Gra miesiąca - lipiec 2019
: 31 lip 2019, 00:26
Z racji tego, że planszówkowy lipiec dla mnie się skończył – przyspieszone nieco podsumowanie.
Miesiąc niestety nie rozpieszczał i to zarówno pod względem jakości nowości, jak i ilości rozegranych gier – Uzbierało się raptem 24 partie w 16 tytułów. Planszówki ponownie przegrały pojedynek z pogodą i aktywne spędzanie czasu wyparło siedzenie przy stole.
W przeciwieństwie do bardzo udanego pod względem jakości czerwca, w lipcu wśród nowości królowały gry średnie i pojawił się niestety jeden kasztan. Jakże bolesny, bo kiedy mało czasu na granie, to człowiek życzyłby sobie chociaż, by nie wstawać od stołu w poczuciu źle spędzonego/straconego czasu.
LIPIEC 2019:
NOWOŚCI:
SET A WATCH – Karciana kooperacja z kickstartera. Przepięknie ilustrowana, z kilkoma ciekawymi pomysłami, ale… Zabawa nie porywa. Nie zachwyciła nikogo z współgraczy. Więcej napisałem w wątku gry. Dla mnie to gra w zasadzie do solowych rozgrywek. Typowy średniak – 6/10
XCOM: THE BOARD GAME – Może za duże oczekiwania miałem wobec tej gry. Niestety bawiłem się mocno średnio. Decyzje dość oczywiste. Zagrać można, ale jest sporo lepszych kooperacji, gdzie przynajmniej czuję, że gram w grę, a nie gra, gra we mnie. Na plus klimat i wykonanie, ale to za mało, bym z czystym sumieniem mógł wystawić coś więcej niż 5/10
51 STAN SOJUSZNICY – Nie wiem co mam myśleć o tym dodatku. Byłem super zmęczony jak w niego grałem, więc nie wiem, czy to moje zmęczenie wpłynęło na mój słaby odbiór. Niestety nie porwał mnie ten dodatek. Nie miałem poczucia rewolucji. Oczekiwałem nowych mechanik, które zmienią utarte schematy, a dostałem więcej tego samego. 6/10 i niemal rozczarowanie miesiąca.
LAGUNA – Od razu zaznaczam: Absolutnie nie jest to gra w moim stylu. Nie znoszę abstrakcji, nie cierpię gier w układanie "klocków" na planszy i blokowanie. Doceniam design, doceniam ładne wykonanie, ale ocenę muszę wystawić według zabawy i wrażeń z rozgrywki, a te miałem nie najlepsze. Nie cierpię tak abstrakcyjnych tytułów. 4/10 za dobre chęci, oraz za to, że mimo wszystko nie bawiłem się tak ciulowo jak przy Taluvie.
LANTERN DICE – Skreślanka, a więc też reprezentant gatunku, którego fanem nie jestem. O dziwo Lantern Dice, był dla mnie całkiem spoko. Kilka fajnych pomysłów ratuje dość standardową całość. Mi podeszła bardziej niż Ganz Shon Clever i chyba nawet nie odmówiłbym kolejnej partyjki, a w przypadku skreślanki to i tak nie mało. 6/10
TINY TOWNS – Malutki citybuilder. Jest tu kilka oryginalnych pomysłów, ale gra jest okrutnie abstrakcyjna, potwornie losowa i nie podnosi ciśnienia. Ujdzie. 5/10
U-BOOT – Jako planszówkowa symulacja i pewnego rodzaju doświadczenie – spoko. Warto spróbować. Jako planszówkowa rozrywka – nie bardzo. Jest tu mnóstwo elementów, które są kapitalne i drugie tyle rzeczy, które są albo od czapy, albo co gorsza kompletnie psują zabawę. Dużo losowości, głupia zabawa zręcznościowa na aplikacji w zestrzeliwanie samolotów, upierdliwe zarządzanie "zasobami ludzkimi" i kilka mega abstrakcyjnych pomysłów. Dość powiedzieć, że czułem się jakbym był w ciężkiej, mało porywającej pracy i do kompletnie nudnej. Byłem na stanowisku mechanika i działałem jak automat. Decyzje były tak oczywiste, że nie stanowiły żadnego wyzwania intelektualnego. Gra sama grała we mnie. Po początkowej euforii przyszło rozczarowanie i niestety było ono silniejsze niż suma pozytywnych doświadczeń. Pomimo świetnego oddania tematu - 5/10. Chciałbym zagrać jeszcze raz, żeby móc zweryfikować swoje poglądy, ale na pewno nigdy więcej na stanowisku mechanika.
KASZTAN MIESIĄCA:
WIELKA PĘTLA – Ech... Ta gra mi tak skrajnie nie podeszła, że nawet nie chce mi się o niej pisać. Nie pasowało mi w niej niemal wszystko. Daję 2/10 i to tylko dlatego, że w połowie wyścigu doszło do spektakularnego wypadku kolarzy, który na moment mnie rozbawił. Cała reszta była dla mnie tylko stratą czasu. Flamme Rouge trafia na smutną listę „Nigdy Więcej”.
NOWOŚĆ MIESIĄCA:
BLACKOUT: HONG KONG – Świetny nowy Pfister. Kapitalna łamigłówka! Nie tylko fajnie masuje zwoje, ale jeszcze przy tym są emocje i radość z odpalenia jakiegoś minicomba. Napisałem więcej w wątku o grze i tam odsyłam zainteresowanych. Bawiłem się wyśmienicie i dlatego 8/10 z możliwą tendencja wzrostową.
POWRÓT MIESIĄCA:
ROLL FOR THE GALAXY (+ AMBICJA) – Przeprosiłem się z Rollem. I to przeprosiłem do tego stopnia, że zakupiłem swój egzemplarz. Pierwsza rozgrywka kompletnie mi nie podeszła. Musiało minąć dwa lata, bym ponownie zagrał w Rolla. Tym razem zagrałem z Ambicją i muszę powiedzieć, że dodatek bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Świetne są kości liderów i kapitalne są cele, które dokładają emocjonalną cegiełkę do wyścigu po punkty. Z gry którą skreśliłem, Roll trafił do kategorii gier „zawsze chętnie zagram”. 8/10
GRA MIESIĄCA:
THE GODFATHER: IMPERIUM CORLEONE – Rewelacyjne połączenie worker placementu z area control. Ideał jeżeli chodzi o stosunek ilości zasad, do możdżenia. Gra (i gracze!) generuje mnóstwo ciekawych sytuacji na planszy. Decyzje nie są oczywiste i często pojawiają się ciekawe dylematy. Mistrzowska jest również w tej grze negatywna interakcja. Niby bardzo bolesna, a jednak nie sposób mieć pretensję do współgraczy dłużej niż minutę, bo sami często wbijamy im nóż w plecy. Super emocjonująca, zabawna i niebanalna gra. Wstałem od stołu w poczuciu rewelacyjnie spędzonego czasu. 9/10
Miesiąc niestety nie rozpieszczał i to zarówno pod względem jakości nowości, jak i ilości rozegranych gier – Uzbierało się raptem 24 partie w 16 tytułów. Planszówki ponownie przegrały pojedynek z pogodą i aktywne spędzanie czasu wyparło siedzenie przy stole.
W przeciwieństwie do bardzo udanego pod względem jakości czerwca, w lipcu wśród nowości królowały gry średnie i pojawił się niestety jeden kasztan. Jakże bolesny, bo kiedy mało czasu na granie, to człowiek życzyłby sobie chociaż, by nie wstawać od stołu w poczuciu źle spędzonego/straconego czasu.
LIPIEC 2019:
Spoiler:
NOWOŚCI:
SET A WATCH – Karciana kooperacja z kickstartera. Przepięknie ilustrowana, z kilkoma ciekawymi pomysłami, ale… Zabawa nie porywa. Nie zachwyciła nikogo z współgraczy. Więcej napisałem w wątku gry. Dla mnie to gra w zasadzie do solowych rozgrywek. Typowy średniak – 6/10
XCOM: THE BOARD GAME – Może za duże oczekiwania miałem wobec tej gry. Niestety bawiłem się mocno średnio. Decyzje dość oczywiste. Zagrać można, ale jest sporo lepszych kooperacji, gdzie przynajmniej czuję, że gram w grę, a nie gra, gra we mnie. Na plus klimat i wykonanie, ale to za mało, bym z czystym sumieniem mógł wystawić coś więcej niż 5/10
51 STAN SOJUSZNICY – Nie wiem co mam myśleć o tym dodatku. Byłem super zmęczony jak w niego grałem, więc nie wiem, czy to moje zmęczenie wpłynęło na mój słaby odbiór. Niestety nie porwał mnie ten dodatek. Nie miałem poczucia rewolucji. Oczekiwałem nowych mechanik, które zmienią utarte schematy, a dostałem więcej tego samego. 6/10 i niemal rozczarowanie miesiąca.
LAGUNA – Od razu zaznaczam: Absolutnie nie jest to gra w moim stylu. Nie znoszę abstrakcji, nie cierpię gier w układanie "klocków" na planszy i blokowanie. Doceniam design, doceniam ładne wykonanie, ale ocenę muszę wystawić według zabawy i wrażeń z rozgrywki, a te miałem nie najlepsze. Nie cierpię tak abstrakcyjnych tytułów. 4/10 za dobre chęci, oraz za to, że mimo wszystko nie bawiłem się tak ciulowo jak przy Taluvie.
LANTERN DICE – Skreślanka, a więc też reprezentant gatunku, którego fanem nie jestem. O dziwo Lantern Dice, był dla mnie całkiem spoko. Kilka fajnych pomysłów ratuje dość standardową całość. Mi podeszła bardziej niż Ganz Shon Clever i chyba nawet nie odmówiłbym kolejnej partyjki, a w przypadku skreślanki to i tak nie mało. 6/10
TINY TOWNS – Malutki citybuilder. Jest tu kilka oryginalnych pomysłów, ale gra jest okrutnie abstrakcyjna, potwornie losowa i nie podnosi ciśnienia. Ujdzie. 5/10
U-BOOT – Jako planszówkowa symulacja i pewnego rodzaju doświadczenie – spoko. Warto spróbować. Jako planszówkowa rozrywka – nie bardzo. Jest tu mnóstwo elementów, które są kapitalne i drugie tyle rzeczy, które są albo od czapy, albo co gorsza kompletnie psują zabawę. Dużo losowości, głupia zabawa zręcznościowa na aplikacji w zestrzeliwanie samolotów, upierdliwe zarządzanie "zasobami ludzkimi" i kilka mega abstrakcyjnych pomysłów. Dość powiedzieć, że czułem się jakbym był w ciężkiej, mało porywającej pracy i do kompletnie nudnej. Byłem na stanowisku mechanika i działałem jak automat. Decyzje były tak oczywiste, że nie stanowiły żadnego wyzwania intelektualnego. Gra sama grała we mnie. Po początkowej euforii przyszło rozczarowanie i niestety było ono silniejsze niż suma pozytywnych doświadczeń. Pomimo świetnego oddania tematu - 5/10. Chciałbym zagrać jeszcze raz, żeby móc zweryfikować swoje poglądy, ale na pewno nigdy więcej na stanowisku mechanika.
KASZTAN MIESIĄCA:
WIELKA PĘTLA – Ech... Ta gra mi tak skrajnie nie podeszła, że nawet nie chce mi się o niej pisać. Nie pasowało mi w niej niemal wszystko. Daję 2/10 i to tylko dlatego, że w połowie wyścigu doszło do spektakularnego wypadku kolarzy, który na moment mnie rozbawił. Cała reszta była dla mnie tylko stratą czasu. Flamme Rouge trafia na smutną listę „Nigdy Więcej”.
NOWOŚĆ MIESIĄCA:
BLACKOUT: HONG KONG – Świetny nowy Pfister. Kapitalna łamigłówka! Nie tylko fajnie masuje zwoje, ale jeszcze przy tym są emocje i radość z odpalenia jakiegoś minicomba. Napisałem więcej w wątku o grze i tam odsyłam zainteresowanych. Bawiłem się wyśmienicie i dlatego 8/10 z możliwą tendencja wzrostową.
POWRÓT MIESIĄCA:
ROLL FOR THE GALAXY (+ AMBICJA) – Przeprosiłem się z Rollem. I to przeprosiłem do tego stopnia, że zakupiłem swój egzemplarz. Pierwsza rozgrywka kompletnie mi nie podeszła. Musiało minąć dwa lata, bym ponownie zagrał w Rolla. Tym razem zagrałem z Ambicją i muszę powiedzieć, że dodatek bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Świetne są kości liderów i kapitalne są cele, które dokładają emocjonalną cegiełkę do wyścigu po punkty. Z gry którą skreśliłem, Roll trafił do kategorii gier „zawsze chętnie zagram”. 8/10
GRA MIESIĄCA:
THE GODFATHER: IMPERIUM CORLEONE – Rewelacyjne połączenie worker placementu z area control. Ideał jeżeli chodzi o stosunek ilości zasad, do możdżenia. Gra (i gracze!) generuje mnóstwo ciekawych sytuacji na planszy. Decyzje nie są oczywiste i często pojawiają się ciekawe dylematy. Mistrzowska jest również w tej grze negatywna interakcja. Niby bardzo bolesna, a jednak nie sposób mieć pretensję do współgraczy dłużej niż minutę, bo sami często wbijamy im nóż w plecy. Super emocjonująca, zabawna i niebanalna gra. Wstałem od stołu w poczuciu rewelacyjnie spędzonego czasu. 9/10