Nie "frustracji" tylko "irytacji".warlock pisze:Po prostu dziwi mnie uczucie "frustracji" Keyflowerem - to cholernie mocne słowo, które nijak nie pasuje mi do tej gry.
Niestety tak. Piszę "niestety" bo właśnie te zasady doprowadziły mnie do irytacji. Chciałem zrobić jakąś akcję i co chwila słyszałem "nie możesz tak zrobić". Grałem z wyjadaczami, więc na pewno grałem poprawnie.warlock pisze:Mnie jeszcze ciekawi, na ile Panowie grali zgodnie z zasadami.
Otóż to. Ja rozumiem, że Keyflower może się podobać. Każda gra może znaleźć swojego amatora.BartP pisze:Gusta są różne. Każda gra ma zwolenników i przeciwników.
Ja nie chcę tutaj wyjść na hejtera, bo tu nie o to chodzi. Do mnie po prostu niestety Keyflower zupełnie nie trafił. Za suchy, za abstrakcyjny, za mało "straightforward". Męczyłem się strasznie przy rozgrywce i tytuł trafił do mojego ścisłego top 3 "Nigdy więcej".
Nigdy nie uważałem, że Zamki Burgundii to "słabe euro". Napisałem, że to jest bardzo dobra gra, ale trochę nie w moim stylu. Za sucha, za mało generuje emocji. Nie odmówię partyjki, ale rozgrywka mnie nie porwie. Za to karciane Zamki Burgundii lubię bardzo. Jakoś przeniesienie tej mechaniki na karty - dla mnie przynajmniej - zadziałało. Nadal jest sucho, nadal nie za pięknie, ale jakoś bardziej to "czuję".warlock pisze:Zresztą, Gizmoo - czy to nie Ty nie uważasz Zamki Burgundii za słabe euro ?
Irytować - nie - frustrować. Odpowiedź brzmi: "nie intuicyjność".warlock pisze:Co w Keyflowerze może frustrować bardziej, niż w takich Lords of Waterdeep (które lubisz?)
Lubię klarowność, intuicyjność i prostotę zasad. Dlatego uwielbiam Lordsów, bo wykonywanie akcji jest tam proste, klarowne i nie mam wątpliwości, czy zrobiłem coś "dobrze", czy "źle". A jak wejdzie się w lore FR, to i mechanicznie jest tam wszystko ładnie wytłumaczone.warlock pisze:wydaje mi się, że w grach z tego gatunku kręcą nas zupełnie inne rzeczy .
W grach euro które uwielbiam (Cuba!!!, Filary Ziemi, Martians, Francis Drake, Stone Age, Terraformacja Marsa, etc.) bardzo cenię logiczne powiązanie z tematyką. W keyflowerze jest tylko mechanika. Bardzo dobra, ale... zerowy sens powiązania tematycznego. Tam mogłoby być dolepione wszystko. I pewnie gdyby była to gra o wymianie kolorowych żelków z jednych na drugie - podobała by mi się zdecydowanie bardziej! Być może nawet bym ją polubił, gdyby nie udawała, że jest abstraktem. (Azul nie udaje i mi się podoba bardzo)
Próbowałem zmusić moich znajomych by mi wyjaśnili jak w przełożeniu na rzeczywistość działa wymiana meepelków z jednego koloru na drugi. Dwóch przedsiębiorców mówi "dobra, ja ci dam gości ubranych na czerwono, a ty mi dasz gości ubranych na niebiesko". Licytacja pracownikami? Czy to są niewolnicy? Nie przepadam za licytacją, ale licytacja kolesiami? I co oznaczają tak naprawdę ich kolory? Rasy? Preferencje seksualne? W instrukcji nawet nie ma tego wyjaśnionego! I dlaczego jak wysyłam moich robotników do budynku oponentów to już nie wracają? Dostają tam lepszą zupę i mówią "wal się stary"?
Tam jest mnóstwo mechanizmów, które nie mają logicznego wytłumaczenia (bo mechaniczne oczywiście jest!!!). Podczas partii i po niej miałem dobrą zabawę jak prosiłem fanów Key'a o sensowne przeniesienie pewnych zasad i zagrań w odniesieniu do rzeczywistego prowadzenia takiego gospodarstwa/biznesu. No i pośmialiśmy się trochę, bo nikt nie potrafił tego sensownie wytłumaczyć.
Reasumując - tam jest bardzo fajna, SUCHA mechanika. Jak to komuś sprawia frajdę i ma absolutnie "w tyle" powiązania tematyczne - niech kupuje Keyflowera w ciemno! Jest duże prawdopodobieństwo, że będzie się świetnie bawił. Bo ten tytuł działa bardzo dobrze! Jeżeli jednak lubi jak mu temacik idealnie się dokleja do mechaniki, a wszystko można elegancko uzasadnić - to niech lepiej w Key'a wcześniej zagra, bo może się okazać, że mu "nie bangla". I do tego zachęcam. To może być dla Was "Wow odkrycie", ale również może też "nie zaiskrzyć". Mnie tam zbyt wiele rzeczy irytowało, by nie powiedzieć tego dosadniej...
P.S. Jak zapewne zauważyłeś też po mojej kolekcji, drogi Warlocku - jestem przewrażliwiony na punkcie estetyki. Uwielbiam piękne gry, piękne grafiki. Mam takie zboczenie, bo moja mama jest malarką, a ja sam bawiłem się swego czasu w grafikę. No więc nie trawię gier brzydkich. Nie aprobuję koślawych, robionych na kolanie ilustracji. A niestety Keyflower wygląda jakby ilustrowało go średnio uzdolnione dziecko po świeżo ukończonym kursie rysowania. Dla mnie planszówka musi cieszyć oko, dawać poczucie, że obcuję nie tylko z dobrą grą, ale też z dziełem sztuki.