Gra miesiąca - styczeń 2024

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
Awatar użytkownika
Ardel12
Posty: 3352
Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
Lokalizacja: Milicz/Wrocław
Has thanked: 1032 times
Been thanked: 2009 times

Gra miesiąca - styczeń 2024

Post autor: Ardel12 »

Rok 2024 zacząłem z przytupem, zaliczając ponad 60+ partii i to pomijając wiele z lżejszych tytułów ogrywanych z synem(chinczyk, Skubane Kurczaki, Węże i drabiny itp.). Licząc je dobiłbym pewnie i do 100 :D Sporo partii wpadło przez granie solo. W styczniu zaliczyłem najwięcej rozgrywek SOLO w porównaniu do wszystkich innych miesięcy. Ogrywałem Clinic, Frostpunk i testowałem Dragon Eclipse(pierwszą połówkę kampanii gry, którą wielu z Was zamówiło). Udało się utrzymać postanowienia noworoczne, ale od tego będzie konkretny podpunkt. Wystarowałem także ogrywanie nowej kampanii(Stars of Akarios) oraz ukończyłem rozpoczętego w grudniu Pandemica Legacy. Styczeń pod każdym względem był SUPER!
Spoiler:
NOWOŚCI
The White Castle(7/10) - wielu kolegów, którzy zagrali w ten tytuł w swoich grupach mówiło, że to słaby i losowy tytuł. Szkoda czasu na niego i ze mną nie zagrają, bo męczyć się znowu nie zamierzają. Ja akurat byłem grą zaciekawiony, bo lubię dice placement. A tutaj nie tylko kładziemy kostki na polach, ale też na kościach innych graczy. Kolor wyznacza nam często, którą akcję wykonamy, a różnica między wartością kości a pola wskaże ile kasy otrzymamy/zapłacimy. Gra ma 3 akcje główne, jedną ratunkową(studnia) i 3 akcje z naszej planszetki, które w sumie dają surowce i mogą odpalać akcje główne z planszy. W grze wszystko się ze sobą zazębia i mając zawrotne 9 tur, musimy wykulać swój własny silniczek. Już w pierwszej partii udało mi się wystawić wszystkich ogrodników i większość samurajów, a raczej planu nie miałem przez 1/3 gry. Grę się szybko rozkłada, zasady są proste, acz instrukcja mogłaby być lepsza. Partia na 2os to jakieś 30min. Nie jest to genialny tytuł, ale czuję tu vibe Gugonga. Interakcja jest niewielka, ale można uprzykrzyć życie przeciwnikowi. Dla mnie dobry, lekki i krótki tytuł do zagrania na koniec dnia. Do kolekcji nie wezmę, bo w to miejsce wolę odpalić trochę dłuższego Gugonga czy Troyes, ale szrotem bym tej gry nie nazwał.

Stars of Akarios(8.5/10) – noworoczna gra kampanijna, do której długo się zabierałem myśląc, że czeka mnie ponownie gruba księga zasad i tona sprawdzania, co jak działa. Na szczęście nie tutaj! Zasady są rozbite jak rozgrywka na 3 scenariusze. Pierwszy to walka w kosmosie. Przez talie modyfikatorów jak z Gloomhaven słyszałem porównania do tego tytułu, ale cała reszta różni się już znacząco. Mamy karty, ale leżą one na naszej planszetce statku i mają określoną zużywalność(nie licząc bazowych, które możemy używać w nieskończoność). Do tego otrzymujemy 4 kości, których wyniki wykorzystujemy do odpalania danych kart. Karty mogą mieć 1-2 sloty na kości. Wstawiając więcej zwykle zadamy większe obrażenia lub zaatakujemy dodatkową jednostkę. Do tego jeszcze dochodzą umiejętności niewymagające kości, ale również z ograniczoną liczbą zużyć. Rozłożenie scenariusza trwa chwilę, bo liczba elementów jest zwykle niewielka. Z 2-3 kafelki terenu(planety, asteroidy itp.) i przeważnie 4-5 wrogów. Najciekawsze i najtrudniejsze w walce jest sterowanie naszymi pojazdami by podlecieć do przeciwników i móc ich trafić. Jest z tym masa główkowania, bo nie mamy tutaj ot ruch 5, tylko siatkę obrazującą dokładnie jak nasz pojazd ma się poruszyć. A czy wspominałem, że zwrot statku ma ogromne znaczenie i w turze nie możemy obrócić się jedną akcją o więcej niż 120 stopni? Co ciekawe nie ma podziału na tury graczy i możemy grać nawet równolegle póki nie mamy interakcji z tymi samymi polami/przeciwnikami. Daje to super odczucie, że dzieje się gra wręcz w czasie rzeczywistym, a przez ograniczenie komunikacji podbija się klimat. Walka ogólnie ma duży plus za mechanikę jak i za czas(scenariusz zwykle pęka w mniej niż godzinę). Kolejną grą w grze jest zgłębianie głębokiego kosmosu. Tutaj poruszamy się statkiem matką, w której dokują nasze statki. Badamy dane układy przez odkrywanie kolejnych kart, na których mogą czekać nas wydarzenia, misje lub doki do podleczenia i uzupełnienia zapasów. Finalną częścią gry jest badanie miejsc na planetach, gdzie wyskakujemy z naszych pojazdów i zwiedzamy pilotami dane lokacje. Tutaj ponownie odkrywa się kolejne karty, wykonuje testy(ponownie 4 kości w użyciu + statystki naszych postaci) oraz czyta sporo paragrafów z księgi. Jak na razie świetnie to wszystko się przeplata i nie czuję znużenia, a mam już 10 partii za sobą. Z kolejnych plusów to pomysł na ogarnianie statusów i stanu naszych jak i przeciwnika statków. Ot mamy do wszystkie tory lub pola. Wszystko zaznaczamy kosteczkami. Nie ma tu żadnych żetonów! Minusem tego rozwiązania jest zjadanie większej części stołu, ale wygoda moim zdaniem to wynagradza. Nie trzeba szukać stanów, układać ich by było wszystko widoczne itd. Elegancja. Obecnie minusów nie widzę. Gra się bardzo dobrze. Fabuła jest ciekawa i pcha mnie do przodu. Ok jedna rzecz. Poziom trudności wygląda dla mnie obecnie na za niski w sekcjach walki. Na szczęście w zasadach jest tabelka z 5 i więcej poziomami trudności, które podbijają statystyki wrogów. Gra jakoś przeszła bez echa, ale dla mnie ma spory potencjał by być w topkach.

Clinic: Deluxe Edition(8/10) – długo biłem się z myślami czy wchodzić w ten tytuł, bo cena spora(za komplet, bo tylko takie oferty widziałem), ale dogadałem się na niezłą cenę w Sylwestra, więc sprawiłem sobie Nowo Roczny prezent. Zagrałem już kilka partii i gra mi się bardzo spodobała. Po pierwsze zasady są banalne. Jedyne, co może sprawić trudność to wymagania względem kolejnych budynków/pokoi, które stawiamy. Akcje są 3 na krzyż, z czego dwie kolejne, czyli zatrudnianie i przyjmowanie pacjentów zajmują po 5s. Skąd, więc się bierze ten poziom skomplikowania na BGG? A stąd, że sprawne operowanie naszej placówki medycznej, którą liczymy tylko i wyłącznie w generowanym przychodzie jest trudne. Szybko dochodzi się do punktu, gdzie należy podjąć decyzję, co odpuścimy w danej rundzie. Należy przeliczać koszt utrzymania budynków jak i personelu. W przypadku, gdy się rozbudujemy, a pacjentów nam zabraknie(przeciwnicy podbiorą lub nie starczy akcji) to w sumie szorujemy po dnie. Gra to ciągłe przeliczanie ile kasy wygenerujemy, ile z tego przeznaczymy na PZ a ile zostawimy na wydatki. Pomimo to gra płynie bardzo sprawnie. Rozegrałem kilka partii solo i tam jak już obmyślimy plan na grę to rundy lecą bardzo szybko. W trybie solo wybieramy jeden z dostępnych celów do osiągnięcia na koniec gry(np. nie zużyć więcej czasu niż X lub mieć w skarbcu Y kasy) i do tego sprawdzamy wynik punktowy z tabelką. Dla mnie raczej fajny poligon do testów masy modułów niż coś więcej. Jednak wolę automę do pokonania, niż odgórny cel. Rozgrywki 2os z kolei były przyjemne i równie szybkie. Akcje często można wykonać równolegle. Przeciwnik najwięcej zmienia przez podbieranie nam budynków oraz podkradanie pacjentów(każdy chce wyleczyć umierającego by zarobić maksa). Jak na razie bardzo fajna gra zagadka-optymalizacja. Podstawka niestety nie wygląda na coś na wiele partii i kolejne rozszerzenia wyglądają wręcz na wymagane by móc cieszyć się tą grą dłużej. A czego tam w modułach nie ma. Pracoholicy, ciężarne kobiety, Zombie! i choćby gaśnice(które są tak piękne, że każdy kto przechodzi obok traci 1 czasu na gapienie się na nie…). A tak, gra ma swój specyficzny humor, który obśmiewa sporo rzeczy jak i mechanik. Gra na forum jest całkowicie zapomniana i mało popularna(wątek to 2-3 strony), a mi została polecona i muszę oddać, że zakup był jak najbardziej udany.

Age of Innovation(7/10) – czaiłem się na ten tytuł w poprzednim roku przez liczne pozytywne opinie, ale jako, że jest to kontynuacja TM, która średnio mi podeszła, to wyczekiwałem możliwości zagrania. Kumpel z ekipy zamówił w przedsprzedaży Portalu i udało się sprawdzić w 3os. Kolega grał już 5 partię ja i kolejny pierwszy raz, choć drugi gracz ogrywał PG. Zasady i rozłożenie zajęły nam pod 1h. Szału nie ma, trochę to zajmuje, tym bardziej, że setup to też wybór nacji i bonusów a to wymaga sprawdzenia wszystkiego, co się wylosowało. Ja akurat zagrałem na przysłowiowego Jana i wziąłem Krety. Właściel Iluzjonistów, a kolejny Filozofów. Gra się dość sprawnie, jeśli planuje się w turach przeciwników. Na początku czułem się zdeczka przygnieciony opcjami, ale po pierwszej rundzie już śmigałem, więc gra nie przytłacza. Wrażenia po partii mam dobre. Rozumiem, co się może podobać(ogromna różnorodność setupu, unikalne umiejętności, ciekawa rozbudowa na planszy przez trzymanie się wrogów blisko acz nie za blisko by mieć z tej synergii więcej, losowa punktacja co rundę za coś innego itd.), ale jak na hicior to nic mnie tutaj z nóg nie zbiło. Pobudowałem, podobierałem bonusy i skończyłem na 3 miejscu z 150 paroma pkt(róznica do pierwszego około 20PZ). Partia zakończyła się po ponad 2h. Spokojnie do 2h dałoby się zmieścić w 3 graczy. Finalnie mam podobne odczucia, co do TM. Mogę zagrać, ale daleki jestem by samemu zaproponować. Nie bawiłem się na tyle dobrze by chcieć to powtórzyć, więc z listy zakupowej gra wypadła. Największy minus to poczucie kręcenia w kółko tego samego, stawiam podstawowy budynek, rozwijam go, więc ściągam, dokładam lepszy, teraz dokładam znowu podstawowy, ulepszam i tak w kółko, tylko należy to rozplanować tak by przy okazji łapać dodatkowe punkty. Wspinanie się na torach i punktacja na nich na koniec nie jest w ogóle ciekawa, zwykłe suwaczki. W sumie czuję jakbym widział to w wielu już innych tytułach, a jakoś zwolennikiem rozwoju na mapie nie jestem w takich mocno suchych grach. Pomijając, że nie czułem by ruchy przeciwnika miały duży wpływ na moje opcje, zawsze mogłem się wyratować i wykonać co chciałem. Gra potrafi na początku mieć bardzo króciutką kołderkę, tak z kolejnymi rundami robi się ona dużo dłuższa. Miałem też odczucie, że inne frakcje za robienie bazowych rzeczy zgarniają mnóstwo punktów a ja Kretami się pałuję i w sumie nawet nie chcę za bardzo używać swojej zdolności, acz o Kretach(słabi) widziałem trochę komentarzy na BGG jak i o Iluzjonistach(mocni). Mimo tego, różnica 20pkt z kolegą, który ma oblatany tytuł nie wskazuje by było aż tak źle. Dodatkowo w sumie w połowie partii miałem odczucie, że co już chciałem to zrobiłem i teraz to już tylko maksowanie pod finalną punktację. Nie wiem. Gra dla mnie jest zbyt powtarzalna by bawiła mnie od początku do końca. Wolałbym z 2 rundy krótszą grę. Jutro zagram ponownie, bo jestem ciekaw innych frakcji i jak setup wpływa na grę.

Brotherhood & Unity(5/10) – no tutaj to się trafił ciekawy kawałek o walkach Bośniaków, Serbów i Chorwatów w 1992r. Mi się trafili Serbowie. Graliśmy w 3os. Każdy pierwszy raz. Zasady z rozłożeniem w okolicach 1h. Jest trochę wyjątków i rzeczy do zapamiętania, ale ogólnie zagrywamy kartę na punkty lub wydarzenie. Punkty możemy wydawać na ruchy naszych wojsk, strategiczne przemieszczanie, leczenie jak i budowanie umocnień. Wydarzenia z kolei dają sporo możliwości od wstawienia unikalnych jednostek, potężnych ataków(ataki dalekiego zasięgu), wzmocnienia naszego ataku w bitwie, po chamskie zagrania take that(odrzucanie kart z rąk przeciwników). Gramy tura za turę, kolejność jest ustalona z góry przez setup rundy i niezmienna. Tak samo liczba wojsk początkowych i wsparcia w kolejnych rundach oraz otrzymywanych kart. Grę można wygrać na trzy sposoby. Pierwszym jest kontrola danych obszarów oraz uzyskanie odpowiedniej liczby PZ, druga wyeliminowanie innych graczy przez tor złych uczynków(jak za bardzo kozaczą i wybijają ludzi, to wchodzą inne armie i robią im jesień średniowiecza) albo na koniec 3 rundy, kiedy tracimy PZ za każdy niekontrolowany region na końcu gry, a który był naszym celem do zwycięstwa, kiedy wygrywa ponownie gracz z największą liczbą PZ. Zasady szybko robią się jasne w trakcie partii. Mamy 3 strony i każda ma z inną kosę o dany region. Prowadzi to do zwykle 2-3 frontów, gdzie próbujemy zwalczyć danego gracza i odebrać co nasze. W mojej partii znaczące było to, że ja skupiłem się Serbami na prawej stronie planszy i tłukłem się niemiłosiernie z Chorwatami, a Bośniacy spokojnie szykowali kolejne ataki na miasta Chorwatów. Na nieszczęście Chorwatów gracz rzucał totalnie beznadziejnie i podbijając jedno miasto większymi siłami rzucił z 5 razy pod rząd 1. O tak mamy w grze k10, która ustali nam siłę naszej armii. Od ¼ do 1.5. Możemy zwiększać wartość rzutu zagranymi kartami. Z kolei wartość pomniejszana jest za przeszkody(np. atak przez rzekę albo na miasto). Po kalkulacji finalnej siły amii zadajemy tyle obrażeń wrogowi ile wynosi suma naszej siły razy mnożnik. Każda jednostka ma swoją wytrzymałość i zasady nakazują wybijać tak by zniszczyć jak najwięcej i jak najsilniejszych jednostek. Niestety przy tak słabych rzutach kolega robił nic lub zadawał jedną ranę. Pomimo posiadania większej armii, to rzuty go pogrzebały. Były oczywiście odwrotne sytuacje, gdzie Bośniacy rzucali same 8-9 i robili Blitzkrieg mi. Ja przez rzuty to w sumie miałem ochotę wywalić stół. Partia trwała ponad 2h. Finalnie wygrałem na pkt na koniec rundy trzeciej i…w sumie miałem poczucie, że jeden rzut lepiej tu czy tam Chorwatom by poszedł to by wygrali. Bośniacy skończyli poniżej 0. Była to chyba moja pierwsza gra wojenna i całkowicie się odbiłem. Rzuty k10 przy takim czasie gry i ciężarze decyzji w pvp są niedopuszczalne. W samej partii pewnie gdzieś to szczęście/pech się rozkłada równomiernie, ale i tak mogą być momenty, kiedy wynik będzie miał ogromną decyzję na dalsze losy wojny. A tego bardzo nie lubię. W ocenie daję 5, ale gra bardzo dobrze oddaje tamten czas, więc dla zaciekawionych historią i nie mających problemu z losem w bitwach można dodać i trzy oczka do oceny, bo reszta akurat mi się podobała.

Deep Sea Adventure(7/10) – malutka gra, którą tłumaczy się tyle co potem rozrywa jedną z trzech rund. Jesteśmy nurkami i nurkujemy w poszukiwaniu skarbów. Każdy gracz w swojej turze rzuca kostką k6 z wartościami od 1 do 3 i tyle pól płynie w dół po kolejnych kafelkach ułożonych w kolejności rosnących wartości. Możemy się zdecydować podnieść kafelek, na którym stoimy i od tego momentu dzieją się dwie rzeczy. Od wartości kostki odejmujemy 1 za każdy trzymany skarb(możemy nieść więcej) i tlen znajdujący się na łodzi spada o tyle ile skarbów nurek niesie na początku swej tury. Dodatkowo możemy zdecydować czy płyniemy dalej w dół czy wracamy, jednakże zmiana kierunku jest ostateczna na daną rundę. Po dotarciu do łodzi ze skarbami te zapunktują na koniec gry(różne wartości liczbowe). Gra jest o tyle śmieszna, że gdy ktokolwiek podniesie skarb wywołuje lawinę podnoszenia skarbów i powrotu na górę. Po pierwsze tlenu zaczyna ubywać(20 jednostek), po drugie płyniemy wolniej ze skarbem, więc powrót zajmie nam więcej tur, a po trzeba to możemy zagrać pod utopienie wszystkich nurków(gramy dalej, ale skarby spadają na dno i przechodzimy do kolejnej rundy). Gra jest bardzo losowa. Wszystko zależy finalnie od rzutu kością, ale partia trwa kilka minut, powoduje uśmiechy, gdy uda się kogoś utopić i daje pewne wybory(dla mnie w typie push your luck). Po ciężkich grach albo w barze do piwka mógłbym zagrać.

Sky Team(7/10) – gra ma banalne zasady, ale trzeba zachować nić porozumienia bez możliwości dyskusji po rzucie kośćmi. Gra strikte dla 2os. Lecimy samolotem, jako pilot i jego co-pilot. Gra to dice placement, ale z ciekawym twistem. Kośćmi rzucamy za zasłonkami i po rzucie nie możemy się komunikować. Jedyny moment na dyskusję jest przed rzutem, ale możemy tylko rzucić kilka ogólników i tyle. Problem polega na tym, że 2 z 4 kości musimy poświęcić na prędkość oraz kierunek lotu. Jak prędkość to nie problem, bo jak nie wyjdzie nam potrzebna wartość to, co najwyżej nie przemieścimy się do przodu, choć i tutaj jest pułapka, która kończy się przegraną. Tak w przypadku przechyłu samolotu, jeśli różnica wyniesie 3+ to od razu przegrywamy. Prócz wymaganych pól mamy pola czyszczące nam niebo z innych samolotów(nie, nie strzelamy do nich, ale odpalamy wieżę radiową by ogarnęła nam czysty pas powietrzny), opuszczenie kół, regulacje skrzydeł do podejścia i przygotowanie kawy, która umożliwia zmianę wyniku o 1 na kości. Zasady są bardzo proste. Sama gra jednak nie daje się tak łatwo rozwiązać, gdyż wymaga kilku podejść by ogarnąć kolejność wykonywania akcji jak i kiedy co i jakimi wartościami zrobić. W pudełku dostajemy kolejne lotniska, które wymagają spełnienia dodatkowych wymagań, a te już mogą sprawić problemy. Bardzo fajny tytuł, na pewno chcę pograć więcej.

Wir sind das Volk!(8/10) – to ciekawy tytuł imitujący zmagania pomiędzy wschodem a zachodem stawiający w centrum rozbite Niemcy. Gra jest wyłącznie na 2os, które prowadzą jedną ze stron. Gra przypomina Zimną Wojnę przez mechanikę zagrywania kart, które możemy użyć na kilka sposobów(punkty do wybranych akcji lub jako wydarzenie). Tutaj jednak nie dostajemy kart na rękę(prócz 2), a dociągamy karty ze wspólnej wystawki. Daje to świetne możliwości. Czy lepiej zagrać mocną kartę dla nas, ale wystawić tym samym dobrą kartę przeciwnika, a może skupić się lepiej na zużywaniu kart przeciwnika. Do tego dochodzą karty w obu kolorach stron, które jeśli zagramy to możemy anulować z wydarzenia jeden z efektów(zwykle obie strony benefitują z takiej karty). Gra głównie polega na pokazaniu biednemu wschodowi, jaki dobrobyt panuje na zachodzie poprzez rozwój kolejnych krain i miast dzięki stawianiu fabryk i połączeń między nimi. Im większa różnica tym większa szansa na wybuchy powstań, które w liczbie 4 powodują przegraną danej strony. Wschód z kolei próbuje przetrwać, ma znacząco gorsze możliwości rozwoju, za to może częściej usuwać demonstrantów stosując milicję lub wysyłając agenturę. Wschód może też wygrać dzięki uzyskaniu wszystkich nacjonalistów, którzy zapewnią by się ludzie nie zbuntowali. Gra podzielona jest na 4 rundy. Na końcu każdej przechodzimy przez kolejne kroki sprawdzając, co kto dostanie(3 tory, w których się przeciągamy) i jakie są różnice w dobrobycie(za każdy poziom jeden strajkujący się pojawia) oraz ilu ludzi uciekło na zachód(tutaj musi wschód wypłacić odpowiednią kasę by zachować działanie swoich fabryk). Bardzo dobry tytuł, który mi się spodobał znacząco bardziej od ZW. Tam czułem, że w sumie każdy robi to samo i tylko przesuwamy kosteczki, tutaj zróżnicowanie jest większe i mamy unikalne warunki zwycięstwa/przegranej. Polecam sprawdzić, choć graficznie można się odbić.

POWROTY
Pandemic Legacy: Season 1(6/10) – udało się ukończyć kampanię i pomimo wielu zmian oraz rozwinięć oryginału w otoczce Legacy(darcie kart, otwieranie skrytek oraz naklejanie naklejek) dalej dla mnie mechanicznie jest to szrot. Misje potrafiły być banalne i takie, które przegraliśmy przez układ nie do odratowania. Poziom skacze całkowicie niezależnie od tego, co zrobiliśmy w poprzednich miesiącach i opiera się na losowej w kwadrat talii miast. Odczuwalny jest też brak balansu między umiejętnościami postaci. Są takie, które są wręcz niezbędne by móc ugrać zwycięstwo i takie, które po 2-3 turach do końca gry mogą już nie istnieć, bo ich zdolność jest zbędna lub nie ma już po co/jak odpalić. Finalnie dla mnie jest to ostatnia próba z tą serią(a sprawdzałem też kilka zwykłych części). Zwykły Pandemic max 4/10.

Frostpunk: The Board Game(8/10) – gra dalej wyciera mną podłogę. Niestety największą bolączką jest wymagany czas do tej gry. Rozłożenie swoje trwa, gra zajmuje dużo miejsca, a czas na scenariusz to ponad 2h(raczej bliżej 3). Frostpunk świetnie oddaje klimat gry. Jest ciężkim kooperacyjnym…wróć solo wyzwaniem, które ma bardzo krótką kołderkę i zawsze gdzieś będziemy niedomagać. Wymaga to kilkukrotnych podejść do scenariusza zanim załapiemy, co kiedy zrobić i jak balansować pomiędzy kolejnymi wskaźnikami a przy okazji przygotować się do kolejnych zadań. By móc jednak pograć kilkukrotnie to najlepiej zostawić grę na stole na kilka dni. Reset po przegranej jest szybki i można znowu odmrażać sobie 4 litery. Powrót jednak jest do tego tytułu ciężki. Liczę, że po przejściu obecnych kampanii zrobię sobie przerwę na kilka dni by móc w końcu ją ograć solo. Niestety, ale nie widzę sensu grania nawet w 2os. Trzeba dokładnie ustalić plan i go po prostu go wykonać, nie ma tu miejsca, że każdy zajmie się swoimi sprawami. A przy tym, że mamy wspólną pulę surowców, to w sumie nie jesteśmy w żaden sposób rozróżnialni prócz karty postaci dającej inne zdolności. Niestety na rundę i tak wybrać można wyłącznie jedną. Obstawiam, że po ograniu gra pójdzie w świat. Jest za ciężka do wyciągania raz na pół roku czy rzadziej. Po przerwie kwartalnej musiałem się uczyć gry na nowo względem jak moje decyzje przekładają się na to, co wydarzy się na planszy. Nie ukrywam, gra mi się bardzo podoba, mechanicznie wszystko działa cudownie i pięknie się zazębia, ale łatwiej jest mi wyciągnąć wiele innych tytułów i to o podobnej ciężkości, więc czy ma Frostpunk rację bytu w kolekcji na dłużej?

High Frontier 4 All(9/10) – w sumie wrzucam w nowości, bo udało się zagrać pierwszy raz z modułem 0. Świetna sprawa. Gra zażarła. Zasady w większości weszły, choć dalej są momenty, gdy musimy sprawdzić zasady by poprawnie wykonać dane akcje. Udaje się dolecieć coraz dalej, postawić coraz więcej fabryk i tym samym podbić większą liczbę planet i księżyców. Udaje się też minimalizować przestoje na zbieranie aqua dzięki lepszemu planowaniu i wykorzystywaniu zbudowanych fabryk. Gra angażuje w 100%. Nie ma momentów bym się nudził. Ciągłe przeliczanie tras, odnajdywanie kolejnych obiektów możliwych do podboju i przepychanki na torze polityki zapewniają ogrom opcji. Moduł 0 wnosi bardzo mało zasad, ale oferuje ciekawe opcje na zdobycie dodatkowych PZ na koniec gry jak i wredne zagrania. Cieszę się jednak, że pierwszą partię grałem bez niego, gdyż więcej by mieszał niż dodawał. W sumie polityka dodaje jedną planszetkę, na którą wysyłamy delegatów by przegłosowywać dane prawa. Prawa dają nam zdolność na czas gry lub zmieniają pewne zasady oraz dodają punktację końcową za dany element. Prościutkie, ale dzięki początkowym szybkim podbojom i zdobyciu tym samym żetonów za lądowanie z ludzką załogą, mogłem pójść w prawo podmieniające otrzymywanie Aqua na takie dające Aqua w liczbie równej posiadanym znacznikom. Przeciwnik długo nic nie zdobył, więc wyeliminowałem mu tę akcję na spory kawałek gry. A jest ona powiązana z wysyłaniem delegatów, więc też utrudniłem zmianę prawa. Cudo. Jeszcze chcę zagrać jedną partię z samym modułem 0 i następnie wrzucić 1. Pogadałem trochę z jednym z testerów HF i wg niego najlepszym dostępnym obecnie zestawem jest HF + 0,1,2. 3 to jakaś słabizna, a 4 dopiero do nas zmierza. 5 zapowiada się wybitnie ciekawie, bo zrobi mi z HF 18XX w kosmosie. Nie mogę się doczekać. Ogólnie genialna gra i gorąco zachęcam do spróbowania.

Nucleum(7/10) – testowałem tą grę online, teraz w końcu udało mi się zagrać na żywo i moja opinia nie uległa zmianie. Wszystko tutaj buczy i się ze sobą łączy, ale nie odczuwam frajdy ze stawiania kolejnych budynków i mielenia w kółko żetonów akcji. Barrage mi się bardziej podoba i nie odmówię partyjki, tutaj jednak nie widzę tylu chamskich zagrań. Czuję wyścig o dane pola i podłączenie się, ale poza tym przeciwnicy to w sumie statyści. Nie wywrócą mi planów, nie wbiją kija w szprychy. To nie ten poziom. Gra też sporo trwa i odpalenie wymaganej liczby celów może trochę zająć(u mnie okolice 2h na 3 graczy). Podoba mi się z kolei odczucie ulepszania naszych możliwości poprzez kolejne pasywki czy lepsze żetony akcji. Można rozwinąć swój silniczek i jechać na nim. Innowacyjnie wygląda dla mnie tor produkcji, który da nam przychód w zależności od dwóch rzeczy. Poziomu rozwinięcia, który pchamy akcjami oraz liczby zużytych żetonów akcji, który wyznacza maksymalny przychód. Ciekawe, bo nie możemy ciągle pasować by zgarniać tonę surowców i PZ, ale też im dłużej do pasu tym dłużej musimy radzić sobie bez przychodu. Rozumiem zachwyty nad tą grą, ale mam tutaj podobny casus jak z Erą Innowacji. Ot tytuł nie trafia w mój gust i jak do kolekcji wleciał, tak wyleciał i to nawet w folii(partia na egzemplarzu z knajpy).

18XX:
1882: Assiniboia(9/10) – jak zawsze elegancka i przyjemna. Mniej znaczy więcej i tutaj świetnie jest to zobrazowane przez małą liczbę zmian względem 30, a jednak jak wiele one potrafią namieszać w znanych zagraniach. Bardzo lubię i zawsze z chęcią zagram. Czas gry zwykle zamyka się w 3h, więc jest idealnie, choć końcówka jak w 30 zwykle kończy się na papierze.

18CZ(7/10) – nowinka dla mnie. Mocny operacyjniak. Partia trwała ponad 4h w 4os. W sumie oferuje ciekawe wybory i potrafi być wredna na planszy, ale sposób rdzewienia potrafi przyprawić o ból głowy. Do tego mamy 3 rodzaje spółek o różnych wielkościach, co rzutuje na ich dostępną liczbę akcji oraz typ obsługiwanego pociągu, a tych jest aż trzy. Możemy również wciągać mniejsze spółki większymi, co oferuje ciekawe zagrania i ekspansje jak i przetrwanie train rushu. Jak na czas gry, to jest wiele innych do rozegrania w krótszym na tą samą liczbę osób a moim zdaniem lepszych. Po ograniu kilku operacyjniaków stanowczo jestem po stronie giełdówek, które znacząco bardziej mnie bawią niż nastawienie na budowę torów.

The Old Prince 1871(8/10)- im więcej gram w tą część tym bardziej jestem przekonany, że ja i moja ekipa powinna skupić się na innych 18XX i dojrzeć do tego tytułu. Jest tutaj sporo mechanik, z którymi nikt problemu nie ma, ale nie odczuwam w tej grze kontroli. Sporo się dzieje, ale każdy spokojnie płynie do brzegu i finalny wynik jest trochę zagadką, gdzie, kto akurat zarobił więcej. Przy tym nie odczuwam bym potrzebował tego wszystkiego. Czy to w 30, 82 czy 49 mamy znacząco mniej elementów i gry wyglądają na bardziej skupione na danych mechanikach. Łatwiej kontrolować poczynania przeciwników i przewidywać jak nasze akcje wpłyną na partię. Ot 71 jest świetna, ale ja muszę do niej dorosnąć.

A Touch of Evil: 10 Year Anniversary Edition(9/10) - gra z każdą partią u mnie tylko zyskuje. Tym razem solo na dwie ręce, ale w samą podstawkę wyłącznie z dodatkowymi kartami z małych pakietów. Walczyłem przeciw Strachowi na wróble i co tam się działo...Przeciwnik ciągle dociągał karty ataku z zaskoczenia i kiereszował moich bohaterów. Jednemu tak się potoczyła historia, że w walce został pokonany i w kolejnej rundzie pociągnął histerię. Karta bardzo zabawna, bo zamiast rzucać kością i wybierać gdzie pójdziemy, nasz bohater teleportuje się do wylosowanej lokacji(biega w panice). Najgorsze, że histerię przekazałem drugiemu bohaterowi by móc pierwszym cokolwiek zrobić i nie uwierzycie...strach na wróble go ponownie zaatakował, a ten wyciągnął znowu z talii histerię xD Dwójka bohaterów biegająca po planszy niczym w Bennym Hillu. Niby ogromny pech aż trafiła mi się karta, że przypadkiem bohater odnalazł leże wroga i można odpalić z nim walkę(jak to się kleiło genialnie fabularnie). Walka była wyrównana i finalnie zakończyła się KO wszystkich bohaterów oraz wroga. Tym samym moi biegacze poświęcili życia, ale uratowali Storybrook od zła. Cudawny tytuł. W lutym na pewno chcę pograć więcej.

Nowość miesiąca: Clinic: Deluxe Edition
Powrót miesiąca: High Frontier 4 All
Gra miesiąca: Stars of Akarios
Postanowienia noworoczne:
Spoiler:
EDIT: poprawki literówek + dodanie wpisu o AToE, które pominąłem.
Ostatnio zmieniony 01 lut 2024, 23:28 przez Ardel12, łącznie zmieniany 2 razy.
Pomnik
Posty: 308
Rejestracja: 31 mar 2022, 00:05
Has thanked: 149 times
Been thanked: 103 times

Re: Gra miesiąca - styczeń 2024

Post autor: Pomnik »

No to u mnie styczeń był lichy.
Nowości:
Mindbug [6.5/10] - 6 partii z rzędu, świeżo z wspieraczki. Grałem z narzeczoną, ja lubiłem (i wciąż lubię) pocisnąć w jakieś karcianki online w stylu Hearthstone czy Snap, narzeczona coś tam kiedyś klikała ale bez entuzjazmu. Efekt to 6:0 dla mnie co trochę wpłynęło na odbiór gry (narzeczonej niby się podobało ale ja wiem lepiej xD). Ogólnie mi się podoba, podobałaby mi się bardziej gdyby udało się przegrać.
Na plus zdecydowanie kompaktowość, jeden deckbox trzyma cała grę. No i czas rozgrywki jest bardzo krótki, te 6 partii zajęło z godzinę :D

Pandemic Legacy: Sezon 0 [7.5/10] - po średnim S1 i świetnym S2 czas zakończyć serię. Rozegraliśmy 2 partie (byłoby więcej ale narzeczona się uparła na kompletne ubieranie każdej postaci więc czekałem aż skończy). Miła odmiana i mechaniczna i tematyczna (chociaż S2 w serduszku za potężny klimat trylogii Ryftetow P. Wattsa - no i dla odmiany S2 przechodziliśmy w 3 osoby a nie 2 więc było więcej śmieszkowania).
Wykonanie świetne, mechanicznie to wciąż pandemic ale zmiany są mile, zobaczymy jak dalej pójdzie.

Unmatched: Opowieści Niesamowite [9/10] - rozgrywka z niedawna ale siadło fest. Włącznie z Mindbugiem to już 7:0 dla mnie bo nietoperz zloil zmienny napięciowo tylek Tesli ale decyzja o przejściu z Dice Throne na Unmatched uważam za 10/10, w końcu jakaś decyzyjność. :D

Everdell [7/10] - ogrywanie KK z grudnia. Miesiąc prostowania kart mało dał, Rebel stwierdził że też ma pogięte więc mocny niesmak. Pierwsza gra bez dodatków, wrażenia pozytywne, choć trochę gorzkie. Najpierw brak robotników/zasobów, potem brak miejsca. Losowość kart też przeszkadza, ciężko mi było się wstrzelić w odpowiednie okna na odpowiednie strategie.
Kolejne gry pewnie już ogramy z Mgielnym Lasem, póki co czekamy na większy blat xD

Starości:
Zamki Burgundii [9/10] - rozgrywka wprowadzająca dla kumpla, siadło mocno, super się grało, kumpel wyjątkowo też szybko załapał więc nie było problemu z odstawaniem bo skubaniec wygrał.

Gra o Tron [8/10] - pierwsze spotkanie z nową grupa, pierwsze spotkanie z gra dla połowy grupy. Szło w miarę chociaż najbardziej doświadczony grał na więcej niż mógł więc jak się rzuciło na niego 3 (Baratheon) to potem już tylko lizał rany. Ostatecznie wygrałem Martelami ostatnim ruchem w grze - początkowo remis z Tyrellami zakończył się wbiciem noża w plecy i przejęciem ich stolicy drogą morska.
Czy wykorzystałem to że Tyrellami grał nowy gracz który się nie spodziewał? Tak :D ale inaczej go do tej gry nie wprowadzę xD

Unmatched grą miesiąca, oby luty był bardziej przychylny graniu :D
"Real darkness have love for a face. The first death is in the heart, Harry."
Kal-El83
Posty: 1139
Rejestracja: 03 sty 2015, 17:28
Lokalizacja: Kołobrzeg
Has thanked: 240 times
Been thanked: 122 times

Re: Gra miesiąca - styczeń 2024

Post autor: Kal-El83 »

Marność nad marnościami i wszystko to marność … tak mogę podsumować styczeń. Chorobowy pong pong w rodzinie sprawił, że tylko raz udało mi się wyskoczyć na granie. Wypad w czasie którego zagraliśmy pierwszą rozgrywkę w 18xx i padło na:
1889 Shikoku - partia 3 osobowa - zapoznawcza z tym systemem/tytułem. Nie udało nam się dokończyć bo czas spotkania w lokalnym klubie dobiegł końca. Ciężko napisać coś konkretnego, tym bardziej że dla każdego była to pierwsza partia w 18. W początkowej licytacji uwaliłem się na 3 tury :lol: :lol: ale później stworzyłem takie połączenie, że każdy chciał żebym jeździł :lol: Fajny myk z rdzewieniem, co może zaskoczyć i wpędzić w niezłe tarapaty. Na pewni chciałbym jeszcze spróbować :)

Z braku laku i rak ryba, więc grą miesiąca zostaje 1889 Shikoku 8)
Ostatnio zmieniony 01 lut 2024, 12:35 przez Kal-El83, łącznie zmieniany 1 raz.
Niegdyś Azazelek, narodzony na nowo jako Kal-El83 ;)
ckbucu
Posty: 354
Rejestracja: 20 mar 2017, 20:56
Has thanked: 395 times
Been thanked: 551 times

Re: Gra miesiąca - styczeń 2024

Post autor: ckbucu »

Styczeń to 57 partyjek w 24 różne gry.

Nowości:

Sushi Go Party (+) - grane kilka partyjek na BGA, bardzo mi się spodobało, szybkie, ładne, fajny filler. Ale dorwac to w normalnej cenie graniczy z cudem. Licze, że będzie dodruk, bo jednak wersja Party ma więcej do zaoferowania niż zwykła.

Fractal Beyond the Void (-+) - grana jedna partia solo i jedna 4-osobowa (aczkolwiek niedokończona). Dla mnie Fractal to trochę zawód, który sprawił, że grę sprzedałem. Bardzo fajnie wykonana, lekkie problemy z czytelnością (momentami małe ikonki, czcionka i totalnie niewidoczne znaczniki blokad między kaflami). Nie zaiskrzyło. Jest kilka fajnych pomysłów (np. wybór swoich akcji czy ich możliwość wyczerpania) ale całość dała mi odczucie raczej mało interesującej gry - szczególnie walka, które w mojej ocenie jest bez emocji (podobnie jak w Voidfall, aczkolwiek tu jest trochę lepiej).

Burning Suns (+) - kolejny 4X który poznałem w tym miesiącu, i tu jest wg mnie o niebo lepiej, jeśli chodzi o interesującą rozgrywkę, niż we Fractalu. Ale o niebo gorzej, jeśli chodzi o wykonanie. Nie chodzi o to, że gra jest brzydka, ale jest przeprodukowana, nieczytelna, ma masę zbędnych żetonów czy figurek. Z początku nieco nieintuicyjne zasady, ale po kilku rundach wszystko się klaruje. Fajny i tematyczny pomysł z kilkoma możliwościami skolonizowania/podbicia planety. Do tego dużo opcji na strategię, jak poradzić sobie z przeciwnikiem czy wrogiem. Podoba mi się też wybór akcji, na 4 różnych torach, które co rundę mogą mieć inną kolejność (a akcje rozpatrujemy od lewej do prawej). W grze możemy oficjalnie zawrzeć sojusz z innym graczem, co może doprowadzić do tego, że zwycięża sojusz a nie pojedynczy gracz, ale jest to też fajnie obwarowane, ze jeśli różnica między pierwszym graczem a drugim w sojuszu wynosi 4 punkty zwycięstwa, sojusz jest rozwiązywany - to ważne, bo zwycięstwo jest wtedy, kiedy jeden tylko z graczy osiągnie daną liczbę punktów. Ogólnie, ciekawy tytuł, w który chcę zagrać jeszcze raz. Być może spodoba mi się bardziej, jak skupię się też bardziej na rozgrywce a nie na warstwie produkcyjnej gry.

Conan (++) dwie partyjki, 4 i 5 osób. Wszyscy bawili się bardzo dobrze. Conan to świetny tytuł, fajnie wykonany, szybki, z ciekawą mechaniką zarządzania kryształami, które wydajemy na poszczególne akcje. Walka to turlanie kośćmi, ale ja to lubię. Tu w dodatku możemy się decydować, czy chcemy zaatakować z pełna parą i mieć większą szansę na pokonanie przeciwnika, kosztem innych akcji, czy jednak zachować kryształy na coś innego. Do tego gra oparta o scenariuszach, graliśmy tylko w jeden z nich, ale był iście filmowy (musieliśmy znaleźć uwięzioną księżniczkę, ubić jakiegoś szamana i uciec z jego głową, no i księżniczką, a w tym wszystkim przeszkadzał nam, poza generycznymi mobkami, jakiś wielki, trudno do ubicia wąż). Conan dostał ode mnie 8,5 na BGG, ogólnie rzadko oceniam punktowo gry po 1-2 partiach, ale można by powiedzieć, że mechanicznie tę grę znam lepiej, bo znam Batmana, opartego na tym samym "silniku".

Android Mainframe (+) Spoko, fajna, szybka logiczna układanka.

Dracula vs Van Helsing (+) Dwie partyjki na BGA, abstrakcyjna dwuosobówka, ale przyjemna do grania.

Pest (-) jedna partia 4-osobowa. Chyba się starzeję i tetryczeję, ale mam coraz mniej serca do gierek "euro", które celują w segment średnio-zaawansowany. No Pest mi się nie spodobał, wynudziłem się. Jest też wg mnie za długi jak na to, co gra ma do zaoferowania. Nawet, jak graliśmy z zamulaczem (elo, P!) to zbicie partii do 2-2,5h to jest nadal za długo (graliśmy 3). Ostatnia era się ciągnie niemiłosiernie, każdy z graczy wykonuje w niej 8 tur - która składa się z dwóch akcji. No nie są to długie akcje, ale idą mozolnie. Nie zauważyłem też, żeby liczba graczy się jakoś przyłożyła, że wchodziliśmy sobie w paradę czy rywalizowaliśmy, mam wrażenie, że równie dobrze mógłbym zagrać w to w 2 osoby - byłoby na pewno szybciej a na rozgrywce bym nie stracił. Może na 5 osób jest ciaśniej, ale nie wyobrażam sobie tej gry na tylu graczy. Nie jest to gra zła, mechaniki sobie oddzielnie działają, ale całościowo jest dla mnie nijaka.

Too Many Bones Unbreakable (+++) - trochę oszukana "nowość" bo miałem mieć okazję być oficjalnie playtesterem tego tytułu, więc trochę pograłem w fazie prototypu przez TTSa. Miło było w końcu dorwać swój egzemplarz. Planszetka z chipami jako pola, na żywo świetnie się prezentuje. TMB to jedna z moich ulubionych gier, tutaj dostajemy fajnych gearlocków (aczkolwiek dodatkowi dostępni w kampanii są jeszcze fajniejsi), fajnych baddies, którzy zmieniają nam trochę krajobraz uprzykszając życie - w grze często pole ze skałą robi się polem z lawą - tym samym wiele potyczek, poza kminieniem jak przechytrzyć złoli, myślimy gdzie się wypozycjonowac, żeby teren zrobił nam najmniejsze kuku. TMB to dla mnie nieprzerwanie topka - 9,5/10.

Stali bywalcy, o których słów kilka:

Batman Gotcham Chronicles (++) - Dzięki partyjce w Conana przypomniałem sobie o Batmanie, który od kilku lat kurzy się u mnie na szafie. Pamiętam te 5 lat temu, że pierwsze rozgrywki bardzo mi się podobało. Co jakiś czas myślałem o tym, żeby do gry wrócić, ale miałem pewne obawy, że po poznaniu na prawdę wielu różnych tytułów w ciągu ostatnich 2-3 lat, Batman będzie rozczarowaniem. No i nic bardziej mylnego. Bardzo fajna mechanika jak ta w Conanie, do tego najlepsze dla mnie uniwersum jeśli chodzi o superbohaterów :) Batman jest trochę bardziej złożony, niż Conan, w samych zasadach nie ma aż tak wiele zmian (dochodzi kilka niuansów), ale ma pokaźną liczbę skilli, którymi posługują się i bohaterowie i złoczyńcy. Do tego 1 druk ma bardzo źle zredagowaną instrukcję, brak planszetki pomocy jeśli chodzi o skille - jeśli czegoś szukamy, to musimy otworzyć instrukcje, przejrzeć 10 czy ileś stron w poszukiwaniu ikonki, jaką mamy na bohaterze (bo nie znamy nazwy). Ale sama rozgrywka jest świetna, mega emocjonująca, grając w scenariusz czuję, jakbym faktycznie oglądał czy czytał coś z DC. Batman do dla mnie 9/10 - trochę wyżej od Conana m.in ze względu na uniwersum.

Omega Centauri (+) - ojciec Voidfalla, który daje podobne odczucie - to euro 4X, z tak samą deterministyczno-nudną dla mnie walką, ale mniej stołożerne, skomplikowane i wydaje się też szybsze. Do tego aspekt eksploracji trochę lepiej zrobiony niż w Voidfall. Nie bez przyczyny porównuję te gry, bo na wielu płaszczyznach są bliźniaczo podobne. Widać, że Void to po prostu ewolucja Omegi, ale też bardziej nastawiona na konflikt i zniszczenie. O ile po sprzedaży Galactic Boxa myślałem, ze może kupię retail Voidfalla, to Omega Centarui mi raczej ten pomysł wybiła z głowy, OC w kolekcji w zupełności wystarczy.

Vinhos (++) - jedna partyjka z żoną, dawno nie grałem w nic od Lacerdy więc miło było powrócić sobie do Vinhosa (w wersji 2016). Bardzo lubię ten tytuł, jest szybki, a na to jak szybki, oferuje bardzo dużo. Mam kilkanaście partyjek za sobą, i każda bawi równie dobrze. Zona grała po raz pierwszy i również sie jej podobało - 8.5/10.

Pozostali stali bywalcy: Heat, Great Zimbabwe, Pax Renaissance 2nd, Dead by Daylight, Horseless Carriage, Bus, Antiquity, Shikoku 1889, Space Empire 4X, Kroniki zamku Avel, Uczta dla Odyna, Talon.

Gra miesiąca: Conan/Batman
Awatar użytkownika
ave.crux
Posty: 1593
Rejestracja: 20 maja 2021, 08:34
Lokalizacja: Piekary Śląskie
Has thanked: 722 times
Been thanked: 1078 times

Re: Gra miesiąca - styczeń 2024

Post autor: ave.crux »

Dzieńdobry wszystkim, witam was w kolejnym miesiącu jakże pięknej nitki przypominającej mi w grudniu w co grałem!

W tym miesiącu było dużo grania i dużo różnorodności, jak zwykle parę nowości, ale przede wszystkim pełne radości spotkania planszowe, które zawsze dobrze wspominam!

Zamki Burngindii 1 rozgrywka - 2os. Miło spędzony wieczór z moją drugą połówką, która jest dla mnie ekspertem zamków, bo już ponad 70 partii ma rozegrane. Głównie na BGA, ale jednak doświadczenia nabrała. Szczęśliwie nie ma łatwej rozgrywki, bo ciągle depczę jej po piętach z punktami!

ICE[nowość] 1 rozgrywka - 4os. abstrakcyjna gra opowiadająca o artefaktach obcych skąpanych pod lodem, który będziemy kuli aby dostać się do niższych warstw. Wykonana bardzo ładnie plansza składa się z 5 poziomów hexów, które skrywają na odwrocie albo umiejętność jednorazową albo 1 z 6 artefaktów. Po zebraniu 2 artefaktów do naszej planszy dostajemy jakąś umiejkę jednorazową. Poruszamy się naszym meplem zbierając po drodze białe meple pomagające kopać taniej. Gramy dopóki któryś z graczy nie odkryje całkowicie kafelka z samego dołu, wówczas w kolejnej rozgrywce ten kafel będzie modyfikował lekko zasady rozgrywki. W czasie rozgrywki jeszcze wchodzą jakieś pomniejsze wydarzenia, a na koniec punktujemy za nasze wykonane karty celu. Bardzo dobrze mi się w to grało, ale jednak po usłyszeniu ceny nie chcę mieć tej gry w kolekcji. Chętnie zagram, ale nie kupię.

Fief France 1 rozgrywka - 6os. Po zakończeniu kampanii Fief England trzeba było się skrzyknąć i zagrać. Pełny stół, rozgrywki nie można opisać inaczej niż:
Ginevra zaczęła losy swojej rodziny na zachodzie. Niedaleko jej zamku znajdował się zamożny sąsiad, z którym wzięła ślub i zaczęli wspólne plany. Sąsiad miał w rodzinie utytułowanych kościelnie kuzynów oraz lenników i zaczął ekspansję na wschód. Rodzina Ginevry miała zaprawionych w boju rycerzy, którzy pomaszerowali z wojskiem na północ zdobywając kolejne lenna i ostatecznie zamek innego rodu. W tym czasie jej mąż został zaatakowany przez rodzinę ze wschodu oraz pojmany, a ostatecznie zabity wraz z całą rodziną. Ginevra jako wdowa szukała pomocy u utytułowanego wielmoża ze wschodu. Knuli wspólnie o zemście na zabójcy jej męża oraz podbiciu jego stolicy. Niestety zabójca pierwszego męża wyczuł co planują i dozbroił swoje ziemie tak, że były praktycznie nie do podbicia, a zła pogoda na wschodzie nie pozwalała na przemarsz armii jej obecnego męża. Król również nie pomagał, prośby o mniejszy koszt tytułów lennych skutkowały tym, że nałożył na biskupstwo aktualnego męża Ginevry dziesięcinę i wyprawił żołnierzy na jego ziemie. Wielmoża przestał posiadać posag, który interesował Ginevre. W międzyczasie skrytobójcy zabili króla i panowało bezkrólewie. W rodzinie zabójcy jej pierwszego męża był papież, którego poprosiła o anulowanie aktualnego małżeństwa i ściągnięcie ekskomuniki z jej kuzyna. Papież zgodził się pod warunkiem, że kuzyn ożeni się z jego krewną. Oboje byli utytułowani i mieli większość w głosowaniu na króla. Niech żyje król z rodu wdowy Ginevry! Rodzina Ginevry ostatecznie sprzymierzyła się z największym wrogiem i to zapewniło im obu zwycięstwo w rozgrywce.
Świetna gra, nie mogę się doczekać nowej wersji i kolejnych rozgrywek w obojętnie jaką wersję. Szkoda tylko, że jest tak długa.

Revive 4 rozgrywki - 2/3/4os. przyszedł insert, a z nim większe chęci do rozkładania tej gry. Mimo, że interakcji jest jak na lekarstwo (w dodatku to się zmieni) to gra ma w sobie coś co mnie do niej ciągnie. Lubię to mielenie zasobami i kombinowanie jak wycisnąć maxa ze swojej tury. Bardzo dobry eurasek, który potrzebował jednak paru rozgrywek żebyśmy się polubili.

Świat Dinozaurów 1 rozgrywka - 3os. gra jest bardzo ładna, ale jakoś tak dłuży mi się przy niej czas i nie czuję żadnych emocji przy rozgrywce. Podoba mi się zarządzanie meplami i budowanie parku, ale już po kilku rozgrywkach wszystko jest jakby robione z automatu. Chyba pójdzie pod młotek, a szkoda, bo temat jest świetny.

Leśne rozdanie 3 rozgrywki - 2/3/5os. nie lubię tej gry do tego stopnia, że przerodziła się w mem i w sumie rozkładamy to dla "beki". Problem z tym, że jak dla każdego jest memem to w sumie nawet dobrze układa się te drzewa i zwierzęta. Nadal nie wygrałem i chyba nigdy nie wygram, no ale jak się ma jeszcze 15-20 minut po jakimś eurasie to rozkładamy i ciśniemy. Gdyby przypadkiem spłonęła w piecu to nic by się nie stało, też byłoby fajnie.

Wiedźmin Stary Świat + SG + Skellige 1 rozgrywka - 3os. wiedźmin od premiery nie schodzi ze stołu i chyba nigdy nie zejdzie. Już jestem umówiony na kolejną rozgrywkę z kuflem dobrego piwa, ale tym razem chyba wejdą legendarne łowy.

Medieval Jan Żiżka[nowość] 1 rozgrywka - 2os. szybka rozgrywka żeby zobaczyć co to jest. Bawiłem się świetnie, może przez to jakiego partnera do gry miałem, a może przez to, że to dobra gra. Nie mniej jednak dla 8-10 latka świetny tytuł do turlania kostkami jak już karak mu się znudzi. Porządnie wydana gra, gdzie nic się nie rozwali, a cała gra oparta na ikonkach sprawi, że młodsi gracze nie będą mieli problemów z rozgrywką.

Nemesis + Aftermath 1 rozgrywka - 3os. po dłuższym czasie półkowania znów wszedł Nemesis Niestety gracze nie chcieli mi uwierzyć, że powinniśmy bardziej kooperować co skutkowało tym, że wszyscy zginęliśmy i jakaś inna grupa znów zadokuje na tym statku, sprawdzając co kryje się w jego korytarzach.

Carnegie 1 rozgrywka - 3os. Polska premiera spowodowała wyciągnięcie Andrzeja na stół, gdzie tak mi się wszystko kleiło, że przeciwnicy nie mieli żadnego podejścia do mojego wyniku punktowego. Gorąco polecam eurosucharzystom!

Era Innowacji 1 rozgrywka - 4os. Drugie, już bardziej świadome podejście do AoI tym razem w wersji polskiej. Dobra jest to gra z ogromem kombinowania na planszy i wygląda całkiem znośnie. Gameplay jest trochę toporny i czuć, że ten pomysł ma już ponad dekadę. Podoba mi się asymetryczność frakcji i małe bonusiki dla każdego biomu. Przy 5 osobach zabrakło nam kafelków terenu i trzeba było szukać spod tych już ułożonych.

Spicy[nowość] 1 rozgrywka - 4os. Niby nowość, a grałem w to na ogródku ze znajomymi robiąc grilla już kilkaset razy zwykłą talią 52 kart. Blef na blefie blefem poganiany. Jak ktoś przy stole sprawdza każdą kartę to może trochę popsuć rozgrywkę, ale ogólnie jako coś szybkiego dla totalnie każdego planszowego czy nie to w sumie polecam. Problem z tym, że w tej cenie można mieć normalną talię kart i więcej różnych gier rozegrać taką talią

Wiedźmia skała[nowość] 1 rozgrywka - 4os. Kiedyś to oglądałem i nie wiem kto pozwolił zrobić zdjęcia w internet bez komponentów graczy, które powodują, że plansza wygląda o niebo lepiej po jej wypełnieniu. Miałem odczucie, że gram w Bonfire Lite, bo wykonywanie akcji jest całkiem podobne, ale wszystkie zależności są prostsze. Nie jest to nic odkrywczego, ale bawiłem się całkiem spoko i raczej partyjki nie odmówię.

Grą miesiąca zostaje Fief France. Mimo tego, że była to jedna rozgrywka to emocji przy stole było tyle, że po 3 tygodniach dalej wspominamy co się działo z naszymi seniorami i włościami. Jeżeli ktoś nie grał to koniecznie musicie spróbować. Jest brzydka, ale daje tyle emocji i frajdy, że nie da się tego zmierzyć ani opisać słowami.
Ostatnio zmieniony 01 lut 2024, 08:51 przez ave.crux, łącznie zmieniany 1 raz.
Nic na siłę, wszystko młotkiem. Wieczne narzekanie obrzydza radość grania.
Awatar użytkownika
ave.crux
Posty: 1593
Rejestracja: 20 maja 2021, 08:34
Lokalizacja: Piekary Śląskie
Has thanked: 722 times
Been thanked: 1078 times

Re: Gra miesiąca - styczeń 2024

Post autor: ave.crux »

Ardel12 pisze: 01 lut 2024, 00:19
Clinic: Deluxe Edition(8/10)
Spoiler:
Też grałem i w sumie bardzo dobrze odnieśli hospital tycoon na planszę, ale dla mnie ta ilość mikrozasad i maciupkie komponenty zabija tę grę.
Nic na siłę, wszystko młotkiem. Wieczne narzekanie obrzydza radość grania.
Probe9
Posty: 2455
Rejestracja: 24 sie 2018, 10:48
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 153 times
Been thanked: 649 times

Re: Gra miesiąca - styczeń 2024

Post autor: Probe9 »

Ardel12 pisze: 01 lut 2024, 00:19
Brotherhood & Unity(5/10) – (...) Rzuty k10 przy takim czasie gry i ciężarze decyzji w pvp są niedopuszczalne. W samej partii pewnie gdzieś to szczęście/pech się rozkłada równomiernie, ale i tak mogą być momenty, kiedy wynik będzie miał ogromną decyzję na dalsze losy wojny. A tego bardzo nie lubię. W ocenie daję 5, ale gra bardzo dobrze oddaje tamten czas, więc dla zaciekawionych historią i nie mających problemu z losem w bitwach można dodać i trzy oczka do oceny, bo reszta akurat mi się podobała.
To niestety gry wojenne nie będą dobrym wyborem bo to raczej norma w większości z nich (tych klasycznych). Ja B&U uwielbiam i dla mnie to 9/10. Mi bardziej niż kości (które mi nie przeszkadzają, bo to nieodzowna część gier wojennych - i tematycznie udział przypadku w działaniach wojennych również mi się spina) to tak gameplayowo przeszkadzał dociąg kart. Jak Serb na początku nie dobierze ofensyw to będzie mu ciężko.
Rabaty: Rebel = 10%, 3trolle = 7%, planszomania = 10%, planszostrefa = 11%.

Moje gry
Awatar użytkownika
gryzli83
Posty: 67
Rejestracja: 09 mar 2020, 11:32
Lokalizacja: Wadowice
Has thanked: 25 times
Been thanked: 53 times

Re: Gra miesiąca - styczeń 2024

Post autor: gryzli83 »

Styczeń 2024 - 92 rozgrywki w 49 różnych gier
Spoiler:
Nowości:

Moja wyspa (18 rozgrywek) - czytałem już kilka opinii, że gorsza od poprzedniej części czyli Mojego miasta, a mnie się chyba bardziej podoba wyspa, sporo zmian podczas kampanii, fajnie że niektóre zasady przychodzą, a później znikają, a w zamian są nowe. W stosunku do Mojego miasta łatwiej jest wypełnić całą planszę, bo kształty są proste, jednocześnie trzeba jednak układać kolorami na różny sposób i tu już nie jest tak łatwo - czym dalej tym trudniej.

Wsiąść do pociągu Legacy: Legendy Zachodu (5 rozgrywek) - nasza druga gra legacy w tym roku (jeszcze Aeon's End czeka w kolejce) i tutaj z kolei odwrotnie - na razie bez jakichś specjalnych zachwytów. Lubimy z żoną pociągi i w te też gra się przyjemnie, ale na razie nie ma żadnego efektu wow. Może to kwestia tego że mamy wszystkie dodatki i niektóre zmiany do nich nawiązują.

Clash of Cultures (1 rozgrywka) - gra pożyczona od znajomych, od dłuższego czasu bardzo chcieli ją nam pokazać, w końcu stwierdzili że ją nam zostawią żebyśmy się sami nauczyli zasad. :) Żona nie była tą grą jakoś zachwycona i skończyło się na jednej rozgrywce. Ja bym jeszcze pograł, bo ta pierwsza gra była taka testowa do nauki i nawet nie wchodziliśmy sobie w drogę, każdy sobie robił swoje. Może kiedyś uda się zagrać w czwórkę, ale na razie na stole królują pociągi legacy.

W roku smoka (1 rozgrywka) - w ramach czyszczenia półki wstydu zagraliśmy W roku smoka i gra od razu wylatuje z kolekcji.

Sabika (3 rozgrywki) - gra z poczty planszówkowej, zagraliśmy tylko 3 razy, niczym nas nie zachwyciła, typowy średniak

Touch It (1 rozgrywka) - również z poczty planszówkowej, gra dla dzieciaków, z jednej strony karty narysowane są 4 zwierzęta, z drugiej jest jedno z tych czterech i dotykając trzeba wyczuć które to z nich

Beyond The Sun (1 rozgrywka) - drugi zestaw z poczty w tym miesiącu, na razie zagrana raz (kolejne rozgrywki w lutym) i zaskoczenie. Spodziewałem się gry z tysiącem zasad, a gra jest bardzo prosta do nauczenia. Grało się bardzo przyjemnie i czekam na więcej. Gra jest rzeczywiście brzydka, ale jednocześnie bardzo czytelna. Plusem jest to że gra się bardzo szybko. Cena niestety z kosmosu, ponad 300zł za to co się w niej dostaje to stanowczo za dużo.

Mix Tura (3 rozgrywki) - przypadkowa gra z Mathandlu (dodana jako druga do czegoś innego), w ogóle nie mieliśmy zamiaru w to grać, jednak nocna pora spowodowała że ją wyjęliśmy na dobicie. Typowa imprezówka, pewnie lepsza przy alkoholu (w grze się pije eliksiry, więc tym bardziej pasuje)

Czarne historie 5 (4 rozgrywki) - znajomi chcieli na koniec spotkania, historie okazały się niezbyt ciekawe

W ramach postanowienia noworocznego zaczęliśmy też rozgrywać scenariusze w Calico i Kaskadii. Nie jest łatwo, szczególnie w Calico. ;)

Gra miesiąca: Moja wyspa
Zawód miesiąca: W roku smoka
Awatar użytkownika
Gizmoo
Posty: 4105
Rejestracja: 17 sty 2016, 21:04
Lokalizacja: Warszawa/Sękocin Stary
Has thanked: 2635 times
Been thanked: 2547 times

Re: Gra miesiąca - styczeń 2024

Post autor: Gizmoo »

To był bardzo dobry miesiąc. Nie tylko pod względem ilości rozegranych partii, ale przede wszystkim pod względem jakości rozgrywek. Obcowałem z całym mnóstwem bardzo dobrych nowości. Przestałem ciśnieniować na ilość rozgrywek i ich nie liczyłem, ale tradycyjnie było ich momentami tak dużo, że odczuwałem przesyt i musiałem sobie robić „dni wolne od grania”. :lol:

NOWOŚCI:

LAST LIGHT – Bardzo dobre, szybkie, sprawne 4X od Roya Cannaday’a. Gość pokazał, że wie o co chodzi w gatunku. Wszystko tu jest eleganckie i gładziutkie. I choć wszystko już gdzieś było, to patent z obrotową galaktyką jest mistrzostwem świata! Graliśmy w aż osiem osób i pomimo tak licznego składu nie nudziłem się ani przez chwilę. Zdecydowanie warto spróbować, choćby po to, żeby zobaczyć jak atrakcyjnie mogą wyglądać współczesne planszówki. 8/10

CHALLENGERS! – Nie jestem targetem, nie kumam w ogóle czerpania przyjemności z autobattlerów, ale rzeczywiście ośmioosobowy turniej był dosyć zabawny. Bardziej dzięki towarzystwu, bo dla mnie ta gra jest na granicy paździerza. Da się zagrać, ale powtórki już nie chcę. :lol: 4/10

PARIS L’ETOILE – Wreszcie udało się zagrać w ZNAKOMITY Paris z dodatkiem. L’Etoile trochę miesza w rozgrywce, dodaje kolejną warstwę decyzyjną, ale jednocześnie wydaje mi się... Całkowicie zbędny. Raz na jakiś czas można z nim zagrać w bardziej ogranym gronie, po to by dodać jakiś twist do rozgrywki, ale sama gra w sumie niewiele na tym zyskuje, a mnie dodatkowa faza bardziej drażniła niż bawiła. Jedyne co dodatek poprawia, to fakt, że częściej ustawia się klucze na Łuku Triumfalnym. Gdyby kafle umiejętności były bardziej zbalansowane, to pewnie bardziej bym je docenił. Podsumowując – dla wielbicieli Paris może to być ciekawe urozmaicenie, ale polować na to i przepłacać – kompletnie nie ma sensu. Sama gra - niezmiennie 9/10, dodatek - 6/10.

HARRY POTTER WALKA Z MROCZNYMI SIŁAMI – Social deduction z apką. Trudno mi to wiarygodnie ocenić, bo bawiliśmy się w to w zdecydowanie za małym gronie. Trzy osoby na grę z ukrytymi rolami, to pomysł na słabą zabawę, ale sama gra ma mizerną moim zdaniem mechanikę i kompletnie nieciekawe postaci. Gra działa, a że powtórki raczej nie przewiduję, to mogę dać maks 4/10. Ot to taki Wilkołak, więc jak ktoś kocha HP, to może w sumie mieć to w kolekcji na jakiś zlot potteromaniaków. :lol:

THE GAME: NIC PROSTSZEGO – Skończyliśmy nasze rozgrywki sporo wcześniej, więc kumpel zaproponował na dobicie filerek ściągnięty z półki planszówkowego lokalu. Kooperacyjna karcianka, w której zasady tłumaczy się w minutę była strzałem w 10. Zagraliśmy z przyjemnością dwa razy i... Stwierdziliśmy, że ściągniemy z półki bardziej zaawansowaną wersję. 6.5/10

THE GAME – Zabawne, bo byliśmy przekonani, że pierwowzór będzie dużo trudniejszy w zasadach i dużo mniej przyjazny. Okazało się, że The Game ma tyle samo zasad, a jest dużo lepszą grą, w którą mogą zagrać i początkujący i gracze z długim stażem. To kooperacyjna karcianka, w której musimy zagrać wszystkie karty, schodząc z cyferkami albo w dół, albo w górę. Twistem jest to, że czasami możemy „złamać” ciąg, zagrywając kartę o równo 10 cyferek mniej, lub więcej, od leżącej na konkretnej kupce. Od czasów fenomenalnej Załogi: Wyprawy w Głębiny, nie bawiłem się tak dobrze w żadną grę karcianą! Ale o ile Załoga jest dla graczy i jest grą bardzo wymagającą, o tyle w The Game możemy zagrać z każdym. Jest rozkmina, są emocje, gra się szybko, ale jest trudno i z miejsca chce się rozegrać kolejną partię. Już kupiłem swój egzemplarz! Świetny filerek. Mam nadzieję, że zarażę nim swoją kobietę. 8/10

EDYTA - Zapomniałem o jeszcze jednej nowości!

PURRRLOCK HOLMES: FURRIARTY'S TRAIL - Bardzo ciekawa gra dedukcyjna, kierowana do trochę młodszych graczy. Absolutnie fantastycznie zilustrowana! Mechanika jest sprytna i jedyna wada dla mnie to losowość, bo niestety ale o zwycięstwie może tu zadecydować nie tyle spryt i poprawna dedukcja, co trafienie lepiej punktujących kafelków. Rozstrzał bowiem kaflach jest zbyt duży. Wystarczy, że ktoś zdobędzie dwa kafelki z odpowiednio 3 i 2 punktami i już z tobą wygra, choć ty zdobyłeś ich 4, ale wszystkie były warte po punkcie. :cry: Powoduje to niesmaczne uczucie, że pomimo tego, że byłeś lepszy w dedukcji i grałeś rozsądniej, to i tak przegrałeś, bo ktoś miał szczęście i trafił lepsze kafle. Gdyby kafelki miały taką samą wartość, to moja ocena byłaby bardzo wysoka. A tak, to tylko 6.5/10


ZAWÓD MIESIĄCA:

BURNING SUNS – Dużo obiecywałem sobie po tym 4X i zupełnie niepotrzebnie. To kolejny tytuł, który uświadomił mi, jak bardzo nienawidzę głupiej losowości na kościach. Wybór akcji za pomocą „workerów” wydawał mi się ciekawy, dopóki nie zrozumiałem, że na trzech, bardzo ważnych polach, potrzebujemy mieć sukces na kościach, żeby w ogóle tą akcje odpalić! :shock: No więc okazało się, że moja rasa ma bardzo słabych workerów, bo żeby taką akcję odpalić muszę wyrzucić na kościach wynik od 1 do 3. Jeżeli nie wyrzucę, to cały ruch zmarnowany. Można podbić wynik o „oczko”, wydając dwa surowce. Więc żeby mieć pewność, że akcja się odpali na 100% musiałbym palić sześć surowców co rundę! Paranoja! Więc wyobraźcie sobie, jak bardzo byłem zly, gdy za którymś nieudanym rzutem, postanowiłem wydać cztery surowce, żeby potencjalnie móc odpalić akcję, a oczywiście na tej nieszczęsnej kostce wypadła SZÓSTKA! :evil: :evil: :evil: What a BS! No więc teraz jak bardzo sprawiedliwa jest rozgrywka, w której jeden z graczy robi w całej grze 1/3 mniej akcji od pozostałych graczy, albo musi zużywać dużo więcej surowców? Ale gra oczywiście jest losowa też w innych miejscach, bo również rozkład planet może komuś dać solidny rozpęd, robiąc przy dobrym ułożeniu planet solidny efekt kuli śnieżnej. Jest w tej grze mnóstwo ciekawych pomysłów, dużo rozwiązań mechanicznych mi się podoba, ale stanowczo odmawiam rozegrania w nią kolejnej partii. Szkoda mi marnować 3-4 godziny cennego czasu, by o ostatecznym wyniku decydowały rzuty kośćmi. Trochę taki Risk, który udaje bardziej zaawansowaną grę. Jak ktoś lubi losową balangę, to zapraszam na pokład. Ja wysiadam! 5/10


NOWOŚĆ MIESIĄCA:

ANUNNAKI: DAWN OF GODS - Swoje wrażenia opisałem w dedykowanym wątku, więc tutaj krótko: Doskonałe 4X do dwóch doskonałych autorów. Danilo Sabia i Simone Luciani mogą być z siebie dumni. Uwaga – w przeciwieństwie do Burning Suns nie ma tu kostek, a losowości nie stwierdziłem. Gra jest mocno eurowata, a system wyboru akcji jest mocno abstrakcyjny. Ale dla graczy uwielbiających negatywną interakcję i mechanikę dla mechaniki, to gra będzie objawieniem. Dzisiaj ustawiłem się na kolejną partię! Na razie wystawiam 9/10!

POWROTY MIESIĄCA:

AQUANAUTS – Perełka z Kickstartera, która nigdy nie dotarła do wspierających. Cały towar przejął dłużnik, który opchnął towar gdzie się dało. Stąd bardzo niskie i super niesprawiedliwe oceny na BGG. Gra jest doskonałym, bardzo emocjonującym i pełnym niebanalnej interakcji worker placementem wagi średniej. Niby nie dzieje się tu dużo, bo w rundzie mamy dwie, w porywach do trzech akcji, ale mózg paruje i trzeba bardzo obserwować pozostałych graczy. Gra jest wyścigiem o wszystko i to wyścigiem bardzo bolesnym, bo gdy ktoś punkty zyskuje, to pozostali gracze tracą możliwość ich zdobycia. Do tego ekonomia w grze jest bardzo ciasna. Jest więc super emocjonująco i potrafi być super wrednie. Najgorsze jest to, że zbudowałem z pośród wszystkich graczy najlepszy silniczek i nie zdążyłem go nawet porządnie odpalić, bo pozostali gracze rushowali koniec gry. :lol: Pomimo zajęcia ostatniego miejsca, bardzo mi się ta partia podobała i gra bankowo zostaje w kolekcji. 8/10

RAJAS OF THE GANGES – W zasadzie Ganges powinien zostać grą miesiąca, bo szturmem powrócił na stół i był najczęściej granym przeze mnie tytułem w styczniu. Najwięcej grałem z rodzicami, a radość ojca, który w trzeciej partii wygrał ze mną jednym punktem i skakał dookoła stołu, jak dziecko, była najśmieszniejszym i najwspanialszym momentem w historii mojej planszówkowej przygody! :lol: Plany na luty - ograć absolutnie wszystkie moduły z Goodieboxów! 9/10!

PARTIA MIESIĄCA:

RUINATION – Na kickstarterze ruszyła kampania dodatku, więc chciałem sobie przypomnieć, czy warto w Ruination inwestować więcej pieniędzy. I o ile pierwsza partia w styczniu była średnia, o tyle druga była wręcz wspaniała. To pokazuje też, jak bardzo do niektórych gier potrzebne jest właściwe towarzystwo. Pierwszą grałem z graczami euro, którzy analizowali każdy, najmniejszy nawet ruch. I niestety gra się potwornie dłużyła i choć mechanicznie Ruination mi się bardzo podobało, to downtime zabił dla mnie całą przyjemność z kombinowania. Drugą partię, tą która właśnie została rozgrywką miesiąca, zagrałem w wesołym towarzystwie graczy bardziej nastawionych na konflikt i miłośników ameri. I jakaż to była cudowna odmiana! Przetasowania na planszy, walka o każdy skrawek mapy. Bluzgi i śmiechy mieszały się w jedno, tworząc wesołą atmosferę robienia sobie kuku. Najbardziej zaskakujący był jednak wynik, bo kolega Marcin, który grał pierwszy raz, wyciągnął na koniec punkty z rękawa dzięki kartom rozszerzeń i ostatecznie sprawił niespodziankę, wygrywając ze mną sporą przewagą. I choć rozgrywka też była dosyć długa, to przynajmniej tym razem w ogóle się nie dłużyła. Prawie od razu wszyscy wyrazili chęć zrobienia wkrótce powtórki, bo każdy bawił się doskonale. I po tej właśnie partii zadecydowałem, że inwestuję w dodatek. Samo Ruination oceniam na 7.5/10, a tą partię oceniam na 9/10. Punkt odjęty, bo trzy godziny na bądź co bądź naparzankę, to trochę mimo wszystko za długo.


GRA MIESIĄCA:

AMUN-RE 20th ANNIVERSARY EDITION – Knizia to jakiś cyborg. Nie wiem, jak można robić tak doskonałe gry licytacyjne!? I to jeszcze do tego tak sprytne! Mechanika tutaj jest zaskakująco prosta, ale mi, wytrawnemu graczowi, który ma już na koncie ponad tysiąc różnych tytułów, opadła tutaj szczęka. A skoro rozwiązania są proste i doskonałe, to jak to możliwe, że nikt na nie do tej pory nie wpadł? Tak, Knizia to jakieś A.I. Człowiek by tego nie wymyślił! :lol: W każdym razie rozegrałem dwie partie. Jedna z modułem z Bóstwami, druga bez i zdecydowanie nie chce już grać bez bóstw, bo one robią tu robotę. O ile wersja „goła” jest dobra do wprowadzenia dla początkujących, o tyle każdy moduł powoduje, że Amun-Re staje się grą dla gamerów. Przy czym nawet bez modułów nie jest to tytuł, który można postawić przed nosem początkujących. Dużo tu zależności, dużo do ogarniania i kompletni laicy mogą się zniechęcić, bo na dobrą sprawę pierwsza partia to i tak „błądzenie we mgle”. Gra mi siadła niesamowicie! Jest ciężka rozkmina, są ciekawe decyzje i jest mnóstwo emocji. A do tego wszystkiego gra w wydaniu deluxe zwyczajnie miażdży wizualnie. Ilustracje Vincenta Dutrait’a są fenomenalne, chyba poza Muzeum - najlepsze w jego karierze. Do tego plansza i figurki są cudowne. To jedna z najpiękniejszych i najlepiej wydanych gier w mojej kolekcji! 9/10 i jest potencjał na grę roku!
Ostatnio zmieniony 01 lut 2024, 13:51 przez Gizmoo, łącznie zmieniany 2 razy.
Darkstorm
Posty: 853
Rejestracja: 04 gru 2018, 09:48
Lokalizacja: Wielkie Cesarstwo Północy Gdańsk
Has thanked: 133 times
Been thanked: 212 times

Re: Gra miesiąca - styczeń 2024

Post autor: Darkstorm »

U mnie styczeń wygląda następująco:

Cascadia 7
Scythe 6
Dragonkeepers 4
Terraforming Mars 4
Codex Naturalis 3
Barrage 1
Dark Souls: The Card Game 1
Forest Shuffle 1
Great Western Trail: New Zealand 1
HeroQuest 1
Lost Ruins of Arnak 1
Massive Darkness 2: Hellscape 1
Nova Roma 1
Res Arcana 1
Robinson Crusoe: Adventures on the Cursed Island 1
War of the Ring: Second Edition 1
Wild Tiled West 1

Grą miesiąca zostaje moje "najnowsze" odkrycie czyli Scythe. Gra tak podeszła, że od razu kupiłem co się dało.
Awatar użytkownika
Neoptolemos
Posty: 1965
Rejestracja: 09 sty 2014, 18:30
Has thanked: 191 times
Been thanked: 839 times

Re: Gra miesiąca - styczeń 2024

Post autor: Neoptolemos »

U mnie styczeń wybitny. 75 partii w 37 gier, choć nowości relatywnie mało.

Nowości:
Disney Lorcana (++) - zagrałem raz z kolegą, następnego dnia poszedłem na turniej w formacie sealed, bawiłem się bardzo dobrze. Bardziej rozpisałem się tutaj.
Ostatnia Wiadomość (+/-) - pomysł jest super, natomiast w praktyce działa nieco gorzej, niż powinien. W kategorii imprezówek (również rysowanych) chyba jednak znam lepsze tytuły, co nie znaczy, że w Ostatnią Wiadomość nigdy już nie zagram.
Zwierzęta z Baker Street (++) - nie jestem grupą docelową tej gry, bo w zasadzie nie gram z dziećmi, a ewidentnie fabuła/tematyka skierowana jest w stronę młodszego odbiorcy. To powiedziawszy, uważam, że w swojej kategorii gra jest ŚWIETNA - uproszczona, ale sprytna wariacja na temat SHCD z genialnym systemem lupek. Zagraliśmy z żoną partię zapoznawczą i pierwszy scenariusz i pewnie jeszcze zagramy - raczej nie wszystkie sprawy, ale na razie zachwycam się designem.
Whale to look (+/-) - dość przeciętny Oink, obstawiamy połowicznie w ciemno, gdzie najlepiej udać się na połów ryb. Jest dość losowo i bez efektu wow, choć jako fillerek można zagrać bez specjalnego zgrzytania zębami. Ale jak już nigdy nie będzie okazji, to się nie zmartwię.
White Castle (-/+) - opinie są dość skrajne i ja po pierwszje partii jestem raczej na nie - choć istotne jest, że graliśmy późno, po kilku innych grach i ewidentnie zmęczeni. Zaplanować wiele się nie da, bo sytuacja w czteroosobowej grze zmienia się bardzo szybko - bardziej cecha niż wada, ale nie tego oczekuję (zazwyczaj) od eurosków. No i ja często nie mam wygórowanych oczekiwań wobec klimatu w takich grach, ale tutaj wybitnie mocno odczułem, że to mielenie kosteczek w punkciki pozbawione choć grama duszy.
Ale postaram się jeszcze raz zagrać, bo mimo wszystko mechanicznie gra jest ciekawa i być może zrewiduję pierwsze wrażenie.

Nienowości godne wzmanki:
Pupile Podziemi z dodatkiem - poprzedni raz grałem ze 2 lata temu i doszedłem do wniosku, że mimo świetnego klimatu ta gra się jednak mocno zestarzała - liczne mikrozasady i sporo obsługi trochę mnie zniechęciły. Tym niemniej dałem się namówić na powtórkę (znajomi chcieli przetestować dodatek) i choć graliśmy zdecydowanie za długo, jak na mój gust (5h w 3 osoby), to bawiłem się jednak dobrze. Podtrzymuję opinię, że tona mikrozasad trąci myszką i w sumie wolę grać w bardziej eleganckie eurosy, ale Pupile mają jednak niepodrabialny klimat. Dodatek jest ok, jak ktoś grał sporo to się na pewno przydaje, ale nie wydaje mi się być must have.
Fog of Love z dodatkami - w grudniu i styczniu ogrywaliśmy dodatki (Paranormal Romance, Trouble with the in-laws, Love on lockdown) i każdy wprowadza coś ciekawego, ale mieszanie ich to trochę za dużo. Zadowolenie teściów już jest samo w sobie bardzo trudne, a dodanie do tego zjawisk paranormalnych (by więcej nie spoilować) nas już całkiem pokonało. Na razie robimy sobie przerwę, ale podtrzymuję zdanie, że jest to bardzo unikalna i ciekawa gra dla osób, które lubią storytelling i RPG (ale takie w rozumieniu faktycznego odgrywania postaci, a nie biegania z mieczem po lochach). Czekam z ciekawością na przyjęcie gry na polskim rynku i ew. decyzję o dodatkach, bo bez nich podstawka zgrywa się jednak dosyć szybko.
Challengers! - w sylwestra grałem w 8 osób, ostatnio w 4 i jakkolwiek rozumiem, że to gra z gatunku "love or hate" i większość graczy uzna że to wojna na sterydach, to ja się bawiłem w obu przypadkach przednio. Okej, decyzji może i jest niewiele, ale można w prosty sposób pokazać każualom na czym polega deckbuilding i granie turniejowe. Na bardziej imprezowe/luźne granie zostaje na bank.
Everdell - pokazałem żonie i poszło jej całkiem nieźle, ewidentnie nie jest to jej typ gry, ale powiedziała, że nie było źle. Za to kilka dni później miałem okazję zagrać w 4 osoby z ogranymi znajomymi i to była doskonała partia. Od kilku lat niezmiennie mnie bawi.
Unlock: Legendary Adventures - poniekąd nowość, bo pierwsza sprawa z tego pudełka, ale już co najmniej piętnasta w ogóle. Action cośtam cośtam - zagadki zdecydowanie z tych prostszych, natomiast z bardzo fajnym twistem na poziomie fabularno-apkowym. Niezmiennie jestem miło zaskakiwany kreatywnością kolejnych Unlocków.
Scotland Yard - partia po latach, bo chciałem żone pokazać tę mechanikę, zanim zaproponuję rozgrywkę w Bestię albo Listy z Whitechapel. Trąci myszką, ale wciąż działa - szkoda tylko, że na mniej niż 5 detektywów jest im po prostu ciężko wygrać.
Filary Ziemi - jeszcze jeden powrót po wieloletniej przerwie i jest dokładnie tak, jak zapamiętałem - solidny i przyjemny estetycznie worker placement, w który jednakże nie widzę sensu grać w mniej, niż 4 osoby. Na czwórkę jest odpowiednio ciasno.

Inne:
Orlean, Concordia, Heaven & Ale, Dwergar, Decorum, Dorfromantik, Calico, Fasolki, Pętla, Pradawny Las, Tajniacy Duet, Krecia Robota, The Game, Sherlock 13, Soviet Kitchen, [kosmopoli:t], KLASK, Daj Namiar, Fiesta de los Muertos, Podejrzani, Jungle Speed, Pic na wodę, Top Ten, Pictomania

Nowość miesiąca: jedna niestety niewymieniona wyżej (wciąż tajna zapowiedź LDG Polska), a oprócz tego chyba Lorcana.
Gra miesiąca: Everdell
Zawód miesiąca: White Castle
Game developer w Lucky Duck Games
Autor bloga Karta - stół!
Redaktor Board Times
Awatar użytkownika
Apos
Posty: 973
Rejestracja: 12 sie 2007, 14:42
Lokalizacja: Sosnowiec
Has thanked: 352 times
Been thanked: 756 times
Kontakt:

Re: Gra miesiąca - styczeń 2024

Post autor: Apos »

Rok rozpoczęty z wdrożeniem dwóch postanowień: grać więcej w mniej tytułów oraz ograć "półkę możliwości". Zwolniłem z pogonią za wszelką możliwą nowością i gram tylko w najciekawsze tytuły z kolekcji - a ta też została przez ostatni rok uszczuplona :D

Grudzień w liczbach: 55 partii w 28 tytułów.

i na jednym obrazku
Obrazek

---Nowości---

- 18Tokaido, 3x
To mała osiemnastka przeznaczona dla mniej doświadczonych graczy. Przypomina mix Chesapeakea oraz 1889 i w/g mnie jest ciekawsza od tych dwóch! W naszych rozgrywkach często trafiały się bankruty, a na mapie było dynamicznie oraz spółki przechodziły w rąk do rąk. Jak w tego typu grach - zasady są proste, na poziomie nietrudnego euro. Polecam na początek jako alternatywę Chesa i Shikoku.
8/10

- 1817NA, 1x
Jest to wariant gier z podgatunku 1817, gdzie akcja przenosi nas do Ameryki Północnej. Był to sugerowany tytuł dla osób chcących poznać system "17" i w/g mnie jest to bardzo dobra sugestia. Mi jeszcze ciężko wypowiedzieć się więcej o tym ogromnym świecie 1817, poza tym że podoba mi się wszystko co ta gry oferują! Są to gry finansowe z krwi i kości, gdzie bankrut ściele się gęsto. Muszę zagrać o wiele więcej, aby móc się wypowiedzieć.
+++

- 18Rhl: Rhineland, 1x
Osiemnastkowo się zrobiło w nowościach :lol:. Rhl to operacyjny tytuł, który wyróżnia się m.in. bonusami za połączenia między hutami a kopalniami węgla. Lubię takie tematyczne smaczki w grach planszowych. Sama rozgrywka nie przekonała mnie do szybkiego powrotu nad Ren. Chętniej zagram w inne 18XX.
+/-

- Tainted Grail: Upadek Avalonu, 1x
Gra z półki możliwości w końcu wylądowała na stole! Przeleżała tam prawie 2 lata, bo zawsze było coś innego do grania.
Tainted Grail to przygodowa gra fabularna. Chce zadowolić fanów klasycznych RPG'ów - tych PnP oraz z "c" na początku. Gra wrzuca nas w mroczny oraz tajemniczy świat Avalonu. Wiemy bardzo niewiele i naszym celem jest "znalezienie X" (będę tu pisał ogólnikami, aby uniknąć spoilerów). Gra tu zakłada, że gracz będzie eksplorował otaczający go świat i zgłębiał fabułę.
W praktyce sprowadza się to do odwiedzania kart, odczytania paragrafu. Albo trafimy na właściwą kartę albo nie. Jeżeli mamy jakiś wybór, to zdaje się on być losowy, bez poparcia fabułą. Trafiają się też losowe zdarzenia i tu albo dobrze rzucimy kostką albo też nie. Rozczarowało mnie to w pełni. Nie czułem zaangażowania, ani przygody, ani że ma znaczenie co zrobię w danej lokacji. Poszukiwany "X" trafił się zupełnie przypadkiem co nas ucieszyło, że już możemy kończyć. Przypomina to nieszczęsne Destinies, które też nas rozczarowało, z tą zaletą że tutaj mamy cooperacje.
W spotkaniach mamy dwa rodzaje "testów": walka oraz dyplomacja. Losujemy 3 karty i zagrywamy je tak, aby tworzyły nam się układy. Z jednej strony jest to ciekawsze od np. rzutu kostkami, z drugiej - raz wylosujemy takie karty, które nam wygrywają spotkanie, a raz takie gdzie jesteśmy w d....
Mam też wrażenie, że gra będzie się kręciła wokoło aktywacji tych menhirów i szukania dla nich zasobów - wolałbym ciekawsze zadania.
Skalowanie: gra moim zdaniem najlepiej się sprawdzi dla gracza solo, który w swoim czasie będzie odkrywał świat Avalonu. Na 2 osoby zdarzają się b. długie przestoje. Gdy jeden gracz czyta paragrafy, robi testy czy walczy, drugi siedzi i się nudzi. Gdyby to trwało 2-3 minuty, to nie byłoby problemu, ale mieliśmy i przestoje po 10-15 minut. Nie wyobrażam sobie w to grać na więcej osób. Na plus aplikacja, dzięki której nie musimy wertować książki paragrafów, spoilerować sobie odpowiedzi, tylko wybieramy to co aktualnie robimy. Jednak i tu nie ma róży bez kolców. Brakuje polskiego lektora, który był obiecany rok temu, a niektóre wpisy nie zostały przetłumaczone na j. polski.
Zasady: zadziwiająco dużo pokręconych i nieintuicyjnych reguł, wyjątków, ikonek. Mamy aż 3 dwustronne karty pomocy na gracza, które nie opisują wszystkiego. Rozpatrywanie testów trudniejsze niż się spodziewałem. TG ma 3.35/5 poziomu złożoności w/g BGG. Dla porównania Food Chain Magnate z 4.20 jest dla mnie intuicyjną grą o prostych i logicznych zasadach.
Rozegranie I rozdziału zajęło nam 3,5h. Na mój gust zdecydowanie za długo jak na planszówkę graną w 2 osoby. Co prawda doczytywaliśmy niektóre zawiłości z instrukcji, ale nie tłumaczy to tak długiej rozgrywki na 2 osoby. Dla porównania, rozgrywka w "ciężki, mózgożerny tytuł" jakim jest FCM na 4 osoby trwa 2,5h.
Zagramy dalej i mam nadzieję, że będzie lepiej, ale pierwsze wrażenia są przeciętne. Nie mam poczucia eksploracji, ani że nasze decyzje coś znaczą w tej grze. Odkrywane przygody są... nijakie. Rozgrywka się bardzo dłuży.
Tainted Grail sprawia wrażenie próby przeniesienia gry RPG na plansze bez oryginalnego pomysłu na siebie. To, że gra ma ładne figurki nie wystarczy 😛 Wolałbym zagrać w stare dobre DnD albo po prostu w cRPG. Pewnie za niedługo wrócimy do 7th Continent, przy którym bawiliśmy się lepiej.
6/10 z tendencją spadkową

---Stali bywalcy stołu---
- Heat / Turbo, 11x
Porządna familijna gra wyścigowa w którą zawsze chętnie zagram. Na 5-6 graczy to świetna zabawa, która zamyka się w 60 minut. Świetna dla początkujących i mniej ogranych. Ze średniozaawansowanymi zagram już jednak w Race! Formula 90.
9/10

- MicroMacro: Crime City - Showdown, 8x
Uwielbiam tą serię detektywistyczno-dedukcyjnych gier w których otrzymujemy ogromną mapę miasta, pełną przeróżnych sytuacji z życia sympatycznych ludków. Naszym zadaniem jest rozwikłanie spraw kryminalnych i odpowiedzenie na pytania co się stało. Showdown to już czwarta część przy której świetnie się bawię. Lubię spędzać czas nad rozłożoną mapą i śledzić historie jakie wydarzyły się w Crime City.
9/10

- Revive, 4x
Jedno z ciekawszych euro, które poznałem w 2023. Składa się na to mix mechanik, sposób zagrywania kart oraz asymetryczne frakcje. Rozgrywka ze wszystkimi modułami oraz zaawansowanymi frakcjami robi swoje. Tytuł, w który gra mi się zaskakująco przyjemnie i chce się do niego wracać, próbować innych frakcji. Niewielka ilość zasad, a wyciskanie zasobów, akcji, optymalizowanie z każdej tury daje satysfakcję. Minusem jest "stołożerność" tego tytułu oraz niska interakcja między graczami. Czekam na dodatek.
8,5/10

- BUS, 2x
Mało która gra wywołuje takie skoki emocji nad stołem. Tytuł pełen interakcji oraz planowania na bazie zestawy prostych zasad. Tytuł iście rodzinny, tylko może dochodzić do kłótni :lol:. Bardzo polecam. Żałuję, że żaden wydawca nie zdecydował się na wydanie tego u nas - jest to bardzo przystępny tytuł, przy którym zabawa jest przednia. Dobry wstęp do gier z serii Splotter, które charakteryzują się: minimum zasad, głęboką i emocjonującą rozgrywka, dużo interakcji o kluczowym elemencie kolejności graczy w rundzie. Tzw. easy to learn, hard to master. Wiele gier euro może uczyć się od tych tytułów.
9/10

- Scout, 2x
Karcianka ladder-climbing i trick-taking, która sprawdza się jako fillerek+. Minimum zasad, a zabawa świetna. To małe pudełko z kartami zawsze ze sobą zabieram na spotkania planszowe i gdy tylko mamy chwilę wolnego czasu, to chętnie gramy.
8/10

- Brzdęk! Legacy Acquisitions Incorporated, 2x
Kampania Legacy zakończona. Przyjemna gra Legacy ze świetnym humorem. Bawiłem się dobrze, ale miałem problemy ze skalowaniem gry (widać, że została stworzona na 4 graczy) oraz "obsługą". Były rozgrywki, gdzie połowa czasu to szukanie komponentów, naklejanie planszy, niszczenie kart, dodawanie nowych zasad. Wytrącało to z rytmu i nagle z klimatycznych podziemi musimy zajmować się elementami "legacy" tej gry. Mimo wszystko polecam zagrać w Brzdęka Legacy, najlepiej na 4 graczy - wtedy wrażenia z kampanii będą najfajniejsze.
7,5/10

- Horseless Carriage, 1x
Ta gra o początkach motoryzacji jest wyjątkowa. To połączenie satysfakcjonującego planowania swojej linii produkcyjnej, rozwoju technologicznego i podkradania sobie klientów. To wszystko składa się na emocjonującą rozgrywkę, znaną z serii Splotter, gdzie musimy śledzić każdy ruch naszego przeciwnika. Świetny tytuł, w który zawsze chętnie zagram. Pewnie gdyby nie toporna oprawa graficzna, to gra cieszyłaby się znacznie większą popularnością. Warto dać jej szansę, bo rozgrywka jest miodna i tematyczna.
9/10

- Food Chain Magnate, 1x
Na prośbę naszych graczy rozgrywka wprowadzająca. 2 nowych i jeden początkujący, dla którego to była dopiero 3 rozgrywka. Miałem obawy, że jeden z graczy który lubi głównie rodzinne tytuły nie da rady, a tutaj pełne zaskoczenie - zasady nie były dla niego żadnym problemem! Grałem i komentowałem swoje tury co i dlaczego robię - otwierało to oczy współgraczom ile możliwości oraz głębi jest w tym niepozornym tytule. Jak wiele euro zarzuca graczy toną zasad, tak tutaj to współgracze i ich poczynania są największych wyzwaniem. Bardzo doceniam ten tytuł za sandboxowość, ilość możliwości oraz interakcji na planszy. Sprawia to, że nawet w turach gracza pozostajemy skupieni i wypatrujemy co robią inni. Jest to też tytuł w którym ogranie i doświadczenie procentuje - przez całą rozgrywkę kontrolowałem sytuację i reagowałem na poczynania współgraczy. Podpowiadałem też co można w tej grze robić. Miło było widzieć jak gracze wchodzili na wojny cenowe, podbierali sobie klientów oraz miejsca na planszy. Ja skupiłem się na napojach i miałem przez większość gry monopol, który dopiero w ostatnich rundach podebrał mi jeden przeciwnik. Żałuję, że nie zaryzykowałem i nie wziąłem specjalistę od cen +10. Mogłem w ten sposób znacznie szybciej zakończyć grę, ale tak to pozostali gracze poznali lepiej klasyka jakim jest Food Chain Magnate. Gra jest świetna, ma relatywnie mało zasad, a te są intuicyjne, tematyczne oraz przemyślane. Gra oferuje mięsistą rozgrywkę, która zamyka się w 2,5h przy 4 graczach. Kolejna gra Splottera, od którego gry euro mogą się tylko uczyć. Polecam i czekam na Ketchup.
9,5/10

- Race! Formula 90 2nd ed, 1x
Gdy Heat to sympatyczna planszóka dla początkujących, tak Race! to gra wyścigowa w krwi i kości. Bardzo tematyczna o wielu elementach smaczkach, które kierowcy i fani motorsportów zapewne docenią. Autentyczne tory, strategie jazdy, zarządzanie paliwem oraz pit stopy, dynamiczna pogoda i wiele innych elementów, opartych o mechanikę zarządzania kartami. Zasad mamy tu więcej niż w Heat, ale te są intuicyjne i nie sprawiają problemów średniozaawansowanym planszomaniakom. Świetnie się przy niej bawię i jest to moja gra wyścigowa nr 1. Zawsze chętnie zagram.
9,5/10

- Tyrants of the Underdark, 1x
Planszowy i klimatyczne pewniak area control. Bardzo lubię ze względu na setting oparty o świat Forgotten Realms oraz prostą jak but mechanikę i krótki czas rozgrywki. Wymiennie z El Grande chętnie zagram.
8,5/10

- Diuna Imperium + Potęga IX + Nieśmiertelność, 1x
Solidny i cieszący się popularnością tytuł. W/g mnie w zasłużone 7 miejsce w światowym rankingu BGG. Lubię i chętnie zagram.
8/10

- Epoka Kamienia, 1x
Kościany klasyk. Gra bez szału, ale robi dobrze to czym jest - prostą oraz ładną rodzinną grą. Dodatkowy plus za tematykę oraz oprawę graficzną.
7/10

- Zamki Burgundii, 1x
W sumie jak wyżej. Ponadczasowy design, który wraz z Edycją Specjalną otrzymał należyty tej grze wygląd i jakość.
8/10

- Uczta dla Odyna, 1x
Rozgrywka BGA. Bardzo lubię, choć brakuje mi Norwegów. Live, przy stole zagram tylko z tym dodatkiem. Mój ulubiony Rosenberg.
Podstawka 7/10, z Norwegami 9/10

- Great Western Trail 2nd ed, 1x
Rozgrywka na BGA. Solidne euro, jednak w moim rankingu zdeklasowane przez Nową Zelandię oraz Argentynę.
8/10

- Great Western Trail: Nowa Zelandia, 1x
Tytuł zdobył 1 miejsce w moim TOP15 gier 2023 i to podtrzymuję. W/g mnie jest to opus magnum serii gier o krowach i owcach oraz najwybitniejsze działo Pfistera. Zawsze chętnie zagram, nawet obudzony o 3 nad ranem :D .
10/10

---Wielkie powroty---
- Vinhos Deluxe Edition, 1x
Zagrałem u znajomych w wersję 2010 z bankiem oraz starą wersję festiwalu wina. Jak w pierwszym wydaniu Vinhos nie przepadałem za tymi dwoma elementami i sprawiały wrażenie "topornych" oraz doklejonych na siłę, tak pozostaje. Jednak jestem tu w obozie z Lacerdą, który usunął te elementy z wersji 2016, co sprawiło, że gra jest elegancka oraz intuicyjna. Można się w niej skupić na graniu i produkcji wina. W trakcie gry, wszelkie pytania o zasady i niejasności tyczyły się właśnie banku i jak działa festiwal. Wersja 2016 nie ma tych problemów.
Wersja 2010: 6/10, wersja 2016 9,5/10

- Pax Renaissance: 2nd Edition, 1x
Rozgrywka z okazji polskiej premiery, aby przypomnieć sobie zasady. Podtrzymuję, że to rewelacyjna gra z której klimat, aż wylewa się z planszy. Opiszę więcej po rozegraniu większej ilości partyjek. W najbliższą środę mamy specjalne wydanie naszego spotkania planszowego, poświęcone temu wyjątkowemu tytułowi.
9,5/10 z tendencją zwyżkową :D

- Karty Dżentelmenów, 1x
Pierwsza gra zagrana w Nowym Roku. Niespodziewanie w Sylwestra, z potańcówki latino, wbiliśmy się do znajomych. Okazało się, że grali właśnie w ten tytuł. Śmiechu było dużo, aczkolwiek nie jest to mój preferowany tytuł imprezowy. Raz w roku, na Sylwka mogę zagrać :lol:.
6/10

A ponadto pociągi jeździły po torach w: 1828 (9/10), 1830 (7/10), 1841: Railways in Northern Italy (9/10), 1849: The Game of Sicilian Railways (8/10).

---Podium---

🏆 Nowość miesiąca: 18Tokaido
🏅 Gra miesiąca: Great Western Trail: Nowa Zelandia
🥈 Rozgrywka miesiąca: Food Chain Magnate

Plany na luty to...
- kontynuować przygodę w MicroMacro;
- zebrać chęci na kontynuację Tainted Grail;
- Pax Renaissance! Zaczynamy od specjalnego spotkania z tłumaczeniem zasad dla wszystkich chętnych i regularnych rozgrywek w ten wybitny tytuł;
- ogrywać półkę możliwości, może będzie to Skymines czyli nowa Mombasa
Raffik_San
Posty: 50
Rejestracja: 02 gru 2019, 16:40
Has thanked: 22 times
Been thanked: 40 times

Re: Gra miesiąca - styczeń 2024

Post autor: Raffik_San »

Styczeń wprawdzie nie zbliżył się do doskonałego wyniku grudnia, ale ze 106 rozrywkami i tak plasuje się w ścisłej czołówce najlepszych miesięcy. Oczywiście wśród tych partii dominowały pozycje lekkie i rodzinne, było też jednak kilka bardziej rozbudowanych pozycji. To też jeden z nielicznych miesięcy, w którym do mojej kolekcji nie dołączył ani jeden tytuł. Opuściły ją za to dwa: Ostium i Epic pojedynek.
Półkę nie zagranych udało się natomiast zmniejszyć o 4 gry. Na ten moment obniżając ją do poziomu 31 tytułów.

Nowości:
Wiedźmin: Stary Świat
Po pół roku od dostarczenia w końcu trafiła na stół. Wiele już o tej grze napisano i powiedziano, nie dodam nic nowego. Gra jest wykonana bardzo dobrze, ale na minus plansza, która ma tendencję do rysowania się. Wszystkie partie dotychczas na 2 osoby, więc czas rozgrywki zamykał się w rozsądnych granicach. Po pierwszej grze na podstawowych zasadach, dość szybko dorzuciłem zawartość dodatku Na tropie potworów. Może nie wywraca on zasad do góry nogami, ale bardzo polepsza przyjemność z grania i czyni je po prostu ciekawszym. Szkoda, że nie znalazł się w pudełku podstawki lub nie jest, póki co, dostępny w regularnej sprzedaży. Po 3 partiach w styczniu, chętnie zagram więcej, tym bardziej że na sprawdzenie czeka rozszerzenie kooperacyjne oraz dodatek z Legendarnymi potworami.

Nieustraszeni: Afryka Północna
Dwuosobowe gry pojedynkowe, dodatkowo wzbogacone o mechanikę budowania talii to pozycje, który bardzo dobrze przyjmują się na moim stole. Nie inaczej jest w przypadku tego tytułu. Tym bardziej, że poprzednią część dziejąca się na polach Normandii mamy już dobrze ograną. Ta, dodając nowe rodzaje jednostek, misje oraz przede wszystkim możliwość korzystania z pojazdów daje mi grę jeszcze lepszą od pierwowzoru.

Ziemia
Tylko jedna rozgrywka i niestety trudno będzie o kolejne, bo gra nie przyjęła się w moim domu. Duża ilość ikon skutecznie odstraszyła mego współgracza od kolejnych partii. Ja chętnie zagrał bym ponownie, bo lubię taką zabawę w budowanie swego stołu. Z drugiej strony widzę jednak, że mimo pozornej złożoności, ilości kart i akcji ograniczają się one do zdobywania punktów w kilku kluczowych miejscach. Tytuł dobry i po jednej rozgrywce nie ocenię go kategorycznie, ale raczej nie zawojuje mego stołu.

Miodny bzyk
Tu przyjęcie tytułu było znaczenie cieplejsze od wyżej wymienionego. Zacząć należy od tego, iż gra jest rewelacyjne wykonana. Od grubego kartonu pudełka, żetonach, płótnowanych kartach i instrukcji, wreszcie po elementy miodu i pyłku. Sama rozgrywka jest dość prosta i sprawdzi się głównie w rodzinnym gronie. Strategia na sprzedaż miodu wydaje się być najsilniejszą. Dotychczas zaliczyłem 5 partii, wszystkie na 2 osoby, może więc gra zyskuje na większą liczbę graczy. Póki co to piękne wykonany, ale tylko dobry tytuł, który może jednak dość szybko się znudzić. Zagram w niego jeszcze kilka razy, bo spodobał się żonie, ale z czasem powędruje na dłużej na półkę. Poczekam, może zapowiedziane rozszerzenia jakoś ciekawie ją urozmaicą.

Kilka pozostałych tytułów:
7 cudów świata Pojedynek
Klasyk i moja druga próba wprowadzenia go do rozgrywek domowych. O ile pierwsza, przed kilku laty nie była zbyt udana, o tyle obecna praktycznie z marszu udała się znakomicie. 10 partii w styczniu tylko o tym świadczy. Dorzuciłem też dodatek Panteon, który dał więcej możliwości taktycznych i rozbudował obecną w podstawce schematyczność rozgrywki.

Łąka
Mam już blisko 20 partii w ten tytuł. To dzieło sztuki pod względem graficznym, oferujące ponadto bardzo ciekawą rozgrywkę, wymagająca sporo zaangażowania w umiejętne poukładanie i wykorzystanie symboli na kartach. Dodatkowo karty te łączą się ze sobą dobrze także pod względem logicznym i przyrodniczym.

Rebelia
Królowa jest tylko jedna. Do tego okrągła, 10 rozgrywka w ten tytuł. Zaledwie, bo to jedna z najlepszych gier, jaką miałem przyjemność poznać. Najczęściej grywam właśnie stroną Rebelii, bo syn preferuje brutalną siłę Imperium. Tym razem jednak na nic mu się nie zdała. Zmylony działaniami kontrwywiadu rebeliantów wysłał swą flotę inwazyjną na odległy obszar galaktyki. Tymczasem siły ruchu oporu pod dowództwem samego admirała Ackbara zaatakowały śmiałym manewrem samo Imperium - Coruscant.
Mimo dużych zniszczeń po obu stronach, to Imperium, straciwszy dwa niszyciele gwiezdne musiało uznać się za przegranego. Zwycięstwo tak blisko stolicy na tyle ugruntowało reputację Rebelii, iż stanowiło początek końca rządów terroru Palpatine.

Capital
Bardzo ciekawy tytuł w budowanie jednej z dzielnic naszej stolicy poprzez kilka wieków jej historii. Draft przy wyborze kafli, rozbudowany sposób punktowania umożliwiający różne strategie na grę, możliwość nadbudowy położonych wcześniej kafli oraz konieczność ich usuwania podczas dwóch wojen, budynki specjalne. Dobrych pomysłów jest tu wiele. Myślę, że samej grze pomogłoby odświeżenie graficzne, bo grafiki na kaflach mogą pozostawiać dużo do życzenia.

Pozostałe tytuły:
51 Stan Master Set (8), Potwory do szafy (5), Sen (5), Tagi (5), Na skrzydłach (5), Pracownia snów (4), Pizzeria (4), Pędzące żółwie (4), Zdobywcy kosmosu (4), Supernogi stonogi (4), Fantastyczne światy (3), 5 sekund (2), Park niedźwiedzi (2), Domek (2), Everdell (2), Imperium Antyk (2), Neuroshima Hex (2), Paladyni Zachodniego Królestwa (2), Waleczne piksele 2 (2), Radlands (2), Budowa zamku (2), Kaskadia, Kroniki Zamku Avel, Batman Metal, Pola Zieleni, Londyn, Koty, Miasteczka (1)
Awatar użytkownika
Poochacz
Posty: 248
Rejestracja: 16 maja 2014, 17:27
Has thanked: 13 times
Been thanked: 66 times

Re: Gra miesiąca - styczeń 2024

Post autor: Poochacz »

Trochę udało się pograć, 7-letni syn też wkręcił się na dobre więc zawsze będzie z kim pyknąć partię :)

Nowości:

Dorfromantik, 4 partie (+)

Fajna gra kafelkowa w którą można grać i solo i z dorosłym i z dzieckiem i w każdej opcji jest miło. Póki co tylko robimy wprawki na podstawowych kafelkach ale w lutym spróbujemy kampanii.

CoraQuest: Małe wielkie przygody, 2 partie (+)

Kolejny krok syna po Karaku który zaczyna mi już trącić myszką. Pełnoprawny dungeon crawler z prostymi zasadami. Syn uwielbia czytać wydarzenia z księgi przygód. Mogę zagrać bez zaciskania zębów.

Fantastyczne fabryki, 1 partia (+)

Pierwsza gra "dice placement" w moim życiu. Kupiłem z ciekawości bo z worker placement mam tylko Viticulture a Fabryki są szybsze do rozłożenia. Po pierwszej rozgrywce jest nieźle, trzeba znaleźć równowagę między stawianiem budynków a wytwarzaniem towarów. Raz zagrałem w automę ale rzuty nie szły i AI szybko wygrało na towary.

Stali bywalcy stołu:

Horror w Arkham LCG, 17 partii (+++)

Skończyłem ponownie Dunwich, pokonałem Hastura w Carcosie, uciekałem przed tłumem w Innsmouth. Zabijanie szło tak dobrze że w hotelu Excelsior z rozpędu sprzątnąłem typa :) Pełną parą poszedłem w ten tytuł w styczniu bo czas znów puścić go w obieg. Ograłem już co chciałem.

Descent: Legendy Mroku, 5 partii (-)

Strasznie nierówna gra. Bezpłciowy grind, słabe ulepszanie broni, nudnawa fabuła. Jeden scenariusz można przejść na gładko, po innym miałem chęć wyrzucić grę za okno gdy co turę te same potwory odradzały się przy bohaterach. Na plus jest trochę taktyki w walce. Ostatecznie Descent nie porwał. A do Posiadłości Szaleństwa nie ma nawet podjazdu.

Dobble: Psi patrol, 5 partii (+/-)

Kaczki, 4 partie (+)

Lato z komarami, 2 partie (---)

Nie rozumiem polecajek dla tej gry. Dla mnie takie same emocje co w grze w karcianą wojnę. Nie mamy żadnego wpływu na wydarzenia. Pasowanie też jest używane w sytuacjach oczywistych. Nawet młodego już nie ciekawi, ale Lato zostanie do wkręcania w planszówki najmłodszego (4 lata).

Wszystko albo nic, 2 partie (++)

Koszmar Alicji w Krainie Czarów, 1 partia (+)

Kolejne podejście do przygód Alicji w grze książkowej Jonathana Greena. Gra nie dla dzieci, brutalna, jeszcze nie udało mi się wygrać ale i tak mam frajdę z każdej próby.

Karak, 1 partia (--)

Lisek Urwisek, 1 partia (+/-)

Leśne rozdanie, 1 partia (++)

Pierwsza w moim wykonaniu partia gdzie rozbiłem żonę różnymi wymyślnymi kombosami. Ciekawa sałatka punktowa a dodatkowym smaczkiem jest fakt że nie znamy dokładnego momentu gdy skończymy grę. Nasze założenia mogą zatem zostać brutalnie zweryfikowane.


Gra miesiąca: Horror w Arkham LCG

Bezapelacyjnie, nie miała nawet większej konkurencji. Jak głosi piosenka "trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść niepokonanym". I tak schodzi z mojej półki Arkham LCG. Jako gra niepokonana. Jak Tommy Lee Jones w "Ściganym". Jako top topów. Lepiej tak niż grać w nieskończoność na różne sposoby i rozmemłać emocje na drobne.
alex_dp88
Posty: 85
Rejestracja: 15 paź 2021, 19:08
Lokalizacja: Racibórz
Has thanked: 70 times
Been thanked: 81 times

Re: Gra miesiąca - styczeń 2024

Post autor: alex_dp88 »

W styczniu udało się rozegrać 28 partii w 14 różnych tytułów.

NOWOŚCI

Circadians: Nowy Świt (3) (7,5/10) - bardzo ciekawy dice placement, nie należy zrażać się jej parszywym wyglądem. Jakość wykonania na duży plus, sama rozgrywka też pozwala na sporo kombinowania. Kołderka jest krótka, ale jeśli już to opanujemy to możliwości kombinowania jest całkiem sporo, od poruszani się naszym żniwiarzem przez rozbudowę naszej bazy, realizowanie kontraktów, i negocjacje. W zasadzie wszystko przynosi nam punkty, ale trzeba uważać, bo miejsc na kości jest niewiele. Jeszcze chętnie pogram.
Leśne Rozdanie (2) (6,5/10) - lekki zawód. Wiele kart się powtarza, co z jednej strony daje możliwość wejścia w grę nowicjuszom, z drugiej strony natomiast hardcorowi gracze mogą czuć niedosyt. Za trudna na grę rodzinną, zbyt prosta na grę dla graczy. Wkrótce pewnie się pożegnamy.
Dorfromantik (2) (7/10) - leciutka, niezobowiązująca układanka, która jednak kusi skrzynkami do odkrycia itp. Dla fanów puzzlowych łamigłówek.
Scout (2) (7,5/10) - zagrane na Planpszówkach i jestem zaintrygowany. Prosty tricktaking, w którym nie można przekładać kart na ręce. Dużo losowości, jednak gra jest na tyle szybka, że fakt ten nie przeszkadza.
Carnegie (1) (7,5/10) - udało się zagrać w ostatni dzień miesiąca. Tytuł, który ma ogromny potencjał by piąć się w górę. Zasady same w sobie są proste, ale poziom decyzyjności z początku potrafi przytłoczyć. Do tego zero losowości i spora regrywalność zapewniana w trakcie setupu. Czuć vibe Brassa, w dobrym tego słowa znaczeniu.

STALI BYWALCY
Wilkołaki (5) (7/10) - grane na feriach z całą rodziną i właśnie na takie okazje cały czas sprawdza się świetnie.
Terraformacja Marsa: Gra Kościana (3) (8/10) - na dzień dzisiejszy moja ulubiona terraformacja. Idealne połączenie losowości, kombinowania i czasu rozgrywki.
Revive (2) (7,5/10) - wciąż bawi mnie ta nieoczywista manipulacja ręką kart i budowanie silniczka. Tak samo jak karty celów, które potrafią ukierunkować strategię na większość gry.
Lacrimosa (1) (7/10)
Wyprawa Darwina (8/10)
Woodcraft (1) (8/10)

POWROTY
Tiletum (3) (8,5/10) - różnorodny setup, kombogenność tej gry, oraz nieprzewidywalność podczas rzutu kośćmi niezmiennie mnie bawi.
Abyss (1) (7,5/10) - po raz pierwszy zastosowana strategia na bicie potworów, która zaskutkowała wyczerpaniem się żetonów nagród. Wciąż z narzeczoną uwielbiamy.
Wilki (1) (6,5/10) - jestem małostkowy, bo niska ocena Wilków wynika głównie z faktu, że wciąż w nie przegrywam z moją lubą. No i trochę przeszkadza mi ta szachowa formuła rozgrywki, która powoduje u mnie paraliż analityczny.
Awatar użytkownika
kuleczka91
Posty: 404
Rejestracja: 10 lut 2020, 18:27
Has thanked: 590 times
Been thanked: 385 times

Re: Gra miesiąca - styczeń 2024

Post autor: kuleczka91 »

W styczniu co nieco udało się pograć, więc nie było, aż takiej tragedii, ale nie nazwałabym tego jakimś wypasionym miesiącem :)

Terraformacja: Gra kościana - to w zasadzie była kontynuuacja grania sylwestrowego. Jak zawsze było miło i fajnie się grało. Ta wersja TM przypadła nam wszystkim 3 do gustu. Czekamy na dodatki, bo jak dłużej gra się w ten tytuł to ma się wrażenie, że mieli się jedne i te same znane karty, ale jak się zrobi przerwę to po powrocie nie ma już takiego wrażenia - 8/10.

Podwodne Miasta - jedna z moich ulubionych gier. Jedna z rozgrywek wpadła jako sylwestrowe granie, graliśmy w 3. O dziwo tym razem nie grało mi się tak źle na planszy 3-4 osobowej jak kiedyś, ale jak człowiek 99% rozgrywek gra we dwoje to jednak zna się inny układ pól z akcjami. Siostra nas tam skosiła, mi jakoś karty wybitnie nie leżały w tamtej rozgrywce i nie udało się tym razem wygrać. Kolejna rozgrywka wpadła 2 dni później i tam o dziwo też przegrałam, ale z moim. To w ogóle cud jak jemu uda się wygrać w PM xD Wynik końcowy był bardzo zbliżony, zdecydowały 4 pkt różnicy :). No cóż, nie zawsze się wygrywa. Mimo wszystko zawsze świetnie się bawię przy tym tytule, jest dla mnie mega satysfakcjonujący - 9/10.

W ramach odkopywania rzeczy z półki udało mi się namówić mojego na rozgrywkę w Paladynów Zachodniego Królestwa. Lata temu (jakieś ze 3 do tyłu) ta gra była dla mnie za trudna i nie bardzo ją rozumiałam przez co cały czas mnie ciągnęło do sprawdzenia tej gry jeszcze raz po czasie, kiedy poznało się więcej różnych gier. Jednak granie w różne gry wychodzi na plus, człowiek nabiera doświadczenia i lepiej sobie radzi w innych tytułach. No i zagraliśmy, zeszło nam trochę długo (powyżej 2h) i to była chyba ostatnia rozgrywka w ten tytuł. Gra nie sprawiła nam satysfakcji w stosunku do poświęconego jej czasu, brak też w niej jakiejś większej interakcji poza zajęciem sobie pól czy w podbieraniu pieniędzy z planszy. Ta gra to bardziej pasjans co też jest główną przyczyną nudy, bo my wolimy gry z interakcją. Raczej już do tej gry nie wrócę, bo nie widzę sensu - 6/10.

Siostra namówiła mnie na kilka partyjek w 7 cudów świata: Pojedynek. Zagraliśmy chyba ze 3 rozgrywki na bga i 5 rozgrywek na żywo. To jest tytuł, który chyba nigdy się nam nie znudzi. Świetna 2-osobówka, w którą zawsze, chętnie zagram. To jedna z tych gier, od których zaczęliśmy poznawać planszówkowy świat i bardzo dobrze się u nas przyjęła. Na bga graliśmy klasyczną, samą podstawkę, a później doczytaliśmy zasady dodatków w ramach przypomnienia żeby pograć na żywo. Ja ogólnie nie przepadam za Panteonem, wolę zdecydowanie Agorę i spiski, które są zawsze ciekawe :D. Siostrze w czasie rozgrywek udało się też z 2x wygrać wg mnie nanudniejszą opcją, czyli zbieraniem symboli naukowych. Ja tam bardziej preferuję militaria/cywilizacyjne. No, ale kto co tam woli - 8/10.

Granie w Ludiversum:

Na początku stycznia wybraliśmy się w 3 do Ludiversum żeby w coś pograć, czego w kolekcji nie mamy. Zaproponowałam żeby spróbować The Gallerist, bo to jedyna gra Lacerdy, którą Ludi posiada. Temat gry w sumie nie jest dla mnie w ogóle ciekawy, więc też nie bardzo byłam chętna kupować go do kolekcji. W trakcie gry jednak zdarzały się u nas przestoje, bo każdy kombinował skąd pozyskać potrzebne mu rzeczy, bądź akcje. Finalnie byłam ostatnia w wynikach, ale bawiłam się mimo tego bardzo fajnie. Radość sprawiało kombinowanie i sukces jak się udało po namyśle haha. Jednak po głębszym zastanowieniu nie bardzo widzę miejsce u mnie na ten tytuł, bo to gra z cyklu im więcej ludzi przy planszy tym lepiej, bo jest więcej wykopywania siebie z pól akcji, na dwóch aż tyle tego by nie było, bo oglądaliśmy też rozgrywkę Barolka i Gandalfa, no i na 3 było tego zdecydowanie więcej, a tak bardzo rzadko gramy. W każdym razie chętnie kiedyś jeszcze zagram - 8/10.

Po Galleriście siostra przyniosła do stołu Disney Villains Zlot Złoczyńców. Gra w sumie całkiem spoko z wyglądu, wróciły wspomnienia z bajek z dzieciństwa, ale spakowaliśmy to po chyba jakichś 20-30min od rozpoczęcia rozgrywki, bo każdego z nas ta gra nudziła. Takie nudne przerzucanie kart i prób usuwania przeszkadzajek. No mnie nie urzekło i zapytałam czy chce im się w to grać, o dziwo zaoponowali, zamiast wcześniej powiedzieć to byśmy czasu nie marnowali - 5/10.

Później wybór padł na grę Sowy. Już któreś granie (nocne/z fanów gier) próbowałam w to zagrać, ale zawsze zabrakło nam czasu, a tym razem nam go wystarczyło. Cieszę się, że gry nie kupiłam w ciemno, bo by wyleciała z kolekcji. To gra z cyklu "głupia, losowa gra". Większość gry to losowość, na którą nie ma się zbytnio wpływu w grze, szczęśliwie rundę wygrywa ten, kto ma szczęśliwszy dociąg kart w kolejce. Ze 3 rundy tak mi się udało wygrać i nie sprawiło to żadnej satysfakcji. Jednak nadal uważam, że Sen zwykły i ten Jubileuszowy to najlepsze gry z tej serii. Żadna inna nas nie urzekła - 5/10.

Na dobitkę zagraliśmy 2 rozgrywki w Rummikub, siostra nas tam skosiła i tyle było z grania :D Ogólnie bardzo fajna gierka, chętnie grywam, a poznałam ją dopiero w tamtym roku! Wcześniej to chyba w jaskini się chowałam - 7/10.

Granie z rodzicami:

Klasycznie Pociągi i Rzuć na tacę, bo zbytnio w nic innego nie chcą grać :(.
Z pociągów wybrałam sobie swoje ukochane Indie. Zagraliśmy 2 rozgrywki, mama chciała jeszcze 3x grać, ale zaprotestowałam, że bez przesady, bo to już jest nudne, a bilety znają na pamięć. Zagraliśmy raz na Szwajcarii, było całkiem spoko - 7/10.
W ostatnim dniu stycznia zagraliśmy jeszcze w Dookoła świata (bardzo lubię) i Wielkie Jeziora (nie lubię, bo nigdy mi tam dobrze nie poszło xD).
W pociągach w żadnej rozgrywce nie udało mi się zająć pierwszego miejsca :lol:
W Rzuć na tacę graliśmy w nowy wariant, który jest mixem pól z poprzednich odsłon, dla mnie spoko, mogę grać - 7/10.

Nowe gry w kolekcji:

Revive - Zagraliśmy pierwszą rozrywkę. Stwierdziliśmy, że mimo nieprzychylnych opinii zagramy z tą kampanią. No i już po pierwszym "scenariuszu" wiem co mieli na myśli. W życiu bym tego kampanią nie nazwała tylko wplecieniem jakiegoś zbędnego pieprzenia do gry, tego w ogóle powinno tam nie być. Co najwyżej powinny być te elementy opisane jako dodatkowe warianty i że można je łączyć ze sobą. Co do samej gry to była w sumie przyjemna w rozgrywce, zasady klarowne, ale kurcze jakoś brakuje mi tego czegoś w tej grze. Na dwóch graczy też praktycznie jest zerowa interakcja, każdy może iść w swoją stronę. Jedynie o co jest wyścig to o lepsze karty, moduły gniazd, żetonów do maszyn, a to dla mnie trochę za mało żeby zrobić efekt wow. Najbardziej podobały mi się skrzynki, skojarzyły mi się z grami na konsoli i zdobywanie modułów połączone z zagrywaniem kart pod kolor żeby więcej zyskać. Narazie gry nie oceniam, daję jej jeszcze szanse na poczet przyszłych rozgrywek. Może bardziej się ze sobą polubimy jak wszystko wejdzie do gry. Póki co nie miałam motywu "odpychającego" żebym chciała jej się pozbyć z kolekcji mimo że graficznie jest brzydka (zwłaszcza karty), także jeszcze dostaje swoje kilka szans na pokazanie siebie w całej okazałości.

Podziemne Imperium - zagraliśmy z siostrą w tytuł, który dostała od nas pod choinkę jako dodatek do prezentu. Gra w sumie jest pasjansem, bo każdy sam rozwija sobie swoją kopalnię na 4 poziomach, a później leci kaskada akcji w zależności od tego jak sobie rozmieścimy karty z akcjami (od dołu do góry). W ciągu gry zbieramy bądź przerabiamy inne elementy na kryształy, które są naszymi punktami zwycięstwa. Prosta w zasadach, karty mają bardzo ładne grafiki, rozgrywkowo całkiem spoko, to taka dobra gra do przysłowiowej kawy. Chętnie jeszcze zagram, aczkolwiek mogliby wprowadzić cokolwiek interakcyjnego, żeby było ciekawiej xD. W ostatniej rozgrywce miałam wielkiego pecha, bo przez brak 1 głupiej monetki miałam po grze, bo nie było mnie stać na zagranie jakiejś lepszej karty na sam koniec w ostatniej rundzie i to mnie pogrążyło, a tak mi super szło - 7/10.

Rats of Wistar - gra do której miałam największe oczekiwania do czasu pierwszej rozgrywki i strasznie nie mogłam się jej doczekać. Jak natrafiła się okazja to zapytałam siostrę czy ze mną zagra, zaoferowałam się, że poczytam zasady i wytłumaczę. No i wpadły nam tym sposobem dwie rozgrywki, jedna za drugą. Pierwsza tzw. spisana na straty, żeby poznać mechanizmy gry, a druga po przemyśleniach z pierwszej rozgrywki i już bardziej na poważnie. W pierwszej tak dosyć średnio mi poszło, karty aż tak mi się nie kombiły, druga już była dużo lepsza. Podoba mi się to, że gra jest dobrze skrojona pod 2 graczy, bo nie było jako takiego luzu na polach akcji. Co turę trzeba było kombinować jak odblokować sobie nowe myszki, żeby wykonać więcej jakiejś akcji, albo kombinować jak je przenieść z innego obszaru. Ogólnie zgadzały się opinie z forum, że jest tutaj krótka kołderka i to jest na plus, bo cały czas się zastanawiał człowiek czy chce surowce wydać na zagranie karty, czy może na budowę łóżka/pokoju, a czasami udało się jakieś fajne kombo rozegrać. Często się też trafiało kombinowanie co można pozyskać z kart misji i co z tym dalej zrobić. Fajny jest też wyścig o karty celów, bo jak jeden zdobędzie coś, to drugi już musi mieć danej rzeczy więcej żeby zyskać te same punkty. Koło akcji kojarzy mi się z Tiletum/Woodcraftem, głównie za sprawą wyboru akcji + zdobycie bonsowych. Zwiedzanie domu znowu kojarzyło mi się z Wyprawą Darwina, a konkretnie ze zwiedzaniem wysp i zyskiwaniem różnych elementów w grze. Efekty kart kojarzyły mi się z Podwodnymi miastami (stałe, jednorazowe, końcowej punktacji) oraz dwie inne tj. agresywne i z możliwością do zagrania 1x w rundzie. Ogólnie same rozgrywki były dla mnie przyjemne (obie wygrane), ale kurcze brakuje mi tych fajerwerków. Może to dlatego, że gra jest mixem różnych mechanik, które znam z innych gier i nie jest powiewem świeżości w kolekcji. Ogólnie póki co gra zostaje w kolekcji bo: działa na 2, jest to przyjemna gra do zagrania w godzinkę we dwie osoby co jest jej mega atutem, jest bardzo ładna graficznie, wykonanie gry też bardzo spoko, pudełko, które nie zawiera powietrza :). Myślę, że będzie idealnym zamiennikiem do Woodcrafta, którego też mamy na godzinkę grania we dwoje. Więcej pogram w lutym to może wrażenia się nieco polepszą, póki co wystawiam 7/10.

Na grę miesiąca wybieram The Gallerist, bo najlepiej przy nim się bawiłam z całego stycznia. Największe rozczarowanie to zdecydowanie Sowy.

Plany na luty? W końcu sobie pogramy coś więcej, bo mamy urlop. Wstępne plany to: Era Innowacji (nigdy nie grałam w PG, ani TM), Rats of Wistar, Revive. Chcę odkopać z półki Marco Polo II oraz Klany Kaledonii (kiedyś graliśmy już, ale to było tak bardzo dawno temu). Jeszcze mają przyjechać do nas dwie paczki z poczty planszówkowej, w której udało nam się ustrzelić Age of Steam (tu wygrała ciekawość, choć wiem, że to raczej gra na większy skład niż 2-3 osobowy, ale chcę zobaczyć z czym to się je i uspokoić swoją ciekawość), Pax Viking, Fasolki (tu nie wiem czy 3 osoby to nie za mało...) i jeszcze jakieś tam inne gry, ale nimi nie jesteśmy zainteresowani jakoś specjalnie.
wajwa
Posty: 2223
Rejestracja: 18 sty 2008, 10:24
Lokalizacja: Zabrze
Has thanked: 252 times
Been thanked: 396 times
Kontakt:

Re: Gra miesiąca - styczeń 2024

Post autor: wajwa »

U mnie niespodziewanie dużo grania w styczniu, głównie dzięki wolnym weekendom :wink: i reaktywacji dawnej ekipy do grania.

Nowości

World Wonders nie(stety) :wink: wpadłem w sidła forumowych polecanek i nabyłem po krótkim w sumie rozeznaniu o co co. Nie żałuję ani jednego wydanego zeta, czy raczej korony czeskiej :lol: Megaprzyjemna giera, z kategorii raczej lekkich, ale mających to "coś". Tutaj w sumie samo obcowanie z przepięknymi komponentami daje frajdę, dodatkową jest radocha jak sobie strzelisz na planszy Machu Pichu, Konia Trojańskiego czy jakieś inne posągi z Wyspy Wielkanocnej :mrgreen: Super zabawa !

Carnegie debiut przy stole, bo wcześniej klikałem coś tam tylko po sieci. Cóż, warto było czekać na wydanie PL. Za ten piniądz wstyd nie wziąć... Elegancka giera, taka troszkę w dawnym stylu, mam na myśli mechanikę, która bynajmniej nie trąci myszką. Zagrane na 2,3 i 4 osoby, w każdym składzie super.

Pałac Jabby heh, sto lat temu grało się w List Miłosny, który dla mnie był majstersztykiem jeśli idzie o takie mega wykorzystanie 16 kart , tylko te księżniczki :wink: Co innego uniwersum Star Wars... Ogólnie unikam już takich fillerków, ale w tym przypadku zrobiłem wyjątek i kupiłem gierkę za te 20 zeta z haczykiem. O czym tu woogóle gadać, dla mnie cała sekwencja z Powrotu Jedi od momentu jak dwa pokraczne droidy przekraczają wrota pałacu Jabby to jest po prostu historia kina, tak więc operowanie za pomocą kart bohaterami tych wydarzeń to jest po prostu przyjemność. Troszkę zmian się pojawiło, podział na dobrych i zĺych, inne warunki zwycięstwa w poszczególnych partiach... Miodzio. Kupa partii w styczniu, zabić towarzystwo Rankorem sztos :wink:

Starocie

Dorfromantik próbowałem dać szansę w grze kooperacyjnej, ale tu była szybka odpowiedź dlaczego nie lubię kooperacji. Co innego solo. Tylko w tym trybie wyciągam tę grę(?), bo jako układanka/puzzle? jest to dla mnie akceptowalny format. Udało się kilka razy pokafelkować :wink: , póki co zostawiam na półce, myślę że jeszcze nie raz będzie sposobność do takiego pokorzystania.

Zaginiona Wyspa Arnak wpadły rozgrywki, tydzień po tygodniu, fajne granie z obytą ekipą

Agricola/Brass wrzucam hurtem te dwie perełki :wink: zagrane przy stole po bardzooo dłuuuugim czasie przy okazji spotkania z dawnymi ziomkami. No i co tu dużo gadać, dla mnie to są dyszki na BGG i żadne nowości nie są w stanie tego zmienić. Ubolewam, że na co dzień nie mam z kim w to grać, tym niemniej dla mnie te gry się nie starzeją, nic mi tu nie zgrzyta, może mi ktoś powie że jestem ślepy. Nie, to miłość jest ślepa :wink:

Puerto Rico kolejna perła z lamusa :wink: kolejna partia po latach, która sprowokowała do wyciągnięcia tego w domu. Wciąż bawi i zachwyca.

Abalone/Akropolis również hurtem wrzucam, bo to takie króciótkie gierki "na raz" które w styczniu na stół wpadły "nie raz" 8)

Online

Ark Nova/Barrage/Carnegie taki zestaw na ten moment leci po sieci, fajne giery, fajnie się to klika

Gra miesiąca

Trudny wybór, bo i Carnegie fajne i kupa naprawdę fajnych partyjek w Jabbę, ale ex-equo Agricola/Brass to rozgrywki miesiąca. Stara miłość nie rdzewieje. Po prostu 8)
Always look on the bright side of life
Awatar użytkownika
Sirius_Black
Posty: 134
Rejestracja: 17 sty 2016, 13:29
Has thanked: 219 times
Been thanked: 142 times

Re: Gra miesiąca - styczeń 2024

Post autor: Sirius_Black »

W styczniu u mnie 21 partii w 17 gier. Jak na moje standardy bardzo dobry wynik, szczególnie, że na stół trafiały raczej cięższe tytuły. Do tego udało mi się wdrożyć w życie postanowienie noworoczne i zagrałem w dwie gry, które od długiego czasu zbierały kurz na półce. W ogólnym rozrachunku miesiąc bardzo dobry, do pełni szczęścia zabrakło może większej ilości rozgrywek w Pax Ren (szczególnie, że można już grać na BGA) i chociaż jednej partii w Projekt Gaja.

Nowości:
Biały Zamek - pierwsza z portalowych zapowiedzi, w którą udało mi się już zagrać, szybka gra z ograniczoną liczbą akcji (9 ruchów na całą partię), więc każdy stara się odpalić jak najefektywniejsze kombo, sytuacja na planszy potrafi zmienić się przed ruchem i zdaję sobie sprawę, że może to mocno pokrzyżować plany, raczej sam nie kupię, ale jako lżejszą grę na zamknięcie spotkania chętnie zagram.
Akropolis - przyjemna, ekspresowa (15 minut) gra, w moim odczuciu jeszcze lżejsza niż Calico czy nawet Kaskadia, fajny motyw ze wznoszeniem budynków na co raz wyższych piętrach, chętnie jeszcze pogram, może nawet kupię do luźnego grania w domu,
Imperial Steam - ściągnięty z półki bodajże prawie dwa lata po zakupie, ciężko powiedzieć, że rozgrywka jest przyjemna, ale grało mi się na prawdę dobrze, dużo kombinowanie i optymalizowania ruchów, bo ogólnie jest biednie, ciasno i trzeba dwa razy przemyśleć każdy wydatek, chętnie jednak jeszcze pogram,
Pulsar 2849 - kolejny z doświadczonych półkowników ;) lubię gry z wyborem kości i wykonywaniem akcji z ich pomocą, do tego ponownie gra z ograniczoną liczbą akcji na rozgrywkę, ponoć z czasem rozgrywki robią się schematyczne, ale chętnie sam dojdę do swoich wniosków po jeszcze kilku partiach,
Sidereal Confluence - szalona gra, podczas tłumaczenia byłem przekonany, że kompletnie mi się nie spodoba, bo jak to gra z handlem i negocjacjami między graczami w czasie rzeczywistym, a jednak działało to bardzo dobrze, bo każdy z graczy ma swoje planety produkcyjne, które jednak produkują nie te surowce, które są dla niego najcenniejsze, dlatego podczas fazy handlu musimy dokonywać jak najkorzystniejszych dla nas wymian, aby kupować nowe-lepsze światy i rozwijać technologie, które pozwalają na lepsze przetwarzanie surowców i przynoszą punkty, brzmi trochę szalenie i pewnie nie w każdej ekipie się sprawdzi, ale tym razem zadziałało,
Age of Innovation - faktycznie trochę luźniejsza i łatwiejsza Gaja, niestety nie doczytaliśmy przed grą, jedna osoba trafiła Iluzjonistów i jakoś w połowie partii było już wiadomo, że jej nie dogonimy, chętnie jeszcze kilka razy zagram, ale w kolekcji zostanę przy Gai, która jest chyba bardziej wymagająca ale też daje więcej frajdy z gry,

Stali bywalcy:
GWT: Argentyna - nabyłem swój egzemplarz i zagraliśmy od razu trzy partie (wszystkie dwuosobowo), chwilowo mam większą chęć grać w Argentynę niż pierwowzór, nawet z Kolejami na Północ, druga odsłona cyklu wydaje się bardziej kompleksowa, nie ma wrażenia że jakiś element został dołożony,
Brass: Birmingham - w 2022 wchodził na stół niemal regularnie raz w miesiącu, w 2023 od marca nie miałem okazji zagrać i na szczęście w styczniu gra zaliczyła wielki powrót, nadal mój ścisły top, jest masa kombinowania: jak poradzić sobie z kartami, jak być o krok przed przeciwnikami w zajmowaniu lokacji, budowaniu połączeń i realizowaniu dostaw, jak wpływać na ceny na rynku, mam nadzieję, że w tym roku nie zniknie ze stołu na tak długo i że może w końcu uda się pograć więcej w podstawową wersję,
Pax Renaissance 2 ed. - rozgrywki dwuosobowe, w tym świetna partia, gdzie dosyć szybko przejąłem inicjatywę, ale przeciwnik na prawdę długo bronił się i nie pozwalał na realizację celów,
BUS - jedno z odkryć minionego roku, proste zasady, szybka rozgrywka, ale masa kombinowania i interakcji, szkoda tylko, że tak słabo z dostępnością...
Kanban EV - podobnie jak Brass, powrót po (zbyt)długiej przerwie, do tego partia z nowym graczem gdzie tłumaczenie zaczynaliśmy około 22, więc raczej była to rozgrywka szkoleniowa, ale może zaowocuje większą ilością partii w nadchodzących miesiącach,
Nova Luna - fillerek, który bardzo dobrze przyjął się w moim towarzystwie, nigdy nie odmówię partii,
Sagrada - trochę dłuższa i poważniejsza gra niż Nova Luna, ale na szybkie granie od czasu do czasu ok,
The Old Prince 1871 - cały czas uczę się tej gry, na ten moment najbardziej ogrywana u mnie 18stka,
Pax Pamir 2 ed. - oczko niżej niż Pax Renaissance, ale rozgrywki w Pamir też raczej nie odmówię, cały czas jednak mam wrażenie, że dzieje się tam tyle, że nie sposób nad wszystkim zaplanować i czasem to kolejność pojawiania się kart na rynku ma ogromne znaczenie dla wyniku (ale pewnie bardziej doświadczeni gracze i z tym sobie radzą)
Podwodne Miasta - teoretycznie mógłby wrzucić do nowości, bo debiutancka partia z dodatkiem, świetne rozszerzenie, które przyśpiesza rozgrywkę i dodaje trochę różnorodności (grałem na nowych planszach i modułem muzeum)
Tyrants of the Underdark - podobna sytuacja jak wyżej, gra już dobrze ograna, ale partia na nowych taliach, modułowej planszy i z kryształami (fanowskie dodatki), talie bardzo fajne, kryształy dodają możliwość podejmowania ciekawych decyzji, najwięcej zmian wprowadza jednak nowa plansza, bo mocno zmienia dynamikę działań na obszarach

Nowość miesiąca
Sidereal Confluence - nie spodziewał bym się tego, ale było to na tyle ciekawe i inne doświadczenie, że wyprzedził o kilka długości pozostałe tytuły,
Pax Renaissance 2 ed. - ciężki wybór, bo powrót zaliczył Brass, gdzie z uwagi na upływ czasu rozgrywka trochę jednak kulała, do tego bardzo dobre partie w Tyrantsów i w Podwodne Miasta, jednak to jedna z rozgrywek w PR dostarczyła najwięcej emocji.
Awatar użytkownika
nimsarn
Posty: 306
Rejestracja: 04 lis 2005, 16:54
Lokalizacja: Z buszu! W centrum Zielonej Góry
Has thanked: 502 times
Been thanked: 174 times

Re: Gra miesiąca - styczeń 2024

Post autor: nimsarn »

Jest lepiej, ale poniżej możliwości...

Nowości:
Pięć Szczytów (+/-) - temat dobry ale... No właśnie to "ale" - mechanizm zbierania jagód/grzybów (liści i kamieni) nie jest nowy i właściwie nawet nie przeszkadza. Jednak to premiowanie stalkerów przez dublowanie zbieractwa zabija tą grę. Po prostu bardziej opłaca się włóczyć za kimś niż na własną rękę zdobywać szczyty;
Star Wars: scrabble (+) - muszę przyznać że to jest nawet udana implementacja franczyzy - tak trochę w monopolowym stylu.

Stali bywalcy i powroty:

Backgammon (+++/-) - Od dłuższego czasu kołata mi się w głowie marzenie zakupu dużego i pięknego zestawu do tej gry. A na urodziny dostałem od brata egzeplarz w większym zestawie z sztucznej skóry (i w ogóle). Nie tego chciałem ale żonka posmakowała i chyba polubiła;
Domino (0) - nawet nie chce mi się o tym gadać..;
Overboss: gra w świecie Boss Monstera (++) - rozegrana nareszcie z bossami i dodatkowymi kaflami - zaczyna błyszczeć, choć jeszcze nie ruszyliśmy kart zadań - wciąż wydają się nam zbyt drastyczne. Tak czy siak żonce spodobał się wreszcie prezent synka i dobrze - w końcu to kafle;
Virtu (+++) - nawet się udało zagrać w pełnym składzie!;
Battle Tech: Alpha Strike (++) - pokochałbym go gdybym miał czas i chęci na rozwałkę figurkami;
Unmatched: Battle of Legends (+++) - z dodatkami - lubię, choć nałogowo przegrywam;
Niezwykłe Ogrody (+++) - jaka to jest wymagająca gra w tak małym pudełku - szkoda tylko że instrukcja pozostawia pole do interpretacji;
Świat bez końca (+++) - na cztery osoby, wkrada się chaos i nieco się dłuży, ale i tak jest dobre.

Gra miesiąca:
Bezapelacyjnie zostaje nią Virtu - dawno nie miałem takiego poczucia głębi w grze w połączeniu z uczuciem ciągłego się jej uczenia i miło spędzonego czasu. Udało się zagrać w pełnym składzie - byłem papieżem; a moje działa nazywały się "gniew boży"; i nikt mnie nie kochał w całej Italii, poza może "moim ukochanym dzieckiem kościoła" Wenecją :mrgreen: ...
Awatar użytkownika
kastration
Posty: 1218
Rejestracja: 08 kwie 2015, 21:37
Lokalizacja: Kalisz
Has thanked: 108 times
Been thanked: 430 times

Re: Gra miesiąca - styczeń 2024

Post autor: kastration »

Tytuł Gry Miesiąca i 10 pkt do rankingu całorocznego (brak zmiany formuły, sponsorzy nie sypnęli): Star Wars. Rebelia. I tu od razu z grubszej rury, bo rozgrywka...10,5-godzinna. Na usprawiedliwienie powiem, że z maniakiem uniwersum, przy którym zawsze się czegoś nowego dowiem (głowa już nie ta, by spamiętać każdy detal, kto gdzie zginął i z kim był skoligacony). Dwie Gwiazdy Śmierci? Check. Spotkanie Skywalkera z ojcem? Check (choć dość jednostronne). Finalna bitwa rodzinna jedną planetę po sąsiedzku od filmowego uniwersum? Check (logistycznie nie pykło, by odtworzyć 1:1). "Wylosowany" R2-D2 z oszczędzeniem pierścienia na krytyczny rzut? Check. Klasyczne: "co tam się nie działo?". Grasz i już w trakcie wiesz, że to będzie 10 punktów. Nudy, panie, ale cóż, Rebelia to nie jest stricte gra, to doświadczenie.

2. miejsce i 5 pkt dla Ark Nova. W każdym innym miesiącu byłoby to 10 pkt, no ale cóż. Wreszcie porażka i kolejny argument, jak ważne w tej grze jest rushowanie. Nie ma na co czekać, trzeba brać mniej, by przeciwnik dostał jeszcze mniej. Zrobiła się z tego godzinówka na 2 osoby, a nawet krócej. Odchodzę powoli od grona twierdzącego, że na 2+ osób nie da się grać czasowo. Ostatnia rozgrywka 3-osobowa była wyjątkowo przyjemna. Zapowiada się kolejny rok z mocnym rozdaniem. Obowiązkowo z dodatkiem, bez to tak już jakby ubogo (wiem, znak czasów).

3. miejsce i 3 pkt dla gry, której nie mam w kolekcji, ale zrobiła na mnie wrażenie podczas grania, gdzie byłem gościem. Machina Arcana. Przygodówka w starym stylu, choć z nowymi bajerami (płać za dodatki), umiejętnie łącząca klimat ze współpracą między graczami i bez jakichkolwiek symptomów gracza alfa. Tytuł po prostu lepszy niż konkurencyjne w tym klimacie, w które grałem (choćby Eldritch), choć mający nieco zasad. Wyczuwalny klimat chodzenia po pomieszczeniach. I choć nie wykorzystaliśmy pełni potencjału wynikającego z licznych akcji, a i czas rozgrywki nie rozpieszczał, to niezwykle ciekawie było przekopywać się przez talię broni, ubrań, artefaktów czy wydarzeń, a decyzje niejednokrotnie nie były oczywiste. Z pewnością do powtórzenia. Wiem, co bym zrobił inaczej, do czego nie zachęcał partnerów i w czym ich dodatkowo wspomagał. Tylko lub aż 3 punkty w rankingu.
"Człowiek bez religii, jest jak ryba bez roweru"
Mia San Mia!
Awatar użytkownika
seki
Moderator
Posty: 3358
Rejestracja: 04 gru 2016, 12:51
Lokalizacja: Czapury/Poznań
Has thanked: 1115 times
Been thanked: 1282 times

Re: Gra miesiąca - styczeń 2024

Post autor: seki »

Styczeń to 30 rozgrywek w 20 gier z czego 4 nowe. Łącznie 33h grania.
Spoiler:
Nowości:
Najwięcej partii w tym miesiącu Baseball Highlights: 2045 - ale to dobre. Grałem głównie solo i tylko 2 razy przeciwko komuś. Ale nawet solo można zagrać w dwóch różnych trybach. Każdy z nich jest fajny. Znakomita karcianka z elementem poruszania pionów po planszy i rozwojem talii. Sama podstawka to dużo fajnego grania. Nie bardzo czuje potrzebę grania różnymi drużynami, a i dodatki wydają mi się zbędne. Póki co 8,5/10.

Rats of Wistar - niestety duży zawód ale na pewno ma na to wpływ gra z dużymi myślicielami przez co downtime był zabójczy. W grze widzę dotkliwy snowball, który do tego może pojawić się za sprawą szczęścia a nie dobrej gry. Widzę tu możliwości do ciekawej gry ale musiał bym zagrać więcej razy. W późniejszym etapie gry, analizujemy często kilkanaście kart i szukamy jak najwięcej bonusów co nie jest dla mnie specjalnie satysfakcjonujące bo wolę gry z większą dynamiką i krótszymi ciągami akcji. Grałem tylko raz i oceniam na 6,5/10.

Heros of Might and Magic III - zagrałem raz na 3 graczy i raz solo pierwszy scenariusz w kampanii. Warunki rozgrywki i cele zupełnie różne to na plus. Scenariusze będą robić fajną zmienność. Mamy tu wiele smaczków dla fanów cyfrowej gry. Designerzy zrobili wiele by niemal wszystkie elementy znalazły się w grze planszowej. I choć zrobili też dużo by ograniczyć downtime związany z walkami to niestety i tak czas oczekiwania na swoją turę w grze 3-osobowej to około 20-30 minut. Z tego względu trzeba brać tą grę pod uwagę max na 2 graczy. Gra jest lepsza niż się spodziewałem ale obiektywnie nie ma tu nic rewelacyjnego. Cała rozgrywka nużąca ale jestem zadowolony z posiadania w kolekcji i raz na jakiś czas zagram. Oceniam 7/10.

Turbo - Mam lub miałem w kolekcji takie gry wyścigowe jak Rallyman GT, Formula D, Odlotowy wyścig. Dwie pierwsze oceniam negatywnie. Odlotowy to fajna gra, ale Turbo jest chyba jeszcze fajniejsza z uwagi na prostszą strukturę rozgrywki i większe emocje. Zagrywanie kart jest obarczone mniejszą losowością niż rzuty kości przez co gra sprawia wrażenie, że mamy większą kontrolę nad naszymi maszynami. Kontrola nad ręką kart jest tu kluczową a decyzja o zdobywaniu kart przegrzania w zamian za bardziej agresywną jazdę są świadomymi i ciekawymi wyborami. Póki co 7,5/10 z szansą na wzrost oceny po wprowadzeniu dodatkowych modułów.

Oprócz tego z ciekawszych tytułów (nie nowości):
Final girl - Dalej ogrywam z radością. Trochę brakuje mi większej zmienności w kartach akcji, które napędzają całe nasze działania. Ale mamy i tak sporą zmienność w wydarzeniach i scenariuszach gry. Gra wręcz płynie i ocieka klimatem. Film z Hansem choć łatwy, to bardzo fajny. Film z duchem Poltergeist taki sobie choć lokalizacja z kolei wydaje się ciekawa. To bardzo dobra gra solo 8/10

Beyond The Sun - będę polecać granie w trybie zaawansowanym z odkrytym rynkiem kart technologii. Każda partia jest inna, a odkąd gram w trybie zaawansowanym można znaleźć mega satysfakcjonujące komba między technologiami. Rewelacyjna gra. 9/10

Ginkgopolis - nie grałem od roku. Choć zasad nie ma dużo to są one na tyle nieintuicyjne, że ciężko było to sobie przypomnieć. Ale warto było. To jedna z fajniejszych gier kafelkowych w temacie budowy miasta, z fajnie działającym area majority. 7,5/10

Gra miesiąca:
Hansa Teutonica big box - dodatkowe plansze robią robotę. Jest jeszcze ciekawiej niż na mapie podstawowej. Uwielbiam takie gry, w których mamy szybkie dynamiczne akcje a jednocześnie dużą głębię decyzji i interakcję. Wspaniała partia. 9/10

Nowość miesiąca:
Baseball Highlights: 2045
Uncle_Grga
Posty: 560
Rejestracja: 30 lis 2019, 12:07
Has thanked: 86 times
Been thanked: 284 times

Re: Gra miesiąca - styczeń 2024

Post autor: Uncle_Grga »

Jak na mnie, to nienajgorszy ilościowo miesiąc. Licznik pokazuje 16 rozgrywek, bywały miesiące, że grałem mniej. Więc ok. Jakościowo słabo bo dominuje waga lekka, niemniej przydarzyły się trzy perły:

Pax Renaissance 1x - gra jest.. monumentalna. I to dla mnie jak dotąd jest problem, pisałem o tym w innym miejscu. Męczy mnie nieustanne sprawdzanie czy gram poprawnie, przez co gubię przyjemność i istotę gry. Jedynym sposobem na to jest.. grac więcej i częściej, a o to trochę trudno, zważywszy na towarzystwo do gry. Ale bez wątpienia gra jest mega, ma potencjał aby zostać nie tylko najbardziej złożona, ale i najlepsza moją zabawką w kolekcji. Ale jeszcze nie teraz, na dziś nie wystarczy nawet do zdobycia miana gry stycznia.

Podobnie zresztą jak druga perła tj. Carnegie 1x. Kupiłem pod koniec stycznia, niemal natychmiast ogralem. Niestety mam na koncie tylko jedną zapoznawcza rozgrywkę jak dotąd. Za mało by wydawać kategoryczne oceny. At glance? Średniej ciężkości (myślałem że to bardziej zlozone), no może średnie+, znacznie przyjaźniejsze, szybsze i efektywne w obsłudze euro, w którym wszystko wydaje się idealnie działać. Nie mam żadnych negatywnych spostrzeżeń.. instrukcja, gameplay, rozłożyłem, zagrałem.. poleciało niezauważanie. Fajne. Ale na jakąś refleksję to przyjdzie pora po kilku partiach.

A te się nie odbyły, bo końcówkę stycznia zdominowała (cały miesiąc wręcz, bo 5 partii nie zaliczyła żadna inna gra), inna nowość, kupiona równolegle.. mianowicie Kutna Hora 5x. Ależ siadło.. zagrane w 2, 3 i 4 osoby. Wszystkim się podobało. Szybkie dość, klimatyczne (tu głosy podzoelone) euro o budowaniu miasta górniczego, z fajnymi bajerami w zakresie torów popytu i podazy. Troszkę się obawiałem, bo sporo negatywnych opinii pojawiło się po Essen, nawet tu na forum. Ale przyglądałem się jej, wydawało mi się, że to gierka dla mnie. No i nie pomyliłem się. Ajć, już dawno nie miałem takiego powiewu świeżości i radości nad planszą. Niby to styczeń, ale jest mocny kandydat do zachwytu roku. Yeap.. grą stycznia zostaje Kutna Hora!

Poza tym lekkie rodzinne granie: Abyss, List miłosny, Canvas, Calico, Pachnący Ogród, in total 9x
Awatar użytkownika
cboot
Posty: 323
Rejestracja: 17 lut 2007, 14:28
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 4 times
Been thanked: 18 times

Re: Gra miesiąca - styczeń 2024

Post autor: cboot »

Nowość miesiąca: Parki

Najczęściej grana i powrót miesiąca: Grand Austria Hotel: Let's Waltz! (7x)

Gra miesiąca: Parki
rogal
Posty: 245
Rejestracja: 14 maja 2020, 19:15
Has thanked: 28 times
Been thanked: 45 times

Re: Gra miesiąca - styczeń 2024

Post autor: rogal »

Gra miesiąca 2024

Pirates of Maracaibo - Bardzo duża regrywalność, począwszy od planszy, poprzez dużo róznych zadań ( spora talia) , sporo kadłubów statkó z bonusami. Super kombinowanie, fajne kombosiki. spora satysfakcja z wykonanych akcji. Manipulacja wartością punktowa zasobów na koniec gry. Szkoda, że tylko na 2 osoby udało się zagrać ale i tak było super.
Awatar użytkownika
mat_eyo
Posty: 5599
Rejestracja: 18 lip 2011, 10:09
Lokalizacja: Warszawa / Łuków, woj. lubelskie
Has thanked: 784 times
Been thanked: 1226 times
Kontakt:

Re: Gra miesiąca - styczeń 2024

Post autor: mat_eyo »

Po tragicznym grudniu uznałem, że brakuje mi planszówek w jakiejkolwiek formie, wykupiłem premium na BGA i zaszalałem ;) Efektem jest 70 rozgrywek w 16 tytułów, najwięcej w Pax Renaissance: 2nd Edition (16), Ark Nova i Wsiąść do Pociągu - Legendy Zachodu (po 12) oraz 7 Cudów Świata: Pojedynek (7 ;) ). Po odliczeniu rozgrywek online zostałoby 21 gier na żywo, czyli takie moje standardowe rejony.

Nowości:
- Pirates of Maracaibo (8) Oryginalne Maracaibo szanowałem, ale wielkiej miłości nie było. Gra była za długa, dość podatna na gracza pędzącego do przodu i skracającego rozgrywkę. Po wersji karcianej nie spodziewałem się wiele i bardzo przyjemnie się zaskoczyłem. Jest krócej, z dodatkową mechaniką pozyskiwania i zakopywania skarbów (która reimplementuje mechanikę walki z Maracaibo, dodając do niej kości), ale nadal mamy mnóstwo przyjemnego kombinowania. Grało mi się dużo lepiej niż w Maracaibo, do którego nie chcę już wracać. Piraci na razie zostają w kolekcji.
- Prime Minister (7) Tutaj ocena będzie trochę oszukana, bo w styczniu zagrałem dwa razy solo, a 2 pełnym składzie już w lutym, jednak uznałem, że opiszę tutaj dwa warianty. Gra jest nietypowa. Niby to gra polityczna, ale tak naprawdę suchy excel z euromechanizmami. Z drugiej strony kilka zakręconych pomysłów, jak zmiany ról w trakcie gry czy fakt, że w grze zawsze przynajmniej dwóch graczy ma wspólne punkty zwycięstwa. Sporo też tutaj losowości, co nie przeszkadzało w grze solo. Rozgrywka dla jednego gracza podobała mi się bardzo. Gracz wciela się wtedy w jedną z dwóch głównych ról (premier albo lider opozycji), więc cały czas ma sporo do roboty i większość zależy od niego. Akcje bota są zawsze widoczne, więc można próbować świadomie go ogrywać, co według autora jest ok, bo bot dostaje rekompensatę w innych obszarach gry. Co najważniejsze, odczucia z gry są bardzo podobne do normalnej rozgrywki (dwuosobowej, o czym za chwilę), a obsługa bota jest banalna, jak na gry okołowojenne. Nie jest też łatwo - wygrałem bez problemu z łatwym przeciwnikiem, bardziej wymagający kosił mnie przez większość rozgrywki, a wygrałem dzięki ogromnemu szczęściu podczas kluczowych wyborów do parlamentu. Samej rozgrywce solo dałbym 8/10, a w perspektywie nawet wyżej.
Już w lutym zagrałem rozgrywkę czteroosobową i tutaj wrażenia były już mieszane. Poza premierem i liderem opozycji, w każdej partii jest drugi gracz, będący "szeregowym posłem", zwanym tutaj backbencherem. Ta rola jest niewdzięczna, zwłaszcza na początku rozgrywki, bo ma bardzo ograniczone możliwości. Backbencherzy muszą mozolnie budować swoje poparcie w parlamencie, żeby w pewnym momencie być w stanie przejąć władzę w swojej partii. Samo rozpoczęcie gry jako backbencher nie jest złe, problemem jest, że jeśli zostanie się nim w zaawansowanym momencie rozgrywki, to powrót do wygranej jest bardzo trudny i może deprymować. Dla mnie zdecydowanie jest to feature, a nie bug ;) ale widziałem przy stole odmienne stwierdzenia. Natomiast sama dynamika relacji graczy, którzy są w tej samej partii, jest bardzo ciekawa. Jasne, można rzucić się do gardła liderowi swojej partii, nie zważając na jej poparcie grupach społecznych, tylko po to, żeby przejąć władzę na chwilę i zaraz przerżnąć w nadchodzących wyborach. Bardzo ciekawe jest też to, że w rundzie, w której zakończyła się gra (koniec rozgrywki jest ruchomy), 3 z 4 graczy miało realne szanse na wygraną. Czwarty mógł je mieć, gdyby nie zdeprymował się spadkiem na backbenchera i próbował kombinować. Rozgrywka kończy się natychmiast, gdy ktoś ma 100 punktów i fotel premiera. U nas był to gracz, który startował jako rządowy backbencher, więc da się ;)
- Black Rose Wars: Duel – Lex (7) Dość dawno temu grałem w Black Rose Wars i miałem mieszane uczucia. Planowanie akcji i system punktacji mi się podobał, ale gra miała nieociosane zasady, była za długa, a liczba kart dostępnych do wyboru przyprawiała o ból głowy. Zamówiłem sobie wersję dwuosobową, żeby spróbować odczarować sobie BRW. Rozgrywka była faktycznie dużo szybsza, ale miałem po niej niedosyt. Mam wrażenie, że przegięto tutaj w drugą stronę - szkoła magii jest tylko jedna, a karty z niej dobieramy w ciemno. Pomieszczeń jest mało i wszystkie wchodzą zawsze do gry, magów mamy tylko dwóch, jedną ewokację i jedynie 2 starożytne czary (3 z promką). Grało się przyjemnie, ale miałem poczucie, że wszystkiego było to za mało. Kupiłem już BRW: Odrodzenie, mam nadzieję, że to będzie mój złoty środek. Lexa na razie zostawię, ale raczej jako dodatek do Odrodzenia niż samodzielną grę.
- Wsiąść do Pociągu Legacy: Legendy Zachodu (6.5) Nie jestem fanem TTR, ale słyszałem o wersji legacy tyle dobrego, że się skusiłem. Pełną kampanię, czyli 12 rozgrywek, zagraliśmy z żoną w dwa weekendowe dni, więc za samo to należy się grze szacunek ;) Nie chcę sypać spoilerami, więc napiszę tylko, że przy Brzdęku Legacy bawiłem się lepiej. Na świeżo po rozgrywce nie byłem pewien czy dlatego, że Brzdęk jest lepszą grą po prostu czy lepiej robił legacy. Z perspektywy czasu wiem, że to oba te czynniki. Najgorszą częścią była pretekstowa fabuła, nudna, bez zaskoczeń i równie dobrze mogłoby jej nie być. W porównaniu do napisanej z polotem księgi przygód z Brzdęka, to lata świetlne. Twisty mechaniczne były miejscami interesujące, ale nie miałem poczucia, że bardzo zmieniały podstawową grę. Finalnie cieszę się, że tyle czasu spędziłem z żoną przy planszówce, trochę szkoda, że akurat przy tej.
- Upadek Imperium (3.5) Bardzo nieprzyjemne to było. Sam pomysł na rozpad królestwa i próby przeciwdziałania był fajny, ale dla mnie całkowicie zaorany przez losowość i nieprzewidywalność.


Nowe dodatki:
Expeditions Promo Pack i A Fest for Odin Promo Pack do Rolling Realms - pierwszej dałbym 7, drugiej 7.5-8. Obie przyjemne, choć ta wzorowana na Ekspedycyjach ma dla mnie dość niejasne zasady. Obie dala ciekawsze niż kilka kart z gry podstawowej.


Stali bywalcy:
- Beyond the Sun, Ancient Knowledge, Challengers, Evenfall, Rolling Realms.

Powroty:
- Turbo, Ark Nova, Pax Renaissance: 2nd Edition, 7 Cudów Świata: Pojedynek, Final Girl, Pupile Podziemi.

Wyróżnienia:
Nowość miesiąca: Prime Minister mnie zaintrygował i spodobał mi się, zwłaszcza solo. Bardzo ciekaw jestem rozgrywki dwuosobowej, chętnie też powtórzyłbym grę w pełnym składzie. Jednak nowością miesiąca zostaje Pirates of Maracaibo. Bardzo dobra, eurowata rozgrywka z elementami, które lubię (budowa stołu, wyścig, zadania), oddająca ducha oryginału, ale bardzo dobrze skondensowana. Duże, pozytywne zaskoczenie.

Gra miesiąca: Tutaj dużo większe wyzwanie związane z wyborem. Na "stół" powróciły 3 gry, które naprawdę lubię. Ark Nova nadal jest świetna, nie mogę się doczekać, aż w końcu będę mógł zagrać z dodatkiem. Final Girl powróciła do mojej kolekcji, tym razem w wersji polskiej. Była bardzo blisko wyróżnienia, lecz zagrałem po polsku dopiero w to, co już po angielsku miałem ograne, więc uznałem, że poczekam z oceną do poznania nowych dodatków. Grą miesiąca zostaje więc jedna z najbardziej intrygujących i wyjątkowych gier, jakie znam, jednocześnie jedna z mojego prywatnego top 10, czyli Pax Renaissance 2nd edition. Mocno ogrywałem wersję alfa implementacji na BGA i przy każdej rozgrywce bawiłem się doskonale. Najlepiej gra mi się dwuosobowo, mamy wtedy najwięcej kontroli i próbujemy się z przeciwnikiem mocno szachować. Jest to jedna z tych gier, bez których absolutnie nie wyobrażam sobie swojej kolekcji.

Rozczarowanie miesiąca: Zdecydowanie Upadek Imperium. Podchodziłem do niej ostrożnie, bo wiedziałem, że jest tam licytacja, ale wiązałem pewne nadzieje. Finalnie to nie licytacja okazała się być tu problem.

Wydarzenie miesiąca: - Mimo, że Wsiąść do Pociągu - Legendy Zachodu mnie nie zachwyciły, to muszę tutaj wymienić ogranie tego właśnie tytułu na dwa posiedzenia. Spędziliśmy z żoną cały weekend z pociągami, 5 rozgrywek w sobotę i 7 w niedzielę. Mimo zmęczenia udało się skończyć. Żona była bardzo zadowolona z gry, choć przegrała. Ja byłem bardzo zadowolony ze wspólnie spędzonego czasu ;)

Wyzwania:
W ubiegłym roku nie udało się wykonać wyzwań, ale uznałem, że będę je kontynuował. Tym razem celem pobocznym będzie pobicie wyników z ubiegłego roku, a było to 59 rozgrywek solo i poznanie 10 nowych gier solo.
Dwa wyzwania związane z graniem solo. Pierwsze to zaliczenie 100 rozgrywek solo w tym roku. Druga to zdejmowanie co miesiąc z półki co najmniej jednej gry kupionej z zamysłem grania w nią solo, która leży i się kurzy.

Setka solo: 6/100 - Skromny start, ale nawet przy utrzymaniu takiej liczby, pobiję ubiegłoroczny wynik. Na te sześć rozgrywek złożyło się 3x Final Girl, 2x Prime Minister i 1x Evenfall.
KonSOLOdacja kolekcji: 2/12 - Wspomniane wyżej Final Girl i Prime Minister. FG już znałem, ale teraz powróciło do kolekcji i nadal bawi mnie wyśmienicie. Prime Minister solo spodobał mi się nawet bardziej niż w wariancie czteroosobowym i na pewno będę ogrywał jeszcze.
ODPOWIEDZ