Gra Miesiąca - Lipiec 2020

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
Awatar użytkownika
Gizmoo
Posty: 4105
Rejestracja: 17 sty 2016, 21:04
Lokalizacja: Warszawa/Sękocin Stary
Has thanked: 2635 times
Been thanked: 2547 times

Gra Miesiąca - Lipiec 2020

Post autor: Gizmoo »

Choć oficjalnie do końca lipca zostało jeszcze trochę czasu, to niestety zakładam wątek „Gry Miesiąca” już teraz. Po pierwsze: W nic już dzisiaj nie zagram. :( A po drugie: Wyjeżdżam za chwilę na kilka dni i będę bez dostępu do kompa. Nie będzie więc jak spisać swojego lipcowego podsumowania.

Był to miesiąc dziwny. Niby partii mało i miałem wielki niedosyt grania, ale jednak satysfakcji przy stole było sporo. Głównie z powodu doskonałych gier i kilku rewelacyjnych partii, które będę długo wspominał. Był to też miesiąc zaskakujący pod względem ilości nowości, jak i równie zaskakujących, udanych powrotów. No i wreszcie zacząłem ogrywać dodatki, które leżały odłogiem! Udało się rozegrać tylko 28 partii, za to aż w 18 różnych tytułów.

LIPIEC 2020
Spoiler:
NOWOŚCI:

GROG ISLAND – Michael Rieneck, to zdecydowanie mój ulubiony twórca gier. Absolutny top. No i niestety tym razem coś nie pykło. Chyba samotny Rieneck nie kontroluje do końca swoich pomysłów. W duecie ze Stefanem Stadlerem, robili gry wybitne. Tutaj samotny Michael coś nie do końca przemyślał. Bardzo ciekawa jest licytacja kości i intrygujący jest mechanizm pasowania, ale... To niestety za mało na emocjonującą rozgrywkę. Niby jest tu dużo świetnych i oryginalnych pomysłów, ale czuć totalny brak szlifu. Endgame trigger jest pozbawiony sensu, i absurdalny, bo można go olać i grać... W nieskończoność. Co mi się jeszcze nie podoba? Że zwycięzca licytacji buduje jako ostatni. To nie ma absolutnie sensu! Generalnie jestem mocno zawiedziony. Nawet oprawa zawodzi, choć Klemens Franz tym razem bardziej kolorowy niż zwykle i to chyba najładniejsza jego gra. (sic!) Ech... Pomimo dobrych pomysłów, moim zdaniem gra jest posuta. 4.5/10.

MANGO VILLAGE (dodatek do RAJAS OF THE GANGES) – minidodatek do genialnej gry. Nic nie zmienia, ale dodaje ciekawą opcję i dlatego na +. Oceny nie będzie, bo to jest promka, a nie pełnoprawny dodatek.

VILLAINOUS – Ciekawa, asymetryczna karcianka, z dość oryginalną mechaniką. Dużo ciekawych pomysłów, ale kompletnie nie podoba mi się w tej grze negatywna interakcja. „Take that” w czystej postaci. Jako jedyny miałem łatwy do śledzenia cel, przez co byłem chłopcem do bicia. Gang Bang totalny. Dlatego choć zamysł mi się nawet podobał, a oprawa zasługuje na piątkę z plusem, to niestety bawiłem się średnio fajnie. Może jeszcze kiedyś spróbuję, ale nie wiem, czy z równym entuzjazmem podejdę do rozgrywki. Niemniej fanom Disneya, pięknie wydanych gier i budowania układów kart – polecam. Ja na razie wystawiam 5/10 i może kiedyś siądę jeszcze raz, żeby sprawdzić, czy ta pierwsza negatywna przygoda, to był tylko wypadek przy pracy.

THE PURSUIT OF HAPINESS – worker placement połączony z… simsami? :D Nie mam zbyt dużo przemyśleń o tej grze. Wszystko działało, ale trochę wiało sztampą. Gra nie grzeszy urodą i szkoda. Bo rozgrywka jest bardzo klimatyczna, ale niestety oprawa ciągnie całość mocno w dół. Co mi się najbardziej nie podobało? Gra jest zdecydowanie za długa, jak na to co oferuje. No i zbyt losowa, żeby chciało się w nią wkładać więcej intelektualnego wysiłku. Średniak, w którego można bez większego bólu zagrać, ale równie dobrze można się przy nim wynudzić. 6/10.

COVIL: THE DARK OVERLORDS – Uwielbiam gry Luisa Brueha. No dla mnie gość robi perełki. Były by to planszówkowe diamenty, ale niestety nie są do końca doszlifowane. Covil mnie jednak bardzo pozytywnie zaskoczył. To niby banalne area control, ale zmyślnie zarządzane akcjami z kart. Gra jest sprytna, oryginalna w swojej prostocie i super sympatyczna. Zaskakujące jak dużo gry dało się upchnąć w tak małe pudełko. Decyzje są ciekawe, oprawa jest kapitalna, a za popkulturowe smaczki z lat 80-tych dałbym się pokroić. Uroczy produkt i planuje zakup swojego egzemplarza! 8/10

TZOLKIN – Wreszcie udało mi się zagrać w tego klasyka. Gra ma świetną, super oryginalną mechanikę, ale... Ma tak krótką kołderkę, że nie czerpałem z niej przyjemności. Rozgrywka była dla mnie frustrująca i męcząca. I nawet pomimo mojego zwycięstwa w tej partii, nie mogę powiedzieć, że bawiłem się dobrze. Jak lubię trudne decyzje, tak tutaj wkurzały mnie nieustające dylematy i notoryczny „brak czegoś”. A to za mało akcji akcji, a to surowca, a to meepla, a to meepel za daleko na kole, a to za blisko. Miałem poczucie braku pełnej kontroli nad rozgrywką. No nie ściemniając - irytował mnie ten Tzolkin bardzo. Doceniam mechanikę, ale jak dla mnie za sucho i zdecydowanie za ciasno. Polecam w każdym razie spróbować, bo to jest bardzo ciekawe planszówkowe przeżycie i prawdziwy klasyk... Do którego nie wiem, czy będę miał ochotę jeszcze wrócić. Trochę za dużo masochizmu jak dla mnie. 7/10

ILOS – Nie spodziewałem się wiele. Kupiłem w promocji za 39 zł. I ta cena zasługuje na temat p.t. „skandal miesiąca”! Przykre, że tak fajny produkt nie jest dostatecznie promowany. Gra jest dobra, oszałamiająco wyprodukowana i przepiękna! No i nie udaje tego, czym nie jest. Ot, prosta gra o zbieraniu surowców i manipulacją cen na rynku. To bardzo dobry gateway. Proste zasady, ale sporo ciekawych decyzji do podjęcia. Świetne wprowadzenie w świat gier ekonomicznych. I dlatego, choć jak dla mnie gra jest ciut za prosta, to uważam, że doskonale sprawdza się jako „wprowadzacz” ludzi do świata nowoczesnych planszówek. Wspominałem już, że gra jest śliczna? Aż szkoda, że nie ma na kartach więcej tych oszałamiających ilustracji! Niby nic specjalnego, ale jest to fajne, szybkie, przyjemne, a na koniec daje sporo satysfakcji. No i podoba się moim rodzicom, co jest warte każdych pieniędzy! 7/10

SWINGING JIVECAT VOODOO LOUNGE – Mega oryginalne area control. I to w zasadzie w każdej dziedzinie! I mechanicznie i tematycznie i... komponentowo. No bo kto widział, by punkty liczyć małpami wiszącymi na kieliszku? Tak! Te kielonki to komponenty w grze. Absolutny bajer, nikomu nie potrzebny, ale za to jak fajnie wyglądający i jak bardzo klimatyczny! W grze jesteśmy czarownikami voodoo, którzy jako duchy wbijają na imprezę z przełomu lat 50-tych i 60-tych i będą starali się opanować swoimi czarami klientów przebywających w danej części sali. Więcej nie powiem, żeby nie psuć niespodzianki, a jest ich sporo. Bawiłem się nieźle, jest tu od groma fajnych pomysłów, ale gra ma dwie wady. Pierwszą jest czytelność planszy. Trudno czasem odnaleźć na niej konkretnego klienta. Drugi mój zarzut to losowość. No niestety jest jej bardzo dużo. Irytuje też mocno zmieniająca się po każdym ruchu sytuacja na planszy, przez co nie ma jak obrać jakiejś długofalowej strategii. Generalnie partyjka na plus, było trochę śmiechu i gra nadrabia (niemal) wszystko obłędną oprawą i kapitalnym klimatem. Jak komuś nie przeszkadza losowość – niech spróbuje. Dla mnie było jej zdecydowanie za dużo i gdyby jej odjąć choć trochę, to pewnie chciałbym mieć tego cudaka w kolekcji. Aha – mega duży plus za to, że na kartach są prawdziwe receptury na drinki. Więc jeżeli ktoś chce kupić jakąś książkę, żeby dowiedzieć się jak poprawnie i w jakich proporcjach zrobić Sex on the Beach, albo klasyczne Mojito – to niech lepiej zamiast tego kupi Swinging Jivecat Voodo Lounge. ;) 6.5/10
Spoiler:
PATHFINDERS (dodatek do TERRAFORMACJI MARSA) Zagrałem wreszcie w pierwszy fanowski dodatek. Graliśmy w pakiecie z Koloniami i Preludium. No i... Nie mam zdania po tej rozgrywce. Trochę niedosyt, ale przede wszystkim lekkie rozczarowanie. Miałem nadzieję, że ten dodatek wnosi dużo, dużo więcej. Plansza jest w zasadzie nieistotna, a teoretycznie stanowi clue dodatku. Plus jest taki, że chociaż karty fajne. Jak zwykle w przypadku TM bawiłem się świetnie i pewnie dam jeszcze szanse temu dodatkowi, no bo karty intrygują swoim działaniem. 6/10

ZGLISZCZA (dodatek 51st Stan MS) – Pierwszy raz z dodatkiem i muszę powiedzieć, że bardzo mi się podobało. Nie wiem, czy to nie kwestia tego, że uwielbiam tą grę, czy sam fakt, że dodatek daje dużo ciekawych opcji. Niemniej bawiłem się swietnie, sporo kart i mechanik w dodatku bardzo mi się podobało, więc niech będzie 7/10

ROZCZAROWANIE MIESIĄCA:

SANCTUM – Miało być “Diablo na planszy”, ale okazało się, że to gra o zarządzaniu kartami i surowcami. Śliczna i wyprodukowana na poziomie. I do tego dość przyjemna. I na początku, po pierwszych kilku turach podobało mi się bardzo... Ech... To mogłaby być dobra gra! Przez pierwszą godzinę bawiłem się świetnie! Niestety później okazało się, że w grze za dużo nie ma i wciąż robimy to samo. I trwa to zdecydowanie za długo. Za to ostatni akt totalnie psuje ogólne wrażenie! Zmieniają się nagle zasady, a walka z bossem ani nie jest przyjemna, ani intrygująca, ani mózgożerna. I trwa zdecydowanie za długo!!! Trzy godziny rozgrywki w grę „o zbieraniu przedmiotów”, to już abstrakcyjnie dużo. Wstałem od stolika rozczarowany i umęczony. Szkoda wielka, bo jest tam mnóstwo dobra! Gdyby ta gra trwała godzinkę i gdyby wywalić ostatni akt, to nawet chciałbym mieć swój egzemplarz. Niestety twórcy podjęli inną decyzję i zamiast przyjemnej, niezobowiązującej gierki, mamy ciągnący się, nużący, męczący i trwający zdecydowanie za długo festiwal nudy i powtarzalności. Chciałbym wystawić inną ocenę, bo pomimo wymienionych wad, jest tu też dużo dobrych pomysłów, które mi się bardzo podobają. Niestety – tylko 5/10


POWRÓT MIESIĄCA:

EMPIRES OF THE VOID II – Po bardzo długiej przerwie usiadłem do tej gry i… Kompletnie nie pamiętałem jak w nią grać. Nie pamiętałem zasad, nie pamiętałem co powinno się robić i grałem jakby słoń nadepnął mi na mózg. Generalnie cała partia była dla mnie koszmarem, gdyby nie to, że sama gra jest... Świetna i MEGA klimatyczna. Czuć, że ten kosmos żyje, czuć asymetryczność frakcji, czuć przygodę i epickość. Zawiera się sojusze, robi misje, dostarcza towary. Generalnie wybaczam tej grze wiele, choć tym razem nie mogę wybaczyć jej jednego. Kiedy grałem po raz ostatni, a było to blisko rok temu, nie odczuwałem aż tak bardzo losowości. Niestety EOTVII jest momentami bardzo losowe i często trudno nad tą losowością sensownie zapanować. Nadal lubię tą grę, nadal bardzo mi się podoba, ale chyba za bardzo stałem się euro graczem, żeby teraz nie kręcić nosem na losowość. Niemniej, po skończonej grze nie mogłem przestać o niej obsesyjnie myśleć. A to chyba najlepszy dowód na to, że gra wkręca i wzbudza silne emocje. Chce jak najszybciej powrócić w ten kosmos! 8/10

PARTIA MIESIĄCA:

GODSPEED – Choć przegrałem sromotnie i to z nowicjuszami, to emocji najwięcej przy stole dostarczył mi znakomity Godspeed. Uwielbiam podejmowanie decyzji w tej grze, uwielbiam wyścig, uwielbiam ciekawą licytację i budowanie swojego silniczka. Jasne, przez ilość decyzji powstaje paraliż decyzyjny i... Rozgrywka staje się za długa. Ale wybaczam tutaj akurat długość rozgrywki, bo każda minuta spędzona przy Godspeed dostarczyła mi bardzo dużo przyjemności. Zdecydowanie najbardziej satysfakcjonująca partyjka w miesiącu. Czekam na więcej! 9/10


NOWOŚĆ MIESIĄCA:

ANDROMEDA – O grze pisałem już w dedykowanym jej temacie. Napiszę więc tylko tyle – to absolutne genialne, oryginalne, mechanicznie świetne area control. Już po tłumaczeniu zasad wiedziałem, że będzie mi się podobało. Wstałem od stołu zachwycony, z postanowieniem, że muszę mieć swój egzemplarz! Zamierzam być zealotem i nieść Andromedę na sztandarach chwały! Będę starał się ją pokazywać innym, by nie popadła w zapomnienie, choć pewnie na nieznacznie zmodyfikowanych zasadach (odsyłam do tematu o grze). Gdyby nie partyjka w Godspeeda, to byłaby to partia miesiąca. REWELACJA! 9/10!

GRA MIESIĄCA:

WILDLANDS – W zeszłym miesiącu była to „nowość miesiąca”, a w lipcu nie mogło stać się inaczej... Wildlands królował na stole i zajął centralne miejsce w moim serduszku. Wkręcałem w niego kogo się dało i już dwójka moich znajomych stwierdziła, że „musi to mieć” i kupiła swoje egzemplarze! :lol: Wildlands jest zaraźliwe. To prosta, szybka karcianka. Hand managment połączony z przesuwaniem figurek po planszy. Emocji sporo, ciekawe decyzje i super przyjemna rozgrywka. Tak mi się spodobało, że wydałem majątek na malowanie figurek, by wyglądały pięknie na planszy (można zerknąć na forum, bo Lunatykuku wrzucił fotki*). Chce mieć wszystko do tej gry. WSZYSTKO! Odwaliło mi na jej punkcie! Ten Martin Wallace to jest jednak gość! 9/10
*
viewtopic.php?f=61&t=65639&start=50#p1266305
mordajeza
Posty: 361
Rejestracja: 19 lut 2019, 13:16
Has thanked: 171 times
Been thanked: 246 times

Re: Gra Miesiąca - Lipiec 2020

Post autor: mordajeza »

Ostatni tak słaby miesiąc miałem... Równo rok temu. Chyba lato nie sprzyja planszówkowym posiedzeniom w moim przypadku ;) Tylko 7 partii w 7 gier.
Spoiler:
Gra miesiąca: Bezdyskusyjnie Godfather: Imperium Corleone. Mówcie co chcecie, ale dla mnie ta gra ocieka klimatem (może nie konkretnie "Ojca Chrzestnego", ale mafijnym zdecydowanie). Walka o wpływy, bezwzględność, sojusze, zdrady. Gry nad stołem jest tak dużo, że rozgrywka zazwyczaj przeciąga się do ok. 3 godzin. A partie wspominamy jeszcze przez kilka kolejnych dni. Słowem: uwielbiam! Jedyny minus - lepiej nie grać w to z żoną lub ludźmi, którzy mogą nie zrozumieć, że "to nic osobistego, to tylko interesy" ;)

Wydarzenie miesiąca: Udało mi się wymienić Magię i Myszy na Viticulture. Dlaczego to aż tak ważne? Bo Magia i Myszy to największe rozczarowanie w mojej planszówkowej przygodzie. I taaak bardzo się cieszę, że tej gry nie ma już w mojej kolekcji!
feniks_ciapek
Posty: 2290
Rejestracja: 09 lut 2018, 11:14
Has thanked: 1596 times
Been thanked: 931 times

Re: Gra Miesiąca - Lipiec 2020

Post autor: feniks_ciapek »

W tym miesiącu tylko jedna nowość sensownie ograna, a tak to raczej klasyki.

Hostage Negotiator (+ albo ++) - Ciężko trochę oceniać tę grę, bo przez to, że jest ciekawym komentarzem społecznym na temat kiedyś mnie interesujący, wychodzi nieco ponad swój wymiar rozrywkowy i dlatego skłaniam się dać jej dodatkowy plus. Podobnie miałem np. z Dawn of Peacemakers i Holding On. Mechanika wywołuje oczekiwane napięcie i uczucie niepewności, ale przez to, że w zasadzie cała gra sprowadza się do prób mitygowania losowości, po przegranej partii mam uczucie, że miałem pecha, a po wygranej, że szczęście, a nie że jakoś mądrze zagrałem, nawet jeśli faktycznie mądrze zagrałem. Bo czasem mądre granie i tak na nic się nie zdaje. Natomiast doceniam różnorodność przeciwników, która wymaga stosowania odmiennych taktyk, oraz ciekawy pomysł na dodatek kampanijny (Career), rozbudowujący element fabularny. Ponieważ rozgrywkę w niego przerwałem w połowie, to ocena dotyczy w zasadzie tylko podstawki. Hostage Negotiator to też jedna z niewielu gier, które skłoniły mnie do zerknięcia na forum BGG by sobie popatrzeć na różne proponowane strategie. Więc podsumowując: intrygująca, skłaniająca do zastanowienia, choć niestety nie fascynująca, bo do poczucia się jak prawdziwy negocjator jednak zabrakło tego czegoś nieuchwytnego. I niestety stanowczo zbyt droga na to, co faktycznie oferuje.

Tryb Solo

Vindication (-- i +) - Wyjąłem na stół aby sprawdzić, czy powinienem już się z tą grą rozstać. Gra ma dwa tryby solo i po odpaleniu pierwszego stwierdziłem, że jak najbardziej tak, bo był potwornie nudny - po prostu stukanie punktów z licznikiem czasu dodatkowo z usuniętymi wszystkimi elementami, które czynią tę grę ciekawą. Do drugiego siadłem trochę z poczucia obowiązku i muszę przyznać, że ten akurat pozytywnie mnie zaskoczył. Owszem, cały czas tylko podstawka, ale tym razem na planszy kręci się potwór, który trochę bruździ i trzeba jakoś tym zarządzać. Nawet dość zgrabnie to wygląda. Jak się przeboleje, że pół gry leży nieużywane, to polecam.

Powroty

Lords of Hellas (++) - Po przybyciu maty rozłożyłem wersję “ze wszystkim” na 2 osoby proponowaną na BGG i muszę przyznać, że było to ciekawe doświadczenie. Nie wiem, czy optymalne do poznawania zaawansowanych mechanik konkretnych bóstw, bo one zupełnie zmieniają planszę (Posejdon) oraz ogólną strategię gry (Hades), a LoH staje się wtedy jeszcze bardziej podatny na efekt zaskoczenia: “o, patrz, nie zauważyłem, że właśnie wygrałem”, bo tyle rzeczy na planszy trzeba śledzić. Tym niemniej, jeśli założymy, że jest to gra także na spostrzegawczość, to cały czas pozostaje bardzo ciekawym i dynamicznym area control.

Feudum Queen’s Army na 2 osoby (++) - Zagraliśmy we dwójkę z dodatkiem solo i trochę ruchu i zamieszania w końcu się pojawiło, jest potencjał. Oczywiście, cały czas najlepiej grać na 4-5 graczy, natomiast jak nie można, to jakoś trzeba sobie radzić. Podrukowałem ostatnio też różne pomysły i warianty z BGG, chociaż nie wiem, czy będzie mi się chciało je sprawdzać.

Gra miesiąca

Po głębokim namyśle jednak Hostage Negotiator. Miesiąc jednak był słaby.

Stali bywalcy

Azul: Witraże Sintry, Harry Potter: Bitwa o Hogwart oraz Defense Against Dark Arts, Concordia: Venus, Hnefatafl, Wyprawa do Eldorado.
scarletmara
Posty: 424
Rejestracja: 23 sty 2020, 18:42
Lokalizacja: Lublin
Has thanked: 102 times
Been thanked: 142 times

Re: Gra Miesiąca - Lipiec 2020

Post autor: scarletmara »

Nie prowadziłam statystyk w co ile partii rozegrałam, ale miesiąc był słabiutki pod tym względem to na pewno.
Moja gra miesiąca: Century: Korzenny Szlak
rozegrane tylko 2 paryjki ale bardzo pozytywnie zaskoczona jestem. Spodziewałam się czegoś prostszego pod względem decyzyjności, w koncu tyle porównań wszędzie do Splendora, dodatkowo po Century: Nowy Swiat, który wydawał sie na pierwszy rzut oka bardziej skomplikowany bo zasad wiecej i elementów więcej byłam przekonana, że Korzenny Szlak bedzie banalny. A tu takie miłe zaskoczenie.
Elemenek
Posty: 375
Rejestracja: 27 wrz 2016, 16:29
Lokalizacja: Cracovia
Has thanked: 31 times
Been thanked: 107 times

Re: Gra Miesiąca - Lipiec 2020

Post autor: Elemenek »

Lipiec: 24 rozgrywki w 7 gier. Niestety jakos upaly nie pozwalaly grac w ambitniejsze i ciezsze tytuly.

K2 7
Welcome To... 6
The Resistance 4
Imperial Settlers 3
Lewis & Clark: The Expedition 2
Takenoko 1
Terraforming Mars 1


Lewis i Clark- bardzo dobrze ze byl dodruk/nowa wersja. Rewelacyjna gra, dobrze ze wiecej osob bedzie moglo ja poznac czy tez dolaczyc do kolekcji.

Welcome to...-gralem z maloplanszowkowym gronem i wszystkim sie podobalo. Szybka lekka gra.
Awatar użytkownika
Ardel12
Posty: 3354
Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
Lokalizacja: Milicz/Wrocław
Has thanked: 1033 times
Been thanked: 2010 times

Re: Gra Miesiąca - Lipiec 2020

Post autor: Ardel12 »

No w końcu lepszy miesiąc. Plasuje się na trzecim miejscu względem liczby rozegranych gier. Udało się ukończyć całe Kroniki Zbrodni oraz kampanię Dunwich w AH LCG. Na kolejny miesiąc moje oczekiwania są dość proste - zagrać ile się da :D
Spoiler:
Nowości:
Marvel Champions: The Card Game Kapitan Ameryka i Hulk(+++) - po pokonaniu każdego bossa na normalu i hardzie z podstawki nadszedł czas na zakupione dodatki. Najpierw dwie nowe postacie by podbić pulę kart. Kapitanem grało mi się bardzo przyjemnie po zmodyfikowaniu decka. Niestety zaproponowany deck jest słabiutki i bez paru zmian czuć, że nie wyciskamy z Kapitana wszystkiego. Z kolei Hulk to nieposkromiona siła. Podstawowy deck jest wystarczający, tylko zamiast rzucać się od razu w drugą formę, należy najpierw kilka kart. W następnym miesiącu wejdzie Green Goblin do testowania i pewnie kolejne postacie. Jak na razie gra się świetnie i chce się więcej.

Arkham Horror: The Card Game – 5-6 Dunwich Mythos packi(+++) - cała kampania okazała się bardzo przyjemna i na pewno chcę sprawdzić ją innymi postaciami oraz dokonać innych wyborów. Z chęcią rozegrałbym ją z kartami z powrotu, no ale obecna sytuacja uniemożliwia to...

Deckscape: The Curse of the Sphinx(++-) - deckscape po średniutkich pierwszych częściach zaczął wydawać lepsze części. Klątwa Sfinksa okazała się całkiem przystępna, ale liczba zagadek wymuszająca przeczesywanie odkryte wcześniej karty była po prostu zbyt duża. Pod koniec czuliśmy się już tym zmęczeni. Plusem okazała się nowa talia kar, która zastąpiła zwyczajowe stawianie krzyżyków. W tej cenie (30zł) moim zdaniem warto zagrać i puścić dalej.

Last Friday(+--) - no się nie polubiliśmy. Mimo ciekawego założenia i bazowania na Piątku 13, gra jest po prostu nudna. Brakowało mi momentów niepewności i walki o przetrwanie, których miałem pod dostatkiem w Fury of Dracula. Niestety poszukiwania dobrego Hidden Movement wciąż trwają.

Nowość miesiąca: Niestety walka jest między MC a AH i w obu przypadkach były to małe dodatki. Wniosły powiew świeżości, ale żadna z nich nie była przełomowa, więc ten miesiąc obędzie się bez nowości miesiąca.

Powroty:
Chronicles of Crime: Welcome to Redview(--+) - no niestety ale zwieńczenie serii ostatnim dodatkiem okazało się totalnym niewypałem. Po świetnym Noir, Redview wydaje się jak sklecony na kolanie fanfik. Więcej na temat Redview możecie znaleźć w wątku poświęconym grze.

CO₂: Second Chance(++-) - druga partia w trybie kooperacyjnym na 2os i kolejna wygrana. Tym razem z osiągnięciem maksymalnego wyniku dla PZ. Były gorące momenty, ale nie czułem ciągłej walki i gaszenia pożarów, jak powinno to wyglądać w grach kooperacyjnych. Następnym razem wyciagam dodatek Arktyka, by podbić poziom trudności. Jak to nie da rady, to wracam do kompetetywnego trybu i mocno zastanwię się nad sensowności wsparcia przyszłorocznego trybu kooperacyjnego do On Marsa.

Crazy Time(++-), Tajemnicze Domostwo(++-), 7 Wonders Duel(++-), Carcassonne(++-), Great Western Trail(++-), Mansions of Madness: Second Edition(++-), Roll for the Galaxy(+++), Skulk Hollow(++-), Terraforming Mars(+++) - większa część powrotów dostała ode mnie po minusików, gdyż zawsze coś mi tam zgrzytało. Czy to pierwszy raz powtarzalność rozgrywki w 7CŚ:P(muszę wyciągnąc dodatek), a to nieciekawa partia przez użycie polecanych na początek stron(Skulk Hollow), czy w końcu przekłamanie w poziomie trudności scenariusza(MoM gdzie misja z maksymalną trudnością okazała się na max połowę tego). Na szczęście dwie gry jakoś to ominęły. Roll jak i TM dały z siebie wszystko przy znakomitych partiach. Obie gry plusują i utrzymują się w mojej top 10.

Powrót miesiąca: Roll for the Galaxy - świetna gra, która powoli przekonuje do siebie współmałżonkę.
Awatar użytkownika
kastration
Posty: 1218
Rejestracja: 08 kwie 2015, 21:37
Lokalizacja: Kalisz
Has thanked: 108 times
Been thanked: 430 times

Re: Gra Miesiąca - Lipiec 2020

Post autor: kastration »

Siódmy miesiąc w 2020 roku i siódmy różny tytuł wygrywa grę miesiąca w wyścigu o grę Roku 2020. Takich emocji nie było... nigdy. Wygrywa Ora et Labora. 11 gier 2-osobowych (pyszna rywalizacja 6:5 w walce z żoną), poza tym po 1 grze 3- i 4-osobowej (z niesamowicie trudniejszymi wyzwaniami niż w 2-osobówkach). To jedyny tytuł, który wydaje mi się lepszy w grach euro na 2 osoby niż na więcej, mimo normalnych deklaracji pudełkowych. Gra jest wspaniała, aż się dziwię, czemu tak trudno zagościła w kolekcji, ale jest, no i raczej już zostanie.

Oprócz tego - jedynie z tych godnych zapamiętania pozycji:

Maracaibo - zostaje 9/10, zaczęliśmy grać kampanię, niemrawo, dopiero kilka "przygód", ale jednak. Choć jest to mocno naciągane i na doczepkę, to jednak zasadnicza oś tej gry nadal potrafi zrobić wow i gdyby nie ekspansja Ory, to Macaraibo nie spadłoby tak szybko z czerwcowego tronu.

Londyn - znakomita 2-, 3-, 4-osobówka, z przepięknymi artami, szybką rozgrywką, niezwykłym dynamizmem i krótkim czekaniem na swój ruch. Niezwykle ciasno potrafi być w czołówce. Ostatnią grę 3-osobową przegrałem zaledwie 1 punktem przez nadmiar żetonów głodu ha ha. Ociera się o wyżyny rankingowe drugiej dziesiątki ze względu na kompaktową, elegancką, niebanalną rozgrywkę.

Sid Meier Cywilizacja - powrót molocha po długiej przerwie. Z przedziwną rozgrywką. Wygrałem rzutem na taśmę technologicznie, bo tam było napisane, że "wygrywasz natychmiast" przed końcową fazą badań, jeśli się dobrało ten lot w kosmos jakkolwiek. A normalnie bym przegrał z rywalem idącym w kulturę. Mimo, że chciałoby się mieć tam piękne 3 miasta, to od pewnego momentu ja szedłem w technologię, rywal robił wszystko w kulturę, a trzecia osoba... piła bardzo dobre wino, nie przejmując się rozstrzygnięciami po 60% gry. Nieco to monotonne, takie nadmierne ukierunkowanie, musowe trzymanie się jednej ścieżki. Zabrakło gracza militarnego, w sumie... olaliśmy ten aspekt i raczej wszyscy się dobrze bawili, ale tempo gry było po prostu zbyt duże od pewnego momentu i ukierunkowane pod jedną, wybraną przez daną osobę strategię. Te miasta wyglądały dość... biednie, jak na tak ładną grę. Jakkolwiek zostaje 7/10.

Cywilizacja. Poprzez wieki - raz 2-osobowo i raz 3-osobowo, za każdym razem znakomicie, choć w pierwszym przypadku jedna wojna technologiczna i rywalka przez 2 tury w zasadzie musi robić wszystko "od nowa" przy dużej różnicy siły, co lekko... zabiera mi przyjemność z gry przez tak niweczący balans aspekt, jakkolwiek wiadomo, militaria normalnym aspektem rozgrywki. Zwykle się pilnujemy, cóż, bywa. Klasa sama dla siebie. Jak ten dodatek nie wygra dodatku roku, to nie wiem, jak dobre dodatki teraz robią do gier.

Krótka historia cywilizacji - tytuł przewrotny, zmienny, szybki, dynamiczny, oczekujesz na swój ruch... 15 sekund w porywach, jest kilka opcji, wiesz, co chcesz zrobić, zbierasz te małe ikonki, punktujesz, kupujesz kolorowe karty, nie czujesz... rozwoju cywilizacji, ale bawisz się dość dobrze i po 40 minutach pytasz się, w co dalej gramy. Dobry tytuł, choć zapewne nie na stałe powtarzanie. Za promocyjne 25 zł to... udany zakup. Odkopane po wielu miesiącach i z pewnością z raz wypada jeszcze zagrać w tym roku ha ha.

Lorenzo il Magnifico - solidne, dobre, estetyczne, ciasne, satysfakcjonujące zbieranie punktów i kart (czyli punktów), w prostych mechanizmach i przystępnym czasie rozgrywki. I dobrej cenie. Po prostu dobry tytuł.

51 Stan - poznany u kogoś, brak w kolekcji, dobra, szybka gra, ma się wrażenie, że "to już gdzieś było", a mimo wszystko dość łatwe i można sobie pogłówkować. Dodatkowo, całkiem ładnie wydane (podobno tanie), jakiś klimat tam się pojawia. Nie znałem, znam, z chęcią ponowię.

Scrabble - nie wiem, czy to... planszówka, ale nie odmówię zagrania, bo zawsze można zobaczyć, jak ktoś pyta całkiem poważnie, czy "ofca" to legalne słowo lub sprawdzać te dwuliterowe "słowa". Nie oszukujmy się jednak, 6/10 to raczej nie przeskoczy i przy sprawiedliwej umowie społecznej (dziś może być scrabble ale jutro Rebelia) da się egzystować.

Oprócz tego parę solówek:

Last Night on Earth - z dodatkami, odświeżenie zasad przy dobrym trunku. Szybka porażka, lekka monotonia, ewidentnie krojone pod większą liczbę osób.

Fortune and Glory - z dodatkiem, dużo lepsze solo niż poprzednik, czuć tempo tych złych, więcej przygód, bardziej dynamicznie, po prostu lepsza gra.

Uczta dla Odyna z dodatkiem i wszystkimi minidodatkami,fanowskimi chatami i innymi bajerami oraz tym samym ułatwiaczami - zmagania dla przekroczenia 250 punktów. Ze względu na ciasność w czołówce granych tytułów w lipcu nie udało się zagrać z innymi osobami w najlepszą grę poprzedniego roku. I tak już... kolejny miesiąc z rzędu, dlatego warto było odświeżyć sobie... zasady i przeanalizować, dlaczego należy wyrzucić kartę księżniczki z gry ha ha.

Robinson - z sentymentu, miało już nie być długo niczego po grze nr 100, ale jednak z czasem gra nr 103 (podobnie jak 102 przegrana), irytujące, klimatyczne, skłaniające do działań tak samo solo, jak i z innymi graczami, symulujące faktycznie problemy na odległej wyspie, która nie chce nas przyjąć. No i - jak to zwykle bywa w przypadku weteranów tego tytułu - cały czas jest się narażonym na porażkę.

Otwarta droga do sierpnia wskazuje na kolejny miesiąc z emocjami.
"Człowiek bez religii, jest jak ryba bez roweru"
Mia San Mia!
khuba
Posty: 983
Rejestracja: 15 cze 2017, 11:36
Lokalizacja: Gdynia
Has thanked: 308 times
Been thanked: 277 times

Re: Gra Miesiąca - Lipiec 2020

Post autor: khuba »

Ostatni tydzień nic praktycznie nie grałem (wróciłem do malowania figurek). W miesiącu w sumie 20 rozgrywek.
Solo:
Shadows of Kilforth(8) - Udało się pokonać ostatniego "starożytnego". Losowość czasami ostro dawała w kość, trochę pomogło rozpisanie ilości prefixow na każdy typ karty. Wciąga ale nie na tyle by wykosztować się na wcześniejszą część: Gloom of Kilforth.
Fuse(7) - solo, wyciągam jak się zaczyna robić sennie a nie mam za dużo czasu na granie.
Warfighter Shadow War(2) - Jeśli chodzi o zasady - masakra(podręcznik jest pisany od razu dla wszystkich gier z serii), przydały by się jakieś przykłady, opis rozgrywki. Dam grze jeszcze szansę ale już widzę że jeśli sobie wszystkiego dobrze nie rozpiszę to będę cały czas o czymś zapominał...

Nie solo:
Pokój 25(1) - rozgrywka wypadła słabo ale nie będe na jej podstawie oceniał gry, ewidentnie kwestia ekipy (z którą już nie będę grał)
Diamenty(2) - jak wyżej

Gra miesiąca: Shadows of Kilforth
Sprzedam:
Cerebria, Miasteczka, Weather Machine - metalowe zębatki
suibeom
Posty: 790
Rejestracja: 18 cze 2019, 16:02
Has thanked: 1560 times
Been thanked: 252 times

Re: Gra Miesiąca - Lipiec 2020

Post autor: suibeom »

Lipiec u nas to miesiąc tylko jednej gry Horror w Arkham LCG. Ta gra wciągnęła nas tak mocno, że nie graliśmy w nic innego. Nawet Reef, ulubiona gra dziewczyny, w lipcu ani razu nie był rozkładany. Tak więc u nas to gra minuty, godziny, dnia, tygodnia i miesiąca :-)
Za nami 18 pełnych emocji partii (w tym dwie, które anulowaliśmy ze względu na rażące błędy w rozgrywce), 3 badaczy już nam oszalało (Szlak do Carcosy dał nam mocno popalić), a kolejnych dwóch, którymi teraz gramy już rozpoczęło swoją podróż do szaleństwa. Gramy w trybie standardowym i muszę przyznać, że naprawdę bardzo mi imponują ludzie, którzy grają w trybie trudnym, że nie wspomnę o eksperckim. Szacunek podszyty zazdrością!!! Gdy grając w Dziedzictwo Dunwich zastanawialiśmy się nad podniesieniem trudności, tak Szlak do Carcosy pokazał, jak wiele musimy się jeszcze nauczyć.
Do statystyk nie wliczam godzin, które oboje spędziliśmy na budowaniu talii, czy jej rozwijaniu. Bałem się trochę, że dla mojej dziewczyny będzie to nudny etap i że ja będę musiał się tym zajmować. Nic bardziej mylnego :-)
Jako idealne dla nas tło do HwA LCG puszczamy "Draculę" W. Kilara. Standardowy scenariusz zajmuje nam dwa odsłuchania całej płyty.
Awatar użytkownika
vinnichi
Posty: 2390
Rejestracja: 17 sty 2014, 00:16
Lokalizacja: Lublin
Has thanked: 1297 times
Been thanked: 789 times
Kontakt:

Re: Gra Miesiąca - Lipiec 2020

Post autor: vinnichi »

Lipiec wykosiły głównie rodzinne tytuły (Carcassonne, Wielka Pętla, Niagara). Dużo partii w Caylusa 1303 się przewinęło i na pewno jeszcze wiele przede mną, bo przydałoby się w końcu wygrać :D.
Na początku miesiąca udało się też zagrać w Ketchup, co podnosi prestiż miesiąca ale to na koniec udało się odpalić bombki.

Z ciekawych małych tytułów pojawiło się Little Town. Bardzo zgrabna i elegancka mechanika w odpowiednim czasie do rozegrania.

Przechodząc do wagi cięższej!

Do kolekcji niespodziewanie wróciły Akry Śniegu. Jedna z lepszych dwuosobówek jakie pojawiły się na tym świecie. I mogę zawołać tylko tyle: vive la France malodorante Anglais!!!
A jak to śpiewa klasyk Za martinowym czarnym królem - drugi król:
Age of Steam... na dwie osoby!!. Czy ktoś z Państwa grał w tę 2-osobową mapę, St. Lucia? Co tam się wyprawia, wstałem spocony jak mysz. Dobrze, że ostre rzeczy były pochowane...

No i na koniec wiśnia na torcie, świnia przy trufli – Zakazane Gwiazdy.
2 osobowa pełna partia 8 rund zmagań i tępienienia żółtej zarazy. Niestety ta gra jest warta i 600 zł i 700 zł, warto jakieś raty 0% wziąć i grać!

Tytułu miesiąca nie przyznam, każdy wybór skrzywdziłby inną grę.
kręcimy wąsem na dobre gry
you tube
discord
m_marple
Posty: 69
Rejestracja: 29 lut 2020, 23:15
Has thanked: 28 times
Been thanked: 62 times

Re: Gra Miesiąca - Lipiec 2020

Post autor: m_marple »

Lipiec obfitował w zaskakująco wiele rozgrywek w szerszym gronie (niż nasze zwyczajowe 2 osoby). Łącznie 35 rozgrywek w 20 różnych tytułów.

Nowości:
  • Charterstone - pierwsze legacy w jakie grałam, 3 rozgrywki za nami Specjalnie wybrałam ten tytuł, bo podobała mi się wizja legacy euro, bez kooperacji. Muszę jednak przyznać, że legacy nie będzie chyba ulubionym z moich gatunków. Rozumiem co wielu w nim urzeka (poczucie przygody, niewiadomej, zmienne warunki gry etc), ale mnie jednak trochę męczy obsługa, która wytrąca mnie z rozgrywki. Plus chyba preferuję stałe zasady (ewentualnie z wariantami), które pozwalają mi na wyciągnięcia pudełka z myślą: "Ok, wiemy jak to działa, zaczynamy zabawę". Sama mechanika w Charterstone też mnie wybitnie nie urzekła. Myślę, że będziemy sobie wracać co jakiś czas i powoli kończyć kampanię, ale bardzo nas nie ciągnie. Za to wykonanie pudełka z kartami i ogólny wygląd pudełeczek - super.
  • Klany Kaledonii - super eurasek, widać inspiracje autora Terra Mysticą, ale jednocześnie są to jednak zupełnie inne gry. Podoba mi się krótka kołderka, mechanizm zakupów na rynku i zmiennych cen oraz zakręcone punktowanie za tereny na koniec rozgrywki. Różne startowe klany, zmienne żetony zamówień i portów powinny zapewnić sporą regrywalność. Mały minusik - zmieszczenie wszystkich elementów do pudełka bywa wyzwaniem, myślę też że planszetki graczy mogłyby być ciut większe, bo ikonki na nich są teraz strasznie małe (na starość będę musiała grać na pamięć :D )
  • Paryż. Miasto świateł - świetna dwuosobowa łamigłówka, bez planowania i odrobiny wyobraźni przestrzennej ani rusz. Pięknie zrobiona, a ponieważ kafelki terenu układamy w pudełku, można w nią grać praktycznie wszędzie. Chyba pojedzie z nami na wakacje :)
  • Splendor i Na skrzydłach - wrzucam pod jednym punktem, ponieważ zagrane tylko raz u znajomych. O Splendorze nie mam jakiś większych przemyśleń, nie pokochałam szczególnie, ale mogłabym zagrać jako filerek w przyszłości. Na skrzydłach byłam bardzo ciekawa, ze względu na skrajnie różne opinie. Gra mi się podobała, aczkolwiek zgadzam się, że losowość doboru kart ptaków jest tu posunięta tak daleko, że może komuś zupełnie rozwalić strategię. Szkoda, bo pozostałe elementy bardzo mi się podobały - zdobywanie pożywienia, różne cele co rundę, jajeczka jako waluta, mini programowanie w postaci układania ptaków na swojej planszetce i aktywowania potem ich zdolności. Kurczę, szkoda, że doboru kart ptaków nie rozwiązali trochę inaczej, np dając większy tor kart, ale ze zróżnicowanym kosztem za ich pobranie (coś jak kupowanie pracowników w Architektach Zjednoczonego Królestwa albo wybór kart z Cywilizacji Poprzez Wieki). Niemniej - chętnie zagram jeszcze raz.
  • Robinson Crusoe - znów zagrana tylko raz, na egzemplarzu znajomych, aczkolwiek teraz zastanawiam się też nad zakupem do swojej kolekcji. Nie będę się rozpisywać, bo w zasadzie dopiero pod koniec pierwszej partii wszystko pykło, zasady się spięły w całość i skończyłam chcąc zagrać jeszcze raz z tą całą wiedzą (niestety już nie mogliśmy, bo rozgrywka w 4 osoby, w tym 2 zupełnie nowe w grze, zeszła nam piekielnie długo). Wymagająca, stresująca gra, w którą koniecznie musimy znowu zagrać
Gra Miesiąca - Viticulture, za bardzo miłe godziny spędzone za znajomymi przy winku na tej grze. Podtrzymuję opinię, że to idealna gra na lato, ma w sobie coś sielskiego. Czekam z niecierpliwością na dodatek.

W lipcu przekonałam się też bardziej do Osadników Narodziny Imperium, a to dzięki trybowi solo, który przypadł mi do gustu. Szybki, odpowiednio angażujący zwoje i łatwy w obsłudze.
Awatar użytkownika
mat_eyo
Posty: 5599
Rejestracja: 18 lip 2011, 10:09
Lokalizacja: Warszawa / Łuków, woj. lubelskie
Has thanked: 784 times
Been thanked: 1226 times
Kontakt:

Re: Gra Miesiąca - Lipiec 2020

Post autor: mat_eyo »

To będzie długi post, już dawno takich nie było. Nie ma się czemu dziwić, lipiec był zdecydowanie najlepszym miesiącem nie tylko w tym roku, ale też od... lipca 2019. Ach te wakacje ;) 62 rozgrywki w 34 tytuły, najwięcej w Nidavellir i Tybor the Builder (po 6), Wiem Lepiej i Załoga (po 4) oraz Europa w 10 dni i 6. bierze (po 3).

Nowości:
- Tybor the Builder (+) Maleńka karcianka od Alexandra Pfistera. Połączenie draftu z lekką budową silniczka i kartami zagrywanymi na kilka różnych sposobów. Jak na niewielkie rozmiary jest tam całkiem sporo regrywalności (scenariusze) i kombinowania. We dwójkę można zagrać w 20 minut, a gra daje uczucie zagrania w "duże euro". Znakomity filer dla geeków.
- Chocolate Factory (+) W grze budujemy swoją fabrykę, w której będziemy produkować słodycze. Twist jest taki, że w każdej rundzie trzykrotnie uruchamiamy taśmę produkcyjną, co fizycznie przesuwa nam w fabryce kafelki z produktami i sprawia, że w danej chwili można je obrabiać tylko częścią modułów w fabryce. Trzeba sobie to poukładać w głowie, a i tak ciągle ktoś się mylił. Za wyprodukowane słodycze możemy wypełniać prywatne lub publiczne cele, na tych drugich ścigamy się po punkty na koniec gry. Całość podlana małym draftem w jasno modułów i personelu w każdej rundzie. Bardzo duże zaskoczenie, gra niesamowicie przypadła mi do gustu i od razu zaopatrzyłem się w swój egzemplarz.
- Haggis (+) Bardzo lubię klasyczne gry karciane, w dzieciństwie każde wakacje to było cowieczorne zagrywanie się z rodzicami w Remika czy Tysiąca. Jestem fanem Tichu, które ma dla mnie tylko jedną wadę - jest grą wyłącznie czteroosobową. Haggis jest równie fajny, ma swoje twisty i można grać zarówno w trzy jak i dwie osoby. Gdyby nie fakt, że jest bardzo ciężki do kupienia, to już miałbym go w mojej kolekcji.
- Patrician (+) Klasyczne, brzydkie euro o bardzo sprawnej mechanice. Niby bezlitosne area majority, a jednak w takim spokojnym, matematycznym eurowydaniu. Jest się nad czym zastanowić, trzeba kombinować, całość trwa szybko. Zawsze chętnie zagram.
- Wiem Lepiej (+) Bardzo dobra gra quizowa. Gramy w drużynach i poza samym faktem odpowiadania na pytania, możemy próbować przejmować pytania przeciwników. W dobrym towarzystwie jest sporo śmichu. Pytania nie są bezmyślnie przetłumaczone, a dostosowane do wiedzy Polaków. Bardzo dobry przedstawiciel gatunku.
- Cross Clues (+) Kooperacyjna wariacja na temat Tajniaków. Hasła ustawione w siatce, musimy podać podpowiedź, która nakieruje drużynę na tę konkretną kartę. W tle leci klepsydra, więć dochodzi presja czasu. Gra jest przyjemna, jednak wolałbym podzielić się na drużyny i zagrać w Tajniaków.
- Mykerinos (+) Kolejny euro klasyk i znów Area Majority. Dodatkowo budujemy własną punktację w trakcie gry. Znów nie ma się do czego przyczepić, bardzo solidna mechanika i zawsze chętnie zagram, jeśli ktoś zaproponuje.
- Boomerang: Australia (+/-) Draft kart i punktowanie w kilku kategoriach, w zależności od tego, co wybierzemy. Trochę za dużo rzeczy do śledzenia. Dużo więcej niż draft w tej grze nie ma, za to losowość potrafi dać w kość. Chyba wolę zagrać w Sushi Go, które robi podobne rzeczy, a w przyjemniejszy sposób.
- Załoga (+/-) Kolejna karcianka opierająca się na klasycznym braniu lew. Jednak tym razem w wersji kooperacyjnej, co w pierwszej chwili wywraca mózg na drugą stronę, ale zaskakująco dobrze działa. Bardzo duża regrywalność, choć oczywiście w zamkniętym, wąskim systemie. Wady? Poza byciem koopem dochodzi fakt, że od czasu do czasu można się naciąć i okazuje się, że po rozdaniu kart albo zagraniu pierwszej lewy wylosowane przed grą cele są niemożliwe do wykonania. Załoga jest w zasadzie tutorialem do klasycznych gier karcianych.
- Hard City (+/-) Spodziewałem się czegoś więcej. Miał być "mój pierwszy dungeon crawler" i trochę tak jest, jednak dla mnie było zdecydowanie za mało... wszystkiego. Takie to wszystko proste, poprawne, lekko nudnawe. Szumny system klatek filmowych to nic więcej, jak eventy, tylko odpalane w konkretnych momentach. Coś bardzo podobnego widzieliśmy choćby w Imperium Atakuje, ale tam te wydarzenia były przynajmniej zaskakujące dla graczy Rebelii. Niestety, Hard City mnie nie porwało (choć mechanicznie działa i nie ma się do czego przyczepić) i w mojej kolekcji na pewno się nie znajdzie, mimo wcześniejszych planów zakupienia.
- Glen More II: Chronicles (+/-) Znów klasyk, tym razem jednak w odświeżonych szatach. System zakupu/pobierania nowych kafelków i związana z tym kolejność ruchów jest genialny. Istotność przestrzennego układania kafelków ciekawa. Cała reszta sztampowa i lekko nudnawa. Wykonanie robi ogromne wrażenie, choć to w zasadzie jest dość prosta, szybka gra i w zestawieniu z tymi cechami, to czas rozkładania i sprzątania gry oraz jej rozbuchanie to lekki dramat. Nie prowało, choć są tam bardzo ciekawe pomysły.
- Szklany Szlak (+/-) Tak, w lipcu zdecydowanie klasyk na klasyku klasykiem pogania ;) Nasłuchałem się opinii, że Szklany Szlak jest jednym z lepszych tytułów Rosenberga, przez niektórych określany nawet tym najlepszym, więc bardzo chciałem spróbować. Cóż, spotkało mnie spore rozczarowanie. Kierat jest tyle cwany, co upierdliwy. Wybór kart na rundę i niepewność ile z nich uda się rozpatrzyć jest już wyłącznie upierdliwe. Nie bawiłem się dobrze i wiem, że do Szklanego Szlaku nie będę wracał. Rosenberg ma na swoim koncie zdecydowanie lepsze tytuły.
- Europa w 10 dni (+/-) Lekka, rodzinna gra o układaniu kafelków w odpowiedniej kolejności. Świetne do zagrania z młodzieżą szkolną, żeby opatrzyła się z mapą Europy. Sama rozgrywka nie jest zła, jednak los odgrywa ogromną rolę i nie jest niczym mitygowany. Dodatkowo Europa jest trochę gorsza od wersji USA, w którą grałem jakiś czas temu, głównie z powodu gorszych środków lokomocji i mniej czytelnej planszy.
- Włościanie (+/-) Sam zamysł mechaniczny ciekawy, jednak tworzenie tych łańcuszków nie dawało frajdy i satysfakcji. Nie ma tam większego wyzwania intelektualnego, jest za to losowość, która potrafi rozwalić plan. Tak bardzo poprawna, że aż nudna.
- Point Salad (-/+) Pomysł cwany, losowość sprawia, że grać na poważnie jest bardzo ciężko. Znam masę ciekawszych filerów.
- Spicy (-) Ta gra to czysty blef. Bez większego sensu, bez większej możliwości policzenia kart czy wyczucia przeciwnika. Za pierwszym razem bawi, kiedy ktoś niesłusznie oskarży nas o blef i weźmie górę karnych punktów, później już tylko irytuje.
- Amyitis (-) Ostatni w tym miesiącu klasyk i zdecydowanie najgorszy. Nudne, ciasne, upierdliwe. Każdy punkt trzeba grze wydrzeć, gracze muszą się bezsensownie narobić, żeby zebrać jakieś ochłapy. Cierpiałem w duszy od połowy partii, pod sam koniec byłem gotów wstać od stołu, co zdarza mi się niezmiernie rzadko. Niestety hasło nie padło, dograliśmy tego kasztana do końca i mimo wygranej, byłem szczerze zniesmaczony.
- Ruszyłbym na smoka (-) Ciężko to w ogóle nazwać grą. Miks blefu i wymyślania bzdurnych historyjek. Dzieciaki mają z tego frajdę, dorośli cierpią, bo niestety rozgrywka jest bezsensownie długa.

Na stole wylądowały też dwa dodatki:
- Unrest do Nations: The Dice Game (+/-) Niczego nie psuje, ale też niewiele zmienia. Spodziewałem się bardzo dużo, ale ani zielone kostki, ani asymetryczne frakcje nie robią dużej różnicy. Paradoksalnie najfajniejszym elementem dodatku jest mała rzeczy, czyli nowy rodzaj przerzutu kości, który pozwala od razu wykonać ruch, bez tracenia kolejki. Zmienia sporo w rytmie rozgrywki, jest na wagę złota i dodaje ciekawe decyzje. Ogólnie kościane Nations jest bardzo dobrą grą już bez dodatku, więc jest on całkowicie opcjonalny.
- Zwierzaki do Domku (+/-) Dziwny dodatek. Z jednej strony daje kolejne źródełko punktów i sprawia, że wybór kart nie jest już taki prosty. Daje też ostatniemu graczowi możliwość wpłynięcia na wybory poprzedników. Z drugiej strony trochę wydłuża rozgrywkę, bo w każdej rundzie, zanim zaczniemy wybierać karty, jedna osoba musi się zastanowić i umieścić gdzieś żeton. Klasyczne "not great, not terrible" ;)



Stali bywalcy:
- Zamki Burgundii, Labirynt - Wojna z Terroryzmem, Circadians: First Light, Clinic Deluxe Edition, Endeavor, Maracaibo, Terraformacja Marsa, Domek, Nations: The Dice Game.

Powroty:
- 6. Bierze, Lockup: A Roll Player Tale, Bora Bora, Carson City, Spirit Island.


Wyróżnienia:

Nowość miesiąca: Mimo ogromnej liczby nowości, pod uwagę brałem tylko dwie gry. Chocolate Factory to bardzo fajny euras wagi średniej, z ciekawym systemem poruszania taśmy produkcyjnej, jednak postanowiłem wyróżnić Tybor the Builder. Gra się błyskawicznie, ale rozgrywka daje satysfakcję. Obecnie jeden z moich ulubionych eurofilerów. Pfister to jednak jest kawał projektanta!

Gra miesiąca: Kolejny ciężki wybór, bo na stole pojawiały się takie tuzy jak Terraformacja Marsa i Labirynt czy ciężary typu Clinic czy Maracaibo. Nadal wyśmienicie bawię się przy Nidavellirze, który jest największym zaskoczeniem od dawna, jednak o włos wyprzedziła go w tym miesiącu Bora Bora. Znakomita gra Stefana Felda, jedna z trzech jego wybitnych dzieł. Znakomita partia, które na długo zostanie mi w pamięci. Od początku założyłem sobie plan, który wykonałem co do joty. Udało się wykręcić bardzo zacne 160 punktów, niestety jeden z przeciwników zdobył 3 więcej. Zdecydowanie zbyt rzadko grywam w Borę w stosunku do Trajana i Zamków Burgundii.

Rozczarowanie miesiąca: Trafiły mi się w tym miesiącu trzy srogie kasztany, jednak nie miałem z nimi związanych żadnych oczekiwań. Takowe posiadałem wobec Szklanego Szlaku i dosyć mocno się zawiodłem. Mechanicznie to wszystko jest zgrabnie spięte i rozumiem, co może się ludziom w tej grze podobać. Do mnie jednak w ogóle nie przejawia i zdecydowanie bardziej irytuje niż bawi. A już stawianie tej gry ponad Ucztą dla Odyna to żart, dodatkowo z tych słabych.

Wydarzenie miesiąca: - Dziewięciodniowy wyjazd nad polskie morze. Pogoda była jaka była - na plaży byłem dwa razy, z czego raz udało się rozebrać do kąpielówek. Na szczęście pojechałem z planszówkową ekipą, więc czas mijał nam na łupaniu w gry. Żona średnio wypoczęła, ja bawiłem się świetnie :) Wystarczy powiedzieć, że z 62 partii w całym miesiącu, 48 miało miejsce na wspomnianym wyjeździe.
Ostatnio zmieniony 01 sie 2020, 22:23 przez mat_eyo, łącznie zmieniany 3 razy.
Awatar użytkownika
bobule
Posty: 1008
Rejestracja: 21 wrz 2017, 22:09
Has thanked: 45 times
Been thanked: 207 times

Re: Gra Miesiąca - Lipiec 2020

Post autor: bobule »

mat_eyo pisze: 01 sie 2020, 15:17 - Haggis (+) Bardzo lubię klasyczne gry karciane, w dzieciństwie każde wakacje to było cowieczorne zagrywanie się z rodzicami w Remika czy Tysiąca. Jestem fanem Tichu, które ma dla mnie tylko jedną wadę - jest grą wyłącznie czteroosobową. Haggis jest równie fajny, ma swoje twisty i można grać zarówno w trzy jak i cztery osoby. Gdyby nie fakt, że jest bardzo ciężki do kupienia, to już miałbym go w mojej kolekcji.
Zawsze myślałem, że Haggis to gra typowo na 2-3 osoby, również BGG nic nie mówi na temat możliwości grania w 4 osoby :P
Niemniej gra jest spoko, można poznać zasady na BGA. Tylko z kupnem faktycznie może być kłopot ;)
Awatar użytkownika
mat_eyo
Posty: 5599
Rejestracja: 18 lip 2011, 10:09
Lokalizacja: Warszawa / Łuków, woj. lubelskie
Has thanked: 784 times
Been thanked: 1226 times
Kontakt:

Re: Gra Miesiąca - Lipiec 2020

Post autor: mat_eyo »

Dzięki za zwrócenie uwagi, oczywiście miało być "zarówno trzy, jak i dwie osoby" ;) Tak to jest, jak się pisze ścianę tekstu i nie przeczyta tego dwa razy przed publikacją :D
Awatar użytkownika
Beowulfik
Posty: 274
Rejestracja: 30 sie 2019, 21:16
Has thanked: 204 times
Been thanked: 31 times

Re: Gra Miesiąca - Lipiec 2020

Post autor: Beowulfik »

m_marple pisze: 01 sie 2020, 14:48
  • Charterstone - pierwsze legacy w jakie grałam, 3 rozgrywki za nami Specjalnie wybrałam ten tytuł, bo podobała mi się wizja legacy euro, bez kooperacji. Muszę jednak przyznać, że legacy nie będzie chyba ulubionym z moich gatunków. Rozumiem co wielu w nim urzeka (poczucie przygody, niewiadomej, zmienne warunki gry etc), ale mnie jednak trochę męczy obsługa, która wytrąca mnie z rozgrywki. Plus chyba preferuję stałe zasady (ewentualnie z wariantami), które pozwalają mi na wyciągnięcia pudełka z myślą: "Ok, wiemy jak to działa, zaczynamy zabawę". Sama mechanika w Charterstone też mnie wybitnie nie urzekła. Myślę, że będziemy sobie wracać co jakiś czas i powoli kończyć kampanię, ale bardzo nas nie ciągnie. Za to wykonanie pudełka z kartami i ogólny wygląd pudełeczek - super.
Imho pierwsze 3 rozgrywki są w "Charterstone" co najwyżej średnie, ale potem jest coraz lepiej. A jak wszystkie elementy w pewnym momencie "chwycą", gra jest fantastyczna. :)
jakmis83
Posty: 1176
Rejestracja: 22 maja 2015, 14:31
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 130 times
Been thanked: 141 times

Re: Gra Miesiąca - Lipiec 2020

Post autor: jakmis83 »

Wojna o Pierścień - oprócz rozgrywki dwuosobowej, doszła gra na trzech. Dla gracza grającego przeciw dwójce jest to trudne wyzwanie.

Viticulture EE - dobra, ale konieczna jest Toskania. Kolega udowodnił, że można wygrać grę, nie robiąc nic w swoim gospodarstwie...
Moje Gry
Jeśli nie wiesz, jak masz zagrać, poczekaj, aż twojemu przeciwnikowi przyjdzie do głowy jakaś idea. Możesz być pewny, że będzie to idea fałszywa.
Siegbert Tarrasch
Awatar użytkownika
seki
Moderator
Posty: 3358
Rejestracja: 04 gru 2016, 12:51
Lokalizacja: Czapury/Poznań
Has thanked: 1115 times
Been thanked: 1282 times

Re: Gra Miesiąca - Lipiec 2020

Post autor: seki »

Miesiąc lipiec dość standardowy. Zagrane 30 partii w 13 tytułów. Najwięcej partii genialny KLASK ale z uwagi na szybkość rozgrywki i rodzaj gry to nie dziwi.

Grane było:
Spoiler:
Oprócz powyższego najwięcej partii zaliczyły Innowacje. Pierwszy raz zetknąłem się z tym tytułem rok temu. Wtedy nie zachwycił. A obecnie? Przeleżał na półce sporo miesięcy. Z uwagi na kompaktowość wziąłem na wakacje rodzinne i...? Nie, nie poklócilismy się. A kto grał ten wie, że wcale nie było to łatwe. W każdym razie był to najchętniej grany tytuł na wakacjach. Po 6 partiach zaczynam dostrzegać ciekawe synergie i strategie. Nadal bywają zaskakujące wyniki (np jedna karta "bioinżynieria" dała mi zwycięstwo choć skazany byłem na porażkę) ale gdzieś już widać jak grać by zwiększyć własne szanse. Ocena to nadal 6.5/10 ale z tendencją zwyżkową. To prawda, że świadoma gra w ten tytuł pojawia się dopiero co najmniej po kilkunastu partiach. Mam nadzieję, że będzie mi to dane.

Oprócz tego wakacyjnym hitem jak zawsze był niezastąpiony Blueprints. Świetny rodzinny tytuł, nigdy nie odmówię. Zabawa w budowanie z kostek ze sprytynym mechanizmem punktowania zmuszającym do ciągłego obserwowania przeciwników i psucia im szyków. Proste, szybkie, przyjemne, z efektem budowania a jednocześnie ciekawą interakcją. Od lat 8/10.

Z nowszych tytułów na moim stole pojawił się Zombie Kidz Ewolucja. Kolejny miesiąc z rzędu bawi nie tylko dzieciaki. To zasłużony nr 1 bgg w grach dziecięcych. 8/10

Z nowszych tytułów (wydanie PL) kolejny miesięc z rzędu grałem w Londyn. Niestety w tym przypadku była to ostatnia partia bo gra powędrowała na sprzedaż. Wygląd gry bardzo do mnie przemawia. Jest bardzo estetycznie. Mamy sprytny mechanizm biedoty i wpływu wielkości dzielnicy na jej poziom. Jest to oryginalne ale gra jest zbyt powtarzalna, i co gorsza bez ciekawych kombinacji między kartami. Jeśli chodzi o tableau bulding to zdecydowanie więcej ciekawych rzeczy na stole dzieje się w Terraformacji Marsa, Everdell, a nawet w Na skrzydłach (które również jakiś czas temu wyleciało z kolekcji). Mimo wszystko to niezła gra, ale dla mnie gorsza od w/w. 7/10

Po raz pierwszy na stole pojawiło się:
Poprzez wieki - mała, w teorii sprytna gra zawierająca jeśli dobrze pamiętam zaledwie 18 kart. Niestety gra mi się nie spodobała. Wybór optymalnej karty z 5 dostępnych na ręce jest zbyt oczywisty by dawał satysfakcję. 5/10

Sentinels of theMultiverse - o matko, jak ta gra mnie zaintrygowała. Jeśli znacie Aeons end i Marvel Champions to Sentinels to podobna kategoria gry czyli karcianka, w której mamy szereg superbohaterów walczących z bossem. My zadajemy mu obrażenia, on zadaje nam, on wystawia miniony, różne platformy, ochrony itp, i my walimy w niego czym popadnie, szukamy najlepszych kart i chronimy kolegów. Mam wrażenie, że Sentinels jest wzorem dla twórców Marvel Champions. Mamy tu wiele wspólnego. Dużo zaawansowanych graczy żałuje, że Marvel nie ma bardziej rozbudowanych mechanizmów. Te osoby powinny właśnie sięgnąć po Sentinels. Mamy ok 10 rodzajów ataku np. fire, cold, itd mamy dużo ciekawych efektów kart, są one bardziej rozbudowane od tych z Marvela. Regrywalność podstawki jest bardzo duża. Oprócz licznych superbohaterów (ciekawie stworzonych) mamy kilku bossów i kilka środowisk w jakich przyjdzie nam grać. Wszystkie elementy można dowolnie zmieniać i np grać tymi saymi bohaterami, z tym samym bossem ale za każdym razem w innym środowisku. Fajna komiksowa kreska. Poziom trudności jest wysoki. Na najłatwiejszym bossie i środowisku na 3 partie, przegrałem dwukrotnie. Trzeba nauczyć się gry i nie przychodzi to łatwo. Wadą może być duża ilość efektów jakie trzeba śledzić i pilnować momentu na ich zastosowanie (liczne fazy gry). Na początek 8/10 z szansą na wzrost oceny po lepszym poznaniu gry.
Awatar użytkownika
Szewa
Posty: 866
Rejestracja: 10 sie 2016, 12:33
Has thanked: 353 times
Been thanked: 501 times

Re: Gra Miesiąca - Lipiec 2020

Post autor: Szewa »

Spoiler:
Najwięcej grana: Gra o Tron LCG
Powód jest prosty, ironthone.net. Można szybko rozegrać partię ze znajomym przez internet, a apka sama pilnuje kiedy co można odpalić.
GoT lcg jest dobrą grą, ale czuje, że nie zostanie w moim top10 zbyt długo i spadnie. Dlaczego? Gra posiada dobrą mechanikę, super klimat, czasami daje mega satysfakcję z odpowiednio zagranych kombinacji kart, ale także momentami jest ogromnie frustrująca, szczególnie w przypadkach gdzie jedna karta przeciwnika może wywrócić wszystko i skazać Cię na porażkę. Na chwilę obecną poziom satysfakcji czerpany z gry jest większy niż frustracja i złość.

Największe zaskoczenie: Sagrada
Jak Azula uważam za jedną z nudniejszych gier ever i stawiam go na równi z Monopoly, tak Sagrada mnie pozytywnie zaskoczyła. Jest to szybka, przyjemna gra, która pozwala się dobrze bawić. Na pewno będzie jeszcze wpadać na stół.

Powrót: Posiadłość Szaleństwa
Gra wróciła na stół po 4 latach nieobecności i skradła wieczór. Satysfakcja i zadowolenie wynikające ze spędzenia prawie 4 godzin nad scenariuszem (mimo przegranej) sprawiła, że już dokupiłem dodatek i grzebie przy figurkach, aby wyglądały lepiej.
Gra dużo lepsza mechanicznie jak i klimatycznie niż Podróże przez Śródziemie.
Top10:
1. A Song of Ice & Fire 2. Wojna o pierścień 3. Dominant Species 4. Brass: Birmingham 5. A Game of Thrones 2ed 6.Pax Renaissance 2ed 7. Tyrants of the Underdark 8. Zombicide:2nd 9. Empires: Age of Discovery
Honorowa: Lotr LCG
Awatar użytkownika
Bartoszeg02
Posty: 564
Rejestracja: 25 mar 2009, 21:35
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 172 times
Been thanked: 43 times

Re: Gra Miesiąca - Lipiec 2020

Post autor: Bartoszeg02 »

To może i ja po raz pierwszy się wypowiem :)

Feudum - Podejście pierwsze; jak dla mnie to był to totalny rollercoaster. Kiedy rozkładaliśmy grę i na szybko przypominaliśmy sobie zasady to byłem szczerze przerażony... tego wszystkiego było tak bardzo dużo. Natomiast sama rozgrywka okazała się naprawdę bardzo przyjemna, bardzo płynna i bardzo satysfakcjonująca. To było naprawdę super kiedy we 3 mogliśmy odkrywać tą grę i jej możliwości. Możliwość punktowania na wiele różnych sposobów - dla mnie miodzio.
> 5/5 chociaż myślę że pogramy w nią jeszcze kilka razy i jak odłożę ją na rok czy dwa do szafy to już się nam nie będzie chciało ogarniać na nowo zasad i pójdzie pod młotek.

Teotihuacan - Podejście pierwsze; tutaj kompletny zawód i rozczarowanie... a dziwne bo gra pod względem mnogości opcji nieco zbliżona do pozycji wyżej. Z tą różnicą że ta mnogość w Teotihuacanie mnie jakoś tak kompletnie stłamsiła; kombinowanie, planowanie i obliczanie wprzód było strasznie męczące. Jak dla mnie trochę trochę za bardzo na siłę rozwinięty do granic możliwości Tzolkin, który to był grą bardzo przyjemną i którego bardzo lubię.
> 1/5 ocena brutalna ale takie mam odczucia po rozgrywce... gra mnie wymęczyła i wyczekiwałem z utęsknieniem końca gry. Lubię ciężkie euro (co widać po ocenie feudum powyżej) ale tutaj nie wiem.. coś nie zagrało. Może miałem zły dzień? Kto wie - postaram się dać grze jeszcze jedną szansę.

Arkham Horror Lcg - rozegraliśmy we 3 trzy pierwsze scenariusze przerwanego kręgu i bawiliśmy się świetnie. Gra ma super klimat + bardzo przyjemną mechanikę, zmuszającą grających do myślenia i aktywnego analizowania sytuacji na stole. Jedna z lepszych gier ameri jak dla mnie.
> 5/5 już się nie mogę doczekać kolejnego spotkania i kolejnych scenariuszy, aczkolwiek tutaj zaznaczę że mam dobrą drużynę do grania w tego typu gry.

Terraformacja marsa - grałem z ludźmi mało planszowymi w wariancie bez ery korpo. Mimo że grałem już wiele razy w Marsa i nie wyobrażałem sobie rozgrywki np. bez preludium to bawiliśmy się naprawdę nieźle. Trudność zasad była taka akuratna więc rozgrywka szła do przodu bez dłuższych pauz na dopowiadanie zasad.
> 4/5 oceniam oczywiście wariant najbardziej okrojony. Z dodatkami zasłużone 5/5

Podróże przez Śródziemie + dodatek cieniste ścieżki - rozgrywałem z bratem we 2. Rozgrywka bardzo przyjemna. Najbardziej cieszą mnie nowe postacie i profesje, które w mojej opinii wymagają więcej pomyślunku niż te z podstawki (szczególnie Gandalf). Fabuła nieco lepiej niż w podstawce. Na ten moment bardzo na +.
> 4+/5 zobaczymy czy ocena się utrzyma do końca kampanii :)
Awatar użytkownika
nimsarn
Posty: 306
Rejestracja: 04 lis 2005, 16:54
Lokalizacja: Z buszu! W centrum Zielonej Góry
Has thanked: 502 times
Been thanked: 174 times

Re: Gra Miesiąca - Lipiec 2020

Post autor: nimsarn »

Najdłuższy miesiąc - ubogi i krótki :shock:

Nowości:
Lords of Waterdeep (+) - Jak dla mnie bańka - wiele spodziewam się po grze o której tak wiele dobrego z każdej strony słyszałem, ale okazała się całkiem przeciętna ot zbieranie kolekcji z tematem żyjącym jakoś obok mechaniki - tak naprawdę to w tej grze temat żyje równocześnie z mechaniką ale jakoś oddzielnie :| ;
Endeavor: Age of Sail (++) - pomyśleć że kiedyś brałem tą grę za euro... Strasznie wredne i szybkie area-control z gatunku, tych co się bardzo szybko ogarnia zasady, aby następnie grać wygraną (!) swoją i innych - co przyznaję niekoniecznie mi podchodzi;
Fief: France 1429 (+++) - Gwiazda ta świecić nam będzie na firmamencie po wiek wieków! Jedna z "żyjących" skamieniałości świata gier i jeszcze jeden dowód na to że wystarczy dać człowiekowi władzę a wyjdzie z niego gad. Naprawdę świetnie się przy tej grze bawiłem jako gracz i jako historyk - Jeśli maiłbym wybierać kandydata na grową lekturę szkolną, to byłby właśnie Fief!

Stali bywalcy:
Artefakty Obcych (+++) - Tylko raz trafiła na "stół" (graliśmy jak zwykle na dywanie), ale jak widać ta gra jak wino z wiekiem/stażem nabiera smaku;
Stwory z obory (++) - przyjemnie, choć już bez "Wow" - zdecydowanie przydało by się więcej kart, bo za często zaczynają się powtarzać;

Powroty:
Railroad Revolution (+++) - wszystkie rozgrywki w wersji +0 (500/500/1000) - tej oficjalnej. Wciąż nie rozumiem czy "łatka" ta jest konieczna, ale też gry nie psuje i dodaje trochę bardziej wyrazistego smaku;
Zaginiona Ekspedycja (+) - z perspektywy czasu, oceniam że: gra ta, przy całej swej szorstkość, oferuje za mało przyjemności;
Apacze i Komancze (+) - euraskowe area-control w czystej formie - nie dla gry w dwójkę z bliską osobą;
Bretagne (++) - niewybaczający worker dający dużo satysfakcji z budowania (latarni). Zwiększyłem ilość inżynierów jako zamiennika stosując mini mepli z Caracassonne i widać poprawę;
Marco Polo (++) - Czy jest coś czego jeszcze nie powiedziano o tej grze - takie stare buty;
Sen (++) - mila imprezówka "Masz kotka - Kra kra"...

Gra miesiąca:
Jak zauważyliście miałem trzy typy ale z uwagi na liczbę rozgrywek nominację tę musze przyznać Railroad Revolution, które dobrą grą jest i basta ;)
Awatar użytkownika
lotheg
Posty: 795
Rejestracja: 11 paź 2017, 10:25
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 271 times
Been thanked: 276 times

Re: Gra Miesiąca - Lipiec 2020

Post autor: lotheg »

W lipcu 13 rozgrywek w 10 gier, całość zajęła 28 godzin czystej gry.

Nowości:
Scythe - 8/10 - co prawda miałem okazję zagrać w Scythe 1 raz wcześniej, ale było to ponad 2 lata temu, więc zakwalifikuję grę do nowości. Rozgrywka 4 osobowa, która była bardzo satysfakcjonująca i nie wcale się nie dziwię popularności tej gry.
Great Western Trail - 8/10 - podobna sytuacja jak ze Scythe. Grałem raz, było to ponad 2 lata temu. Ta gra jest przykładem, że tłumaczenie ma duże znaczenie - przy poprzedniej rozgrywce było ono na kiepskim poziomie i niestety odbiło się to wrażeniach z gry, teraz było już bardzo dobrze i u mnie od razu też bardzo dobrze gra zaskoczyła :)
Blood Rage - 7,5/10 - w końcu wypróbowałem kolejny klasyk i bawiłem się naprawdę dobrze :)
Pointree - 7/10 - pierwsza wypróbowana wykreślanka z kampanii grotwórcy i wrażenie zrobiła dobre, nastraja do poznania kolejnych.

Stali bywalcy:
Lignum - 9/10 - ten rok jest na razie rokiem Lignum. Ostatnia rozgrywka to pierwszy raz wypróbowanie wariantu taktycznego i czuję, że więcej testów tego wariantu przede mną.
Vinhos - 9/10 - powrót po paru miesiącach. Wersja oczywiście z bankiem. Zawsze sprawia przyjemność mimo, że nie jestem najlepszym graczem w Vinhosa.
Flamme rouge - 8,5/10 - ocena troszkę spadła po ostatniej grze 4 osobowej z jednym botem. Chyba jednak lepiej grać w 5 albo 6 żywych osób. Acha, oczywiście jak FR to tylko w wersji min. 3 etapowej.
Welcome to - 8/10 - zawsze chętnie jako fillerek
Plażing - 8/10 - tak samo jak Welcome, chętnie jako fillerek
Coloma - 7/10 - tu też ocena spadła w porównaniu do 1 rozgrywki jakiś czas temu. A to ze względu na ilość graczy - pierwsza gra była na 4 osoby i byłem naprawdę baaardzo pozytywnie zaskoczony, a ostatnia na 5 osób cierpiała na downtime, wszystko było bardziej losowe i ciężko coś zaplanować.


Gra miesiąca: Lignum.
Kanban to najlepszy Vital, a Trajan jest lepszy od Zamków.
Wishlista
Awatar użytkownika
BOLLO
Posty: 5217
Rejestracja: 24 mar 2020, 23:39
Lokalizacja: Bielawa
Has thanked: 1075 times
Been thanked: 1683 times
Kontakt:

Re: Gra Miesiąca - Lipiec 2020

Post autor: BOLLO »

Lipiec u mnie słaby i raczej taka prognoza będzie aż do października ze względu na mnogość spraw w prawdziwych życiu.
Ale coś tam udało się pograć.
Łącznie zagrałem 14 parti w 8 gier.

7 cudów pojedynek 1x....nęci mnie żeby kupić ten polecany Panteon który podobno w tej grze dużo dodaje. Ktoś poleca?
X-wing 5x. Mój jedyny aktualnie bitewniak. MIałem w kosyku całą flote skamów wrzucone ale wyszła kwota 980pln więc po namyśle zrezygnowałem z nich i zakupiłem za to poszukiwanego K-Winga (zaoszczędzoną) kasę wydam oczywiście na planszówki...to się nazywa prawdziwe oszczędzanie prawda :mrgreen:
Takenoko 2x. Nadal uważam że to bardzo dobra gra.
Dzień Bobry 1x
Robinson Crusoe 1x. To nic że znowu przegraliśmy. Dzięki tej grze wkreciłem w planszówki nowego bardzo obiecującego gracza(a raczej graczkę...nie mylić z tą na działkę)
Terraformacja Marsa 1x. Ehhhh kolejna wygrana...2 punktami ale wygrana. Gizmo wyzywam cię na pojedynek!
Wyprawa do Eldorado 1x. Od tej gry wszystko się zaczęło z zajawką więc raz na jakiś czas jestem tej grze winny partyjkę i za każdym razem nie żałuję.

Gra miesiąca X-wing 1.0. Nie chodzi o samo granie i turlanie kośćmi ale o wcześniejsze budowanie eskadr, kminienie co wsadzić a co nie? A może inny statek? A może wogóle przebudować całosć? Przypominają mi się wówczas czasy jak składałem deczywa do MTG...grania było 30min a składanie kilka dobrych dni. Tu jest podobnie. W X-wingach nawet mi nie przeszkadza ze rozłożenie i złożenie gry zajmuje jakieś 30min. Przynajmniej podotykam sobie jeszcze modele i kartoniki...znaczniki i miareczki. Szkoda tylko że wyszło 2.0 bo ja nie mam zamiaru ani konwertowac ani kupowac z nowej wersji. Zostaję wierny 1.0 do końca.
Awatar użytkownika
upadly_bankowiec
Posty: 251
Rejestracja: 11 lis 2018, 13:48
Has thanked: 58 times
Been thanked: 122 times

Re: Gra Miesiąca - Lipiec 2020

Post autor: upadly_bankowiec »

U mnie bardzo mało rozgrywek w lipcu - tylko 9 partii w 7 różnych tytułów. Jednak nad planszą spędziłem aż 23 godziny, co wskazuje że gry były naprawdę miodne. Grałem w Scythe, minikampanię w Clanka, Wojnę o Pierścień, Twilight Imperium, Posiadłość Szaleństwa, Small Worlda i Zimną Wojnę.

Pomimo tak zacnej konkurencji, moją gra miesiąca zostaje Zimna Wojna. Partia którą rozegraliśmy była epicka, do 4 tury licznik punktów stał na 0, a w piątej udało mi się dobić do 20. Przeciwnik wyciągnął 4 karty kulminacji na rękę... Co ciekawe, ja nie miałem żadnej kulminacji przez całą grę.

Miejsc kolejnych nie wybieram bo za dużo musiałbym się zastanawiać. Powiedzmy, że ex aequo Clank, Wojna o Pierścień i Twilight.
Mój kanał na youtube na którym możesz poznać/przypomnieć sobie zasady gier.
Awatar użytkownika
Tachion
Posty: 423
Rejestracja: 24 sty 2019, 00:16
Lokalizacja: Łódź
Has thanked: 168 times
Been thanked: 207 times

Re: Gra Miesiąca - Lipiec 2020

Post autor: Tachion »

W lipcu za dużo grane nie było, ale udało się ugrać parę ciekawych partii.
NOWOŚCI:

Disney Villainous: Evil Comes Prepared
- dzięki uprzejmości znajomego udało mi się wreszcie ograć jedną z gier z serii. Mechanicznie wiedziałem czego się spodziewać, tematycznie też wypadło fajnie. Generalnie trochę pogmatwane zasady - kazdy gracz ma inny cel i sposób gry. Całość bardzo losowa, ale ogólnie przyjemna. 6.5/10

Heroes of Land, Air & Sea - z miejsca jedna z moich ulubionych gier. Praktycznie wszystko z KS kupione na promocji. Partia na 2 i 3 osoby. Zaplanowane kolejne juz w pełnym składzie. RTS na planszy. Gra jest prosta, szybka i super wydana. Drobne problemy z odkrywaniem tokenów eksploracji bez problemu jej wybaczam. Póki co w przypływie euforii 9.5/10

Imperial 2030 - partia na 6. osób w niecałe 3h. Z początku nie do końca załapałem cel gry, bo wpadłem na partię nieprzygotowany, ale pod koniec juz wszystko dzialalo. Szkoda było nie kupic na ostatniej promocji takze czekam na kolejne partie. 7/10

Roll Player + Potwory - Nie spodziewałem się, ze gra mi tak siądzie. Grane 5 partii. Losowanie postaci w Baldursach jednak na coś sie przydało. 8.5/10

Star Trek: Ascendancy - partia na 3. osoby. Duzy downtime, brak klimatu. Gra niczego nie urywała, ale z chęcią zagram kolejny raz inną frakcją. 7/10

POWROTY:


Brzdęk - wprowadzanie świezaka w swiat planszowek. 9/10

Szarlatani z Pasikurowic - przyjemny filler na 1h. 7.5/10

Everdell - gra czerwca. Zdecydowana topka moich tytulów. 2 partie 4-osobowe. Minimalnie wiekszy downtime, ale gra dalej mega. 9.5/10

NOWOŚĆ MIESIĄCA:

Heroes of Land, Air & Sea. Warcraft to Warcraft w końcu. Jak mozna nie lubic

GRA MIESIĄCA:

HoLAS jak wyzej.
Awatar użytkownika
Dianne
Posty: 168
Rejestracja: 15 kwie 2020, 08:49
Lokalizacja: Gdańsk
Has thanked: 61 times
Been thanked: 87 times

Re: Gra Miesiąca - Lipiec 2020

Post autor: Dianne »

U mnie w lipcu 36 partii w 14 gier.
Spoiler:
Zaczynając od nowości: Spontaniczny zakup Maracaibo okazał się być świetną decyzją mojego faceta, który trochę postawił mnie przed faktem dokonanym. Jednak po bojach jakie z nim stoczyłam o kupno GWT, miło zaskoczył mnie tą niespodzianką w postaci kolejnej gry Pfeistera. 6 partii i w każdej znajdowaliśmy dla siebie coś innego. Jako że odkąd wróciłam do Gdańska mieliśmy sporo nowości do ogrania to uważam te 6 partii za świetny wynik.
Kupno Viticulture było już naszą wspólną decyzją, chociaż nad tym myśleliśmy dłużej. Zdaje się, że łatwiej nam wydać więcej pieniążków na suchszego, grubszego euraska niż na taką prostą popykajkę jak Viticulture. Na szczęście przyjęło się. Mam plany odpalić to moim przyjaciółkom jak nas odwiedzą nad morzem ;) 2 partie to tak akurat jak na nas.
Nowością w naszej kolekcji była też Agricola. Trochę sentymentalna podróż mojego faceta do czasów mlodości, kiedy to podobno wszyscy w Agricolę się zagrywali. Dla mnie ta pozycja trąci myszką i nie siadam do niej zbyt chętnie. Myślałam, że hodowanie owiec będzie totalnie moją rzeczą, a tymczasem gram w tę grę od niechcenia... i wygrywam też od niechcenia :P
W Zamki Burgundii - kolejną nowość - również 2 partie. Kiedyś graliśmy na egzemplarzu znajomych jeszcze w starą edycję. Odżegnuję się od marudzenia - mnie edycja Big Box w pełni satysfakcjonuje wizualnie, niczego więcej od tej gry nie wymagam. Grywalność jest super. Specjalnie pod Zamki kupiliśmy sobie wieżę do kości w kształcie - nomen omen - wieży. Rzucamy na raz wszystkimi kośćmi i jesteśmy bardzo zadowoleni z tego rozwiązania.
Red Light - A Star is Porn - to nasza pierwsza anglojęzyczna gra w kolekcji. Jako że obydwoje lubimy klimaty 18+ to ta gra kupiła nas od pierwszego zobaczenia. Po dość oględnych poszukiwaniach postanowiliśmy sprowadzić ją sobie ze Stanów i teraz dumnie zdobi naszą półkę. Po dwóch rozgrywkach stwierdzamy, że w przypadku tej gry nie ma co rozmawiać o balansie i grywalności. Można w nią popykać dla rozrywki, oczywiście, może nawet w gronie imprezowym sprawdziłaby się lepiej. Natomiast jako coś dla dwóch osób chcących zagrać w karciankę ta gra nie ma najmniejszego sensu. No chyba że jakiś home rule traktujące Red Lighta jako grę wstępną ewentualnie uratowałby ten tytuł ;)
Kolejną z nowości - i kolejną sentymentalną wycieczką mojego faceta - jest Star Realms. Syndrom jeszcze jednej partii mocno co widać po liczbie rozgrywek (7) wykręconych w sumie w przeciągu ostatniego tygodnia lipca. Ja ogólnie średnio lubię karcianki, deck building w sumie też nie sprawia mi większej przyjemności, ale czego się nie robi z miłości. Ostatecznie to ja rozkładam kolejną partię po zakończeniu poprzedniej, więc może to po prostu wrodzona przekora ;)
Nowością na naszej półce jest też Kolej na Północ - dodatek do Great Western Trail. O ile w wypadku innych gier planszowych często mam mieszane uczucia w stosunku do dodatków, o tyle tutaj po dwóch rozgrywkach w GWT z dodatkiem wiemy, że nie wyciągniemy tej gry na stół nigdy więcej bez niego (przynajmniej grając na 2 osoby). Ktoś na forum napisał mi, że GWT z gry świetnej robi się grą genialną. Nie wiem czy potrafię się odnieść do tego stwierdzenia, ale na pewno minimalne urozmaicenie rozgrywki dwuosobowej wyszło tej grze bardzo na plus. Udaje nam się dzięki dodatkowi szybciej przewinąć głównego decka i dużo więcej korzystamy z krówek, które kupujemy. Bez dodatku często gra kończyła nam się w momencie, kiedy kończyły się krowy w głównej talii. Teraz problem się rozwiązał. Możliwe natomiast, że to też kwestia tego, że zaczęliśmy bardziej mielić rękę ;) Więc pewnie to po części zasługa naszego większego ogrania, a po części dodatku ;)

Grą kupioną już jakiś czas temu, ale którą w tym miesiącu ogrywaliśmy po raz pierwszy były Opowieści Niesamowite czyli dodatek do Robinsona Crusoe. Przeszliśmy cały właściwie nie ściągając gry ze stołu i po tym evencie mamy dość przygód na przeklętej wyspie na jakiś czas. Został nam jeszcze HMS Beagle do ogrania.
Jeśli liczyć razem to rozegraliśmy w sumie 9 rozgrywek w Robinsona Crusoe co uplasowałoby go w zasadzie na 1 miejscu zestawienia tego miesiąca.
Oprócz powyższych w lipcu powróciły na stół epizodycznie Azul, Londyn, Karmaka, GWT i Terraformacja Marsa. Udaje się nam więc nie zapominać o starszych tytułach w obliczu wciąż przybywających nowości.

Co zostanie więc GRĄ MIESIĄCA LIPCA?
Parararam... Maracaibo! Nasze pierwsze euro z kampanią, w ogóle nasza pierwsza kampania ever, kolejny Pfeister kolejny raz wysoko w moim serduszku. Właściwie jak już go wyciągnęliśmy na stół to leciały co najmniej dwie rozgrywki. Gdyby jeszcze dało się minimalnie skrócić czas set upu (zapewne insert rozwiązałby nasz problem)... Ale i tak, gra jest cudna. Jesteśmy na etapie badania różnych strategii, grę cały czas poznajemy, no i oczywiście jeszcze dużo rozgrywek do końca kampanii nam zostało.

Na chwilę obecną wszystkie tytuły na naszej półce mamy mniej czy bardziej ograne. Co planujemy w sierpniu? Zamówiliśmy ostatnio Nippon. Grę, która zdawało mi się, że jest już nie do kupienia, ale udało się jeszcze wyłowić gdzieś egzemplarz. Zdaję sobie sprawę z tego, że gra nie urosła do rangi kultowej i że wiele osób ją wykopuje ze swojej kolekcji, natomiast dla mnie to typowo gra, którą mieć chciałam już od pierwszego wejrzenia, mieć ją muszę i mieć ją będę, nawet jeśli nie będą to najgenialniejsze rozgrywki w moim życiu. A co jeszcze? Zdaje się, że powoli zbliża się u mnie moment, w którym pęknie Cthulhu. Pytanie który? Horror w Arkham? Eldritch? Arkham LCG? A może preorderek na Death May Die? Odpowiedź na to i miejmy nadzieję także inne pytania poznamy w przyszłym miesiącu ;)
ODPOWIEDZ