Letters from Whitechapel / Listy z Whitechapel (Gabriele Mari, Gianluca Santopietro)

Tutaj można dyskutować o konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier.
NIE NALEŻY TUTAJ PYTAĆ O ZASADY, MALOWANIE, ROBIENIE INSERTÓW ORAZ KOSZULKI! OD TEGO SĄ INNE PODFORA
Regulamin forum
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
Awatar użytkownika
sirafin
Posty: 2715
Rejestracja: 21 sie 2009, 14:17
Lokalizacja: Gdańsk
Been thanked: 150 times

Re: Letters from Whitechapel

Post autor: sirafin »

Każdy będzie widział to co chce widzieć. W wątku o Mr. Jacku również pojawiały się głosy, że "coś jest nie halo", przy Małych Powstańcach też słyszałem wypowiedzi, że gra jest niestosowna, bo tam ginęli ludzie i to nie była zabawa. Spostrzeżenia z cyklu "Wiedz że coś się dzieje" i tak do niczego nie doprowadzą, a atmosfera robi się stęchła. Lepiej po prostu już uciąć ten wątek.
BECAUSE I'M BATMAN!

Moje planszówki
Awatar użytkownika
Dabliu
Posty: 394
Rejestracja: 21 kwie 2012, 20:11
Lokalizacja: Wrocław

Re: Letters from Whitechapel

Post autor: Dabliu »

solkan pisze:LfW, podobnie jak gry wojenne, odejmuje te niestosowne elementy
Wcale nie odejmuje. O ile w grach wojennych w ogóle nie ma tematu cywili; jest tylko - o ile się orientuję - walka pomiędzy żołnierzami, o tyle w LfW zabijasz te konkretne dziewczyny. Że gra nie wspomina o wycinaniu macic, to IMHO akurat niczego nie zmienia, bo w dalszym ciągu gra zakłada morderstwa dokonane na Mary Ann, Annie, Elizabeth, Kate i Mary Jane. I to gracz ich (wirtualnie) dokonuje. Co jest IMHO niestosowne i bez wycinanych organów wewnętrznych.

Ale okej, jestem w stanie przyznać, tu i teraz, że najwyraźniej jestem po prostu nienormalny i czepiam się bez sensu. Serialowego Dextera też nie oglądam, bo uważam, że aby polubić serial, trzeba najpierw polubić głównego bohatera, a ja jakoś nie potrafię obdarzyć sympatią zimnego socjopaty o morderczych skłonnościach, chociaż twórcy serialu za wszelką cenę starali się mnie do tego zmusić :P
Moje grafomańskie wybryki / W czym jeszcze maczam paluchy / Rodzinna kolekcja
Pamiętaj, aby zawsze być sobą. Chyba, że możesz być Batmanem. Wtedy lepiej bądź Batmanem.
Kolejarz
Posty: 588
Rejestracja: 12 gru 2011, 21:01

Re: Letters from Whitechapel

Post autor: Kolejarz »

W LoW w instrukcji w części historycznej opisane jest, jak Kuba zabijał swoje ofiary. Przez całą instrukcję przewijają się także fragmenty jego szaleńczych listów, gdzie pisze np. o zbieraniu posoki ofiary w celu pisania listu. Pionki symbolizujące ofiary nazywane są w instrukcji Kobietami, gracz kierujący Kubą nazywany jest po prostu Kubą. Ta gra chce być historyczna, realistyczna i właśnie raczej nic nie upraszcza ani nie pomija - można to wziąć za zaletę, bo nie banalizuje kwestii seryjnych morderstw jak choćby Mr. Jack, gdzie uciekamy przed kolorowymi postaciami z książek. Mechanika gry wprost opiera się na konkretnych morderstwach, dlatego jednej wskazanej nocy Kuba zabija dwa razy, każda noc odnosi się do jakiejś daty i można w nocie historycznej przeczytać o kogo chodziło tym razem. Nie są to bliżej nieokreślone morderstwa. To jest gra o kierowaniu poczynaniami seryjnego mordercy i żadna dawka złej woli nie jest potrzebna.
Małych Powstańców broniono, mówiąc, że to gra o powstaniu, ale bez zabijania, a żaden z graczy nie kieruje Niemcami. W LoW jest coś więcej, gracz ma zadanie zabić kobiety i nie dać się złapać. Nie każdy musi widzieć w tym coś niestosownego, ale myślę, że to słuszne spostrzeżenie i warto zwrócić na to uwagę. Nie uważam, że to źle, że taka gra została wydana, ale nie powinno się takiej gry traktować jedynie jako czystej rozrywki - od tego są inne tytuły.
Awatar użytkownika
BartP
Administrator
Posty: 4721
Rejestracja: 09 lis 2010, 12:34
Lokalizacja: Gdynia
Has thanked: 384 times
Been thanked: 886 times

Re: Letters from Whitechapel

Post autor: BartP »

To nie traktuj jako rozrywki, ale nie mów proszę innym, co mają robić. Ja to będę traktował jako czystą rozrywkę, potrafię odróżnić fikcję od rzeczywistości.
I nawet śmieję się z kawałów o Żydach i Murzynach, choć ksenofobem nie jestem.
Kolejarz
Posty: 588
Rejestracja: 12 gru 2011, 21:01

Re: Letters from Whitechapel

Post autor: Kolejarz »

Przecież nie chodzi o to, że ktoś zagra w grę, a potem wyjdzie na ulice i będzie zabijać, nikt nie mówi o mieszaniu fikcji z rzeczywistością. Chociaż fikcji tu za wiele nie ma, tak samo jak w Małych Powstańcach czy Twilight Struggle możemy mieć najwyżej do czynienia z trochę alternatywną wersją historii (Kuba został złapany, albo zabijał ofiary w innej kolejności).
solkan
Posty: 239
Rejestracja: 05 lut 2010, 15:29
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 13 times
Been thanked: 3 times

Re: Letters from Whitechapel

Post autor: solkan »

Dabliu pisze:Wcale nie odejmuje. O ile w grach wojennych w ogóle nie ma tematu cywili; jest tylko - o ile się orientuję - walka pomiędzy żołnierzami, o tyle w LfW zabijasz te konkretne dziewczyny. Że gra nie wspomina o wycinaniu macic, to IMHO akurat niczego nie zmienia, bo w dalszym ciągu gra zakłada morderstwa dokonane na Mary Ann, Annie, Elizabeth, Kate i Mary Jane. I to gracz ich (wirtualnie) dokonuje. Co jest IMHO niestosowne i bez wycinanych organów wewnętrznych.
Czegos tu nie rozumiem... Temat morderstw Kuby Rozpruwacza uznajesz za niestosowny dla gry, gdyz to byly prawdziwe morderstwa na prawdziwych kobietach. Ok, rozumiem kwestie wrazliwosci, sam znam osoby, ktore nigdy by nie usiadly np. do Chaos in the Old World, z plansza imitujaca ludzka skore. Ale jednoczesnie widze, ze bardzo zaglebiles sie w ten niestosowny temat i rzucasz konkretnymi imionami ofiar i opisujesz na forum okropnosci, ktore te kobiety spotkaly z reki Rozpruwacza. Jesli by mnie taki temat odpychal, to bym sie w niego w takim stopniu nie zaglebial. A jesli masz na mysli to, ze czytanie to nie to samo, co wykonywanie akcji w grze... Coz, w Dexterze nie wykonujesz czynnosci glownego bohatera, a jedynie je ogladasz, a jednak serial ten Cie zniechecil. A przeciez ofiary Dextera sa na wskros fikcyjne.
Masz jak najbardziej prawo do swojej opinii, co wiecej, doskonale rozumiem kwestie wrazliwosci i niecheci do pewnych tematow, ale nie potrafie zrozumiec toku Twojego rozumowania, ktory wydaje mi sie byc bardzo niekoherentny.

Kolejarz - ja uwazalbym za niestosowna tematyke tej gry, gdyby byla adresowana do dzieci czy reklamowana jako gra rodzinna, a po otwarciu pudelka okazywaloby sie, ze to gra o zabijaniu. Tak nie jest. Jesli gra odtwarza historyczne wydarzenia, chocby makabryczne, to w moim odczuciu nic zlego. Rownie dobrze mozna by miec obiekcje np. do Labyrinth: The War on Terror, w ktorej m.in. finansuje sie rzeczywiste organizacje terrorystycze dokonujace zamachow na niewinnych ludziach, a przeciez to temat z racji czasow o wiele nam blizszy niz realia LfW, byc moze nawet ktorys z uzytkownikow forum stracil kogos bliskiego w zamachach Al-Kaidy.

Badźmy więc konsekwentni - czekam teraz na krytyke tematu Labyrinth w wątku poświęconym tamtej grze. A jest jeszcze sporo innych gier w kolejce. Ale tez nie do konca rozumiem te krytyke. Niestosowny temat... Czy lepiej byloby, zeby taka gra jak LfW nie powstala? A skoro powstala, to co znaczy, ze w zwiazku z niestosownym tematem jest w niej "cos nie halo" (swoja droga "cos nie halo" to swietny wybieg, zeby wyrazic swoja dezaprobate, ale tak naprawde nic to nie znaczy, wiec nawet nie wiadomo, z czym konkretnie dyskutowac).
Ostatnio zmieniony 11 sie 2012, 21:21 przez solkan, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
Trolliszcze
Posty: 4779
Rejestracja: 25 wrz 2011, 18:25
Has thanked: 69 times
Been thanked: 1039 times

Re: Letters from Whitechapel

Post autor: Trolliszcze »

solkan pisze:Badźmy więc konsekwentni - czekam teraz na krytyke tematu Labyrinth w wątku poświęconym tamtej grze.
Cóż za absurdalny postulat. Wrażliwość ludzka nie jest konsekwentna - to wręcz oczywiste, a jednak wiele osób w tym wątku nie potrafi tego zrozumieć lub przyjąć do wiadomości. I właśnie dlatego ta dyskusja toczy się dłużej, niż powinna, bo w tej chwili do niczego już nie prowadzi.
solkan
Posty: 239
Rejestracja: 05 lut 2010, 15:29
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 13 times
Been thanked: 3 times

Re: Letters from Whitechapel

Post autor: solkan »

Trolliszcze pisze:Cóż za absurdalny postulat. Wrażliwość ludzka nie jest konsekwentna - to wręcz oczywiste, a jednak wiele osób w tym wątku nie potrafi tego zrozumieć lub przyjąć do wiadomości. I właśnie dlatego ta dyskusja toczy się dłużej, niż powinna, bo w tej chwili do niczego już nie prowadzi.
Totez uargumentowalem, dlaczego temat Labyrinth jest dla niektorych nawet bardziej niestosowny niz temat LfW - moze on bezposredno dotykac nawet czlonkow spolecznosci tego forum, ktorzy mogli w zamachach terrorystycznych stracic bliskie osoby - a tu gracz, z ktorym pewnie jest "cos nie halo", bedzie sie swietnie bawil kierujac Al-Kaida. A jednak ktos w tym watku nie potrafi zrozumiec prostej analogii. Wrecz oczywistym jest chyba, ze nie nawoluje do krytyki Labyrinth, a jedynie staram sie pokazac, ze LfW to nie jedyna gra, ktorej temat moze odpychac i sa pod tym wzgledem pozycje dla niektorych ludzi zdecydowanie bardziej okropne. Ale nie znaczy to wcale, ze z taka gra, jej autorami czy grajacymi w nia graczami jest "cos nie halo".

BTW - powiedz nam prosze: jak dlugo powinna trwac ta dyskusja? Dyskusja dotyczy tematu gry planszowej w temacie poswieconym tej wlasnie grze, nie wiem zatem, jaka dyskusja bylaby tu Twoim zdaniem bardziej pozadana.
Awatar użytkownika
Trolliszcze
Posty: 4779
Rejestracja: 25 wrz 2011, 18:25
Has thanked: 69 times
Been thanked: 1039 times

Re: Letters from Whitechapel

Post autor: Trolliszcze »

solkan pisze:BTW - powiedz nam prosze: jak dlugo powinna trwac ta dyskusja? Dyskusja dotyczy tematu gry planszowej w temacie poswieconym tej wlasnie grze, nie wiem zatem, jaka dyskusja bylaby tu Twoim zdaniem bardziej pozadana.
Moim skromnym zdaniem dyskusja powinna trwać dopóty, dopóki prowadzi do jakichś sensownych wniosków (choć wiem, że wielu ludzi nie podziela tego poglądu). Ta dyskusja do żadnych wniosków już nas raczej nie doprowadzi. Dlaczego tak sądzę? Bo widziałem zbyt dużo podobnych dyskusji, ale bardzo się ucieszę, jeśli ktoś wyprowadzi mnie z błędu.
Awatar użytkownika
Dabliu
Posty: 394
Rejestracja: 21 kwie 2012, 20:11
Lokalizacja: Wrocław

Re: Letters from Whitechapel

Post autor: Dabliu »

solkan pisze:Czegos tu nie rozumiem... Temat morderstw Kuby Rozpruwacza uznajesz za niestosowny dla gry, gdyz to byly prawdziwe morderstwa na prawdziwych kobietach. Ok, rozumiem kwestie wrazliwosci, sam znam osoby, ktore nigdy by nie usiadly np. do Chaos in the Old World, z plansza imitujaca ludzka skore. Ale jednoczesnie widze, ze bardzo zaglebiles sie w ten niestosowny temat i rzucasz konkretnymi imionami ofiar i opisujesz na forum okropnosci, ktore te kobiety spotkaly z reki Rozpruwacza. Jesli by mnie taki temat odpychal, to bym sie w niego w takim stopniu nie zaglebial. A jesli masz na mysli to, ze czytanie to nie to samo, co wykonywanie akcji w grze... Coz, w Dexterze nie wykonujesz czynnosci glownego bohatera, a jedynie je ogladasz, a jednak serial ten Cie zniechecil. A przeciez ofiary Dextera sa na wskros fikcyjne.
Masz jak najbardziej prawo do swojej opinii, co wiecej, doskonale rozumiem kwestie wrazliwosci i niecheci do pewnych tematow, ale nie potrafie zrozumiec toku Twojego rozumowania, ktory wydaje mi sie byc bardzo niekoherentny.
Ja też czegoś tu nie rozumiem - rozmawiamy o grze, czy o moim toku rozumowania? A jeśli o drugim, to już o tym pisałem, wystarczy przeczytać - nie odrzuca mnie sam temat, a sposób jego zaimplementowania. Czyli - konkretnie - wcielanie się w seryjnego mordercę w LfW lub "kibicowanie" seryjnemu mordercy na przestrzeni całego serialu. To bardzo konkretne przypadki. Ja naprawdę nie jestem przewrażliwionym chłopcem. I jak już pisałem wyżej, sam robię gry FPP, w których gracz zajmuje się głównie zabijaniem.

A że Kubą odrobinkę się interesuję... Widzisz, mam tak (wydaje mi się, że nie jestem w tym odosobniony), że jeśli czegoś nie umiem pojąć, to staram się to zbadać i zrozumieć. To jak ze swędzącym miejscem - zaraz musisz się podrapać. Nie jestem jakimś specem od seryjnych morderców, ani tym bardziej Kuby. Po prostu kiedyś moja koleżanka okazała się morderczynią i od tamtej pory temat jakoś mnie nurtuje.
solkan pisze:Badźmy więc konsekwentni - czekam teraz na krytyke tematu Labyrinth w wątku poświęconym tamtej grze.
Na mnie nie licz. Mam już dość niniejszej dyskusji, więc tym bardziej nie zamierzam przenosić jej do innego wątku.

I jeszcze słówko wyjaśnienia na koniec - jestem ostatnią osobą, która zabraniałaby ludziom grać w jakąkolwiek grę, czy która sprzeciwiałaby się powstaniu jakiejś gry. "Coś jest nie halo" miało oznaczać, że twórcy tej gry IMHO albo nie wykazali się najlepszym wyczuciem, albo świadomie balansują na krawędzi dobrego smaku, co uważam za nieprzystojne. Tylko tyle.
I zakończmy to już. Zgłaszałem wcześniej EOT z mojej strony, więc bardzo proszę nie pociągać mnie do odpowiedzi.
Moje grafomańskie wybryki / W czym jeszcze maczam paluchy / Rodzinna kolekcja
Pamiętaj, aby zawsze być sobą. Chyba, że możesz być Batmanem. Wtedy lepiej bądź Batmanem.
Awatar użytkownika
FortArt
Posty: 2334
Rejestracja: 28 lis 2010, 21:20
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 45 times
Been thanked: 23 times
Kontakt:

Re: Letters from Whitechapel

Post autor: FortArt »

Po namyśle Dabliu jednak ma nieco racji. W każdym razie wzbudził moje wątpliwości. To co robi różnicę z innymi grami nawet z Mr.Jackiem to to, że jeden z graczy "dokonuje" morderstw, które zdarzyły się naprawdę. Grę broni za to warstwa edukacyjna, że przypomina o tamtych wydarzeniach.

Spróbujcie sobie wyobrazić, że to nie jest gra o niemal legendarnym Kubie Rozpruwaczu tylko kimś z Polski np o Kocie, Mazurkiewiczu, Marchwickim czy Łomiarzu. Kurcze, chyba nie bawiłbym się dobrze udając, że walę komuś łomem w łeb w windzie i wiedząc, że tak się stało naprawdę. :(

Tu jest oczywiście ta różnica, że to było dawniej, dalej, egzotyczniej i dziś bardziej popkulturowo. Nie wiem czy żyją jacyś krewni pomordowanych przez Jacka the Rippera, pewnie nie, ale jeśli tak to właśnie oni wydają się właściwi by ocenić moralną stronę tej gry, czy więcej służy uczczeniu pamięci czy bardziej obraża ich.
Tak, to prawda, że w planszówkach najważniejszy jest klimat - klimat planszy, pionków, żetonów, kart i kostek.
Kolejarz
Posty: 588
Rejestracja: 12 gru 2011, 21:01

Re: Letters from Whitechapel

Post autor: Kolejarz »

To ponad 100 lat, jeśli żyją jacyś krewni ofiar, to raczej nie bezpośredni potomkowie, a obecnie żyjący "krewni" mogą mieć już trzy razy zmienione nazwisko (na przestrzeni pokoleń), narodowość itd., a o takim pokrewieństwie sami mogą nie wiedzieć i potraktować jako ciekawostkę, gdyby ktoś im wyłożył. Chyba śledzenie genealogii własnej rodziny nie jest takie popularne, a też tacy krewni to zwykli ludzie, każdy ma własną wrażliwość, przywiązanie do historii rodu itd. Przecież nie mieli w żadnym stopniu do czynienia z tymi osobami, myślę, że opieraliby swoje odczucia na takich samych przesłankach, jak my, nie byłoby tu dodatkowej warstwy "więzi".
Poza tym przynajmniej ja posługuję się trochę skrótami myślowymi, jasne, że nie chodzi o to, że gra jest "niemoralna", albo że nie powinno się w nią grać lub robić to tylko we wskazany sposób. Wolność tomku, ale przywiązanie autorów do szczegółów wydaje się wskazywać pewną ścieżkę - to chyba nie miała być gra o tym, że fajnie być takim Kubą.
Awatar użytkownika
pan_satyros
Posty: 6131
Rejestracja: 18 maja 2010, 15:29
Lokalizacja: Siemianowice
Has thanked: 647 times
Been thanked: 513 times
Kontakt:

Re: Letters from Whitechapel

Post autor: pan_satyros »

Ślędzę tę dyskusję od początku i już wielokrotnie chciałem dorzucić swoje 3 grosze.
Jeśli jakaś z tych gier ma być obraźliwa lub godzić w uczucia to moim zdaniem bliższy temu jest Mr. Jack. Tam za zadanie mamy uciec z miejsca zbrodni, jaką popełniliśmy tym autentycznym Jackiem. Co z tego, że w czasie gry 'nie brudzimy sobie rąk' co jak co, ale taki argument to czysta zagrywka erystyczna. A to wszystko dzięki oprawie zostaje sprowadzone niemal do poziomu animowanej opowiastki.
W Letters jest inaczej. Gra chce być wierna historii, co sugeruje jej oprawa i styl instrukcji, ta powaga w pewnym sensie oddaje szacunek opisanym wydarzeniom. Elementy te eliminują z kręgu odbiorców dzieci - krew na kartkach, dokładna notka historyczna o mordercy to raczej nic dla nich.
Należy również wspomnieć, że obie gry oddają w nasze ręce stróżów prawa i podkreślają ich rolę (szczególnie w letters, gdzie możemy doraźnie zapobiedz kolejnym mordestwom).
Osobiście oba tytuły cenię sobie za mechanikę, a letters dodatkowo za niepowtarzalny klimat. Rozumiem jednak, że nie każdy jest w stanie tak dalece posunięty realizm strawić i zgadzam się, że takie osoby zwyczajnie powinny ten tytuł omijać (wersja ze złodziejem by sie przjeła?).
Sądzę, iż tak długo jak w grach obecny jest pierwiastek dobra (tu policjanci) możemy spać spokojnie. Myślę, że nikt nie wydałby tej gry gdybśmy ścigali się w liczbie ofiar z innym mordercą, lub dajmy na to takiej gdzie w oparciu o mechanizmy worker placment zarządzamy obozem zagłady, a obie mają od str. technicznej rację bytu..
Paradoksalnie gdyby nie otoczka to dużo więcej zła widzę w CitOW.
Kolejarz
Posty: 588
Rejestracja: 12 gru 2011, 21:01

Re: Letters from Whitechapel

Post autor: Kolejarz »

Ja się zgadzam, można pozytywnie patrzeć na tę wierność historii. Oczywiści trudne sprawy mogą niektórych odrzucić, jak ktoś nie ogląda horrorów, to filmów dokumentalnych o seryjnych zabójcach też pewnie nie polubi - a przecież nie to już nie jest rozrywkowe kino dla tych, którzy lubią się bać.
Mi właśnie nie łatwo patrzeć na LoW jak na każdą inną grę o sadzeniu pietruszki. Skoro autorzy zdecydowali się na taki temat, to chyba nie chcieli, żeby to była tylko zabawa. Może właśnie dlatego zwyczajowe euro kojarzy się z budowaniem, uprawą roli itd. - jak familijny film bez przemocy.
Awatar użytkownika
Odi
Administrator
Posty: 6482
Rejestracja: 21 kwie 2007, 12:51
Lokalizacja: Gdynia
Has thanked: 608 times
Been thanked: 959 times

Re: Letters from Whitechapel

Post autor: Odi »

Cała tajemnica zawiera się w zdaniu: "Śmierć jednego człowieka, to tragedia. Śmierć miliona, to statystyka"

Wariacji tego zdania jest nieskończona ilość. Zaginięcie dziewczyny z sąsiedztwa - tragedia. Trzęsienie zimi w Pakistanie? Przełącz te wiadomości - zaraz jest mecz na polsacie.
Gra o Powstaniu Warszawskim? trochę żeruje na niedawnej tragedii bliskiego nam wszystkim miasta i jego mieszkańców. Dos de Mayo? (powstanie madryckie z 2 maja 1808 roku, stłumione krwawo przez Francuzów). Spoko fajna gierka z historycznym klimatem.
Im coś bliższe nam geograficznie, czasowo, kulturowo - tym czujemy się z tym bliżej związani. Im dalsze - tym bardziej jestesmy obojętni. W tym sensie, że nawet nie do końca wierzymy, że to się naprawdę zdarzyło.

Za potężną ilością tematów planszówkowych stoją czyjeś śmierci, tragedie, cierpienia. Czy przy budowie piramid nikt nie umarł? Pod katedrą Notre Dame nikt nie żebrał, nie umierał z biedy, głodu i od chorób? Zakładając fabrykę w Brassie myślisz o 14-16 godzinnym dniu pracy, okaleczeniach i śmierciach na skutek wypadków przemysłowych, braku ubezpieczeń, robotniczej biedzie? Gdy bawisz się w Pandemica, to czy widzisz tysiące umierających na krwawe gorączki afrykańskie itd? Czy gdy rzucasz kartę "Brush War" w Twilight Struggle widzisz setki, tysiące zarąbanych maczetami ofiar walk plemiennych w Afryce, Azji etc? Nie mówiąc o planowaniu spisku nuklearnego w Labyrincie. Czy gdy przesuwasz do ataku żeton dywizji pancernej, to pamiętasz o tkwiących w okopach piechocincach, rozjeżdżanych czołgowymi gąsienicam albo płonących w swoich trafionych pojazadach pancerniaków? Albo gdy rzucasz kartę z rokazem "Ambush" w Combat Commanderze, to widzisz rozstrzeliwanych, praktycznie bezbronnych zaskoczonych żołnierzy przeciwnika, dobijanych następnie bagnetami, może nawet torturowanych celem wyciągnięcia informacji? Albo gdy grasz w D-Day dice, to myślisz o tym, że odtwarzasz śmierć setek młodych ludzi poszatkowanych kulami z cekaemów?
Oni wszyscy umarli, cierpieli, zginęli naprawdę, a ty teraz bawisz się ich smiercią.
Co z tego, że nie znasz ich nazwisk? (a czasem - w grach wojennych, choć nie tylko - znasz)

Człowiek zbudował sobie różne psychologiczne wytrychy, które pozwalają mu nie utonąć w morzu wyrzutów sumienia, żalu, smutku, przerażenia...

Śmierć żołnierzy jest lepsza, bardziej nadająca się na temat do zabawy, bo oni na rzeź poszli dobrowolnie, z imieniem ojczyzny na ustach? Powiecie, że Letters from Whitechapel to gra w której kierujemy poczynaniami szaleńca, krwawego maniaka. Jakim rzeźniekiem trzeba być, by jednym przesunięciem żetonu wrzucać do maszynki do mięsa tysiące istnień ludzkich. Jak blisko graczom wojennym do Hitlera i Stalina, do zadufanych generałów, szalonych królów, ogarniętych obsesjami i chorymi ambicjami wodzów?
Ale nie - to jest w porządku, bo system kodów kulturowych wpaja nam, że każdy facet marzy o dźganiu bagnetem i strzelaniu do wroga z imieniem Ojczyzny na ustach. W takim razie wojna tez jest spoko. Przecież zabijamy w myśl szeroko rozumianych 'interesów Narodu, Państwa, Lebensraumu, klasy robotniczej blablablabla'.

Twórcy LfW przekroczyli o tyle pewną granice, że śmierć spersonalizowali. Nadali jej twarz. Dlatego niektórzy nagle się ocknęli i zakrzyknęli: "Hej, nie gram w to. To jest o śmierci. Wolę sobie zbudować piramidy, bo o tamtych czasach nic nie wiem, albo wybudować linię kolejową w USA przez rezerwat Indian, ale żebym miał bawić się w śmierć? O co to to nie! Ewentualnie jakaś wojna, bo to co innego - oni poszli dobrowolnie na rzeź".
Zapytaj się tych setek rozstrzelanych w 1917 roku Francuzów, czy tak dobrowolnie chcieli wskoczyć do maszynki do mięsa. Albo tych chłopaków spod Stalingradu, których z gołymi rękami goniono do szarży na Niemców, czy oni tam znaleźli się dobrowolnie.
Nie. W śmierci nie ma nic fajnego. Każda jest dramatyczna, tragiczna.
Ale nie uciekniemy od niej.

Bawiąc się w śmierć, odgrywając ją, oswajamy się z nią. Radzimy sobie w jakiś sposób (często podświadomy) z tym niebezpiecznym światem, w którym czujemy się tak niepewnie.

Mówienie, że LfW jest inne, gorsze, przekracza granicę - trąci hipokryzją. Przepraszam, ale tak to widzę.
Ta gra zadaje po prostu pytanie: 'Czy wiesz, że bawisz się w śmierć? Czy wiesz, że odgrywasz czyjąś tragedię? Nie tylko w tej grze, ale w ogóle'.
Ona nie oszukuje.
Przynajmniej ona.
Wzbudza wyrzuty sumienia i może niektórym trudno je znieść.

Czy wiesz, że jeśli idziesz do kina na Szeregowca Ryana, to płacisz za zobaczenie jak umierali ludzie na plażach Normandii. Albo jeśli oglądasz 'From hell', 'Egzorcyzmy Emily Rose', czy nawet "Piatek trzynastego', to płacisz - w ten czy inny sposób - za wywołanie emocji inspirowanych/wywodzących się z prawdziwego cierpienia. Że jeśli kupujesz I-Poda/Pada, to ktoś dla niego umarł w kopali minerałów w Afryce, w chińskiej fabryce etc.
Wiesz?

Absurdem byłoby uciekanie od tego, bo nie zdołamy. Jesteśmy oplecieni tak gęstą siecią narracji, historii prawdziwych i zmyślonych, cierpienia, wyzysku itp, że nie damy już rady od tego uciec.

Może więc - zamiast załamywać ręce nad rzekomym kreowaniem emocji maniaka w LfW, spróbujmy naprawić historię, zadośćuczynić naszemu pragnieniu sprawiedliwości i złapać tego sk.......na?
Jak najszybciej.
Kolejarz
Posty: 588
Rejestracja: 12 gru 2011, 21:01

Re: Letters from Whitechapel

Post autor: Kolejarz »

Wg mnie zarzutem może być właśnie ta dosłowność Letters from Whitechapel, a nie to, że ktoś miałby przez granie w nią przeistoczyć się w maniakalnego zabójcę. Masz rację, że w wielu grach gdzieś tam można się doszukać śmierci, ale w LoW w ogóle nie trzeba jej szukać. solkan z "obrońców LfW" pisał już, że potrzeba odpowiednie dawki złej woli, żeby doszukać się krwawych elementów w grach nawet wojennych. To tym bardziej trudno je znaleźć w grze kolejowej albo o budowaniu. Nie jest tak, że odrzucamy od siebie myśl, że tam też ginęli ludzie - tylko np. wolimy gry, gdzie w ogóle jakiś temat jest (od zupełnie abstrakcyjnych), ale nie musimy do niego przywiązywać aż takiej wagi. Niech gra odwzoruje jakieś podstawowe mechanizmy. Szybko skończyłby się idealnie bezpieczne tematy dla gier, a przecież nie każdy chce się bawić w hodowlę różowych kucyków - i nie oznacza to od razu, że chce grę o zabijaniu. To są tylko gry, charakteryzują się wieloma uproszczeniami również na płaszczyźnie tematycznej i mają przede wszystkim bawić.
W LfW jednak instrukcja jest napisana w taki sposób, że niczego nie ukrywa i to może niszczyć przyjemność z gry. Oczywiście można też czuć niesmak, widząc w instrukcji niewolników nazywanych kolonistami!
Awatar użytkownika
Odi
Administrator
Posty: 6482
Rejestracja: 21 kwie 2007, 12:51
Lokalizacja: Gdynia
Has thanked: 608 times
Been thanked: 959 times

Re: Letters from Whitechapel

Post autor: Odi »

De facto chodzi więc o to, żeby befsztyk był bardziej wysmażony, bo ten serwowany przez autorów LfW jest zanadto krwisty?
Awatar użytkownika
conus
Posty: 293
Rejestracja: 17 kwie 2009, 17:08
Lokalizacja: opacz kolonia - prawie wawa
Has thanked: 1 time

Re: Letters from Whitechapel

Post autor: conus »

Zdecydowanie preferuje średnio wysmażony.
A jeżeli miał bym zrezygnować z jedzenia "mięska”, bo świat jest tak okrutnie urządzony, że ciągle ktoś kogoś albo coś pożera - to wybieram pełen brzuszek. Każdy ma inny stopień wrażliwości i jeżeli ktoś woli wcinać kiełki bambusa to niech wcina jego sprawa - byle tylko mnie nie zaglądał w talerz i pouczał, co mam jeść.
Awatar użytkownika
farmer
Posty: 1768
Rejestracja: 08 gru 2007, 10:27
Lokalizacja: Oleśnica
Has thanked: 380 times
Been thanked: 94 times

Re: Letters from Whitechapel

Post autor: farmer »

Odi pisze:[...]
+1

pozdr,
farm
W czasie wojny, milczą prawa.
Pierwszą ofiarą wojny jest prawda.


W to gram...
pwitkows
Posty: 168
Rejestracja: 31 sty 2012, 10:39
Has thanked: 20 times
Been thanked: 14 times

Re: Letters from Whitechapel

Post autor: pwitkows »

Tak z innej beczki :). Wiadomo coś o wznowieniu/dodruku tej gry.
Awatar użytkownika
bartek_mi
Posty: 655
Rejestracja: 13 sie 2008, 20:16
Lokalizacja: Warszawa

Re: Letters from Whitechapel

Post autor: bartek_mi »

a mnie po oebjrzeniu "whitechapel" odeszla ochota grania w gry zwiazane z kuba rozpruwaczem...

http://en.wikipedia.org/wiki/Whitechape ... _series%29
Dice Hate Me :(
Awatar użytkownika
pan_satyros
Posty: 6131
Rejestracja: 18 maja 2010, 15:29
Lokalizacja: Siemianowice
Has thanked: 647 times
Been thanked: 513 times
Kontakt:

Re: Letters from Whitechapel

Post autor: pan_satyros »

bartek_mi pisze:a mnie po oebjrzeniu "whitechapel" odeszla ochota grania w gry zwiazane z kuba rozpruwaczem...

http://en.wikipedia.org/wiki/Whitechape ... _series%29
Dla żartu go "rozpruwaczem" nie nazwali.
Awatar użytkownika
mig
Posty: 4046
Rejestracja: 24 lip 2010, 16:41
Lokalizacja: Konin
Been thanked: 4 times

Re: Letters from Whitechapel

Post autor: mig »

Planszostrefa - 11%, 3 Trolle - 5%
Mam / Chcę mieć / Sprzedam
Lucf
Posty: 1346
Rejestracja: 09 lip 2008, 22:29
Been thanked: 1 time

Re: Letters from Whitechapel

Post autor: Lucf »

Że jeśli kupujesz I-Poda/Pada, to ktoś dla niego umarł w kopali minerałów w Afryce, w chińskiej fabryce etc.
Wiesz?
Nie wiem, to już chyba nadużycie. A sama gra dobra, tylko trochę za dłuuuga. Jakoś nie miałem wrażenia że jest brutalna albo że bawimy sięw zabijanie :)
Awatar użytkownika
gregvip
Posty: 342
Rejestracja: 22 sty 2012, 14:55
Lokalizacja: Proszowice k. Krakowa

Re: Letters from Whitechapel

Post autor: gregvip »

Jak napisał Odi
"Hej, nie gram w to. To jest o śmierci. Wolę sobie zbudować piramidy, bo o tamtych czasach nic nie wiem, albo wybudować linię kolejową w USA przez rezerwat Indian, ale żebym miał bawić się w śmierć? O co to to nie! Ewentualnie jakaś wojna, bo to co innego - oni poszli dobrowolnie na rzeź".
(Odi wiem, że jest to wyrwany z kontekstu cytat ale fajnie mi się skojarzyło o czym poniżej)

Z tym budowaniem piramid to nie tak szybko. Pozwolę sobie zacytować fragment polskiego tłumaczenia instrukcji do gry sklasyfikowanej jako gra od 10 lat. "Cleopatra and the Society of Architects"
Teraz gracze podliczają ile zostało im Amuletów. Gracz, który ma ich najwięcej zostaje rzucony na pożarcie krokodylom Kleopatry i nie może wygrać.
No i co to nie jest makabreska, jest ale jest to tylko gra.

O czym to świadczy. A dokładnie o niczym. Jak mawiał mój pewien znajomy: "jeden lubi kwiatki a drugi jak mu nogi śmierdzą". Każdy jest inny ma inne preferencje i jak dla mnie może je prezentować ale do czasu. Czyli do momentu kiedy nie zacznie twierdzić, że jego pogląd jest jedynie słuszny lub twierdzi, że przekonania innych są błędne lub odmawia innym prawa do ich przekonań. Na szczęście tutaj na grupie jest sympatycznie i ja uważam, że jeśli ktoś chce się na temat gry wypowiedzieć to jest to jego zbójeckie prawo. I nie trzeba wcale tworzyć frakcji "On ma racje" "On nie ma racji". W końcu my gracze jesteśmy dużo bardziej sympatyczni niż politycy ;).
Born to play
Moja kolekcja
ODPOWIEDZ