Utrzymuje mi się stan pożądania gier z okresy XIX w. Zaczęło się przed filmem Napoleon, gdy kupiłem sobie parę książek o "korsykańskim ogrze", jak go uroczo nazywano w materiałach propagandowych jego przeciwników. Potem film (wiadomo, koszmar), no i biografia. I w efekcie co rusz rozkładam sobie to Marengo, to Napoleona 1807. Dziś w tego drugiego rozegrałem sobie dwa razy scenariusz Battle of Eylau, czyli manewry prowadzące do rzezi pod Iławą Pruską. Wcześniej omijałem ten scenariusz, bo te bitewne wydawały mi się w Napoleonie za bardzo skrócone - wolałem te operacyjne, na całej mapie. Ale jak się okazało, scenariusz z Iławą okazał się bardzo ciekawy.
Mam wrażenie, że mniej osób z naszej grupy grało w tę grę, niż ją posiada
Więc tak gwoli wyjasnienia, to Napoleon 1807 jest grą w skali operacyjnej, w której kierujemy korpusami bądź samodzielnymi dywizjami (podniesionymi nominalnie do rangi korpusów). Ogromne znaczenie mają w niej:
- kolejność poruszania się
- zasięg poruszania się (warunkowany kartami i warunkami atmosferycznymi - w skrócie: nie zawsze poruszymy się o tyle, ile zaplanowaliśmy)
- zarządzanie aktywacjami korpusów (korpus aktywowany nie może już się poruszać w danej rundzie), zarówno dobrowolne (aktywowaliśmy korpusy do ruchu/bitwy), jak i - zwłaszcza - wymuszone (związano nasz korpus w bitwie, w ten sposób aktywując go)
- zebranie odpowiedniej przewagi w bitwie (z korpusów i bonusów)
No i to wszystko razem, połączone z mapą point-to-point, daje bardzo fajną łamigłówkę w "kto komu aktywuje korpus, żeby osłonić przemarsz/atak innych swoich korpusów". W tym scenariuszu z Iławą bardzo ciekawe jest rozstawienie początkowe, które nęci gracza rosyjskiego możliwością zaatakowania słabszych korpusów francuskich (jeśli rosjanie będą mieć inicjatywę), ale w okolicy jest Napoleon (który raczej na pewno zdąży wzmocnić swoją awangardę, jeśli to Francuzi będą mieć inicjatywę). A w ogóle, to może Francuzi powinni ominąć wielkie zgrupowanie rosyjskie i maszerować na Królewiec? Ale jak tu maszerować, skoro deszcz, śnieg i błoto czynią ruch zupełnie nieprzewidywalnym?
No i raz faktycznie Napoleon skomasował armię pod swoim dowództwem i wygrał kluczową bitwę, a raz to się nie udało, bitwę przegrał i całą kampanię również. Rzecz jasna nie chodziło tylko o kwestie inicjatywy, ale przede wszystkim właśnie o ten ruch: kto komu pierwszy wejdzie w drogę i zablokuje przejście, kto zajmie dogodne miejsce do obrony, kto ukryje jakiegoś asa w rękawie (w całej kolejce, na którą może składać się ruch+bitwa, można zagrać jedną kartę, więc lepiej, żeby to była mocna karta). Do tego jeszcze poza głównym teatrem działań są poboczne kierunku Gdańsk-Elbląg oraz Warszawa, gdzie niby niewiele może się zdarzyć, ale jak już się zdarzy (np zdjęcie oblężenia francuskiego przez rosjan, albo zajęcie przez nich słabo bronionej Warszawy), ale jak już się zdarzy, to za dość duże punkty dla obu stron. Lubię te łamigłówki w Napoleonie rozwiązywać.
Zacząłem tez oglądać kanały historyczne o bitwie pod Gettysburgiem, w oczekiwaniu na A Most Fearful Sacrifice. Ogólnie bitwa, jako taka, średnio ciekawa. W porównaniu do takiego Marengo, gdzie szala przechylała się krańcowo raz w jedną, raz w drugą stronę, albo nawet Austerlitz, to tam po prostu mieliśmy do czynienia z atakami piechoty na umocniona piechotę. Do tego z atakami niepotrzebnie nonsensownymi, jak np szarża Picketta (12 tys. ludzi w szeregach, po płaskim, otwartym polu o szerokości kilometra, szło na spotkanie umocnionych jankesów, siedzących na wzgórzu z artylerią). Problemem Konfederatów było to, że wchodzili do walki częściami i początkowo nie wiedzieli, że mają przeciw sobie całą armię Unii (w sensie: całą sensowną, albo prawie całą). Atakowali częściami i po pauzach wystarczających, by jankesi zbudowali linie obrony i podciągnęli posiłki na zagrożone linie. A Most Fearful Sacrifice może to dobrze symulować ze względu na card pool activation system (mniej więcej), który może i wkurza, że nie ma się pełnej kontroli nad bitwą, ale... no własnie - Lee nie miał pełnej kontroli nad bitwą.
Wróciłem sobie też do biografii Stonewalla Jacksona (polecam, gdyby ktoś chciał poczytać - sporo można się dowiedzieć o wojnie secesyjnej i Ameryce tamtych czasów, zwłaszcza w kwestii stosunków społecznych) i jakoś tak buduje mi się klimat.
BTW Markus, zagrałbym w Lincolna
))
Jak widzicie, złapało mnie mocno.
We wtorek planuję być.
Ktoś chciałby PaxRen kontynuować, czy jest raczej klimat na inne rzeczy?