Strona 1 z 1

Twilight struggle - scoring

: 25 wrz 2008, 14:06
autor: chiapas
Witam,

Zmiana w regułach którą Wam zaproponuje została przedtestowana w wyniku mojego gapiostwa ( usiadłem do gry po prawie 4 miesiącach przerwy i pomyliłem sie przypadkiem) , ale moim zdaniem sprawdza sie całkiem dobrze. Otóż w wypadku scoringu , aby osiągnąć dominacje nie wystarczy miec więcej państw i battlegroundów niż przeciwnik , ale trzeba miec zarówno więcej państw będących battlegroundami jak i niebattlegroundów. Jakie są efekty tej wydawałoby sie kosmetycznej zmiany? A no takie że wszystkie te państewka nie zaznaczone na fioletowo zaczynają miec duże znaczenie i tam gdzie kiedys plansza świeciła pustkami ( bo przy normalnej grze po cholere miec kontrole nad np 7 afrykańskimi państwami) zaczyna sie prawdziwa walka. Oczywiście utrudnia to uzyskanie dominacji ale rywalizacja staje sie jeszcze bardziej zacieta.


Pozdrawiam

Re: Twilight struggle - scoring

: 25 wrz 2008, 14:19
autor: melee
Niestety wydaje mi się, że to zupełnie nie ma sensu. Już obecnie często uzyskanie dominacji jest ogromnie trudne, a wprowadzenie takich warunków sprawi, że bardzo łatwo będzie można popsuć szyki przeciwnikowi, wystarczy podbijać masowo nieistotne państwa. Zrównanie zwykłych krajów i tych kluczowych sprawi, że te pierwsze staną się właściwie ważniejsze - nie dają może punktów przy scoringu, ale bardzo łatwo je zdobyć..

Re: Twilight struggle - scoring

: 25 wrz 2008, 14:32
autor: chiapas
Nie do końca. Tak jak napisałem dominacja staje sie bardzo trudna, ale nie nie możliwa. Po prostu trzeba troche działać bardziej przyszłościowo: jeżeli chodzi o scoringi to mniej więcej wiadomo kiedy co przychodzi i nalezy za wczasu przygotowywać teren ( przejmując małe państwa), a nie działając wtedy gdy nam akurat przyjdzie dany scoring na ręke.

W normalnym wariancie gry moim zdaniem wszystkie państwa niebattlegroundowe są BARDZO mało istotne. Tak naprawde to gra sprowadza sie do walki o battlegroundy i posiadania jednego (ew dwóch co by przeciwnik nas niezaskoczył) państw innych. Efekt jest taki że na niektórych państwach zdarzało mi sie wcześniej nie stawaić NIGDY zetona wpływu ( bo i po co?).de facto mogłoby ich nie byc. Teraz walka trwa wszędzie.

Co do obnizenia naczenia battlegroundów to dlej sa one kluczowe (bo nawet jeeli ciężko jest zdobyc dominacje to zawsze pare punktów na nich można zarobić).

Rozumiem mozna mieć wątpliwości , mi osobiście gra sie teraz ciekawiej i zachęcam do spróbowania.

Re: Twilight struggle - scoring

: 25 wrz 2008, 14:40
autor: melee
nie da się mieć jednego zwykłego państwa w regionie, bo jakoś po tej mapie trzeba się po tej mapie "przemieszczać".. poza tym to już obecnie jest element powstrzymujący przeciwnika przed dominacją, ale zwiększanie jego znaczenia nie ma sensu - i nie chodzi tu o długofalową strategię, po prostu przy doświadczonych osobach zdobycie dominacji mogłoby być niemożliwe. Ponadto wiele kart zostałoby znacznie wzmocnionych.

Re: Twilight struggle - scoring

: 25 wrz 2008, 14:49
autor: Don Simon
Przychylam sie do obiekcji melee - nie bede tego wariantu probowal.

Re: Twilight struggle - scoring

: 25 wrz 2008, 14:55
autor: chiapas
Obszarów scoringowych jest 7 , nie da sie ich wszystkich pilnować , bo punktów operacji brakuje (jeden przygotowuje sobie
teren tu inny troche bardziej cisnie gdzie indziej). Ok łatwiej jest zablokować dominacje ale tylko w sytuacji gdy ktoś sie zabiera do rzeczy w turze gdy ma scoring.


Co do poruszania sie po planszy , to akurat o wiele wazniejsze są karty czy nawet robienie w dobrych miejscach przewrotów niż zajmowanie żetonami wpływu państw "normalnych".

Jeżeli chodzi o karty , no cóż nie które nabierają wiekszego znaczenia. Czy to jest źle?

Re: Twilight struggle - scoring

: 25 wrz 2008, 16:51
autor: melee
7, ale zazwyczaj w kilku jest status quo albo znaczna dominacja, a pozostałe też nie grożą nam wszystkie na raz - przecież wiemy co już zeszło, w którym momencie, kiedy można się spodziewać którego scoringu..

Re: Twilight struggle - scoring

: 25 wrz 2008, 17:38
autor: chiapas
Ok, przyjmuje do wiadomości argumenty. Nie przekonują mnie one bardzo , bo po prostu z tą modyfikacją mi osobiście sie gra lepiej. Jeżeli ktoś chce spróbować tak grać to fajnie , jeżeli nie to trudno.

Mam za to inne pytanie do graczy TS. Czy nie warto wyłączyc z gry dwie karty , a mianowicie "aldrich ames" i "czarnobyl". Obie są maksymalnie przegięte (choć trzeba szczerze przyznać ze w obie strony). Ostatnio miałem sytuacje że w ostatniej turze bardzo wyrównanej gry przeciwnik dostał tą pierwszą i szczerze powiedziawszy zepsuło mi to na serio humor i chęć do dalszych rozgrywek na jakiś czas.


pzdr

Re: Twilight struggle - scoring

: 25 wrz 2008, 17:44
autor: waffel
Za wariantami AA radzę rozejrzeć się na BGG. Wielu go tam nie lubi i próbuje przytemperować :) Mi się wydaje, że wystarczy dopisać na końcu "USA nie mogą w tej turze przegrać przez sprowadzenie DEFCONu do 1".

Re: Twilight struggle - scoring

: 29 wrz 2008, 14:01
autor: jax
Nie jestem entuzjasta wariantu chiapasa. U mnie po prostu zupelnie nie wystepuje przeslanka, ktora lezy u podstaw jego wymyslenia. Gdy gram, zawsze jest toczona walka takze o nie-battlegroundy. I to czesto bardzo zazarta. Szczegolnie dotyczy to Afryki, Middle East i Azji. Ostatnio jak gralem to wlasnie te '7 nieistotnych panstewek afrykanskich' bylo zajetych, bo trwala zazarta rywalizacja o Afryke. Musialem sie np wstawic do Sahary (!).

Re: Twilight struggle - scoring

: 29 wrz 2008, 14:08
autor: yosz
Też mi się to nie podoba chociaż zrobiłem dokładnie taki błąd jak pierwszy raz grałem z Agnieszką :)

Państwa niebattlegroundowe są bardzo ważne bo:
- mamy przyczułem z którego możemy dalej się rorzwijać
- jak się skupisz tylko na bg to może sie zdarzyć że np nie będziesz miał dominacji, bo ktoś w sumie kontroluje więcej państw (np 5 BG + 1 zwykły vs 1 BG + 5 zwykłych krajów - i nie ma dominacji ;) ) - w ten sposób można np w Afryce bardzo łatwo pozbawić kogoś punktów (chociaż oczywiście 4 punkty różnicy za BG i tak dużo dają ;) )