Gra Miesiąca - Październik 2021

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
Awatar użytkownika
Gizmoo
Posty: 4105
Rejestracja: 17 sty 2016, 21:04
Lokalizacja: Warszawa/Sękocin Stary
Has thanked: 2635 times
Been thanked: 2547 times

Gra Miesiąca - Październik 2021

Post autor: Gizmoo »

To był wspaniały miesiąc pod każdym względem! Planszówkowo - zdecydowanie najbogatszy w tym roku! Gdybym miał podsumować go jednym słowem, napisałbym – "SYTO!". Bo był to pierwszy miesiąc w tym roku, w którym poczułem pełne planszówkowe zaspokojenie. Powiem więcej – to był pierwszy miesiąc, w którym gdyby grania było więcej – odczułbym PRZESYT, a o to jest u mnie niewyobrażalnie trudno. Udało się rozegrać aż 38 partii w aż 22 różne tytuły! I to przy całkowitym braku imprezówek i filerów!!! Same pełnoprawne, sycące tytuły! Prawdziwe szaleństwo! Niestety nie obyło się bez rozczarowań i to w dużej mierze zaskakujących, po tytułach, których zupełnie nie spodziewałem się tego, że wypadną blado. :|

PAŻDZIERNIK 2021:
Spoiler:
NOWOŚCI:

PODWODNE MIASTA (NOWE ODKRYCIA) – Wreszcie udało się poznać dodatek do tej, jakże cudownej, gry. Po głosach, tu na forum, spodziewałem się objawienia i prawdziwej rewolucji, ale okazało się, że dodatek żadną rewolucją nie jest. Trochę grę wzbogaca, trochę bardziej dodaje presji i zwiększa ilość rzeczy, o które warto się ścigać, ale nie stwierdziłem, żeby jakoś grę znacząco „poprawiał”. A takie głosy przecież na forum się pojawiły. Oczywiście bawiłem się świetnie, ale przy PM zawsze bawię się świetnie. I nie sądzę, żebym zawsze potrzebował do świetnej zabawy dodatku. Reasumując – Nowe Odkrycia są całkiem niezłe. Najważniejsze, że nie psują gry. Nie jest to jednak dodatek, który jest niezbędny, a na pewno nie jest to dodatek, w który będę chciał grać z każdą rozgrywką w Podwodne Miasta. 8/10

EVERDELL (SPIRECREST) – Miałem już wszystkie inne dodatki do Everdella na półce i Zimowy Szczyt miałem odpuścić. Ale jednak stwierdziłem, że chcę mieć komplet. Kupiłem więc Zimowy Szczyt i czekałem na rozgrywkę. I stało się to samo, co w wypadku dodatku do Podwodnych Miast – dodatek jest dla mnie mocno dyskusyjny i na pewno nie podzielam forumowych opinii, że jest to najlepszy dodatek do Everdella. Zimowy Szczyt wzbogaca rozgrywkę, ale jednocześnie strasznie uwierają mnie ograniczenia, które narzucają graczom karty pogody. Wkurzają do granic możliwości kary, które czynią rozgrywkę jeszcze bardziej ciasną i momentami – bardzo frustrującą. Bawiłem się nieźle, bo zawsze przy Everdellu świetnie się bawię, ale dla mnie, Zimowy Szczyt jest dodatkiem, z którym nie będę chciał grać zbyt często. Grę kocham miłością absolutną, ale sam dodatek oceniam na 7/10, choć muszę zagrać weń jeszcze kilka razy, bo być może podszedłem do niego zbyt krytycznie, co w tym miesiącu było... "Motywem przewodnim". :lol:

ŁĄKA – Po zachwytach na forum, a w szczególności peanach Toma Vasela, spodziewałem się absolutnego hitu. I choć w pierwszych rundach byłem zachwycony, tak z kolejnymi mój zapał stygł coraz bardziej. Gra to trochę taki set collection, trochę budowanie silniczka, trochę draft. Wszystko fajnie działa, pięknie się spina, ale... W zasadzie całą rozgrywkę robimy to samo. Nie ma tu żadnego twistu, żadnego łuku dramaturgicznego, a całość jeszcze bardziej psuje fakt, że rozgrywka jest zdecydowanie ZA DŁUGA, w stosunku do wyzwania intelektualnego, jakie oferuje. Uciąłbym przynajmniej jedną rundę, bo miałem wrażenie (i pozostali gracze przy stole również), że rozgrywka się strasznie ciągnie. Wizualnie i koncepcyjnie jest świetnie, ale to za mało niestety, żeby mnie zachwycić. Gra jest dobra i przyjemna, ale mam wrażenie, że to powinien być filler. Ten czas rozgrywki (grubo ponad 1,5h na czterech graczy) jest zdecydowanie przesadzony i partia zwyczajnie się dłuży, a przez to – nuży i rozczarowuje. Pomimo mojego zwycięstwa, nie mogę ocenić Łąki wysoko. Naciągane 7/10.

DREADFUL CIRCUS – Od razu napiszę, żeby nie było nieporozumień - Nie znoszę licytacji w ciemno. To jedyna mechanika, do której nigdy się nie przekonam. Najbardziej przeze mnie znienawidzona, bo popsuła kilka świetnych gier. Najbardziej znienawidzona... Zaraz obok negocjacji, która jest drugą składową Dreadful Circus. :lol: Było więc jasne, że nowa gra Bruno Faiduttiego mi się nie spodoba. Mechanicznie to tylko zbieranie setów i to też niezbyt odkrywcze i finezyjne. Zagrałem wyłącznie ze względu na znajomych i nie cierpiałem za mocno, tylko ze względu na doborowe towarzystwo, które miało z tej głupawej licytacji radochę. Dla mnie 4,5/10 i raczej nie chcę w to grać ponownie. No chyba, że stanę się nieświadomą ofiarą negocjacji i manipulacji moich cudownych współgżdaczy. :lol:

SPICY – Nie bardzo wiem, co o tej grze napisać. Wygląda świetnie i bawiłem się niby nieźle, ale podobnie jak w wypadku Dreadful Circus, za świetny klimat i zabawę, odpowiadało świetne towarzystwo, a nie sama mechanika gry. To dosyć prosta karcianka w zbieranie lew, ale z twistem w postaci... blefu. Zagrywamy karty na stos, ale niejawnie, podbijając za każdym razem stawkę. Pozostali gracze mogą nas sprawdzić. I jeżeli okaże się, że blefowaliśmy – to my dostajemy karę, a sprawdzający – punkty. Jeżeli okaże się, że nie blefowaliśmy i zagraliśmy wyższą kartę i „pod kolor”, to sprawdzający dostanie karę, a my punkty. Ot, cała zabawa. Emocji i śmiechu było sporo, więc generalnie na plus, ale grupa była liczna (graliśmy w 8 osób), a nie wydaje mi się, żeby ta gra działała dobrze w dużo mniejszym składzie. Tak więc 6,5/10, ale jak ktoś chce kupić do grania w mniejszej grupie, to ostrzegam – zabawa może być dużo gorsza.

ALIENS: BUG HUNT – Bardzo pozytywne zaskoczenie, choć jeżeli ktoś szuka tutaj klimatu „Obcego”, to raczej go nie znajdzie. Dla mnie to trochę przypomina dziwniejszą wersję Pandemica. Ot, mamy mnożenie obcych i musimy pogłówkować, jak najskuteczniej się ich pozbyć z planszy. Gra jednak jest jeszcze bardziej losowa od Pandemii, bo powodzenie zależy tu od sukcesów na wyrzuconych kostkach, a do tego decyzyjność ograniczona jest kartami, które determinują kolejność graczy. Mechanicznie to bardzo fajnie działa i bawiłem się bardzo dobrze, ale... Nie jest to jednak gra, w której czuć Klimat. Niby jest w uniwersum Aliens, ale wszystko tutaj jest bardzo mechaniczne i w gruncie rzeczy umowne. Grało się bardzo przyjemnie, pomimo tego, że zostaliśmy szybko wgnieceni przez alienków w glebę. Z chęcią zagram jeszcze raz, by zweryfikować ocenę. Na razie - 7,5/10

CYNOWY SZLAK – Wow! Martin Walace, to jest gość! Gdyby nie mega silna konkurencja, to Cynowy Szlak zostałby u mnie “Nowością miesiąca”. To mega sprytna gra licytacyjna z ciekawym wpuszczaniem innych w maliny, a clue rozgrywki, poza umiejętnością skutecznej kalkulacji, jest rozsądne operowanie czasem i pieniędzmi. Jeżeli ktoś kocha gry ekonomiczne i lubi licytacje – będzie się przy Cynowym Szlaku doskonale bawił. Dla mnie były tu i emocje i ciekawe decyzje i kupa śmiechu. Bawiłem się wybitnie dobrze, choć dostrzegam pewne wady (losowość rynku potrafi zaboleć). 8/10. Szczerze polecam miłośnikom sprytnych gier ekonomiczno-licytacyjnych!

PALLADINS OF THE WEST KINGDOMS – Bardzo długo czekałem na rozgrywkę w Palladynów. I chyba za długo, bo im dłużej czekałem, tym wyższe były moje oczekiwania. No i niestety Paladyni tych oczekiwań nie udźwignęli. Raz – nie spodziewałem się, że gra jest aż takim pasjansem. Dwa – dużym zaskoczeniem było to, że kołderka jest tu bardzo krótka, przez co non stop trzeba wszystko przeliczać. A to, generuje potężny downtime. Do tego doliczę, że gra jest suchym, abstrakcyjnym, wypranym z emocji optymalizatorem, który dość często mnie frustrował. To nie jest zły tytuł. Nawet powiedziałbym, że to dobre euro. Tyle, że kompletnie nie dla mnie. Rozgrywka jest zdecydowanie za długa (Jebus! Graliśmy w to ponad 3h!!!). Dużo jest tu elementów losowych - jak chociażby market row, w którym duże znaczenie ma pozyskanie kart punktujących na koniec. Niewielkie różnice punktowe też jakoś nie zachęcają mnie do dalszej eksploracji gry. Doceniam design, doceniam pomysły, ale to nie jest gra dla mnie. Bawiłem się średnio + rozczarowanko = 6,5/10

RACE FOR THE GALAXY (ALIEN ARTIFACTS) – Pierwsza rozgrywka w klubie AA i bardzo pozytywne zaskoczenie! Nowe karty są świetne, za to Orb, na który wszyscy narzekali, okazał się być bardzo ciekawym dodatkiem! Orb fajnie miesza w rozgrywce, dodaje dodatkową przestrzeń decyzyjną i pomimo dość nieintuicyjnych zasad budowania „kulki” – świetnie pogłębia rozgrywkę. Nie zawsze będę chciał grać z Orbem, powiem nawet, że być może RZADKO będę z nim grał, bo niemożebnie wydłuża szybkiego i sprawnego „Rejsika", ale bawiłem się wyśmienicie. 8/10! A sam Rejsik – jak zwykle genialny. Kocham tą grę!


ZAWÓD(Y) MIESIĄCA:

BEYOND THE SUN – Na początku oświadczenie: To jest bardzo DOBRA gra. Nie zmienia to faktu, że oczekiwałem gry, która wgniecie mnie w glebę. Po peanach na forum i opiniach znajomych, oczekiwałem gry, która trafi do mojego top 10. Uwielbiam gry osadzone w tematyce kosmosu, kocham budowanie silniczka i uwielbiam drzewka technologiczne. I tutaj to wszystko jest. Jest też sprytna, bardzo porządnie wymyślona mechanika. Ale... Wszystko tu ociera się o abstrakcję, a emocje są takie, jak na zbieraniu grzybów. :| To trochę zabawa w arkusz kalkulacyjny, a gra jest wilgotnym snem miłośników Excela. Jest czytelnie i sterylnie aż do bólu, ale artystycznej finezji tu brak. Pod koniec gry zabolała mnie losowość wydarzeń, która dała zwycięzcy niemal za darmoszkę 15 punktów, co pominę znaczącym milczeniem. Zagrałem, cieszę się, że poznałem i pewnie nie będę kręcił nosem, jak ktoś będzie proponował rozgrywkę. Tyle, że... Miałem nadzieję na grę 10 na 10. A jest tylko 7,5/10. Dla mnie to srogie rozczarowanie, ale zaznaczam – moje oczekiwania były kosmicznie :lol: wysokie.

UNSETTLED – Ojej. Tutaj oczekiwania rozminęły się jeszcze bardziej niż w przypadku BTS i Paladynów. Miałem nadzieję na lepszego „Robinsona” w kosmosie. Tyle, że w Robinsonie są emocje. Jest też ciekawa dyskusja pomiędzy graczami, co powinni zrobić w swojej turze. Tutaj „narady” mają znikome znaczenie, bo decyzje są dosyć oczywiste. Gracze są zwykle w różnych lokacjach i mało jest tu współpracy. Trochę "każdy sobie rzepkę skrobie". Jasne, działamy dla dobra ogółu, ale kooperacja nie dostarcza ciekawych dylematów. Prawie zawsze jest jasne, co powinniśmy zrobić w naszej turze, bo najlepszy ruch jest oczywisty. Nie pomaga też poziom trudności, który frustruje bardziej, niż zachęca do rozkminy. Żeby nie było aż tak druzgocącej krytyki - Dużo mi się w tej grze podoba. Teksty na kartach, część mechanik jest intrygująca, komponenty to jest absolutny top, ze szczególnym naciskiem na absolutnie fantastyczne grafiki. Ale... Całość jest wyprana z emocji i jakoś pozbawiona ikry. To może być całkiem przyzwoita gra solo. Ale jako zabawa towarzyska – kompletnie nie dostarcza dla mnie emocji i interakcji. Ładne i... Meh. Naciągane 6/10

Do zawodów mógłbym doliczyć moją kolejną nieobecność na Zgranym Wawrze, a to z bardzo prostego powodu. Terminy nałożyły się z moim...

WYDARZENIEM MIESIĄCA:

SękocinCon, zwany również Sękocin Spiel, czyli minikonwent który zorganizowałem u siebie w domu. Spotkaliśmy się w dość licznym gronie 8 osób (choć miała być nas dziesiątka) i od rana do 04:00 w nocy, graliśmy cięgiem w planszówki (często rozdzielając towarzystwo na dwa duże stoły). Konwent miał być dwudniowy, ale graczy dopadła ciężka Peseloza, połączona z obowiązkami rodzinnymi w postaci kotów/żon/dzieci, w dowolnej kolejności. :lol:


POWRÓT MIESIĄCA (I partia/partie miesiąca):

DINOSAUR ISLAND – Dawno nie bawiłem się w Wyspę Dinozaurów. Przerwa trwała prawdopodobnie dwa lata. I zapomniałem już jak bardzo lubię tą grę! I niezmiernie się cieszę, że znajome mnie na nią namówiły! Podobało się absolutnie wszystkim graczom przy stole. Zagraliśmy z marszu dwie partie pod rząd i wszyscy mieli ochotę na więcej! Jasne, dostrzegam ewidentne wady DI (dinusie są zbyt podobne do siebie, budynki są tylko dodatkiem do hodowli, niektóre postaci są ewidentnie bardziej przydatne od innych), ale przyjemność z rozkminy i budowania własnego parku jest bardzo duża. To jest lekka, niemal rodzinna gra, ale ma w sobie magię. No i jak puściliśmy muzykę z Parku Jurajskiego, to wszyscy na Maksa się wkręcili. :lol: Było kupę radochy, gdy komuś zżerało odwiedzających, a wyścig po punkty był emocjonujący do samego końca. W planie kolejne rozgrywki i muszę powrócić do modułów z Totally Liquid, bo pamiętam, że gra z dodatkami jest duuuużo lepsza! 8,5/10


NOWOŚĆ MIESIĄCA:

REAVERS OF MIDGARD – Moja historia z Champions of Midgard jest dosyć smutna. Grę, swego czasu, bardzo lubiłem. Wsparłem pierwszego KS-a. Później na KSie wsparłem dodatki (organizowałem nawet na nie grupówkę) i niestety w trakcie czekania na dodatki mocno zmienił mi się planszókowy gust. Przestałem tolerować losowość na kostkach. Przestałem akceptować wynik, który w dużej mierze zależał od szczęścia. Dodatki nie do końca naprawiły dla mnie podstawkę i po bardzo pechowej dla mnie partii – Championsi pożegnali się z moją kolekcją. Reaversów nie wsparłem, bo wspomnienie tej ostatniej, traumatycznej partii - było zbyt bolesne. Reaversami zainteresowałem się dużo później, gdy Portal wprowadził do przedsprzedaży polską edycję. Obejrzałem kilka filmików i bardzo spodobała mi się mechanika. Decyzja była szybka – kupuję! Po lekturze instrukcji i partyjce zapoznawczej wiedziałem, że to będzie gra, która mi się spodoba. I nie myliłem się. Siadło jak złoto. Klimatu jest tu duuużo mniej niż w Championsach, w zasadzie jest to euro-suchar pełną gębą, ale kontrola nad rozgrywką jest dużo większa, budowanie silniczka i własnego tableu jest bardzo przyjemne, a najfajniejsze jest to, że w rozgrywce praktycznie nie ma downtime’u. Wszyscy non-stop są zaangażowani w rozgrywkę. Jest to satysfakcjonująca sałatka punktowa, a gra nagradza gracza za niemal każdy ruch, więc nawet przegrywając, ma się poczucie spełnienia. :lol: Po czterech partiach – chcę grać więcej i znajomi też mają ochotę na dalszą eksplorację tytułu. Gdyby nie ostry zawodnik poniżej, to Reaversi byliby moją grą miesiąca. 8/10.


GRA MIESIĄCA:

NIGHT PARADE OF HUNDRED YOKAI – Luis Brueh to jeden z moich absolutnie ukochanych designerów. Facet bierze na warsztat sprawdzone mechaniki, a następnie miksuje je w swoim blenderze, dorzucając tak oryginalne przyprawy, że powstaje z tego całkowicie świeże danie. NPOHY (cóż za tytuł i cóż za skrót!) , to asymetryczne area control (a w zasadzie area majority), w którym budujemy swój silniczek w oparciu o akcje na pozyskiwanych kartach. Gra ma wręcz nieprawdopodobnie proste zasady, do załapania nawet przez niedzielnych graczy, ale ma przy tym tak nieprawdopodobną głębię i dostarcza takiej gimnastyki umysłowej, że już po pierwszej grze chciałem wstać i bić brawo jej designerowi. Jest tu wszystko, co kocham – multum interakcji (w tym bardzo negatywnej), proste zasady, akcje na kartach, budowanie silniczka, mega trudne decyzje, uważna obserwacja tableu innych graczy i antycypacja ich ruchów. Do tego gra wygląda obłędnie, dzięki (jak zwykle) fantastycznym ilustracjom Luisa. Do tego na dokładkę ma najbardziej słodkie meeple zwierzaków, które zjadają te z Roota na śniadanie! Najwięcej partii, najwięcej emocji, najwięcej zabawy, śmiechu i interakcji w miesiącu. Nie mogło być inaczej – Gra miesiąca i 9/10!

EDYTKA: drobne korekty.
Ostatnio zmieniony 02 lis 2021, 09:49 przez Gizmoo, łącznie zmieniany 1 raz.
ckbucu
Posty: 354
Rejestracja: 20 mar 2017, 20:56
Has thanked: 395 times
Been thanked: 551 times

Re: Gra Miesiąca - Październik 2021

Post autor: ckbucu »

Październik bardzo owocny w rozgrywki i liczbę gier na stole. 79 partii w 44 gry. Sporo nowości, ale i powrotów do staroci, głównie dzięki zabawie w planszówkowy challange na jednej z facebookowych grup (Granatowa). Nie będę opisywał wszystkiego, bo post byłby za długi.

Nowości:

Veilwraith: A Veil Odyssey - - 8,5/10 - gra od Tristana Halla, która jest przeznaczona dla jednego gracza. W jest zasadach prostą grą. Rozpoczynamy naszą przygodę, w której musimy w danej lokacji zdobyć 5 kart "kluczy" oraz ubić wszystkich bossów. Do tego dochodzą inne zagrożenia, z którymi będziemy się mierzyć. Na początku każej tury ciągniemy nową kartę zagrożenia, kartę "wspomnienia" - które tworza naszą rękę kart i staramy się sprostać zagrożeniom. Nie jest to wcale łatwe, ponieważ w trakcie tury możemy z reguły wykonać tylko jedną "akcję" do rozwiązania zagrożenia. Mamy też "tor" siły danych akcji, jeśli dana akcja zostanie użyta, spada na początek toru, a reszta akcji przesuwana jest w prawo - przez co te przesunięte zyskują na wartości w kolejnej turze. Oczywiście karty wspomnień mają masę modyfikatorów i dodatkowych efektów - podobnie jak i zagrożenia. Na koniec tury zagrożenia, których nie usunęliśmy - pozostają w grze i zadają nam obrażenia. Myślenia i kombinowania jest tu co nie miara. Do tego mamy bardzo ciekawe wykonanie gry - cała gra, instrukcja, grafiki, pudełko - są czarnobiałe (ma to też uzasadnienie fabularne), duże tarotowe karty (120x70) i ciekawe ilustracje (część zaczerpnięta z poprzednich gier autora - Shadow i Gloom of Kilforth) z charakterystyczną kreską. Jedyny minus dla mnie to, że dodatek Aboslution wydaje się być wykastrowaną częścią podstawki (aczkolwiek sama podstawka też zapewnia masę frajdy). Na ten moment, chyba najciekawsza gra karciana solo, w jaką grałem w tym roku.

Escape Plan - - Do Escape Plan podchodziłem z dystansem - mimo, że jestem osobą, która raczej woli zagrać w grę, aby wyrobić sobie o niej opinię i nie bazuję np na rankingach BGG, jednak głosy o tym, że to jeden z najsłabszych, jak nie najsłabszy tytuł Lacerdy gdzieś siedziały z tyłu głowy. Ciekawość jednak dała za wygraną, tym bardziej, że gra bardzo intrygowała mnie tematyką.
W Escape Plan wcielamy się w jednego z przestępców, którzy dokonali napadu na bank. I gra rozpoczyna się w momencie, kiedy ktoś sypnął. Nasze łupy z banku już są pochowane (m.in po różnych skrytkach czy ulokowane w biznesach), ale policja zaczyna pościg za nami i mamy niewiele czasu na zaplanowanie naszej ucieczki. Mamy tylko 3 dni, aby zebrać jak najwięcej kasy i uciec z miasta.
Gra dzieli się na 3 rundy (dni) w której każdy z graczy wykona od 3 do 5 akcji (3 minimum, dwie mogą być akcjami bonusowymi). Każdego dnia na początku otrzymujemy dochód z biznesów, który maleje wraz z podejmowanymi dalszymi akcjami oraz odkrywamy kafle mapy układając plan miasta. Do tego na praktycznie każdym kaflu wykładamy meeple reprezentujące policję, która depcze nam po piętach.
W trakcie akcji poruszamy się naszym pionem, unikamy policji z kafli, które opuszczamy (jeśli nie unikniemy, otrzymujemy obrażenia, a te np. wpływają negatywnie na punktację) a następnie wykonujmy akcję z lokacji, do której dotarliśmy. Możemy zatem odwiedzać nasze biznesy - które po odwiedzinach punktują na koniec gry, odwiedzać kryjówkę, w której pozyskujemy klucze do skrytek, sklepy w celach zakupu ekwipunku, pozyskiwać nowe kontakty do naszego tableau, które po opłaceniu dają bonusy (np pozwalają uniknać policji lub nawet ją wyeliminowac - dzień jak codzień z życia przestępcy 🙂 ).
Grając czujemy, że to gra Lacerdy - mamy sporo mechanik zaczerpniętych z innych jego gier, dużo bonusów czy możliwość robienia kombosów, ale jest to gra "inna" niż pozostałe tytuły. Mamy tu sporo negatywnej interakcji (możemy nasyłać patrole policji na przeciwników) oraz ukrytą grę - każdy z graczy ma swoją kartę planu, zakrytą, która punktuje za cele na koniec gry. I nikt nie wie, jakie te cele mamy. Nikt nikogo nie "policzy" w ostatniej rundzie. Nawet bieżąca kasa do wydania jest trzymana za zasłonkami. Dodatkowo, ostatniego dnia każdy z graczy musi uciec z miasta - do początku 3 dnia z reguły nie będziemy wiedzieli, gdzie jest wyjście z miasta, zatem kończąc 2 dzień, możemy być na zupełnie innym końcu mapy, niż wyjście (oczywiście dobrze rozgrywając, możemy dotrzeć do wyjścia i pierwsi, co bonusuje). Może to te elementy sprawiają, że gra u najbardziej zagorzałych fanów Lacerdy i czystych euro nie jest tak wysoko stawiana, jak inne jego tytuły.
Escape Plan jest mega tematyczny. Pięknie ilustracje na kartach oraz świetnie skrojona mechanika pod temat sprawiają, że faktycznie czujemy się, jakbyśmy uciekali przed policją oraz ścigali się z innymi graczami. Do tego duże kafle mapy, czytelna plansza prezentują się na stole świetnie.
3 rozgrywki w tym miesiącu. Dwie solo oraz jedna w gronie 4 osób. I bawiłem się rewelacyjnie w każdej z tych partii. Wiadomo, gra z innymi graczami jest dużo bardziej emocjonująca, natomiast w miarę prosty tryb solo (gdzie kontrolujemy dwóch przeciwników AI) też daje satysfakcję. Nie zgadzam się z powszechnymi opiniami, że to najsłabszy Lacerda - jak dla mnie gra może śmiało stać obok innych klasyków Vitala, broni się sama w sobie i to chyba jego najbadziej tematyczny tytuł. Jeszcze bez oceny, bo jednak za mało rozgrywek - ale wrażenia mega, mega pozytywne.

Trickerion - w końcu udało mi się zagrać w Trickeriona. Jedna rozgrywka, w trybie solo, który ma dodatkową 17-stronną instrukcję. W Trickerionie wcielamy się w jednego z iluzjonistów i rywalizujemy o punkty sławy. Gra jest bardzo tematyczna, ale jest to euro pełną gebą, w której główna mechanika - worker placement - została ciekawie urozmaicona.
W naszej turze będziemy stawiać naszego iluzjonistę oraz jego pomocników oraz specjalistów w wybranych lokacjach na planszy, planszetce gracza (bo tu również mamy akcje - warsztat) oraz planszy specjalisty, którego zatrudniliśmy i wykonywać akcje. Pól w danej lokacji jest kilka, i niektóre z nich premiują dodatkowymi punktami akcji, po ustawieniu swojego znacznika - zatem kto pierwszy, ten lepszy. Dodatkowo, każdy z naszych znaczników, w zależności od typu, również posiada punkty akcji - np. iluzjonista 3, specjalista 2. Tym samym kładąc "robotnika" i wykonując natychmiastową akcję, mamy do wykorzystania kilka punktów akcji, które możemy wykorzystać na możliwe w danej lokacji akcje. I mamy tu np. pozyskiwanie nowych tricków, pozyskiwanie kasy czy zatrudnianie pomocników, zakup oraz zmawianie komponentów, potrzebnych do przygotowania tricków, mroczną alejkę, w której pozyskujemy dodatkowe karty akcji dające bonusy itp. Crème de la crème to lokacja teatru, w której będziemy zarówno przygotowywać tricki do przedstawienia jak i występować swoim iluzjonistą. Przygotowując tricki do występu, mamy małą układankę na kartach występu. Dodatkowo - jeśli na karcie występu są żetony tricków innych iluzjonistów - występują u nas gościnnie i również bonusują. Jest tu dużo fajnej mechaniki, główkowania i podejmowania decyzji.
Gra wygląda fantastycznie i doskonale oddaję klimat walki iluzjonistów. Od pięknie zilustrowanej planszy, po bardzo klimatyczne ilustracje na kartach tricków. Słyszałem, że Trickerion to świetny tytuł, i takie też mam wrażenia po tej jednej rozgrywce - nie mogę się doczekać grania w większej grupie.

Rallyman GT - Nie mogłem przejść obojętnie wobec świetnej promocji na Rallyman GT, która była dostępna w weekend Dnia Planszowego i zamówiłem ten tytuł wraz z kilkoma dodatkami. I był to bardzo dobry wybór. Kilka rozgrywek solo (wiem, że mięcho gry to granie w kilka osób) i jedna dwuosobowa. Trochę żmudne przygotowanie do gry (układanie toru), fajna zabawa w tworzenie własnych, świetna rozgrywka i pomysł z tym, czy ryzykujemy jazdę brawurową, czy gramy zachowawczo. Bardzo fajny tytuł i bardzo pozytywny wrażenia z rozgrywki. Na ten moment nie oceniam, bo nie zagrałem z większą liczbą osób, co będzie na pewno miało wpływ na ocenę finalną.

Streets - Świeżynka z Kickstartera, autora znanych w Polsce od IUVI Games Włościan - Haakona Gaardera. W Streets zmieniamy klimat z wiejskiego na miejski i będziemy budować miasto.
Streets to bardzo ładnie wydana gra, w której główną rolę grają kafle budynków i meeple - mieszkańcy miasta. Gra jest prosta w założeniach, w swojej turze wykładamy kafel budynku/ulicy i dołączamy to istniejących budynków zgodnie z zasadami (ulica może być albo przedłużeniem ulicy albo przecznicą do już istniejącej ulicy). Jeśli "zamknęliśmy" ulicę, czyli po obu krańcach ulicy są przecznice - każdy z graczy posiadający swój kafel budynku zaczyna punktowanie. Po punktacji przemieszczamy meeple do innych budynków nie zamkniętej ulicy i dobieramy kolejny kafel na swoją rękę.
Każdy z budynków ma różne sposoby punktacji. Np niektóre punktują za liczbę meepli w odpowiednich kolorach na zamykanej ulicy, niektóre za liczbę odpowiednich symboli czy nawet pary symboli, niektóre za posiadane budynki itp. I to właśnie te sposoby punktacji przyprawiają, że w grze mamy dużo główkowania - gdzie dołożyć kafel, gdzie przemieścić mieszkańców, czy zamknąć już daną ulicę, czy poczekać aż inny gracz jednak to zrobi. A może opuści budynek z przed zamknięciem ulicy, za co nie zapunktuje (bo możemy mieć max 5 swoich budynków w tym samym czasie na mapie, zatem będziemy je opuszczać). Sprytne rozegranie budowli pozwala na zdobycie na prawdę niezłej liczby podczas punktacji.
Fajny, szybki i mózgożerny tytuł, jestem ciekaw jak sprawdzi się w 3 i 4 osobowym gronie. Do tego są dodatki i dodatkowe warianty, które na pewno wypróbuję.

Radlands - Radlands to gra karciana przeznaczona dla dwóch osób osadzona w postapokaliptycznym świecie. Klimat przywodzi na myśl Mad Maxa czy cyfrowego Far Cry New Dawn.
W Radlands każdy z losuje 3 posterunki i układa je przed sobą i musi je obronić przed atakami przeciwnika (przegrywamy, gdy utracimy ostatni). Każdy z posterunków posiada unikalną akcję, którą możemy wykorzystać. Do tego na początku gry zaczynam z kilkoma kartami na ręce i możemy rozpoczynać potyczkę.

Gra po krótce dzieli się w sumie na 3 fazy:

1. Faza rozpatrywania wydarzeń - gdzie przesuwamy zagrane wcześniej wydarzenia o jedno pole na torze "czasu" - jeśli wydarzenie jest na "1" to je rozpatrujemy.
2. Faza uzupełnienia zapasów wody i dobranie karty
3. Zagrywanie kart/akcji/wydarzeń.

W trakcie trzeciej fazy dzieje się najwięcej, ponieważ wtedy właśnie zagrywamy karty. I karty głównie dzielą się na 2 typy - jednostki - które układam powyżej naszych posterunków w kolumnie (maksymalnie 2 takie karty mogą być wyłożone nad posterunkiem) oraz wydarzenia. Zagrywając ludzi, płacimy zasób (którym jest woda). Wydarzenia kładziemy na odpowiednim miejscu - każe wydarzenie "odpala się" w odpowiednim czasie. Wydarzenia oznaczone czasem "0" rozpatrywane sa natychmiastowo, wydarzenia o czasie "2" wejdą w życie w fazie wydarzeń za 2 tury od zagrania (możemy to modyfikować niektórymi kartami).
W Radlands każda jednostka ma swoje umiejętności i to właśnie te umiejętności pokazują głębię gry. W dodatku, aby zaatakować np. przeciwny posterunek, musi być on nie broniony (tj. przed nim nie mogą być wystawione w kolumnie jednostki wroga). Zatem zagrywając karty, nie dosyć że mamy zagwozdkę której umiejętności przeciwnika wykorzystać w przyszłości (z reguły po zagraniu jednostki nie jest ona "przygotowana" zatem nie możemy użyć jej zdolności), ale też w jakim miejscu ją ustawić i kogo czy którego posterunku ma bronić. Każdą z kart możemy też odrzucić, aby otrzymać konkretny bonus z niej wynikający (zasób wody, możliwość zranienia przeciwnika, uleczenie itp.). Proste zasady, ale bardzo dużo myślenia i optymalizowania ruchów.
Do tego gra jest bardzo ładnie wykonana. Podstawowa wersja dostarczana jest w mały, zgrabnym pudełku. Wszystkie karty i komponenty są plastikowe, zatem gra jest odporna na np. wodę. Wersja Deluxe z kolei posiada bardzo ładnie wykonane i obszyte maty fajnie organizujące obszar gry danego gracza. Grafiki na kartach są klimatyczne, ładnie narysowane. Całosć na stole prezentuje sie na prawdę bardzo dobrze. Nie mogę się doczekać kolejnych rozgrywek i było to mega zaskoczenie w tym miesiącu, nie sądziłem, że gra będzie tak dobra.

Dicetris - DiceTris to gra Adama Kwapińskiego, dodawana jako bonus do książki "Głowa pełna pomysłów".
Gra to Tetris w mechanice roll and write. Na początku gry wybieramy pierwszego gracza i tasujemy talie kilkunastu kart, na których mamy kształty tetrisowych klocków. Następnie pierwszy gracz rzuca 5 kośćmi i w kolejności każdy z graczy układa po jednej kości na kształcie na karcie. Tym samym tworzymy tetrisowy klocek z kości, które mają odpowiednie wartości i kolory. Gdy kształt jest gotowy, każdy z graczy stara się tak zakreślić go na swojej planszetce, aby jak najlepiej wypełnić miejsca przeznaczone to ułożenia klocka.
Nie sądziłem, że w tak małej grze dodawanej to książki, może być tyle fun-u.

Deep Madness - - dungeon crawler w fajnym klimacie przypominającym dziecko Lovecrafta i serii o Obcym - aczkolwiek akcja nie dzieje się na statku kosmicznym, ale w podwodnej bazie.
Gra nastawiona jest na kampanię oraz historię. Poza historią opisaną w scenariuszach, możemy ją poznawać dobierając karty - fajnie wplecione, krótkie historie czy zapiski członków i pracowników bazy są fajnym tłem dla klimatu i zdają się też powoli odkrywać niektóre tajemnice podwodnej bazy.
Gra mechanicznie w sumie nie zaskakuje jakoś specjalnie, dostałem to, czego się spodziewałem. Chodzenia po "lochach", walki z potworami, zdobywanie przedmiotów, rzucanie kośćmi i kupę klimatu. To co mi się podoba, to rozwiązanie z kolejką graczy i aktywacji potworów - raz gracz, raz potwór - gdzie na samym końcu rundy przestawiamy pierwszego gracza z kolejki na jej koniec. Drugi fajny aspekt to poziom tlenu. W grze niektóre z pomieszczeń mogą być zalane wodą. Jeśli nasz badacz skończy ruch na takim polu, obniżamy mu wskaźnik tlenu. Niski wskaźnik tlenu powoduje kary, rany oraz może prowadzić do śmierci postaci. Obsługa gry też potrafi być nieco męcząca. Przygotowanie rozgrywki trochę trwa, mam wrażenie że niektóre żetony na planszy są mało czytelne. Czasem musimy tez odwrócić cały żeton planszy na drugą stronę, a w momencie gdy na nim znajdują się badacze i potwory + dodatkowe ikony, musimy zapamiętać ich ułożenie i na odwrocie ułożyć je dokładnie tak samo.
Ogólnie - wrażenia z samej rozgrywki raczej pozytywne, ale nie wiem czy już siądę solo, ze względu na czas przygotowania, obsługę i pilnowanie kilku postaci na raz - gra raczej do grania w kilka osób.

Robin Hood and the merry men - W grze wcielamy się w jednego z bohaterów znanych z legendy o Robin Hoodzie oraz wesoła kompanię, których za zadaniem jest powstrzymanie księcia Jana przed nadmiernym wzbogaceniem się lub zebraniem wojska.
W swojej turze każdy z graczy będzie rozmieszczał meeple wesołej kompanii na polach (za pomocą kart) i wykonywał akcje. Akcje są rozmaite - od klasycznego zebrania surowców, poprzez budowę pułapek czy barykad aż po okradanie ludzi na rynku - gdzie mamy rzuty koścmi, sukcesy i elementy ryzyka (możemy po jednym rzucie próbować dalej kraśc, ale wtedy mamy mniej kości i szans na sukces - nieudane powoduje wtrącenie naszego meepla do więzienia).
Następnie mamy ture bohatera, który również wykonuje akcje, ale inne niż wesoła kompania. Nie potrzebuje do tego kart, do tego każdy z bohaterów ma inną umiejętność specjalną. Tutaj możemy napadać na wozy, walczyć ze strażnikami w wioskach czy wziąć udział w turnieju łuczniczym.
Grę wygrywa gracz, który zdobęcie najwięcej punktów zwycięstwa, ale wszyscy gracze mogą przegrać gre, jeśli tor wojska księcia Jana zostanie zapełniony (czyli niedostatecznie skutecznie walczyliśmy ze strażnikami) albo z jednej z dróg prowadzących do zamku zostaną ściągnięte wszystkie monety. To ciekawy aspekt tej gry, bo wymusza nie tylko granie pod siebie i punkty zwycięstwa, ale jedna kooperację oraz czasem ratowanie innych graczy z opresji.
Gra jest losowa, ale mi to nie przeszkadza. Do tego bardzo tematyczna i jest w niej dużo interakcji między graczami. Wykonanie stoi na bardzo wysokim poziomie a charakterystyczne grafiki od Mico dodają grze uroku. To była moja pierwsza rozgrywka i ogólnie wrażenia mam pozytywne, ale gra mi się trochę dłużyła. Nie zmienia to faktu, że chętnie jeszcze zagram w ten tytuł.

Euphoria - W grze rzucamy kośćmi, którzy są zarazem naszymi robotnikami, których będziemy umieszczać na polach akcji. Liczba oczek na kości symbolizuje wiedzę naszego robotnika, zatem na niektórych polach im większą kość położymy, tym lepiej dla nas - ponieważ z reguły otrzymujemy więcej bonusów. Do tego liczby na kościach na niektórych akcjach sumują się z koścmi innych graczy (lub wcześniej położonych naszych). Liczba kości jest ograniczona, zatem co którąś z rund będzie nas czekała akcja odpoczynku, w której przerzucamy kości. Oczywiście możemy zwiększyć liczbę naszych robotników - ale mamy tu ciekawą mechanikę, gdzie jeśli suma wyrzuconych oczek na kościach oraz suma wiedzy naszej frakcji będzie wynosiła 16 lub więcej - robotnicy buntują się i jedną z kości tracimy (oczywiście możemy ją później odkupić odpowiednią akcją).
W Euphoria będziemy pozyskiwać surowce, dobra, materiały - część reprezentowana drewnianymi znacznikami, część kartami (jednym z dóbr jest nawet gra planszowa - na której ewidentnie widać, że jest to Viticulture, inna gra tego samego autora 🙂 ), rozwijać frakcje w grze, tworzyć budynki - wszystko po to, aby mieć jak największy wkład w rozwój świata. Grę wygrywa grasz, który jako pierwszy położy wszystkie swoje "gwiazdki" reprezentujące udział w ulepszaniu świata jako pierwszy. Po jednej rozgrywce dwuosobowej wrażenia pozytywne.

Wyspa Kotów - W grze będziemy ratować koty z tytułowej wyspy, wabiąc je rybami (nasze surowce) i przenosząc w koszykach na statek. I na tym statku musimy je odpowiednio puchać tak, aby mieć ich jak najwięcej i jak najefektywniej umieszczonych. Koty przedstawione są na kafelkach o różnych kształtach a sama układanka jest podobna do tej w Patchwork. W grze dodatkowo mamy karty eksploracji, które wiele zmieniają w trakcie tury. Niektóre dają nam bonusy w postaci kotów, skarbów czy specjalnych kafli, niektóre to karty punktujące na koniec gry, niektóre potrzebne są do uzyskiwania inicjatywy (tego, który gracz rozpocznie jako pierwszy).
Całkiem niezły tytuł, tylko mam trochę w nim problem z wyglądem - mógłby być ładniejszy i bardziej czytelny - mam wrażenie, że pomieszczenia na statku są słabo widoczne - ale może to kwestia ogrania.

List miłosny - W List miłosny zagrałem dziś po raz pierwszy, mimo, że grę mam od kilku lat schowaną w szafce. Dostałem ją gratis do jakiejś gry, którą kupowałem jako używaną i tak przeleżała (bardzo możliwe, że gry którą kupowałem, już nie mam ,a List pozostał 🙂 ). Słyszałem w międzyczasie sporo pozytywnych opinii o Liście, do tego chyba wyszła masa wariantów. No i dziś się przekonałem, że to na prawdę fajny filler.
Gra jest banalnie prosta - w swojej turze zaczynamy z 1 kartą na ręce, dobieramy drugą i jedną zagrywamy. Na kartach mamy postaci, gdzie każda ma swoją umiejętnośc - a chodzi o to, aby albo wyeliminować wszystkich graczy z rundy, albo na koniec posiadać postać z największą pozycją na "dworze".
Grałem w rozgrywkę 2-osobową, widać, że gra jeszcze bardziej zyskuje zwiększą liczbą graczy. Przy 2 osobach niektóre rundy potrafią trwać kilkanaście sekund 🙂 Na pewno gra będzie przeze mnie proponowana jako szybki filler albo zabierana na jakieś wyjazdy ze znajomymi (a zmieści się do kurtki).

Stali bywalcy:
Lacerda - zagrałem we wszystkie duże tytuły Vitala wydawane przez Eagle Gryphon Games, zatem na stole był Gallerist, On Mars, Lisboa, Kanban EV i Vinhos (grany w wersji 2016). Uwielbiam gry od Lacerdy, każda jest dla mnie wyjątkowa, wyjątkowo dobra i niesamowicie dobrze się przy nich bawię, czy grając samemu czy z innymi.

O innych grach już rozpisywał się nie będę, były to: Cascadia, Elekt, The Road, Too Many Bones i Undertow, APEX Theropod CE, Urbanista, Nemesis, Cloudspire, Middara, Dwellings of Eldervale, Merchants Cove, Imperium The Contention, Hallertau, Praga Caput Regni, Twisted Fables, Ratcatcher, Ruins Death Binder, Oh My Goods, Tainted Grail, Cytadela, Sabotażysta, Fasolki, Zombiaki II. Do tego 2 prototypy.

Gra miesiąca: Escape Plan
mordajeza
Posty: 361
Rejestracja: 19 lut 2019, 13:16
Has thanked: 171 times
Been thanked: 246 times

Re: Gra Miesiąca - Październik 2021

Post autor: mordajeza »

15 partii w 12 tytułów:
Spoiler:
Gra miesiąca: zdecydowanie Scythe (tym razem z modularną planszą, Igrając z wiatrem oraz Najeźdźcami). Za uzasadnienie wystarczy komentarz mojej żony po partii: "Po co każesz mi grać w te wszystkie średnie nowości, jak mamy Scythe?"

Nowość miesiąca: Kolejowy Szlak - nie jestem fanem roll'n'write, ale to jest naprawdę spoko.

Rozczarowań nie stwierdzono, choć Solar City idzie jednak na sprzedaż. Gra jest spoko, ale wzrok mi się przy niej męczy ;)
Awatar użytkownika
Ardel12
Posty: 3352
Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
Lokalizacja: Milicz/Wrocław
Has thanked: 1032 times
Been thanked: 2009 times

Re: Gra Miesiąca - Październik 2021

Post autor: Ardel12 »

W październiku liczba partii znowu spadła do żałosnego poziomu tym razem 13 partii. Jednakże powód za tym stojący wszystko wynagrodził a był nim Kingdom Death: Monster. Ileż w tą grę musiałem czasu włożyć zanim ją kupiłem, ogarnąłem zasady i w końcu rozegrałem...TMB przy tym to pikuś.

Rozegrane gry z liczbą partii:
Spoiler:
Nowości:
Kingdom Death: Monster(+++) - udało się przejść przez pierwsze 4 lata. Okupiłem to śmiercią kilku ocalałych i pernamentnymi ranami, ale osada ma się w mojej ocenie bardzo dobrze. Gra wymaga od nas sporo czasu by w nią zagrać, ale jak na razie jestem bardzo zadowolony. Na razie nie odczułem powtarzalności rozgrywki. Faza osady wprowadza tak wiele wydarzeń i opcji, że poczułem się przytłoczony na początku, ale to dla mnie tylko na plus. Walki mechanicznie oferują wiele opcji, ale system dla mnie jest łatwiejszy w nauce niż ten z Middary(mniej wyjątków i niejasnych sytuacji jak na razie). Same polowania, które są clue tej gry wypadają bardzo dobrze. Mimo rzucania co chwilę k10 dostajemy sporo opcji, które mogą zniwelować nasze pechowe rzuty. Jak na razie gra zaoferowała średni poziom trudności. Walki z 1lvl potworami z dobrze wyposażoną drużyną idą sprawnie i pozwalają się przygotować na kolejne wyzwania. Jestem ciekaw czy w roku 7 lub 8(polecany na BGG moment) uda się przeskoczyć na znacząco silniejsze powtory 2lvl, które obecnie mi ekipę zjadą bez zapitki. Muszę zaznaczyć, że z moich obserwacji wychodzi, że mam sporo szczęścia i nie chodzi o rzuty, ale np. jakie innowacje moja osada odkryła czy które karty z AI talii wpadały w pierwszej kolejce na wounda. Gra w trudności może przypominać typowe rogaliki, gdzie inny układ może być znacząco trudniejszy. Na razie KDM siadł i będzie dalej ogrywany. Figurki miałem sklejone, więc pozostaje ich pomalowanie by podbić wrażenia. Ach tak, figurki wyglądają świetnie, a poziom detali jest po prostu mega!

Stali bywalcy:
The 7th Continent(++-) - ostatnia przygoda na kontynencie zaliczona i gra trafiła na sprzedaż. Podsumowywałem całość w wątku gry, więc tutaj w skrócie powiem, że był to świetny zakup. Może spokojnie obyłbym się bez dużego dodatki, bo już forma mi się przejadła, ale mimo to będzie to jedna z gier, które będę miło wspominał. Nie jest to gra dla każdego, ale lepszej gry eksploracyjnej nie ma. Świat jest ogromny i oferuje wiele tajemnic. Zanim wszystkie odkryjemy to minie wiele godzin.

Calico(++- - jak gram w nią by wygrać to strasznie mnie irytuje, ale gdy spuszczę z tonu to gra staje się bardzo przyjemna. Będzie dalej ogrywana i na razie na półce zostanie.

Zamkii Burgundii BB(+++) - obecnie jedna z ulubionych euro żony. Długo się przed nią wzbranialiśmy i był to ogromny błąd. Bardzo przyjemny tytuł, który na dłużej zagości na półce.

Paranormal Detectives(++-) - u mnie w 100% zastąpił i to na lepsze Tajemnicze Domostwo. Proste zasady, szybkie rundy i niski downtime. Gra sprawdziła się przy 4os ekipie, jednak dla 2 graczy TD wypadał lepiej. W PD w 2os po prostu już nigdy nie zagram, gdyż gra po prostu wypada słabo.

Everdell(+++) - gra jak na razie świetnie sprawdza się po męczących dniach, gdy nie ma się ochoty na ciężkie klimaty i jeszcze cięższe euro. Początki bywają trudne, ale z każdą turą silniczek rozkręca się nam coraz bardziej i coraz łatwiej podjąć decyzje. Gra kończy się w idealnym momencie nie przedłużając niepotrzebnie rozgrywki.

W listopadzie liczę na podbicie różnorodności jak i liczby partii dzięki nadchodzącemu konwentowi i pogranie znowu w TMB, które niestety nie weszło na stół w październiku.
Awatar użytkownika
Neoptolemos
Posty: 1965
Rejestracja: 09 sty 2014, 18:30
Has thanked: 191 times
Been thanked: 839 times

Re: Gra Miesiąca - Październik 2021

Post autor: Neoptolemos »

Ostatnio pomijałem podsumowania miesiąca (bo i nie były jakieś fantastyczne), ale w październiku wjechało na stół tyle nowości i ciekawostek (mimo relatywnie biednego Essen), że warto się podzielić. 48 partii w 28 gier.

Nowości:
MicroMacro (4 partie, +) – odczekało na swój debiut, bo nie mam dobrych warunków w mieszkaniu - w końcu zagraliśmy na podłodze przy relatywnie kiepskim świetle, czego NIE polecam. Ciężko tu się specjalnie rozpisywać - w zasadzie jest to "Gdzie jest Wally" z twistem, do przejścia i zapomnienia, chociaż sama zabawa jest naprawdę spoko. Zagrać, docenić, puścić w świat.

Najlepsza gra o kotach (3 partie, +) – chyba najprostszy karciany set collection, w jaki grałem, a działa! Definicja fillera, gra na 15 minut, niespecjalnie obciążająca szare komórki (ale jednocześnie niepozbawiona decyzji), z przyjemnym tematem, dobrze się skaluje. Czego tu nie lubić?

Escape: Roll & Write (3 partie, +) – pierwszy znany mi koooperacyjny roll&write, spin-off Ucieczki ze Świątyni Zagłady. Niestety główna zaleta oryginału - emocje wynikające z presji czasu - nie ma prawa się tu pojawić, bo zrezygnowano z rozgrywki real-time, ale poza tym widać podobieństwa. Co więcej, jest to nie tylko działający roll&write, ale także jeden z niewielu, w których faktycznie śledzimy plansze innych graczy - niektóre akcje możemy odpalić tylko wtedy, kiedy inna osoba trafi do odpowiedniej komnaty. Niby nie wzbudza nadmiernej ekscytacji, ale dla mnie to powiew świeżości w gatunku; myślę, że rozwijając ten pomysł można stworzyć naprawdę fajną grę. Mam natomiast problem z poziomem trudności (imho za niskim), ale jest on łatwy do poprawienia.

SCOUT (3 partie, +) – sprytna karcianka od OINK games, nieco podobna do remika i do pana; fani klasycznych karcianek mogą się zachwycić. Temat (werbowanie cyrkowców) jest kompletnie nieistotny, ale nie tego oczekuję od takich gier. Mam obawy, czy startowa ręka nie determinuje zbyt mocno naszych szans przy wyrównanym poziomie graczy, ale to wymagałoby więcej partii. Tymczasem nieprzypadkowo gra rozeszła się przed końcem targów w Essen, znajomy się spóźnił i na odchodne odkupił od OINKa egzemplarz pokazowy ;)

Chartae (2 partie, +) – mistrzostwo mikrodesignu, Reiner Knizia zrobił grę na 9 kafelkach i to nawet nie dwustronnie (!). Skrzyżowanie Carcassonne i kółka i krzyżyka na 2 osoby, oczywiście jest to wyłącznie mały fillerek, ale niesamowicie podoba mi się prostota pomysłu. Do tego gra jest śliczna i mogę przeboleć to, że byłą absurdalnie droga.

Kroniki Zbrodni 1400 (2 partie, +) - imho fajniejsze niż oryginalne Kroniki (zarówno fabularnie, jak i pod kątem dodatkowej mechaniki), ale poza tym ciężko coś dodać. Stwierdziłem, że to jednak jest dla mnie zabawa solo i tak będę sobie przechodził serię Millenium.

Lamaland (2 partie, -/+) - miałem sporo oczekiwania, wyszedł spory zawód; lamy są piękne, ale gra nie wzbudza specjalnych emocji. Dołóż kafelek, zgarnij żetony, kup najdroższą lamę i tak w kółko. System punktowania jest niepotrzebnie przekombinowany, a jednocześnie cele są relatywnie proste do spełnienia (nawet jeśli na początku tak nie wyglądają). Raczej przegra w kolekcji sromotnie z Taluvą.

Strike (2 partie, -/+) - prawdopodobnie jedna z najgłupszych gier, w jakie grałem w życiu. Rzuć kostkami i zabierz te, które mają pary. Jednocześnie... nawet można się pobawić... pod warunkiem, że jest się pod wpływem. Prawdopodobnie idealna gra do pubu z planszówkami.

TEN (2 partie, +/-) - blackjack z dobudowanymi wokół mechanikami (set collection, licytacja). Czyli jak z najprostszego Push Your Luck zrobić takie samo Push Your Luck, ale udające dużo bardziej złożoną grę. Lubię te emocje, więc i grało mi się bez bólu, ale z kapci mnie nie wyrwało. Raczej pass.

Bad Company (1 partia, +) - nowa gra od Aporta Games, czyli od gości, którzy robią gry brzydkie, za to cwane. I takie też jest Bad Company - na półce nie zwróciłbym na pewno uwagi, a sama gra jest przyjemna, w zasadzie pozbawiona downtime (większość decyzji podejmujemy równolegle), z rozwijaniem (w pewnym sensie) swego tableau - z chęcią jeszcze zagram, może nawet dziś.

Bag of Butts (1 partia, -/+) - grane na minimalnie złych zasadach, ale raczej niezbyt wpływających na odbiór. Dupoworek jest po prostu bardzo przeciętnym tytułem i nawet połączenie Push Your Luck i losowania z woreczka (oba elementy bardzo lubię) go nie ratuje. Pass.

Innowacje (1 partia, +) - kupione parę miesięcy temu, w końcu wjechały na stół i po raz kolejny doceniam design Carla Chudyka, jeśli chodzi o sprytne karcianki. Dostrzegam podobieństwa z Na Chwałę Rzymu i chyba na razie Innowacje siadły mi odrobinę mniej, ale zdecydowanie jest to gra, która wymaga doświadczenia. Pierwsza partia to w zasadzie była gra w ciemno i sromotnie poległem, zablokowawszy się w niższych epokach. Na stół wróci na dalsze testy.

Libraria (1 partia, +/-) - zagrałem w przerwie na zwiedzanie targów, bo gra jest bardzo ładna, ale w zasadzie to prosta wariacja na temat Go. Od biedy można zagrać na kartce papieru. Ale nie trzeba ;)

Mindbug (1 partia, ++) - Magic: the Gathering wydestylowane do czysta. Żadnego składania talii, żadnego budowania puli zasobów, wyciągamy talię i od razu się naparzamy. Genialne w swojej prostocie. Mam nadzieję, że o grze się zrobi jeszcze głośniej, bo to naprawdę świetny projekt i znakomity fillerek dla miłośników pojedynkowych karcianek. Imho DUŻO fajniejsze (i jeszcze prostsze) niż Keyforge. Żałuję, że sam nie kupiłem.

Pipeline (1 partia, ++) - niespodziewanie dobra gra, choć nie jestem fanem ani specjalistą od ekonomii; za to bardzo podoba mi się łamigłówka w układaniem rur, dlatego ostrzę sobie zęby na świeżo zakupione Curious Cargo. W Pipeline przeszkadzać może potencjalnie srogi downtime, ale w sumie jak na ten ciężar gry - jeśli wyrobiliśmy się we 3 w 2h, to jest to dla mnie akceptowalny czas rozgrywki. Gry nie mam, ale chętnie się jeszcze na nią ustawię.

Riverside (1 partia, +) - i jeszcze jeden roll&write, o tyle fajny, że relatywnie mocno osadzony w temacie (płyniemy sobie stateczkiem z turystami i organizujemy im wycieczki w tundrę). Myślę, że może się nawet łapać na moje osobiste podium roll&write za Kartografami i Rzuć na tacę. Zagram z przyjemnością.

Nie oceniam Yummy Yummy Monster Tummy vel Głodniaków, Kids Chronicles i Small Islands, które prezentowaliśmy w Essen, bo były to rozgrywki pokazowe lub wyłącznie pod kątem nauczenia się zasad.

Oprócz powyższych na stole wylądowały Calico, Santa Maria, Kartografowie, Fog of Love, Magnum Sal z dodatkiem, Sagrada, Unlock: Timeless adventures, Odbudowa Warszawy 1945-1989 i Świat Dysku: Wiedźmy.

Gra miesiąca: nic się wyraźnie nie wybija na pierwszy plan, więc może za najbardziej pozytywne zaskoczenie uznajmy Pipeline.
Game developer w Lucky Duck Games
Autor bloga Karta - stół!
Redaktor Board Times
Awatar użytkownika
Apos
Posty: 973
Rejestracja: 12 sie 2007, 14:42
Lokalizacja: Sosnowiec
Has thanked: 352 times
Been thanked: 756 times
Kontakt:

Re: Gra Miesiąca - Październik 2021

Post autor: Apos »

Październik to miesiąc pracy nad projektami oraz innych imprez niż planszówkowe.Pomimo, że fizycznie ze znajomymi nie mogłem się spotkać przy jednym stole, bo każdy był przez większość miesiąca zajęty, tu z pomocą przychodzą jednak takie serwisy jak boardgamearena oraz 18xx.games. W sumie udało się zagrać 29 partyjek - choć część z tego była online.

Zacznijmy od...

---Nowości---
🔸 Czerwona Katedra (8/10) - budowanie "czegoś z kart, kostki i mandala. Sign me in! Bardzo lubię te elementy, a tutaj dodatkowo dostajemy ładną oprawę graficzną, sprytne i niebanalne mechaniki oraz trochę integracji w paru regionach. Gra bardzo sympatyczna i sprawiła b. dobre pierwsze wrażenie. Doceniam dużo elementów setupu wpływające na regrywalność oraz skalowalność.
Czy zostaje w kolekcji? Tak!

🔸 Agricola Wersja dla Graczy (8/10) - Z pierwszym wydaniem Agricoli miałem krótki epizod ponad 10 lat temu. Wtedy, coś nie pykło i pierwsze wrażenie było mieszane. To jednak nie świadczyło, że to zła gra. W międzyczasie poznałem inne gry Rosenberga i te ogrywałem znacznie częściej - co więcej, część z nich jest w top 10 moich gier. Sięgnąłem po nową edycję Agricoli i... gra wymagała czasu. Krótka kołderka i specyficzna rozgrywka nie musi się każdemu spodobać. Widać tu, że nowsze tytuły Rosenberga są bardziej... uniwersalne? Otwarte? Ciężko to określić, ale mam wrażenie że tutaj musimy grać, tak aby nie tracić punktów, a karmienie swoich robotników, budowanie im domów jest po prostu "obowiązkiem" - przedstawieniem części, życia codziennego takiego chłopa, którym gramy. W Uczcie, Polach Arle czy nawet Le Havre czuję większą swobodę. Czy nie podoba mi się to? Oj nie, raczej to kwestia przyzwyczajenia. Gorzej może być z moimi współgraczami. Doceniam karty w tej grze oraz jak wpływają na różne ścieżki rozwoju naszego gospodarstwa. Gra klasyk, twórczość Rosenberga wpasowuje się w mój gust i lubię jego gry - co tu dużo mówić :D.
Czy zostaje w kolekcji? Tak!

🔸 PARKS (+/-) - Wcielamy się w rolę dwóch turystów - zwiedzamy parki, robimy zdjęcia i punktujemy za te czynności. Po drodze zbieramy zasoby, aby móc je wykonać. Tytuł tematycznie bardzo fajny, ale mechanicznie wydaje się totalną abstrakcją. Jak zwykle z tym nie mam problemu i mogą grać w najsuchsze euro - tutaj po prostu jedno nie wiąże się z drugim. Zbieranie gwiazdek, skałek, kropelek wody zupełnie nie kojarzy mi się z tym co ta gra reprezentuje. Muszę pograć więcej - na razie mam mieszane uczucia.

🔸 Ultimate Railroads (10/10) - Tutaj rozgrywka w wersję BGA. Plansza Azjatycka z opcją wspólnego toru rozwoju jest super! Najbardziej zaawansowana mapa wraz z ciekawymi rozwiązaniami, które strasznie przypadły mi do gustu i są rozwinięciem tego wszystkiego co lubię w Rosyjskich Kolejach. Wszystkie mapy "Kolei" oferują bardzo różnorodną rozgrywkę, która pomimo prostoty zasad worker placementu jest bardzo wciągająca. Trzymam kciuki, aby angielskie wydanie było dostępne w którymś z naszych Polskich sklepów, bo pewnie na lokalne wydanie nie ma co liczyć.


---Stali bywalcy---
🔹 Rallyman GT (7.5/10) - Po większej ilości partyjek spadek oceny o 1.0. Miło się gra i przyjemnie, ale duży downtime przy 5-6 graczach, jest dla mnie ogromnym minusem. Gra dostarcza najwięcej emocji przy pełnym składzie, ale rozgrywka się wtedy strasznie przeciąga. Jest to mimo wszystko lekka gra, opierająca się częściowo na losie z kostek - gdyby rozgrywka zamykała się w 60 minut, to dałbym jej większą ocenę. Na 2-3 godziny, wolałbym zagrać w symulator wyścigowy. duże euro albo 18xx najlepiej. Nadal lubię ze względu na tematykę wyścigów samochodowych, ale gdybym znalazł bardziej "eurowatą" grę tego typu, to pewnie bym sprzedał Rallymana.

🔹 Zaginiona Wyspa Arnak (8.8/10) - Tytuł, który od kilku miesięcy nie schodzi ze stałych bywalców. Lubię za całokształt, szczególnie drugą stronę mapy, gdzie rozgrywka jest ciekawsza. Nie jest to ani hit, ani kit, tylko solidnie i ładnie wykonana gra, w którą gra się bardzo przyjemnie. Czekam na dodatek.

🔹 The King is Dead: Second Edition (Podstawka: 7.8/10) - O tym tytule pisałem już kilkukrotnie. Mała-duża gra, która jest niby fillerem, a potrafi palić zwoje mózgowe jak duże euro. Czasami rozgrywka się ciut za bardzo przedłuża.

🔹 Keyflower (9.5/10) - Powrót po dłuższej przerwie. Tytuł, który zdecydowanie częściej powinien pojawiać się na stole. Bardzo lubię elementy w tej grze takie jak: budowanie modularnej planszy w czasie rozgrywki, dwojakie wykorzystanie pracowników do aktywacji płytki oraz licytacji, system transportowania zasobów oraz ulepszania płytek, sposób punktowania. Do tego ta interakcja między graczami i świetna skalowalność. Eh, bardzo lubię!

🔹 Klany Kaledonii (9/10) - Kolejny powrót po dłuższej przerwie. Dla mnie, jest to fajniejsza "Terra Mystica". Od settingu po rozgrywkę i zarządzania swoją planszą gracza. Asymetryczne umiejętności klanów, różnorodne punktowania, satysfakcja ze zbierania zasobów na różne sposoby oraz realizacja kontraktów przy ich użyciu. Wszystko to, zazębia się i pasuje idealnie do siebie.

🔹 Project L (6.7/10) - Mały fillerek. Pełni swoją robotę, ale bez szału czy emocji.

🔹 Food Chain Magnate + Ketchup (9.5/10) - Nowość Portalu, która jest z nami od około 2006 roku. Kocham w to grać i przegrywać. Każda taka rozgrywka motywuje mnie tylko do tego, aby zagrać ponownie. Prezentowaliśmy przedpremierowo tytuł i graczom bardzo przypadł do gustu.

🔹 Time Stories: Tajemnica Maski (6/10) - Po bardzo długiej przerwie wróciliśmy do Time Stories i rozpoczęliśmy kolejny scenariusz - tym razem zlokalizowany w starożytnym Egipcie. Miało to być kontynuacją wyprawy do Escape Roomu o identycznej tematyce. Jak w tym bawiliśmy się świetnie, to Cień Maski trochę zawiódł. Do tego formuła Time Stories moim zdaniem się zestarzała. Sam scenariusz - tematyka na plus, wykonanie oraz wątek dość sztampowe i bez polotu. Unikalna mechanika też nie zachwyciła. Od samego początku zdecydowaliśmy się na rozgrywkę bez limitu czasu, aby nie przedłużać. Mimo tego, przejście części gry zajęło nam ponad 3h i było to dość żmudne doświadczenie. Kiedyś Time Stories strasznie mnie bawiło. Teraz gdy pojawiły się inne gry przygodowe o sprawniejszych formułach, resztę scenariuszy raczej przejdziemy, aby "odbębnić" i sprzedać. Wielka szkoda.

---18XX---
Doszło do tego, że na każde następne spotkanie z główną grupą, umawiamy się już tylko na 18XX. Teoretycznie, każda gra z tej kategorii powinna dostać pełne 10/10, bo tak chętnie do nich sięgamy. Są one głównym tematem rozmów i żaden tytuł dawno nie wywoływał u nas, aż tyle emocji nad stołem. Bardzo się cieszę, że pomimo wszystkich legend, które słyszałem o tych grach, wprowadziłem je do naszej grupy. Jednak nie taki diabeł straszny jak go malują.
Dlatego, 18XX jako kategoria gier planszowych, dostają pełne 10. Jak to wygląda per tytuł?

🚂 18Chesapeake (9/10) - Tytuł sugerowany dla początkujących i w pełni czyni swoją powinność. Wiele mechanizmów przyjaznych na początku, wymuszony eksport przyspiesza rdzewienie starych maszyn i grę, ale zostawia pazura i dzieje się wiele na planszy. Pozostawia duże pole do manewru poszczególnych spółek i w naszych grach już zawsze wszystkie się uruchamiają. Jest ciasno na planszy, coraz więcej blokowania. Rozgrywka mimo tego, że "dla początkujących" wzbudza ogrom emocji i przyćmiewa wiele dotychczasowych gier, które znaliśmy. Pomimo wyników idących w tysiące, to zdarzają się sytuacje, że różnica punktowa między graczami to dosłownie 1!

🚂 1882: Assiniboia (9.5/10) - To nadal tytuł należący "do tych małych", ale dostajemy kilka mechanizmów, które sprawiają, że potrafi być bardzo chamsko na planszy oraz w spółkach. Czerpie dużo z klasyka 1830, więc na giełdzie mamy zawsze jakieś zamieszanie. Na początku zwykle rusza bardzo mało spółek i nie wszystkie "wypływają". Mamy też Neutralnie znaczniki, które z jednej strony nie pozwalają na zablokowania danej stacji, ale z drugiej w późniejszej części gry może je przejąć Canada National Railroad i korzystać z istniejącej już infrastruktury. Mamy wątek historyczny, o rebelii która w tym czasie wybuchła na tych terenach oraz roli kolei w jej zdławieniu - wszystko przetłumaczone na mechanikę gry. Rzeki, które są dodatkową przeszkodą. bonusy za dostarczanie pasażerów z jednego brzegu mapy, na drugi. To i wiele innych powoduje, że 9 na 10 rozgrywek kończy się bankrutem jednego z graczy. Tytuł oferuje zupełnie inną rozgrywkę od "18Chesapeake" i pokazuje jak różnorodne potrafią być 18XX.

---Wyróżnienia---

🥇 Powrót miesiąca: Keyflower
🥈 Gra miesiąca: 1882: Assiniboia
🥉 Nowość miesiąca: Ultimate Railroads - nowa mapa
Awatar użytkownika
Dr. Nikczemniuk
Posty: 2821
Rejestracja: 19 paź 2016, 13:39
Has thanked: 447 times
Been thanked: 318 times

Re: Gra Miesiąca - Październik 2021

Post autor: Dr. Nikczemniuk »

BRASS BIRMINGHAM 10/10 -czteroosobowa partyjka z trzema nowymi graczami. Z nowymi graczami tego typu rozkmina to chyba standard: "Dlaczego nie mogę się tu wybudować? Bo nie masz połączenia. Ale tam mogłam się wybudować a tu nie? Bo tam miałaś kartę z nazwą miasta a tu nie, musisz mieć połączenie. To wybuduję się tu. Ok, a w koszcie masz węgiel? Tak. To nie możesz bo nie masz połączenia z węglem. To kupię z rynku. Nie możesz, musisz mieć połączenie z węglem. Ale żelazo brałam stąd. Tak, ale żelazo nie potrzebuje połączenia..."
Połączenia to chyba jedyna rzecz jaką zawsze sprawdzam przed rozgrywką, natomiast sam przebieg gry jest mi dobrze znany nawet po dłuższej przerwie.
Co ciekawe ostatnio grałem też w Bruxelless 1893 i byłem mocno zaskoczony tym ile musiałem rzeczy sobie przypomnieć aby w ogóle zacząć grać i wtedy sobie pomyślałem o Brassie, jakie ta gra ma eleganckie zasady i w moim odczuciu dużo niższy próg wejścia i zapamiętania jak w to się gra.
Kto nie widzi ciemności, nie będzie szukał światła.
Awatar użytkownika
helloween85
Posty: 162
Rejestracja: 14 maja 2018, 14:39
Lokalizacja: Łódź
Has thanked: 83 times
Been thanked: 48 times

Re: Gra Miesiąca - Październik 2021

Post autor: helloween85 »

46 partii w 15 gier.
Spoiler:
W tym miesiącu bez nowości.

Na stole najczęście lądował Descent (2 edycja). Wróciłem do tej gry po długim czasie, trochę nie z własnej woli, synowi się przypomniało :wink: W każdym razie zagraliśmy całą kampanie Labiryntu Zagłady + kilka scenariuszy, które mój syn sobie wymyślił na biegu. Było w miarę ok... ale to już chyba nie jest gra dla mnie. Od dłuższego czasu dużo lepiej bawię się przy eurosucharach. No i to rozkładanie... Przy żadnej innej grze przygotowanie rozgrywki mnie tak nie męczy.

A grą miesiąca zostaje Praga Caput Regni - druga gra Suchego którą poznałem (po Podwodnych Miastach, w które zagrałem pierwszy raz chyba w sierpniu) i druga która mi się bardzo spodobała. Trzeba będzie chyba sprawdzić jeszcze inne jego tytuły :D
Awatar użytkownika
vikingowa
Posty: 575
Rejestracja: 18 maja 2015, 21:42
Has thanked: 455 times
Been thanked: 307 times

Re: Gra Miesiąca - Październik 2021

Post autor: vikingowa »

U mnie w październiku 18 rozgrywek w 6 gier.
Spoiler:
GRA MIESIĄCA:
DESCENT: LEGENDS OF THE DARK - wszystko mi się w tej grze podoba :D :
- grafiki są przepiękne!
- figurki genialnej jakości prezentują się niesamowicie na budowanej planszy (zwłaszcza pomalowane :wink:)
- elementy 3D dają mnóstwo zabawy podczas tworzenia świata
- aplikacja świetnie sobie radzi z prowadzeniem rozgrywki i bardzo pomaga w ogarnięciu wszystkiego co się w danym scenariuszu dzieje, zwłaszcza walk, pomaga również gromadzić surowce potrzebne do tworzenia różnych fajnych rzeczy w miasteczku
- historia jest lekka i łatwa do przyswojenia co bardzo mi odpowiada bo chyba bym nie zniosła stronnic tekstu do czytania jak w Tainted Grail :roll: ta prostota bardzo tutaj pasuje i nie przytłacza
- przygotowanie gry zajmuje może 5 minut, złożenie podobnie
Jak na razie dla mnie to 10/10 bo fantastycznie się przy niej bawię grając oczywiście solo (dwiema postaciami - poziom standard) i na pewno przygarnę wszystko co do niej w przyszłości wyjdzie.
jakmis83
Posty: 1176
Rejestracja: 22 maja 2015, 14:31
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 130 times
Been thanked: 141 times

Re: Gra Miesiąca - Październik 2021

Post autor: jakmis83 »

Trochę grania sypnęło w samej końcówce października.

Wojna o Pierścień - wiele już o niej pisałem. Jednak jej cechą charakterystyczną jest to, że kiedy myślisz że widziałeś już wszystko, ona Cię zaskakuje. I tak jest za każdym razem.

Terraformacja Marsa - bardzo przyjemny powrót tej gry. Zawsze dostaję łomot, ale podoba mi się budowanie swojej potęgi z kart. Całość burzy losowość, ale podobno system draftu rozwiązuje problem.

Wsiąść do pociągu Europa - myślałem że nie polubię prostych gier familijnych. Ale ta gra jest rewelacyjna. Prosta a jednocześnie potrafi zmusić do myślenia i planowania.

I to właśnie Wsiąść do pociągu zgarnia WoPowi sprzed nosa nagrodę dla gry miesiąca.
Moje Gry
Jeśli nie wiesz, jak masz zagrać, poczekaj, aż twojemu przeciwnikowi przyjdzie do głowy jakaś idea. Możesz być pewny, że będzie to idea fałszywa.
Siegbert Tarrasch
Awatar użytkownika
kastration
Posty: 1218
Rejestracja: 08 kwie 2015, 21:37
Lokalizacja: Kalisz
Has thanked: 108 times
Been thanked: 430 times

Re: Gra Miesiąca - Październik 2021

Post autor: kastration »

Sporo nowo poznanych tytułów, ale też pewne niedogodności.

Z ciekawszych pozycji:
- Pola Arle - dostałem polską wersję za około dwie stóweczki, więc uznałem, że najwyżej mi nie podejdzie. Ale Uwe to po prostu... Uwe. Arcymistrz wszechwag. Mamy to wszystko to, co mieliśmy w dotychczasowych sałatkach. Najbardziej przypomina mi to mojego ulubionego Uwe, czyli Ucztę dla Odyna, ale w mniejszym formacie, jeśli chodzi o ilość konwertowanych dóbr i ścieżek do wygranej. Czas gry marzenie, około 85 minut, a gra głębsza niż jezioro Hańcza. Mam pewne zastrzeżenie do mocy budynków, ale może to po prostu specyfika gry, a nie jej wada. Dodatkowo zagrane dwa razy solo i ... zbyt duży progres się wydaje patrząc na wyniki, jak na wymogi postawione w instrukcji, bo ale solo raczej będę w to grał bardzo rzadko. Zaczyna z mocnego 8/10.
- solo Fortune and Glory. The Cliffhanger Game, która w pełni mnie zaspokaja jako turlanka przy szklaneczce ze zwrotami akcji i kibicowaniem, by tym razem się powiodło. Zostaje 9/10.
- Najemnicy - nie gram zwykle w takie karcianki, ale tu wyszło całkiem przyjemnie, choć na 4 osoby niestety przydługawo. Takie 7/10 dam.
- Cytadela - to też z prostszych i przyjemnych, choć jednak nieco zbyt losowe i zdarzają się rundy, w których można być wyłączonym z rozgrywki przez zabicie postaci. Do towarzystwa całkiem ok i ładnie wydane. Dam 6/10 z plusikiem może.
- Wiem Lepiej - jako miłośnik (i gracz) teleturniejowy szukałem czegoś sensownego w tym settingu i po prostu to dostałem. Inna sprawa, że konkurencji dużej nie było na rynku. Niesprawiedliwa dystrybucja pytań? Jasne, ale no big deal, gramy do 20 plus są zagrania taktyczne, no i przede wszystkim to tylko zabawa. Póki co przetestowane w kilku grupach i się kręci. Aspekt edukacyjny to kolejny walor. Płytki taktyczne dodają niesamowitej pikanterii. Tak prosty pomysł, a tyle frajdy. 8/10 z potencjałem na 9 (waham się, czy wypada tak oceniać gry imprezowe bądź co bądź).
- Altiplano - dwie gry w 2 osoby i... wskrzeszenie Łazarza. Było blisko decyzji, że gra zbyt podobna do Orleanu, który jest grą lepszą, no ale jednak obroniła się. Skrajnie niska interakcja do wybaczenia, bo gra się naprawdę przyjemnie i nadal na rynku jest mało gier z mechaniką zarządzania workiem. Mocne 7.
- Le Havre - rzutem na taśmę zakończony miesiąc. Wreszcie wyszła mi strategia stalowo-koksownicza, zawsze z wypiekami oczekiwanie, jakie budynki specjalne dojdą na nową partię, plus jak równoważyć żywienie i zasoby, nie popadając przesadnie w pożyczki. Pałęta się w okolicy mojego top 10, ocierając się i zapewne powalczy w perspektywie miesięcy z Polami Arle o to, która z gier znajdzie się w świętej trójcy Uwego (obok Odyna i Ora et Labora). 8 z tendencją zwyżkową.
- Mage Knight - jedna rozgrywka, wiec wyjątkowo słabo, jeśli chodzi o status zwycięzcy z zeszłego miesiąca. Ocena podniesiona na 9/10. Szykuje się długa przyjaźń.
- Newton - rozgrywka 4-osobowa z twistem na koniec i pogonią ostatniego gracza, który wygrał ostatecznie o włos dzięki celom. Było emocjonująco i właśnie takich gier szukam, idealnie łączących głębię rozgrywki, decyzyjność, losowy układ elementów na planszy i czas rozgrywki. Niska interakcja może na minus, ale takim wybaczam. Podnoszę ocenę do 8/10.

Z rozczarowań:
- Sen - 2/10. Nie tego szukam w grach. Zbyt niski poziom decyzyjności, nudne branie kart w kółko, a przy dobrym układzie dwóch bardzo niskich kart początkowych zasadzie można strzelać w koniec tury z dużymi korzyściami.
- Too Many Bones - po prostu męczące. Ładnie wydane i w ogóle pod względem stricte technicznym, ale totalnie nie mój klimat, zbyt długie walki z potworami, słabe arty, zbyt wolny rozwój. Oceny finalnej nie daję, bo nie udało się całej rozegrać (czynniki wyższe), no ale nie wróżę aktu łaski.
- Neuroshima Hex - blisko drugiej w historii 1/10 po GoT, no ale na szczęście mnie wyratowano i nie udało się rozegrać do końca, więc nie ocenię, by nie strącić GoT z odwróconego piedestału. Antyklimat dla mnie (dla wielu pewnie wprost przeciwnie), bardzo konfrontacyjne (utwierdzam się w przekonaniu, że to po prostu nie gra dla mnie), długofalowych zagrywek tu nie uświadczyłem. Zbyt specyficzna gra dla mnie.

Gra miesiąca: Fortune and Glory. The Cliffhanger Game.
"Człowiek bez religii, jest jak ryba bez roweru"
Mia San Mia!
Awatar użytkownika
lotheg
Posty: 795
Rejestracja: 11 paź 2017, 10:25
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 271 times
Been thanked: 276 times

Re: Gra Miesiąca - Październik 2021

Post autor: lotheg »

Miesiąc z największą liczbą partii i godzin grania w tym roku. Głównie dzięki planszówkowemu wyjazdowi w dobrej ekipie :)
53 rozgrywki w 26 gier. Czas czystej gry wyniósł 56 godzin :)

Nowości:
Antiquity - 9/10 - wreszcie! Tyle lat chciałem zagrać w tą grę. Okazała się tak wyjątkowa jak myślałem i teraz pytanie jak dorwać swój egzemplarz :) Na razie pozostaje grać online. I to wszystko mimo tego, że gra mnie oczywiście zmiotła ze stołu ;)
Parks - 8/10 - bardzo fajny tytuł na godzinkę. Wygląda pięknie, jest przy czym pokombinować, dobrze się rozwija w trakcie, gdy wydłużamy szlak. Tylko gdzieś mi mignęło, że będzie kosztować ponad 200 zł. Jak na tytuł na godzinę to nawet pomimo swoich pięknych elementów - za dużo :/
Walk the plank - 8/10 - świetna imprezówka/filler. Próbujemy zostać na statku, a innych zepchnąć do morza. Kompaktowa gra, w swoim rodzaju - kapitalna.
Spirit Island - 7,5/10 - na razie obwąchałem się z tym tytułem po tym jak przyszedł z MH. Zagrałem raz i nie dokończyłem, bo bardziej uczyłem się zasad. Drugi raz (obydwie gry solo na 2 duchy) to już zwycięstwo solo, ale bez karty witalności wyspy itd...na tym podstawowym poziomie. Gra przyprawia o ból głowy, tego się nie spodziewałem. Za to instrukcja jest wg mnie całkiem ok, a opinie ma raczej złe ;) Cóż...muszę jeszcze dać jej szanse, bo wiem, że są bardziej zaawansowane tryby, inne duchy itd. Grało się bardzo przyjemnie, jedynie co mnie bolało to jednak skupianie się co rundę na tym samym, czyli ogarnięciu regionów, które będą dewastowane oraz tych, na których będą budowane budynki. Zobaczymy jak dalej.
Awanturnicy - 7,5/10 - też od lat chciałem w to zagrać, bo klimat mi się podobał. Udało się, było bardzo fajnie. Widać, że gra ma już trochę lat. Komnata z lawą jest najciekawsza, ale inne elementy też mogą sprawić radochę. Oczywiście to festiwal losowości, ale na tym to ma polegać i to normalna cecha tego typu gier.
Colt Super Express - 7/10 - lepsza wersja od pełnej. Szybsza, sprawniejsza, bez operowania w środku elementów 3D.
Dochodzenie - 7/10 - tytuł na koniec wieczoru do podyskutowania i pośmiania się. Ciekawa opcja z technikiem śledczym mimo, że ma zazwyczaj bardzo ciężko.
List miłosny: BATMAN - 6/10 - kolejna gra opatrzona symbolem "zawsze chciałem zagrać" :) Chodzi o wersję Batmanową. Nie ma nowych mechanik względem podstawowej, więc sama gra jak to zwykle LL - szybka, jako przerywnik i tyle :)
Get bit - 4/10 - fajny pomysł, ale obsługa gry i poziom decyzyjności w momencie, gdy pływaków jest jeszcze więcej odbierają trochę przyjemność z grania.
Martian dice - 4/10 - trochę za mało wpływu na losowość, są inne fajniejsze gry w tym czasie do zagrania.

Stali bywalcy:
Kanban - 10/10 - top topów. Rozpisywałem się wielokrotnie.
Barrage - 9,5/10 - radzę sobie dalej tak sobie, ale niezmiennie mi się podoba. W tym miesiącu partia bez dodatku (bo z nowymi graczami) i czegoś mi w niej brakowało, jednak człowiek się przyzwyczaja do bardziej rozbudowanych opcji dzięki Projektowi Leegwathera.
Mage Knight - 9/10 - pełny podbój solo Arytheą i Wilkorlicą. Arytheą przeszedłem jak burza z rekordowym moim wynikiem 231 pkt. Wilkorlicą szło jak po grudzie, udało się podbić oba miasta, ale wynik 148 pkt nie powala ;)
Lignum - 9/10 - dwie partie rozegrane, które przypomniały jak bardzo lubię Lignum. To naprawdę ciężkie euro, w którym od zapamiętywania co i w jakiej kolejności chce się zrobić może się przegrzać głowa.
Pan Lodowego Ogrodu - 9/10 - kolejna partia z fanowskim dodatkiem "Wojna bogów". Wygrała Callo przez...Martwy Śnieg. Dodatek ma dwa moduły: zimna mgła - kolejny raz prawie niewykorzystany, więc póki co wydaje mi się mocno zbędny oraz Czyniący: tutaj jest świetnie i gra zmienia się dość mocno, dzięki czemu za mną kolejna emocjonująca, kapitalna partia.
Vinhos - 9/10 - powrót po długiej nieobecności w Lacerdowym death squadzie. Zagrane z dodatkowymi ekspertami, którzy są świetnym dodatkiem, który znakomicie urozmaica grę.
Sword&Sorcery - 8,5/10 - kontynuuję kampanię z kolegą. Przed nami quest nr 4, w którym już na początku czeka nas ciężka bitwa.
Nations (Wojna Narodów) - 8,5/10 - coraz bardziej lubię tą grę. Ostatnio zagrałem w wariancie plansz A, czyli wszyscy zaczynają tak samo i jednak jest on mniej ciekawy, więc to był pierwszy i ostatni raz. Myślałem, że szybko do tego nie dojdzie, ale przed kolejną grą już wtasowałem karty drugiego poziomu do talii, żeby było ciekawiej.
Londyn - 8/10 - idealny drugi tytuł, gdy chcesz jednak pograć w coś trochę dłuższego (1,5-2h) niż Plażing czy Mercado.
Mercado de Lisboa - 8/10 - j.w - jak masz tylko pół godziny na koniec wieczoru, a jednak chcesz wysilić szare komórki to Mercado bardzo fajnie się sprawdzi. Tylko nie patrz na nazwisko Lacerdy na tym tytule ;)
Jaipur - 7,5/10 - znana, lubiana, szybka, sprawna. Polecam i pozdrawiam.
Air, land & sea - 7/10 - co jakiś czas wejdzie na stół. Ostatnio w końcu partia, w której z pełną świadomością się poddawaliśmy wcześniej i walczyliśmy do końca o 12 pkt.
Obecność - 7/10 - odkurzona po latach okazała się naprawdę ciekawym tytułem. Było blisko, ale Kreatura wygrała.
Secret Hitler - 6,5/10 - chyba jednak lepiej chodzi w więcej niż 6 osób. Tym razem niestety dwa razy naziści świetnie to ogarnęli i mianowali Hitlera kanclerzem w dobrym momencie ;)

Gra miesiąca: Kanban + Antiquity.
Kanban to najlepszy Vital, a Trajan jest lepszy od Zamków.
Wishlista
arracan
Posty: 252
Rejestracja: 27 kwie 2015, 17:09
Has thanked: 22 times
Been thanked: 23 times

Re: Gra Miesiąca - Październik 2021

Post autor: arracan »

Październik był bardzo przyzwoity. Sporo grania, zarówno w nowości i jak i starocie z półki :D

NOWOŚCI
(na półce)

-Duelosaur Island - młodsza i mniejsza siostra Dinosaur Island, póki co raczej wrażenia pozytywne. Ocena jeszcze nie wyklarowana, chociaż moja Narzeczona stwierdziła że woli to od dużej siostry, ja raczej zawsze chętniej sięgnę po Dinosaur Island. Fajna alternatywa w każdym razie.
-Dinosaur Island: Rawr'n'Write - kolejna gra w Dino-rodzinie, tym razem roll&write, który zaksakująco wręcz mi siadł. Sporo fajnego kombinowanka, wszystko jest w miarę spójne tematycznie, daję okejkę.
-Wielki Połów - Kolejne zaskoczenie - naprawdę bardzo przyjemne euro. Odrobina losowości, którą da się w miarę kontrolować, piękne wykonanie, kostki, czego chcieć więcej? Dopiero dwie partie za nami, ale zdecydowanie będziemy grali więcej.
-Mikro Makro - no co tu dużo mówić. Bardzo przyjemne, fajna zabawa. Zostało nam jeszcze kilka scenariuszy, ale już teraz można śmiało powiedzieć, że nam się podoba taka zabawa i polecamy :)
-Tu i Tam - Narzeczona kupiła pod wpływem impulsu. Zdecydowanie pod 3-4 graczy, a że rzadko mamy okazję tak pograć to leży i czeka na swoją szansę. Na dwie osoby, zwłaszcza jak się nie lubi grać mocno interkacyjnie, to trochę wieje nudą. Niemniej, w kolekcji zostaje, zobaczymy jeszcze
-Kartografowie - ja jestem zachwycony, Narzeczona w ogóle nie chce do tego siadać :lol:
-Captain America i Thor - kolejne świetne postaci do MArvel Champions LCG, zwłaszcza karty Capa mi podeszły

(zagrane gdzieś)

-Kaskadia - bardzo nam się podobało i będziemy chcieli sobie sprawić. Super abstrakt ze sporą dozą regrywalności.
-Azul: Letni Pawilon - chyba jednak najlepszy Azul póki co, zastanawiamy się nad zakupem ;)
-Abominacja - jestem absolutnie zachwycony "tematycznością" i klimatem tej gry, która przy okazji jest naprawdę udanym worker placementem. Nie kupię, bo Narzeczonej się nie podoba warstwa tematyczna i wizualna, ale z przyjemnością zagram jak tylko będzie okazja.

Powroty

-Yamatai - powrót po dłuuuugiej przerwie, aż trzeba było przewertować instrukcję :D nadal strasznie lubimy, bardzo udany tytuł, pięknie prezentuje się na stole
-Star Wars: Rebelia - uwielbiam tę grę, zdecydowanie top topów. Nie mogę się doczekać dodatku i częstszego grania, a w końcu znalazł się partner do regularnego grania :D

Stali bywalcy:

-Marvel Champions LCG - znowu. Tylko partie solo. Uwielbiam.
-Mur Hadriana - o dziwo spodobało się również Narzeczonej, rozegraliśmy kilka partyjek, z każdą coraz lepsze wyniki punktowe.
-Najeźdźcy ze Scytii - kolejny miesiąc, kolejne rozgrywki. Bardzo nam siadła, zawsze dobrze się bawimy chociaż wygrałem tylko raz. Czas przetestować też w większym gronie.

Gra miesiąca:
Ciężko wybrać, dlatego wyróżnię 2 tytuły. Z nowości to będzie gra, na którą bardzo czekałem i się absolutnie nie zawiodłem, wręcz przeciwnie, czyli Dinosaur Island: Rawr'n'Write. Z gier już posiadanych/ogranych to zdecydowanie, po raz kolejny Najeźdźcy ze Scytii bo po prostu dużo w to gramy, strasznie lubimy, chcemy więcej.

Zdecydowałem się już nie stawiać na piedestale Marvel Champions LCG orazStar Wars: Rebelia, ponieważ to jest mój absolutny TOP i musiałyby być wyróżniane miesiąc w miesiąc :wink:
MAM | CHCĘ

Piszę o grach na POPKULTUROWCY.PL <- ZAPRASZAM
Awatar użytkownika
anitroche
Posty: 769
Rejestracja: 23 kwie 2020, 10:09
Has thanked: 669 times
Been thanked: 781 times
Kontakt:

Re: Gra Miesiąca - Październik 2021

Post autor: anitroche »

Październik trochę biedny w rozgrywki, bo był wypełniony wyjazdami prywatnym i służbowymi. No ale udało się pograć w kilka gierek, a nawet wpadły jakieś nowości:

NOWOŚCI:

Bonfire (+--) - zaintrygowana dyskusją w wątku o grze Wiedźmia Skała, gdzie obie te gry porównywano, postanowiłam kupić obie i wypróbować. Bonfire okazało się grą dobrą mechanicznie, jednak połączenie krótkiej kołderki z irytującym przesuwaniem ogniska, które komuś może przypasować idealnie, a innemu graczowi ciągle sprawiać problemy, bo żeby wziąć portal to trzeba mieć spełniony i warunek, że dokładnie ten portal w tym momencie potrzebujemy z tym, że wskaźnik ogniska jest ustawiony w taki sposób, że nie musimy wydawać 3 akcji, żeby pobrać portal. Dodatkowo losowe rozłożenie żetonów celów, może być takie, że pierwsi gracze zbiorą, co najkorzystniejsze i to też trochę denerwowało. Ostatecznie gra nie zostaje w kolekcji, choć widzę, dlaczego ma aż tylu fanów, ja jednak wysiadam z tego pociągu ;). Chociaż jakby ktoś zaproponował partyjkę w swój egzemplarz nie będę uciekać z krzykiem ;).

Wiedźmia Skała (++-) - skuszona tym samym wątkiem forumowym, co w przypadku Bonfire, zakupiłam grę. Muszę przyznać, że sałatka punktowa w tym wydaniu przypadła mi bardziej do gustu. W Bonfire wydaje mi się, że przeszkadzało mi, że gra jest za trudna dla casualowego grania, a zbyt mało skomplikowana, jeśli bym chciała zagrać w coś bardziej mięsistego. Tymczasem w Wiedźmiej Skale poziom trudności jest właśnie na poziomie casualowego gracza i dało się zagrać nawet z moją mamą, która już po kilku rundach sama dobrze ogarniała, jak grać. Jak na razie wystawiłam wstępnie na MH, ale ciągle się waham, czy chcę jej się pozbywać, bo właśnie mogłaby się dobrze sprawdzić do grania z niedzielnymi graczami.

POWROTY:

Terra Mystica (+++) - grywamy w TM już od dobrych kilku lat (coś koło 2013 lub 2014 roku), ale jak dwa lata temu w grupie pojawiła się Projekt Gaja, to ona zawsze lądowała na stole. Tym razem jednak postanowiliśmy wrócić do korzeni i jaki cudowny to był powrót! Po jednej rozgrywce dla przypomnienia kolega, którego jest ów egzemplarz gry, od razu stwierdził, że musi dokupić dodatek Kupców i po tygodniu spotkaliśmy się znowu na TM już z tym dodatkiem. Dla mnie dodatek wspaniały, ponieważ ja zarówno w TM jak i GP jestem cienka jak barszcz, a tutaj mamy zawsze dostępną dodatkową akcję, dzięki ,której mogę zdobyć brakującą monetę na przykład, czy manę. Po pierwszej rozgrywce w Projekt Gaja dwa lata temu, stwierdziłam, że wolę ją od TM, teraz jednak, po dołożeniu Kupców, moje serduszko znowu mocniej bije dla TM :). Już nie mogę się doczekać kolejnej okazji do zagrania, a niestety z tą grupą znajomych spotykam się dość rzadko na gierki :(.

Last Aurora (++-) - przyjemny tytuł na początek wieczoru planszówkowego, choć wciąż lekko denerwuje losowy system przyznawania nagród za zabicie wroga. No i kart w grze jest dość mało, więc moim zdaniem może się znudzić, jeśli byłaby często ogrywana, jednak tak raz na jakiś czas grana, daję dużo frajdy.

Lamaland (++-) - przyniosłam, żeby pokazać grupie przed sprzedaniem, bo choć gra mi się podoba, to jakoś w domu stwierdziliśmy, że będzie przegrywać walkę o wejście na stół z innymi tytułami. No i koledze tak się spodobała, że odkupił, więc gra zostaje w "rodzinie" ;).


GRA MIESIĄCA: Zdecydowanie Terra Mystica z dodatkiem Kupcy (oczywiście Ogień i Lód też był załączony, jednak o tym nie wspominam, bo dla nas to już must have w grze i traktujemy to jak część podstawki ;))

ROZCZAROWANIE MIESIĄCA: to że nie udało się zagrać w więcej osób w Tsukuyumi Full Moon Down, bo łupaliśmy ciągle w Terrę Mysticę, jednak w sumie nie żałuję aż tak bardzo, bo i na Tsukuyumi przyjdzie czas.
"Cześć, mam na imię Ania i dzisiaj pokażę wam jak wygląda rozgrywka w wariancie solo w..."

Zapraszam na mój kanał z pełnymi rozgrywkami solo: Gram Solo na YouTube
Awatar użytkownika
kwiatosz
Posty: 7874
Rejestracja: 30 sty 2006, 23:27
Lokalizacja: Romford/Londyn
Has thanked: 132 times
Been thanked: 416 times
Kontakt:

Re: Gra Miesiąca - Październik 2021

Post autor: kwiatosz »

Na drugą rocznicę kupienia Cartographers postanowiłem kupić kolorowe kredki i w końcu w to zagrać. Pierwsza partia była taka tam, kolorowanka bezlitośnie obnażająca moją fatalną małą motorykę. Zagraliśmy jednak kilka kolejnych, we dwójkę z żoną, z różnymi grupkami znajomych - i muszę powiedzieć, że doceniam Kartografów coraz bardziej, jedyny problem mam z farmami, bo w moich zestawach żółte kredki są bardzo jasne i mi psują spójną estetykę prymitywizmu.

Viticulture ma u mnie taki problem, że zawsze jest przynajmniej jedna nowa osoba, więc do tej pory grywałem w samą podstawkę. Wtem! zdarzyli się ludzie już ograni, którzy dodatku nie widzieli, wrzuciłem więc Toskanię i Wrzosowiska i zagraliśmy. Na razie jedna partia, ale jakoś mi tak bardzo wszystko jedno z okazji tego dodatku, nagle unikalne akcje nie są unikalne, bo można je robić na różne sposoby, mapka regionów ma chyba kupić miłośników Felda, bo warto tam wrzucać te gwiazdki, które nam nakroją kilka plasterków podczas punktacji. Nie wiem, na razie uczucia wobec dodatku mam jak wobec krzyżowania róż herbacianych z fioletowymi, nieprzesadnie silne.

The Godfather: Imperium Corleone zeszło z półki na czwartą rocznicę otrzymania. Ostatnia runda trwała 3 razy tyle ile wszystkie poprzednie razem wzięte, zmieliliśmy wszystkie karty. Czasami tak się gra ułoży (bo grałem wcześniej na cudzesowym egzemplarzu), że z ciekawej gry robi się jakaś przeciągnięta bzdura, tej grze mechanik na ponad 3 godziny partii po prostu nie wystarcza. Gdyby to była moja pierwsza partia to grę bym sprzedał. Niestety była to pierwsza w to partia mojej żony, więc ona już do tego usiąść nie chce.

Po raz pierwszy zagrałem w klasycznego Azula, podstawkę wcześniej przegapiłem i grałem te wariacje o szklarzach i innych potomkach wielkiego architekta Gregoria Franchettiego Gazebo. Zaprawdę podła jest to wersja, spodobała mi się chyba najbardziej z tych w które grałem.

Po latach z szafy wróciły też Potwory w Tokio, swego czasu ulubiona gra mojej żony, potem jakoś zapomniana (o ile dobrze pamiętam Potwory w Nowym Jorku jakoś nam obrzydziły podstawową wersję, podobnie jak Konfrontacja Deluxe obrzydziła Władcę Pierścieni: Konfrontację każdemu, kto zagrał w obie wersje ;) ). A to kurczę nadal przyjemna turlanina, dodatek Power Up i kostiumy robią urozmaicającą robotę.

Inne grane rzeczy raczej mało warte wspomnienia, grą miesiąca zostają Kartografowie. Gratulujemy, odznakę narysujemy na następnej mapie.
Czy istnieje miejsce bardziej pełne chaosu niż Forum? Jednak nawet tam możesz żyć w spokoju, jeśli będzie taka potrzeba" - Seneka, Listy moralne do Lucyliusza , 28.5b

ZnadPlanszy kwiatosza|ZnadPlanszy gradaniowe
Rebel Times - miesięcznik miłośników gier
rutra1992
Posty: 432
Rejestracja: 18 lis 2018, 22:34
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 158 times
Been thanked: 113 times

Re: Gra Miesiąca - Październik 2021

Post autor: rutra1992 »

kastration pisze: 01 lis 2021, 17:07
- Neuroshima Hex - blisko drugiej w historii 1/10 po GoT, no ale na szczęście mnie wyratowano i nie udało się rozegrać do końca, więc nie ocenię, by nie strącić GoT z odwróconego piedestału. Antyklimat dla mnie (dla wielu pewnie wprost przeciwnie), bardzo konfrontacyjne (utwierdzam się w przekonaniu, że to po prostu nie gra dla mnie), długofalowych zagrywek tu nie uświadczyłem. Zbyt specyficzna gra dla mnie.
Akurat w Hexie jest sporo planowania i długoterminowych ruchów, tylko one raczej nie są oczywiste przy pierwszych partiach kiedy nawet nie wiesz jak grać konkretną armią. Sam na ostatnim turnieju hexa przegarłem gre bo nie ogarnałem co przeciwnik przygotowywał.

EDIT:

Uznałem, że również wspomnę o kilku tytułach:

Nowości:
Załoga - kooperacyjny filler, zagraliśmy 5 pierwszych misji w 5 osób i jesteśmy zachwyceni. Bardzo dużo rozkminiania, a dzięki ukrytej informacji wszyscy są zaangażowani

Azul - wcześniej grałem w 2 osoby w witraże sintry, teraz zagrałem w 4 w klasyczną wersje i wydaje mi się dużo bardziej elegancka, widzę, czemu ludzie ja tak lubią. obawiam się trochę o regrywalność bo grając dwie gry skończyłem z podobnym wynikiem (także nie widziałem jakiegoś efektu ulepszenia strategii)
grą
Estoril Miasto szpiegów : podwójny agent (dodatek) - podstawka to jedna z moich ulubionych gier, uważam, że jest strasznie niedoceniona. obawialem się, że nowa klasa z dodatku będzie przegięta, ale nic takiego nie uświadczyliśmy w pierwszej grze. dalej się bawie przy tym świetnie.

Res Arcana - jedna partia, gra ma potencjał, ale na początek trochę rzeczy było dla mnie nie jasnych i musiałem doszukać w interencie, ale spodziewam się, że kolejne gry będą szybkie i przyjemne

Aeon's end - To chyba była gra ktora najdluzej czekala na swoj czas, jedna partia solo, nie jestem pewien czy dobrze grałem, bo na karcie 3 poziomu nemesis zrozumiałem, że mogłem wtasować wszystkie karty nemesis z powrotem do talii co sprawilo, że gra stała się banalna (ja miałem już zrobiony silniczek, kiedy nemesis miał karty 1 i 2 poziomu). jeśli to był poprawny ruch, to chętnie zagram z trudniejszymi bossami

Metallum - podobało mi się programowanie akcji, ale również to, ze wybieramy w jakiej kolejności je potem realizujemy. obawiam się, że gracz który pierwszy realizuje swoje akcje ma przewagę, ale prawdopodbnie to jest coś co należy wkomponować w stratgię. Chętnie zagram jeszcze, chociaż nie wiem czy moja druga połówka powie to samo :D

Królestwo królików - jedna partia w 3 osoby, bardzo fajny draft, zdecydowanie bardziej podoba mi się od 7 cudów świata (i to wcale nie przez to, że wygrałem :D). Fajny jest aspekt przestrzeny. Wydawało mi się, że to nawet jak na mnie lekka gra (choćby w porównaniu z miastem szpiegów w które graliśmy tego samego wieczoru)

Inne tytuły warte uwagi:
Fantastyczne światy - w końcu zagrałem z kimś komu się ta gra spodobała tak samo jak mi, świetny filler do posiedzenia przy piwku, ale jednak zmusza do myślenia, szybkie partie przy liczeniu razem z apka

Boss monster powstanie minibossow
- na dwie osoby gra jest taka sobie i szybko robi się powtarzalna, nie ma też zbytnio możliwości przeszkadzania przeciwnikowi, ale klimat jest bardzo przyjmny. spodziewam się, że przy większej grupie działa lepiej, ale jest też dłuższą grą

Calico - na początku strasznie mi się spodobała (w poprzednim miesiącu walczyłaby o tytuł gry miesiąca) ale z każdą kolejną partią coraz bardziej denerwuje mnie moment w którym zostają 3 żetony które nikomu nie pasują i sprawdza się to do tego kto wylosuje coś co w końcu przypasuje. Na razie jeszcze zostaje, bo moja dziewczyna uwielbia motyw kotów, ale może będę probówał z jakimiś innymi wariantami zasad, albo house rulami

Burgle Bros - 4 próba i znów nie udana, gra jest naprawdę wymagająca, sprawia mnóstwo frajdy i ma ciekawy temat. Osobiście bardzo polecam. Minus to dość długi set up


Gra miesiąca: Załoga
Awatar użytkownika
BOLLO
Posty: 5217
Rejestracja: 24 mar 2020, 23:39
Lokalizacja: Bielawa
Has thanked: 1075 times
Been thanked: 1683 times
Kontakt:

Re: Gra Miesiąca - Październik 2021

Post autor: BOLLO »

51 Stan Master Set- do dłuższej przerwie powróciła na stół i ponownie nas urzekła. Ignacy zrobił tutaj kawał dobrej roboty. Moja żona pomimo że jest delikatną osobą okrzyknęła te grę jako bezapelacyjny hicior (w przyszłości mam zamiar jej powiedzieć że istnieje bardziej "kobieca" wersja Osadników). Osobiście uważam że 51 to mega dobra gra w której już w pierwszej rundzie nie do końca wiesz co masz zrobić....lub wydaje ci się że nic nie możesz zrobić a tu ciahhhh w 1 rundzie wykonujesz 10 akcji. Gra jest fenomenalna i naprawdę chylę czoła dla Ignacego Trzewiczka. Mam nawet kupiony dodatek Moloch ale na tę chwilę wystarcza mi goła podstawka, w której i tam mam 2 dodatki jeszcze w folii. Być może już czas zagać na nich w niedalekiej przyszłości.

Dobrze jest sobie zrobić dłuższą przerwę od pewnego tytuły i wrócić do niego po czasie. Jeżeli nadal on nas bawi, cieszy i zmusza do myślenia jednocześnie dając nam przyjemność z grania oznacza to tylko jedno. Dana gra jest dla nas i zostaje zdecydowanie na półce. Tak jest w przypadku 51 Stanu.
Awatar użytkownika
Chudej
Posty: 399
Rejestracja: 18 sty 2020, 13:52
Lokalizacja: Białystok
Has thanked: 339 times
Been thanked: 309 times

Re: Gra Miesiąca - Październik 2021

Post autor: Chudej »

rutra1992 pisze: 01 lis 2021, 22:44 Aeon's end - To chyba była gra ktora najdluzej czekala na swoj czas, jedna partia solo, nie jestem pewien czy dobrze grałem, bo na karcie 3 poziomu nemesis zrozumiałem, że mogłem wtasować wszystkie karty nemesis z powrotem do talii co sprawilo, że gra stała się banalna (ja miałem już zrobiony silniczek, kiedy nemesis miał karty 1 i 2 poziomu). jeśli to był poprawny ruch, to chętnie zagram z trudniejszymi bossami
Niestety źle zrozumiałeś, chodziło w tej karcie o wtasowanie kart tury Nemesis do talii tur ;) Co prawda głównie chciałem poprawić kolegę wyżej, ale jak już tu trafiłem to opiszę swój miesiąc :)

Root - sporo partii w wersji elektronicznej. Grałem głównie przeciwko AI, czasem też na hot-seat vs 2 AI, ale w obecnej wersji nie mogę polecić do takiego grania (vs ludziom już tak). Słabe AI pokazało mi jak bardzo ta gra zaczyna cierpieć, gdy chociaż jedna strona "nie gra swojej gry". O ile do tej pory byłem wręcz zafascynowany Rootem, to teraz mój entuzjazm troszkę opadł. Wydaje mi się, że większość ułomności tej gry bierze się z tego, że miała ona być uproszczona i bardziej "accessible" względem COINów i dopiero po pograniu trochę więcej zaczyna mi więcej rzeczy przeszkadzać.

Aeon's End - niezliczona ilość partii, gramy w to z dziewczyną w każdy weekend po kilka razy. Dalej niedościgniony u nas król co-opów. Czekam na poprawioną edycję core setu Arkham LCG, zobaczymy czy to nam zdetronizuje AE :)

Terraformacja Marsa - 2 partie w tym miesiącu, o 1 za dużo. Gra jest spoko, ale nie nadaje się do częstego grania - to wniosek do jakiego doszedłem lata temu kiedy odsprzedałem koledze swój egzemplarz. Zbyt wiele zależy od przetasowania kart, po raz N-ty zdarzyła mi się partia, gdzie jedna osoba trafia jakiś bardziej OP zestaw kart. Rozumiem, że narzekanie na losowość w karciance jest troszkę nie na miejscu, ale ta gra jest też flagowym eurosucharem i w tego typu grach takie rzeczy bardzo przeszkadzają. Kolega trafił od samego początku 2 karty podbijające wartość tytanu o +1 (do 5 za sztukę), trafił też sporą produkcję tytanu i zawsze go było stać na drogie karty. Skończył grę jakieś 30 punktów przed pozostałą trójką z nas. Żeby nie było, graliśmy z draftem, ale czegoś takiego nie da się powstrzymać i ta bezsilność jednak mocno wtedy dokucza. Mam teraz dosyć na jakieś 3-4 miesiące ;)

Red Cathedral - 1 partia. Niewiele mogę powiedzieć, poza tym, że się nam bardzo podobało. Lekkie i przyjemne, want more.

Glen More II Kroniki - 3-4 partie. Grane bez kronik i z 1+2 na raz. Spoko gra, szału u nas nie zrobiła, chcę więcej pograć, ale póki co nie warta swojej ceny mimo bardzo solidnego wykonania.

Troyes - 1 partia. Rzadko gramy na stole, głównie z rozleniwienia przez BGA i zalew innych tytułów, ale jak już, to zawsze się dobrze bawię. Prawdziwy, zasłużony klasyk.

Vinhos - 2 partie w wariant 2016. Moje pierwsze zetknięcie z Lacerdą, pewnie też ostatnie z dwóch powodów - nie mam aż tak dedykowanych temu hobby znajomych, a sam nie byłem aż tak zachwycony. Ładne wykonanie, beznadziejna instrukcja, mało czytelna plansza, całkiem ciekawe mechaniki. Dobra gra, ale zachwytu u mnie nie wzbudziła.
Fojtu
Posty: 3379
Rejestracja: 10 maja 2014, 14:02
Has thanked: 557 times
Been thanked: 1263 times

Re: Gra Miesiąca - Październik 2021

Post autor: Fojtu »

Nowości:
Witchstone - szturmem zdobyło stół, wspaniała rozgrywka z idealnie zbalansowanym stosunkiem kombinowania do czasu gry i skomplikowania zasad.
Chicago Express - ciekawy tytuł z ciekawą dawką interakcji i super krótkim czasem gry. Trochę mam obawy o powtarzalność rozgrywki i początkową licytację, ale kolejne rozgrywki zweryfikują. Dodatek czeka na swoją kolej
Oriflamme - fajny filler, na pewno zagości jeszcze na stole.
Demeter - bardzo przyjemny roll and write, aczkolwiek nie wiem czy nie trochę zbyt abstrakcyjny przy wybranym temacie dinozaurowym.
Conspiracy: Abyss Universe - super krótki fillerek, średnio zbalansowany, ale proste i satysfakcjonujące mechaniki i ciekawe punktowanie dają radę. Tylko te perły są super nudne.
Fields of Arle - o mój boże, jakie to przyjemne. Obracanie towarów i mega chillowy klimat gry bardzo mi podszedł na wieczorek przy winku. Do tego kilka naprawdę ciekawych twistów i to zdecydowanie najlepszy Uwe do grania na 2 osoby. Miód.
Messina 1347 - Już sporo było dyskusji w temacie gry - trochę za dużo się dzieje na raz na gusta większości osób. Przejrzystość na początku gry to masakra, ale jakoś szło do przodu i mnie koniec końców podobało się na tyle, że jeszcze bym zagrał, tylko na pewno nie w 4 osoby, bo za długo się czeka na kolejkę.
Mexica - klasyka gatunku, ostatnio sporo do takich siadamy. Dla mnie trochę dziwny jest system z dodatkowymi akcjami na żetonach, gromadzenie ich w opór wydaje się bardzo mocne, więc trochę ten element był rozczarowujący.
Origins: First Builders - przyjemne manipulowanie kostkami, ale dla mnie chyba trochę za lekka na moje gusta. Jakby tam było coś bardziej soczystego pod systemem kostek to bym wciągał, a tak to trochę mało satysfakcjonujące.
Skytear - pierwsza rozgrywka i trochę ciężko z zasadami. Strasznie ciężko cokolwiek znaleźć w instrukcji a jest tego dość sporo jak na tak relatywnie prostą grę. Poza tym sam system pchania wież całkiem ciekawy, całkiem sprytnie oddaje klimat moby. Niestety część postaci dla mnie była dość nudna, więc raczej pas.

Ważniejsi Stałi bywalcy:
Hansa Teutonica - nowa mapa dorzuciła jeszcze większe zróżnicowanie, wszyscy jesteśmy zakochani bez pamięci.

Rozczarowanie miesiąca: Messina 1347 - Chyba wszyscy czekali na tą grę i z tego co widziałem na Zgranym Wawrze sporo osób się odbiło. Ja jeszcze zagram, ale na pewno hype trochę opadł.
Nowość miesiąca: Witchstone za przyjemną zagadkę układania kafelków i kombowania akcji.
Gra miesiąca: Hansa Teutonica - poziom parowania mózgów przy tej grze jest niesamowity. Dodatek dodaje powiew świeżości, a kolejna mapa już czeka.
Partia miesiąca: Ride the Rails - miała być partia decydująca czy gra wylatuje z kolekcji i wyleciała z hukiem! KubaP, mówiący, że gra jest DAREMNA i NIEPOTRZEBNA było widokiem, którego każdy powinien być świadkiem raz w życiu :lol: Do tego zacięta walka o bonus z planszy z mat_eyo i efekt taki, że sami się przechytrzyliśmy i zgarnął go Kuba :roll: Już na szczęście sprzedana, więc więcej tego nie doświadczymy.
Fojtu
Posty: 3379
Rejestracja: 10 maja 2014, 14:02
Has thanked: 557 times
Been thanked: 1263 times

Re: Gra Miesiąca - Październik 2021

Post autor: Fojtu »

anitroche pisze: 01 lis 2021, 17:47 Terra Mystica (+++) - grywamy w TM już od dobrych kilku lat (coś koło 2013 lub 2014 roku), ale jak dwa lata temu w grupie pojawiła się Projekt Gaja, to ona zawsze lądowała na stole. Tym razem jednak postanowiliśmy wrócić do korzeni i jaki cudowny to był powrót! Po jednej rozgrywce dla przypomnienia kolega, którego jest ów egzemplarz gry, od razu stwierdził, że musi dokupić dodatek Kupców i po tygodniu spotkaliśmy się znowu na TM już z tym dodatkiem. Dla mnie dodatek wspaniały, ponieważ ja zarówno w TM jak i GP jestem cienka jak barszcz, a tutaj mamy zawsze dostępną dodatkową akcję, dzięki ,której mogę zdobyć brakującą monetę na przykład, czy manę. Po pierwszej rozgrywce w Projekt Gaja dwa lata temu, stwierdziłam, że wolę ją od TM, teraz jednak, po dołożeniu Kupców, moje serduszko znowu mocniej bije dla TM :). Już nie mogę się doczekać kolejnej okazji do zagrania, a niestety z tą grupą znajomych spotykam się dość rzadko na gierki :(.
Taaaaak, więcej miłości dla TM :D Naprawdę nie rozumiem osób twierdzących, że GP jest grą lepszą we wszystkich aspektach, kiedy walka na planszy w TM jest tak bardzo ciekawsza.
rutra1992
Posty: 432
Rejestracja: 18 lis 2018, 22:34
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 158 times
Been thanked: 113 times

Re: Gra Miesiąca - Październik 2021

Post autor: rutra1992 »

Chudej pisze: 02 lis 2021, 11:25
rutra1992 pisze: 01 lis 2021, 22:44 Aeon's end - To chyba była gra ktora najdluzej czekala na swoj czas, jedna partia solo, nie jestem pewien czy dobrze grałem, bo na karcie 3 poziomu nemesis zrozumiałem, że mogłem wtasować wszystkie karty nemesis z powrotem do talii co sprawilo, że gra stała się banalna (ja miałem już zrobiony silniczek, kiedy nemesis miał karty 1 i 2 poziomu). jeśli to był poprawny ruch, to chętnie zagram z trudniejszymi bossami
Niestety źle zrozumiałeś, chodziło w tej karcie o wtasowanie kart tury Nemesis do talii tur ;) Co prawda głównie chciałem poprawić kolegę wyżej, ale jak już tu trafiłem to opiszę swój miesiąc :)
Dzięki! W sumie się cieszę że źle zrozumiałem bo to mi trochę popsuło odbiór gry. W takim razie spróbuję jeszcze raz :-)
Awatar użytkownika
japanczyk
Moderator
Posty: 10924
Rejestracja: 26 gru 2018, 08:19
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3357 times
Been thanked: 3217 times

Re: Gra Miesiąca - Październik 2021

Post autor: japanczyk »

Zaskoczenie miesiąca
W tym miesiącu jak nic innego furore zrobiły małe fillerki od BoardGametables.com
Mountain Goats - sprytna gra, w której trzeba wspiąć się swoimi kozami na szczyt góry, bardzo fajna, prosta i przyjemna
Sequoia - swego rodzaju area majority - kto postawi wyzsze drzewo na danym kafelku i zgarnie najwiecej punktów, ale liczy sie tez drugie miejsce w tym wyscigu

GRA MIESIĄCA
The Loop - prosty mariaż mechaniki Pandemii (czyszczenie kostek) z ciekawymi asymetrycznymi umiejetnosciami postaci oraz prostym deckbuilderem. Taki Marvel United +, co jest tylko i wylacznie pochwala :) Jedynie jedna gra, licze na polską wersję i testowanie kolejnych postaci i trybów

Runner ups
Russian Railroads - wreszcie zapoznałem się z klasykiem i musze powiedziec, ze jest to kawał solidnego worker placement, would play again

Roczarowanie miesiąca
Aqua Garden - dawno tak źle się nie bawiłem przy grze - nie podoba mi się tam wszystko - ciasnota, wyscig o punkty, wyscig o rybki w twoim akwarium, dziwne ograniczanie akcji - gra działa, ba, wierze ze ktos moze czerpac z niej przyjemnosc, ale dla mnie mocne "nigdy wiecej/10"

Inne ciekawe gry:
Twisted Fables: Deluxe Edition - bardzo pozytywne zaskoczenie - fajne asymetryczne psotacie, ktore daja kompletnie inne odczucia podczas gry, moze byc wtorne po jakims czasie, ale poki co z checia siadam ponownie do gry
Argent: The Consortium - zawsze w moim serduszku, najlepsza gra, w ktorej cieszy mnie rozgrywka, a nie wygrana
Mezo - zaskakująco dobry area control, pominawszy shortcomings podstawki, czy bledy portalu, ale to naprawdę dobra, emocjonująca gra. Absolutnie nie rozumiem narzekania np. Gambita w tym temacie; czuć konflikt, czuć wagę decyzji, czuć, że bogowie są waznym elementem tych konfliktów itp. Polecam spróbować zdecydowanie

Lekki zawód miesiąca
Lost Ruins of Arnak - poza chwytach oczekiwałem ciekawego wp z elementem deckbuildingu, dostałem cos kompletnie wypranego z emocji. To nie jest zła gra, bron boze - ale podtrzymuje zdanie, ze wszystko co robisz w grze sprowadza sie do tego, ze chcesz wygrac na torze badań, co jest dla mnie mimo wszystko antyklimatyczne

Wojna szeptów - po kilku grach rozgrywka staje się nieco mało emocjonująca - wszytsko sprowadza się do flipniecia zetonow lojalnosci w odpowiednim momencie, a reszta to tylko droga do tego momentu. Pomysł na gre jest super, egzekucji troche brakuje
Awatar użytkownika
kuleczka91
Posty: 404
Rejestracja: 10 lut 2020, 18:27
Has thanked: 590 times
Been thanked: 385 times

Re: Gra Miesiąca - Październik 2021

Post autor: kuleczka91 »

U mnie w październiku były bardziej odgrzewane kotlety niż nowości, ale nie ma tak źle bo coś nowego udało mi się poznać :)

WDP Europa 15-lecie - zagraliśmy, bo rodzice pociągi uwielbiają, a ja chciałam mojemu po drodze pokazać jak ładnie wygląda ta edycja Jubileuszowa. Mieliśmy pięknie zacieśnienie na planszy co już powodowało gorączkę u rodziców, że gdzieś nie dojadą, a dworzec niekoniecznie pomoże, bo oni przywykli do grania na każdej mapie we 2 i wciąż myślą, że lepsze jest granie jak każdy może na luzie porealizować bilety niż zacząć się martwić ilu się nie zrealizuje :lol: Próbowałam im wiele razy przemówić, że w grze właśnie o to chodzi, żeby było ciasno, a nie luz, no ale bezskutecznie... :P

Istanbul kościany - poznałam tą grę jakieś 2 miesiące temu na Spodku w Katowicach dzięki wypożyczalni Ludiversum i na tyle nam się spodobała, że znalazła miejsce w naszej kolekcji jako fajny fillerek :)

Calico - zagrałam z siostrą, bo kiedyś jej obiecałam że zagram w nią w Calico i cały czas mi to wypominała, bo dobrze wiedziała, że gra mi nie przypadła do gustu przez straszną losowość. Cały czas liczę, że Kaskadia będzie plastrem na moją ranę jak w końcu przyjedzie :). Swoją drogą siostrze gra się podobała póki wcześniej wygrywała z moim, a jak zagraliśmy po chyba pół roku od posiadania gry, to nagle zauważyła "mój problem" w tej grze jak nie mogła sobie spełnić celu, do którego dążyła, bo albo jej brałam odpowiedni kafelek, albo do końca gry nie wypadł potrzebny :D

Rzuć na tacę - nasz ulubiony fillerek, dosyć często gramy.

Sagrada - dawno nie graliśmy, a rodzice też ogarniają to zagraliśmy w komplecie. Jeden z moich ulubionych abstraktów, który mi się nie nudzi.

Terraformacja marsa - ogólnie ta gra mnie nie urzekła, bo trwa za długo w stosunku do tego co gra oferuje przez co jeszcze bardziej kocham moje Podwodne miasta gdzie rozgrywka jest wyważona :). Główny powód zagrania to pokazanie siostrze tej gry, bo chciałam to popchnąć na sprzedaż jak jej się też nie spodoba, ale....na 3 grało nam się dużo ciekawiej niż na 2 i gra została w kolekcji, nawet dokupiłam dodatki poza Wenus :lol:

Podwodne miasta - pierwsza moja gra od Suchego w jaką zagrałam i baaardzo mi się spodobała na tyle, że jest w moim TOP 3 :). Po tej grze zawsze czuję satysfakcję, że zagrałam w fajny tytuł.

Barrage - ostatnio jak mieliśmy ochotę na tą grę to nie chciało nam się jej rozkładać mimo posiadania insertu (lenistwo level master), ale w końcu naszła ponowna ochota i tym razem nie odpuściliśmy. Ta gra jest taaak dobra, że mimo iż chyba tylko raz w nią wygrałam w życiu, albo i w ogóle to i tak lubię w to grać. Tam zawsze kopuła dymi i wieczny excel w głowie przez całą rozgrywkę. Tym razem graliśmy bez dodatku, aczkolwiek uważam, że gra z dodatkiem jest o wiele lepsza. Ta gra póki co to mój numer 1 na liście odkąd w nią pierwszy raz zagrałam.

Zamki Burgundii Big Box - Zakochałam się w tej grze od pierwszego zagrania, bardzo fajna do pokombinowania i gra przy której nie ma dymu przy stole :lol:

Skarabia - gra leżała na naszej półce wstydu i w końcu postanowiliśmy w to zagrać, całkiem w porządku jak na fillerek.

Valeria Karciane Królestwa, Valeria: Wyprawy, Valeria: Wioski - jest to seria gier, od której zaczynałam grać w nowoczesne planszówki i naszło mnie na sentymentalne zagranie we wszystkie tytuły z tej serii jakie posiadam. Karciane Królestwa uważam za najlepsze, później Wyprawy i na sam koniec Wioski.

NOWOŚCI

Wiedźmia skała - gra mnie zaciekawiła po zobaczeniu jej na stole podczas Planszówek w Spodku, ale wiecznie był pełny stół nie nie było opcji się tam dopchać. Pooglądałam filmiki na necie i stwierdziłam, że kupię i się przekonam. Gra bardzo mi przypadła do gustu. Kocham układać te kafelki w kotle i łączyć kombosy dzięki dodatkowym akcjom. Zdecydowanie zostaje w mojej kolekcji.

Lamaland - udało nam się zagrać na Planszówkach w Spodku. Chcieliśmy od razu kupić, ale zdążyły się wyprzedać, bo gra nam się bardzo spodobała. Siostra kupiła grę do kolekcji do domu i bardzo chętnie w nią gramy. Rodzice też ogarnęli więc dla nas tylko na plus :D

Praga Caput Regni - pojechaliśmy sobie zagrać do Ludiversum przed ewentualnym kupnem i szczerze mówiąc gra nas z butów nie wyrwała. To zdecydowanie nie jest gra dla nas. Za dużo opcji i za krótka jak dla nas rozgrywka. Nie czuliśmy satysfakcji z gry.

Unmatched: Bitwa Legend - to też zagraliśmy w Ludi, bo byłam ciekawa tej gry po wielu poleceniach na grupach fb. Nie powiem, bo jakość wykonania gry dla nas bardzo na plus. Ładne figurki, gruba porządna plansza, fajne plastikowe żetony pupilków, karty dobrej jakości i wypraska uwzględnia karty w koszulkach premium. Jest to coś nowego, ale nas nie porwało. Chyba jednak wolimy stare poczciwe Hero Realms :)

Food Chain Magnate - kupiłam grę, bo wiele ludzi ją chwaliło i że dobrze śmiga na 2. Jakość elementów gry dla mnie na plusik oprócz banknotów pieniędzy, które nas irytowały w czasie gry, że na drugą rozgrywkę graliśmy kasą z Brass Birmingham :lol:. Pierwsza rozgrywka - gra nas nie wyrwała z butów, ale też popełniliśmy kilka rażących błędów, bo zapomnieliśmy o niektórych trwałych zdolnościach, nie ukończyliśmy gry bo była już 3 na zegarku i stwierdziliśmy, że zagramy na następny dzień już na prawidłowych zasadach. Druga rozgrywka już była bardziej przemyślana i bez grania z błędami, ale zgodnie stwierdziliśmy, że raczej ta gra znajdzie nowego właściciela, bo nam ta gra nie daje żadnej satysfakcji. W ogóle nie mieliśmy poczucia, że w cokolwiek graliśmy. Jeśli tą bezlitosnością w grze jest to, że przeciwnik sprzeda swoje towary, a ja nie sprzedam nic lub niewiele to stwierdzam, że wciąż bardziej mnie boli to jak mi mój zapierdzieli wodę w Barrage niż to, że sprzeda swoje towary przede mną :lol: .Do tego dla mnie zdecydowanie na minus czas rozkładania, składania gry i rozkładania tych wszystkich pracowników. Nie wyobrażam sobie posiadania tej gry bez insertu i nakładki do sortowania tych wszystkich kart. Zdecydowanie za dużo czasu i miejsca to zajmuje. Wkurzają mnie też rozjeżdżające się kafle planszy, wolałabym żeby to były puzzle do spięcia, albo żeby była jakaś ramka do trzymania tego w całości (widziałam plik do druku 3D).
Po wczorajszej rozgrywce coraz bardziej skłaniam się ku temu żeby to wystawić na sprzedaż i sobie dołożyć do kupna Clash of Cultures: ME, tylko....my znowu gramy najczęściej w 2 osoby i nie wiem czy to nie jest utopienie ponad 400 zł za grę, która na 2 będzie śmigała słabo, a granie w większym składzie to u nas rzadkość... :(. Ktoś jest w stanie polecić bądź odradzić kupno CoC pod dwie osoby? Z góry dzięki :)

Gra miesiąca: Barrage - największa satysfakcja z gry :)
Awatar użytkownika
charlie
Posty: 999
Rejestracja: 14 wrz 2011, 13:05
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 59 times
Been thanked: 49 times

Re: Gra Miesiąca - Październik 2021

Post autor: charlie »

Październik 2021 - kontynuujemy dobrą passę: 136 partii w 32 tytuły, w tym 8 nowości.

Nowości: Mega Wojownicy, Misja: Czerwona Planeta, Teby, CIV Carta Impera Victoria, Londyn, Just Desserts, Diced Tomatoes, Dingo's Dreams.
Powroty: Szarlatani z Pasikurowic, Kakao, Szmal, Zamki Caladale, Sushi Roll, Wesoła Farma, Niezłe ciacho, Czy wiesz, który zwierz...?, Żółw i Zając, Bang: Gra Kościana, Paszczaki, Icecool.
Stałe tytuły: Bolidy, Wybuchowa Mieszanka, Piraci: Karaibska Flota, Draftozaur, Dixit, Ubongo, Wsiąść do Pociągu: Nowy Jork, Ptakostki, Monster Factory, Szczęśliwice Wielkie, Dobble, Similo: Baśnie.
Najwięcej Partii: Diced Tomatoes.
Powrót miesiąca: Zamki Caladale.
Chwiler miesiąca: Just Desserts - kapitalny set collection na 5-10 minut.
Rozczarowanie miesiąca: CIV Carta Impera Victoria albo nie umiem w to grać albo ta gra jest mało elegancka.
Zaskoczenie miesiąca: Mega Wojownicy i Londyn - o Mega Wojownikach miałem zdanie, że to gorsza wersja King of Tokyo, ale okazało się, że spokojnie może być zamiennikiem, + za konfrontacyjność. Londyn - za to, że zazwyczaj Wallace nie trafia w mój gust, a tu się udało, choć ociupinkę rozgrywka jest za długa, może jak pogramy więcej to, da się zejść poniżej 1,5 godziny.
Nowość miesiąca: Misja: Czerwona Planeta - fantastyczna dla względnie lekkiego grania w gronie fanów negatywnej interakcji. Fajnie, że nie jest to tylko rozszerzona Cytadela.
Pozostałe nowości: Teby - spoko do grania z dzieciakami, ale też nieco za długie. Diced Tomatoes - takie sobie, za proste w rozgrywce solo. Dingo's Dreams x3 - ok na chwiler, ale chyba szybko się wyczerpie.
Gra miesiąca: Misja: Czerwona Planeta.
Awatar użytkownika
mat_eyo
Posty: 5599
Rejestracja: 18 lip 2011, 10:09
Lokalizacja: Warszawa / Łuków, woj. lubelskie
Has thanked: 784 times
Been thanked: 1226 times
Kontakt:

Re: Gra Miesiąca - Październik 2021

Post autor: mat_eyo »

Po kiepskim wrześniu szybki powrót do satysfakcjonującej mnie liczby rozgrywek. 36 partii w 20 tytułów, najwięcej w Marvel Champions LCG i Praga Caput Regni (po 5), Cartographers Heroes (4) i 7 Cuduów Świata: Pojedynek (3).

Nowości:
- 7 Cudów Świata: Pojedynek – Panteon (8) Bardzo dobry dodatek do znakomitej gry. Nie komplikuje zbytnio zasad, nie wydłuża gry, a dodaje sporo głębi decyzyjnej i co ważniejsze, pozwala od czasu do czasu przełamać rytm gry. Nie wracam już do gołej podstawki.
- Jekyll vs. Hyde (8) Bardzo lubię trick-takingi, ale jestem w nie słaby, nie umiem liczyć kart. Najczęściej też gram w dwie osoby i nie znałm tt, który dobrze by działał w tej konfiguracji. Jekyll vs. Hyde ma krótką talię, którą łatwo mi śledzić, ma też ciekawy twist z ustalaniem starszeństwa kolorów. Jednak całą grę robią zasady punktacji, czyli fakt, że Hyde chce grać równo, a Jekyll zdobywa punkty za różnicę w zebranych lewach, bez znaczenia, kto zbierze ich więcej! Bardzo fajna sprawa, mile drapiąca mózg. Rozgrywka dedykowana dwóm osobom, więc idealnie skrojona pode mnie. Nie mogę się doczekać, kiedy będzie ją można kupić u nas w kraju.
- Origins: First Builders (8) Kolejna trochę "oszukana" nowość, bo w prototyp grałem już dwa lata temu. Jedak skoro miesiąc temu pisałem w nowościach o Dark Ages, to teraz mogę o Origins :) Bardzo dobrey euras z kostkami, trochę lżejszy i szybszy niż zapamiętałem. Cały system zarządzania naszymi kościanymi pracownikami jest sprytny i daje sporo satysfakcji. Gra ma kilka źródeł punktów, można grać na różne rzeczy. Widzę problem, o którym pisało kilka osób w wątku z grą, czyli możliwość szybkiego zakończenia gry w niektórych przypadkach, ale po pierwszej partii mi to nie przeszkadza. Na pewno będę jeszcze testował, tym razem na swoim egzemplarzu.
- Cartographers Heroes (7.5) Nie do końca prawdziwa nowość, bo to samodzielny dodatek do Kartografów. Wydaje mi się, że jest odrobinę słabszy od podstawki, ale to nadal świetna gra, którą są Kartografowie. Dziwi brak kart ruin (na szczęście mam podstawkę, więc z gram z nimi), cele wydają się łatwiejsze od tych oryginalnych, a karty bohaterów nie robią wielkiej różnicy. Fajne są za to karty potworów ze specjalnymi zdolnościami. Mam wersję KSową, kredki robią robotę, a w najbliższym czasie będę testował mapy z map packów. Nadal jest to jedna z najlepszych wykreślanek na rynku, ale gdybym miał wybierać, jedną, to brałbym podstawkę.
- Demeter (7) Uwielbiam wykreślanki, a tę bardzo reklamował mi przyjeciel. Wydaje mi się, że mógł mi ją "przehajpować", bo gra jest bardzo solidna, ale jakoś specjalnie mnie nie porwała. W teorii wszystko jest na swoim miejscu - masa różnych punktować, uczucie lekkiego rozwoju, sprytny mechanizm wyboru kart, jednak czegoś mi zabrakło. Jak dla mnie nie jest to poziom Kartografów, Welcome to czy Fleet the Dice Game, ale partyjki nie odmówię.
- Set & Match (7) Nienawidzę gier zręcznościowych. Wychodzę z założenia, że jak mam ochotę na zabawę zręcznościową, to biorę piłkę i idę na boisko pokopać albo porzucać do kosza. Planszówki mają być zabawą dla intelektu. Wiem, że ta teoria ma wiele dziur, bo trzeba by wszystkie ameri wykluczyć z grona planszówek :D Od tej reguły jest jeden wyjątek, czyli Palec Boży. Pstrykanka, ale z eurowatym systemem punktacji, lubię w nią grać. Set & Match to czysta pstrykanka, liczy się w niej tylko zręczność. Jednak nie mogę przejść obojętnie obok tego, jak doskonale przenosi tenis na planszę, oddając nie tylko emocję, ale też dynamikę tego sportu. Grało się ok, szybkiej partii nie odmówię, ale wysoka ocena jest raczej wynikiem mojego uznania dla całego produktu, niż odzwierciedleniem tego, jak dobrze się przy niej bawiłem.
- Messina 1347 (6) Najnowsza gra Vladmira Suchego była moim największym oczekiwaniem z tegorocznego Essen. Jest też jak dotąd największym zawodem roku. Na plus mogę zaliczyć zarządzanie mieskańcami i żonglowanie nimi między kwarantanną, posiadłością i warsztatami. Na minus niestety całą resztę... Muszę przyznać, że Suchy idealnie dobrał tytuł do projektu graficznego swojej nowej gry. It's a Mess(ina)! Dawno nie widziałem takiego pierdolnika na planszy. Buroszare kafelki, na których układamy czarne kosteczki i buroszare żetony, a na tym wszystkim jeszcze nasze pionki. Kafelki zlewają się ze sobą w jedną masę, a jak byśmy nie układali elementów na nich, to zakrywamy jakąś informację. Sporo tu wyjątków, kilka nieintuicyjnych rzeczy. Gra ma bardzo rwany rytm, nie ma sensu planowanie, chyba że potrafimy wymyślić plany od A do G. Jeden ruch przeciwnika potrafi popsuć kilka zaplanowanych posunięć, a zarazem odblokować inne. Średnio współgra to z faktem, że od początku gry dobrze jest się nastawić na konkretną punktację i przez całą grę ją budować. To nie jest bardzo zła gra, jest po prostu przeciętna, z widocznymi na pierwszy rzut oka wadami i nie dająca mi frajdy. Nie tego oczekiwałem od Suchego.
- Gutenberg (6) Tutaj też się rozczarowałem, choć na pewno nie aż tak, co w Messinie. Podoba mi się w Gutenbergu wypełnianie kontraktów, które składane są z dwóch części. Nie podoba mi się wykonanie, które powinno być przecież wizytówką gry, oraz system wyboru akcji. Ogólnie jest to euras jakich wiele, klasyczne meh/10. Dwergar jest zarówno lepszą grą, jak i demem technologicznym fabryki Granny.
- Kokopelli (6) Nowy Feld, przyjęty przeze mnie zupełnie bez emocji. Gra zrobiona chyba tylko po to, żeby utrzymać wydawanie czegoś co roku. Zupełnie nie czuć w tym Felda. Sama rozgrywka nie jest głupia, ale jest maaaaaasa lepszych/ciekawszych gier. Grałem we dwójkę, zdaję sobie sprawę, że przy trzech osobowach powinno być trochę ciekawiej, ale raczej nie na tyle, żebym szukał okazji do sprawdzenia.
- Ride the Rails (3.5) Naprawdę nie wiem, co mam napisać. Mam bardzo małe doświadczenie z kolejówkami i grami giełdowymi. Jeśli wszystkie wyglądają jak Ride the Rails to cieszę się, że mam z nimi małe doświadczenie :D Nie lubię gier, w których inni gracze korzystają z mojej pracy. Jedyna zaleta tej gry to szybka i dynamiczna rozgrywka. Więcej nie siądę, a do innych kolejówek też będę podchodził raczej ostrożnie.
- Bag of Butts (2.5) Wiem, że to mała giereczka i fillerek, naprawdę próbowałem być pozytywnie nastawiony, jednak gra koncertowo zaorała się sama. Graliśmy we czwórkę, ja zaczynałem i wykonałem ruch. Gracz po mnie zapętlił grę losując i wybierając któryś tam żeton w kółko, przez co miał kolejne tury. Skończył grę, dwóch kolejnych graczy nie rozegrało ani jednej tury. Powinien być jakaś granica głupoty, nawet dla imprezówek.
- Chinchiller Dice (1.5) Powtórzę ostatnie zdanie - powinien być jakaś granica głupoty, nawet dla imprezówek. Zdecydowanie nie wie tego autor zarówno tej gry, jak i Bag of Butts. Miks blefu, turlania kostkami, push your lucka i zamykania oczu przy stole. Dziękuję, postoję. Dorzucam pół oczka do oceny tylko po to, żeby TIME Stories nadal pozostało jedyną grą ocenioną przeze mnie na 1/10 :D


Stali bywalcy:
- Marvel Champions, Praga Caput Regni, Beyond the Sun, Labyrinth: The War on Terror, 2001 – ?, Wiedźmia Skała.

Powroty:
- Palec Boży, Łąka, Manhattan.


Wyróżnienia:

Nowość miesiąca: Ciężki wybór, bo są przynajmniej 3 bardzo dobre gry, które poznałem w tym miesiącu. Nie lubię wyróżniać dodatków, więc Panteon odpada. Origins jest bardzo dobre, ale o tym już widziałem, bo grałem w prototyp, chcę też zagrać kolejne partie i sprawdzić, czy nie będzie mnie bolał nagły koniec gry. Wyróżnienie trafia więc do Jekyll vs. Hyde, za dwuosobowy trick-taking, który działa i jest zachwycająco sprytny.

Gra miesiąca: Znów zagrałem w Labirynth, który wyróżniłem miesiąc temu. Nie chcę powtarzać wyróżnienia, zwłaszcza że równie dobrze mógłbym nagrodzić kilka świetnych partyjek w Marvel Champions. Jednak grą miesiąca zostaje Praga Caput Regni. Uczestnictwo w forumowej lidze osłodziło mi rozczarowanie Messiną i przypomniało, jak wyśmienite gry potrafi robić Vladimir Suchy.

Rozczarowanie miesiąca: Pisałem już wcześniej, że Messina to rozczarowanie nie tylko miesiąca, ale też roku. Szkoda, że tym razem Suchy nie dowiózł, ale liczę na kolejne jego projekty. Kredyt zaufania nadal ma ogromny.

Wydarzenie miesiąca: - Zgrany Wawer - Trudne Gry XX. Cały dzień siupania w planszówki z przyjacielem i znajomymi, czego można chcieć więcej?
ODPOWIEDZ