Haha, widzę, że dopóki coś cię nie spotka w życiu przykrego, to będziesz się śmiać albo dziwić z zapobiegania u innych.
Podam ci przykłady jak życie nauczyło mnie, że ludzie nie szanują swoich rzeczy, a już rzeczy innych to tym bardziej.
A jeżeli chodzi o papier czy tekturę, to jeszcze bardziej.
Moje doświadczenia:
a) wynajmowałem kiedyś ze znajomymi całe mieszkanie, każdy miał własny pokój, reszta wspólna - jak sam nie zadbałem o porządek w miejscach wspólnych, to nikt do tego ręki nie przyłożył
b) w tym samym mieszkaniu pożyczyłem kiedyś bardzo drogie słuchawki nauszne jednemu z nich, nie wychodził z nimi poza mieszkanie, słuchał tylko w swoim pokoju - słuchawki wróciły do mnie z odrapaną ochroną na nausznikach, jakby potraktował to papierem ściernym lub skubał z nudów, nie wiem co on z tym robił
c) inna osoba: miałem telefon zapasowy, więc pożyczyłem jednej osobie, bo chwilowo była bez telefonu i czekała na nowy - efekt? zwróciła zepsuty i jeszcze twierdziła, że taki ode mnie dostała i nie mogła tego używać, żadnego przepraszam, może pomogę w naprawie - nic
d) mam kumpla w pracy w pokoju, który zostawia wokół siebie taki syf, że za głowę można się złapać - kiedyś weszła szefowa i chciała pogadać, a kumpel miał wolne, więc zaproponowałem jego krzesło, podeszła popatrzyła i podziękowała za nie, więc wstałem i sam sprawdziłem dlaczego rezygnuje, ale jeden rzut okiem i już wiedziałem, że sam bym tam nie usiadł - resztki z każdego jedzenia z całego tygodnia tam się znajdowały
e) pożyczałem kiedyś różnym ludziom książki - do czasu, aż zaczęły wracać poplamione, pozaginane, obdarte, lub czego bardzo nie lubię: na maksa rozchylone w miejscu zgrzewu kartek na grzbiecie książki - książka po złożeniu właściwie nie zamykała się, tylko była rozchylona
Nie wspomnę o różnych innych bezmyślnościach pokazujących brak wyobraźni. Jeden przykład z wielu żeby nie męczyć tekstem:
Ustawianie patelni itp. w taki sposób, że długa rączka wystaje poza obrys kuchni czy stołu. Przecież to aż się prosi o przypadkowe strącenie i rozlanie. Śmiano i kpiono sobie ze mnie w rodzinie teściowej (moja część rodziny akurat ma to opanowane od wieków), aż któregoś pięknego dnia dzwoni teściowa do mojej żony, że straszna rzecz się stała, bo wylała sobie całą patelnię gorącego tłuszczu na dłoń i przedramię. Aż do mięsa wszystko było widać, a rana jak z jakiegoś filmu gore. Przyczyna? Ta rączka od patelni kurcze wystawała poza kuchenkę, i przez nieuwagę ją potrąciła, a próbując złapać, jeszcze tylko sobie pogorszyła.
Wybacz więc, ale widzę tyle braku wyobraźni u ludzi, że ja o swoje rzeczy wolę dbać, bo nikt mi na nie nie zapracował, ani mi ich nie przynosi za darmo co miesiąc, a sam muszę na to zarobić. Poza tym mam sporo gier, które z trudem znalazłem, lub kupiłem w ostatniej chwili, i teraz już tego nie ma. A papier i karton bardzo łatwo załatwić lub zabrudzić. Z drugiej strony nie przesadzam też w drugą stronę i nie wymagam wykąpania się przed każdą rundą, ani grania w rękawiczkach
Po prostu wystarczy mi, że ktoś ma u siebie coś takiego jak wyobraźnia. Jeżeli tego nie widzę, to zwracam uwagę i wisi mi to, czy ktoś się obrazi i więcej nie zagra. A niech nie gra więcej ze mną. Dobieram sobie grono znajomych i przyjaciół dokładniej niż gdy byłem młody, więc w nosie mam fochy innych ludzi. Nie dbasz? Nie grasz. Proste
Wracając do grania na powietrzu - ja to nie wiem jak wam się udaje to z kartami? Przecież wiatr pociągnie każdą rozrywkę na dno