Pewnie wyjdzie, że post nic nie wnosi do tematu, ale nieustannie zadziwia mnie poziom zamiłowania do szukania dziury w całym. Siadając do gry, której mechanika w głównej mierze opiera się na kartach, które dociągamy z zakrytego decku, ktoś ma pretensje o to, że gra jest losowa. No to jeszcze się na kości obraźcie, że Wam same szóstki nie wypadają...
Każda gra karciana jest obciążona tym "problemem". Piszę "problem" bo to nie problem, a cecha tej gry. Wiadomo, raz dowiezie mi, raz przeciwnikowi. Z tego samego powodu można mieć pretensje do tego, że każda korporacja nie ma tych samych parametrów, ilości kasy na start.
(Teorie o prawdopodobieństwie i szansach na dociągnięcia samych super kart lub samych słabych kart zostawiam do rozpatrzenia komuś innemu
)
Analizując problem dochodzę do wniosku, że rozwiązaniem problemu tej "nierówności" w grze byłoby stwarzenie takich samych decków dla każdego gracza, następnie trzeba ułożyć karty w tej samej kolejności i zapewnić, by każdy dociągnął te same karty co rundę. Wtedy będzie uczciwie. Niestety nie mam pomysłu na to jak pozbyć się kolejnej nierówności, czyli żetonu pierwszego gracza... Słaby ze mnie designer
Ludki, więcej luzu na gwizdku sobie dajcie - teraz nie dowiozło, dowiezie następnym razem. Gramy o zabawę, nie o życie
(Rozłożyłem dziś grę pierwszy raz. Początkowa przewaga pierwszego gracza szybko stopniała i na wysokości trzeciego pokolenia już się robiło wyrównanie. Pewnie czasem będę miał pecha dociągnąć sam crap. Ale jak dociągnę 10 świetnych kart, a przeciwnik 10 badziewiaków, których nie jest w stanie zagrać, to polecę puścić totka
)