Regrywalność gier vs regrywalność ich wersji elektronicznych
- Ayaram
- Posty: 1536
- Rejestracja: 12 lip 2014, 21:24
- Lokalizacja: Bydgoszcz
- Has thanked: 186 times
- Been thanked: 568 times
Regrywalność gier vs regrywalność ich wersji elektronicznych
Ok, teza może dość dziwna, może głupia, ale jestem ciekawy waszej opinii.
Czy to możliwe by wersje elektroniczne były bardziej regrywalne od ich identycznych pierwowzorów? (gdzie przez regrywalność rozumiem, to jak często mam ochotę sięgać po dany tytuł).
Brzmi trochę niedorzecznie, ale sam to u siebie zauważyłem i się zastanawiam jak to z tym u innych. Sam za dużo online nie gram, raczej sporadycznie, co biorąc pod uwagę że zebrać się na "normalne" gry nie jest łatwo, to można powiedzieć że mniej więcej tyle samo gram online co "manualnie". I o ile przy stole zawsze chcę jak największą różnorodność w tytułach (no znowu chcesz w to grać? przecież graliśmy w to 3 tyg temu...), tak w przypadku komputerowych wersji nie przeszkadza mi to, że gram ciągle w to samo przez dłuuuugi czas. I gra się świetnie. Tylko za diabła nie mogę ogarnąć czemu właściwie tak jest Mimo, że to identyczne gry to jednak różnic jest kilka: gry online są znacznie krótsze, najczęściej z obcymi nam ludźmi, prawie za każdym razem gramy z kimś innym, mniejsza interakcja między graczami, także fakt, że grając u siebie grę wybieramy pod wszystkich graczy, a tutaj wybieramy grę tylko pod siebie; ale jakoś żadna nie wydaje mi się wystarczającym powodem takiego stanu rzeczy.
I wydaje mi się, że jednak nie tyczy to tylko mnie. Dokładnych statystyk nie mam, ale obserwując czasami BGG innych graczy, to raczej nie zdarza się żeby jakaś gra stanowiła więcej niż 20% wszystkich rozgrywek (nielicząc karcianek kolekcjonerskich i rftg), danych co do elektronicznych wersji nie mam, no ale jeśli często spotykam ludzi mających zagrane po kilkaset partyjek w jedną grę to zakładam że to jest więcej niż 20% wszystkich gier online . Jak to u was, co myślicie na ten temat?
Czy to możliwe by wersje elektroniczne były bardziej regrywalne od ich identycznych pierwowzorów? (gdzie przez regrywalność rozumiem, to jak często mam ochotę sięgać po dany tytuł).
Brzmi trochę niedorzecznie, ale sam to u siebie zauważyłem i się zastanawiam jak to z tym u innych. Sam za dużo online nie gram, raczej sporadycznie, co biorąc pod uwagę że zebrać się na "normalne" gry nie jest łatwo, to można powiedzieć że mniej więcej tyle samo gram online co "manualnie". I o ile przy stole zawsze chcę jak największą różnorodność w tytułach (no znowu chcesz w to grać? przecież graliśmy w to 3 tyg temu...), tak w przypadku komputerowych wersji nie przeszkadza mi to, że gram ciągle w to samo przez dłuuuugi czas. I gra się świetnie. Tylko za diabła nie mogę ogarnąć czemu właściwie tak jest Mimo, że to identyczne gry to jednak różnic jest kilka: gry online są znacznie krótsze, najczęściej z obcymi nam ludźmi, prawie za każdym razem gramy z kimś innym, mniejsza interakcja między graczami, także fakt, że grając u siebie grę wybieramy pod wszystkich graczy, a tutaj wybieramy grę tylko pod siebie; ale jakoś żadna nie wydaje mi się wystarczającym powodem takiego stanu rzeczy.
I wydaje mi się, że jednak nie tyczy to tylko mnie. Dokładnych statystyk nie mam, ale obserwując czasami BGG innych graczy, to raczej nie zdarza się żeby jakaś gra stanowiła więcej niż 20% wszystkich rozgrywek (nielicząc karcianek kolekcjonerskich i rftg), danych co do elektronicznych wersji nie mam, no ale jeśli często spotykam ludzi mających zagrane po kilkaset partyjek w jedną grę to zakładam że to jest więcej niż 20% wszystkich gier online . Jak to u was, co myślicie na ten temat?
- vinnichi
- Posty: 2390
- Rejestracja: 17 sty 2014, 00:16
- Lokalizacja: Lublin
- Has thanked: 1299 times
- Been thanked: 789 times
- Kontakt:
Re: Regrywalność gier vs regrywalność ich wersji elektronicz
A u mnie jest jeszcze dziwniej bo jak tylko zaczynam grać w jakąś planszówkę online to po kilku/kilkunastu partiach gra przestaje mi się podobać. Tak jakbym słuchał przez tydzień jednego utworu, więc u mnie wersje online "zabijają" regrywalność. Jest coś na tyle fajnego w tym klimacie wspólnych spotkań przy rozłożonej planszy, że rozgrywki przez sieć – mi osobiście – psują zabawę. Jak to mówią w jednym banku... Bo liczą się ludzie
- Rocy7
- Posty: 5456
- Rejestracja: 05 maja 2013, 14:10
- Lokalizacja: Warszawa / Kobyłka
- Been thanked: 5 times
Re: Regrywalność gier vs regrywalność ich wersji elektronicz
grałem sporo przez Zun Tzu, i to w czym pomogła wersja elektroniczna to mechaniczne ogarnianie gry.Ayaram pisze:Ok, teza może dość dziwna, może głupia, ale jestem ciekawy waszej opinii.Czy to możliwe by wersje elektroniczne były bardziej regrywalne od ich identycznych pierwowzorów? (gdzie przez regrywalność rozumiem, to jak często mam ochotę sięgać po dany tytuł).
Po pierwsze setup - jest automatyczny, a w przypadku niektórych gier nawet posegregowanych zniechęca. (Axis & Alies, BSG, Eldrith Horror)
Po drugie tasowanie kart jest dużo prostsze i szybsze.
Po trzecie w końcu niektóre moduły (BGA, Vassal) znacznie automatyzują i przyśpieszają grę.
Dzięki temu traci się mniej czasu na czynności okołogrowe i granie w takie tytuły jak BSG ze wszystkimi dodatkami, Eldrith Horror jest dużo prostrze. Wątpie też czy gdyby partie nie zajmowały 20 minut (na BGA) chciałoby i się męczyć z Puerto Rico.
Po prostu, czasem nie chce mi się siadać do niektórych tytułów na żywo, gdy pomyśle, że rozkładanie, tasowanie i inne czyści zajmą mi sporo czasu.
Zgodzę się z vinnichi, że gra przez sieć to nie to samo i na żywo jest jednak jakoś fajniej.
Re: Regrywalność gier vs regrywalność ich wersji elektronicz
Jak dla mnie zalety gier on-line sa nastepujace:
- zawsze znajdzie sie partner do gry, a w najgorszym wypadku AI
- nie traci sie czasu na setup i przeliczanie
Przewazaja jednak minusy:
- gry nie mozna dotknac i zazwyczaj oprawa graficzna mnie zniecheca
- nie ma wspolnego siedzenia przy stole
- emocje jakby mniejsze
- i w ogole jest do kitu
Bardzo rzadko gram on-line w planszowki, bo dla mnie 50% funu z gry to wspolne granie ze znajomymi przy jednym, prawdziwym, stole. Wyjatkiem jest Hex, w ktorego lubie pyknac w tramwaju i mam zdecydowanie wiecej potyczek z AI niz z zywym graczem. No ale coz, wyjatek potwierdza regule. Tak wiec dla mnie regrywalnosc gier planszowych on-line jest z reguly bliska zeru.
- zawsze znajdzie sie partner do gry, a w najgorszym wypadku AI
- nie traci sie czasu na setup i przeliczanie
Przewazaja jednak minusy:
- gry nie mozna dotknac i zazwyczaj oprawa graficzna mnie zniecheca
- nie ma wspolnego siedzenia przy stole
- emocje jakby mniejsze
- i w ogole jest do kitu
Bardzo rzadko gram on-line w planszowki, bo dla mnie 50% funu z gry to wspolne granie ze znajomymi przy jednym, prawdziwym, stole. Wyjatkiem jest Hex, w ktorego lubie pyknac w tramwaju i mam zdecydowanie wiecej potyczek z AI niz z zywym graczem. No ale coz, wyjatek potwierdza regule. Tak wiec dla mnie regrywalnosc gier planszowych on-line jest z reguly bliska zeru.
-
- Posty: 39
- Rejestracja: 13 wrz 2015, 14:58
- Lokalizacja: Białystok, Podlaskie
- Has thanked: 1 time
Re: Regrywalność gier vs regrywalność ich wersji elektronicz
Moim zdaniem regrywalność jest mniej zależna od platformy, ale od zmęczenia mechaniką i wypalaniem się klimatu, a przy porównywaniu wersji online/offline znaczenie mają inne czynniki (które modyfikują tę 'startową' regrywalność danej wersji).
Parę dużych minusów i sporo małych plusów wersji online:
- brak bezpośredniej interakcji 'oko-w-oko'. To akurat chyba największy minus, powrót ludzi do wspólnego siedzenia za stołem jest głównym napędzaczem obecnego renesansu planszówek
- brak analogowego klimatu - zapachu papieru, dotyku i dźwięku przesuwanych pionów, plansz i kart. To ważne i fajne, ale nie najważniejsze. Raz na jakiś czas wystarczy
- granie głównie z obcymi. Po pierwsze - to niekoniecznie minus, a po drugie, to i z tą 'obcością' bywa różnie - przy odrobinie szczęścia i wysiłku włożonego w namawianie 'niekomputerowych', można zebrać do grania naprawdę niezłą brygadę, często nawet większą, bo nieograniczoną geograficznie.
- brak kolorowych pudełek na regale, które przydają się do dodawania ważności podczas kręcenia videobloga z recenzjami (a bardziej serio - kolorowe pudełka chyba najlepszą przynętą na nowych graczy)
+ brak setupu i mozolnego liczenia punktów na koniec
+ cena (darmowe wersje online, sporo tańsze od fizycznych wersje na Steama czy komórki)
+ narzucone pilnowanie zasad (pomijając takie wynalazki jak Tabletop Simulator) zwalnia od znajomości instrukcji i bardzo pomaga w nauce gry
+ możliwość rozgrywania partii za partią za partią (zawsze się ktoś chętny znajdzie) - mam tak z Race for The Galaxy, gdzie na żywo nie udało mi się przekonać do grania więcej niż jednej osoby :/
+ możliwość przetestowania gry przed kupnem.
+ możliwość poznania OGROMNEJ ilości gier i mechanik bez większych nakładów finansowych (tu znów ukłon w stronę TS, choć przy TS nie obejdzie się bez czytania oficjalnych instrukcji)
+ możiwość ogrania się w przypadkach, kiedy do sukcesu w grze ważna jest znajomość talii/prawdopodobieństw
+ elastyczność organizacyjna - nie trzeba jechać z torbą pudełek na drugi koniec miasta (mnożone przez ilość graczy)
+ możliwość grania w samych kalesonach, z piwem w ręku (okazało się, że nie zawsze jest to mile widziane jest przy zwykłym stole)
...Z mojego doświadczenia wynika, że zwykle wersje pudełkowe wygrywają powyższe sumowanie, ale bez miażdżącej przewagi:). Radykalne podejście w stylu "tylko papierowe planszówki są TRU, reszta to hańba i świętokradztwo" uważam za niepotrzebne ograniczanie się i racjonalizację własnej cyfrowej niewiedzy.
Ja sam zawdzięczam wersjom online sporo. Przetestowałem na BGA Takenoko (bo obawiałem się bardzo płytkiej mechaniki; nie miałem racji), i teraz pogrywam sobie często, dopisałem też wersję fizyczną do kolejki zakupowej. Również dzięki BGA znalazłem błąd w moim rozumieniu zasad do Seasonsów, co uratowało fizyczny egzemplarz gry od zakurzenia, i mocno podniosło moją frajdę z niej. Przetestowałem na Tabletop Simulatorze Agricolę: Chłopi i Zwierzyniec z dodatkami, fizyczna zamówiona następnego dnia, a i w cyfrową czasem pogram, jak brakuje graczy pod ręką. I w drugą stronę - test Abyssa na TS ustrzegł przed wydaniem pieniędzy, zupełnie nie trafiła do mnie mechanika. Tak samo wersja steamowa Splendora: fajna, ale w zupełności wystarczy popykanie w nią na komórce, czy monitorze. Nie wyobrażam sobie rozegrania więcej niż paru partii przy stole bez znudzenia, parę dych zostało w kieszeni. Nawet cyfrowa partyjka Cards Against Humanity z obcymi ludźmi raz na jakiś czas potrafi poprawić humor, mimo że brakuje widoku zażenowanych i zniesmaczonych twarzy przy odczytywaniu kart
wersja Tl;DR: Onlajnowym planszówkom mówię twarde i zdecydowane 'czemu nie?'
Parę dużych minusów i sporo małych plusów wersji online:
- brak bezpośredniej interakcji 'oko-w-oko'. To akurat chyba największy minus, powrót ludzi do wspólnego siedzenia za stołem jest głównym napędzaczem obecnego renesansu planszówek
- brak analogowego klimatu - zapachu papieru, dotyku i dźwięku przesuwanych pionów, plansz i kart. To ważne i fajne, ale nie najważniejsze. Raz na jakiś czas wystarczy
- granie głównie z obcymi. Po pierwsze - to niekoniecznie minus, a po drugie, to i z tą 'obcością' bywa różnie - przy odrobinie szczęścia i wysiłku włożonego w namawianie 'niekomputerowych', można zebrać do grania naprawdę niezłą brygadę, często nawet większą, bo nieograniczoną geograficznie.
- brak kolorowych pudełek na regale, które przydają się do dodawania ważności podczas kręcenia videobloga z recenzjami (a bardziej serio - kolorowe pudełka chyba najlepszą przynętą na nowych graczy)
+ brak setupu i mozolnego liczenia punktów na koniec
+ cena (darmowe wersje online, sporo tańsze od fizycznych wersje na Steama czy komórki)
+ narzucone pilnowanie zasad (pomijając takie wynalazki jak Tabletop Simulator) zwalnia od znajomości instrukcji i bardzo pomaga w nauce gry
+ możliwość rozgrywania partii za partią za partią (zawsze się ktoś chętny znajdzie) - mam tak z Race for The Galaxy, gdzie na żywo nie udało mi się przekonać do grania więcej niż jednej osoby :/
+ możliwość przetestowania gry przed kupnem.
+ możliwość poznania OGROMNEJ ilości gier i mechanik bez większych nakładów finansowych (tu znów ukłon w stronę TS, choć przy TS nie obejdzie się bez czytania oficjalnych instrukcji)
+ możiwość ogrania się w przypadkach, kiedy do sukcesu w grze ważna jest znajomość talii/prawdopodobieństw
+ elastyczność organizacyjna - nie trzeba jechać z torbą pudełek na drugi koniec miasta (mnożone przez ilość graczy)
+ możliwość grania w samych kalesonach, z piwem w ręku (okazało się, że nie zawsze jest to mile widziane jest przy zwykłym stole)
...Z mojego doświadczenia wynika, że zwykle wersje pudełkowe wygrywają powyższe sumowanie, ale bez miażdżącej przewagi:). Radykalne podejście w stylu "tylko papierowe planszówki są TRU, reszta to hańba i świętokradztwo" uważam za niepotrzebne ograniczanie się i racjonalizację własnej cyfrowej niewiedzy.
Ja sam zawdzięczam wersjom online sporo. Przetestowałem na BGA Takenoko (bo obawiałem się bardzo płytkiej mechaniki; nie miałem racji), i teraz pogrywam sobie często, dopisałem też wersję fizyczną do kolejki zakupowej. Również dzięki BGA znalazłem błąd w moim rozumieniu zasad do Seasonsów, co uratowało fizyczny egzemplarz gry od zakurzenia, i mocno podniosło moją frajdę z niej. Przetestowałem na Tabletop Simulatorze Agricolę: Chłopi i Zwierzyniec z dodatkami, fizyczna zamówiona następnego dnia, a i w cyfrową czasem pogram, jak brakuje graczy pod ręką. I w drugą stronę - test Abyssa na TS ustrzegł przed wydaniem pieniędzy, zupełnie nie trafiła do mnie mechanika. Tak samo wersja steamowa Splendora: fajna, ale w zupełności wystarczy popykanie w nią na komórce, czy monitorze. Nie wyobrażam sobie rozegrania więcej niż paru partii przy stole bez znudzenia, parę dych zostało w kieszeni. Nawet cyfrowa partyjka Cards Against Humanity z obcymi ludźmi raz na jakiś czas potrafi poprawić humor, mimo że brakuje widoku zażenowanych i zniesmaczonych twarzy przy odczytywaniu kart
wersja Tl;DR: Onlajnowym planszówkom mówię twarde i zdecydowane 'czemu nie?'
- vincentblack
- Posty: 286
- Rejestracja: 17 lut 2014, 17:52
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 13 times
- Been thanked: 11 times
- Kontakt:
Re: Regrywalność gier vs regrywalność ich wersji elektronicz
Ja dzięki testowaniu (i przekonaniu się do nich) na BGA kupiłem już Puerto Rico, Race For The Galaxy, Tzolkina, Stone Age i Seasons (dla siebie), oraz Tokaido i Takenoko (w prezencie) a przymierzam się do Caylusa, Troyes, Jaipura i Targi (Targów?).Her0d pisze:Przetestowałem na BGA Takenoko (bo obawiałem się bardzo płytkiej mechaniki; nie miałem racji), i teraz pogrywam sobie często, dopisałem też wersję fizyczną do kolejki zakupowej. Również dzięki BGA znalazłem błąd w moim rozumieniu zasad do Seasonsów, co uratowało fizyczny egzemplarz gry od zakurzenia, i mocno podniosło moją frajdę z niej.
Na podobnej zasadzie ostatnio dzięki grze na BAJ wiem już, że moją następną grą będą Zamki Burgundii, a może i Concordia. Szkoda tylko, że tam w przeciwieństwie do BGA nie można grać w czasie rzeczywistym a jedynie turowo...
Wersje online naprawdę znacząco ułatwiają naukę gry, i choć nie zwalniają z sięgnięcia po instrukcję, to bardzo przyśpieszają wejście w samą grę. W większości przypadków można od razu rozpocząć rozgrywkę, wykonując po prostu polecenia które się otrzymuje.
- Ayaram
- Posty: 1536
- Rejestracja: 12 lip 2014, 21:24
- Lokalizacja: Bydgoszcz
- Has thanked: 186 times
- Been thanked: 568 times
Re: Regrywalność gier vs regrywalność ich wersji elektronicz
Kurczę trochę nie o to mi chodziło... Zrobiła się z tego kolejna dyskusja gry planszowe na stole vs na komputerze. Jak dla mnie gry planszowe online nie są substytutem gier planszowych, tylko już bardziej substytutem zwykłych gier komputerowych. Traktuje to jako dwie różne i niezależne grupy. I nie chodzi mi o to, że "wolę zagrać na komputerze niż na planszy", nie o tym myślałem pisząc, że są bardziej regrywalne. Mam na myśli, że jak gram "przy stole" to preferuje częste zmiany tytuły, gry mi się szybko nudzą (co nie znaczy, że wolę zagrać w jego wersje elektroniczną) im większa różnorodność w grach tym lepiej. Z kolei jak gram w wersje komputerowe to naparzenie cały czas w jedno mi totalnie nie przeszkadza. I o to mi chodziło w tym temacie, niby podobne rzeczy, a zupełnie przeciwne odczucia. Mam nadzieje, że teraz to lepiej wyjaśniłem
Re: Regrywalność gier vs regrywalność ich wersji elektronicz
np. Komputerowy Krosmaster jest lepszy od planszowego, ponieważ ciężko znaleźć graczy którzy mają fizycznie dobrą drużynę zrobioną, a komputerowych kolekcjonerów jest mnóstwo =D
www.przystole.org <<=== Ameri, ameri i więcej ameri! :D
-
- Posty: 39
- Rejestracja: 13 wrz 2015, 14:58
- Lokalizacja: Białystok, Podlaskie
- Has thanked: 1 time
Re: Regrywalność gier vs regrywalność ich wersji elektronicz
Haha, ja pisząc swojego posta najpierw zacząłem odpowiadać na pytanie, a potem jakoś mi to uciekało, uciekało, i dopóki skończyłem i poedytowałem, to po oryginalnym pytaniu nie zostało ani śladuAyaram pisze:Kurczę trochę nie o to mi chodziło...
Jeślli chodzi o mnie, to w grach 'analogowych' spora frajda właśnie jest z otwierania nowego pudełka, z przyglądania się planszom i ilustracjom, zwykle na początku mocno przesłania to trudy związane z rozstawianiem, pilnowaniem przed zniszczeniem i sprzątaniem. Potem ta wstępna frajda maleje, zostaje tylko mechanika/rywalizacja plus nieszczęsne transportowanie/rozstawianie/pilnowanie/sprzątanie, balans zostaje zachwiany w stronę niechęci. I trzeba nowego pudełka, żeby podnieść poziom emocji
W komputerowej - zwykle jest tylko mechanika/rywalizacja, więc można od razu się nastawić na czerpanie przyjemności tylko z tego. Tu tylko jeden nałóg (gracza/hazardzisty) do nakarmienia, a nie dwa (zbieractwo), a ten pierwszy nie wymaga aż takiego ciągłego urozmaicania...