Echhhh..... od czego by tu zacząć....
Wiem - chciałbym zakupić grę.
Grę, na którą fundusze zostaną przeznaczone po uprzedniej sprzedaży Robinsona :/. Niestety, coraz bardziej skłaniam się ku tezie, że nie wytrzymuje on próby czasu. Po zakupie rozegrałem 20 czy 30 partii, głównie w trybie solo. Gra jest kapitalna (!), ale zasady.... Nie grałem w nią od kilku miesięcy i krzywię się po prostu na myśl o brnięciu przez instrukcję aby odświeżyć sobie reguły, o FAQ'u nie wspomnę nawet. Żona też nie ciągnie do niej za bardzo (chyba właśnie z racji mnogości zasad i wielu niejasności). W każdym razie jakby kto chciał kupić....
Do rzeczy. W to miejsce planuję coś nowego.
Dla zasady - co posiadam obecnie:
- Mr Jack
- Stone Age
- Hawana
- Cesarski kurier
- Pandemia
- Robinson (jeszcze)
- Listy z Whitechapel
Czego oczekuję:
1. Chciałbym, aby była to gra z pewnym rozmachem. Nie ma to być "pigułka" jak np. Mr Jack (kapitalny skądinąd). Ma być dość zamaszyście (niech tu Robinson będzie wyznacznikiem). Chciałbym wejść w świat gry i czuć fajny klimat z niej wypływający. Nie pogardzę ciekawymi elementami (jak w Robinsonie - karty, znaczniki, fajne kostki i ich znaczenie), różnorakimi drogami do zwycięstwa itd. Chciałbym "grę" (jak Listy czy Robinson), "gierki" już mam. Chcę, aby spotkanie z tą grą było przygodą (czy to na wyspie, czy to w lochach, czy to na pastwisku).
2. Zasady i instrukcja: KRÓTKA (!!!), jasna, zasady proste. Niech tu wzorem będą Listy z Whitechapel. Zasady można by umieścić na 3 stronach. Za to samo granie rozbraja. Ilość zasad w Pandemii - niech to będzie max, jeśli chodzi o długość i skomplikowanie reguł. Absolutnie nie mam zamiaru brnąć przez 20 czy 30 stron instrukcji.
3. Mimo punktu "2", a więc prostoty instrukcji i łatwych zasad szukam czegoś niezbyt prostego, jeśli chodzi o samą grę. Nie ma to być mózgotrzep jak Listy, gdzie po 4 godzinnej sesji trzeba iść spać bo człowiek zmęczony. Nie ma to być też tylko i wyłącznie radosne turlanie jak np w Stone Age. Tu również za wzór postawię Robinsona. Ma to być gra (mimo prostych reguł) dość wymagająca. Hmmm... może "średnio plus" wymagająca (jak Pandemia na przykład), aby parowanie mózgu nie przysłaniało radości z grania.
Co ważne - nie chcę, aby gra opierała się na "liczeniu słupków" jak np w Puerto Rico. Nie chcę, aby grać poprawnie (w sensie - sensownie) rozważać z kalkulatorem, czy A+B+C da mi więcej czy mniej niż A+B+D.
4. Bardzo dobra na 2 (!) osoby. Przy okazji równie dobra na 4.
5. Niestety kwestia, o której pisałem przy okazji zakupu innych gier i której nie przeskoczę - pani najkochańsza żona nie trawi wbijania szpilek. Jak jej wjadę grupą rycerzy do zagrody i pozabijam kurczaki będę miał kolejną grę do sprzedania. Jednak (!) chciałbym wreszcie mieć grę konfrontacyjną (a nie każdy sobie jak w Stone czy Kurierze). I tu widzę podstawowy problem - czy taka gra w ogóle istnieje? Konfrontacja bez wbijania szpilek. Jedyna bodaj gra (z posiadanych), którą moja połówka trawi w omawianym kontekście to Mr Jack - ale tu wie, że nie może foszastej miny zrobić, bo moje wprawne oko i lotny umysł od razu zinterpretowały by to jako oznaka kto jest Jack'iem.
Czy mogłaby być kooperacja..... hmmm... niekoniecznie, ale jeśli nic innego się nie znajdzie....
6. Temat - nie pogardziłbym przygodówką (jak Robinson), ale już tyle warunków do spełnienia powyżej jest, że chyba trudno wymagać określonej tematyki
. Mogłoby też być to coś średniowieczno-renesansowego w klimatach dworskich czy sakralnych (lubię słuchać odpowiedniej muzyki do gry, a nie mam żadnej, przy której
miserere Allegriego mógłbym puścić
). Może coś cywilizacyjnego (od kilkunastu lat, z przerwami, "męczymy" wespół kolejne wydania komputerowych Cywilizacji).
7. Czas gry - do 2 godzin myślę.
8. Cena - do około 150 zł
Co zatem wybrać?