Dlatego przed rozgrywką ze znajomymi jeżeli jest możliwość, zagrywam grę solo, aby wiedzieć jak mam im tłumaczyć grę.

Niestety na pomysł, by grać Robinsona solo wpadłem wczoraj przed snem, a ten tydzień jest ciężki, może czwartek się uda mi zagrać. :)
Lartes
Posty: 62
Rejestracja: 18 lip 2011, 15:49
Been thanked: 1 time

Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna

Post autor: Lartes »

Bardzo pozytywne wrażenia z oględzin pudełka (to jak święta w listopadzie :D ). Pytanie do scenariusza pierwszego, może głupie - na karcie scenariusza napisane jest, że co rundę nie można odłożyć więcej niż jedną kolumnę drewna na stos. Jak rozumiem, chodzi o rzędy poziome ( i zaczynamy odkładanie od dołu, to jest od najdłuższego rzędu?)
Awatar użytkownika
Majek10
Posty: 782
Rejestracja: 15 wrz 2012, 11:29
Lokalizacja: Gdańsk
Been thanked: 1 time

Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna

Post autor: Majek10 »

właśnie nie, najpierw odkładasz jedną kostkę potem dwie i tak dalej
Lartes
Posty: 62
Rejestracja: 18 lip 2011, 15:49
Been thanked: 1 time

Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna

Post autor: Lartes »

Czyli od góry? Ciekawe jak na układanie stosu, ale ok ;)
Awatar użytkownika
Majek10
Posty: 782
Rejestracja: 15 wrz 2012, 11:29
Lokalizacja: Gdańsk
Been thanked: 1 time

Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna

Post autor: Majek10 »

układasz od lewej do prawej
Lartes
Posty: 62
Rejestracja: 18 lip 2011, 15:49
Been thanked: 1 time

Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna

Post autor: Lartes »

Aaa, w tym sensie kolumnami?
Awatar użytkownika
Majek10
Posty: 782
Rejestracja: 15 wrz 2012, 11:29
Lokalizacja: Gdańsk
Been thanked: 1 time

Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna

Post autor: Majek10 »

tak
Awatar użytkownika
Skorzeny
Posty: 125
Rejestracja: 29 sie 2011, 22:36
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 146 times
Been thanked: 6 times

Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna

Post autor: Skorzeny »

Malash pisze: 4. "Każda Akcja może być podjęta kilka razy w tej samej rundzie, z wyjątkiem Akcji Zagrożenia..." - możemy więc wykonać wiele razy budowę, ale czy możemy wykonać wielokrotnie budowę np. dachu?
Wielokrotnie budowę dachu. Czyli możemy dwoma pionkami "na pewniaka" wybudować za jednym razem kilka poziomów dachu (jeżeli mamy odpowiednią ilość surowców oczywiście), czy, żeby wybudować np. od razu dwa poziomy dachu "na pewniaka" musimy poświęcić 4 pionki (dwa na każdy poziom)?



Jakościowo grze nie mogę nic zarzucić, z wyjątkiem dosyć lichych kart postaci (już je sobie zalaminowałem:)) oraz...pionka psa, który jest różowy zamiast fioletowy ;). Grafika zarówno planszy, kart, żetonów jest naprawdę super o pudełku nie wspominam bo to "klimatyczna uczta" dla oczu. Kafle wyspy, karty i żetony porządne. Wypraska tak jak czytam w wielu przypadkach tak i u mnie była rozdarta w dwóch miejscach, ale tym się w ogóle nie przejmuje. Spora ilość elementów oraz ciągła ich rotacja sprawiają, że już kombinuję nad kupnem/stworzeniem organizera (jeżeli ktoś ma jakiś pomysł to niech da znać).

Jestem po dwóch partiach w dwie osoby - scenariusz 1. Pomimo tego, że oprócz Piętaszka (człowiek od czarnej roboty czyt. zapobieganie zagrożeniom ;)) wzięliśmy sobie do pomocy psa to nie udało nam się zrealizować celu. Za pierwszym razem porażka na całej linii, czyli znów zima zaskoczyła drogowców :) Za drugim razem już poszło lepiej, zawczasu wybudowaliśmy sobie dach, nawet palisadę, ale zapomnieliśmy o dosyć ważnej rzeczy w tym scenariuszu jaką jest zbieranie oraz odkładanie drewna.

Mam nadzieję, że trzecia partia, na którą mocno naciska moja druga połówka zakończy się sukcesem.

Na koniec myślę rzecz najważniejsza - synonimem tej gry powinno być słowo "Klimat". Wyciekający wszędzie klimat, to poczucie bezradności, ten strach przed fazą pogody/nocy, te zwroty akcji - w jednej chwili z błogiej sielanki do mega problemów. Za to pokochałem K2 (psychiczne poczucie trudu wspinaczki, życie na krawędzi) i za to można zakochać się w Robinsonie. W połączeniu z fajną mechaniką tworzy mieszankę wybuchową. To jest to czego ja osobiście oczekuję od gier.
Ostatnio zmieniony 06 lis 2012, 01:12 przez Skorzeny, łącznie zmieniany 2 razy.
Lartes
Posty: 62
Rejestracja: 18 lip 2011, 15:49
Been thanked: 1 time

Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna

Post autor: Lartes »

Która strona żetonu obozu/schronienia jest która? :lol: W przygotowaniu gry napisane jest - kładziemy żeton na kafelku startowym stroną obozu do góry (ten szałas). Ok, czytam dalej. "Niektóre kafelki wyspy posiadają schronienie" - wyobrażone są ikoną szałasu, która wcześniej posłużyła określeniu obozu.

Może mi ktoś wyjaśnić z przykładem, o co chodzi?
Awatar użytkownika
Jan Madejski
Posty: 736
Rejestracja: 15 wrz 2011, 13:08
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 14 times
Been thanked: 61 times

Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna

Post autor: Jan Madejski »

Szałas oznacza Schronienie - albo wybudowane przez graczy (odwracasz wtedy żeton na stronę szałasu i kładziesz czarny znacznik na polu z namiotem), albo znalezione na kafelku (jeśli gracze nie wybudowali schronienia niezależnie, to żeton pozostaje na stronie ze znaczkiem "X"). Na ilustracji w instrukcji błędnie pokazano ten żeton stroną szałasu do góry w momencie przygotowania gry - poza tym wszystko jest spójne (np. ikona szałasu występuje na miejscu planszy, gdzie podejmujesz akcję budowy Schronienia).
ODPOWIEDZ