wszystko zalezy od gustu, prawda? attika sie ludziom podoba, dla mnie z dokladnie tego powodu jest co najwyzej przecietnawa.jax pisze: Tu bym nie demonizowal. W roznych grach zdarza sie taki syndrom - trzeba kogos powstrzymac, ale gracze pasuja i pozostawiaja ostatniego (ostatnich) graczy w sytuacji, ze to oni musza powstrzymywac lidera. Nie jest to wcale zle.
Condottiere (Dominique Ehrhard, Duccio Vitale)
Regulamin forum
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
- jax
- Posty: 8128
- Rejestracja: 13 lut 2006, 10:46
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 78 times
- Been thanked: 252 times
Wczoraj mialem przyjemnosc po raz pierwszy zagrac w Condottiere i... wrazenia mam pozytywne. Jest to stosunkowa szybka i prosta gra nastawiona glownie na dawanie funu. Oczywiscie tez trzeba glowkowac i ekonomicznie gospodarowac kartami dostepnymi na rece, zeby wyrywac jak najwiecej tych wloskich prowincji, bo 10-13 kart musi starczyc na runde gry. Nie ma sensu pozbyc sie kart zbyt szybko, ale tez nie mozna czekac zbyt dlugo, bo gdy sie zostanie ostatnim z kartami runda sie konczy - i mozna sie obudzic bez zadnej zdobytej w rundzie prowincji.
Element poswiecania sie dla powstrzymywania silnego gracza - jakos specjalnie nie zauwazylem.
Blef - nawet bez wariantu z zagrywaniem kart zakrytych jest mozliwy - np. rzucamy silnych najemnikow, udajemy ze mamy kolejnych (a tak naprawde nic nie mamy) i przeciwnik rzuca kukle (ucieka).
Ale uwaga - nie jest to gra gdzie 100% (czy nawet 90) mamy kontrole nad swoim losem - duzo zalezy jakie karty dostali przeciwnicy, na ktore prowincje sie rzuca, kiedy uzyja najsilniejszych kart itd. Nawet przy najlepszej grze nie mozna byc pewnym zwyciestwa. Z drugiej strony naprawde trudno zawalczyc gdy sie wylosowalo zle karty.
Ale ten element braku pelnej kontroli mozna wybaczyc tak szybkiej grze, ktora jest glownie nastawiona na FUN i takowy zdecydowanie daje.
Ktos ostatnio sie pytal o mechanike Hand-management - Condottiere jest dokladnym jej ucielesnieniem.
Element poswiecania sie dla powstrzymywania silnego gracza - jakos specjalnie nie zauwazylem.
Blef - nawet bez wariantu z zagrywaniem kart zakrytych jest mozliwy - np. rzucamy silnych najemnikow, udajemy ze mamy kolejnych (a tak naprawde nic nie mamy) i przeciwnik rzuca kukle (ucieka).
Ale uwaga - nie jest to gra gdzie 100% (czy nawet 90) mamy kontrole nad swoim losem - duzo zalezy jakie karty dostali przeciwnicy, na ktore prowincje sie rzuca, kiedy uzyja najsilniejszych kart itd. Nawet przy najlepszej grze nie mozna byc pewnym zwyciestwa. Z drugiej strony naprawde trudno zawalczyc gdy sie wylosowalo zle karty.
Ale ten element braku pelnej kontroli mozna wybaczyc tak szybkiej grze, ktora jest glownie nastawiona na FUN i takowy zdecydowanie daje.
Ktos ostatnio sie pytal o mechanike Hand-management - Condottiere jest dokladnym jej ucielesnieniem.
- Legun
- Posty: 1787
- Rejestracja: 20 wrz 2005, 19:22
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 76 times
- Been thanked: 158 times
W łikędową noc zagraliśmy z Andym i Harimatą trzy partyjki i muszę przyznać, że gra bardzo mi się spodobała. Szczególnie podobają mi się karty specjalne, które mogą zupełnie odmienić wynik starcia (biskup, zima, dobosz etc.). Blef jest jak najbardziej - zwłaszcza jak się ma trochę kukieł albo biskupa, którym by się chciało pozbawić przeciwników kilku "10" . Lub też gdy się wykłada dużo słabych najemników, aby zrobić wrażenie, że się gdzieś w ręce czai z "zimą". Szkoda tylko, że obok ładnych rysunków na kartach kilka jest zupełnie turpistycznych . Miecz w oczodole i najemnik z twarzą zoombi jakoś mi przeszkadzają. Niemniej, gdy minie już fascynacja "Bangiem", na pewno to kupię.
Najlepsze gry to te, w które wygrywa się dzięki wybitnej inteligencji, zaś przegrywa przez brak szczęścia...
- Andy
- Posty: 5129
- Rejestracja: 24 kwie 2005, 18:32
- Lokalizacja: Piastów
- Has thanked: 77 times
- Been thanked: 192 times
Potwierdzam, grało się bardzo przyjemnie i widać, że jest jeszcze parę sposobów na rozgrywanie partii - do sprawdzenia w przyszłości. Czynnik losowy jest spory. Mnie osobiście rysunki nie przeszkadzają, gra jest tak abstrakcyjna, że na większości kart mogłyby być same liczby.
Instrukcja nie rozstrzyga, co się dzieje z białym pionkiem na mapie po zagraniu kolejnego biskupa. Ustaliliśmy, że zagrywający biskupa może go przenieść do innej prowincji.
Instrukcja nie rozstrzyga, co się dzieje z białym pionkiem na mapie po zagraniu kolejnego biskupa. Ustaliliśmy, że zagrywający biskupa może go przenieść do innej prowincji.
- London-Derry
- Posty: 27
- Rejestracja: 16 lip 2007, 19:46
- Lokalizacja: Poznań-Szamotuły
CONDOTIERRE
Czy możecie mi coś więcej na temat tej gierki powiedzieć? Trafiłem na nią wczoraj przypadkiem i mnie trochę zaintrygowała. A opisów zbyt dużo nie znalazłem.
Kobieta podróżująca z fotografem miewa lekką przysłonę...
Wczoraj mialem okazje zagrac i musze podsumowac gre w trzech slowach:
nuda, nuda, nuda.
Poczatkowo nie bylo zle. Ciekawe karty, budujace klimat walki o prowincje, blef a nawet zawieranie sojuszy. Po kilku rundach okazalo sie, ze gracze ktorzy spasowali, albo co gorsza pozbyli sie wszystkich kart po prostu sie nudza. Pomijam inne aspekty gry. Byc moze gra lepiej sprawdzilaby sie na 3 graczy, ale przy komplecie wialo nuda.Wszyscy z ulga przywitali koniec gry.
Przestrzegam przed zakupem. Jestem pewny ze znajda sie tacy, ktorym gra sie spodoba. W poznańskim Bardzie takich brak (jak na razie).
nuda, nuda, nuda.
Poczatkowo nie bylo zle. Ciekawe karty, budujace klimat walki o prowincje, blef a nawet zawieranie sojuszy. Po kilku rundach okazalo sie, ze gracze ktorzy spasowali, albo co gorsza pozbyli sie wszystkich kart po prostu sie nudza. Pomijam inne aspekty gry. Byc moze gra lepiej sprawdzilaby sie na 3 graczy, ale przy komplecie wialo nuda.Wszyscy z ulga przywitali koniec gry.
Przestrzegam przed zakupem. Jestem pewny ze znajda sie tacy, ktorym gra sie spodoba. W poznańskim Bardzie takich brak (jak na razie).
"Jutro to dziś, tyle że jutro."
S. Mrożek
S. Mrożek
hamanu: na to wygląda że wczoraj graliśmy w tę samą grę
Rzeczywiście nudna, dołączam się do kondolencji. Ci co spasowali lub nie mieli już kart mogli spokojnie jakąś szybką karciankę zagrać na upartego - mieli sporo czasu.
Ktoś wczoraj stwierdził, że gra nie jest warta swojej ceny. Pewno jakby kosztowała około 30zł, to jeszcze możnaby było się pokusić.
Pozdrawiam
Rzeczywiście nudna, dołączam się do kondolencji. Ci co spasowali lub nie mieli już kart mogli spokojnie jakąś szybką karciankę zagrać na upartego - mieli sporo czasu.
Ktoś wczoraj stwierdził, że gra nie jest warta swojej ceny. Pewno jakby kosztowała około 30zł, to jeszcze możnaby było się pokusić.
Pozdrawiam
- Geko
- Posty: 6491
- Rejestracja: 18 mar 2006, 22:29
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 4 times
Dodatkowo jak tylko jednemu graczowi zostaną karty na ręce, rozdaje się po max. 10 kart dla każdego (z zachowaniem wspomnianego limitu). Ten wariant jest dużo lepszy IMO. Dziś grałem też na normalnych zasadach i w dwóch rundach miałem pół ręki kart z Kukłą i reszta głównie karty o niskich nominałach. Wtedy przez 2-3 bitwy nie można w zasadzie nic zrobić. Nawet jak pasujesz i czekasz na następną bitwę, to w niej dużo nie zdziałasz z takimi kartami.gigi pisze:sa tez zasady dodatkowe
wtedy kazdy gracz dostaje 7 kart na poczatku gry
i po kazdej bitwie kazdy dostaje trzy karty
ale nie mozna miec wiecej niz 10 kart + 1 karta za prowincje
Podsumowując, dużo lepszy jest wariant opcjonalny: 7 kart na początek i dobieramy max. 3 (czasem 10) po każdej bitwie.
Moje blogowanie na ZnadPlanszy.pl
Na BGG jako GekoPL. Ja tu tylko moderuję, żaden ze mnie administrator.
Na BGG jako GekoPL. Ja tu tylko moderuję, żaden ze mnie administrator.
owszem, w klasycznych zasadach tak właśnie było - i sie mi podobało. Gracze byli nieco ostrożniejsi z rzucaniem się hurmą na mury - a nuż znowu wyjdzie z bramy uroczyście ubrany biskup i zaapeluje o pokój. W starej wersji nie było też tych ładnych panienek, których największe zgromadzenie daje obecnie z niewiadomych przyczyn prawo do wskazania miejsca następnej bitwy... ech, dawniej inaczej się wojowało!
Cóż dziwnego w tym, że wojska ruszają po bitwie ku największej grupie kurtyzan <co powoduje oczywiści burdę w kolejnym mieście >
Faktycznie zmiana zasady działania biskupa mocno zmodyfikowała grę i usunęła prawie całkowicie możliwość szybkiego kończenia bitew <chyba że ktoś użyje 'klucza' w momencie remisu >, ale nie powiem, że przez to ludzie rzucają się hurmem ku wrogowi... zbyt wiele można stracić wystawiając zbyt silne karty na początku
Faktycznie zmiana zasady działania biskupa mocno zmodyfikowała grę i usunęła prawie całkowicie możliwość szybkiego kończenia bitew <chyba że ktoś użyje 'klucza' w momencie remisu >, ale nie powiem, że przez to ludzie rzucają się hurmem ku wrogowi... zbyt wiele można stracić wystawiając zbyt silne karty na początku
Sztefanie; wiem o tym
Chodziło mi tylko o to, co jest największą < moim zdaniem > zmianą zasad pomiędzy 2gą a 3cią Edycją Condottiere, a którą w swoim poście zasygnalizował dezerter...
W zasadach 2ed Biskup działał tak, że automatycznie kończył bitwę bez wyłaniania zwycięzcy < i innych funkcji de facto nie miał >... w 3ed można tę sytuację powtórzyć tylko poprzez zagranie Kapitulacji w momencie remisu, co w większości przypadków jest dużym marnotrawstwem karty < choć sytuacje bywają, oczywiście, różne >
W efekcie w 2ed większa część bitew była kończona bez zwycięzcy, a biskup był przez niektórych < w tym mnie > uznawany za kartę zbyt potężną < bo pozwalał, at the whim, popsuć wszystko; nie tyle wygrać, co teraz robi Kapitulacja, tylko po prostu popsuć >
Chodziło mi tylko o to, co jest największą < moim zdaniem > zmianą zasad pomiędzy 2gą a 3cią Edycją Condottiere, a którą w swoim poście zasygnalizował dezerter...
W zasadach 2ed Biskup działał tak, że automatycznie kończył bitwę bez wyłaniania zwycięzcy < i innych funkcji de facto nie miał >... w 3ed można tę sytuację powtórzyć tylko poprzez zagranie Kapitulacji w momencie remisu, co w większości przypadków jest dużym marnotrawstwem karty < choć sytuacje bywają, oczywiście, różne >
W efekcie w 2ed większa część bitew była kończona bez zwycięzcy, a biskup był przez niektórych < w tym mnie > uznawany za kartę zbyt potężną < bo pozwalał, at the whim, popsuć wszystko; nie tyle wygrać, co teraz robi Kapitulacja, tylko po prostu popsuć >
jak to - popsuć? Przeciwnikom na pewno... a dla własnej familii o ileż większe szanse! Chyba, że tamci się wystykają z kart "do gołego", a my zostaniemy z kupą bezrobotnego wojska... całe szczęście, że w tej nowej wersji można sobie coś zostawić na następną kampanię - dawnej tak nie bywało. Grałem w starą wersję wiele razy, w nową tylko raz. To właściwie są dwie różne gry - zasady niby podobne, ale już strategia gry i waga kart jakby różna. Choćby ta wiosna... kiedyś, jak zima nadeszła z Alp, to nie było przebacz aż do następnego rozdania. A tutaj, panie dziejku, pogoda zmienną jest. Nie za wcześnie na anomalie pogodowe w czasach kondotierów? Zartuję, po prostu chyba bardziej mi odpowiadała pewna surowość starych zasad.
-
- Posty: 410
- Rejestracja: 16 paź 2008, 12:05
- Lokalizacja: Gliwice
- Kontakt:
Re: Condottiere
Odświeżę temat.
W sylwestra trafiła mi się bardzo ciekawa partia.
Przez niemal całą rozgrywkę nie posiadałem prawie żadnych dobrych kart,
za to miałem bez liku kart kurtyzan. Dzięki temu mogłem prowadzić niesamowicie długą
kampanię opóźniającą- z pewną przekorą nazwę ją ,,strategią papieską".
Strategia papieska:
W każdej bitwie wystawiałem tylko 1-2 kurtyzany (czasem utrzymywałem się w grze wykładając płotki a potem wpływałem na wynik porami roku i biskupami) i dzięki temu decydowałem o miejscu ok. 5 bitew z rzędu.
Starałem się analizować posunięcia przeciwników i odgadnąć kto w danej bitwie spasuje a kto będzie szedł w zaparte... Nie mogłem tylko dopuścić do zdobycia przez kogoś 3 sąsiednich miast, co dawałoby mu zwycięstwo.
Udało mi się to naprawdę świetnie...
Dość powiedzieć że po kilku bitwach 2 graczy miało po 4 miasta, jeden miał 3 a ja 1...
W tym krytycznym momencie udało mi się przy pomocy nieco szczęśliwszych kart (w tym jeden kluczyk-dający zwycięstwo automatyczne aktualnie prowadzącemu), wygrać 3 bitwy z rzędu! (Gracze mający po 4 miasta byli osłabieni a gracz mający ich 3 nie chciał się wykrwawić na miastach, które nie były dla niego tym 3-cim sąsiednim, i dlatego szybko pasował).
Teraz było nas 3 graczy z 4 miastami i jeden z 3ma. Jedno miasto było zajęte przez biały pion Papierza, więc walczyliśmy o ostatnie dostępne (jest w sumie 17). Miałem już bardzo słabe karty ale trafił mi się drugi kluczyk...
Ponieważ nie udało mi się szybko wygrać (moja najmocniejsza karta została przebita a szans na późniejszą przewagę nie było) , rzuciłem kluczyk w chwili przewagi gracza z 3 miastami, dzięki czemu doszlusował do naszej trójki graczy z 4 miastami. Wynik partii 4:4:4:4.
Mogliśmy pewnie jakoś zdjąć biały pionek, ale po tak długiej grze remis każdego satysfakcjonował. Ciekawe, ale mimo tego że byłem przez dłuższy czas na straconej pozycji, dzięki temu, że decydowałem o miejscu (i trochę wyniku) bitew, czułem się tak jakbym to ja rozdawał karty
Naprawdę niesamowita partia.
Widać po niej że ,,dość kiepska" gra może się wspaniale udać.
Czasem jest też odwrotnie. Wspaniała gra akurat się nie uda.
Dodam, że zawsze gramy w wariant dynamiczny z 7 kartami.
Dziękuję za to Ja_n-owi i Jego recenzji w ŚGP.
W sylwestra trafiła mi się bardzo ciekawa partia.
Przez niemal całą rozgrywkę nie posiadałem prawie żadnych dobrych kart,
za to miałem bez liku kart kurtyzan. Dzięki temu mogłem prowadzić niesamowicie długą
kampanię opóźniającą- z pewną przekorą nazwę ją ,,strategią papieską".
Strategia papieska:
W każdej bitwie wystawiałem tylko 1-2 kurtyzany (czasem utrzymywałem się w grze wykładając płotki a potem wpływałem na wynik porami roku i biskupami) i dzięki temu decydowałem o miejscu ok. 5 bitew z rzędu.
Starałem się analizować posunięcia przeciwników i odgadnąć kto w danej bitwie spasuje a kto będzie szedł w zaparte... Nie mogłem tylko dopuścić do zdobycia przez kogoś 3 sąsiednich miast, co dawałoby mu zwycięstwo.
Udało mi się to naprawdę świetnie...
Dość powiedzieć że po kilku bitwach 2 graczy miało po 4 miasta, jeden miał 3 a ja 1...
W tym krytycznym momencie udało mi się przy pomocy nieco szczęśliwszych kart (w tym jeden kluczyk-dający zwycięstwo automatyczne aktualnie prowadzącemu), wygrać 3 bitwy z rzędu! (Gracze mający po 4 miasta byli osłabieni a gracz mający ich 3 nie chciał się wykrwawić na miastach, które nie były dla niego tym 3-cim sąsiednim, i dlatego szybko pasował).
Teraz było nas 3 graczy z 4 miastami i jeden z 3ma. Jedno miasto było zajęte przez biały pion Papierza, więc walczyliśmy o ostatnie dostępne (jest w sumie 17). Miałem już bardzo słabe karty ale trafił mi się drugi kluczyk...
Ponieważ nie udało mi się szybko wygrać (moja najmocniejsza karta została przebita a szans na późniejszą przewagę nie było) , rzuciłem kluczyk w chwili przewagi gracza z 3 miastami, dzięki czemu doszlusował do naszej trójki graczy z 4 miastami. Wynik partii 4:4:4:4.
Mogliśmy pewnie jakoś zdjąć biały pionek, ale po tak długiej grze remis każdego satysfakcjonował. Ciekawe, ale mimo tego że byłem przez dłuższy czas na straconej pozycji, dzięki temu, że decydowałem o miejscu (i trochę wyniku) bitew, czułem się tak jakbym to ja rozdawał karty
Naprawdę niesamowita partia.
Widać po niej że ,,dość kiepska" gra może się wspaniale udać.
Czasem jest też odwrotnie. Wspaniała gra akurat się nie uda.
Dodam, że zawsze gramy w wariant dynamiczny z 7 kartami.
Dziękuję za to Ja_n-owi i Jego recenzji w ŚGP.
Re: Condottiere
Zazdroszczę. Ja jakoś zapomniałem o tym tytule ale warto go mieć.
Nigdy więcej karcianek kolekcjonerskich i pseudo kolekcjonerskich. [W trakcie infiltracji mafii Twilightowej ]
-
- Posty: 410
- Rejestracja: 16 paź 2008, 12:05
- Lokalizacja: Gliwice
- Kontakt:
Re: Condottiere
To jeden z wyżej opisanych.
Nie ma podziału na rundy, które składają się z kilku bitew, aż zostanie jeden gracz z kartami.
Gra podzielona jest tylko na bitwy i co kolejkę wszyscy dostają po 3 karty, ale nie więcej jak 10+liczba miast.
Tym sposobem talię wertujemy znacznie szybciej a każda bitwa ,,trwa" znacznie więcej kolejek.
Siły wojsk dochodziły nam i do 60, a nawet 80, punktów co przy podstawowej wersji było raczej niespotykane.
Poza tym można się wystrzelać z np. 7 kart a i tak w następnej bitwie mieć 3+3 (nowe)=6 i grać normalnie.
Nie ma podziału na rundy, które składają się z kilku bitew, aż zostanie jeden gracz z kartami.
Gra podzielona jest tylko na bitwy i co kolejkę wszyscy dostają po 3 karty, ale nie więcej jak 10+liczba miast.
Tym sposobem talię wertujemy znacznie szybciej a każda bitwa ,,trwa" znacznie więcej kolejek.
Siły wojsk dochodziły nam i do 60, a nawet 80, punktów co przy podstawowej wersji było raczej niespotykane.
Poza tym można się wystrzelać z np. 7 kart a i tak w następnej bitwie mieć 3+3 (nowe)=6 i grać normalnie.
Re: Condottiere
Tak, dołączam się do podziękowań dla Ja_n-a, bo po zakupieniu gry od razu wybrałem ten wariant (po lekturze ŚGP). I cieszę się, bo ta niepozorna gra jest lubiana nie tylko przeze mnie, ale przez WSZYSTKICH, z którymi grałem.Dominusmaris pisze:Dodam, że zawsze gramy w wariant dynamiczny z 7 kartami.
Dziękuję za to Ja_n-owi i Jego recenzji w ŚGP.
Dominusmaris, bardzo ciekawy opis partii
Re: Condottiere
Hehe ja też dołączam się do podziękowań
Nigdy więcej karcianek kolekcjonerskich i pseudo kolekcjonerskich. [W trakcie infiltracji mafii Twilightowej ]
Re: Condottiere
Trochę pokopię
Jak to z tą grą jest w końcu? Na BGG wśród wydawców widnieje Galakta, ale z kolei Galakta na swojej stronie się nie chwali, że kiedykolwiek wydała. Wyszła wersja polska w ogóle? Do dostania w sklepach pewnie już nie jest, ale może na rynku wtórnym coś będzie...
A sama gra? Do czego "toto" jest podobne? Wg BGG blef i negocjacje? daje radę?
Jak to z tą grą jest w końcu? Na BGG wśród wydawców widnieje Galakta, ale z kolei Galakta na swojej stronie się nie chwali, że kiedykolwiek wydała. Wyszła wersja polska w ogóle? Do dostania w sklepach pewnie już nie jest, ale może na rynku wtórnym coś będzie...
A sama gra? Do czego "toto" jest podobne? Wg BGG blef i negocjacje? daje radę?