Ile powinna kosztować recenzja?

[mastermind]

Temat przerabiany wcześniej ale tak mi przyszło na myśl próba wyceny kosztów pracy recenzenta.

Recenzent przede wszystkim daje swój czas i zasięg = wyrobioną markę/renomę + śledzących widzów.
Zasięg uznajmy za kapitał niezbędny by być branym pod uwagę ewentualnie być współczynnikiem modyfikującym roboczo-godzinę.
Można rozważyć czy kosztem nie jest amortyzacja sprzętu (kamera, mikrofon).

Jak wycenić czas?
Kasjer w dyskoncie spożywczym z 2 letnim doświadczeniem to jakieś 17zł/h na rękę.
Murarz do budowy domu to ok 25zł/h

Przyjmuję, że recenzent mógłby oczekiwać minimum 20zł/h.

Nie znam się na robocie recenzenckiej więc recenzenci mogą poprawić ale zakładam:
1h risercz tj. dowiedzenie się więcej o grze/autorach/wydawnictwie/fora/bgg/faceboki
1h przeczytanie instrukcji ze zrozumieniem
10h minimum, z 5 rozgrywek, kosztu współgraczy nie liczę
1h przemyślenie recenzji, scenariusz
2h nagrywanie

15h w sumie czyli 300zł. Tada!

Q1: Ale recenzenci będą nieobiektywni jak będą im płacić.
A1: Teraz często dostają egzemplarze recenzenckie w prezencie więc i tak dostają gratyfikację. Można czynić zarzuć że jeśli skrytykują to nie dostaną więcej gier do recenzji bo wydawnictwo będzie zainteresowane tylko pozytywnymi recenzjami. Więc nie zmienia się stan istnienia gratyfikacji, chodzi w tym momencie tylko o jej wysokość.

Q2: Ale na fakturę, umowę zlecenie, działalność gospodarcza?
A2: np. określony próg Patronite (przykładowo 200zł/mc uprawniający do recenzji 1 gry miesięcznie). Także umowa zlecenie nie jest skomplikowana.

Q3: Wydawnictwa nie płacą za recenzję bo tak.
A3: Mogą tak robić bo rzesza recenzentów nie prosi (chyba?) o wynagrodzenie. Gdyby każdy z nich przy następnym pytaniu od wydawnictwa poprosił o 100 albo 150zł jako dodatek do egzemplarza recenzenckiego? Owszem, w pierwszej chwili niektóre wydawnictwa mogą się obrazić i pójść do tych "darmowych" recenzentów. Ale chyba chodzi by opinię wydał ktoś z dużym zasięgiem i renomą. Jeśli większość pierwszo-ligowych recenzentów będzie się pytało o gratyfikację to wydawnictwa nie będą miały wyjścia. Rynek być może sam ustali stawkę czy to będzie 50 czy 500zł.


Rynek się profesjonalizuje, wydawnictwa wyrastają jak grzyby po deszczu. Tak samo jak nie powinniśmy jako konsumenci wybaczać błędów produkcyjnych, nie dotrzymywania umów, obietnic bez pokrycia, kulawych kampanii społecznościowych. Tak samo recenzent powinien być świadomy, że na jego wysiłku ktoś zarabia. Nie dajmy sobie wciskać kitu o "MISJI PROPAGOWANIA GIER PLANSZOWYCH" i "DOBRU GRACZY". Może przeceniam rolę recenzentów ale oni kształtują popyt. Recenzenci przez sporo lat działali w imieniu misji propagowania planszówek. Świetna robota, misja wykonana. Rewolucja zakończona sukcesem. Czas na czerpanie profitów i unikanie bycia wykorzystywania przez innych którzy interesownie chcą skorzystać z koniunktury i dynamicznie rozwijającego się rynku.

[Blue]

Zeby z tego robic biznes to te 500 by trza liczyc imho. Podatki, zusy, koszta itp itd.

[Błysk]

Zależy jak finansowana. Czy Patronite, czy wydawnictwo płaci recenzentom za reklamę (bo nie recenzję, jak opłaconą przez wydawnictwo), a to zgoła inne usługi. Do profesjonalizacji rynku jeszcze całkiem daleko moim skromnym zdaniem. Są może 3 ekipy, które stoją na profesjonalnym poziomie produkcyjnym w całym kraju.

No i nie doliczyłeś kosztów montażu (oraz czasu) a często to zajmuje najwięcej.

Dobrym wyznacznikiem takich zarobków pewnie byłaby branża gier komputerowych i tego ile zarabiają redaktorzy na portalach z nimi związanych. Chociaż zaznaczam, że poziomem to jeszcze brać planszowa jest w tyle. Niestety jakie zarobki w branży komputerowej są to nie wiem, ale biorąc pod uwagę, że chyba mamy 2 większe redakcje (CD- Action i Gry- OnLine) to kraina mlekiem i miodem płynąca to nie jest w erze streamów i youtuberów.

A Youtuberzy i Streamerzy to często jednak nie są recenzenci i dostają pieniądze głównie od fanów lub (chyba, nie wiem!) ktoś, coś im czasem wyśle co by pokazali, albo zapłaci, żeby pograli w daną grę, ale często i gęsto nie nazywają się wtedy recenzentami.

[Gambit]

czy wydawnictwo płaci recenzentom za reklamę (bo nie recenzję, jak opłaconą przez wydawnictwo)

Takie podejście jest powodem, dla którego moim zdaniem wynagrodzenia dla recenzentów w Polsce to marzenie ściętej głowy. Patronite - jasne w pewnym zakresie. Wspieraczka na kolejne sezony - jasne.

[Blue]

Gambit, Was jest tylu co kot napłakał . Skrzyknelibyscie sie w kilku z najwiekszymi zasiegami i kasa by sie znalazla, moze nie od razu tyle zeby robote rzucać, ale chociaz zeby nie bolało zabieranie czasu rodzinie. A ludzie by sie z czasem przyzwyczaili. Na patronite i inne zbiórki też były na starcie mocne hejty. Wy sie wbiliscie tam jak juz dawno ludzie przywykli ze to istnieje, jak to dziala itp.

[mastermind]

No właśnie, godzina pracy recenzenta "hobbysty" często jest sporo warta bo wykrojona z czasu na wypoczynek/życie z rodziną po "normalniej dziennej" robocie.

Patronite właśnie może by ułatwił papierkologię formalno-fiskalną bez ZUSów i innych przeszkód.

Kwoty patronite ze wsparcia widzów bądź na następny sezon może powinny płynąć od wydawnictw. I może wielkość wsparcia obrazuje ile to powinno być warte.
Teraz tego kosztu nie ponoszą wydawnictwa. Jeśli mieliby gratyfikować recenzentów bardziej albo zmniejszą swoje dochody albo przerzucą koszta na konsumentów. Dla nakładu 300szt powiedzmy 3,3zł więcej na sztuce, przy 500szt 2zł (?). Teraz konsument jest zadowolony bo dostaje recenzje za friko. Wydawnictwa koszt mają minimalny. Biedny recenzent robi dobrze wszystkim poza sobą.

Wsparcie od widzów mogłoby być jednym filarem finansowania. Proponuję zastanowić się nad większym wsparciem od wydawnictw. Nie byłoby to dużo więcej przecież nie wydają tuzina gier miesięcznie (a jeśli wydają to chyba mają budżet). Ostatecznie zamiast ośmiu recenzentom można wysłać tylko czterem ale hojniej.

[Błysk]

Takie podejście jest powodem, dla którego moim zdaniem wynagrodzenia dla recenzentów w Polsce to marzenie ściętej głowy. Patronite - jasne w pewnym zakresie. Wspieraczka na kolejne sezony - jasne.

Krytykowi filmowemu płaci wytwórnia, która stworzyła film? Nie.
Redaktorowi za recenzję gry komputerowej płaci wydawca gry? Nie.
Chodzi tutaj o prostą niezależność finansową podmiotu, który tworzy recenzje. Niezależność od twórcy treści, która jest recenzowana.

Mamy streamerów, youtuberów innych branż, którzy dobrze sobie radzą i niekoniecznie robią recenzję lub nie są opłacani przez producentów gry za stworzenie recenzji, a za pokazanie gry na przykład. Można przecież tworzyć materiały, które nie są recenzją, a pokazują grę i są to materiały opłacone przez wydawcę gry. Youtube nawet chyba daje możliwość zaznaczenia, że treść jest sponsorowana i był to krok w stronę społeczności Youtubowej. Inna sprawa, że sprawny youtuber/ streamer zarabia też na reklamach, które wyświetlają się podczas materiałów.

Można stworzyć dobre materiały, które po prostu nie są recenzjami, nie są stricte reklamami, za które płaci bezpośrednio wydawca gry, sponsoruje działalność twórcy. Ale ok. niech nawet sobie będą recenzjami, tylko niech recenzent wtedy powie, że został opłacony przez wydawnictwo i proste.

Jeśli wydawca płaci recenzentowi za recenzję to budzi to moje wątpliwości i tyle. Tak samo jakby budziło moje wątpliwości to, że redaktor pisze artykuł np. na temat szkodliwości palenia tytoniu, jest opłacany przez koncern tytoniowy i nie wspomina o tym ani słowa.

[wuher44]

Wy z tym tematem to tak na serio?

[Gosiek]

Krytykowi filmowemu płaci wytwórnia, która stworzyła film? Nie.
Redaktorowi za recenzję gry komputerowej płaci wydawca gry? Nie.

Pośrednio tak - jeżeli ów krytyk pracuje w portalu/czasopiśmie, któremu wytwórnia czy wydawca płaci za reklamę swoich produktów, to płaci też recenzentowi, dlatego szanse na to, że recenzent nie wspomni o części wad danej produkcji rosną wraz z kwotą przelewaną na konto zatrudniającej go redakcji.

Ja nie widzę niestety tego, żeby wydawcy gier planszowych płacili polskim recenzentom za same recenzje i to nie dlatego, że nie zechcą, ale bardziej z tego powodu, że recenzenci z wypracowaną marką raczej nie będą chcieli być kojarzeni z produkcją materiałów, które mogą być odebrane jako reklamowe i nieszczere. Prędzej bym tu widziała opłacane gameplaye na zamówienie, przeglądy w stylu "co firma X wyda w przyszłym roku" czy wywiady z twórcami gier.

[Blue]

J/W placi sie za powierzchnie reklamową. W czasopismach o grach video sie placi dodatkową grubą kasę za to jaka gra ląduje na okładce itp. A cytaty na pudełko/trailer są dopięte przed premierą i zapewne przed skończeniem gry do recenzji.

Wydanie gry planszowej to dziesiatki tysiecy sumując licencje, druk, dystrybucję, magazynowanie. Wiadomo ze wszystko ważne i ciac koszty tez trzeba szczegolnie na tak przeciążonym rynku, ale za byle reklamę ktora wymaga mniej zachodu niż te recki płaci sie pare stowek.

[Valarus]

Absurd tego wątku przeraża, głównie przeliczenie pisania recenzji na godziny w tych czasach. Dla tych, co nie wiedzą jak działa rzeczywistość i rynek, już wyjaśniam.

Recenzja jest warta tyle, ile osób ją czyta. Kiedyś, kiedy recenzja byłaby wydrukowana w magazynie, im więcej osób kupuje magazyn tym więcej chętnym do zamieszczenia reklamy, reklamy są coraz droższe, magazyn zarabia, część tego skapuje do piszących - czy to w formie stałej pensji, czy wg. umowy za tekst o długości X znaków.
Na internecie jest to samo, tylko pomija się część wydawniczą. Recenzja jest warta tyle, ile ma kliknięć a zatem ile zarobi na reklamch na stronie. Nikogo nie obchodzi, czy spędziłeś pisząć recenzję 200 godzin czy 5, to już tylko twój problem.

Wymagają za dużo czasu? Za mało osób je czyta? Nie zarabiasz na reklamach? Proste - robisz coś źle albo całkowicie nie ma zapotrzebowania na twoje usługi, zajmij się czymś innym. Recenzje gier planszowych to sprawa niesamowicie niszowa - nie mam żadnych danych, więc mnie poprawcie jeżeli się mylę, ale zakładam, że przekłada się to też na pieniądze za ich robiennie. Większość recenzentów to pewnie hobbyści i tak już pozostanie, dopóki granie w gry planszowe nie będzie co najmniej tak samo popularne jak gry wideo. A jakoś nie zapowiada się, żeby któraś planszówka miała podzielić finansowy sukces kolosów z konsol/PC.

Zgadzam się też z oczywistością, że jeżeli za recenzję płaci Ci wydawca, to robisz reklamę a nie piszesz recenzję, te drugie muszą pochodzić z niezależnych źródeł, żeby być wiarygodnymi. Inaczej ten system nie może działać - jak twoi odbiorcy dowiedzą się, że płaci Ci wydawca, twoja wiarygodność spada do poziomu reklamy pasty do zębów z TV i nikt Cię dalej czytać nie będzie.

Czyli, podsumowująć jeszcze raz - recenzja jest warta tyle, ile osób ją zobaczy i przełożenie tego na zyski z reklam. Ani więcej, ani mniej.

[mst]

Zgadzam się też z oczywistością, że jeżeli za recenzję płaci Ci wydawca, to robisz reklamę a nie piszesz recenzję, te drugie muszą pochodzić z niezależnych źródeł, żeby być wiarygodnymi. Inaczej ten system nie może działać - jak twoi odbiorcy dowiedzą się, że płaci Ci wydawca, twoja wiarygodność spada do poziomu reklamy pasty do zębów z TV i nikt Cię dalej czytać nie będzie.

Dla mnie informacja kto płaci za recenzję nie ma znaczenia. Oceniam po prostu jakość recenzji i na tej podstawie decyduję czy korzystać w przyszłości z usług danego recenzenta czy nie. Jeśli wypłata od wydawcy (obecnie najczęściej w formie darmowego egzemplarza gry do recenzji) powoduje brak obiektywności to recenzenta dyskwalifikuje wynik jego pracy, a nie źródło dochodu

[Ayaram]

No dobra, ale tak właściwie to czemu wydawnictwo ma płacić za recenzję? Recenzent ocenia grę mając głęboko w poważaniu czy to będzie miało pozytywny czy negatywny wpływ na sprzedaż (Osobiście bym powiedział, że przez recenzję częściej rezygnuje z zakupu czegoś co miałem na radarze, niż odwrotnie ). Wszystko to efekt uboczny.

Robią to dla nas, dla naszej rozrywki, dla naszych potrzeb i to raczej my powinniśmy być ich źródłem utrzymania jeśli już. Popatrzcie sobie na jutuberów/streamerów gier komputerowych - w 99% nie dostają nic od twórców samych gier, pomimo tego, że pośrednio mają wpływ na sprzedaż, a całkiem spora liczba osób pomimo tego jest w stanie się z tego utrzymać. Problem tylko taki, że nasi kochani recenzenci wybrali sobie cholernie niszowy temat

[wuher44]

Czegoś tu nie rozumiem.
Czy ktoś każe recenzentom recenzować? Jeśli nie mają czasu i pieniędzy na to nie muszą tego robić.
A te bajki, że robią to dla nas albo dla ideii to.... .

[warlock]

A te bajki, że robią to dla nas albo dla ideii to.... .

A widzisz - te kilkadziesiąt recenzji, które napisałem, napisałem dla idei/dla dobra hobby (zwał jak zwał) . Rozumiem, że pojęcie szeroko rozumianego, bezinteresownego wolontariatu jest koledze obce i wszystko co robią współcześni ludzie zawsze jest podszyte chęcią zysku?

[LordMongo]

Czytam, przecieram oczy ze zdumienia, czytam dalej.
Chyba się co poniektórym od tego dobrobytu już w d... - znaczy się w głowach - poprzewracało. +Valarus bardzo dobrze naświetlił sprawę, pozwolę sobie jednak dorzucić swoje 5 groszy.
Wcześniej pojawiło się słowo klucz "hobby". Skoro ktoś decyduje się na pisanie recenzji z czystej potrzeby serca, to niech nie oczekuje, że ktoś będzie mu za to płacił. To na co pożytkujemy nasz czas wolny jest tylko i wyłącznie naszą sprawą. Jeżeli ktoś tu uważa inaczej, to można zawsze pójść dalej w ten absurd - założyć związek zawodowy graczy i domagać się od wydawnictw gratyfikacji za to, że gramy w ich gry, a w tym samym czasie mogliśmy np. pójść wyrzucić śmieci, czy wyprowadzić psa na spacer.
Jeżeli natomiast delikwent uprze się na zarabianie w ten sposób, to niech założy sobie portal, bloga, zamieści na nim reklamy i z nich czerpie zysk. Taki sposób zarobkowania jest w zupełności ok.
Dyktowanie ceny za recenzję jest totalnym idiotyzmem. Jak to zostało już wcześniej zauważone, taki tekst przestaje być recenzją, a staje się reklamą. Skoro "recenzent" zażyczy sobie za swoją "pracę" XXX zł, to najprawdopodobniej wydawca odpowie: dobrze, zapłacimy panu XXX zł, ale nasza gra musi dostać oceną przynajmniej X i musi pan w swoim tekście umieścić treści X, Y i Z. Wchodzi tu w życie zasada "płacę to wymagam", a żaden z wydawców nie będzie chciał płacić za negatywną recenzję. Czyli że jak? Podpisujemy umowę o dzieło i od tego momentu o wszystkich tytułach piszemy w samych superlatywach? Cóż, nikt nikomu nie zabroni, ale osobiści nie wróżę takiemu "recenzentowi" zbyt długiej kariery.

[Blue]

No dobra, ale tak właściwie to czemu wydawnictwo ma płacić za recenzję?

Dla zasięgu i reklamy? Ofc mozna to zrobic inaczej i wplatac info reklamowe niezaleznie od recenzji jak to robi np linus tech tips reklamujac nawet bokserki na kanale o komputerach . Tresc reklamowa jest wyraźnie oddzielona.

[Marx]

Wydawca może płacić za filmik z tłumaczeniem zasad i to jest zasadne i zdrowe.

[Goldberg]

Valarus swoją wypowiedzią imho zakończył temat....a tak ogólnie to kolega mastermind was chyba strolowal

[woytas]

...Osobiście bym powiedział, że przez recenzję częściej rezygnuje z zakupu czegoś co miałem na radarze, niż odwrotnie ...

Czyli jednak recenzja na coś się przydała - nie wtopiłeś kasy.

[mastermind]

Nic nie troluje, piszę serio.

Postulat że profesjonalizacja reklamy itp jest moim zdaniem chybiony. Nie mówię o utrzymaniu się z tego na cały etat. Odnoszę kwestię ile jest warty czas recenzenta. Czas który poświęca a który mógł spędzić z rodziną, pospać, albo choćby pograć w stary dobry sprawdzony tytuł. Jeśli mówimy o szali ile ktoś jest w stanie zapłacić za oglądanie to dla mnie jest inna szala ile z tego ma recenzent by mu się chciało albo żeby mógł to robić lepiej (sprzęt, efekty, montaż).

To by zamiast płatnych recenzji były płatne tłumaczenia zasad nie jest moim zdaniem potrzebne. JUŻ TERAZ recenzję są płatne poprzez darmowe egzemplarze. Wolałbym by wydawnictwa bardziej ceniły recenzentów. Niektórzy nie zdają sobie sprawy ile z tym jest roboty. Ja nie pomyślałem dla przykładu o montowaniu co dla niektórych kanałów może zajmować dużo godzin. Bo widzowie chcą top jakości w 4K

Jeśli nie masz zaufania do płatnej recenzji to większość obecnej produkcji może nie być dla Ciebie. Dla mnie wystarczy samo zaznaczenie faktu płatnej promocji YT to wspiera bardzo ładnie.

Ufam że dobry recenzent będzie dbał o własną renomę i będzie uczciwy w swoich opiniach. Jeśli zagra i będzie wiedział że ocena niska zawsze może zapytać wydawnictwo czy mają coś przeciwko publikacji. Casus Tomasza Kopyry który w płatnych promocjach powie że piwo jest ok, poprawne, albo nawet ma określone błędy. Jeśli recenzent powie że gra jest rewelacyjna a społeczność wyda inny werdykt wtedy traci zaufanie. Casus troltv.

Ale nawet jeśli gra nie jest 10tką to recenzent może wymienić jej wady i zalety. Tak jak robi to Gambit czy Pogramy. Uczciwie mówią co im się podoba a co nie, gracz sam decyduje czy gusta recenzenta są zbieżne z własnymi. Mówią dla jakiego typu graczy dany tytuł może odpowiadać. To wszystko czego oczekuje.

[vojtas]

Dla mnie już samo oczekiwanie zapłaty za recenzje jest nieetyczne, nie mówiąc o podpisywaniu jakichkolwiek umów z wydawcą. Wiarygodność takiego "recenzenta" jest zerowa. Będąc recenzentem, a więc dziennikarzem/publicystą, pewnych rzeczy się po prostu nie robi. Jeśli ktoś chce się utrzymywać z recenzji planszówek, to życzę powodzenia - będzie mu potrzebne, jak jasna cholera.

Wydawca może płacić za filmik z tłumaczeniem zasad i to jest zasadne i zdrowe.

... pod warunkiem że sprawa nie dotyczy Monopoly. Prawda, Geek Factorze?