Ja również zgadzam się z Beremem - w szerszym stopniu, niż jeno odnośnie TS.
Osobiście mam niejedną grę w kolekcji spolszczoną (na potrzeby własne i, co ważniejsze, graczy) po domowemu. Żeby móc swobodnie i płynnie grać w takie Star Crafta, Merchants & Marauders czy w Descenta, zwłaszcza z Road to Legend, musiałem najpierw włożyć masę czasu i pracy w zrobienie tłumaczenia, wycinanie go i oklejenie nim kart, map itd.
SUPER ZAJEFAJNIE, że ktoś robi to obecnie za mnie i drukuje karty od razu z tym tłumaczeniem - takie karty (i plansze!), nawet ze nietrafnie dobranym przez tłumacza słowem, są 100 razy piękniejsze, użyteczniejsze i superowsze niż karty oklejone papierem samoprzylepnym.
Oczywiście, niektórzy będą i tak psioczyć, że spolszczona wersja jest gorsza, bo w trzech miejscach ma słowo, która można byłoby zmienić na inne - ale nie oszukujmy się, tych osób nie ma wiele. Poza tym, te osoby i tak:
a) mają już tą grę w wersji angielskiej i przy niej zostaną,
b) ogólnie wolą angielskie wersje więc jeśli będą chciały kupić tą grę, to i tak kupią angielską.
Cały Ich wkład w tłumaczenie polskiego wydania TS płynie po prostu z życzliwości - chcą, aby gracze nieanglojęzyczni, mieli zabawę conajmniej tak fajną jak Oni, grając w wersję oryginalną
.
Normalni gracze, którzy nabędą ZW (Zimną Wojnę) nie zwrócą w ogóle uwagi na to, że jakeiś słowo tylko w 93,73% oddaje sens oryginału
. Będą się po prostu cieszyć z gry
po polsku!
I to jest piękne!
I oby tak dalej!
pozdr,
farm