orzeh pisze: ↑03 gru 2019, 11:04
Rozegrałem "na dwie ręce" próbne rozgrywki Transhumanity, głównie aby się nauczyć zasad. Jeśli dobrze rozumiem to mechanizmy sa podobne do emancipation lecz "prostsze", jest mniej zależności ale niektóre akcje wymagają użycia workerów (ok ok - pracowników) to dla mnie nowość aby w tej serii "używało" się dla akcji elementów na sferach aby cos osiągnąć. Nowością jest to (w porównaniu do emancipation) że karty w przeglądzie (Splay? btw - jak to przetłumaczyć?) moga być niedostępne dla niektórych graczy. Brak uzupełniania kart Idei również wymaga przemyślenia w akcjach (dokładnie to trzeba użyć akcji aby wypełnic kolumnę). Ktos z Was już miał okazję się zapoznać?
Wczoraj w końcu udało mi się ten silniczek odpalić i tak jak myślałem na początku - gra mechanicznie jest nieskomplikowana. Są 4 rynki kart, z których każda ma jakiś ciekawy efekt rozwoju i konkretne wymagania do spełnienia, różniące się w zależności od sytuacji globalnej (regime i progress), rynkowej (barrier cost) oraz lokalnej gracza (posiadane patenty i think tank). Karty się "zamawia", a potem "uruchamia". Niektóre z nich dają zdolności specjalne graczom, którzy mają je "zamówione", inne np. angażują więcej zasobów. Warunków zwycięstwa jest kilka i to właśnie na przemyślanym rozwoju, ciągnięciu w odpowiednią stronę i uzyskaniu interesującej nas punktacji lub warunku końcowego polega rozgrywka.
Interakcja jest na samym rynku kart (można zamawiać karty przeciwników), ale chyba przede wszystkim na 4 domenach, regulujących możliwość oraz koszta "uruchomienia" kart (dość dynamiczny mechanizm worker placement). Trochę na początku może zbijać z tropu to, że pieniądze są generowane tylko i wyłącznie na poczet płacenia za konkretne akcje i potem od razu przepadają, nawet jeśli jest ich więcej. Czasami też można się pomylić w liczeniu przy przestawianiu kosteczek. Sam mechanizm kapitał-bogactwo-dług jest interesujący, nawet jeżeli akcja finansowania jest bardzo uproszczona.
To, co było dla mnie nieco irytujące to właśnie rzeczony "splay". Abstrahując od nazwy, manipulowanie tymi kartami w momencie, w którym stoją na nich znaczniki graczy, jest straszliwie niewygodne. Idea ciekawa, ale w praktyce trzeba pamiętać, gdzie co było, zdejmować, podsuwać nową kartę, nakładać ponownie. A jak trzeba jakąś kartę usunąć, to dopiero jest zabawa. Podobnie kładzenie tajnej karty pod planszetkę gracza, na której znajdują się kostki zasobów, przeszkadza skutecznie w jej podejrzeniu, kiedy się zapomniało, co tak właściwie tam jest.
Mam też wrażenie, że gra nie skaluje się za dobrze. 3-4 osoby dadzą sensowne zagęszczenie w domenach, we 4 pewnie będzie się grać najlepiej. Na 2 graczy jest strasznie dużo luzu, koszty na początek są kolosalne i w zasadzie co rundę wykonuje się akcję finansowania, zanim pojawi się wystarczająco dużo patentów, żeby można było jakoś z tego korzystać.
Więc po tym, jak już wylałem swoje żale, jest to dla mnie 7-7.5. Interesujące, dla lubiących kombinować, bardzo konfrontacyjne, ale jednak niedopracowane.