Czemu używane rzeczy kolekcjonerskie się żle sprzedają ?

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
Awatar użytkownika
Gromb
Posty: 2820
Rejestracja: 08 paź 2015, 19:09
Lokalizacja: Katowice
Has thanked: 841 times
Been thanked: 363 times

Re: Czemu używane rzeczy kolekcjonerskie się żle sprzedają ?

Post autor: Gromb »

Książki wychodzą z mody? To zależy co czytasz. Zobacz ile kosztuje dzień smoka ze świata warcrafta. Kupiłem go kilka lat temu za trzy dyszki.
The Corps Is Mother, the Corps Is Father
Awatar użytkownika
_Berenice_
Posty: 763
Rejestracja: 17 lis 2012, 14:36
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 62 times
Been thanked: 478 times

Re: Czemu używane rzeczy kolekcjonerskie się żle sprzedają ?

Post autor: _Berenice_ »

DREADNOUGHT2 pisze:
arqueek pisze:
Nawet jesli gry planszowe traca na wartosci to nie tak bardzo jak gry konsolowe. Wlasnie wyprzedaje cala swoja kolekcje gier na ps3. 5 lat temu kupowalem je po okolo 180-200 zlotych. Dzis sprzedaje po 15-20 zlotych.
PS3 pod koniec 2016 = nieaktualna generacja
Gry kupione w 2011 i trzymane pełne 5 lat.
To się musiało źle skończyć.

Trochę mnie dziwi, że dla was zagranie 8-10 razy w tytuł to mało. Raz, że my już niekiedy po 4-5 grach mamy optymalną strategię opracowaną. Dwa, że ja bym nie chciał grać 20 razy w to samo (no chyba, że to, któraś gra z mojej młodości i sentyment kicks in). A nie mam osobiście miejsca tych pudeł trzymać.
Ale przede wszystkim kiedy wy macie na to czas (o ile pracujecie) ? Chodzicie na jakieś "czwartkowe" wieczorki planszowe ? Bo u nas nawet jakbym chciał w coś grać więcej to nie namówię ludzi na zagranie nty raz w to samo jak są inne rzeczy. No chyba, że miałbym grę trzymać 3 lata tak, że zapomnimy co i jak.
Ja może niewiele ale jednak trochę więcej grałem w dany tytuł dopóki byłem "jedyną osobą kupującą". A jak kolega zaczął ostro kupować wszystkie LCG - wtedy już się narobiło tyle gier, że żeby zagrać w coś starego to musi być pretekst w postaci przetestowania nowego dodatku.

Ale w sumie wasze spostrzeżenia są dla mnie wartościowe. Widzę, że już od 2-3 lat gry bez prądu są stopniowo "coraz mniej" mniej dla mnie. Na żaden tytuł nie jestem skłonny (nie to, że w stanie ale nie chcę) wygospodarować więcej niż 10 gier, choćby nie wiem jak dobry był. Któraś tam rozgrywka z kolei staje się stratą czasu dla mnie. To chyba naturalny proces jak życie wciąż przyspiesza a czas aktywności/koncentracji spada, a oczekiwana satysfakcja z rozrywki w wolnym czasie rośnie.

Puenta jakaś do tematu: Nie ma sensu kupować gier jeżeli w najbliższym czasie się w nie nie zagra - bo potem tego czasu będzie sukcesywnie mniej. Jeżeli chodzi o zachowanie wartości to generalizując trzymają ją kolekcjonerskie wydania dobrze ocenianych tytułów.
Trudno mi sobie wyobrazić, że można mieć po 4-5 partiach opracowaną jakąś strategię wygrywającą. Może leży to w specyfice tytułów, w które gracie. Albo jest zależne od ciągłego grania w tym samym gronie. A może przyczyną jest tzw. umiłowanie nowości :wink: U mnie nowa gra może sobie leżeć sporo czasu zanim ogramy jakiś dobry tytuł. Tak samo mogę nie kupować nowej gry na PS4 skoro mogę kolejny raz popykać w Wieśka czy Divinity. A sposoby organizacji czasu zależą po prostu od preferencji danej osoby. Zawsze byłam pod wrażeniem piszących tu osób z "milionami" postów, kiedy ja będąc tu kilka lat nie doczłapałam się nawet do 1/3 ich wyniku :wink: Mimo wszystko będą oponować przed kategorycznymi stwierdzeniami w stylu "to naturalny proces", ponieważ zazwyczaj ta natura to nasz najbliższy krąg znajomych. Tak jak wspomniałam wcześniej - wartość kolekcjonerska zależy przede wszystkim od czasu, czego idealnym przykładem jest Boże Igrzysko.
Moja kolekcja

Planszówkowy PKS - gdzie planszówki kupujemy sami, a wy decydujecie, czy również chcecie wydać na nie swoje pieniądze!

ZnadPlanszy.pl - zapraszamy też do naszego bloga, gdzie także dzieją się różniste rzeczy :>
Awatar użytkownika
kwiatosz
Posty: 7874
Rejestracja: 30 sty 2006, 23:27
Lokalizacja: Romford/Londyn
Has thanked: 132 times
Been thanked: 416 times
Kontakt:

Re: Czemu używane rzeczy kolekcjonerskie się żle sprzedają ?

Post autor: kwiatosz »

_Berenice_ pisze:A sposoby organizacji czasu zależą po prostu od preferencji danej osoby. Zawsze byłam pod wrażeniem piszących tu osób z "milionami" postów, kiedy ja będąc tu kilka lat nie doczłapałam się nawet do 1/3 ich wyniku :wink:
Praktyka pokazuje, że głównym czynnikiem jest tu rodzaj wykonywanej pracy i to na ile jest ona angażująca ;)
Czy istnieje miejsce bardziej pełne chaosu niż Forum? Jednak nawet tam możesz żyć w spokoju, jeśli będzie taka potrzeba" - Seneka, Listy moralne do Lucyliusza , 28.5b

ZnadPlanszy kwiatosza|ZnadPlanszy gradaniowe
Rebel Times - miesięcznik miłośników gier
Awatar użytkownika
_Berenice_
Posty: 763
Rejestracja: 17 lis 2012, 14:36
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 62 times
Been thanked: 478 times

Re: Czemu używane rzeczy kolekcjonerskie się żle sprzedają ?

Post autor: _Berenice_ »

kwiatosz pisze:
_Berenice_ pisze:A sposoby organizacji czasu zależą po prostu od preferencji danej osoby. Zawsze byłam pod wrażeniem piszących tu osób z "milionami" postów, kiedy ja będąc tu kilka lat nie doczłapałam się nawet do 1/3 ich wyniku :wink:
Praktyka pokazuje, że głównym czynnikiem jest tu rodzaj wykonywanej pracy i to na ile jest ona angażująca ;)
Prawda, ale można mieć też niezwykły talent do marnowania czasu. Wiem, że w takiej konkurencji olimpijskiej miałabym złoty medal :wink:
Moja kolekcja

Planszówkowy PKS - gdzie planszówki kupujemy sami, a wy decydujecie, czy również chcecie wydać na nie swoje pieniądze!

ZnadPlanszy.pl - zapraszamy też do naszego bloga, gdzie także dzieją się różniste rzeczy :>
Awatar użytkownika
Valarus
Posty: 1270
Rejestracja: 27 lut 2013, 23:12
Lokalizacja: Gdańsk
Has thanked: 14 times
Been thanked: 20 times

Re: Czemu używane rzeczy kolekcjonerskie się żle sprzedają ?

Post autor: Valarus »

kwiatosz pisze:Ładny poziom dyskusji mamy, że ktoś ocenia poziom dyskusji po żartobliwym wtręcie całkowicie pomijając sedno postu :roll: :roll: (dałem dwa takie, więc wygrywam).

Nie widzę powodu się napinać - dzięki za te wykresy, bo po pierwsze ich nie znałem, a po drugie dobrze pokazują to, co pisałem: uwzględniając inflację gry w 2006 kosztowały tyle ile teraz, ale zarobki spadły. W prostych słowach - jeśli ktoś kupował w USA gry na premierze w latach 80. to cieszy się ze spadku cen. Tylko że to ma się nijak dla kogoś, kto sobie kupił PS3 w 2007 roku i od tamtej pory płaci za gry coraz większą część zarobków. Wziąłeś wygodne dla tezy dwa punkty - a przecież tam po drodze mnóstwo się działo, nie powiesz mi, że nie pamiętasz czasów świetnych cen polonizowanych tytułów.
Ależ Panie, nikt się nie napina - tylko na prawdę trzeba unikać anegdot jako faktów, bo to straszna praktyka jest. Ktoś zarabia 20 000 miesięcznie - wniosek taki, że Polska to bogaty kraj?;)

Ciekawi mnie też, skąd bierzesz informację o spadkach zarobków? Trzy sekundy na internecie - lata 2006-2016, średnie zarobki wzrosły w polsce z 2600 na 4200 (wynagrodzenia.pl), a w GB godzinowa wzrosła z 11 na 13 GBP (statista.com). Więc to już odpada - chyba, że z góry uznamy, że te wszystkie statystyki kłamią.

Przeglądam też ceny nowych gier na konsole - PS3 miało na start Resistance - 240 zł. Rok później, 2007, pierwszy Uncharted - 260 zł w dniu premiery. Uncharted 4 kosztowało dokładnie tyle samo w tym roku. Aktualnie nowe gry na PSN kosztują właśnie średnio 260-280 zł (przy czym pamiętajmy, że gry na PSN są zazwyczaj droższe niż na takim allegro). To jak to się ma do statystyki zarobków?

Złoty okres polonizacji wynikał z tego samego, co aktualnie dużo niższe ceny gier np. w Indiach - ludzie byli tak biedni, że nikt gier nie kupował, wszyscy piracili jak leci. Dlatego też te polonizacje były opłacalne - towar nie był atrakcyjny na rynkach zachodnich, bo był w innym języku, a wydawca miał chociaż jakiś zysk. Inaczej nie sprzedałby prawie nic. Te czasy się skończyły jednak, ludzi bardziej stać na gry więc i ceny są normalne, nie jak dla krajów 3 świata.
Awatar użytkownika
kwiatosz
Posty: 7874
Rejestracja: 30 sty 2006, 23:27
Lokalizacja: Romford/Londyn
Has thanked: 132 times
Been thanked: 416 times
Kontakt:

Re: Czemu używane rzeczy kolekcjonerskie się żle sprzedają ?

Post autor: kwiatosz »

Skoro ceny gier urealniamy, to zarobki też - Institute for Fiscal Studies takie wyliczenia pokazuje: https://www.theguardian.com/business/20 ... -statement
W 2006 mediana tygodniowych zarobków dla UK wynosiła (po uwzględnieniu inflacji) 559,80 funta, teraz jest to 538,70 - to z kolei jest z Annual Survey of Hours and Earnings publikowane przez Office for National Statistics.

Ceny na PSN są o tyle problematyczne, że wcześniej były liczone bodajże na 4 konsole, a teraz są na dwie, jakoś tak to działa. Mass Effect Andromeda kosztuje 49 funtów, Mass Effect 3 kosztował 39 funtów. Szukanie tego jednak zajmuje masę czasu, to w zamian za odpuszczenie szukania mogę odpuścić dyskusję, 20 minut porównania tych dwóch szukałem, a to nawet urealnione nie jest...
Czy istnieje miejsce bardziej pełne chaosu niż Forum? Jednak nawet tam możesz żyć w spokoju, jeśli będzie taka potrzeba" - Seneka, Listy moralne do Lucyliusza , 28.5b

ZnadPlanszy kwiatosza|ZnadPlanszy gradaniowe
Rebel Times - miesięcznik miłośników gier
Kiler
Posty: 121
Rejestracja: 07 sie 2010, 18:26
Lokalizacja: Starachowice/Warszawa/Wałcz/Piła/Stargard
Has thanked: 4 times
Been thanked: 24 times

Re: Czemu używane rzeczy kolekcjonerskie się żle sprzedają ?

Post autor: Kiler »

_Berenice_ pisze:
DREADNOUGHT2 pisze: (...)
Trochę mnie dziwi, że dla was zagranie 8-10 razy w tytuł to mało. Raz, że my już niekiedy po 4-5 grach mamy optymalną strategię opracowaną. Dwa, że ja bym nie chciał grać 20 razy w to samo (no chyba, że to, któraś gra z mojej młodości i sentyment kicks in). A nie mam osobiście miejsca tych pudeł trzymać.
Trudno mi sobie wyobrazić, że można mieć po 4-5 partiach opracowaną jakąś strategię wygrywającą. Może leży to w specyfice tytułów, w które gracie. Albo jest zależne od ciągłego grania w tym samym gronie. A może przyczyną jest tzw. umiłowanie nowości :wink:
A tam się czepiasz. Kolega DREADNOUGHT 2 podał zgrabny przykład na taką strategię w CITOW:
DREADNOUGHT2 pisze: Dwa razy w to grałem. Powiem Ci, że jeszcze w to grałem z ekipa, z której jeden grał w Warhammer Battla a pozostali wcześniej w warhammera fantasy roleplay. Więc powinno im się to podobać. Owszem były ochy i achy nad klimatyczną plansza, ale potem było już tylko gorzej ;) Długo, nudno i dużo pilnowania co i kiedy (te idiotyczne kółka zapamiętałem, że ktoś swoim nie kręcił w ogóle :lol: ). Obie gry pamiętam wygrał Khorne z miażdżącą przewagą.
Od razu widać, że tu już po dwóch partiach strategia wygrywająca została osiągnięta. Żeby nie psuć innym niespodzianki z odkrywania tego - UWAGA SPOILER
Spoiler:
Spoiler:
0NCK0
Posty: 93
Rejestracja: 16 lut 2010, 09:00
Lokalizacja: Warszawa

Re: Czemu używane rzeczy kolekcjonerskie się żle sprzedają ?

Post autor: 0NCK0 »



DREADNOUGHT2 napisał(a):

Dwa razy w to grałem. Powiem Ci, że jeszcze w to grałem z ekipa, z której jeden grał w Warhammer Battla a pozostali wcześniej w warhammera fantasy roleplay. Więc powinno im się to podobać. Owszem były ochy i achy nad klimatyczną plansza, ale potem było już tylko gorzej ;) Długo, nudno i dużo pilnowania co i kiedy (te idiotyczne kółka zapamiętałem, że ktoś swoim nie kręcił w ogóle :lol: ). Obie gry pamiętam wygrał Khorne z miażdżącą przewagą.
A po 10 grach widać, że Khornem się gra najłatwiej ale jest mega losowy(zależny od walki) i można go łatwo skontrować w 1 rundzie i ma się 2 rundy spokoju. A jak przez 2 rundy nie zakręci kołem to już nie wygra.
DREADNOUGHT2
Posty: 256
Rejestracja: 17 sie 2016, 08:51

Re: Czemu używane rzeczy kolekcjonerskie się żle sprzedają ?

Post autor: DREADNOUGHT2 »

Możecie się czepiac i grać w Chaos w staromartwym świecie nawet 30 razy. Dla mnie to po prostu strata czasu.
To tak jak pewnie dla kogoś fakt, że obejrzałem Conana Barbarzyńce z 82roku 7 razy to marnotrawstwo, bo ten film można już dobrze poznać za pierwszym podejściem. Ja poznałem tą planszówkę w 2 podejściach, oczywiście nie odkryliśmy każdej taktyki i niuansu. Ale nie uważam , że ta gra jest warta tego żeby ją jakoś zgłębiać.


Tez myślę, że ostatnio traktuje inaczej pieniądze wydane na hobby. Np. na przekąski wydaje znacznie więcej pieniędzy a nie liczę ile na nie wydałem ani nie szukam najlepszej możliwie ceny. A jeżeli chodzi o hobby to już tak. To tez jakiś psycholog mógłby wyjaśnić. Pewnie dużo ludzi tak ma, bo tez już słyszałem od ludzi, że wydawać pieniądze na gry z kartonu to "wstyd".
wrzesien
Posty: 218
Rejestracja: 15 cze 2016, 11:12

Re: Czemu używane rzeczy kolekcjonerskie się żle sprzedają ?

Post autor: wrzesien »

Kluczowe pytanie jest takie, dlaczego nie lubimy kupować używanych gier, bo to jest bezpośrednią przyczyną problemów z wymianą i odsprzedażą.

Drugi problem, który być może dotyczy tylko mnie, to podejście do gier. Jeśli jakaś gra komputerowa mi się podoba, to ją kończę/ogrywam kilka razu i potem koniec. W przypadku planszówek, coś co jest szczególnie dobre nie idzie na sprzedaż. Krótko mówiąc sprzedaje same kiepskie i średnie (w moim mniemaniu) gry.
Awatar użytkownika
elayeth
Posty: 1051
Rejestracja: 07 sty 2009, 16:29
Lokalizacja: Bydgoszcz
Has thanked: 175 times
Been thanked: 192 times

Re: Czemu używane rzeczy kolekcjonerskie się żle sprzedają ?

Post autor: elayeth »

_Berenice_ pisze: Trudno mi sobie wyobrazić, że można mieć po 4-5 partiach opracowaną jakąś strategię wygrywającą. Może leży to w specyfice tytułów, w które gracie. Albo jest zależne od ciągłego grania w tym samym gronie. A może przyczyną jest tzw. umiłowanie nowości :wink: U mnie nowa gra może sobie leżeć sporo czasu zanim ogramy jakiś dobry tytuł. Tak samo mogę nie kupować nowej gry na PS4 skoro mogę kolejny raz popykać w Wieśka czy Divinity. A sposoby organizacji czasu zależą po prostu od preferencji danej osoby. Zawsze byłam pod wrażeniem piszących tu osób z "milionami" postów, kiedy ja będąc tu kilka lat nie doczłapałam się nawet do 1/3 ich wyniku :wink: Mimo wszystko będą oponować przed kategorycznymi stwierdzeniami w stylu "to naturalny proces", ponieważ zazwyczaj ta natura to nasz najbliższy krąg znajomych. Tak jak wspomniałam wcześniej - wartość kolekcjonerska zależy przede wszystkim od czasu, czego idealnym przykładem jest Boże Igrzysko.
DREADNOUGHT2 pisze:Możecie się czepiac i grać w Chaos w staromartwym świecie nawet 30 razy. Dla mnie to po prostu strata czasu.
To tak jak pewnie dla kogoś fakt, że obejrzałem Conana Barbarzyńce z 82roku 7 razy to marnotrawstwo, bo ten film można już dobrze poznać za pierwszym podejściem. Ja poznałem tą planszówkę w 2 podejściach, oczywiście nie odkryliśmy każdej taktyki i niuansu. Ale nie uważam , że ta gra jest warta tego żeby ją jakoś zgłębiać.
Nie wiem, czy powyższe dwa skrajne głosy to jeszcze dyskusja na temat, ale się włączę. Myślę, że dyskudja mająca na celu przekonanie kogokolwiek jest bezcelowa. Każdy ma nieco inny zestaw potrzeb odnośnie naszego hobby. Jedni chcą ogrywać nowości, inni opracowywać strategie wygrywające. Jedni grać intuicyjnie, inni wg. planu i doświadczenia. Ja zaliczam się do tych pierwszych i kiedy kolega, który np: ma super ogranego Eclipsa lub Osadników NI zaprasza mnie do rozgrywki to ja zazwyczaj odpuszczam. Po prostu nie lubię mieć gier ogranych tak, że znam wszystkie karty, strategi itd... Wolę grać w nowości... Ale czy to lepiej czy gorzej? Chyba nie w tym leży ew. problem.
DREADNOUGHT2 pisze: Tez myślę, że ostatnio traktuje inaczej pieniądze wydane na hobby. Np. na przekąski wydaje znacznie więcej pieniędzy a nie liczę ile na nie wydałem ani nie szukam najlepszej możliwie ceny. A jeżeli chodzi o hobby to już tak. To tez jakiś psycholog mógłby wyjaśnić. Pewnie dużo ludzi tak ma, bo tez już słyszałem od ludzi, że wydawać pieniądze na gry z kartonu to "wstyd".
A czy przekąski odsprzedajesz za jakiś czas? Czy możesz łatwo porównać ich ceny w internecie i tam też je zakupić? To chyba nieco inne produkty... ;)
Awatar użytkownika
kwiatosz
Posty: 7874
Rejestracja: 30 sty 2006, 23:27
Lokalizacja: Romford/Londyn
Has thanked: 132 times
Been thanked: 416 times
Kontakt:

Re: Czemu używane rzeczy kolekcjonerskie się żle sprzedają ?

Post autor: kwiatosz »

Generalnie z przekąskami jest ten problem, że ruszając się aktywnie dążymy do zmarnowania pieniędzy, którymi zapłaciliśmy za kalorie. Z planszówkami nie ma tego problemu, bo grając w grę raczej otrzymujemy zwrot zabawy z wydatku niż tracimy.
Czy istnieje miejsce bardziej pełne chaosu niż Forum? Jednak nawet tam możesz żyć w spokoju, jeśli będzie taka potrzeba" - Seneka, Listy moralne do Lucyliusza , 28.5b

ZnadPlanszy kwiatosza|ZnadPlanszy gradaniowe
Rebel Times - miesięcznik miłośników gier
Awatar użytkownika
tomb
Posty: 4130
Rejestracja: 22 lut 2012, 10:31
Has thanked: 311 times
Been thanked: 343 times

Re: Czemu używane rzeczy kolekcjonerskie się żle sprzedają ?

Post autor: tomb »

Przypomniał mi się wujek, który widząc książki w moim domu, mówi: "A nie żal Ci na nie pieniędzy? Pomyśl, gdzie mógłbyś za to wszystko pojechać na urlop." A jak teraz pomyślę, ile mógłbym za to kupić czipsów...
"Jak kto ma swój rozum, ten głupi nie jest [...] Głupie są te, co cudzy rozum mają."
bowie
Posty: 487
Rejestracja: 01 mar 2017, 23:43
Has thanked: 221 times
Been thanked: 63 times

Re: Czemu używane rzeczy kolekcjonerskie się żle sprzedają ?

Post autor: bowie »

Bardzo ciekawy wątek.
Generalnie, rzeczy kolekcjonerskie są jedynie do... kolekcjonowania. Doskonałym przykładem są winyle. Są kolekcjonerzy, którzy nawet nie mają gramofonów. Kupują, bo lubią danego artystę i trzymają płyty na półce, a słuchają muzyki z CD. Kolekcjonerzy słuchający winyli kupują zdublowane egzemplarze, bo jak wiadomo winyl można łatwo uszkodzić. Dlatego też na rynku wtórnym zwykle pojawiają się egzemplarze w stanie mint. Sprzedają je ci, którzy odpowiednio je traktowali, często nawet nie rozpakowując, znający ich wartość. Kupują im podobni: maniacy jakości.
W przypadku gier to nie działa, bo ilu jest graczy, którzy kupują grę dla samego posiadania, albo na zapas dwa, trzy egzemplarze? Kupują, żeby grać! A używka, to już nie mint. Oczywiście, czasem można zainwestować i uzyskać potem 200% zysku, gdy już wiadomo, że dodruku nie będzie (swoja drogą, czy aby na pewno? ryzyko zawsze jest). Inną sprawą jest, że gry po prostu zajmują dużo miejsca, to nie znaczki. Kto chce trzymać kilka lat nieużywaną grę na półce, jak stan posiadania się ciągle rozrasta, bo wychodzą nowe, ciekawe gry? Ma ktoś ochotę zainwestować w kilka egzemplarzy Chaosu w Starym Świecie, który prawdopodobnie nie będzie miał dodruku? Jak ktoś jest maniakiem tej gry, to raczej kupi drugi egzemplarz dla siebie na wszelki wypadek, a nie na handel.
Osobną sprawą są exclusivy z kickstartera, ale i tu jest granica w zasobności polskiego portfela. Przykładem jest Blood Rage. Na ebay czy GeekMarket można wyhaczyć zestaw za 400USD, u nas raczej nikt tyle nie da. Swoją drogą, bardzo jestem ciekaw, ilu wspierających wsparło spekulacyjnie Rising Sun. Na zachodzie na pewno zrobiło to wielu wspierających, ciekawe ilu w Polsce :)
ODPOWIEDZ