Moja lutowa lista:
NOWOŚCI:
Zwierzęcy Front (+++) - oj jak mi się ta mała gierka spodobała! Na razie zagraliśmy tylko kilka razy, bo mężowi aż tak bardzo nie podeszła i woli Mind Buga. Teraz zastanawiam się nad kupnem zapowiedzianego przez LDG dodatku/standalone, ale jak Robert nie będzie chciał grać, to nie wiem czy jest sens
, ech te gry bez trybu solo... zawsze do nich trzeba mieć współgracza niestety
.
Black Sonata (+++) - w końcu zagrałam i się zakochałam - nareszcie mam w kolekcji grę hidden movement, w którą mogę zagrać solo
. Jestem pod wrażeniem tego genialnego systemu z perforowanymi kartami. Ciągle nie wiem, jak to działa, ale działa! Też nie chcę za bardzo rozkminiać mechaniki w tej grze, bo nie wiem, czy przypadkiem nie stanie się wtedy policzalna, a nie chcę psuć sobie zabawy. Uwielbiam takie nietypowe rozwiązania w grach, więc Black Sonata wdziera się do topki moich ulubionych gier solo
.
W Grocie Króla Gór (++-) - bardzo chciałam sobie kupić ten tytuł odkąd zapowiedziała go Galakta, ale jakoś od premiery ciągle się nie złożyło i ostatecznie kupili znajomi i w końcu udało się zagrać. Teraz cieszę się, że nie kupiłam, bo choć grało się fajnie, to niczym mnie ta gra nie zachwyciła i byłam bardzo zawiedziona, że przy grze 4-osobowej ciągle nie wchodziliśmy sobie w drogę - miałam nadzieję, że gra wymusza ciaśniejszą rozgrywkę na więcej osób. Gra sympatyczna i partyjki nie odmówię, ale sama nie potrzebuję jej w kolekcji i nawet jakby znajomi sprzedali, to tęsknić nie będę.
Kur-Nu-Gi (+/-) - jedna rozgrywka solo i jedna dwuosobowa. Po pierwszej rozgrywce solo jednak zraziłam się do gry, bo tryb solo jest tutaj najgorszym, jaki kiedykolwiek widziałam... jak można wpisać na pudełku, że jest od jednego gracza, kiedy tryb jednoosobowy jest wyprany zupełnie z sedna tej gry, czyli z rywalizacji o kontrolę?! Tzn. niby "walczymy" z botami o kontrolę w grobowcach, ale tak naprawdę to żadna walka, jeśli "przegrałam" tylko dwa razy i mi zabrakło swoich żetonów do oznaczania zwycięstw... W grze dwuosobowej chociaż większość pól worker placement jest zablokowanych, a w grze solo zasłaniamy tylko dwa pola co rundę, co wynika z karty wydarzenia, ale co z tego skoro zawsze mam drugie (droższe) pole robiące to samo do wykorzystania, nigdy nikt mi karty boga nie podbierze, wszystko robię sobie w dowolnej kolejności, bo boty nie korzystają w ogóle z worker placementu. Ostatecznie zdublowałam wynik obu botów i myślałam, że źle grałam, ale obejrzałam gameplay SoloGram i tam Jakub ma dokładnie te same spostrzeżenia i wynikiem odleciał w kosmos. No jestem zła, bo podczas kampanii na wspieram.to zagrałam sobie solo na TTS i napisałam o tych wątpliwościach na forum i autor odpisał, że wariant solo to taki wstępny i będzie poprawiany. Dokładnych zasad solo z czasu kampanii nie pamiętam, ale albo nie poprawili nic, albo poprawili tak, że w ogóle nic nie naprawili... Na dwóch graczy jeszcze jako tako się gra, ale widzę, że gra potencjał ma dopiero od 3 graczy wzwyż. U mnie ta gra jak tylko wrócę z wyjazdu do rodzinki leci na sprzedaż :/. Bardzo żałuję, bo mechaniki są tam bardzo fajne i gdyby fajnie się grało chociaż we dwójkę, to by została.
Ark Nova (++) - w końcu udało mi się zagrać, tak żeby sprawdzić, bo jakoś nie kręcił mnie ten tytuł tak jak niektórych. Muszę przyznać, że bawiłam się super, nie wiadomo kiedy zleciały dwie godzinki (graliśmy we dwie osoby, gdzie ja grałam po raz pierwszy), moim celem było nie mieć ujemnych punktów na koniec, no i się udało osiągnąć wynik +13
, więc jestem z siebie dumna. Gry nie kupię, bo jednak choć ciekawa jest ta mechanika przecinania się dwóch torów punktowych, to dla mnie to takie trochę przekombinowane i tylko dodaje dodatkową rzecz do kontrolowania co turę, ale może to odczucie się zmieni, jak zagram jeszcze kilka razy, a nie że jak teraz po prostu wszystko było nowe i na wszystko musiałam zwracać uwagę i rozkminiać, czy to ważne, czy nie. Co do losowości kart, no to ona jest w tej grze i ostatecznie gra się tak, żeby wyciągnąć z kart, które posiadamy jak najwięcej do momentu przerwy, kiedy to część kart najprawdopodobniej będzie trzeba odrzucić albo olewamy karty, bo nam się nie podobają i albo szukamy optymalizacji wykonując inne akcje, albo staramy się dobrać nowe karty. Mi akurat nie odpowiada to, że raczej nie mogę sobie obrać jakiejś strategii na początku gry i w nią iść (ewentualnie mieć jeden plan B), tylko raczej trzeba być w tej grze elastycznym - z jednej strony moim zdaniem daje to ogromną regrywalność, bo praktycznie co chwilę trzeba gimnastykować mózg i w każdej grze będziemy zmuszeni kombinować trochę inaczej, z drugiej jednak strony wolę w grach regrywalność wynikającą z różnego setupu początkowego, gdzie mogę sobie jakąś strategię wymyślić na początku i się jej w miarę trzymać. Suma summarum gra fajna i jeszcze kiedyś chętnie zagram, ale w kolekcji nie potrzebuję. Ale też uważam, że zasłużenie wskoczyła tak wysoko na BGG, bo wszystko tam działa tak jak powinno i jedyne w czym się z tą grą nie zgadzam to mój gust, co do tego, czego w grach szukam.
Next Station London (++) - bardzo przyjemny flip & write. Szybkie wykreślanie tras autobusów, tak aby się nie przecięły, ale też tak, żeby odwiedzić jak najwięcej przystanków, które pozwolą nam zapunktować karty celów. Trzeba ciągle kombinować jak tu spełnić cel końcowy, ale też dostać jakieś dobre punkty w punktacji na koniec każdej rundy. Jest to też troszkę push your luck, bo nigdy nie wiemy, kiedy dokładnie skończy się runda (kończy się jak wyjdą wszystkie karty danego koloru). Przyjemne to, ale nie chwyciło mnie za serce, głównie dlatego, że ja ogólnie fanką wykreślanek nie jestem
, ale chętnie kiedyś jeszcze zagram jako taki lekki przerywnik między większymi tytułami.
Baśniowa Gospoda (+) - lekka gra rodzinna, ale z rodzaju tych, co i wytrawny gracz może się przy niej dobrze bawić. W każdej grze losujemy postaci, które będą nocować w gospodzie i potem w trakcie gry wyciągamy żetony tych postaci z woreczka. Każdy w swojej turze bierze żeton z wystawki i umieszcza w "ścianie" gospody. Każda postać punktuje inaczej i trzeba poustawiać je tak, aby po twojej stronie gospody żetony sąsiadowały tak, żeby jak najlepiej zapunktować. Niestety jest to gra, w której nie zobaczymy wszystkich żetonów w grze (dość sporo ich zostało w woreczku na koniec), więc można przegrać przez zwykłego pecha, że postawimy na początku gry na żetony, które później przestaną się pokazywać na wystawce i tym samym nie będziemy mieli jak ich dobrze zapunktować. Bardzo nie lubię tego w grach, więc tytuł nie dla mnie.
Friday (+) - wcześniej były dwa plusiki, ale teraz spadek, bo jak wyciągnęłam grę po długiej przerwie, to choć rozgrywka była przyjemna, to sobie uświadomiłam, że Bohaterowie Tenefyru dają mi podobne odczucia, przy jednocześnie dużo większej regrywalności i fajności rozgrywki. Stąd gra chyba wpada na listę na sprzedaż.
Too Many Bones (?) - jedna rozgrywka w lutym i już wpadły dwie w marcu, a jutro będzie kolejna, tym razem dwuosobowa. Gra wykonana świetnie (aż za świetnie jak dla mnie, bo ja wolę tańsze gry bez wodotrysków
), wszystko w niej działa, ale... mi gra się dłuży, jakoś z jednej strony fajnie, że jest tyle "dni", bo możemy sobie fajnie rozwinąć postać, ale szczerze mówiąc wolałabym, żeby to wszystko zachodziło dwa razy szybciej, a nie tak dodawać po jednej kosteczce. Upewniłam się, że jest tak jak myślałam dwa lata temu, jak rozważałam wzięcie udziału w zamówieniu grupowym - to gra po prostu nie dla mnie
. Mimo że mamy mechanikę gnatów, czyli jak rzut nam nie wyjdzie to mamy gnaty do akcji specjalnej, ale ja często miałam tak, że gnatów miałam za mało, żeby zrobić coś sensownego, a na kościach wypadały same pojedyncze ataki i obrony i było ich za mało, żeby sprawnie wygrać i się człowiek męczył bardzo długo z każdą walką. No mi to po prostu nie odpowiada, ale może się moje wrażenie zmienić po zagraniu we dwie osoby oraz potem solo, ale na dwie ręce, bo na pewno ciekawiej się robi, jak można wykorzystać dodatkową postać, dlatego jak na razie bez oceny.
POWROTY, O KTÓRYCH JUŻ PISAŁAM W POPRZEDNICH MIESIĄCACH I ZDANIA O NICH NIE ZMIENIŁAM:
Mur Hadriana, Kawerna, Root, Heroes of Tenefyr, Lands of Galzyr, Botanik, Mind Bug
GRA MIESIĄCA: Początkowo myślałam nad Zwierzęcym Frontem, ale ostatecznie najfajniej się bawiłam przy dalszym odkrywaniu Daimyrii w grze
Lands of Galzyr, chociaż pojawiły się też pewne minusy tej gry, ale tutaj już się nie rozpisywałam, bo się wypowiedziałam w wątku z grą.
ROZCZAROWANIE MIESIĄCA:
Kur-Nu-Gi i ten beznadziejny tryb solo, który wierzyłam, że będzie poprawiony :/.