czy próbowaliście kiedyś skończyć z planszówkowym hobby?
czy próbowaliście kiedyś skończyć z planszówkowym hobby?
Czy próbowaliście (oczywiście bezskutecznie zerwać z planszówkami ? Z jakiegokolwiek powodu. Niekoniecznie całkowicie , bo pewnie dla większości z was to świetny sposob spedzania wolnego czasu ,ale np częściowo jak : nie kupować już nic nowego , nie poświecać temu czasu , nie zaznajamiac się z nowościami etc.?
Ja ze swojej strony dodam , że probowałem 'skończyć z grami' . Jakoś z rok, półtora temu - sprzedałem swoje dungeoneery , neuroshime,eufrata i coś tam jeszcze - ale coś po jakimś czasie kupiłem(zemsta malthorina zdaje się) i wsiąkłem na nowo.
Ja ze swojej strony dodam , że probowałem 'skończyć z grami' . Jakoś z rok, półtora temu - sprzedałem swoje dungeoneery , neuroshime,eufrata i coś tam jeszcze - ale coś po jakimś czasie kupiłem(zemsta malthorina zdaje się) i wsiąkłem na nowo.
Re: czy próbowaliście kiedyś skończyć z planszówkowym hobby?
Próbować nie próbowałem ale zawsze sobie (a przede wszystkim mojej żonie) mówię, że jeślibym tylko chciał to mogę w każdej chwili.
Zawsze gdy zauważysz, że jesteś po stronie większości zatrzymaj się i zastanów.
magazyn
magazyn
Re: czy próbowaliście kiedyś skończyć z planszówkowym hobby?
Ja tez raczej nie staram sie uwolnic od planszowek bo i potrzeba owa nie nachodzi mnie nigdy. Wydaje mi sie ze faraon gdyby znał planszówki, wypchałby nimi poramidy zamiast złotem, zeby po wieczność mieć w co grać:) BRanie planszówek pod swój dach to wielka odpowiedzialność, one potem tęsknią, zastanawiają sie dlaczego nikt ich nie chce, co zrobiły źle. I tutaj gorący apel " otwieram schronisko dla niechcianych planszówek" wszystkie proszę przesyłac do mnie
x
- BloodyBaron
- Posty: 1308
- Rejestracja: 15 sie 2007, 12:25
- Lokalizacja: War Shau - czyli szał wojny? :)
- Been thanked: 1 time
Re: czy próbowaliście kiedyś skończyć z planszówkowym hobby?
No, ja w zasadzie to przeżywam nawrót. Jeszcze na początku lat 90-tych namiętnie ciąłem w co się ruszało - czyli przede wszystkim w pozycje firm Sfera i Encore. A potem przyszedł zachwyt RPGami, było więcej czasu w L.O. i na studiach, to z kolei szły wszystkie systemy, które wpadły w łapki od Kryształków począwszy (ech, te wyczekiwane numery MiMa z kolejną częścią systemu...) aż po całe mnóstwo cudeniek z Adekami, Star Warsami (edycją opartą o k6), Shadowrunem i Cyberpunkiem na czele.
Ale potem czas się skończył, a pojawiła się lekka nadwyżka gotówy, którą można było przeznaczyć na niedostępne do tej pory szerzej zachodnie karcianki i planszówki...
I tak sobie myślę, że taką lub podobną (z uwzględnieniem bitewniaków i karcianek kolekcjonerskich, w które - poza krótką ekscytacją Doom Trooperem - nigdy się nie bawiłem uznając to za mega drogą rozrywkę) historię przytoczyć mogłaby tu pewnie połowa lub i więcej piszących tu osób.
Ale potem czas się skończył, a pojawiła się lekka nadwyżka gotówy, którą można było przeznaczyć na niedostępne do tej pory szerzej zachodnie karcianki i planszówki...
I tak sobie myślę, że taką lub podobną (z uwzględnieniem bitewniaków i karcianek kolekcjonerskich, w które - poza krótką ekscytacją Doom Trooperem - nigdy się nie bawiłem uznając to za mega drogą rozrywkę) historię przytoczyć mogłaby tu pewnie połowa lub i więcej piszących tu osób.
_________
Moje gry
Moje gry
Re: czy próbowaliście kiedyś skończyć z planszówkowym hobby?
No ja sie do tej polowy zaliczam:) Przy czym u mnie nie zaczelo sie od planszowek encore i sfery a wlasnie od gazety Magia i Miecz w 1997. RPG do dzisiaj u mnie przetrwało , a ekscytacja karciankami była spora swojego czasu. Natomiast bitewniakami krótko sie bawiłem uznając je za zbyt drogie i zbyt absorbujace (klejenie , malowanie , makiety ufff za duzo zachodu , a za mało zabawy) .
I kazdy moze teraz wpisywac w tym watku swoja smutna historie
A co do schroniska dla planszowek to pamietam ,ze ktorys uzytkownik deklarowal sie oddac jakas tragiczna gre Lizardow za darmo - to moze ja przygarniesz ?
I kazdy moze teraz wpisywac w tym watku swoja smutna historie
A co do schroniska dla planszowek to pamietam ,ze ktorys uzytkownik deklarowal sie oddac jakas tragiczna gre Lizardow za darmo - to moze ja przygarniesz ?
Re: czy próbowaliście kiedyś skończyć z planszówkowym hobby?
Kończyłem z planszówkami wielokrotnie; pełen sukces za każdym razem
"Your game and Your rules but it doesn't mean I have to play."
Zbiór - http://tinyurl.com/6dhbfw
Zbiór - http://tinyurl.com/6dhbfw
Re: czy próbowaliście kiedyś skończyć z planszówkowym hobby?
Parafrazując Marka Twaina: "Rzucanie planszówek to najprostsza rzecz na świecie. Robiłem to setki razy."
Re: czy próbowaliście kiedyś skończyć z planszówkowym hobby?
W celu uniezależnienia od nałogu Już są pierwsze terapie dla uzależnionych od gier komputerowych. Od planszówek chyba nadal nie. Innego powodu nie widzę.folko pisze:A ja przekornie... po co
Re: czy próbowaliście kiedyś skończyć z planszówkowym hobby?
Po to żeby upewnić się w przekonaniu, że absolutnie nie warto.folko pisze:A ja przekornie... po co
Zawsze gdy zauważysz, że jesteś po stronie większości zatrzymaj się i zastanów.
magazyn
magazyn
Re: czy próbowaliście kiedyś skończyć z planszówkowym hobby?
Hm. Ja jeszcze jestem za mało uzależniony, żeby próbować kończyć z nałogiem. Oczywiście dla dziewczyny i rodziny sytuacja już dawno wymaga interwencji specjalisty, a ja wiem, że jeszcze są spore możliwości rozwoju
Jedyne, od czego czuję się uzależniony, to pęd do kupowania nowych gier, co oczywiście nie byłoby niczym złym, gdyby nie to, że w szafie jest ileś tytułów, które zdecydowanie nie są jeszcze zagrane tyle razy, ile powinny być. Taka Hazienda - świetna gra, ale przeliczając ile zapłaciłem za każdą z trzech rozegranych partii... Dramat. Ale teraz np. mi chodzi po głowie Ubongo i to nie jest pytanie CZY, tylko KIEDY się złamię i kupię
PS. A, i to jest mój pierwszy post tutaj. Wsiąkam
Jedyne, od czego czuję się uzależniony, to pęd do kupowania nowych gier, co oczywiście nie byłoby niczym złym, gdyby nie to, że w szafie jest ileś tytułów, które zdecydowanie nie są jeszcze zagrane tyle razy, ile powinny być. Taka Hazienda - świetna gra, ale przeliczając ile zapłaciłem za każdą z trzech rozegranych partii... Dramat. Ale teraz np. mi chodzi po głowie Ubongo i to nie jest pytanie CZY, tylko KIEDY się złamię i kupię
PS. A, i to jest mój pierwszy post tutaj. Wsiąkam
Re: czy próbowaliście kiedyś skończyć z planszówkowym hobby?
AD : folko i inni
Wlasnie po to o czym pisze SzymonJot. Ja mam podobny problem. Gram rzadko (choc moze i szymonjot nie gra rzadko ), a kupuje nowe gry. Bez przerwy coś kusi , ponadto czytam jakies instrukcje (po co!?) , sprawdzam forum. Jakas promocja w jakims sklepie , cos tanio na allegro . Juz wpadlem w taka matnię , że nawet nie rozpakuje nowej gry ,a chodzi mi juz po glowie czy nie przydaloby sie cos nowego ;D Chyba nie bylo miesiaca od roku zebym nie kupil jakiejs durnej gierki . Gry sa Drogie , a w wiekszosci pozycji tez mialbym przelicznik ,ze 'zaplacilem' 30-60 zloty za partie.
I z tym chce skończyć.
Wlasnie po to o czym pisze SzymonJot. Ja mam podobny problem. Gram rzadko (choc moze i szymonjot nie gra rzadko ), a kupuje nowe gry. Bez przerwy coś kusi , ponadto czytam jakies instrukcje (po co!?) , sprawdzam forum. Jakas promocja w jakims sklepie , cos tanio na allegro . Juz wpadlem w taka matnię , że nawet nie rozpakuje nowej gry ,a chodzi mi juz po glowie czy nie przydaloby sie cos nowego ;D Chyba nie bylo miesiaca od roku zebym nie kupil jakiejs durnej gierki . Gry sa Drogie , a w wiekszosci pozycji tez mialbym przelicznik ,ze 'zaplacilem' 30-60 zloty za partie.
I z tym chce skończyć.
Re: czy próbowaliście kiedyś skończyć z planszówkowym hobby?
Hm. To może ja zaprezentuję usprawiedliwienie mojego brata, co też wsiąka dość mocno:
Jak ludzie idą na grilla, to fajnie mieć nie tylko ketchup, ale i musztardę, i majonez, i sos słodko-kwaśny, nie mówiąc zresztą o rodzajach mięs, bo może być i karkówka, i parówki, ba, nawet łosoś A z planszówkami jest o tyle fajnie, że one nie tracą swojej przydatności do spożycia, więc dzięki temu masz szeroki repertuar i może akurat znajdzie się czas na zagranie w taką czy inną grę...
Ok, jest to lekko naciągane (Struggle of Empires leży od października, czyli od promocji w rebelu, i póki co wygląda na to, że zapłaciłem 80 zł za możliwość przeczytania instrukcji...), ale tak naprawdę te nieużywane gry można sprzedać z minimalną stratą i kupić nowe. Czasem mam wyrzuty sumienia - patrz post powyżej - a czasem po prostu stwierdzam, że taki jest koszt tego hobby i trudno, trzeba to zaakceptować. Takie dobrodziejstwo inwentarza
I nie gram rzadko. Ale chciałbym dużo więcej
Jak ludzie idą na grilla, to fajnie mieć nie tylko ketchup, ale i musztardę, i majonez, i sos słodko-kwaśny, nie mówiąc zresztą o rodzajach mięs, bo może być i karkówka, i parówki, ba, nawet łosoś A z planszówkami jest o tyle fajnie, że one nie tracą swojej przydatności do spożycia, więc dzięki temu masz szeroki repertuar i może akurat znajdzie się czas na zagranie w taką czy inną grę...
Ok, jest to lekko naciągane (Struggle of Empires leży od października, czyli od promocji w rebelu, i póki co wygląda na to, że zapłaciłem 80 zł za możliwość przeczytania instrukcji...), ale tak naprawdę te nieużywane gry można sprzedać z minimalną stratą i kupić nowe. Czasem mam wyrzuty sumienia - patrz post powyżej - a czasem po prostu stwierdzam, że taki jest koszt tego hobby i trudno, trzeba to zaakceptować. Takie dobrodziejstwo inwentarza
I nie gram rzadko. Ale chciałbym dużo więcej
- BloodyBaron
- Posty: 1308
- Rejestracja: 15 sie 2007, 12:25
- Lokalizacja: War Shau - czyli szał wojny? :)
- Been thanked: 1 time
Re: czy próbowaliście kiedyś skończyć z planszówkowym hobby?
Hola, hola Arkhamie szanowny. Ujmijmy Twój problem innymi słowy Bo Ty w istocie nie z hobby planszówkowym chcesz skończyć, a z kompulsywnym nabywaniem coraz to nowych gierek - a to nie to samo - no chyba, że za hobby uważasz właśnie ich kolekcjonowanie, nie samo granie, w co zresztą wątpię.ARKHAM12 pisze:AD : folko i inni
Wlasnie po to o czym pisze SzymonJot. Ja mam podobny problem. Gram rzadko (choc moze i szymonjot nie gra rzadko ), a kupuje nowe gry. Bez przerwy coś kusi , ponadto czytam jakies instrukcje (po co!?) , sprawdzam forum. Jakas promocja w jakims sklepie , cos tanio na allegro . Juz wpadlem w taka matnię , że nawet nie rozpakuje nowej gry ,a chodzi mi juz po glowie czy nie przydaloby sie cos nowego ;D Chyba nie bylo miesiaca od roku zebym nie kupil jakiejs durnej gierki . Gry sa Drogie , a w wiekszosci pozycji tez mialbym przelicznik ,ze 'zaplacilem' 30-60 zloty za partie.
I z tym chce skończyć.
Rozmawiamy raczej o tym jak powstrzymać nieprzeparte chęci nabywania kolejnych pozycji, a nie grania w nie (co jest istotą tego hobby).
Temat jest nieobcy niejednemu, skoro kolorowe plansze, karty i kości uśmiechają się z witryn sklepowych i fotek z bgg i kuszą: kup mnie, kup mnie :]
Sam też miałem taki moment, i też doszedłem do wniosku, że to padaka nie grać w takie super gry,które stoją tylko na półce. Przyjąłem więc założenie, że w tym roku nabędę maks 2-3 z góry określone pozycje (pre-order Agricoli, GoT od Galakty i może TiE) i pozostaję konsekwentny. póki co...
Ale fakt, to już przegięcie Ja grałem minium 2-3 razy w każdą z posiadanych przeze mnie gier z wyjątkiem ostatniego nabytku spod choinki, El Grande.Juz wpadlem w taka matnię , że nawet nie rozpakuje nowej gry ,a chodzi mi juz po glowie czy nie przydaloby sie cos nowego
_________
Moje gry
Moje gry
Re: czy próbowaliście kiedyś skończyć z planszówkowym hobby?
O - ja słynę z moich niezagranych tytułów. Ostatnio zagrałem pierwszą partię w Evo, które nabyłem chyba ponad rok temu. ^^
Niemniej jednak nie widzę powodu, by skończyć z kupowaniem kolejnych tytułów - niektórzy kolekcjonują znaczki, inni planszówki.
Wbrew pozorom większość tytułów w mojej kolekcji nabyłem, bo CHCIAŁEM je mieć, a nie dlatego, że MUSIAŁEM je mieć, chociaż zdarzają się wyjątki. Do tego zostało naprawdę niewiele gier z mojej kolekcji, w które nie grałem ani razu - BGG traktuję praktycznie tylko jako miejsce do zarządzania moją kolekcją i nie zawsze zaznaczam rozgrywki.
Planszówkami interesowałem się od zawsze, ale swoją kolekcję powiększyłem do obecnych rozmiarów dopiero, gdy zacząłem zarabiać pieniądze. Teraz jestem zadowolony z tego, co mam i rozglądam się już właściwie tylko za NOWYMI grami wartymi nabycia lub dodatkami do starszych tytułów, a zeszłoroczne Essen pokazało, że nie jest ich zbyt wiele.
Ja mam inny problem - nigdy nie wiem co zabrać ze sobą na spotkanie. Zazwyczaj kończy się na grach, które mam już ograne - często z powodu preferencji INNYCH osób - bo nie muszę sobie odświeżać reguł, co niestety tworzy swoiste błędne koło, w którym zaniedbuję fajne gry. ;-)
Paradoks polega na tym, że ludzie LUBIĄ grać w to samo (ja niekoniecznie) i często, gdy przynoszę coś całkowicie nowego i/lub nieznanego (o czym nie było głośno na forum), to nie jestem w stanie znaleźć graczy... :-(
Niemniej jednak nie widzę powodu, by skończyć z kupowaniem kolejnych tytułów - niektórzy kolekcjonują znaczki, inni planszówki.
Wbrew pozorom większość tytułów w mojej kolekcji nabyłem, bo CHCIAŁEM je mieć, a nie dlatego, że MUSIAŁEM je mieć, chociaż zdarzają się wyjątki. Do tego zostało naprawdę niewiele gier z mojej kolekcji, w które nie grałem ani razu - BGG traktuję praktycznie tylko jako miejsce do zarządzania moją kolekcją i nie zawsze zaznaczam rozgrywki.
Planszówkami interesowałem się od zawsze, ale swoją kolekcję powiększyłem do obecnych rozmiarów dopiero, gdy zacząłem zarabiać pieniądze. Teraz jestem zadowolony z tego, co mam i rozglądam się już właściwie tylko za NOWYMI grami wartymi nabycia lub dodatkami do starszych tytułów, a zeszłoroczne Essen pokazało, że nie jest ich zbyt wiele.
Ja mam inny problem - nigdy nie wiem co zabrać ze sobą na spotkanie. Zazwyczaj kończy się na grach, które mam już ograne - często z powodu preferencji INNYCH osób - bo nie muszę sobie odświeżać reguł, co niestety tworzy swoiste błędne koło, w którym zaniedbuję fajne gry. ;-)
Paradoks polega na tym, że ludzie LUBIĄ grać w to samo (ja niekoniecznie) i często, gdy przynoszę coś całkowicie nowego i/lub nieznanego (o czym nie było głośno na forum), to nie jestem w stanie znaleźć graczy... :-(
War does not determine who is right - only who is left. - Bertrand Russell
---
Moja (niekompletna) kolekcja gier
Moja lista życzeń
---
Moja (niekompletna) kolekcja gier
Moja lista życzeń
- BloodyBaron
- Posty: 1308
- Rejestracja: 15 sie 2007, 12:25
- Lokalizacja: War Shau - czyli szał wojny? :)
- Been thanked: 1 time
Re: czy próbowaliście kiedyś skończyć z planszówkowym hobby?
Słyniesz, słynieszLim-Dul pisze:O - ja słynę z moich niezagranych tytułów.
Lubię grać w to samo, zwłaszcza wtedy, gdy to są rewelacyjne gry w rodzaju Power Grida czy Puerto Rico, w które naprawdę mógłbym grać często, bo je bardzo lubię. Tak się złożyło, że najpierw poznałem te tytuły, a nie jakieś mniej udane dzieła, które porzuciłbym bez sentymentów. Tym bardziej nie dziwię się graczom niedzielnym, którzy bardzo lubią jedną grę, i tylko w nią chcą grywać. Weźmy niedzielnych brydżystów czy szachistów - rzekłbym, że fanatyka tych gier trudno przekonać do grania w coś innego, zwykle dlatego, że są tak przekonani o wyższości swej ulubionej gry nad każdą inną, że szkoda im czasu na cokolwiek innego.Lim-Dul pisze: Paradoks polega na tym, że ludzie LUBIĄ grać w to samo (ja niekoniecznie) i często, gdy przynoszę coś całkowicie nowego i/lub nieznanego (o czym nie było głośno na forum), to nie jestem w stanie znaleźć graczy...
_________
Moje gry
Moje gry
- Don Simon
- Moderator
- Posty: 5623
- Rejestracja: 10 wrz 2005, 16:28
- Lokalizacja: Warszawa, sercem w Jozefowie ;-)
- Been thanked: 1 time
Re: czy próbowaliście kiedyś skończyć z planszówkowym hobby?
Zapominasz o duzej grupie graczy, ktorzy zawsze beda woleli grac w cos nowego - taki statsiarski ped ku nowosciom. A zeby te grupy zachecic do gry musisz ja jakos zareklamowac . Napisz cos o tytule na forum, a zobaczysz, ze raz dwa sie zleca te najgorsze geeki .Lim-Dul pisze: Paradoks polega na tym, że ludzie LUBIĄ grać w to samo (ja niekoniecznie) i często, gdy przynoszę coś całkowicie nowego i/lub nieznanego (o czym nie było głośno na forum), to nie jestem w stanie znaleźć graczy...
Każdy może,prawda, krytykować, a mam wrażenie, że dopuszczenie do krytyki, panie, tu nikomu tak nie podoba się.Tak więc z punktu, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie.
Re: czy próbowaliście kiedyś skończyć z planszówkowym hobby?
No, chyba właśnie zacznę deklarować w co chcę zagrać, tylko pamiętam jeszcze dyskusje z wątku o Smolnej, w której większość przeciwstawiała się zapisom na cokolwiek poza najcięższymi tytułami i jakoś utknęło mi to w pamięci. ^^
Do tego za późno "przygotowuję się" do spotkań klubowych - to już moja wina - zazwyczaj po prostu zgarniam z półki pierwszy tytuł, który będzie miał szansę na podejście innym lub taki, który przyjdzie mi do głowy. =)
Do tego za późno "przygotowuję się" do spotkań klubowych - to już moja wina - zazwyczaj po prostu zgarniam z półki pierwszy tytuł, który będzie miał szansę na podejście innym lub taki, który przyjdzie mi do głowy. =)
War does not determine who is right - only who is left. - Bertrand Russell
---
Moja (niekompletna) kolekcja gier
Moja lista życzeń
---
Moja (niekompletna) kolekcja gier
Moja lista życzeń
- Don Simon
- Moderator
- Posty: 5623
- Rejestracja: 10 wrz 2005, 16:28
- Lokalizacja: Warszawa, sercem w Jozefowie ;-)
- Been thanked: 1 time
Re: czy próbowaliście kiedyś skończyć z planszówkowym hobby?
Co innego zapisywanie sie na gry, a co innego badanie zainteresowania... Dlatego nie przynosze ostatnio Starcrafta, bo nikt sie specjalnie do tego nie pali...Lim-Dul pisze:No, chyba właśnie zacznę deklarować w co chcę zagrać, tylko pamiętam jeszcze dyskusje z wątku o Smolnej, w której większość przeciwstawiała się zapisom na cokolwiek poza najcięższymi tytułami i jakoś utknęło mi to w pamięci. ^^
Każdy może,prawda, krytykować, a mam wrażenie, że dopuszczenie do krytyki, panie, tu nikomu tak nie podoba się.Tak więc z punktu, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie.
Re: czy próbowaliście kiedyś skończyć z planszówkowym hobby?
Wiem, wiem - pisząc, że "utknęło mi to w pamięci" miałem na myśli, że w moim mózgu stworzyło się jakieś takie dziwne połączenie między zapisami, a jakimikolwiek deklaracjami i dlatego praktycznie niczego już nie deklaruję, chyba że ktoś inni poprosi mnie o przyniesienie gry. :-DCo innego zapisywanie sie na gry, a co innego badanie zainteresowania...
Have no fear - walczę z tym. ;-)
War does not determine who is right - only who is left. - Bertrand Russell
---
Moja (niekompletna) kolekcja gier
Moja lista życzeń
---
Moja (niekompletna) kolekcja gier
Moja lista życzeń
Re: czy próbowaliście kiedyś skończyć z planszówkowym hobby?
Poprę stwierdzenie: "Po co?"
Chyba jestem maniakiem, bo nigdy nie odmawiam partii, niezależnie od samopoczucia, pogody, czasu, czy nawet towarzystwa. Nie przeszkadza mi to i szczęśliwie nie narusza innych aspektów życia
Za to bardzo uważam z zakupami. Nie chcę dopuścić do sytuacji, że kiedyś zjawię się w Essen i będę wyrywał włosy z głowy, bo kupiłem tylko 26 gier i nie zdążyłem zgarnąć jeszcze tych kilku "must have". Najgorsze, co może spotkać gracza, to przewalanie stosów pudeł dla krótkotrwałej radości posiadania czegoś nowego, po czym owe pudła lądują zafoliowane na półce "do zagrania", a człowiek szuka już nowej podniety.
Wolę starannie wybrać jedną grę na miesiąc, dwa, pojechać do sklepu, pomiętolić pudełko przy zakupie, wrócić do domu, wypełnić zwyczajowe obowiązki i potem zasiąść przy stole, odpakować, sztachnąć się zapachem farby drukarskiej, oglądać elementy, "wystrzelić" żetony z wyprasek i w końcu zabrać instrukcję do poduszki. W ten sposób mam prawdziwą i nieustającą satysfakcję z tego hobby
Może to sprawka wieku, bo w latach licealnych, czy studenckich potrafiłem przechlapać niezłe sumki na boosterki do karcianek
Chyba jestem maniakiem, bo nigdy nie odmawiam partii, niezależnie od samopoczucia, pogody, czasu, czy nawet towarzystwa. Nie przeszkadza mi to i szczęśliwie nie narusza innych aspektów życia
Za to bardzo uważam z zakupami. Nie chcę dopuścić do sytuacji, że kiedyś zjawię się w Essen i będę wyrywał włosy z głowy, bo kupiłem tylko 26 gier i nie zdążyłem zgarnąć jeszcze tych kilku "must have". Najgorsze, co może spotkać gracza, to przewalanie stosów pudeł dla krótkotrwałej radości posiadania czegoś nowego, po czym owe pudła lądują zafoliowane na półce "do zagrania", a człowiek szuka już nowej podniety.
Wolę starannie wybrać jedną grę na miesiąc, dwa, pojechać do sklepu, pomiętolić pudełko przy zakupie, wrócić do domu, wypełnić zwyczajowe obowiązki i potem zasiąść przy stole, odpakować, sztachnąć się zapachem farby drukarskiej, oglądać elementy, "wystrzelić" żetony z wyprasek i w końcu zabrać instrukcję do poduszki. W ten sposób mam prawdziwą i nieustającą satysfakcję z tego hobby
Może to sprawka wieku, bo w latach licealnych, czy studenckich potrafiłem przechlapać niezłe sumki na boosterki do karcianek
- BloodyBaron
- Posty: 1308
- Rejestracja: 15 sie 2007, 12:25
- Lokalizacja: War Shau - czyli szał wojny? :)
- Been thanked: 1 time
Re: czy próbowaliście kiedyś skończyć z planszówkowym hobby?
Bawiłem się chwilę Doom Trooperem. ale to właśnie mnie od niego skutecznie odstręczyło. był jeden koleś w mojej klasie, który wydał na talię krocie mnie niedostępne i zabawa straciła sens - zawsze wygrywał, mimo że pozostałych 3-4 graczy grało przeciw niemu. Od tej pory patrzę na karcianki kolekcjonerskie jak na gry dla zamożnych - im więcej wydasz na karty, tym lepszą masz talię i częściej wygrywasz. Jak dla mnie - porażka.Vilk pisze:niezłe sumki na boosterki do karcianek
_________
Moje gry
Moje gry
Re: czy próbowaliście kiedyś skończyć z planszówkowym hobby?
Niestety Ci twórcy i wydawcy tez chcą z czegoś żyć Zresztą wydaje mi się ,że karcianki (jako kupowanie i kolekcjonowanie) sprawdzaja sie tylko w okreslonym wieku - zalozmy 10-17 lat. Zreszta na pewno karcianki sa teraz tansze niz byly. Pamietam jak ja musialem za kazdym razem kupowac dodatki jakies 8 lat temu , a teraz wystarczy wejsc na jakies forum, allegro , sklep z uzywanymi kartami i kupujemy na sztuki to co chcemy. Moim zdaniem w porównaniu do bitewniaków karcianki są tanie. I nie traci się tyle czasu. Co nie zmienia faktu ,że to dość drogie hobby.BloodyBaron pisze:Od tej pory patrzę na karcianki kolekcjonerskie jak na gry dla zamożnych - im więcej wydasz na karty, tym lepszą masz talię i częściej wygrywasz. .
Otoz to. Zaczalem to mieć. "Krótkotrwała radość posiadania czegoś nowego" Złote Słowa jakze adekwatne do mojej sytuacji. Chyba sobie powinienem zrobić przerwę.Vilk pisze:Najgorsze, co może spotkać gracza, to przewalanie stosów pudeł dla krótkotrwałej radości posiadania czegoś nowego
Re: czy próbowaliście kiedyś skończyć z planszówkowym hobby?
Zwykle w przypadku przedmiotów występuje takie zjawisko, że w momencie, w którym zdobywamy szczególnie pożądany przedmiot na własność zaczyna się proces tracenia go. W tym sensie, że wprost proporcjonalnie do długości czasu posiadania zmniejsza się poziom zainteresowania nim. Ale planszówki - zwłaszcza jeśli kupujemy nowe odpowiednio szybko - mogą być do pewnego stopnie wyjątkiem. Po prostu nie zdążymy się jeszcze nacieszyć jedną a już jest kolejna; dodatkowo nasze zainteresowanie będzie podsycane kolejnymi, ale rzadkimi, rozgrywkami w dany tytuł.ARKHAM12 pisze:"Krótkotrwała radość posiadania czegoś nowego"
Pocieszę Was też, że jeszcze sporo kolejnych stadiów choroby przed Wami Ja przez ostatnie kilka miesięcy kupowałem średnio 1 grę dziennie (!) i w przeciwieństwie do mojej teściowej nie martwię się, że nie starczy mi życia żeby je wszystkie wypróbować No ale teraz nie tylko moja żona ale nawet Trzewik nazywają mnie świrem.
Zawsze gdy zauważysz, że jesteś po stronie większości zatrzymaj się i zastanów.
magazyn
magazyn
Re: czy próbowaliście kiedyś skończyć z planszówkowym hobby?
Pytanie tylko, czy jest to naturalna kolej rzeczy, czy raczej w tym przypadku zadecydowały cechy osobniczemst pisze: Pocieszę Was też, że jeszcze sporo kolejnych stadiów choroby przed Wami Ja przez ostatnie kilka miesięcy kupowałem średnio 1 grę dziennie (!) i w przeciwieństwie do mojej teściowej nie martwię się, że nie starczy mi życia żeby je wszystkie wypróbować No ale teraz nie tylko moja żona ale nawet Trzewik nazywają mnie świrem.
Osobiście najbliższa mi jest postawa Arkhama, który nie zamierza przestać grać, a jedynie kupować coraz to nowe tytuły. Odnoszę nawet na tym polu pewne sukcesy i przez trzy miesiące udało mi się nie kupić żadnej nowej pozycji, ale niestety złamałem się - na półce pojawiło się Commands & Colors: Ancient, a po czterech dniach dodatek do niego
Oczywiście ciągłe kupowanie nowych gier zaspokaja pewną potrzebę kolekcjonerską, ale paradoksalnie może wpływać na zmniejszenie radości poznania danej planszówki. Niejednokrotnie przecież wszystkie walory gry, jej smaczki i możliwe strategie ujawniają się dopiero po kilku-kilkunastu grach. Jeżeli nigdy takiego wyniku nie osiągamy, w jakiś sposób ta zaleta gry nas omija.
Tyle teoretyzowania. Jutro jestem w Wawie, wizyta w Wargamerze i kolejny dodatek do C&C znajdzie się na regale