Przeczytałem temat, przeczytałem posty forumowiczów, przeczytałem dyskusję na BGG, a następnie zerknąłem na swojego Kallaxa. Czytam tytuły ustawione na półkach:
Najeźdźcy z Północy - Grabieże, morderstwa, gwałty, podbój, pochwała śmierci.
Robin Hood & the Merry Men - Kradzież, morderstwo, oszustwa, tortury.
51 Stan MS - Kradzieże, morderstwa, podbój, anihilacja, wojna.
Deadwood - Napady na bank, morderstwa, strzelaniny, podbój terytorialny.
Survive Escape from Atlantis - Morderstwa, utonięcia, pożarcie przez rekiny, zagłada.
Gugong - Łapówki, korupcja, ksenofobia i budowanie muru zanim to było modne dzięki Trumpowi.
Słup Ognia - wojny religijne, pogromy ludności, nielegalny handel, przekupstwo, kontrola ekonomiczna.
Zamki Szalonego Króla Ludwika - Wyzysk, rozrzutność, szaleństwo, fuszerka.
Race for the Galaxy - Dominacja militarna i ekonomiczna, KOLONIZACJA, śmierć, wojna, eksploatacja.
Via Nebula - Najazd i eksploatacja baśniowej krainy, industrializacja.
Lobotomy - tytuł mówi za siebie.
Szachy - bicie konia.
Scrabble - wulgaryzmy.
etc...
Nie ma więc gier świętych. Jeszcze trochę i zamiast palić na stosie Harrego Pottera, księża będą palili Pandemic: Czas Cthulhu, a za granie w Zamki Szalonego Króla Ludwika - będą zamykali w Tworkach.
Jasne, że przekraczanie granic jest niekiedy niesmaczne, ale ryzyko jest po stronie wydawcy. Albo to będzie nietrafiona inwestycja, albo zwykły trolling, a jeżeli przegną pałkę - to zwyczajnie spotka ich ostracyzm. Wydawca ma prawo, wydawać (bądź nie) co tylko mu się podoba. Tak samo jak klient może wyrażać swoje oburzenie brakiem chęci zakupu, bądź postami na forum. Ale... Nie dajmy się w tym wszystkim zwariować, bo idąc tym tropem i drążąc głębiej - można przyczepić się do wszystkiego. (na wyjeździe bawiliśmy się w kalambury, które zarumieniłyby niejednego forumowicza
)
Czy dobrze, że pod wpływem głosów oburzenie GMT zrezygnowało z wydania tytułu?
Odpowiedź jest prosta:
Jeżeli gra była słaba, jej wydanie nieopłacalne, a marketingowo mocno zaszkodziłoby to wizerunkowi firmy (nie sądzę, żeby były tam aż takie treści) - to TAK.
Jeżeli wystraszyli się internetowej gównoburzy, choć mieli wydawniczego asa w rękawie - to NIE.
Świat podobno należy do odważnych... A nie, czekaj... To też podbój i kolonizacja.