j_g pisze:
PS. Piton, napisz, jeśli łaska (...) No chyba, że w dalszym ciągu embargo na komentarze...
Veni, Vidi, Vici.
Dziękuję Annie za przytarganie tak wielkiego, ciężkiego pudła i okazję do zagrania.
Dziękuję wszystkim uczestnikom spotkania, że dali się namówić do podziału na 2 ekipy i wszystko poszło bardzo sprawnie i szybko. Wielki szacunek i szczere wielkie dzięki.
(ciekawe, że jak pewne osoby są, a pewnych nie ma to idzie wszystko gładko. Ciekawe, prawda?)
Zagraliśmy:
Głębia - OK+
Lato z komarami - raczej nie OK, a może? Losowe i szybkie, ale zabawne.
Pędzące żółwie na kartach - słabo jakoś, planszowe zdecydowanie lepsze. Szybkie, losowe i jakieś bez wyrazu.
Birmingham - grali pudelkowie i Sharky. Niech komentują sami gracze (dzięki, że się daliście namówić, specjalnie dla Was to targałem hehe)
Escape Plan - Ania, gafik, piton. (Dzięki Aniu, raz jeszcze)
Ciekawa gra, dobrze zaprojektowana, mnie nie porwało na tyle żeby kupić. Chętnie zagram. Sporo tłumaczenia, jak to u Lacerdy, potem sama gra działa sprawnie i jest "łatwa" w obsłudze, jak to u Lacerdy, rozgrywka wielotorowa, głęboka i nie jest łatwa , jak to u Vitala. Takie fakty.
Faktycznie jego "lżejsza" pozycja, chociaż jest to ciężkie euro jak patrzeć na gatunek. Bardzo mocno przypomina mi gry logistyczne - splottery, Neulanda i cośtam jeszcze, aż przejrzę BGG - znaczy grałem w coś podobnego, nawet patent z "płaceniem" za opuszczenie kafelka już gdzieś był (w nieco zmienonej formie, ale był).
Temat gry jest zabawny, nawet się klei i temat czuć podczas tłumaczenia - ewenement jak na euro. Jedyne czego nie umiem uzasadnić tematycznie to dokładanie kafelków - nagle miasto nam się buduje z rundy na rundę i wcześniej nie znamy jego rozkładu? WTF?! mapy nie było w kiosku? taki Kac Vegas z włamaniem połączony... budzę się w Sosnowcu po napadzie na monopolowy i muszę uciec z miasta. Żeby było mroczniej to w Bytomiu
(Chyba w takim filmie grał Kurt Russel? tak było rozpieprzone wszystko, że pewnie to Bytom był).
W grze możemy wykonać od 9 do 15 akcji (dużych), więc relatywnie mało, ale do tego dochodzą akcje poboczne (darmowe), wiec sporo da się pokombinować i tak jest w istocie. Proste to jak drut - ruszamy naszego pionka po mapie, wchodzimy do lokacji wykonujemy w niej co tam można, do tego odpalamy nasze żetoniki i karty, koniec tury. Jak chcemy odświeżyć żetoniki i karty, to odpoczywamy. Tyle z mechaniki, naprawdę. Trzeba po prostu skumać co dają poszczególne lokacje, karty, żetoniki itp. tutaj jest sporo pierdółek i trzeba to wytłumaczyć - dlatego schodzi na to sporo czasu.
Pomiędzy chodzeniem a wykonywaniem akcji w lokacji jest jeszcze "unikanie". Wychodząc z kafla musimy "uniknąć" policji - czyli de facto płacimy koszt za każdego policmajstra jaki jest na kaflu, z którego wychodzimy. Możemy go "uniknąć" żetonikiem, kartą, członkami gangu (w w ersji KS są to harleyowcy) lub dostać strzał pałką policyjną w twarz i uciec.
Planowanie strategiczne jest mocno pożądane, ale sytuacja na mapie zmienia się jak w kalejdoskopie po turach innych graczy, więc taktyka jest też na porządku dziennym. Proporcje są dobrze wyważone, człowiek się nie męczy tymi "zmianami", a czuć presję i klimat ucieczki/pościgu. Bardzo fajny patent z koniecznością opuszczenia miasta - w zasadzie całą grę się do tego przygotowujemy. Robimy to 2 rundy (dwa growe dni), aby w trzeciej finalnej czmychnąć. Do tego trzeba kasy, sprytu, osprzętu i kasy. Forsa jest ważna, za nią możemy praktycznie wszystko, tylko ciągle jej brakuje. Możemy kupić pomocników (karty/kafelki) odpalić żetoniki(jakieś tam wpływy/łapówki?), zakupić uniform policyjny, tylko kasy jest naprawdę mało, a jej zarabianie z biegiem czasu jest coraz trudniejsze i daje mniejsze sumy.
Dobra udało nam się uciec? Nooo to co mamy upchane w naszych spodniach, w walizce itd. jest naszym łupem (pezetami). Wolność i otwarta droga do Tarnowskich Gór, a potem nawet Częstochowy. Ale może się zdarzyć peszek i złapią nas - nie opuścimy miasta. Wtedy wakacje zapewnia ZK w Strzelcach Op. Mieliśmy taką sytuację w naszej rozgrywce.
Jeszcze jedna zasad, która może umknąć - jak jeden gracz zniknie z miasta to pozostali mają trudniej. Każda wykonywana akcja kosztuje tauzenta(patyka, Panie, patyka) i do tego wyjście z miasta kosztuje - trzeba przekupić władze.
Naprawdę świetnie to się wszystko zazębia w grze, mechanika wypucowana na maxa. Mnie osobiście brakuje efektu wow, pewnie przez to, że mechaniki wydają mi się znajome. Zupełnie inna gra Vitala, warto poznać i pograć. Potencjał wielki, dużo ścieżek do kombinowania, ale zestawiając to z innymi grami Lacerdy to faktycznie lajtowa pozycja, aż niewiarygodne takie coś mówić/pisać. Na pewno zagram chętnie, ale do zakupu mnie to nie przekonało (jeszcze). Wyżej cenię te strategiczne monstra Lacerdy, dlatego tutaj bez rozegrania kilku partii osądu ostatecznego nie wydam. Jakby gierka kosztowała te 200PLN, a nie 400 to bym pewnie inaczej gadał. Wykonanie jak zwykle idealne, wygląd KS robi jeszcze większe wrażenie.
Może jak za tydzień się uda to powtórka, co? po Lizbonie
Dziękuję za wczoraj: za tak dobre gry, za tak poukładane towarzystwo i zabawę.
j_g pisze:
(...) nie chcę łamać psychiki...