Robinson Crusoe: Przygoda na Przeklętej Wyspie (Ignacy Trzewiczek)
Regulamin forum
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
- Jan Madejski
- Posty: 736
- Rejestracja: 15 wrz 2011, 13:08
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 14 times
- Been thanked: 61 times
Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna
Nie grałem w grę ale czytając o muzyce - ścieżka z Ostatniego Mohikanina
Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna
Senthe, nie pożałujesz . Ja osobiście uważam, że Robek jest lepszy od Arkhama jeśli chodzi o współpracę graczy. I tryb solo działa świetnie, tylko frustrująco trudno wygrać ;P
Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna
To wywiązali się na piątkę z zadania Czasem nawet odnosiłem wrażenie, że aż przegięli ;P
- veljarek
- Posty: 1189
- Rejestracja: 07 sty 2009, 19:50
- Lokalizacja: Warszawa - Ochota
- Has thanked: 5 times
- Been thanked: 23 times
Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna
Jak dla mnie Robinson jest pierwszą grą kooperacyjną która przypadła mi do gustu, po za Mall of Horror (ale to raczej anty-kooperacyjna)
_______________
Nie wystarczy grać w gry, trzeba jeszcze grać we właściwe gry
Nie wystarczy grać w gry, trzeba jeszcze grać we właściwe gry
- Wassago
- Posty: 918
- Rejestracja: 09 sty 2012, 20:11
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 3 times
- Been thanked: 2 times
Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna
Lartes, w czasie testów było tak, że jeśli udało nam się wygrać i byliśmy tylko półżywi, to Trzewik od razu " Coś tu nie działa, za dobrze wam poszło... co by tu zmienić...". Oczywiście testerzy nie czekając na pomysły Trzewika od razu mówili co im ułatwiło, dlaczego w danym aspekcie gry szło im za dobrze itd.
A potem kolejny test i po 3 rundach postacie martwe albo prawie martwe
"Dobra, trochę za trudno... " - mówili wszyscy wspólnie
A potem kolejny test i po 3 rundach postacie martwe albo prawie martwe
"Dobra, trochę za trudno... " - mówili wszyscy wspólnie
- asiok
- Posty: 1423
- Rejestracja: 09 paź 2008, 17:29
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 331 times
- Been thanked: 76 times
Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna
Wassago pisze: (...)
A potem kolejny test i po 3 rundach postacie martwe albo prawie martwe
"Dobra, trochę za trudno... " - mówili wszyscy wspólnie
A wtedy Trzewik "nie staraliście się wystarczająco.."
- Malash
- Posty: 197
- Rejestracja: 18 sty 2012, 22:49
- Lokalizacja: Warszawa Praga Płd.
- Has thanked: 14 times
- Been thanked: 19 times
Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna
@Portal:Wydawnictwo Portal pisze:Do @Malash
Na 99% rozgrywka przebiegała według błędnych reguł. Wielomiesięczne testy gry nie potwierdzają, iż jest możliwość skończenia scenariuszy 1 oraz 2 na kilka tur przed końcem i spokojnego plażowania się w ostatnch turach oraz braku ran. Zachęcam do uważnego przestudiowania podręcznika zasad w poszukiwaniu miejsca, które jest źle rozgrywane.
...
- Owszem, na pewno błędne było to że ze dwa razy w każdej partii wielokrotnie odpalaliśmy palenisko czy naczynia jednej nocy. Gdyby nie to - to skończylibyśmy w pierwszej grze - na połowie życia każdy, a nia na full, a w drugiej na niskim poziomie życia... więc niestety nasze rekordy idą do śmieci
- Dzięki za odpowiedzi!
- Zapraszam was do wątku FAQ. Zaglądajcie tam. Mnie na przykład zależy na oficjalnym stanowisku autora co do spornych kwestii, a nie na "ustalonej przez forumowiczów wspólnej wersji". (a nie chcę zaśmiecać tego tematu pytaniami)
http://www.gry-planszowe.pl/forum/viewt ... 41#p383041
Dalsze wrażenia z gry:
Scenariusz trzeci był ciężki - ledwo udało nam się zwyciężyć:
- trzeciego czy czwartego dnia zginął piętaszek. We are doomed.
- Jenny uratowaliśmy 6-ego dnia i mieliśmy szczęście że kostka dzikich zwierząt nie zaatakowała nam palisady której nie mieliśmy,
- Jenny cały czas trzymała się na 1-3 punktach życia
- Drewna ostatniego dnia mieliśmy na styk.
Końcowy wynik: 29 punktów i radość że mieliśmy farta w kostkach pod koniec.
Scenariusz czwarty:
- eksploracja wyspy i świątyń nie była jakimś super problemem, ale cały czas była presja czasu / wulkanu. Wszystko szło na styk albo miało bardzo mały zapas,
- pod koniec zorientowaliśmy się, że owszem - zwiedziliśmy dość kafli wyspy i świątyń ALE... mamy tylko 2 drewna, a na łódź potrzeba trzy. Nie mamy odkrytego żadnego kafla z drewnem - ostatni zalała lawa.
W 7-ej turze gry ratowało nas już tylko jedno - może znajdziemy drewno w "znaleziskach", np. eksplorując nowy kafel wyspy. Plan ustalony. Zaczynamy siódmą turę. Wydarzenie przesuwa nam obóz na dowolny sąsiedni kafel. Świetnie - z najbardziej wysuniętego na zachód kafla przesunęliśmy się na drugi od brzegu, północny... co oddaliło nas od eksploracji ostatniego możliwego pola - południowego. Cóż począć...
Eksploratorka odpaliła umiejkę na znaleziska, a dzielny kucharz wraz ze świtą trzech innych pionków (+1 za utrudnienie scenariusza +1 za odległość +1 by mieć pewność ruszył na eksplorację)...
Eksploratorka sprawdza... Nie ma drewna w znaleziskach.
Kucharz odkrywa kafel wyspy... Jedno znalezisko. Oby to było drewno... Niestety.
Ostatnie szansa: mamy przedmiot plecak (z talii tajemnic). Zapewnia on przy każdej eksploracji pociągnięcie dwóch znalezisk i zachowanie jednego.
Werble...
Dociąg...
I TAK! JEST TAM DREWNO!!!
Ósmego dnia, na skraju życia kucharz-maruda i zapijaczona eksploratorka opuszczają wyspę w szalupie wypełnionej złotem i marzeniami.
Również 29 punktów... oraz...
HIGH 5!
wait for it
DOUBLE HIGH 5!
Co mi się nie podoba:
- Licznik tur w scenariuszu czwartym. Klimat klimatem, ale wygoda przede wszystkim. Minus za to.
- Kosteczki-znaczniki są proporcjonalnie za duże (do oznaczania życia / tur w 4-tym scenariuszu),
- Ogólnie napisy na kartach są dość małe (trochę się czepiam).
Co mi się podoba:
Gra.
Kawał dobrej roboty. Abstrahując od wpadek z kompletowaniem, literówek itp. itd...
Gra
jest
SUPER.
WImięZasad.ZnadPlanszy.pl
także na: Facebooku , YouTube, Spotify i Apple Podcasts.
Analizujemy gry i ich mechaniki. Nie boimy się wytykać im błędów.
Często je naprawiamy, bądź przebudowujemy za pomocą prostych home rules.
także na: Facebooku , YouTube, Spotify i Apple Podcasts.
Analizujemy gry i ich mechaniki. Nie boimy się wytykać im błędów.
Często je naprawiamy, bądź przebudowujemy za pomocą prostych home rules.
- Geko
- Posty: 6491
- Rejestracja: 18 mar 2006, 22:29
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 4 times
Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna
Zacząłem oglądać taki oto film (rozgrywka krok po kroku)
http://boardgamegeek.com/video/22618/ro ... alkthrough
żeby się z grubsza zapoznać (nie mam już dziś siły czytać instrukcji) i trudno nie przyznać, że gra wygląda interesującą. Ba, chętnie bym zagrał.
http://boardgamegeek.com/video/22618/ro ... alkthrough
żeby się z grubsza zapoznać (nie mam już dziś siły czytać instrukcji) i trudno nie przyznać, że gra wygląda interesującą. Ba, chętnie bym zagrał.
Moje blogowanie na ZnadPlanszy.pl
Na BGG jako GekoPL. Ja tu tylko moderuję, żaden ze mnie administrator.
Na BGG jako GekoPL. Ja tu tylko moderuję, żaden ze mnie administrator.
- Jan Madejski
- Posty: 736
- Rejestracja: 15 wrz 2011, 13:08
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 14 times
- Been thanked: 61 times
Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna
Po pierwszych rozgrywkach na 3 i 4 graczy mam wrażenie, że gra jest bardziej dla 1-2... Owszem, gra się skaluje i wszyscy trzej - czterej gracze mogą prowadzić ciekawą dyskusję nad stołem, ale znowu akcji do wykonania wcale nie ma tak wiele i wychodzi na to, że czwarty (a czasem i trzeci) gracz po prostu dokłada te swoje 2 akcje tam, gdzie jest to nieodzowne (równie dobrze zamiast tego ostatniego gracza mogą być anonimowe żetony akcji - jak zresztą jest w wariantach dwu- i jednoosobowym). Robinsona kupiłem głównie dla rozgrywek 1-2 graczy, więc specjalnie mi to nie przeszkadza - mimo to ciekaw jestem, czy coś się rozwinie w kolejnych grach w składzie 3-4.
- Skorzeny
- Posty: 125
- Rejestracja: 29 sie 2011, 22:36
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 146 times
- Been thanked: 6 times
Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna
Gra ma cholerną regrywalność, już kilkanaście partii za nami i nie możemy przestać i to jak na razie katując I scenariusz. Boję się żebyśmy nie "zajechali" tej gry, ale dzięki kolejnym scenariuszom mam nadzieję, że to tak szybko nie nastąpi. Mi osobiście najlepiej grało się solo oraz w 3 osoby (w 3 osoby najlepiej). Ta mnogość możliwych rozwiązań, naprawdę ogranicza problem lidera, rozgrywki są różne. Dziś grając w 3 osoby na ok. 5 tur przed zakończeniem została nam do zapełnienia ostatnia kolumna drewna. Wydawać by się mogło nic prostszego - co turę odkładanie po ok. jednym drewnie i pewne zwycięstwo. Do przedostatniej tury nie odłożyliśmy nic... na domiar złego w międzyczasie jedna z tur momentalnie obróciła nasz błogostan w piekło (combos kart przygód wtasowanych w talię wydarzeń + pogoda). Beznadzieja, my ledwo zipiemy, 3 rany zapasu to był max najlzdrowszego rozbitka, postawiliśmy wszystko na jedną kartę. Gdybyśmy nie zebrali w przedostatniej turze tych kilku drewien praktycznie grupowo, nie przeżylibyśmy nocy. Udało się
PS. Wnyki stawia się tylko na jedną turę, czy czerpie się dzięki nim pożywienie przez cały czas?
PS. Wnyki stawia się tylko na jedną turę, czy czerpie się dzięki nim pożywienie przez cały czas?
Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna
Wnyki działają cały czas. Można je nawet przenosić razem z obozemSkorzeny pisze:
PS. Wnyki stawia się tylko na jedną turę, czy czerpie się dzięki nim pożywienie przez cały czas?
- kdsz
- Posty: 1401
- Rejestracja: 17 gru 2010, 13:06
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 455 times
- Been thanked: 303 times
Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna
Dzięki za link. Po materiałach Trzewika byłem sceptycznie nastawiony do Robinsona. Sądziłem, że to gra w stylu "idź gdzieś, wylosuj kartę, rzuć kośćmi itp.". Podlinkowane wideo pokazuje, że gra przygodowa może jednocześnie opowiadać ciekawą (losową) historię i mieć mechanikę euro pozwalającą na optymalizację zagrań (czyli na maksymalne zwiększenie szansy na wygraną). Jestem bardzo pozytywnie zaskoczonyGeko pisze:Zacząłem oglądać taki oto film (rozgrywka krok po kroku)
http://boardgamegeek.com/video/22618/ro ... alkthrough
żeby się z grubsza zapoznać (nie mam już dziś siły czytać instrukcji) i trudno nie przyznać, że gra wygląda interesującą. Ba, chętnie bym zagrał.
Tak na marginesie - autor filmu robi naprawdę świetne rzeczy. Z grubsza przejrzałem inne pliki i bardzo fajnie się ogląda. Warto subskrybować kanał
Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna
Z kolei w Box of Delights jest już osiem filmików prezentujących rozgrywkę krok po kroku.
I zapowiadają się kolejne.
I zapowiadają się kolejne.
Moje grafomańskie wybryki / W czym jeszcze maczam paluchy / Rodzinna kolekcja
Pamiętaj, aby zawsze być sobą. Chyba, że możesz być Batmanem. Wtedy lepiej bądź Batmanem.
Pamiętaj, aby zawsze być sobą. Chyba, że możesz być Batmanem. Wtedy lepiej bądź Batmanem.
- sillue
- Posty: 468
- Rejestracja: 18 kwie 2012, 14:23
- Lokalizacja: Piastów
- Has thanked: 3 times
- Been thanked: 1 time
Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna
Po pierwszej rozgrywce z żonką - kucharką - sama losowała
Pierwszy scenariusz, była szansa na ułożenie ostatniej kolumny stosu w ostatniej rundzie, ale w przedostatniej warunkiem były trzy udane wyprawy po drewno - każda solo...
i tutaj los okazał się mało łaskawy - brakło 2 kostek... do tego małe błędy typu nie dobrania żetonów determinacji po wytworzeniu przedmiotów z kart postaci...
co nie zmienia faktu, że grało się kapitalnie... i soundtrack z Apocalypto się nieźle nadaje
zostaliśmy na wyspie i ponieważ rzygaliśmy już bananami, nie pozostało nic innego jak zjeść Piętaszka
siadamy do drugiego podejścia, znowu kucharka, ale z odkrywcą...
dodatkowe scenariusze na pewno uatrakcyjnią grę,
póki co czekam na dodatkowe karty promocyjne...
Pierwszy scenariusz, była szansa na ułożenie ostatniej kolumny stosu w ostatniej rundzie, ale w przedostatniej warunkiem były trzy udane wyprawy po drewno - każda solo...
i tutaj los okazał się mało łaskawy - brakło 2 kostek... do tego małe błędy typu nie dobrania żetonów determinacji po wytworzeniu przedmiotów z kart postaci...
co nie zmienia faktu, że grało się kapitalnie... i soundtrack z Apocalypto się nieźle nadaje
zostaliśmy na wyspie i ponieważ rzygaliśmy już bananami, nie pozostało nic innego jak zjeść Piętaszka
siadamy do drugiego podejścia, znowu kucharka, ale z odkrywcą...
dodatkowe scenariusze na pewno uatrakcyjnią grę,
póki co czekam na dodatkowe karty promocyjne...
- Zodd
- Posty: 144
- Rejestracja: 19 lis 2010, 14:50
- Lokalizacja: Słupsk
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 15 times
Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna
Powiem tak: dotąd średnio przepadałem za planszówkowymi solówkami. Dotąd. Jak już zebrałem się by w robinsona pyknąć to zagrałem w 2 dni 3 gry. I z ~150min przy pierwszej rozgrywce zszedłem do około 70-80 przy 3ciej. No i sam robinson wciąga, wciąga jak bagno.
Tak więc na chwilę obecną jest to najlepsza solówka w którą grałem i w którą mam ochotę jeszcze zagrać. To już dużo u mnie. Ponadto czuć klimat i nawet solo gra sprawia masę frajdy. Teraz więc do rzeczy.
Z tych 3 gier pierwszą zacząłem cieślą. Mimo fachu w rękach 2 pierwsze podejścia do budowy dachu były okraszone jękiem zawodu, a że bez dachu ciężko w ulewne i chłodne noce jest miałem już niedługo się przekonać. Koniec końców mój cieśla, nowicjusz robinsona, dał za wygraną w 9 rundzie. Trochę błędów z mojej strony było, jak to zazwyczaj przy pierwszej grze i gdyby nie one to mój rozbitek może choć by stateczek ujrzał przed śmiercią na horyzoncie
2ga gra i znowu cieśla stanął do walki. Bogatszy o doświadczenia zdecydowanie lepiej poprowadziłem herosa na wysepce do szczęśliwego końca. Z kilkoma życia udało mu się wypatrzeć statek, odłożyć drewno i podpalić stos. Hura, uratowany. Po tej grze też wyszło mi, że w pierwszej rundzie trzeba iść eksplorować. Po prostu trzeba. Gdyby nie to, to już na początku drugiej rundy wszelki ślad by po rozbitku zaginął jako, że trzęsienie ziemi nawiedziło wysepkę (w pierwszej grze co ciekawe podobne wydarzenie z zakryciem kafla wyspy miałem, chyba urwisko czy jakoś tak).
Podbudowany uratowaniem cieśli przyszedł czas na dzielnego kucharzyka i jego walkę z przeciwnościami losu. Oj działo się a działo. We wcześniejszych grach eksploracja szła całą parą i zostawały góra 2 kafelki na koniec. Tym razem los postanowił, że kucharz nie pozwiedza zbytnio widoków. Szczęściem dla niego górzysty teren szybko, już na 3cim kafelku został odnaleziony (łącznie tylko 5 kafelków odwiedził). I o ile początek pory deszczowej problemów nie zwiastował jako iż dach nad głową był, to już przy przygotowywaniu się na porę zimowo-deszczową tak wesoło nie było. Mianowicie przy próbie rozbudowy dachu biedny piętaszek tak niefortunnie go powiększał, że otrzymał 2 rany i 2 żetony determinacji, a jako że zdrowie dzielnego pomocnika było już na skraju wcześniej to kucharzyna ostał się na wyspie sam na sam z psiną. Chyba z rozpaczy po piętaszku 2 najbliższe budowy mojego bohatera skończyły się jękiem zawodu, jednak to jeszcze nie był koniec nieszczęść, a że te lubią chadzać parami to robiło się naprawdę gorąco (mimo niezbyt ciepłej pogody). Dość powiedzieć, że najbliższe zasoby drewna wyczerpały się, a kucharz jak budować przedmiotów nie potrafił tak dalej tego robić nie umiał ^^. Do tego głodne zwierzaki nocą palisadę niszczyły, a że jej zbytnio nie miałem to odbijało się to na coraz wątlejszym życiu kucharka. Jedyne szczęście w nieszczęściu to to, że pogoda za bardzo w kość nie dawała. Za to spadek morale, i to spadek w zastraszającym tempie już dał w kość (o czym przekonać się miałem na sam koniec). Mimo problemów i paru niepowodzeń kucharzyna trzymał się dość dzielnie i już widział w oddali statek-wybawcę. Stos drewna już też niemal był ukończony. Tylko 3 drewna, wynaleźć w końcu ogień i można by z tej wyspy zwiać. Tylko i aż. Przedostatnia runda. Ogień cudem jak na tą postać w tej akurat grze z pomysłu w realność się przerodził. Udało się też 2 kostki drewna odłożyć na stos. Została 1 kostka, a kucharzyna jeszcze 3 hp ma. Qrde, już widzi oczyma wyobraźni jak odpływa na statku. Już.... I tyle tego zobaczył. Faza wydarzenia wpierw za niezażegnane zagrożenie przywaliło -2 morale (spadek w tym momencie na -2 z 0). Potem właściwe wydarzenie dorzuciło ranę i kucharzyk nie dość że spadł do 2 ran to jeszcze morale poleciało w dół. -3 żetony determinacji czekały na zapłatę. 3 żetony których nie miałem. Morale jeszcze za solówke poleciało w górę ale i tak 2 determinacji nie miałem i -2hp skończyło marzenia dzielnego kucharczyka o ratunku. A już widział jak rozpala stos (drewno akurat by było w fazie produkcji) i odpływa uratowany. Tak niewiele a zarazem tak dużo od sukcesu go dzieliło. Było emocjonująco, oj było.
Podsumowując: emocji i wrażeń gra dużo dostarcza. I to już w wersji solo. Nie czułem też, że ścieżka którą obrałem byłaby jedyną słuszną. Było zawsze trochę wyborów i trzeba było zdecydować. Czasem plan jakiś się rodzi, że to w tej kolejce, tamto w następnej i tak dalej. I chwilę później ten plan legnie w gruzach i trzeba kombinować na nowo. To mi się podoba. Nie czułem też póki co, że po prostu nie było szans uratować rozbitka. Pewnie i takie gry się trafią, a póki co trzymam się pierwszego scenariusza i jeszcze kilka gier na nim odbędę. Gra jest mocna, bardzo mocna i oby taka została tak długo jak tylko się da Dodam że sam średnio za kooperacjami przepadałem, ale po materiałach przedpremierowych zdecydowałem się na zakup i tego w ogóle nie żałuję. 120 zyka i już tyle frajdy. I zapowiada się jeszcze wiele więcej
Tak więc na chwilę obecną jest to najlepsza solówka w którą grałem i w którą mam ochotę jeszcze zagrać. To już dużo u mnie. Ponadto czuć klimat i nawet solo gra sprawia masę frajdy. Teraz więc do rzeczy.
Z tych 3 gier pierwszą zacząłem cieślą. Mimo fachu w rękach 2 pierwsze podejścia do budowy dachu były okraszone jękiem zawodu, a że bez dachu ciężko w ulewne i chłodne noce jest miałem już niedługo się przekonać. Koniec końców mój cieśla, nowicjusz robinsona, dał za wygraną w 9 rundzie. Trochę błędów z mojej strony było, jak to zazwyczaj przy pierwszej grze i gdyby nie one to mój rozbitek może choć by stateczek ujrzał przed śmiercią na horyzoncie
2ga gra i znowu cieśla stanął do walki. Bogatszy o doświadczenia zdecydowanie lepiej poprowadziłem herosa na wysepce do szczęśliwego końca. Z kilkoma życia udało mu się wypatrzeć statek, odłożyć drewno i podpalić stos. Hura, uratowany. Po tej grze też wyszło mi, że w pierwszej rundzie trzeba iść eksplorować. Po prostu trzeba. Gdyby nie to, to już na początku drugiej rundy wszelki ślad by po rozbitku zaginął jako, że trzęsienie ziemi nawiedziło wysepkę (w pierwszej grze co ciekawe podobne wydarzenie z zakryciem kafla wyspy miałem, chyba urwisko czy jakoś tak).
Podbudowany uratowaniem cieśli przyszedł czas na dzielnego kucharzyka i jego walkę z przeciwnościami losu. Oj działo się a działo. We wcześniejszych grach eksploracja szła całą parą i zostawały góra 2 kafelki na koniec. Tym razem los postanowił, że kucharz nie pozwiedza zbytnio widoków. Szczęściem dla niego górzysty teren szybko, już na 3cim kafelku został odnaleziony (łącznie tylko 5 kafelków odwiedził). I o ile początek pory deszczowej problemów nie zwiastował jako iż dach nad głową był, to już przy przygotowywaniu się na porę zimowo-deszczową tak wesoło nie było. Mianowicie przy próbie rozbudowy dachu biedny piętaszek tak niefortunnie go powiększał, że otrzymał 2 rany i 2 żetony determinacji, a jako że zdrowie dzielnego pomocnika było już na skraju wcześniej to kucharzyna ostał się na wyspie sam na sam z psiną. Chyba z rozpaczy po piętaszku 2 najbliższe budowy mojego bohatera skończyły się jękiem zawodu, jednak to jeszcze nie był koniec nieszczęść, a że te lubią chadzać parami to robiło się naprawdę gorąco (mimo niezbyt ciepłej pogody). Dość powiedzieć, że najbliższe zasoby drewna wyczerpały się, a kucharz jak budować przedmiotów nie potrafił tak dalej tego robić nie umiał ^^. Do tego głodne zwierzaki nocą palisadę niszczyły, a że jej zbytnio nie miałem to odbijało się to na coraz wątlejszym życiu kucharka. Jedyne szczęście w nieszczęściu to to, że pogoda za bardzo w kość nie dawała. Za to spadek morale, i to spadek w zastraszającym tempie już dał w kość (o czym przekonać się miałem na sam koniec). Mimo problemów i paru niepowodzeń kucharzyna trzymał się dość dzielnie i już widział w oddali statek-wybawcę. Stos drewna już też niemal był ukończony. Tylko 3 drewna, wynaleźć w końcu ogień i można by z tej wyspy zwiać. Tylko i aż. Przedostatnia runda. Ogień cudem jak na tą postać w tej akurat grze z pomysłu w realność się przerodził. Udało się też 2 kostki drewna odłożyć na stos. Została 1 kostka, a kucharzyna jeszcze 3 hp ma. Qrde, już widzi oczyma wyobraźni jak odpływa na statku. Już.... I tyle tego zobaczył. Faza wydarzenia wpierw za niezażegnane zagrożenie przywaliło -2 morale (spadek w tym momencie na -2 z 0). Potem właściwe wydarzenie dorzuciło ranę i kucharzyk nie dość że spadł do 2 ran to jeszcze morale poleciało w dół. -3 żetony determinacji czekały na zapłatę. 3 żetony których nie miałem. Morale jeszcze za solówke poleciało w górę ale i tak 2 determinacji nie miałem i -2hp skończyło marzenia dzielnego kucharczyka o ratunku. A już widział jak rozpala stos (drewno akurat by było w fazie produkcji) i odpływa uratowany. Tak niewiele a zarazem tak dużo od sukcesu go dzieliło. Było emocjonująco, oj było.
Podsumowując: emocji i wrażeń gra dużo dostarcza. I to już w wersji solo. Nie czułem też, że ścieżka którą obrałem byłaby jedyną słuszną. Było zawsze trochę wyborów i trzeba było zdecydować. Czasem plan jakiś się rodzi, że to w tej kolejce, tamto w następnej i tak dalej. I chwilę później ten plan legnie w gruzach i trzeba kombinować na nowo. To mi się podoba. Nie czułem też póki co, że po prostu nie było szans uratować rozbitka. Pewnie i takie gry się trafią, a póki co trzymam się pierwszego scenariusza i jeszcze kilka gier na nim odbędę. Gra jest mocna, bardzo mocna i oby taka została tak długo jak tylko się da Dodam że sam średnio za kooperacjami przepadałem, ale po materiałach przedpremierowych zdecydowałem się na zakup i tego w ogóle nie żałuję. 120 zyka i już tyle frajdy. I zapowiada się jeszcze wiele więcej
Ostatnio zmieniony 16 lis 2012, 09:14 przez Zodd, łącznie zmieniany 1 raz.
Voronwe (BGG)
MMarki (bga)
MMarki (bga)
Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna
Z gier kooperacyjnych, w które grałem, ta wymaga najściślejszej współpracy. Właściwie planujemy akcje jak jedna osoba. Nie ma miejsca nawet na odrobinę indywidualizmu. Niektórym się to spodoba innym być może nie. Różnorodność kolejnych rozgrywek na najwyższym poziomie. Mamy 6 zupełnie różnych scenariuszy. Z ponad 70 kart wydarzeń w każdej grze używamy maksymalnie 12. Z 9 kart startowych przedmiotów używamy tylko dwóch, a z 40 kart pomysłów tylko pięciu. Wydarzenia i Przygody są bardzo pomysłowe, wprowadzają świetny klimat i stawiają graczy przed trudnymi wyborami.
Gra jest nieźle wykonana, ale jeszcze trochę jej brakuje do poziomu zagranicznych pozycji(przynajmniej pod względem jakości, bo graficznie jest mega) Plansza bez zastrzeżeń. Karty bomba! nie sądzę, żeby potrzebowały koszulek. Wkurza mnie trochę to, że ikonki ran na kartach postaci są tak niewielkie i w tak małych odstępach od siebie, że często nie wiadomo, gdzie znajduje się kostka ran. Żetony i kafelki terenu średnie. Trzeba uważać, żeby nie pozdzierać ich przy wypychaniu z wypraski. Moje pudełko w środku miało rozdarcia. Z tego co czytałem nie tylko mi się to przytrafiło.
Gra jest nieźle wykonana, ale jeszcze trochę jej brakuje do poziomu zagranicznych pozycji(przynajmniej pod względem jakości, bo graficznie jest mega) Plansza bez zastrzeżeń. Karty bomba! nie sądzę, żeby potrzebowały koszulek. Wkurza mnie trochę to, że ikonki ran na kartach postaci są tak niewielkie i w tak małych odstępach od siebie, że często nie wiadomo, gdzie znajduje się kostka ran. Żetony i kafelki terenu średnie. Trzeba uważać, żeby nie pozdzierać ich przy wypychaniu z wypraski. Moje pudełko w środku miało rozdarcia. Z tego co czytałem nie tylko mi się to przytrafiło.
-
- Posty: 1719
- Rejestracja: 21 kwie 2009, 16:14
- Lokalizacja: Wrocław
- Has thanked: 3 times
- Been thanked: 3 times
Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna
Kapitalnie nam się grało do czasu, aż w okolicach 6 tury okazało się, że już ledwo żyjemy, nie mamy schronienia i przez całą rozgrywkę oszukiwaliśmy na drewnie
Nie mogę się doczekać drugiego podejścia jutro.
Nie mogę się doczekać drugiego podejścia jutro.
BGG
Będę ubierać się w jasne i wesołe kolory, aby wprawić mych wrogów w konfuzję.
Będę ubierać się w jasne i wesołe kolory, aby wprawić mych wrogów w konfuzję.
Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna
Pytanie o zasady:
czy efekty "-pionek" się kumulują? np. jeśli rozgrywając scenariusz 2 na jednym polu leży kostka mgły i żeton, musimy wydać na akcję 2 pionki więcej niż normalnie?
czy efekty "-pionek" się kumulują? np. jeśli rozgrywając scenariusz 2 na jednym polu leży kostka mgły i żeton, musimy wydać na akcję 2 pionki więcej niż normalnie?
Ostatnio zmieniony 13 lis 2012, 10:07 przez Barbus, łącznie zmieniany 2 razy.
- Portal Games
- Posty: 1363
- Rejestracja: 01 lis 2012, 12:26
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 27 times
- Been thanked: 303 times
- Kontakt:
Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna
Tak samo jeśli mamy po jednym takim żetonie na polu akcji Eksploracja i na kafelku terenu, który chcemy eksplorować?
- Portal Games
- Posty: 1363
- Rejestracja: 01 lis 2012, 12:26
- Lokalizacja: Gliwice
- Has thanked: 27 times
- Been thanked: 303 times
- Kontakt:
Re: Robinson Crusoe - dyskusja ogólna
Jeszcze kilka pytań:
1. Surowce zdobyte podczas fazy wydarzeń (np. w wyniku walki z tygrysem z karty przygody "Tygrys" wtasowanej do talii wydarzeń) trafiają na pole dostępnych surowców przed czy po fazie akcji?
2. Akcja zbierania zasobów jest według mnie opisana trochę dwuznacznie. Chodzi o zdanie: "z każdego źródła, które znajduje się na kafelku wyspy, można podstawowo zebrać tylko 1 surowiec" Pytanie: wykonując jedną akcję zbierania surowców na kafelku z dwoma źródłami, dostajemy po jednym surowcu z obu źródeł czy wybieramy tylko jedno źródło?
3. Załóżmy taką sytuację: jest początek fazy wydarzeń. Na lewym polu Akcji Zagrożenia znajduje się karta(przesunięta z prawego pola w poprzedniej rundzie). Prawe pole jest wolne, bo w poprzedniej rundzie wykonaliśmy akcję zagrożenia z leżącej na nim karty. Ciągniemy nową kartę, którą kładziemy na prawym polu. Było puste, więc nie ma karty, która zepchnęłaby kartę wydarzenia z lewego pola. Czy mimo to karta z lewego pola jest usuwana z planszy i jej efekt zagrożenia ulega rozpatrzeniu? Innymi słowy: przesuwamy karty zawsze czy tylko wtedy, kiedy inna karta zostaje zepchnięta na jej miejsce?
1. Surowce zdobyte podczas fazy wydarzeń (np. w wyniku walki z tygrysem z karty przygody "Tygrys" wtasowanej do talii wydarzeń) trafiają na pole dostępnych surowców przed czy po fazie akcji?
2. Akcja zbierania zasobów jest według mnie opisana trochę dwuznacznie. Chodzi o zdanie: "z każdego źródła, które znajduje się na kafelku wyspy, można podstawowo zebrać tylko 1 surowiec" Pytanie: wykonując jedną akcję zbierania surowców na kafelku z dwoma źródłami, dostajemy po jednym surowcu z obu źródeł czy wybieramy tylko jedno źródło?
3. Załóżmy taką sytuację: jest początek fazy wydarzeń. Na lewym polu Akcji Zagrożenia znajduje się karta(przesunięta z prawego pola w poprzedniej rundzie). Prawe pole jest wolne, bo w poprzedniej rundzie wykonaliśmy akcję zagrożenia z leżącej na nim karty. Ciągniemy nową kartę, którą kładziemy na prawym polu. Było puste, więc nie ma karty, która zepchnęłaby kartę wydarzenia z lewego pola. Czy mimo to karta z lewego pola jest usuwana z planszy i jej efekt zagrożenia ulega rozpatrzeniu? Innymi słowy: przesuwamy karty zawsze czy tylko wtedy, kiedy inna karta zostaje zepchnięta na jej miejsce?