City of Iron 2nd Edition (Ryan Laukat)

Tutaj można dyskutować o konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier.
NIE NALEŻY TUTAJ PYTAĆ O ZASADY, MALOWANIE, ROBIENIE INSERTÓW ORAZ KOSZULKI! OD TEGO SĄ INNE PODFORA
Regulamin forum
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
Awatar użytkownika
Gizmoo
Posty: 4105
Rejestracja: 17 sty 2016, 21:04
Lokalizacja: Warszawa/Sękocin Stary
Has thanked: 2635 times
Been thanked: 2547 times

City of Iron 2nd Edition (Ryan Laukat)

Post autor: Gizmoo »

Ryan Laukat. Człowiek orkiestra. Sam projektuje gry, tworzy do nich grafiki i jeszcze jest ich producentem i dystrybutorem (Red Raven Games). Wspaniały ilustrator i bardzo oryginalny game designer.

I... Założę się, że większość graczy, albo o nim nie słyszała, albo nigdy nie grała w jego gry, a Ci, którzy z nimi obcowali, mieli zazwyczaj... Mieszane uczucia.

„Mieszane” - to najwłaściwsze słowo, bowiem Laukat uwielbia mieszać. Miesza gatunki, mechaniki i tworzy unikalne fuzje. Ale właśnie przez to, że tak bardzo kombinuje i często splata ze sobą skrajne rozwiązania – jego gry nie przypadają do gustu masowej publice. Brak czystości gatunku powoduje zagubienie, zakłopotanie i jednym słowem – konfuzję. To trochę tak, jak komediowy horror, czy artystyczne kino akcji. Jednemu na dziesięć przypadnie do gustu – reszta popuka się w czoło.

Laukat często miesza euro z ameri. I tak powstaje coś, co można nazwać eurotrashem. Dla fanów ameri będzie za dużo liczenia i za dużo „przesuwania sześcianików”, dla fanów euro – stanowczo za dużo losowości. Kostki, karty, unikalne umiejętności i do tego storyteling. Kwintesencją jego stylu było Above and Below, gdzie wszystkiego było po trochu i jednocześnie wszystkiego było stanowczo za mało. I co dziwne – to właśnie ta gra zyskała największe uznanie wśród użytkowników BGG.

Co tu dużo kryć - jestem fanem gier Laukata, a City of Iron SE jest najświeższym nabytkiem w mojej kolekcji. Gra leżała na półce ponad miesiąc, a ja bałem się w nią zagrać, bo po przeczytaniu instrukcji – kompletnie nie wiedziałem, o co chodzi. Dopiero rozegranie pierwszej partii uzmysłowiło mi, czym jest CoI, ale nawet wtedy nie podejrzewałem nawet jak bardzo ta gra jest bogata.

To najbardziej złożony tytuł wśród gier tegoż autora, najbardziej rozbudowany, dający przytłaczającą wręcz ilość decyzji i jednocześnie – z najkrótszą kołderką, abstrakcyjnym zarządzaniem zasobami i najmniejszą losowością. I jest najbardziej „euro” ze wszystkich gier Ryana. Co też jest... Dziwne. :D

A co wymyślił Laukat?

W zasadzie trudno mi nawet znaleźć odpowiednie określenie.

Asymetryczny-majority-control-deckbuilding-o-zarządzaniu-zasobami-z-unikalnymi-frakcjami-i-cywilizacyjną-rozbudową-tableu.

Brzmi bez sensu? Bo w zasadzie ciężko to nazwać deckbuildingiem, skoro łamie w zasadzie wszystkie stworzone zasady przez Dominiona. Dla mnie, to w zasadzie action-building-menegment, bowiem karty zakupujemy od razu z całej dostępnej puli, akcje z kart wykorzystujemy na kilka sposobów, a dodatkowo – nie ma tu tasowania. Jest planowanie tego, co będziemy dobierać po kolei. A do tego wszystkiego – mamy nieco abstrakcyjne przesuwanie kosteczek i liczenie każdego najmniejszego nawet punkciku. I co zabawne mamy tu wszystkie elementy 4X. Ekspansja – jest. Exploracja – Jest. Wydobywanie surowców - jest. Exterminacja – Jest (poniekąd).

Mamy suchą matematykę, a jednocześnie – Świat, który żyje, pulsuje i w którym chcemy być choć przez chwilę.

Cztery frakcje, dążące do dominacji, eksplorują i exploitują świat, w którym przyszło im wspólnie egzystować. Do tego wszystko tonie w bajkowo-steampunkowo-fantasy sosie. Totalny mish-mash.

Trudno w kilku słowach, zwięźle opisać sam zamysł gry. I nie bardzo mam czas (i umiejętności), by opisać Wam zasady. Lepiej przeczytajcie recenzję i opis na BGG, autorstwa Mileny Guberinic. Mam nadzieję, że to nieco rozjaśni Wam ideę i mechanikę City of Iron SE.

https://boardgamegeek.com/thread/153520 ... nd-edition


A więc jest to w zasadzie Cywilizacyjna gra, o rozbudowie naszego poletka, którego głównym celem jest przodowanie w produkcji określonych dóbr. Narzędziem do tego jest deck-action-building, ale tylko pośrednim, bo zarządzać i planować musimy tu wszystkim.

Frakcje mocno się różnią i każdą gra się odmiennie. Do każdej trzeba podejść inaczej i skorzystać z innych umiejętności „experckich”. Fajne jest to, że zawsze wydaje nam się, że mamy gorsze karty od innych graczy i nasza frakcja jest najsłabszą, poczym gramy inną i mamy dokładnie takie samo wrażenie. :D

Mam za sobą rozegrane trzy partie, w różnym składzie – 2, 3 i cztero osobowym. Każda rozegrana inną frakcją. Gra we cztery osoby trwa najdłużej i trzeba wziąć to pod uwagę, że z każdym graczem rośnie czas rozgrywki, ale jednocześnie sprawiła mi chyba najwięcej frajdy.

Najśmieszniejsze jest to, że niektórzy jej zalety będą postrzegali jako wady i na odwrót. Jej złożoność i spory próg wejścia – dla jednych będzie wspaniały – inni się od niej dosłownie odbiją. Dlatego poniższe wady i zalety, są dla mnie mocno subiektywne i czasami czytajcie je dokładnie na odwrót.

Zalety:

- Przytłaczający ogrom możliwości i dróg rozwoju.
- Mnóstwo planowania, liczenia i móżdżenia.
- Wspaniała, kapitalna wręcz, oprawa! To jest PIĘKNE! Dla mnie to najładniejsza gra Laukata.
- Nowatorski deckbuilding! W coś takiego jeszcze nie grałem!
- Totalnie suche, a jednocześnie – klimat i stworzony świat wciąga dokumentnie.
- Asymetryczność frakcji. Niby jest niewielka różnica w kartach, ale czuć ją na każdym kroku.
- KLIMAT!
- Angażująca intelektualnie, a jednocześnie dająca sporo frajdy rozbudowa własnego tableu.
- Wiele dróg rozwoju i na razie nie zauważyłem wygrywających strategii.
- Ciekawe budowanie silniczka, który raz rozkręca się wolno – innym razem absurdalnie się „kombi”.
- Fantastyczna jakość komponentów.


Wady:

- Spory próg wejścia. Na początku jest wręcz obezwładniający.
- Bardzo krótka kołderka.
- Mamy nieustające wrażenie, że gra nas ogranicza. Za mało mamy wszystkiego: Kart, kasy, wiedzy, akcji. To potrafi być bardzo frustrujące. Serio.
- Sporo tłumaczenia zasad. 20 minut trzeba na to poświęcić.
- Totalny gatunkowy pasztet. Dla niektórych będzie tu zbyt wiele składników. Mi smakuje bardzo, ale jestem w stanie zrozumieć, że część graczy zemdli.
- Wymaga gigantycznego miejsca na stole. Jak zwykle w grach Laukata potrzebny jest spory stół, ale w tym tytule już chyba przesadził. ;)
- Niewielka interakcja, a ta, która jest – jest negatywna i dosyć... Wkurzająca. Atak na nasze miasto i odebranie nam go, może zadecydować o zwycięstwie w wyścigu o punkty.
- Laukatowa instrukcja jest jak zwykle lakoniczna, bez FAQ i niektórych zasad trzeba się domyślać. Nie ma szans zagrania wszystkich zasad poprawnie, ani za pierwszym, ani za drugim razem.

+/-
- Jeden błąd potrafi bardzo dużo kosztować. Tutaj bardzo łatwo o pomyłkę. Nie wiem jak inni, ale ja za każdym razem byłem na siebie totalnie wściekły, że coś przegapiłem, albo zrobiłem w nie takiej kolejności jak trzeba. A nie znoszę cofania ruchów i tego nie robię.

I na koniec – kilka wad, których ja nie odczułem, ale pozostali gracze narzekali na:

- Downtime. Ja go w ogóle nie odczułem, bo tutaj non-stop coś planujesz, coś liczysz, kminisz nad zagraniami. Jeżeli jednak podchodzisz do grania totalnie na luzie, a ktoś zamula (przyznaje bez bicia, że miałem w tej grze kilka „zwieszeń”, gdzie liczyłem po kilkanaście razy, a i tak źle policzyłem i wszyscy na mnie czekali) to będziesz ziewał z nudów.
- Czas rozgrywki. We cztery osoby – graliśmy bite trzy godziny. Nie lubię tak długich gier, ale tym razem - straciłem rachubę czasu. ;)
- Za dużo liczenia i planowania do przodu. Ta gra wymaga długofalowego planowania i jeżeli ktoś tego nie lubi, to tu przez całą grę będzie notorycznie wkur... Najgorsze jest jednak to, że w ferworze rozgrywki, czasami zapominamy o naszym planie i łatwo o pomyłkę, która może nas srogo kosztować.
- Jak nie lubisz kart i „lepienia” z nich „silniczka”, to nie ma możliwości, żebyś polubił CoI. Tu występuje trochę syndrom Terraformacji Marsa – na dobrą sprawę to pasjans z niewielką interakcją.

Na koniec odpowiedź na pytanie – czy uważam City of Iron SE za najlepszą grę Laukata?

Tego niestety nie wiem. Powiem Wam za 10 kolejnych rozgrywek. (o ile ktoś będzie chciał zagrać ;) ) Na razie jestem „Dazed and Confused”.

https://www.youtube.com/watch?v=ehwSEVbBZl4

9/10 i pieczęć totalnej konfuzji!

Kilka zdjęć z rozgrywki trzy- i czteroosobowej:
Spoiler:
Ostatnio zmieniony 17 lip 2022, 21:33 przez Gizmoo, łącznie zmieniany 1 raz.
Brazol
Posty: 296
Rejestracja: 18 lut 2016, 11:37
Has thanked: 3 times
Been thanked: 21 times

Re: CITY OF IRON Second Edition

Post autor: Brazol »

Fajnyn opis i recka dzięki! Bardzo podobaja mi sie grafiki i klimat gier Laukata ale Above mi nie przypadl do gustu. Tak jak napisales troche wszystkiego i ostatecznie wszystkiego za malo z tym sie zgadzam w 100%. Z tego co napisales w City tez jest duzo roznych mechanik czy nie jest tez tak ze przez to wszystkiego jest za malo? Jaka jest Twoja ocena Above? Czy myslisz ze jesli Above mi sie nie podoba to City ma szanse?
Awatar użytkownika
Bea
Posty: 4478
Rejestracja: 28 lis 2012, 10:51
Lokalizacja: Skawina k/Krakowa
Been thanked: 6 times

Re: CITY OF IRON Second Edition

Post autor: Bea »

A na czym to liczenie dokładnie polega? Czy przed negatywną interakcja można się jakoś zabezpieczyć? Gra wygada bardzo interesująco. :)
Awatar użytkownika
Gizmoo
Posty: 4105
Rejestracja: 17 sty 2016, 21:04
Lokalizacja: Warszawa/Sękocin Stary
Has thanked: 2635 times
Been thanked: 2547 times

Re: CITY OF IRON Second Edition

Post autor: Gizmoo »

Brazol pisze: Z tego co napisales w City tez jest duzo roznych mechanik czy nie jest tez tak ze przez to wszystkiego jest za malo?
Ja mam wrażenie, że wszystkiego jest za dużo. ;) To najbardziej złożona gra Laukata i na razie widzę w niej jedynie przepych.
Brazol pisze:Jaka jest Twoja ocena Above?
Ja lubię Above and Below, ale jednocześnie uważam, że gra ma mocno niedorobioną warstwę storytellingową. Jak nie ma w niej "mistrza gry", który wymyśla historyjki, to mamy leciutkie - zbyt lajtowe chyba - proste euro. Above and Below wymaga wielu dodatkowych elementów, by się weń dobrze bawić - klimatu, muzyczki, towarzystwa - które pragnie przygody, a nie rywalizacji i do tego wszystkiego - kogoś, kto tą zabawę poprowadzi. Above zdecydowanie nie jest dla euro entuzjastów. To w zasadzie ameri z mechaniką euro.
Brazol pisze:Czy myslisz ze jesli Above mi sie nie podoba to City ma szanse?
To KOMPLETNIE inne gry. A czy się spodoba? Nie mam pojęcia. Dużo ludzi narzeka na Terraformację Marsa, która mi się bardzo podoba. CoI SE to taka Terraformacja podniesiona do potęgi przez swoją... Dziwność. Obie gry mają jednak sporo wspólnych cech - są oparte na kartach, rozbudowywaniu swojego poletka i kompetetywnym ściganiu się o punkty. Tyle tylko, że w City jest dużo więcej zmiennych i gra dużo mocniej ogranicza ruchy gracza. Ja normalnie nie znoszę tego typu gier - pasjansowatych, z budowaniem silniczka, znikomą interakcją, z wysokim progiem wejścia i w których bardzo łatwo o popełnienie kluczowego błędu. A zarówno Terraformacja jak i City mnie do siebie przekonały.
Bea pisze:A na czym to liczenie dokładnie polega?
Tu zmiennych jest bardzo dużo. Podczas swojej rundy trzeba precyzyjnie wyliczyć:

1. Czy starczy mi kasy na bidding?
2. Czy starczy mi kasy i wiedzy na zakup konkretnego budynku?
3. Ile kart dobiorę?
4. W jakiej, optymalnej kolejności je ustawić?
5. Czy mam potrzebną ilość kart do wykonania konkertnej akcji?
6. Czy mam odpowiednią ilość symboli na kartach do wykonania planu? (atak, eksploracja, akcja ekspercka etc.)
7. Ile punktów przyniesie mi konkretny budynek podczas całej gry?
8. Ile punktów przyniesie mi kontrola produkcji konkretnego dobra i czy warto się ścigać o konktretne dobro z innymi przeciwnikami.

Tutaj różnice punktowe są na poziomie kilku punktów, więc walka o miejsce jest dosyć zażarta.

Jest jednak opcja grania niekompetetywnego. Mamy wtedy taki open-world i każdy robi to, na co ma ochotę. Ja w ten wariant nie grałem, ale nie wiem, czy nie odbiera on emocji związanych z rywalizacją. ;)
Bea pisze:Czy przed negatywną interakcja można się jakoś zabezpieczyć?
W zasadzie tak - bo są konkretne karty, które albo nas chronią, albo są "instantową" odpowiedzią, ale prawda jest taka, że nie ma czasu kiedy z nich skorzystać. Jeżeli ktoś chce podbić nasze miasto - to zazwyczaj mu się to udaje, bo nie mamy na ręku kart, by się przed tym chronić. Zresztą strategia obronna raczej nie sprawdza się w grach, które są, albo udają 4x. Najskuteczniejsza jest ekspansja i rozwój, a najlepszą strategią - atak, a nie obrona. I czasami zdarza się tak, że niestety tracimy miasto, które produkuje nam niezbędne surowce i przez jeden atak - przegrywamy całą grę. Podbicie miasta może zmienia bowiem sporo na kole produkcji surowców i z pierwszego miejsca możemy spaść na trzecie - które już nie punktuje. My tracimy więc np. 4 punkty, a przeciwnik je zyskuje. I tym sposobem - dystans powiększa się aż o 8 punktów, co jest bardzo dużo. Na szczęście miasta produkujące najlepiej punktujące dobra są trudne do podbicia. ;)
Awatar użytkownika
Bea
Posty: 4478
Rejestracja: 28 lis 2012, 10:51
Lokalizacja: Skawina k/Krakowa
Been thanked: 6 times

Re: CITY OF IRON Second Edition

Post autor: Bea »

To nie jest tak że strategia wojenna, czyli podbijanie miast, jest strategią wygrywającą?
Awatar użytkownika
Gizmoo
Posty: 4105
Rejestracja: 17 sty 2016, 21:04
Lokalizacja: Warszawa/Sękocin Stary
Has thanked: 2635 times
Been thanked: 2547 times

Re: CITY OF IRON Second Edition

Post autor: Gizmoo »

Bea pisze:To nie jest tak że strategia wojenna, czyli podbijanie miast, jest strategią wygrywającą?
W grze dwuosobowej może mieć znaczący wpływ na punktację, ale w czteroosobowej - absolutnie nie. W dwuosobowej odpada w zasadzie cały bidding, jest mniejszy wyścig o zakup konkretnych budynków, odpada walka o przodowanie na kołach produkcji - bo zawsze albo będzie maks punktów, albo punkty za drugie miejsce. Nie ma więc walki na przewagi i "wypychania". Trzeci na kole - dostaje figę z makiem, dlatego tak ważna jest rywalizacja o każde pole w grze wieloosobowej. Jeżeli nie skupimy się na przodowaniu na którymś z pól produkcji to nie będziemy mieli w ogóle punktów. Jeżeli nie skupimy się na budowaniu budynków - nie będziemy mieli przychodu. Jeżeli nie będziemy mieli kasy - nie będziemy mogli robić nic. Ani kupować nowych budynków, ani kupować nowych kart.

Droga militarna jest trochę więc jakby "dodatkiem". Czasami możemy zbudować konkretny silniczek pod nią, ale z moich obserwacji wynika, że Ciężko na samym podbijaniu miast zrobić solidną ilość punktów. Zazwyczaj podbój ma wpływ tylko w fazach punktowania, ale podbicie słabych miast - nie przynosi nam dużej przewagi punktowej. Fakt, że osoba, która poszła w militaria wygrała, ale tylko dlatego, że wcześniej udało jej się zrobić sprawny silniczek do zarabiania pieniędzy i dobierania kart. I jednym atakiem na neutralne miasto, w kluczowej, ostatniej rundzie nabiła aż 6 punktów... Po czym w domu przeczytałem, że graliśmy ŹLE i nie miał by możliwości tak sprawnego podboju, bez umiejętności scout. :lol:

Inna sprawa, że to kolejna gra, której wrażenia z rozgrywki zmieniają się w zależności od liczby graczy. I tu - im więcej - tym grało mi się lepiej. Moim zdaniem gra we dwie osoby może mieć charakter wyłącznie "treningowy", bo odpadają emocje związane z wyścigiem. ;)

P.S. W instrukcji jest trochę niedomówień i niejasności. Na razie każdą grę rozegraliśmy z jakimiś tam błędnie zinterpretowanymi zasadami. Niestety, ale to kolejna z gier Laukata, w których nie dość, że instrukcje trzeba przeczytać po kilka razy, to do tego trzeba śledzić forum na BGG, bo często są tam klaryfikacje niektórych zagrań i okazuje się, że zasady w zamyśle autora były odmienne od interpretacji graczy. :lol:
Awatar użytkownika
vinnichi
Posty: 2390
Rejestracja: 17 sty 2014, 00:16
Lokalizacja: Lublin
Has thanked: 1297 times
Been thanked: 789 times
Kontakt:

Re: CITY OF IRON Second Edition

Post autor: vinnichi »

Kurczę nawet minusy są dla mnie plusami :) (no może poza tym niszczeniem sobie miast) gra robi wrażenie i działa na 2 osoby... cholera
kręcimy wąsem na dobre gry
you tube
discord
Awatar użytkownika
Gizmoo
Posty: 4105
Rejestracja: 17 sty 2016, 21:04
Lokalizacja: Warszawa/Sękocin Stary
Has thanked: 2635 times
Been thanked: 2547 times

Re: CITY OF IRON Second Edition

Post autor: Gizmoo »

vinnichi pisze:działa na 2 osoby...
Działa, ale jak zamierzasz grać wyłącznie w dwie osoby, to jednak bym odradzał. To jak granie w majority/area control we dwójkę. (np. Blood Rage, Courtier) Niby się da, ale frajdy nie ma tyle, co przy pełnej rozgrywce i można to traktować bardziej jako trening.
Awatar użytkownika
Gizmoo
Posty: 4105
Rejestracja: 17 sty 2016, 21:04
Lokalizacja: Warszawa/Sękocin Stary
Has thanked: 2635 times
Been thanked: 2547 times

Re: CITY OF IRON Second Edition

Post autor: Gizmoo »

Rozegraliśmy wczoraj iście epicką, trzyosobową rozgrywkę w City i muszę powiedzieć, że gra zaskakuje mnie (co ważne - pozytywnie) na każdym kroku.

Zagrałem Cresarianami i tym samym - udało mi się zagrać już wszystkimi nacjami. Każdą gra się inaczej i jest jednak inny feeling, zarówno w konstrukcji talii, jak i prowadzeniu rozgrywki. Niby tych zmian nie ma zbyt wiele - ot lekko zmodyfikowane statystyki, czy inny koszt, kilka inaczej działających kart eksperckich, a jednak wpływ jest na tyle duży, że prowadzenie każdej nacji jest inne. Zabawne, jest również to, że tym razem testowaliśmy inne strategie i byliśmy wszyscy zaskoczeni - jak wiele dróg rozwoju można w tej grze obrać. Ja po raz pierwszy budowałem niemal wyłącznie budynki funkcyjne i skupiłem się na podboju miast - jednocześnie przekonałem się jak to jest ciężkie, jeżeli nie obierzemy tej strategii od samego początku. Michał, który zwykle zajmował się podbojem - skupił się na ekspansywnej eksploracji i generowaniu silniczka zarabiającego gotówkę. Kamil - grał pierwszy raz, więc próbował wszystkiego po trochu. Gra była dosyć wyrównana, aż do momentu, gdy silnik Michała generował mu sporo gotówki, za które kupił karty pozwalające na eksploracje. Nowo zdobyte lądy dały mu możliwość realizacji nowych celów i tym samym - na koniec uciekł nam punktowo dokumentnie.

Gra jak zwykle była przyjemna, a wszyscy byli pod dużym wrażeniem tego, że można w tej grze spróbować wszystkiego i nie ma jednej drogi wygrywającej. Niestety jest jeden budynek, który musi posiadać każdy z graczy, który myśli o tym, by wziąć udział w czołówce punktowej. Tym budynkiem jest Akademia. Bez Akademii - nie otrzymujemy żetonu wiedzy, który jest kluczowy zarówno przy zakupie kart, jak i budynków. Niby jesteśmy jakoś w stanie generować "wiedzę" za pomocą kart, ale to stanowczo za mało. Sam zakup żetonu jest totalnie nieopłacalny i dodatkowo - nie dość, że tracimy akcję, to tracimy cenne monety, co z kolei ponownie ogranicza naszą siłę nabywczą. Koszt jednego żetonu wiedzy jest zbyt wygórowany moim zdaniem. 3 sztuki złota - zamiast 4 - poprawiło by nieco tą niedogodność. A tak - to niestety gracze muszą ścigać się o zakup Akademii, a tych znowu nie ma w całej grze zbyt wiele (bodaj 6 sztuk, ale nie koniecznie wszystkie pojawią się w rozgrywce). I tą jedną sprawę uważam za słabo rozwiązaną. Bez zbudowania przynajmniej jednej Akademii nie możemy myśleć o zwycięstwie. Druga odkryta słabość - "rzodkiewki" i "krówki" generują stanowczo za mały przychód, by opłacało się weń inwestować. To trochę słabo, że są dwa towary, które mocno odstają od pozostałych. Niby są tanie i łatwe do zdobycia, ale jednak szkoda na nie zachodu.

Reszta jednak rozgrywki - to sam miód. I bardzo przyjemne jest odkrywanie coraz to innych kart i obieranie różnych dróg rozwoju. Dla mnie bezapelacyjnie gra miesiąca i nie mogę doczekać się kolejnej rozgrywki.

Plansza na sam koniec rozgrywki po finalnym podliczeniu punktów:
Michał (48pkt) - czerwony, Ja (34 pkt.) - jasnoniebieski, Kamil (30 pkt.) - zielony.
Spoiler:
Awatar użytkownika
Gizmoo
Posty: 4105
Rejestracja: 17 sty 2016, 21:04
Lokalizacja: Warszawa/Sękocin Stary
Has thanked: 2635 times
Been thanked: 2547 times

Re: CITY OF IRON Second Edition

Post autor: Gizmoo »

Po ponad trzymiesięcznej przerwie wróciłem do Miasta Żelaza. Był to powrót bardzo udany, ale jednocześnie uzmysłowił mi, że trzy miesiące przerwy to stanowczo za dużo, by spamiętać wszystkie zasady. Zaczęło się ponowne wertowanie instrukcji, powolne przypominanie sobie "jak co działa". Nawet nie jestem pewny, czy udało nam się zagrać wszystko poprawnie. Muszę na nowo - od deski do deski przeczytać jeszcze raz instrukcję i FAQ, bo mam drażliwe uczucie, że nie wszystko graliśmy zgodnie z regułami. Jestem wręcz pewny, że coś popsułem z zasadami.

Jak to u Laukata - nie wszystko jest do końca intuicyjne, nomenklatura w wielu miejscach kuleje ("uwielbiam" jego wpadki i używania w instrukcji kilku różnych terminów na określenie TEGO SAMEGO), a ikonografia nie zawsze jest zrozumiała. Laukat to geniusz i jak większość geniuszy - BAŁAGANIARZ. To w zasadzie dla mnie jedyna i największa wada nie tylko COI, ale i pozostałych jego gier. Ze względu jednak na stopień skomplikowania i wysoki próg wejścia - w City jest to najbardziej odczuwalne.

Nie zmienia to jednak faktu, że czerpałem z rozgrywki niebywałą wręcz przyjemność. Są takie gry, w których nie przeszkadza mi absolutnie ani downtime, ani długi czas rozgrywki. Pierwszą jest Terraformacja Marsa, drugą - COI. Nie wiem co jest w tych grach takiego, że sprawia mi niebywałą frajdę same obcowanie z grą. Podoba mi się też, że gra jest tak bardzo wymagająca. Cały czas trzeba myśleć, cały czas kombinować i uważać. COI nie wybacza błędów. Po rozgrywce jest się wyczerpanym i wyżutym od główkowania i liczenia.

Nadal nie wiem, czy jest to najlepsza gra Laukata. Chyba tak, ale potrzebuję jeszcze kilku kolejnych rozgrywek, żeby się w tym utwierdzić. No i pięknie wygląda nie tylko na stole, ale też na półce, obok pozostałych gier mojego ulubionego "bałaganiarza":
Spoiler:
Awatar użytkownika
Gizmoo
Posty: 4105
Rejestracja: 17 sty 2016, 21:04
Lokalizacja: Warszawa/Sękocin Stary
Has thanked: 2635 times
Been thanked: 2547 times

Re: CITY OF IRON Second Edition

Post autor: Gizmoo »

Blisko cztery lata upłynęły od mojej ostatniej rozgrywki w City of Iron. Szmat czasu. W planszówkach, to już prawie prehistoria. No i jakoś ostatnio podjąłem decyzję, że zacznę ogrywać wszystko to, w co bardzo dawno nie grałem. A ponieważ mój kumpel po partyjce w Roam i Islebound, chciał poznać inne gry Laukata, to na kolejnym spotkaniu zaproponowałem City of Iron. Myślałem, że całkowicie zmienił mi się gust, choć powrót do Islebound okazał się zaskakująco udany. Niestety w przypadku City of Iron podejrzewałem jednak, że to będzie trudny powrót. Nie pamiętałem zasad, musiałem od nowa przeczytać instrukcję, a po lekturze wydawało mi się, że to będzie dość mechaniczna zabawa. Byłem niemal pewny, że kolejne spotkanie z tą grą będzie na wzruszenie ramion.

Jak bardzo się myliłem!

Ta gra jest absolutnie genialna! Fascynująca w każdym calu! No żadna gra ostatnio tak mocno mnie nie zachwyciła. Bawiła mnie każda minuta! Zresztą podobało się nie tylko mi. Pozostali gracze równym głosem stwierdzili, że jest to najlepsza gra Laukata i byli zaskoczeni, jak zadziwiająco dobrze to euro jest skrojone. I do tego jak bardzo klimatyczne.

Po rozgrywce długo dyskutowaliśmy, a ja nie mogłem uwierzyć w całość doświadczenia. Serio nie podejrzewałem, że gra okaże się tak "świeża". Więcej – rozgrywka wydawała mi się dużo bardziej intuicyjna niż kiedyś. Pamiętam, że swego czasu miałem problemy z zasadami i interpretacją niektórych kart. Wydawało mi się, że w kilku aspektach City of Iron jest przekombinowane. No więc ku swemu zaskoczeniu odkryłem, że wszystko tu jest proste, łatwe do ogarnięcia, a rozgrywka jest bardzo płynna, z niewielkimi przestojami na porę zimy, gdzie wszyscy rzeczywiście długo główkują nad opłacalnością zakupu kart do talii akcji.

W każdym razie bawiłem się wybitnie dobrze. Zostałem na nowo „zaczarowany”. Po powrocie do domu od razu podniosłem ocenę COI na BGG do 9/10. I jeżeli miałbym być szczery, to gra jak żadna inna na tą dziewiątkę w pełni zasługuje.

Czy dostrzegam jakieś wady? Tak, ale obecnie tylko jedną. Jest nią długi czas rozgrywki. Potyczka na trzech graczy trwała bite trzy godziny. Przy innej grze pewnie bym mocno marudził. Ale tutaj – nawet tego nie odczułem. Każda minuta spędzona przy tej grze była przyjemnością. Znakomity powrót i oby częściej doświadczać tak wspaniałych „doznań” przy planszy!

Kilka zdjęć z ostatniej rozgrywki:
Spoiler:
Oj, coś czuję, że w moim top 10 nastąpią wkrótce duże przetasowania! :lol:
Awatar użytkownika
Tomzaq
Posty: 1725
Rejestracja: 09 maja 2014, 18:27
Lokalizacja: Silesia Superior
Has thanked: 112 times
Been thanked: 85 times

Re: City of Iron 2nd Edition (Ryan Laukat)

Post autor: Tomzaq »

Również z zachwytem czasem wyciągam na stół. Moment wyboru kart jest jednym z najbardziej mózgożernych chwil jakie spędziłem przy planszy ever. Znakomita gra.
Who is John Galt?
Posiadam
ODPOWIEDZ