Gra miesiąca - marzec 2024

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
Awatar użytkownika
Ardel12
Posty: 3354
Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
Lokalizacja: Milicz/Wrocław
Has thanked: 1033 times
Been thanked: 2010 times

Gra miesiąca - marzec 2024

Post autor: Ardel12 »

Marzec był genialnym miesiącem z 57 partiami na końcie w wiele mięsistych gier. Jestem bliski końca Stars of Akarios. Udaje się jako tako utrzymać postanowienia noworoczne. Zaliczyłem Gratislavię. A z synem gram w coraz ciekawsze tytuły, więc zapowiada się obiecująco. Przy okazji życzę Wesołych Świąt Wielkanocnych wszystkim forumowiczom oraz mokrego dyngusa :)

Partie:
Spoiler:
NOWOŚCI
High Frontier 4 All z M012(9/10)
Spoiler:

Thunder Alley(6/10)
Spoiler:
Merchants of the Dark Road(7/10)
Spoiler:
Cuba Libre(5/10)
Spoiler:

Ra(7/10)
Spoiler:
SCOUT(8/10)
Spoiler:
NOWOŚCI Z GRATISLAVII

After Us(5/10)
Spoiler:
Maple Valley(6/10)
Spoiler:
Mindbug: First Contact(7/10)
Spoiler:
Spicy(8/10)
Spoiler:
Świat w Budowie(6/10)
Spoiler:
NOWOŚCI DLA DZIECI

Jamniki(5/10)
Spoiler:
Ross the boss(4/10)
Spoiler:
Zagrajmy mamo - myszki w ogrodzie(6/10)
Spoiler:
Smart games – króliczek(5/10)
Spoiler:
Kot Stefan(4/10)
Spoiler:
Nogi stonogi(7/10)
Spoiler:
Lisek urwisek(7/10)
Spoiler:
Pędzące żółwie(8/10)
Spoiler:
Trzy małe świnki(6/10)
Spoiler:
Dzien i noc(5/10)
Spoiler:
Dzielne myszki(6/10)
Spoiler:

Świnie na trampolinie(7/10)
Spoiler:
POWROTY
Pax Renaissance: 2nd Edition(9/10)
Spoiler:
Age of Innovation(6/10)
Spoiler:
Cloudspire(9.5/10)
Spoiler:
1817(8/10)
Spoiler:
1848: Australia(8/10)
Spoiler:
1849: The Game of Sicilian Railways(9/10)
Spoiler:

Five Tribes z oboma dużymi dodatkami(9/10)
Spoiler:
Mind MGMT: The Psychic Espionage “Game.”(9/10) – w
Spoiler:
Stars of Akarios(8/10) -
Spoiler:
Nowość miesiąca: Moduły M1 i M2 do High Frontiera – wrzuciły nową jakość i tonę opcji rozwoju
Powrót miesiąca: Cloudspire
Gra miesiąca: Pax Ren
Wydarzenie miesiąca: Gratislavia – bardzo lubię odwiedzać ten konwent. Jestem tam gościem od wielu lat. Tym razem jeden dzień w całości poświęciłem na ogrywanie z synem kolejnych gier dla dzieci. Kolejna porcja tychże będzie do sprawdzenia podczas OMG, więc kwietniowa lista gier będzie też poszerzona o gry dla małych. Z kolei w niedzielę przeszedłem się po wydawcach. U Lucrum zagrałem w dwie gry i żadne mnie nie zaciekawiło(After Us raczej zanudziło). AR nie miał stanowiska jak i Portal. Ot zagarnęli po 2-3 stoły i tam pokazywali swoje tytuły. AR ze Światem w Budowie w sumie więcej nie potrzebował. Minimalizm pełną gębą. Portal z kolei również skupił się na mniejszych tytułach i tak dało się zagrać w Spicy, Mindbug(w 2 wersjach) oraz coś jeszcze, ale wypadło mi z głowy. U Kaczek zagrałem w Poszły Konie. Niestety pokazywali bez apki. U Galakty jak i Czachy nie znalazłem nic dla siebie. Podobnie u Rebela(no dobra, świnie na trampolinie z dnia wcześniejszego). Ogólnie czułem marazm panujący w nowościach wydawnictw. Brak wielkich tytułów, same popierdółki. Za to sama otoczka jak zwykle bardzo dobra i trzymająca poziom.

Postanowienia noworoczne:
Spoiler:
Dhel
Posty: 698
Rejestracja: 28 wrz 2018, 09:49
Lokalizacja: Rzeszów
Has thanked: 464 times
Been thanked: 390 times

Re: Gra miesiąca - marzec 2024

Post autor: Dhel »

Ardel12 pisze: 31 mar 2024, 10:39
Cloudspire(9.5/10)
Spoiler:
[/spoiler]
To rozsmarowałeś znajomego :D
Ja z kolei przy próbie zagrania pvp starałem się być delikatny i robić głupie błędy przez co kolega stwierdził, że tu nie ma najmniejszej taktyki i jest to po prostu ot taka przygodówka do przesuwania żetonów bez żadnej głębszej decyzji :lol: No nawet mi się kłócić nie chciało.

Ale by nie było off topu, moje rozgrywki:

Hexplore it - tylko jedna rozgrywka, ale za to trwająca łącznie 6 godzin z przerwami. Przegrana, ale gra zostawia wspomnienia
Lord of the Rings LCG - nakupiłem wszystkiego z nowego wydania i leżało w szafie z rok, tak że w pewnym momencie myślałem, że to sprzedam. Aż wyciągnąłem.
Fantastyczna gra, uwielbiam, w życiu nie sprzedam.
Ark Nova - to samo, nie grałem chwilę i myślałem, że już mi z nią przeszło. Aż poszło 6 partii solo kontra Arno. Kapitalnie się w to gra.
Terraformacja Marsa Ares - przyjemna, lekka, będzie na razie grane.

Gra miesiąca:

Władca LCG

Ta gra jest wybitna, klimat dla mnie się z tych kart wylewa. Byleby tylko kontynuowali wydawanie nowego formatu.
ckbucu
Posty: 357
Rejestracja: 20 mar 2017, 20:56
Has thanked: 395 times
Been thanked: 551 times

Re: Gra miesiąca - marzec 2024

Post autor: ckbucu »

W lutym 61 partii w 14 różnych gier.

Nowości:
Mythic Battles Ragnarok [++] - 18 partii, większość na BGA, ale i kilka na stole. Im dłużej w grę gram, tym bardziej mi się podoba - z początkowego lubienia gry, teraz uważam, że to kawał świetnego tytułu. Chciałbym natomiast bardziej regularnie miec z kim w to pograc, bo gra zdecydowanie tego wymaga. Starcia są iście epickie, każda jednostka unikalna. Strategia zaczyna się już na etapie draftu jednostek - i to tutaj już możemy sobie grę zepsuć. Koniecznie trzeba patrzeć, co bierze przeciwnik i jaką brać na to kontrę. Kontrować można praktycznie wszystko, ale niektóre kombinacje wydają się zdecydowanie mocniejsze. Co nie zmienia faktu, że niemożliwe do poskromienia (a przynajmniej na tym etapie, na tym początkowym etapie, na jakim ja jestem). Gra wymaga nauki - skille, talenty z początku mogą nieco przytłoczyć, trzeba się nauczyć tego, jak je sprawnie wykorzystywać. Każda partia była dla mnie unikalna i dawała mega frajdę - nawet widząc chamską kombinację przeciwnika w postaci Freyra i Husclairów (czyli boga, który co turę może przyzwać do siebie jednostki żołnieczy, na które może przekierować atak przeciwnika), miałem fajne puzzle do rozwiązania, jak temu przeciwdziałać. Na mocną uwagę zasługuje też model samej walki - rzucamy tu koścmi, ale w bardzo fajny sposób je wykorzystujemy. Nie tylko liczy się, czy wyrzuciliśmy jedynki czy piątki (oczywiście to ma znaczenie), ale możemy fajnie koscmi zarządzać lub próbować szczęścia w drugim natarciu (ogólnie wartości kośmi nie usmujemy podczas ataku, ale staramy się zwiększyć wartości poprzez przerzut wyniku "5" lub poprzez odrzucanie innych kości. Do tego każde pudło odrzucamy, ale są fajne skille, które potrafią pudła przekuć w coś sensownego (np rzucenie przeciwnikiem). W dodatku na żywo gra prezentuje się na prawdę świetnie. Byłem na ten tytuł nahypowany, czekam też z niecerpliwością na Pantheona. Ode mnie 9/10.

Arkham Horror LCG [++] - 6 partii solo. Ja wiedziałem, że to gra dla mnie i że wsiąknę, jak ją kupię. Badzo lubię klimat Lovecrafta. Wiedziałem też, czego po grze się spodziewać. Wzbraniałem się bardzo długo przed tym LCGiem, w międzyczasie wybierając też Marvel Champions. Ale przyszła pora na Arkham. I nie żałuję, kupiony już cykl cały Dunwich i 3 kolejne cykle zamówione (bez rozszerzenia badaczy Na krawędzi, bo niestety niedostepne :( ). To tytuł, o którym ciągle myślę i wiem, że nie będzie długo schodził z mojego stołu. Już teraz mam ochotę rozegrać kolejną partię, zbadać sobie talię kolejnego badacza. Póki co ogrywana sama podstawka, wiem, że w cyklach jest jeszcze ciekawiej. Ocenię pewnie po kilkudziesięciu pariach, ale to będzie raczej wysoko, z zadatkami na ścisłą topkę solo.

Thunderroad Vendetta [+] - 2 partie 4-osobowe. Pierwsza partia była dosyć nudna i się dłużyła, mało co się działo. Druga uratowała piewsze wrażenie, bo poszła już szybko, z ciekawymi akcjami i twistami. Spoko koncept na grę, ścigamy się samochodami rodem z mad maxa, strzalmy, niszczymy, unikamy pułapek/rozkładamy pułapki - iście filmowe i dynamiczne akcje (w drugiej rozgrywce ;) ). Ogólnie spoko, chętnie jeszcze zagram, ale nie na tyle, żeby grę mieć w kolekcji.

Interstellar [+] - 2 partie solo, głównie, żeby pouczyć się zasad. Gra solo wiele traci, bo czuć, że to gra do grania nad stołem. Nastawiona na fun, mimo, że na pierwszy rzut oka może wydawać się, jako kolejny biosowy produkt Eklunda. Po niekąd tak jest, ale jest tu trochę zabawy. Grając w to, miałem wrażenie mixu Biosa Origins, HF i Johna Company. Dziwny to twór, nie wiem jak się sprawdzi docelowo, ale chcę to odpalić w ekpiie 3-osobowej (myślę, że to sweet spot dla tego tytułu). Ja mam trochę słabość do gier Eklunda, szczególnie tych z "biosowej" serii. Bardziej to gry do przeżywania doświadczenia niż do "gejmerskiego" grania, ale je lubię. Zapewne gra zmotywuje mnie też, żeby odpalić po raz kolejny kampanię Bios Earth i dołączyć Interstellara wraz z modułem 4 do High Frontier.

Dominant Species Marine [+] - dwie partie na dwie ręce. Na tyle dobrze się bawilem, żeby dograć obie do końca (a grałem, żeby oswoić się z zasadami. Jest to nieco różna gra od swojego starszego brata, niektóre rzeczy robi trochę gorzej (mniejsza kontrola nad tym, co się dzieje), niektóre lepiej (np. brak żmudnego liczenia dominacji) czy inaczej (samo zagrywanie akcji). Gra jest dużo bardziej losowa, na tyle - że ta losowość może spaczyć komuś rozgrywkę. Starszy brat był brutalny przez zagrania graczy, tu dodatkowo brutalnie może nas sama gra ukarać, kiedy jakaś karta wejdzie w nieodpowiednim dla nas momencie. Ale może też nas nagrodzić. Od razu dodam, że mi ta słabo kontrolowana losowość w ogóle nie przeszkadza, dlatego nie mam z mankamentami tej gry żadnego problemu. Trudno mi na ten moment ocenić - musimy pograć w ekipie.

Harrow County [+] - bardzo miłe zaskoczenie, szybki, taktyczny, bardzo ładnie wykonany pojedynek, z asymetrycznymi frakcjami. W dodatku patrząc nawet na cenę obecnej kampanii u Czachy, stosunek cena/jakość wypada bardzo dobrze. Poniżej trochę więcej, co gdzieś już opisywałem.
Spoiler:
Stali bywalcy o których słów kilka:
Dominant Species [10/10] - dwie partie - jedna 5 i jedna 4 osobowa. Przy obu bawiłem się rewelacyjnie. Uwielbiam ten tytuł na tyle, że wpadł do mojej topki po zaledwie 3 partiach. Brutalny, przykuwający totalnie do stołu, grając, czas przy nim leci, jak w dobrej grze wojennej. Z resztą, tak ją traktuję - jako wojenny 4X. Czas rozgrywki też bardzo przyzwoity - w ok 3h można zagrać mega emocjonująca partię, przy której zwoje mózgowe wyginają się do ostatniej minuty. Gra średnio wybacza błędy, popełnienie ich może być bardzo bolesne. Ale mimo tego, na tyle dużo można później zrobić, żeby odczuć satysfakcję ze zdobytych punktów czy kombosów, które dobrze wejdą. Rewelacja. I na plus - wydanie GMT (które osobiście uważam za lepsze od Phalanxowego - nie dla hejcenia ale nawet same żetony kafli są jakieś bardziej czytelne) można kupić po 130-150zł z drugiej ręki.

Pozostali stali bywalcy: Super Fantasy Brawl, Turbo, Spicy, Klany Kaledonii, Targi, Hunt, Cant Stop, Pax Renaissance 2nd.

Gra miesiąca: Mythic Battles: Ragnarok - najwięcej partii, najwięcej czasu spędzonego z grą (nawet poprzez malowanie figurek) mega dobry (aczkolwiek wymagający sporego zaangażowania), chyba jednak mało popularny, tytuł.
Ostatnio zmieniony 31 mar 2024, 16:27 przez ckbucu, łącznie zmieniany 1 raz.
Gramaciej
Posty: 15
Rejestracja: 02 gru 2019, 16:52
Been thanked: 1 time

Re: Gra miesiąca - marzec 2024

Post autor: Gramaciej »

U mnie luty raczej spokojny, rozegrane 37 partii.
Najwięcej po 7 w:
-Era Innowacji - tytuł porwał jak rzadko co, dokupiłem z wrażenia Terra Mystica Big Box i planuje w końcu zagrać w Projekt Gaja, który już kilka lat czeka na swoją kolej
-51 stan - ta gra chyba nigdy mi się nie znudzi :!:

Black Rose Wars Odrodzenie x 5, bardzo dobre, udało nam się nawet dorzucić ze 4 dodatki. Gdzieś z tyłu głowy kłębi mi się jednak myśl, że Black Rose Wars sprawiał mi trochę większą frajdę...

Zaczęliśmy też kampanię w ISS Vanguard, 3 lądowania za nami, w marcu jesteśmy już po 8 kolejnych 8) , bardzo wciągająca historia, dużo kości, którymi można fajnie modyfikować, bawimy się na prawdę dobrze. Sądzę że w kwietniu skończymy kampanię podstawową.

Oprócz tego z nowości udało nam się zagrać w Pax Renaissance, nie porwało, ale jak będzie okazja spróbuję jeszcze raz.

Poza tym pojedyncze partie w starsze tytuły m.in. w Na Skrzydłach, Bitoku, Wieczna Zima, Red7, Boonlake, czy Dzikie Serengeti.
feniks_ciapek
Posty: 2290
Rejestracja: 09 lut 2018, 11:14
Has thanked: 1596 times
Been thanked: 931 times

Re: Gra miesiąca - marzec 2024

Post autor: feniks_ciapek »

Powoli się odkopuję z tego, czym mnie zawaliło życie i udało mi się trochę więcej czasu poświęcić na granie.

Nowości

Załoga: Wyprawa w głębiny (++) - Może nie taka nowość, przesiedziała na półce całkiem długo, ale w końcu udało mi się zachęcić do gry moją mamę i córkę, która gra tylko w kooperacje, i bardzo miło spędziliśmy czas. Głębiny są też ciekawsze i bardziej różnorodne, niż oryginał.

Stonespine Architects (+) - Sympatyczna lekka łamigłówka przestrzenna oparta o draft kart z lekkim elementem interakcji w postaci wyścigu o dodatkowe karty punktacji i zasoby kupowane z rynku. Graliśmy w wariant 2-osobowy, który dodaje jeszcze element odrzucania karty przed przekazaniem ich przeciwnikowi, więc jest nieco bardziej złośliwy i ma więcej interakcji. Zostanie w kolekcji, bo spodobała się mojej połówce.

SCOUT (+) - Szybka karcianka. Pomysł ciekawy, trochę mi przypominał remika z kilkoma dodatkowymi zasadami. Dobrze, że jest krótka, bo jednak dociąg kart mocno decyduje o tym, czy ma się jakiekolwiek szanse na wygraną. Ale doceniam pomysł i jako wypełniacz na pewno daje radę.

Trolls and Princesses (+/-) - Tylko partia zapoznawcza, więc jedynie pierwsze wrażenie. Jest mieszane, ale to może wynikać z tego, że jeszcze nie ogarnąłem dynamiki rozgrywki i tego w co warto, a w co nie warto iść. Jej główną częścią jest budowanie własnego silniczka. Nie mogę się jeszcze zdecydować, czy jest przekombinowana i nadmiernie losowa, czy też na dłuższą metę da się to ogarnąć i grać bardziej strategicznie. Niestety w żadnym momencie gra mnie nie urzekła, więc nie wiem, kiedy będę miał możliwość zrewidować swoje zdanie.

Rewizje

Sol: The Last Days of the Star (++) - Kolejne rozgrywki potwierdziły, że jest to bardzo zmyślna gra o prostych zasadach, ale dająca sporo satysfakcji. Jedyne zagrożenie, jakie na ten moment widzę, to powtarzalność pewnego ogólnego schematu jednej z dwóch strategii: korzystania ze stacji transmisyjnych albo pójścia bardzo mocno i bardzo szybko w strzelanie sundiverami do rdzenia.

Fractal: Beyond the Void (+/-) - Niestety, Fractalowi nie udało się wypełnić niszy pomiędzy Twilight Imperium a Empires of the Void II. Obiecywana krótkość gry raczej w praktyce się nie realizuje i wynika z mniejszej liczby graczy, a nie z jakiegoś ulepszenia mechanizmów rządzących rozgrywką 4x. Doceniam system walki, ale po kilku godzinach rozgrywki staje się on kolejnym elementem ją przedłużającym. Ciekawym elementem są też karty akcji mogące dać dość spore bonusy, jest też kilka innych ciekawych drobiazgów, ale to wszystko niestety nie sumuje się w większą całość i nie sprawia, że Fractal wybija się jakoś bardzo na plus spośród innych gier tego typu.

Powroty i stali bywalcy

Kowale Losu (++), Wayfarers of the South Tigris (++)

Gra miesiąca

Wygląda na to, że rzutem na taśmę miejsce to przypada Załodze.
Awatar użytkownika
Apos
Posty: 975
Rejestracja: 12 sie 2007, 14:42
Lokalizacja: Sosnowiec
Has thanked: 352 times
Been thanked: 756 times
Kontakt:

Re: Gra miesiąca - marzec 2024

Post autor: Apos »

Wyjątkowy miesiąc, od ilości rozgrywek po tytuły. Trzymam się postanowienia, aby grać więcej w mniej tytułów. Dzięki temu nie tylko poznaję lepiej tytuły, które naprawdę lubię i mogę poświęcić im więcej czasu, ale również kolekcję opuszczają gry spod znaku "a może kiedyś zagram". Nie ukrywam już, że nie zagram i lecą na bazarek.
Znalazłem nowe ulubionego autora (a raczej autorów bo ojca i syna) i poznałem najtrudniejszą grę w swojej planszowej karierze o rankingu wagi BGG 4.82/5. Zgadniecie co to może być? :D

Marzec w liczbach: 72,5 partii w 33 tytułów.

i na jednym obrazku
Obrazek


---Nowości---

- Turbo: W strugach deszczu, 4x
W trakcie miesiąca, do gry dołączył dodatek do dobrze znanej i popularnej gry wyścigowej. Dodaje on możliwość gry na 7 osób, dwie nowe trasy oraz mechaniki: szykan, kałuż z wodą i nowy typ chłodzenia. Szykany występują na nowych torach, a tytułowe "w strugach deszczu" tylko na japońskim torze, inspirowanym Suzuką. Więc jeżeli szukacie urozmaicenia dla torów z podstawki, to ten dodatek Wam tego nie da. Ponieważ część graczy nie znała Turbo, to zagraliśmy na Meksyku z wariantem pogody. Doceniam ten tytuł za swoją prostotę oraz przystępność. Nowicjusze błyskawicznie załapali podstawy, a wytłumaczenie mechanik z dodatku zajęło dosłownie minutę. Wszyscy gracze bawili się b. dobrze. To dobry przykład gry rodzinnej, dla każdego. Mam mieszane uczucia co do dodatku - lubię nowe mechaniki, ale implementacja ich w ten sposób jest rozczarowująca.
Podstawka 8,5/10 Dodatek 7,5

- MicroMacro: Crime City - Bonus Box, 3x
Finalna część, a raczej dodatek do całej serii zagadkowo-dedukcyjnych przygód czarno-białych ludzików miasta, które skrywa wiele tajemnic. To już u mnie pewniak, że MM ląduje na stole i rozwiązujemy kryminalne sprawy w tej planszowej wersji "Gdzie jest wally" z twistem. Bardzo dobrze się bawię przy tych grach. Bonus Box to dodatkowe zagadki do wszystkich dotychczas wydanych części. Rozegraliśmy 3 sprawy, które dotyczyły ostatniego wydania MicroMacro. Miały być o średnim poziomie trudności, a okazały się bardzo proste i zajęły nam tylko około godziny. Spodziewałem się więcej, ale mimo tego bawiłem się dobrze. Plus za humor.
7,5/10

- Can't Stop, 3x
Klasyczna planszówka oparta na kościach i szczęściu, gdzie kierujemy załogami wspinaczkowymi i staramy się zdobyć szczyt przed innymi graczami. Mająca już ponad 40 lat gra w/g mnie zestarzała się... kiepsko. Tematyka może być dowolna i w ogóle jej nie czuć. Nawet w imprezówkach i lekkich grach szukam czegoś innego i Can't stop nie trafiła w mój gust.
4/10

- Pax Porfiriana, 3x
Pax Porfiriana zabiera nas do Meksyku u przełomu XIX i XX wieku, gdzie staramy się obalić rządzącego dyktatora Porfirio Díaz. Gramy jako wpływowe szychy w państwie, przedsiębiorcy i chcemy doprowadzić do rewolucji, a siebie ogłosić nowym przywódcą Meksyku. Eklund przyzwyczaił nas już, że jego tytuły są oparte na historii i tutaj nie jest inaczej.
Ten tytuł już od pierwszej rozgrywki zaintrygował mnie. Początek do lekkich jednak nie należał - specyficzny wygląd gry, tematyka oraz ikonografię trzeba najpierw przerzuć, aby ją przyswoić. Pewnie wiele osób to odrzuci. W praktyce Pax Porfiriana, tak jak pozostałe gry z tej serii, nie są takie straszne jak je malują. Znajomi sprawnie wytłumaczyli mi zasady i muszę przyznać, że reguł nie jest dużo, a te zazębiają się, są logiczne oraz tematyczne.

Największą trudnością, a zarazem zaletą gry jest sandboxowość rozgrywki oraz integracja między graczami. Gra otwiera przed nami szereg możliwości oraz dróg do zwycięstwa. Z jednej strony rozbudowujemy swoją tablicę o przedsiębiorstwa dające nam przychód, zatrudniamy partnerów oferujących swoje usługi, wysyłamy armie, rozwijamy kolej. Z drugiej strony współgracze tylko czekają aby wbić nam sztylet w plecy, przechytrzyć i ogłosić zwycięstwo.
Portfiriana w moim odczuciu ma najbardziej dosadne akcje ingerujące w poczynania współgraczy ze wszystkich poznanych mi Paxów. W pierwszej mojej rozgrywce, kolega zagrał kartę i rozmontował pół planszy. W innej, gracz doprowadzili do trwającej przez większość gry depresji, a ta odbiła się na ekonomii graczy, którzy zainwestowali w banki oraz przedsiębiorstwa.
Ta gra jest pełna intrygujących i mocnych zagrywek. Musimy śledzić poczynania pozostałych graczy i ich pilnować co robią, jakie karty kupują. Zagapienie się w swoją planszetkę i granie w “pasjansa” może się tylko źle skończyć. Bardzo przypadło mi to do gustu. Zmiany reżimu czy wydarzenia wywracają przebieg gry do góry nogami.
W każdej naszej rozgrywce występuje również efekt “uwalania lidera”. Gdy tylko jeden gracz wybije się przed szereg, to pozostali gracze jednoczą się i wspólnie próbują dać mu do zrozumienia, że nie da rady obalić dyktatora oraz ich.
Gdy jednak uda się doprowadzić do przewrotu, faktycznie daje to uczucie wygranej nad dyktatorem oraz pozostałymi graczami. Jest to trudne, a zarazem satysfakcjonujące.
Po zakończonej grze rozmowy nie przestają. Relacjonujemy nasze poczynania, jakie epickie historie tworzyły się w trakcie gry i co mogliśmy zrobić inaczej. Po powrocie do domu, dalej analizujemy rozgrywkę w rozmowach na Discordzie.
Do tego tytułu podchodziłem jak pies do jeża ze względu na wygląd i prezentację Portfiriany. Po pierwszej rozgrywce było 7,5 i jak z każdym Paxem - im więcej gramy, tym jest ciekawiej - to gry do eksploracji. Mało która seria planszówek buduje tyle emocji. Może to dlatego, że gra jest bardzo klimatyczna, rozgrywka zażarta i pełna integracji.
8,5/10

- High Frontier 4 All, 2x
W grze wcielamy się w liderów korporacji kosmicznych, naukowców, głowy państwa, a naszym celem jest kosmos. Możemy robić wszystko, a za cel obrać sobie każde ciało niebieskie na dużej planszy reprezentującej nasz Układ Słoneczny. Aby to osiągnąć, nabywamy części, a raczej patenty z marketu i komponujemy rakietę. Nie zawsze otrzymamy to co byśmy sobie zażyczyli, czasami trzeba iść na kompromisy albo zmieniać obrany cel misji. Możemy wyruszyć wcześniej i ryzykować, aby wyprzedzić konkurencję albo dopieścić nasz projekt i mieć pewność, że solidna rakieta dobrze do celu. Stanowi to ważny element gry. Gra jest też pełna przygód. Np. misja ratunkowa do misji ratunkowej, którą podjął się kolega z pomocą innego gracza była wręcz epicka.

Jest to jedna z najwyżej ocenianych pod względem złożoności gier planszowych w jakie miałem przyjemność zagrać. Czy zgadzam się z tak wysoką oceną? Tak i nie. Zasady w/g mnie są dość proste oraz intuicyjne pomimo tego, że trochę ich jest. Jednak ze względu ich tematyczność łatwo je przyswoić. Są logiczne, jedno wynika z drugiego, rzadko tu trafimy na abstrakcyjne mechaniki stworzone przez autora tylko po to, aby było trudno. Wyzwanie stawiamy sobie my sami - gra oferuje nam ogromny wybór opcji oraz wiele dróg jak to osiągniemy. Bardzo przypadło mi to do gustu i faktycznie czułem się jak dowódca kosmicznej korporacji przed którym stoją dylematy jak osiągnąć sukces.

Im więcej czasu spędzaliśmy nad planszą, tym bardziej czuliśmy się pochłonięci przez kosmos. W tle grająca playlista tylko potęgowała ten efekt. To bardzo klimatyczna oraz tematyczna gra lub wręcz doświadczenie na planszy. Ponadto rozgrywka jest otwarta na negocjacje oraz interakcje między graczami. Bardzo podoba mi się fakt, że bez problemu możemy dogadywać się nad stołem, zawierać tymczasowe umowy z innymi graczami, udzielać sobie fabryk, przysług i handlować.

Po dwóch rozgrywkach chcę tylko więcej. Moi współgracze chyba też, bo po zakończonej partyjce dyskusje nie kończą się. Niewiele gier wywołuje tyle emocji w trakcie oraz po rozgrywce. W przyszłości chciałbym dodać moduł 0, a w przyszłym miesiącu właściciel gry obchodzi urodziny - zgadnijcie co sobie zażyczył na prezent :D
9/10

- Pagan: Tajemnica Roanoke, 1x
Głośna dwuosobówka, która miała swoją premierę w marcu. Gra pojedynkowa z asymetrycznymi postaciami i ładnym wyglądem. Po 1 partii ani nie zachwyciło, ani nie odrzuciło. Mechanicznie okey, ciekawe rozbudowywanie swoich możliwości. Spodziewałem się że będzie czuć więcej klimatu, a dla nas sprowadziło się to do stawiania okrągłych albo kwadratowych znaczników.
+/-

- MLEM, 1x
Druga gra o eksploracji kosmosu i inna w każdym calu. Wcielamy się w niej w "Kotonautów", którzy wyskakują z rakiety i tam gdzie wylądują, tyle dostają punktów. Do poruszania się rakietą korzystamy z tego co wypadnie na kostkach. Ładna gra, która ma matę w standardzie, natomiast klimatu tu zero. Cała kolorowa i "kotowa" otoczka kompletnie do mnie nie trafia i jest w/g mnie wciśnięta na siłę, aby podbić wizualną atrakcyjność gry. Nie pasuje do tematyki. Rozgrywka losowa, z małą decyzyjnością. Interakcji między graczami praktycznie zero. Przy grze wynudziliśmy się jak mopsy. Znajomi zagrali, aby "odhaczyć nowość" i już więcej do niej nie powrócić.
4/10

- 1817WO, 1x
Była to propozycja aby zagrać w "17" na mniej osób. Gra obiecywała krótszą oraz sprawniejszą rozgrywkę przy składzie 3 osobowym. System 1817 bardzo lubię, ale tutaj mnie odrzucił design oraz wygląd planszy. Dodatkowo ta rozgrywka potwierdziła, że nie przepadam za graniem w 18XX na mniej osób.
6/10

- Mityczny Wiatr, 0,5x
W poszukiwaniu nowych gatunków planszowych, na stole wylądował Mityczny Wiatr - tu dzięki inicjatywie Poczty Planszówkowej. Gra obiecuje chillowe doświadczenie o rozwoju asymetrycznych postaci, rozbudowie wioski i realizacji celów. Gdybyście szukali planszowego "Stardew Valley" to warto zerknąć. To cooperacyjna gra, w której nigdzie się nie spieszymy czy gramy o punkty. To lekkie i przyjemne doświadczenie. Trafia do mnie setting w jakim jest osadzona. Pomimo, że rozgrywka jest powolna, dość prosta to stopniowo się rozkręca. Miałem tylko problem z instrukcją dla postaci - te mogły być lepiej napisane i posiadać karty pomocy. Często aby znaleźć jakąś regułę, musimy wertować książeczkę postaci.
Mityczny Wiatr jest dokładnie tym co jest na okładce i tym czego się spodziewałem. Wrażenia są okey, na pewno zagramy jeszcze. Na chwilę obecną nie mam jednak planów, aby ten tytuł zakupić. Może gdy wyjdzie dodatek, który obiecuje interakcję między graczami.
(++)


---Wielkie Powroty---

- Sushi Go Party, 2x
Apetyczna gra imprezowa. Sprawdza się w swojej roli, lecz coraz rzadziej trafia na stół.
7/10

- Brzdęk Katakumby, 1x
Artefakty ukryte w katakumbach zaczynały zbierać kurz, więc wybraliśmy się na przygodę. I tej nie zabrakło. Bardzo lubię mechanikę tworzenia planszy z kafelek oraz jej nieprzewidywalność. Jest to najbardziej przygodowy Brzdęk, do którego chętnie przytuliłbym już jakiś większy dodatek w stylu tych do Brzdęka w Kosmosie.
9/10

- Kaskadia, 1x
Tytuł zabrałem na prośbę graczy. To rodzinna i megaprzyjemna gra kafelkowa, do której zawsze chętnie powrócę.
8,5/10

- Beyond the Sun, 1x
Trzecia gra w zestawieniu o podbojach kosmosu. Jest to typowe euro z elementami worker placement, lekkim area control, a wyróżnia się planszą zbudowaną z kart technologii. Z jednej strony gra jest okey, a z drugiej rozgrywka sucha i nie wywołuje już tyle emocji co kiedyś. Zdałem sobie sprawę, że minęło kilka miesięcy od ostatniej rozgrywki. Zagrałem po przerwie i Beyond ponownie wyląduje na półce na kolejne kilka miesięcy albo pójdzie pod młotek.
7,5/10

- O Mój Zboże!, 1x
Zagrane spontanicznie u kumpla na działce - akurat miał to małe pudełko. Ta gra o budowaniu łańcuchów produkcyjnych ma ciekawy pomysł na siebie, ale realizacja jest w/g mnie przeciętna. Od czasu do czasu zagram.
6/10

- Mur Hadriana, 1x
Rozgrywka na BGA. Nie przepadam za pasjansami i Mur jest dokładnie przykładem tego typu gry.
5/10

- Sky Team vel Halo Wieża, 1x
Ciekawy tytuł o lądowaniu samolotu pasażerskiego. Mechanicznie gra przypadła mi do gustu. Mam jednak problem z powtarzalnością, bo już po jednej rozgrywce nie chcę powtarzać całej procedury lądowania w trochę innych warunkach. Inny szkopuł jaki mam z tą grą i jest to mocno subiektywne to cisza. W trakcie tury nie możemy się ze sobą komunikować i dla mnie zaprzecza to idei spotkań planszowych.
7/10


---Stali bywalcy stołu---

- Pax Renaissance: Druga Edycja, 20x
Perfekcyjna gra. Ma wszystko co lubię: klimat, głębię rozgrywki i zarazem jest krótka, interakcję między graczami, ogromną regrywalność i niską losowość. Każda rozgrywka jest inna: ze znajomym graliśmy dwie partyjki pod rząd, jedna skończyła się w 6 rundzie, a druga to było przeciąganie liny do samego końca i punktowanie za głowy Dawida. Zawsze chętnie zagram.
10/10

- Maracaibo, 6x
Przyjemny i tematyczny eurasek w klimacie Sid Meier Pirates! Lubię do niego wracać.
8,5/10

- Wielce Imponujące Budowle, 3x
Tytuł nr 1 naszego planszowego wydarzenia. Przyjemny i lekki tetris, ale potrafi pokazać pazur. Dodatkowo pięknie się prezentuje na stole ze wszystkimi swoimi modelami cudów.
8/10

- Klany Kaledonii, 2x
Utwierdzam się w przekonaniu, że dla mnie to najciekawsza gra z serii "Terra". Szybka, klimatyczna i posiada ciekawy mechanizm rynku oraz kontraktów.
7,5/10

- Race! Formula 90 2nd Edition, 1x
Śmigaliśmy po Suzuce - trudny i wymagający tor. Co ciekawe rozgrywka potoczyła się zupełnie inaczej niż w poprzednim razem. Było wyrównanie, "Srebrna strzała" zostawała w środku stawki. Przygód nie brakowało. Kolega zagrał pomarańczową flagę, zmusił żółtego kierowcę do late-brakingu i... ten wypadł z toru! Mieliśmy safety car (pierwszy raz się zdarzyło), który zamieszał w połowie wyścigu.
Dużą role grały skille kierowców, obrane strategie jazdy oraz pit-stopów. Ja się walnąłem przy końcówce i zagrałem na 1 pitstop ze strategiami na save-fuel oraz save-tires co okazało się błędem. Dało mi to co prawda drugie miejsce, ale Kamila nie dogoniłem - on zagrał na 2 pit stopy. Inny kolega walczył w połowie stawki z botami i była to jego pierwsza styczność z tym tytułem.
Gra zajęła nam 3h i przez cały czas wyścigu było emocjonująco. Dla mnie Race90! to zawsze świetna zabawa oraz przygoda. To "Turbo dla graczy" - tytuł do eksploracji, poznawania i próbowania rożnych zagrywek. Chętnie zagram ponownie
9/10

- Akropolis, 1x
Podobnie jak Wielce Imponujące Budowle, ale można zagrać z najmłodszymi.
8,5/10

Pozostałe: Great Western Trail 2nd ed (7,5/10), Zamki Burgundii (8/10), Roll for the Galaxy (7/10)
A ponadto pociągi jeździły po torach w: 1841: Railways in Northern Italy (9/10), 1817NA (8/10), 1828 (8/10) 18Tokaido (8/10).


---Podium---

🏆 Nowość miesiąca: High Frontier 4 All
🏅 Gra miesiąca: Pax Renaissance: Druga Edycja
🥈 Rozgrywka miesiąca: High Frontier 4 All

Plany na kwiecień:
- Kontynuować planszowe spotkania. Bardzo cieszy ile osób na nie przychodzi, aby poznać oraz zagrać w planszówki;
- W najbliższą środę gramy w Pax Transhumanity. Po świetnych innych grach Eklunda, tu mam ponownie bardzo duże oczekiwania;
- Dalsze kosmiczne przygody w High Frontier 4 All;
- Poznać lepiej "chillowe" gry: Mityczny Wiatr oraz zacząć rozgrywkę w Dorfromantik;
- Ogrywać półkę możliwości oraz weryfikować kolekcję.
Awatar użytkownika
Poochacz
Posty: 248
Rejestracja: 16 maja 2014, 17:27
Has thanked: 13 times
Been thanked: 67 times

Re: Gra miesiąca - marzec 2024

Post autor: Poochacz »

Miesiąc pod dyktando dwóch gier kampanijnych gdzie jedna musiała mocno ustąpić pola drugiej. Stąd też tytułów mało.

Nowości:

Oathsworn: Into the Deepwood (+++) - najprostszy ponoć boss battler i idealnie trafił w mój gust. Po pierwszym rozdziale byłem trochę zawiedziony że ta historia to tak na doczepkę do walki ale później mocno się rozkręca. Sama walka za to - cud, miód i orzeszki. 7 kart na ręku ale można z nich wykręcić fajne kombosy. Jak choćby z ostatniej rozgrywki gdzie Łowczyni najpierw trafiła z łuku w czerep wroga, potem napuściła na niego sokoły żeby wpadł w przygotowaną wcześniej pułapkę najeżoną kolcami po czym stwór rozbija sobie łeb o drzewo.

Stali bywalcy:

Tainted Grail: Upadek Avalonu + dodatki (++) - skończyłem kampanię główną i wziąłem się za dodatkowe i niestety za to jeden plus w dół. Niestety Wiek Legend i Ostatni rycerz uwypuklają minusy i niwelują plusy podstawki. Masa rzutów kośćmi w eksploracji gdzie za pierwszym razem jesteśmy skazani na porażkę, drenowanie zasobów (oddaj 4 Magii, po chwili oddaj kolejne 4 Magii a do tego magia potrzebna co turę), większość kart umiejek nie działa lub działa słabo, z silniejszymi wrogami nie da się wygrać. A do tego historie są meh, przechodziłem je już siłą rozpędu.

Cichociemni (+) - całkiem niezła gra przygodowo - edukacyjna od IPN. Wykonywanie misji za pomocą składanej w trakcie rozgrywki talii. Dużo osadzonego w historii fluffu, ładna plansza. Za stówkę dobra pozycja na półkę. Minusy? Czas na pudełku się nie pokrywa z rzeczywistością - we dwójkę graliśmy dwie godziny. Instrukcja to porażka - bardzo nieintuicyjna, informacje porozrzucane gdzie popadnie i trzeba kilka razy przeczytać najlepiej podczas grania żeby zrozumieć proste przecież zasady. Nie wiem też czy to kwestia niedostatecznego testowania czy miałem taki fart ale rozwaliłem system wygrywając na full możliwych punktów a grałem na pewno zgodnie z zasadami.

Viticulture (++), CoraQuest (+), Kaczki (+), Pocket Landship (+)

Gra i nowość miesiąca: Oathsworn: Into the Deepwood.

Wpada na szczyt topki. Gdyby miała jeszcze bardziej rozbudowany tryb story jak np. to byłaby nie do pobicia. Nie mogę doczekać się już kolejnego rozdziału.
buhaj
Posty: 1044
Rejestracja: 27 wrz 2016, 08:01
Lokalizacja: chrzanów
Has thanked: 857 times
Been thanked: 512 times

Re: Gra miesiąca - marzec 2024

Post autor: buhaj »

Marzec 2024 był moim najgorszym miesiącem "growym" od kilkunastu lat. Zagrałem wprawdzie 33 razy w 17 tytułów ale w większości przypadków były to lekkie i szybkie. Powodów było kilka: sporo pracy - mało czasu, inne hobby i chęć lekkiego detoxu od planszówek.

Nowość:
The Great Dinosaur Rush (1 rozgrywka, +). Lekkie euro ale z przyjemnym silniczkiem. Budowanie własnego dinozaura jest zabawne i ciekawe. 6.5/10

Stali bywalcy:
Weather Machine (1 rozgrywka, +++) Poszukiwanie drogi w labiryncie możliwości jest najlepszym co mnie spotyka w tej grze. Przez jakiś czas zastanawiałem się czy partie nie są zbyt podobne do siebie. Uznałem, że są ale nie jest to dla mnie wadą. Wiedząc co mamy zrobić pozostaje pytaniem kto zrobi to szybciej i lepiej. 9/10

AquaSphere (2 rozgrywki ++) W ostatnim czasie ulubiony Feld mojej żony a ja nie narzekam bo bardzo lubię tego typu "rozkminę" w programwoanie swoich posunięć, zwłaszcza jak cała gra na dwie osoby zamyka się w 40 minut.

Terraforming Mars: The Dice Game (3 rozgrywki ++) Ciężko znaleźć lepszą grę na wieczór w środku tygodnia (chyba się powtarzam z tym stwierdzeniem) :)

Pax Renaissance: 2nd Edition (3 rozgrtwki) Kapitalny tytuł, który kolejny miesiąc nie schodzi ze stołu. Wprawdzie tylko 3 razy udało się zagrać ale niezmiennie każda rozgrywka przynosi ogromną przyjemność. Różnorodność rozgrywki w zależności od rynku kart jest tyleż losowa co wspaniała. 10/10

High Frontier 4 All (2 rozgrywki) Na sam koniec miesiąca udało mi się zagrać dwa razy w tę grę. Raz na 5 osób i było to epickie doznanie. Piszę doznanie bo srogi czas gry, prawie 9 godzin, spowodował, że odbiór tej partii był całym ciałem a nie tylko umysłem :). Graliśmy z modułami 0,1, 2 i 4. Nowością dla mnie był ostatni z wymienionych czyli moduł 4 - exodus. Dodaje on kontrakty, które z jednej strony nakręcają rozgrywkę (dają wodę i augmentację ) ale z drugie wydłużają i trochę odciągają od głównych celów. Zmieniają też niektóre zasady i to zmieniają się na "trudniej". W każdym razie mnie ogromnie się podoba i zagrałem też solowo ale bez modułu 2, za to z nową , dedykowaną planszetką słońca. W tym zestawie (0, 1 i 4) też mi się dobrze grało, zwłaszcza jak się zaczyna z szybkim startem. Znikają wtedy te pierwsze puste rundy typu: zakup projekt aby go sprzedać. Nadchodzi moduł 5 i gra wejdzie na jeszcze wyższy poziom.

inne: Colt Express (2), Heat: Pedal to the Metal (1), Cascadia (1), Warsaw: City of Ruins (1), Panzer Strike: France 1944, Star Realms (2), Monolith Arena (2), Challengers! (1), itd

Gra miesiąca: High Frontier 4 All
Awatar użytkownika
kastration
Posty: 1218
Rejestracja: 08 kwie 2015, 21:37
Lokalizacja: Kalisz
Has thanked: 108 times
Been thanked: 430 times

Re: Gra miesiąca - marzec 2024

Post autor: kastration »

W tym miesiącu jedynie kronikarsko i dla statystyki Rankingu Całorocznego:

1. miejsce, 10 pkt i tytuł Gry Miesiąca dla Pax Renaissance.
2. miejsce i 5 pkt gra prototyp.
3. miejsce i 3 pkt dla Zimnej Wojny.
"Człowiek bez religii, jest jak ryba bez roweru"
Mia San Mia!
tomg
Posty: 404
Rejestracja: 02 gru 2019, 00:00
Has thanked: 124 times
Been thanked: 159 times

Re: Gra miesiąca - marzec 2024

Post autor: tomg »

Pod względem liczby (słownie pięć) ogranych gier miesiąc słaby ale nie ma to znaczenia ponieważ jeden tytuł zapewnił pełne zadowolenie w stopniu którego się nie spodziewałem.

Nowości:

High Frontier 4 All

Nie lubię gier o skomplikowanych zasadach, zwłaszcza z licznymi wyjątkami w regułach i potencjalnie długim czasem przypominania sobie zasad po pewnym czasie. HF4All wydawało się ucieleśniać wszystkie wymienione cechy. Dlaczego zatem kupiłem tego "zasadowego" kolosa ? Bo szukam tytułów w których interesujące tło tematyczne jest w sposób intuicyjny odzwierciedlane w regułach gry.
Po pobieżnym zapoznaniu się z licznymi instrukcjami ogarnęły mnie wątpliwości co do sensowności dokonanego zakupu, myśli w stylu "po cholerę to brałeś". Z drugiej strony, nie takie specyfikacje techniczne człowiek w życiu czytał. Pytanie tylko po co ? Przecież to miała być zabawa a nie robota. Z upływem czasu spędzanego na studiowaniu dokumentacji poczucie zniechęcenia ustępowało zaciekawieniu. Kluczowe stało się czytanie uzasadnień tematycznych poszczególnych reguł.
Po obejrzeniu filmików instruktażowych właściwe stwierdziłem że wersja podstawowa gry nie jest wcale tak bardzo złożona.
Już pierwsza, nieudolna partia wzbudziła duże emocje i chęć dalszego eksplorowania układu słonecznego. Gra wymaga bardzo precyzyjnego planowania swoich misji przy uwzględnieniu wielu czynników. Paraliż analityczny szczególnie na początku przygody z HF4All był normalnym stanem. Po części wynika to również z konieczności aktywnego zarządzania ryzykiem (losowością).
Mimo że dla mnie gra jest super doświadczeniem to jednocześnie jednak dochodzę do wniosku, że jeśli ktoś preferuje eurosucharki i klimat nie ma dla niego znaczenia, a w szczególności tematyka lotów kosmicznych jest obojętna, może słusznie uznać HF4All za nadmierne skomplikowanego i losowego przeciętniaka. W dodatku rozgrywka może ciągnąć się przez wiele godzin i zakończyć się spektakularną katastrofą.
Jestem po kilku partiach (solo i dwuosobowe) i na obecnym etapie wydaje mi się, że moduły dodatkowe czynią ją wprawdzie lepszą grą euro ale robi się ona wówczas za bardzo skomplikowana (nawet już z M0+M1+M2) na mój gust. Ustalenie optymalnej dla mnie konfiguracji dodatków przede mną.
Absolutnie jedno z najciekawszych doświadczeń i najbardziej klimatyczna gra euro z jaką miałem do czynienia. Cieszę się że zaryzykowałem i mimo wielu wątpliwości skusiłem się na zakup.

Viticulture

Nie miałem wielkich oczekiwań względem Viticulture a spotkało mnie pozytywne zaskoczenie. Gra bez dodatków jest znacznie lżejsza niż sądziłem. Podstawka spokojnie może być ogrywania w gronie rodzinnym lub osób nie będących graczami i tak właśnie postrzegam jej podstawowe przeznaczenie. Spodobał mi sielankowy klimat gry. Jednocześnie jednak poczucie wyścigu i rywalizacja o pola tworzą ciągle napięcie w rozgrywce, szczególnie przy czterech graczach. Wprawdzie zauważyłem pewną schematyczność rozgrywek ale ogólnie odniosłem bardzo pozytywne wrażenie. Pomimo to Viticulture na razie nie ma szans na wdarcie się do mojej kolekcji, po prostu nie trafiła na swój czas. Zbieżny tematycznie Vinhos stoi dla mnie wyżej jako wyzwanie optymalizacyjne a jednocześnie nadal nie jest zbyt ciężkim tytułem do zagrania na przykład z żoną.
Z chęcią, jeśli tylko zdarzy się okazja, przetestuję Toskanię aby zweryfikować swoją ostateczną opinię.

Era: Medieval Edition Collector Sets

Nowe budynki z zestawów dodatków Collector Sets w moim odczuciu nie wprowadzają znaczących zmian do przebiegu budowy średniowiecznego miasta (ze wszystkimi dodatkami gra oferuje blisko trzydzieści różnych typów obiektów np. budynki, rzeki, drogi, katapulty). Miałem nadzieję, że nowe elementy zwiększą istotnie poziom interakcji między graczami, ale tak się nie stało. Przynajmniej miałem pretekst do ponownego zagrania po blisko dwóch latach w gierkę która jest dla mnie w kategorii city builders numerem jeden pod względem poczucia immersji.

Topka miesiąca:

1. High Frontier 4 All

Dla mnie to coś więcej niż zwykły euro optymalizator, to jest swego rodzaju popularnonaukowa przygoda.

2. Viticulture

Zrozumiałem dlaczego w swojej kategorii wagowej worker placementu jest to ceniony tytuł.

3. For Sale

Wpadłem w jakiś ciąg (żyłka hazardzisty się odezwała ?) jeśli chodzi o granie w ten tytuł a ponieważ utrzymuje się to już kilka tygodni to gra zasłużyła na podium.
Awatar użytkownika
cboot
Posty: 323
Rejestracja: 17 lut 2007, 14:28
Lokalizacja: Poznań
Has thanked: 4 times
Been thanked: 18 times

Re: Gra miesiąca - marzec 2024

Post autor: cboot »

Nowość miesiąca: Lost Ruins of Arnak
Powrót miesiąca: Sabotażysta

Gra miesiąca: Lost Ruins of Arnak
Awatar użytkownika
kuleczka91
Posty: 404
Rejestracja: 10 lut 2020, 18:27
Has thanked: 591 times
Been thanked: 385 times

Re: Gra miesiąca - marzec 2024

Post autor: kuleczka91 »

Marzec wypadł nawet całkiem dobrze na tle rozegranych gier :)

BookGame Kraków

Miesiąc zaczął nam się od wycieczki niedzielę na BookGame w Krakowie, najpierw pozwiedzaliśmy co mają ciekawego na hali, a później udaliśmy się na gralnię i tam spędziliśmy czas do samego końca wydarzenia. Same BookGame oceniam raczej średnio, a porównuję je z naszymi Planszówkami w Spodku, które dla mnie są o wiele lepsze. Jakoś tak biednie było dla mnie w tym Krakowie, a cena za wstęp również nie była niska za jeden dzień musząc jeszcze doliczyć 30 zł za parking. Promek jakichś specjalnych nie widziałam. Sporo stolików z nowymi grami u wydawców stało pustych, co w porównaniu ze Spodkiem byłoby niemożliwe. Plusem była gralnia, że była, bo chociaż to uratowało nam te wydarzenie. Mieliśmy zaplanowane w co byśmy chcieli tam zagrać i instrukcje ogarnęliśmy częściowo w domu co by czasu nie marnować.

Na dzień dobry wleciało Leśne rozdanie. Ogólnie to bym rzekła, że to wieloosobowy pasjans, choć tak nie do końca jest, bo trzeba uważać co się wyrzuca na leśną polanę przeciwnikom jeśli zagrywamy jakieś karty. Ja raczej nie lubię pasjansów, bo mnie nużą, ale ta gra coś w sobie ma. Na pewno ma syndrom następnej partii i pod koniec jak zaczynają wjeżdżać karty zimy to siedzisz jak na szpilkach i się modlisz, żeby nikt za szybko nie dociągnął tej trzeciej karty zimy żebyś zdążyła jeszcze zagrać to co chcesz xD Czasami pojawia się ten wredny moment, kiedy przeciwnicy specjalnie dociągają karty z talii w ciemno licząc, że zakończą dzięki temu grę xD Mi gra się spodobała już od pierwszej gry, na tyle, że jak wróciliśmy do domu to nadal o niej rozmyślałam i zaczęliśmy w to grywać na BGA jak te głupki i po każdej grze tylko było: "dobra, jeszcze raz", "rewanż", "gramy jeszcze raz". Sama gra jest w fajnych przyrodnicznych klimatach i punktuje tam dosłownie wszystko. Jest to takie set collection. Zliczanie punktów z tej gry to jak druga osobna mini gra xD Na BGA sprawdziliśmy co wosi dodatek i głównie dochodzą nowe drzewa i nowe karty do gry zwierząt/roślin. Gra na tyle mi siadła, że już trafiła do mojej kolekcji i z wypiekami na twarzy czekam na dodatek w sprzedaży :D Mocne 8/10.

Następną pozycją jaką zagraliśmy była Klonowa Dolina. Poczytaliśmy instrukcję na miejscu i przystąpiliśmy do rozgrywki. W czasie gry pojawiły nam się niektóre pytania, na które nie znaleźliśmy odpowiedzi ani w instrukcji, ani na bgg, bo też tam zawitaliśmy i graliśmy tak jak uznaliśmy. Szczerze mówiąc nikogo z nas ta gra nie zafascynowała, zeżarła nam za dużo czasu na tym wydarzeniu i zdecydowanie lepiej bawimy się w Dobrym roku. Krótko mówiąc nie dokupiłabym tej gry do kolekcji, to że jest dosyć ładna to niestety nie wszystko. Ocena: 5/10.

Ostatnią grą jaka wjechała na nasz stół było Beyond the Sun, całkiem fajna i dosyć ciekawa gra. Szkoda, że nie udało nam się jej dograć do końca, bo niestety wydarzenie się skończyło i trzeba było wszystko spakować w momencie, w którym gra była najciekawsza, bo zaczęły się przepychanki żeby spróbować skolonizować planety. Sama gra to wyścig o lepsze technologie i kto szybciej spełni określone cele gry. Gra ogólnie nam się spodobała, ale szczerze mówiąc na pewno nie kupiłabym jej za cenę w jakiej jest do kupienia, bo prędzej czy później by się znudziła i można za tą kwotę kupić ciekawszy tytuł. Graliśmy w to też później na BGA, ale tam wszystko jest tak mikroskopijne, że odbiera mi radość z grania ;p Jeśli ktoś by zaproponował to bym zagrała, ale sama jej nie kupię. Samą grę oceniam 7,5/10.

----
Rozgrywki w domu

Rats of Wistar - wpadło kolejne 10 rozgrywek dwuosobowych w Szczury, w których tylko raz udało mi się wygrać z moim. No coś mnie dobra passa opuściła w marcu. Ogólnie na dzień dzisiejszy mamy wpisane 31 rozgrywek i gra nadal nas cieszy, choć teraz to już chyba bardziej próbujemy przebić swoje własne rekordy, bo już chyba nie mamy czego w tej grze odkryć xD. Ogólnie radochę czerpiemy z kombosów, które uda się zagrać. Na tyle rozgrywek nigdy nie mieliśmy dwóch takich samych gier, bo zawsze jest inny układ wszystkiego i nie zawsze uda się wszystko dobrze pospinać. Czasami rozgrywki są takie, że wszystko idzie nam z górki od samego początku, a czasami jest tak, że ciężko wystartować do samego końca żeby rozkręcić swój własny silniczek. No i czasami trafia się w grze Snowball, na szczęście nie trafia się to za często, bo widzieliśmy go raptem kilka razy na tyle rozgrywek. Gra nam się bardzo fajnie spina na 2 i 3 graczy. Nie mogę się już doczekać rozgrywki 4 osobowej ze znajomymi w kwietniu. Myślę, że na 4 graczy to będzie prawdziwy wyścig Szczurów ;). Ocena: 8/10.

Great Western Trail: Nowa Zelandia - chcieliśmy zagrać w 3 osoby w owce, bo mój nie miał okazji poznać tej gry. Po pierwszej grze kiedys tam u znajomych miałam mieszane uczucia, przez to, że nie widziałam wszystkich symbolii w grze i musiałam co chwilę wstawać od stołu żeby wymyślić co robię dalej. Tym razem wrażenia były dużo lepsze, bo wszystko widziałam, bo miałam bliżej siebie. Tym razem pływanie nie szło mi tak dobrze jak wtedy, ale nie było też tragedii. Fajną opcją jest rozruszanie talii dzięki dodatkowym kartom w grze z akcjami, nadal minusem jest dla mnie zbyt mała ilość opcji na usunięcie słabych kart, a jak już to można usunąć tylko 1ki. Ogólnie bawiłam się dobrze i nadal uważam, że spokojnie Argentyna i Nowa Zelandia mogą zostać w naszej kolekcji, bo obie są zupełnie inne od siebie. Siostra już dokupiła do gry insert z reDrewno i teraz składanie i rozkładanie tej gry będzie jeszcze szybsze, bo oryginalna wkładka nie do końca spełniała nasze oczekiwania, a już zwłaszcza upychanie worków z żetonami. Ocena: 8/10.

Dice Hospital ER: Emergency Roll - grę poznaliśmy swego czasu na BGA. Jest to całkiem fajna wykreślanka w tematyce szpitalnej połączona z wyścigiem o spełnianie wspólnych celów. Moja radość była wielka jak się pojawiła dostępna w Meplu. Zamawiałam od razu, bo chciałam ją posiadać na stałe w domu. Ogólnie bardzo chętnie gram w ten tytuł. Ocena 7/10.

Ticket to Ride: Northern Lights - W końcu udało nam się kupić tą odsłonę z serii TTR. Mielibyśmy już w ubiegłym roku gdyby nie nastąpiła pomyłka w czasie pakowania palety do Mepla i zamiast tego wysłali norweską Europę ;). Mega radość była, że sklep cały czas o mnie pamiętał, że mi na tym mocno zależało i dali znać, że w końcu dojechała :D
A teraz troszkę o samej grze:
Jak to w serii TTR nie zmieniło się to, że musimy zrealizować określone bilety, czy stawiać wagoniki. Ogólnie Northern Lights to rozbudowane Kraje Północy tak by można było zagrać w 5 osób. Na planszę doszło kilka nowych miast, w tym i nasz polski Gdańsk, z biało-czerwoną flagą, bardzo miły akcent <3. Doszła podziałka na koło podbiegunowe, które ma czasami znaczenie w trakcie rozgrywki, ponieważ ta część zawiera dodatkowo 11 kart końcowego puktowania za różnego rodzaju rzeczy m.in za: komu zostanie na koniec najwięcej wagonów, kto zrealizuje najwięcej biletów z miastami w kole podbiegunowym, komu zostanie najwięcej jokerów na koniec, kto zrealizuje najwięcej biletów z określonymi miastami, kto zrealizuje najwięcej odcinków o długości 1 wagonika, kto zdobędzie najwięcej Krajów dzięki swoim połączeniom itd. Zawsze do gry wchodzą 4 różne takie karty i każdy ma szansę zdobyć dodatkowe punkty. Dzięki tym kartom możemy czasem inaczej coś budować niż gdybyśmy to robili jak zwykle. Są karty, które potrafią dać na koniec dodatkowe 12 puktów i nieraz te punkty mają znaczenie przy końcowym podliczaniu. Oprócz tego są połączenia promowe (głównie na obrzeżach), które za zbudowanie ich dają w gratisie dodatkowe wagoniki z talii w ciemno, jest to bardzo fajna nagroda. Najważniejszą zmianą jest to, że jeśli w dobieraniu mamy festiwal dobierania kolorowych wagoników to w końcu mogą się one nam na coś przydać, bo można w połączeniach promowych (i tylko tam) dać dwie karty tego samego koloru żeby zastąpić lokomotywę jeśli nie umiemy na nią trafić i szybciej takie połączenie zbudować. Drugie na co mogą nam się przydać na koniec gry karty wagonów to, że możemy z nich zrobić taki sam myk tworząc z nich lokomotywę jeśli mamy cel końcowy na największą ilość lokomotyw na koniec gry, które zostały nam na ręce. Sama plansza gry ma bardzo żywe kolory. Zbliżone do tych z Europy 15-lecie. Sama gra nam bardzo siadła w rodzinie, bo niby dodali kosmetykę, a jednak zmienia to rozgrywkę. Karty z gry są niestety cieniutkie i nie wyobrażam sobie grać w to bez koszulek. Ogólnie jest to kolejna samodzielna podstawka, do której można wykorzystać dodatki z Europy, bo posiada po 45 wagoników w każdym kolorze mimo, ze do rozgrywki wykorzystujemy tylko 40. Zakup udany, ocena 7,5/10.

Sagrada - dawno nie grałam, bardzo lubię ten abstrakt. Ze strony rodziców było najwięcej buczenia, bo oni w to dawno nie grali, nie pamiętają i takie tam marudzenie. Przypomniałam zasady i jakoś zagrali bez większych problemów. Jest to jedna z tych gier, do których nie trzeba mnie namawiać, bo zagram zawsze z chęcią i bardzo fajnie się skaluje na każdy skład osobowy, zwłaszcza na 2. Ocena: 8/10.

Pod koniec marca udało się zagrać jeszcze w 3 gry w ciągu Świąt Wielkanocnych:

High Season: Grand Hotel Roll & Write - siostrze udało się dorwać na promce w planszomanii wykreślanego GAHa. Pierwowzór mieliśmy okazję kiedyś poznać dzięki grze pożyczonej od znajomych i nam się spodobała. Ogarnęliśmy dosyć sprawnie instrukcję i zaczęliśmy grać, ale za długo nie pograliśmy w spokoju, bo zaczął się dym o zasadę w grze. Ja uważałam, że mogę wynająć pokój w hotelu jeśli mam zniżkę przewyższającą cenę wynajęcia pokoju, a siostra się upierała, że nie mogę zejść z kosztami poniżej zera, bo był zapis że minimalnie do zera (no, a wg mnie minimum to nie maksimum). Mi to ogólnie odechciało się w ten tytuł grać przez tok rozumowania siostry, bo nie mogłam w grze zrobić nic sensownego, tylko gra robiła mi durne ograniczenie nie mające sensu i logiki i musiałam robić jakieś z dupy akcje przez co mój wynik był mega niski. Siostra się uparła i założyła wątek na bgg z tym pytaniem i początkowo odpowiedź była po stronie siostry, a końcem końców wyszło na moje po tym jak odpisał nam Pan Grzegorz xD To zmienia dla mnie całkowicie grę. Później rozegraliśmy jeszcze jedą grę (ale przed odpowiedzią Pana Grzegorza), z tym durnym ograniczeniem siostry i wynik był lepszy, ale to wciąż nie było to. Co do samej gry to wykreślanka próbuje wiernie oddać ducha pierwowzoru, też przygotowujemy pokoje, wynajmujemy je dla gości i zyskujemy z tego tytułu różne bonusy. Można zdobyć dodatkowe nagrody za zamknięcie określonych grup i wielkości pokojów, dodatkowe punkty za pełne kolumny i rzędy, jak i musimy pilnować toru Cesarza. Póki co zostawiam ją bez oceny, bo na dzień dzisiejszy nie byłaby ona zbyt prawdziwa odnośnie moich odczuć z gry. Dam grze jeszcze szansę, bo myślę, że teraz mi się bardziej spodoba w kolejnych rozgrywkach.

Biały zamek - po burzliwym GAHu postanowiliśmy przetestować nowość Portalu jakim jest Biały zamek. Wzięłam trochę ten tytuł na ryzyk fizyk, bo po rozgrywce Barolka i Gandalfa nie do końca byłam wciąż pewna czy gra mi się spodoba. Już w pierwszym ruchu w grze zrobiłam za 1 kość więcej niż przez ponad pół rozgrywki w GAHA haha xD. No i kurde zabanglało zarówno mi jak i siostrze. Mega mi się podoba kombogenność tej gry. Na prawdę akcje można super pospinać, że można wyjść zadowolonym po rozgrywce. Pierwsze skojarzenie po rozłożeniu Białego Zamku to było Iki, ze względu na żetony Daimyo (szkoda, że Iki tak słabo działa na 2 w moim odczuciu, bo to bardzo fajna gra na 4 osoby!). Sam klimat Japonii mnie ni ziębi, ni grzeje, ale rozgrywka sprawia mega satysfakcję. Gra na pewno zostaje w kolekcji i chcę tego więcej :D. Póki co 3 rozgrywki dwuosobowe za nami, a już umówiliśmy się ze znajomymi na rozgrywkę 4 osobową i może być mega ciekawie, bo już będzie można stawiać kości na sobie :D Mocne 8/10!

Boarding - na koniec udało się wrócić do tytułu, w który kiedyś chętnie graliśmy rodzinnie, ale później jakoś tak poleciał na półkę i stwierdziliśmy, że dawno w to nie graliśmy i sobie odświeżymy. Zabawa jak zawsze była przednia, uwielbiam ten abstrakt, bo mega sprawia satysfakcję w planowaniu układania pasażerów, żeby zdobyć dodatkowe punkty na koniec gry. To jedna z tych gier tanie, a bardzo dobre. Ocena: 8/10.

----

Na grę miesiąca wybieram Leśne rozdanie, bo ta gra sprawiła mi najwięcej ochoty na kolejne rozgrywki, ale rośnie jej silny konkurent w postaci Białego Zamku! :D Gdyby Zamek wleciał szybciej to ciężko by mi było wybrać, która z nich zdobędzie to miano, bo obie są dla mnie mega satysfakcjonujące :))
Awatar użytkownika
ave.crux
Posty: 1594
Rejestracja: 20 maja 2021, 08:34
Lokalizacja: Piekary Śląskie
Has thanked: 723 times
Been thanked: 1078 times

Re: Gra miesiąca - marzec 2024

Post autor: ave.crux »

Witam was wszystkich po świętach. Marzec przyniósł mnóstwo różnorodności.

Carnegie 1 rozgrywka - Andrzej powrócił na stół i znów pokazał jak elegancką, pełną różnych strategii jest grą. W tej rozgrywce nie było wiele blokowania jak zwykle mamy w zwyczaju, ale grało się wyśmienicie. To jeden z tych tytułów, który z kolekcji nie wypadnie i ciągle przynosi powiew świeżości, a na liczniku jest już ponad 20 partii.

Pax Renaissance 6 rozgrywek - We wszystkich składach osobowych oprócz solo, którego nie mam zamiaru doświadczać Pax Ren króluje na stole od dwóch miesięcy. Gram już świadomie i widzę ogrom zależności w każdej akcji, zacząłem pobieżnie czytać rynek i kalkulować to, co tablice innych graczy mogą zrobić. Fenomenalny tytuł, który w prywatnym rankingu wspiął się tak wysoko, że już zachacza o podium. Szczęśliwie ekipa ma swoje egzemplarze, więc rozgrywki są miodne i już nie muszę przechodzić przez fazy nauczania.

Brass Lancashire 1 rozgrywka - Pełny skład przy brassie z jednym żółtodziobem. Rozgrywka płynęła, nie było większych przestojów, a ścisk na mapie cieszył oko. Myślałem, że jak zwykle zabraknie żelaza na planszy, a tutaj było całkowicie odwrotnie, to o węgiel było ciężko, a żelazo jeszcze pod koniec gry było ściągane z hut.

Beyond The Sun + dodatek 2 rozgrywki - Godzinka wolnego i można zagrać w drzewko technologiczne. Ogrom kart technologii powoduje, że każda kolejna rozgrywka jest trochę inna od poprzedniej. Świetny tytuł, prosty do nauki i dość szybki jak na euro. W początkowych partiach słyszałem głosy i u mnie na stole było z tym podobnie, że nie trzeba za bardzo bawić się w kontrolę terenów żeby wygrać, ale ostatnie rozgrywki pokazały, że umiejętne skoki i kolonizacje mogą zapewnić zwycięstwo. Ostatnią partię przegrałem 63-63 przez tiebreaker spowodowany wystawieniem więcej dysków z torów produkcji przez przeciwnika, bo bawił się w kontrolę kosmosu.

Keyflower [nowość] 1 rozgrywka - Znajomy przyniósł mi do rozgrywki paczkę lateksowych rękawiczek, bo wie jak bardzo kocham piszczel games, a chciał bardzo ze mną zagrać. Gra brzydka, ale dzięki temu bardzo czytelna. W pięć osób bawiliśmy się znakomicie, blef, pasowania, przebijanie ofert, blokady kolorów pionkami, wchodzenie do czyjejś wioski, bo wziął lepszy kafel. Kurde, dobry jest to tytuł, ale mam poczucie, że na 2 osoby wypadnie kiepsko. Spowodował, że trochę otwarłem się na piszczel games i nawet kupiłem jedną grę z tego wydawnictwa. Chętnie siądę do Keyflowera, który jest w swoich założeniach bardzo prostą grą, a jednocześnie ma ten gen bycia wrednym dla innych, gdzie własnie trochę sprytu i blefu powoduje, że zyskasz przewagę nad resztą.

Biały Zamek[nowość] 3 rozgrywki - Zagrałem w każdym składzie osobowym i biały zamek, mimo, że nie lubię japońskich klimatów to siadł jak złoto, bo uwielbiam rozkminianie, gdzie postawić kostkę żeby wynikła z tego tytułu jak największa kombinacja. Rozkłada się go dość okropnie, ale mój zmysł tetrisowca pozwala schować go tak, że jeszcze trochę w moim pudle by się zmieściło. Wracając do samej rozgrywki to kości są losowe, ale nie przeszkadza mi to kiedy ta losowość przypada tak samo na każdego przy stole. Do tego wszystkiego sojowy sos z krótkiej kołderki, gdzie albo brakuje nam pieniążka albo pomarańczki albo zasobu żeby zrobić tę super wyczesaną kombinacje. Bardzo dobra gra, jak na 90zł to na prawdę jest to tytuł dla każdego lubiącego krótką kołderkę i kombosy, gdzie trzeba szyć z tego co gra dała.

Pagan: Tajemnica Roanoke 3 rozgrywki - W pagana zagrałem pierwszy raz rok temu i wtedy wydał się okej grą, która niekoniecznie była porywająca. Nie mniej jednak dostałem rodzimą edycję jako prezent i zagrałem z moją ukochaną. Jej, wg filmików, które oglądała miało się to nie podobać w ogóle, ale ostatecznie bawiliśmy się świetnie, dużo zrobiło to z kim grałem w tamtym roku, bo okazuje się, że moja kobieta uwielbia blef w grach, a ja lubię jak jej się ten blef nie udaje. Rozgrywki na noże, gdzie ani łowca ani wiedźma nie odpuszczają i robimy wszystko aby zwyciężyć. Niestety ani jednej rozgrywki jak dotąd z nią nie wygrałem, niezależnie po której stronie grałem. W MrJack w sumie było podobnie, bardzo ciężko jest mi z nią wygrać w tego typu gry, ale w tym tygodniu na pewno mi się uda.

Sabika 1 rozgrywka - Po Białym zamku chciałem przypomnieć sobie jak to było w sabice, która całkiem rzadko trafiała na stół. Tutaj również mamy mus grania na kombinacje, bo w każdej rundzie zrobimy tylko 4 główne akcje i jeżeli nie spowodujemy kaskady akcji z przesunięcia pracownika to raczej o zwycięstwo nie mamy co walczyć. W pełnym składzie jest ogromny ścisk na rondlu i każda akcja jest na wagę złota, którego zawsze brakuje. Trzeba się z nią przeprosić i częściej wyciągać na stół, bo wygląda bardzo ładnie, dość szybko się rozkłada, a również daje ogromną satysfakcję kiedy odnajdzie się tę kaskadę akcji.

Wiedźmin: Stary Świat 1 rozgrywka - Comiesięczna partia w wiedźmina, który już można powiedzieć jest tradycyjnym bywalcem na moim stole. Praktycznie nonstop partie są 3 osobowe, z piwkiem i w dobrej atmosferze. Na horyzoncie nadal Legendarne Łowy, których jeszcze nie próbowałem. Szczęśliwie SG sprawiają, że nadal nie pamiętam wszystkich kart i przeżywam co rusz nowe przygody.

Doniczki 1 rozgrywka - Szybka, kolorowa i przyjemna układanka, która niestety nie trafia często na stół. Zawsze będę wolał wyciągnąć kaskadię zamiast doniczek.

Tajniacy 2 rozgrywki - Turniej par na urodzinach Planszowych Bestii. Nie wygraliśmy nic, ale było dużo śmiechu ;)

Tzolkin + Plemiona i Przepowiednie 1 rozgrywka - Po dłuższym czasie, kiedy nie wyciągałem tego na stół można powiedzieć, że zapomniałem jak się gra aby coś osiągnąć. Pełno ruchów na oślep, gdzie moi przeciwnicy mieli jakieś mądrzejsze plany. Ostatecznie udało się wyciosać drugie miejsce, ale było to brodzenie w błocie po pas. W dobie tylu taktycznych tytułów, gdzie raczej nie patrzy się na X rund w przód tzolkin pokazał, że strategia też ma swoje miejsce na stole i nie powinno się o niej zapominać. Bardzo dobra gra, w którą ciężko jest mi zwyciężyć.

Root + Plemiona Rzeczne + Podziemia 1 rozgrywka - W pięcioosobowym składzie pokazywaliśmy root'a jednej nowej osobie, która po rozgrywce stwierdziła, że trzeba zagrać jeszcze raz. Jak to zwykle bywa, gdy ktoś nowy przy stole - wygrały zielone tosty. Frakcja do bana, jeżeli nie jest podgryzana od startu. Niestety nie mogłem się ją zająć tak jak powinienem, bo jaszczurzy kultyści mają ograniczone możliwości atakowania.

Grą miesiąca zostaje tylko jedna gra, a marzec przyniósł praktycznie same perełki. Nawet czacha games coś zapunktowała i rozgrywka w Keyflower zapadła w pamięci. Mimo wszystko Pax Renaissance to gra, w którą wsiąkłem na dobre i to właśnie ten tytuł od galakty zostaje grą miesiąca drugi raz z rzędu.
Nic na siłę, wszystko młotkiem. Wieczne narzekanie obrzydza radość grania.
Darkstorm
Posty: 853
Rejestracja: 04 gru 2018, 09:48
Lokalizacja: Wielkie Cesarstwo Północy Gdańsk
Has thanked: 133 times
Been thanked: 213 times

Re: Gra miesiąca - marzec 2024

Post autor: Darkstorm »

Game Qty
Hero Realms 4
War of the Ring: Second Edition 4
7 Wonders Duel 3
Cascadia 3
Brass: Birmingham 2
The Castles of Burgundy 2
Great Western Trail: New Zealand 2
Stonespine Architects 2
Surfosaurus MAX 2
Ark Nova 1
Forest Shuffle 1
The Gallerist 1
Lords of Ragnarok 1
Mage Knight: Ultimate Edition 1
Massive Darkness 2: Hellscape 1
Sankoré: The Pride of Mansa Musa 1
Stronghold: Undead (Second Edition) – Kickstarter Edition 1
Terraforming Mars 1
Terrors of London 1
Vegetable Stock 1
Wingspan 1
The Witcher: Old World 1
World Wonders 1

U mnie prawie standardowo grą miesiąca zostaje Wojna o Pierścień. Udało się w to zagrać aż 4 razy. Dodałem też niepolecany dodatek czyli "Wojowników" i jestem bardzo z niego zadowolony pomimo, że czacha dymi. Do tego udało się wypróbować kilka nowości takich jak np.Sankore - fajny choć za pstrokaty euras ale pod warunkiem, że ktoś inny się męczy z rozkładaniem i pilnowaniem zasad. Poznałem też "bolec placement" od Lacerdy czyli Gallerista. Fajne i próg bólu zdecydowanie mniejszy niż przy On Mars. Warto też wspomnieć o Surfozaurusie czyli imprezówkowy pseudo poker. Zagrałem też w Lords of Ragnarok jednak to mnie totalnie nie porwało. A "figurka" świątyni w tej grze na tle innych figurek to jakieś nieporozumienie.
probbi
Posty: 950
Rejestracja: 28 gru 2016, 15:13
Lokalizacja: Nadarzyn
Has thanked: 48 times
Been thanked: 91 times

Re: Gra miesiąca - marzec 2024

Post autor: probbi »

Marzec trzyma poziom. 35 rozgrywek w 18 gier. I podobnie jak w lutym większość partii to gry lekkie familijne które wyciągały moje dzieciaki a tłustsze kawałki wpadały sporadycznie. Tak więc top 3 najczęściej na stole to
Dorfromantik 6 gier
Wirus 5 gier
Najlepsza gra o kotach 4 partie.

Trzy nowości o których słów kilka :
Maga Jaja (3 gry) gra Memory z przesuwaniem po planszy świecących jaj. Sterujemy ruchem zagrywając karty tak aby jajo odpowiedniego koloru znalazło się w odpowiedniej Krainie. Problem jest taki, że te jaja się przestawia często się mylą jeżeli odwrócisz wzrok na kilka minut. Bardzo przyjemna propozycja do zagrania z dzieciakami. No i bajer z jajami przyciąga do stołu
Sabika (2 gry) czyli potrójny rondel, mało ruchów, ograniczony magazyn i szukanie kombosów. Grałem w 2 i 4 osoby w tym drugim składzie wyraźnie ciaśniej na planszy. Gra wymaga skupienia i planowania na kilka ruchów do przodu. Bardzo Dobra gra ale większą przyjemność z gry daje mi Tiletum w tym momencie
Poszukiwanie planety X (1 gra) bardzo spłycając jest to rozbudowane sudoku z aplikacją. 12 sektorów w każdym sektorze jakiś obiekt. Każdy z nich posiada pewne warunki sąsiedztwa. Na podstawie startowych podpowiedzi oraz pytań zadawanych w aplikacji trzeba zlokalizować jak najwięcej obiektów wraz z tytułową planetą X.
Ciekawa lamiglowka ale mało nas interesują ruchy innych graczy. Raczej każdy skrobie coś w swojej kartce i sięga po telefon. W tej kategorii gier lepsza jest Kryptyda.

I na koniec top 3 miesiąca.
1. Marco Polo - 10 pkt. tym razem bez dodatku, czysta podstawka. Wrócił po dłuższym czasie i w gronie ogranych 4 graczy oferuje idealny stosunek krótkiej kołderki do czasu gry.
2. Ark Nova - 5 pkt- partyjka na 2 graczy, gdzie do ostatniego ruchu nie było wiadomo czy dogonię żonę, która mocno poszła w małe zwierzątka podczas gdy ja jechałem na sponsorach.
3. Szarlatani z Pasikurowic - 3 pkt- w 4 osoby podczas luźnego spotkania wyciągaliśmy z worka pietruszkę, grzyby, gumę do żucia oraz znienawidzoną przez wszystkich białą rozpierduszkę. Żetony już pościerane ale radość dalej ta sama.
Awatar użytkownika
nimsarn
Posty: 306
Rejestracja: 04 lis 2005, 16:54
Lokalizacja: Z buszu! W centrum Zielonej Góry
Has thanked: 502 times
Been thanked: 174 times

Re: Gra miesiąca - marzec 2024

Post autor: nimsarn »

buhaj pisze: 01 kwie 2024, 14:57 Marzec 2024 był moim najgorszym miesiącem "growym" od kilkunastu lat. Zagrałem wprawdzie 33 razy w 17 tytułów ale w większości przypadków były to lekkie i szybkie. Powodów było kilka: sporo pracy - mało czasu, inne hobby i chęć lekkiego detoxu od planszówek.
Prawie bym się pod tym podpisał ale: luty był gorszy, a podane wyżej statystyki przy moich 15 partiach w 6 tytuły wgniatają mnie w błoto :(

Nowości:
Szlaki (++-) - początkowy zachwyt nad elegancją prostoty zasad szybko zmienia się w rutynę.

Stali bywalcy i powroty:
Uno (+) - królowa liczby rozgrywek - i tym stwierdzeniem można by było zakończyć cały miesiąc;
Domino (-) - zdetronizowane przez Uno i słusznie - bo ile można!.;
Mól Szachrajek (0) - komentarz równy ocenie;
Shadow Planet: The board game (++) - próba rozgrywki rodzinnej z jednym całkiem zielonym graczem, zakończona minimalnym sukcesem - temu graczowi gra się nie podobała ale byli i tacy którzy złapali haczyk;
Sid Meier's Civilization: Nowy początek – Terra Incognita (++-) - Szumny powrót do naszego hitu sprzed kliku lat, co niestety muszę przyznać, rozczarowanie. Ale nie z powodu wad samej gry a raczej jej jednej wady: ziarniczności - ta gra wymaga naprawdę dużego stołu (choć nie tak dużego jak przy pełnym składzie Artefaktów Obcych) i godziny na rozłożenie. Słowem dodatek nie do końca odświeżył tytuł...

Gra Miesiąca:
Zdecydowanie Szlaki - jedyny "świeży" tytuł, który i tak nie "nawrócił" mojej rodziny na "planszówkową" drogę.
Słowem idę teraz sobie popłakać do kącika nucąc po drodze szlagier Starego Dobrego Małżeństwa:
[...]
Ze mną można tylko
Pójść na wrzosowisko
I zapomnieć wszystko

[...]
wajwa
Posty: 2224
Rejestracja: 18 sty 2008, 10:24
Lokalizacja: Zabrze
Has thanked: 252 times
Been thanked: 396 times
Kontakt:

Re: Gra miesiąca - marzec 2024

Post autor: wajwa »

Do połowy miesiąca posucha po całości z graniem, druga połowa miesiąca + święta uratowały marzec 8)

Nowości

Wielki Połów hm, swoje 5 minut ta gra miała już jakiś czas temu, ale u mnie na stole zagościła dopiero teraz, ponieważ kolega wędkarz :wink: poprosił, żeby mu to wytłumaczyć i zagrać. Tak też się stało i jak nie spodziewałem się za wiele, tak jestem całkiem miło zaskoczony tym tytułem. Kompaktowe pudełko, pięknie wydane i to coś co bardzo mi się podoba co jakiś czas w grach euro. Czyli odwzorowanie tematu. Gra o łowieniu ryb. No i faktyczne mamy tutaj symulację wędkowania. Zarzucasz wędkę, holujesz rybę, wykorzystujesz przy tym swój kunszt czy też zdobyte doświadczenie. Zagrałem dwie partyjki na 4 osoby i przyznam szczerze bawiłem się przy tym naprawdę bardzo dobrze. Dodatkowo ze względu na temat gupia gadka :wink: przy stole i w efekcie, może nie jakieś wielkie wow, ale bardzo fajna przyjemna giera i zaskoczenie na plus.

Brian Boru słyszałem dobre opinie o tej grze, dodatkowo autor ten sam co King is Dead, które bardzo lubię. No ale niestety odbiór taki sobie ... Zagrałem na 5 i na 4 osoby i za każdym razem coś mi tam nie grało. Nie sposób uciec od porównań do KiD i zdaje się, że wyłapałem czemu mało kto chce do tego siadać (przynajmniej w moim gronie). Brian Boru (a i KiD) ma bardzo ciekawą koncepcję i pomysł, ale sama rozgrywka, w moim odczuciu, przynosi za mało "planszówkowego mięsa" ot co. Stąd zagrane, ponarzekane, choć nie powiem, znowu z gupiom gadkom :wink: przy stole, no bo i te aranżowane mariaże i ci wikingowie gdzieś tam w tle :lol: Odfajkowane, nigdy więcej raczej ... Milion lepszych gier jest do grania.

Wyprawa do Eldorado no i trochę podobny casus jak BB powyżej... Chodził za mną ten tytuł, bo opinie dobre, i że udany come back Doktora po latach ... No nie. Znów się powtórzę, koncept świetny. Wyscig, budowanie talii. Może ta gra jest za prosta dla mnie. Może bym wolał, żeby było ciut trudniej. Zagrałem podstawkę, dołożyłem kafelki jaskini. Wciąż bez emocji jak dla mnie. Niedzielnym graczom się podoba, we mnie nie wzbudziło ekscytacji. Może dodatki coś tam zmieniają, ale szczerze? Nie chcę w to iść 8)

Biały Zamek bez wielkich oczekiwań, bo ile jest takich gier, ale powiem szczerze przyjemnie się w to grało. Pierwszy kontakt nie za dobry, bo ta plansza strasznie pstrokata i te ikonki jakoś zlewały mi się w jedno, ale oprawa wizualna była trochę mylna.
Sama rozgrywka bardzo przyjemna, zagrałem w 3 i 4 osoby i było b.dobrze. Choć jak dla mnie o tę rundę za krótko. Nie wiem czemu akurat 3 rundy i 9 ruchów, jakoś bardziej by mi pasowało 4 i 12, marketingowcy mogli by to ubrać w jakiś rok Tygrysa :lol: czy coś i byłoby gites, a i gracze z jedną dodatkową rundą kończyli by grę z mniejszym niedosytem. Żartuję ofc, fajna giera, mikropudełko, ładne komponenty. Nic tylko grać...

Starocie

Tiletum powrót po paru miesiącach, bałem się odbioru, ale niepotrzebnie, świetny tytuł, mega przyjemna rozgrywka, nawet nie myślę o sprzedaży już, choć przeszła mi taka myśl przez te dłuższe niegranie. Bardzo dobra giera, a ta chwila przerwy w graniu tylko to unaoczniła :wink:

Orlean kilka partyjek na 3 i 5 osób, w 3kę spokojnie, na 5kę to już "mielonka" , jak nie wystartujesz wcześnie na mapie to już cię nie wpuszczą :lol: , dodatkowy plusik: zagrane z Upgrade Fan Kit, mielenie w woreczku meepli zamiast żetonów jeszcze fajniejsze niż wcześniej, qrde jedyny tytuł u mnie który tak pimpuję :wink: , niebywałe, no ale to evergreen u mnie w domu, tak że ten tego ...

Eufrat i Tygrys kolejne partyjki, po zeszłomiesięcznym powrocie do łask, hm u mnie EiT już lata temu dostał 10kę na BGG i zdania w tej kwestii nie zmieniam, jest to wybitna giera i w odniesieniu do tego co tam pisałem wcześniej , kiedyś to Knizia robił gry :wink:

World Wonders jedna chaotyczna partyjka 5 osobowa ze świeżakami bez wyobraźni przestrzennej 8) , już zauważyłem że ta gra przynosi mi większą frajdę w raczej mniejszym, a najlepiej ogranym gronie. Partie z ludźmi nie "widzącymi" jak układać kafelki i dopasowywać cuda, jęczącymi całą partię "jaka gupia gra" ... Nie. Po prostu dziękuję ...

Podwodne Miasta partyjka z dodatkiem, również po dłuższej przerwie. Ło, jakie to jest dobre. Jedna z najlepszych gier Suchego jak dla mnie, zawsze chętnie wracam do tego tytułu, a dodatek (nie raz to już mówiłem ja przeciwnik wszelkich dodatków :wink: ) jest po prostu świetny.

Online

Ark Nova/Carnegie/Eufrat i Tygrys/Barrage AN w stałym gronie, partia po partii, w Carnegie po trudnym progu wejścia :wink: zaczynam wygrywać i coraz lepiej widzę tę grę, EiT interfejs coraz lepiej przyswojony, skupiam się na przyjemności z grania, Barrage- wystartowałem w turnieju, jedziemy z koksem :wink:

Gra miesiąca
trudny wybór, ostatecznie ex equo Podwodne Miasta/Tiletum obie gry klasa sama w sobie, po dłuższym niegraniu widać to ze zdwojoną mocą 8)
Always look on the bright side of life
Uncle_Grga
Posty: 560
Rejestracja: 30 lis 2019, 12:07
Has thanked: 86 times
Been thanked: 284 times

Re: Gra miesiąca - marzec 2024

Post autor: Uncle_Grga »

Marzec okazał się nietypowym miesiącem - chyba (bo aż tak tego nie monitorowałem) po raz pierwszy mój eurosucharowy żywot gracza zdominowały przygodówki. Tak w ilości tytułów, jak i samej liczbie rozgrywek (prawie).

Sumarycznie - trochę mniej niż zwykle rozgrywek (12 i 1/2) w 9 tytułów. Aż 4 nowości (w tym jedna z półki wstydu)

1. Frostpunk (1 i 1/2x) - nowość z własnej kolekcji, ściągnięta z półki wstydu. Ta połówka to symulacja na dwie ręce, tak aby poznać zasady, pełna rozgrywka dwuosobowa, zakończona spektakularną przegraną z powodu braku nadziei.. Rozkładanie tego to jakiś koszmar, powierzchnia zajmowana również (mam duży stół, ale ledwie to mieściłem). Administrowanie rozgrywką też wymaga kilku osób (najlepiej), tak żeby każdy odpowiadał za swoją część. W innym przypadku możnaby śmiało grać solo. Co do samej gry - zasady spoko, kleją się fabularnie, więc do ogarnięcia (fabuła jest najmocniejszą wg mnie stroną tej gry). Czuć przygodę w duchu postapo, bawiłem się dobrze. Niestety nie grałem w cyfrowy oryginał, a współgracz owszem, stąd bez przesadnego tłumaczenia wiedział co i gdzie, i bawił się jeszcze lepiej niż ja. Więc sumarycznie - rozgrywka na plus, choć przed ponowną rozgrywką powstrzymuje mnie widmo rozkładania tego potwora..

2. This War of Mine (2x) - nie wiem jak to się stało, ale ten Frostpunk. I potem już poleciało. Miała być jedna rozgrywka, ale zdarzyły się dwie. Jednego wieczoru. A to datego, że pierwszą rozgrywkę zakończyliśmy.. pierwszego dnia. A właściwie poranek drugiego dnia oglądał już tylko truchła naszych postaci. Na wyprawie dwóch postaci trafiliśmy smutnego pijanego żołnierza. Kiedyś wylosowałem ten skrypt i pamiętałem, że jakiś kłopot z tego był. Współgracz zdecydowanie chciał kontynuować znajomość - finalnie skończyło się sporem typu uciekasz - obezwładniasz, kolega wybrał, rzucił kością, że niby sięga po broń, jednak nie zdązył.. spektakularne dwa zero. Pilnujący domu - już wcześniej w depresji, nie dostał używki, rzut kością, znowu hard, depresja w opor, sprawdziliśmy skutek śmierci w tym dniu, tam chyba też był "udany rzut".. depreszka na maksa. Sprawdz paragraf. Smutek i nostalgia nie pozwalają ci na dalszą egzystencję.. cóz za spektakularna rozgrywka. Wiele w TWoM doświadczyłem, ale ten epizod zapamiętam... Druga rozgrywka? Banał - śmierć w drugim rozdziale. Bez wzruszeń..

3. Robinson Crusoe (1x) - na dobicie dawaj Robinsona. Wyspa Kanibali, bo to jeden z dwóch scenariuszy z podstawki, których nigdy nie wygrałem. Po tej rozgrywce nic się nie zmieniło..

4. Magia i Miecz (1x) - rozegrana z młodzieżą a konto urodzin jednego z graczy (13, 15 i 19 lat). Paradoksalnie to moja druga rozgryweczka w MiM na przestrzeni ostatnich dwóch lat (czyli wcale często). Graliśmy z Podziemiami. I uwaga - rozgrywka dosyć krótka (z 1,5h moze ?), mocno rozrywkowa, zakończona zakatrupieniem 3 graczy, zatem zwycięzca nie tyle dotarł do korony, co przetrwał. Ja dedłem pierwszy w podziemiach (graliśmy tak, że nie było dobierania graczy), potem drugiego gracza (19) (już na mocowym koksie po wyjściu z Podziemi) zakatrupił w optymalnym momencie kolejny współgracz (15), który finalnie unicestwił ostatniego gracza - debiutanta (13) (dołączył do gry w 1/3 rozgrywki, pierwszy raz widział MiM na oczy). Dlaczego o tym wspominam? Bo ta rozgrywka pokazała mi cały zapomniany już dzisiaj wkład MiM w hobby: beztroskie turlanie koścmi przy stole, złośliwostki nad stołem i absolutny zachwyt w oczach nowicjusza ("Co to za gra ? Ale fajne "). Powiem tak: zapomnieliśmy, jakie to było dobre.. Siedziałem z boku i śmiałem się do rozpuku. Sceny i emocje żywcem z partii D&D ze Stranger Things..

5. Betrayal at House on the Hill (1x) - druga nowość, juz celowo zagrana, żeby podrasować statystyki.. ;) Chyba najmniej mi się podobało, choc też fajnie, bo jakaś muzyczka grozy w tle, żarciki, zasady proste. Gra dziwna o tyle, że najpierw jesteśmy całą bandą, chodzimy i eksplorujemy dom, a przy znajdowanych omenach rzucamy koścmi. Jak wypada chyba piątka, to ekipa się rozpada: albo każdy nawala każdego, albo jest ukryty zdrajca, albo jawny. Wlasnie u nas jeden z kolegów został jawnym zdrajcą (opętanym) i nas rozwalił w trymiga (akurat padło na właściciela, który ogarniał grę) i po kompocie. Smierć po raz szósty.. chyba nie jestem najlepszy w przygodówki..

Tak więc - tyle przygody. Poza tym, kilka partii już w "jadalne" gry:

6. Władcy Ziemi (1x) - nowość. I powiem złoto. Przegrałem wprawdzie, ale niewiele, a bawiłem się super. Zasady banał - położ piony (zaplanuj) - wykonaj akcje. Ale ile tam kombinowania? Mega fajne przewidywanie, planowanie. Dogrywanie akcji z kart - arcy przewrotne. Wszystko mi tam zadziałało. Mam już swoj egzemplarz, zakupiłem również insercik. Będzie grane - topowa gra.

7. Concordia (1x) - dograne w ramach fali zeszłego miesiaca partia na Book Game. Godnie wygrana, jak na objaśniającego zasady przystało.. :twisted:

8. Puerto Rico (1x) - przyjemny powrót po jakiejś przerwie, dwuosobowa partyjka w samą podstawkę, przegrana o włos. Lubię te stare eurosuchary. Puerto wpisuje się w tę kategorię i ma takie lekkie dożywocie u mnie.

9. The King is Dead (3x) - poznane na Book Game, trzy krótkie rozgryweczki (też w wariant bazowy, bez tych kart dodatkowych). Fajna całkiem duża mała gra: jest trochę kminienia, trochę twistu, zabawy a to wszystko w małym pudełeczku, żadnym czasowo rozkładaniu i przystępnym czasie rozgrywki. Przypomina mi troszkę El Grande, choc jest od niego szybsze, prostsze i takie bardziej fillerowate. Ale bardzo ok, podobało mi się, chetnie zagram jeszcze.

Podsumowując:
1) Nowością miesiąca - Frostpunk chyba (za powagę i majestat), inaczej The King is Dead mogłoby wygrać..
2) Powrotem miesiąca - TWoM za tego killa w pierwszej dobie
3) Grą miesiąca - Władcy Ziemi za wrażenie i całokształt.

Plusy:
- granie w przygodówki
- wyjście na targi Book Game

Minusy:
- granie w przygodówki :wink:
- dalsza nieobecność moich ulubiennic plus absencja PaxRen
- spadek liczby rozgrywek poniżej średniej
Awatar użytkownika
JollyRoger90
Posty: 474
Rejestracja: 28 lut 2020, 20:33
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 842 times
Been thanked: 200 times

Re: Gra miesiąca - marzec 2024

Post autor: JollyRoger90 »

Moje zestawienie marca 2024:

Od nowego roku postanawiam dawać oceny przy grach:
3/3 - gra siadła bardzo i zostaje w kolekcji/będzie grana z dużą chęcią i jak często się da. Chętnie zaproponuję rozgrywkę.
2/3 - gra dobra, lubię w nią grać, jak ktoś zaproponuje to chętnie zagram. Okazjonalnie zaproponuję rozgrywkę
1/3 - gra jest poprawna, nie ma na tyle mojej uwagi, abym ją wyciągał na stół/proponował. Jak ktoś wyjmie to zagram.
0/3 - pozycja z która definitywnie nie chce mieć nic do czynienia. Nie chce w to grać. Pojdzie na sprzedaż (jeśli to mój egzemplarz).

1) Standardowe rozgrywki

Nowości:
Codex Naturalis (2) 2/3 - tytuł bardzo zachwalany przez Pandę. Czekając na dobrą okazję kupna, grałem trochę na BGA. Gra jest bardzo zmyślna i szybka, polega na umiejętnym dokładaniu kart do karty początkowej, tak aby wycisnąć jak najwięcej. Mykiem jest to, że wykładając kartę musimy przykryć co najmniej 1 narożnik jednej karty. Nie wszystkie karty mają dostępne wszystkie narożniki, niektóre mają wymagania (w grze sa 4 rodzaje zasobu), aby je w ogóle wyłożyć. Pierwszy gracz który osiagnie/przekroczy 20 pkt inicjuje zakonczenie rozgrywki. Mamy wtedy jeszcze po jednej turze. Następnie dodajemy pkt za cele (2 ogólne i 1 prywatny). Kto ma najwięcej, ten wygrywa. Dodatkowo gra jest w zgrabnej puszce jak konspiracje: Uniwersum Abyss. Szkoda, że nie wyszło po polsku, bo może i cena byłaby niższa.

Wielce Imponujące Budowle (2) 1,75/3 - chciałem się przekonać o co tyl hype'u. Zagrane po razie na 2 i 3 osoby. Niczego mi nie urwała, ot taka poprawna gra. Na 2 osoby, a tak gramy najczesciej, za luźno. Plus za to, ze nie trzeba koniecznie budować dużo budowli, można punkty podnieść z innych miejsc. Jakbym nie miał za dużo gier w kolekcji, to bym zostawił, a tak to pewnie pojdzie dalej w obieg. Wole chociażby wyjąć kaskadię, zamiast budowli.

Circadians: Nowy Świt + specjaliści (1) 2/3 pierwsza rozgrywka z dodatkiem. Tak jak przypuszczałem, dodaje on więcej wszystkiego, plus zmyślne kości specjalistów i posterunki. Nie nadkłada masy dodatkowych zasad, co powoduje, że wprowadzenie dodatku jest praktycznie bezbolesne. Zgodzę się, że gra jest podatna na paraliż decyzyjny graczy, dlatego w tę grę nie siądę w więcej niż 3 osoby :)

El Gaucho (1) 1,75/3 - gra polega na zbieraniu i punktowaniu odpowiednich setów gatunków krów. Jestesmy ograniczeni oczkami wyrzuconymi na kosciach. Na szczęscie, kosci mozna wykorzystac na klika sposobów, co powoduje, że uczucie bezradnosci i niesprawiedliwości jest stosunkowo male. Moim zdaniem to gra typowo rodzinna i w takim gronie polecam też sprobowac. Ewentualnie dla wyjadaczy do piwka ;)

Pandemic Iberia (1) 1,5/3 ponoć najlepszy Pandemic. Zagraliśmy raz z żoną na 2 osoby i nic nie urzekło. Na 2 osoby mamy inne kooperacyjne pozycje na półce. Będę chciał jeszcze zagrać na więcej osób, ale prawdopodobnie gra poleci w świat.

Oriflamme (1) 1,5/3 niezła przepychanka oraz troche blefowania. Zagraliśmy w to w maksymalnym skłądzie i gra szła żwawo. Niestety to za mało, aby trafić do kolekcji.

Point City (1) 1,75/3 czuć vibe point salad, ale tutaj o oczko wiecej kombinowania. Bardzo przyjemnie mi się grało i jeśłi trafię okazję cenową to poważnie zastanowię się nad kupnem Klimat niezauważalny.

Poszły Konie (1) 0,5/3 nie lubię za bardzo gier hazardowych oraz rozgrywanych w czasie rzeczywistym i ta gra mnie tylko w tym utwierdziła.

Toothead (1) była to rozgrywka w prototyp, zatem nie wystawiam oceny. Gra lekka, zasady proste, ale na wieksza liczbę graczy za bardzo się ciagnie. Minus taki, że jak polegniesz to nie grasz dalej i czekasz np 1h az gra sie skonczy. Odczuwam podobieństwa do Munchkin, co w moim przypadku jest raczej minusem.


Powroty:


Trek12 (4) 1,75/3 - drugie podejscie do trybu ekspedycji. Tym razem udało mi się wygrać całosć, dopiero na tie breaku.

Nemesis (3) 2,25/3 - 3 rozgrywki z rzędu na urlopie. Nadal sprawia frajdę. Namówiłem właściciela na zakup pokłosia, zeby byly dodatkowe postacie, bo te z podstawki już się stały za bardzo powtarzalne.

Na Skrzydłach Ptaki Europy (2) 2/3 - kolejne dwie osoby zarażone tym tytułem. Kolega zakupił już swój egzemplarz.

Niepożądani goście (2) 2/3 - powrót po długiej nieobecności. Nie jesteśmy zbyt lotni w takich grach, ale dedukowanie sprawia nam przyjemność. Graliśmy na 2 i na 3 osoby z aplikacją. Jak ktos lubi cludeo to polecam spróbować.

7 cudów świata (1) 1,2/3 jak rzekłem w poprzednim miesiącu. Podstawka wypada z kolekcji, kosztem Architektów.

Tiletum (1) 2,5/3 Ta pozycja chodziła za mną od dawna i w końcu wjechałą na stół. Podtrzymuje moje zdanie z wcześniejszych zestawień - kombogennośc i kombinowanie dają dużą satysfakcję. Nie przeszkadza mi znikomy klimat.


Pozostałe pozycje, komentowane w poprzednich miesiącach:
Czaszki z Sedlec (3) 2/3
Fiesta de los Muertos (2) 1,75/3
Sabotażysta (2) 1/3
Tkacze Burz (2) 1,5/3
Architekci: 7 cudów Świata (1) 2,25/3
Circadians: Nowy Świt (1) 1,75/3
Hitster (1) 0,99/3
Remik (1) 1,5/3
Tajniacy duet (1) 2/3

Łącznie rozgrywek - 38 w 24 gier


2) Board Game Arena.

Kapitan Flip: 32 gry
Piraten kapern: 23 gry
SETUP: 15 gry
Sky Team: 15 gry
Architekci 7 Cudów Świata: 6 gry
Next Station: London: 5 gry
Faraway: 5 gry
Zamki Burgundii: 5 gry
7 Cudów Świata: Pojedynek: 3 gry
Konspiracja: Uniwersum Abyss: 2 gry
Turbo: 2 gry
Botanik: 2 gry
Super Mega Fajna Gra: 2 gry
Patchwork: 2 gry
Sobek: 2 Players: 2 gry
Pocket Cats: 2 gry
Orion Duel: 2 gry
Terraformacja Marsa: 2 gry
Res Arcana: 1 gry
Pax Pamir: druga edycja: 1 gry
Pixies: 1 gry
Lost Seas: 1 gry
Maracaibo: 1 gry
newton: 1 gry
Mandala: 1 gry
CODEX Naturalis: 1 gry
Obsesje: 1 gry
Rauha: 1 gry
MLEM: Agencja kosmiczna: 1 gry

Łącznie rozgrywek - 138 w 29 gier
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Podsumowanie: rozgrywek wszelakich - 174 w 52 gry
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Podsumowanie miesiąca:
Pierwszy raz odwiedziłem Rzuć kostką i raczej rozczarowanie. Nie za tę cenę. Pewnie za bardzo zostałem rozpieszczony przez Wawa Gra i Planszówki w Spodku, ale nie ma tez co porównywać - po prostu spodziewałem się czegoś innego. Tak czy inaczej cieszę się, że miałem okazje poznać ten event. Brak kolejnego weekendu grania do odciny - w kwietniu powinno się udać.

Gra miesiąca:
Wzorem kolegi z forum, postanowiłem od tego roku przyznawać punkty za top3 i podsumować na koniec roku. Zatem
1. Nemesis - 10 pkt.
2. Tiletum - 5pkt
3. Codex Naturalis - 1 pkt

Rozczarowanie miesiąca:
Rzuć kostką. A z gier to zdecydowanie Poszły Konie - gra nie dla mnie.

Plany na kolejny miesiąc:
Urodzinowy miesiąc, zobaczymy czy coś wpadnie nowego i w co się uda zagrac :) Wracamy również z weekendowym graniem do odciny i kończenia kampanii w Descenta. Dodatkowo czekam na fanowski dodatek do Wiedźmina - zatem należy się go spodziewać w kwietniowym zestawieniu
Kapel
Posty: 51
Rejestracja: 22 maja 2020, 12:49
Has thanked: 40 times
Been thanked: 38 times

Re: Gra miesiąca - marzec 2024

Post autor: Kapel »

W marcu wpadło trochę nowości, więc podzielę się wrażeniami.

Race! Formula 90: 2nd Edition (1 x 1p, 2 x 2p, 3 x 4p) - udany debiut z sześcioma rozgrywkami na start. Przyjemna gra, która mogłaby być jednak trochę krótsza. Decyzje związane z zarządzaniem paliwem, oponami, strategią itp., są ciekawe, ale większość gry jest dość powtarzalna, więc czasami troszkę się może dłużyć. Gra fajnie oddaje ducha wyścigów F1, i choć ja jakimś wielkim fanem F1 nie jestem, to jest na tyle przyjemna, że z chęcią zagrałbym jakieś mistrzostwa w czteroosobowym gronie, ścigając się na wszystkich 6 trasach. Do tej pory większość wyścigów trzymało w napięciu do samego końca, w czym pomagają wymagające boty (no dobra, może nie aż tak wymagające, ale jednak czasami trzeba się trochę wysilić, by wygrać z nimi rywalizację).

High Frontier 4 All (1 x 4p) - zaintrygowała mnie ta gra. Instrukcję czytało się jak dobra książkę popularno-naukową. Obejrzałem kilka filmów how to play, współgracze przeczytali skrót zasad, i po długim tłumaczeniu ruszyliśmy w podbój kosmosu. Naprawdę się jarałem, ale mój entuzjazm bardzo szybko opadł. Na początku żmudne mielenie kart, żeby dorwać coś ciekawego. Potem pierwsze próby startów, zbieranie wody już powoli zaczynało nudzić, zatem jeden z graczy poleciał w kierunku Marsa nie zbierając zapasów na FINAO. Rzut kością, 1, kolejna godzina zbierania kart przed nim. Ja postanowiłem wylecieć z ciężkim sprzętem, ale nie chciało mi się już wykonywać obliczeń, naiwnie ładując paliwo na oko i licząc na to, że gdzieś dolecę... no, przynajmniej misja ratunkowa została już skrupulatnie obliczona xD. Drugiemu graczowi udało się skutecznie ponowić misję na Marsa, inny gracz zbudował nawet fabrykę gdzieś dalej, ale nikt z nas nie czuł się tym faktem podekscytowany. Stwierdziliśmy, że dajemy sobie spokój, nie jest to gra dla nas. Nawet nie dokończyliśmy. A może dokończyliśmy? Nie wiem, w pewnym momencie przestaliśmy już przesuwać znacznik na torze rund, więc trudno stwierdzić. Z zasadami raczej nie mieliśmy problemu. Jasne, co chwilę sięgaliśmy do instrukcji, zapewne w pierwszej grze nie wiedzieliśmy jakie karty są najlepsze czy które ciała niebieskie eksplorować. Ale niestety nudne przebieranie kart (choć sama mechanika aukcji jest fajnie przemyślana) i ograniczona liczba opcji nie zachęciła nas do zagłębiania się w ten tytuł. Być może trochę pochopnie, ale grę od razu sprzedałem, kupując w jej miejsce Pax Renaissance. Nie wykluczam, że jeśli kiedyś będzie okazja, to spróbuję ponownie (zwłaszcza z dodatkowymi modułami, które wydają się mieć potencjał, by zrobić z tego znacznie ciekawszą grę).

Inis (1 x 4p) - wyciągnęliśmy po złożeniu High Frontier 4 All i trochę wykiełkowała mi w głowie myśl, że może szukanie coraz to bardziej zaawansowanych tytułów nie ma sensu, kiedy istnieją takie gry jak Inis. Nie wzbiła się jednak za wysoko, bo kilkanaście dni później rozpakowywałem już Pax Reneissance :D Uwielbiam tę głębię ukrytą w tak prostych zasadach. Do tego ten element zaskoczenia wynikający z kart eposu, warunki zwycięstwa bez liczenia punktów, emocje, jakie ta gra generuje i wyczuwalny klimat dzięki ładnym grafikom i wykonaniu kafli terenu. Wszystko w tej grze jest świetnie przemyślane.

Europa Universalis: The Price of Power (Deluxe Edition) (1 x 3p) - kończyliśmy rozgrywkę, którą zaczęliśmy jeszcze w grudniu. Austria (ja), Polska i Imperium Osmańskie. Lubię tę grę, ale po ostatnich rozgrywkach raczej dobrze się zastanowimy, zanim znów rozłożymy tego kolosa (szczęśliwie kumpel ma stół na poddaszu, na którym gra mogła leżeć przez 3 miesiące, bo skończenie rozgrywki na jednym posiedzeniu nie wydaje się w naszym przypadku realne). Po początkowej wojnie między Austrią i Imperium Osmańskim (która w żaden sposób nie wpłynęła na układ sił w regionie) oba kraje postanowiły sprzymierzyć się ze sobą i w ostatniej erze dokonały pierwszego rozbioru Rzeczypospolitej. Ja wyrwałem całą Wielkopolskę, Turcy zawładnęli Krymem. Świetna rozgrywka i szkoda tylko, że nie mamy czwartego gracza, który wprowadziłby pewien balans (i dodał kolejny dzień do czasu gry :P).

Ankh: Gods of Egypt (1 x 2p) - Ankh pojawił się na stole po dłuższej przerwie, tym razem w wydaniu dwuosobowym. Szybka i przyjemna rozgrywka, mam wrażenie, że gram w niego za rzadko.

Era Innowacji (1 x 4p) - kolejna gra z poczty planszówkowej. Nikt z nas nie grał wcześniej w Terrę Mysticę czy Projekt Gaja. Instrukcja wydawała mi się ciekawa, ale to jednak euro w najsuchszej postaci. Jasne, od czasu do czasu tez lubię pograć w eurosucharki (zwłaszcza, że lubi je moja dziewczyna, która zresztą i tę partię wygrała), ale ta gra niczym specjalnym mnie nie urzekła. Zero klimatu, mało się dzieje. W pewnym momencie trochę się przyblokowałem, przez dobre dwie rundy czując się warzywkiem, ale jakimś cudem i tak nie skończyłem ostatni. No cóż, przynajmniej odhaczone i nie będzie ciągnąć mnie do Projektu Gaja, kiedy gra w końcu znów pojawi się na naszym rynku.

Blood Rage (1 x 4p) - Blood Rage wyciągnięty po Erze Innowacji zadziałał równie kojąco, co Inis po High Frontier. Szybko, dynamicznie, ale wciąż dużo ciekawych decyzji do podjęcia i emocjonujących konfrontacji.

Pax Renaissance (1 x 2p) - zapoznawcza rozgrywka z dziewczyną. Co prawda ok. 2-godzinne tłumaczenie zasad już wystarczająco ją zmęczyło, ale dzielnie wytrzymała kolejne 2 godziny gry. Większość ruchów wykonywanych było po to, by zobaczyć jak działają. Graliśmy niemal kooperacyjnie - starałem się wyjaśniać moje ruchy, tłumaczyć do jakiego zwycięstwa dążę czy jakie ona ma opcje, by to zatrzymać lub osiągnąć inne zwycięstwo. Ale - umówmy się - dla mnie to też była pierwsza rozgrywka, więc moja pomoc na niewiele się zdała i nie udało mi się powstrzymać siebie samego przed zwycięstwem globalizacyjnym, wyrzucając wcześniej bez uprzedzenia 3 karty stanu imperium z jej ręki (nie zauważyłem w jej ruchu, że będzie to możliwe, jeśli nie zabierze mi pozwalającej na to karty). Już nie mogę doczekać się kolejnej rozgrywki, choć trochę boję się, że nie znajdę chętnych do regularnego grania, żeby móc tę grę rzeczywiście poznać. W każdym razie Pax Ren zapewne nie podzieli losu High Frontier 4 All i najwyżej - w randze pułkownika - czekać będzie na lepsze czasy, jak niegdyś Wojna o Pierścień.

Ahoy (1 x 4p) - z ciekawości sprawdzona w czasie świąt i pierwsze wrażenia całkiem pozytywne. Lekka gra z dozą asymetrii i losowości. Nie będę miał nic przeciwko, by w ramach dobitki po czymś bardziej treściwym obadać grę inną frakcją.

Dracula vs Van Helsing (1 x 2p) - prosta dwuosobówka, dołączona do zestawu z poczty planszówkowej. Mimo losowego dobierania kart i po prostu porównywania ich wartości liczbowej (lub koloru w przypadku remisu, jak np. w Red7) daje całkiem spore pole do manewrowania kartami i regionami, o które chcemy zawalczyć. Zasady do wytłumaczenia w minutę, a grało się przyjemnie, z chęcią zagrałbym jeszcze raz.

Cyklady (1 x 4p) - kolejna z prostych gier, które dają olbrzymią satysfakcję. Dawno temu dokupiłem do niej Tytanów, którzy mieli naprawić bolączki podstawki, ale szybko zorientowałem się, że żadnych bolączek podstawka nie ma i teraz chętniej zasiądę do gołej wersji. Uwielbiam tę licytację i podejmowanie decyzji kiedy warto zainwestować grubsze środki w danego boga, a kiedy odpuścić i zachować pieniądze na kolejną okazję. I jak to zrobić, by licytację wygrał gracz, który nie wykorzysta go przeciwko nam. Kiedyś przeszkadzała mi mała mobilność jednostek, a teraz ta konieczność wczesnego planowania swojej siatki statków, by w przyszłości dać sobie więcej możliwości jest jednym z najciekawszych elementów gry.
Ostatnio zmieniony 03 kwie 2024, 10:52 przez Kapel, łącznie zmieniany 1 raz.
drzewko
Posty: 293
Rejestracja: 05 sie 2016, 09:37
Has thanked: 46 times
Been thanked: 295 times

Re: Gra miesiąca - marzec 2024

Post autor: drzewko »

Kapel pisze: 02 kwie 2024, 23:23 Na początku żmudne mielenie kart, żeby dorwać coś ciekawego. Potem pierwsze próby startów, zbieranie wody już powoli zaczynało nudzić, zatem jeden z graczy poleciał w kierunku Marsa nie zbierając zapasów na FINAO. Rzut kością, 1, kolejna godzina zbierania kart przed nim.
Pozwole sie zapytac, dlaczego po wybuchu statku kolega musial jeszcze raz godzine zbierac karty? Przeciez jak statek wybucha to karty wracaja na reke, wiec "wystarczy" je zboostowac na LEO ponownie. Wiadomo, trzeba zebrac wode do tego.

Natomiast zeby pominac żmudne zbieranie kart zawsze mozna zastosowac rapid start albo quick start :)
Awatar użytkownika
ZygfrydDeLowe
Posty: 491
Rejestracja: 17 sty 2017, 13:47
Has thanked: 937 times
Been thanked: 211 times

Re: Gra miesiąca - marzec 2024

Post autor: ZygfrydDeLowe »

W marcu nadal udawało nam się spotykać w miarę regularnie do walk o kształt Europy w ramach Pax Renaissance oraz już trochę rzadziej do Netrunnera, nad czym ubolewam.

Niemniej jednak dla mnie grą miesiąca zdecydowanie zostaje Wojna o Pierścień. Podchodziłem do tej pozycji jak pies do jeża, obawiając się tych niejasnych zasad i stosunkowo długiego czasu rozgrywki jak na zwykłą turlankę, ale po tych kilku partiach muszę przyłączyć się do zachwytów - to faktycznie epicka gra strategiczna, gdzie czynnik losowy jest dość istotny, ale dzięki temu też gra zapewnia spore emocje; a i zarówno czas trwania gry, jak i same zasady okazały się być o wiele bardziej przyjazne, niż się spodziewałem po lekturze forum.
Awatar użytkownika
Apos
Posty: 975
Rejestracja: 12 sie 2007, 14:42
Lokalizacja: Sosnowiec
Has thanked: 352 times
Been thanked: 756 times
Kontakt:

Re: Gra miesiąca - marzec 2024

Post autor: Apos »

drzewko pisze: 03 kwie 2024, 06:58
Kapel pisze: 02 kwie 2024, 23:23 Na początku żmudne mielenie kart, żeby dorwać coś ciekawego. Potem pierwsze próby startów, zbieranie wody już powoli zaczynało nudzić, zatem jeden z graczy poleciał w kierunku Marsa nie zbierając zapasów na FINAO. Rzut kością, 1, kolejna godzina zbierania kart przed nim.
Pozwole sie zapytac, dlaczego po wybuchu statku kolega musial jeszcze raz godzine zbierac karty? Przeciez jak statek wybucha to karty wracaja na reke, wiec "wystarczy" je zboostowac na LEO ponownie. Wiadomo, trzeba zebrac wode do tego.

Natomiast zeby pominac żmudne zbieranie kart zawsze mozna zastosowac rapid start albo quick start :)
@Kapel kolega dobrze mówi. Łatwo przegapić prostą zasadę. Spróbujcie zaproponowanych wariantów na początku. U nas pierwsza rozgrywka to były misje ratunkowe do misji ratunkowych :D , a wraz z ograniem coraz sprawniej będzie Wam to szło. W kolejnej rozgrywce wysyłanie pierwszych rakiet przyspieszyło przez dogadywanie się nad stołem i handel patentami. Później użyczanie sobie baz do obracania patentów na czarną stronę.
Ograjcie pełne zasady, a później sięgnijcie po moduły - te dodają więcej opcji.

ps. do Race! Formula 90 też są skrócone warianty rozgrywki jeżeli standardowy trwał dla Was za długo.
Kapel
Posty: 51
Rejestracja: 22 maja 2020, 12:49
Has thanked: 40 times
Been thanked: 38 times

Re: Gra miesiąca - marzec 2024

Post autor: Kapel »

Apos pisze: 03 kwie 2024, 10:12
@Kapel kolega dobrze mówi. Łatwo przegapić prostą zasadę. Spróbujcie zaproponowanych wariantów na początku. U nas pierwsza rozgrywka to były misje ratunkowe do misji ratunkowych :D , a wraz z ograniem coraz sprawniej będzie Wam to szło. W kolejnej rozgrywce wysyłanie pierwszych rakiet przyspieszyło przez dogadywanie się nad stołem i handel patentami. Później użyczanie sobie baz do obracania patentów na czarną stronę.
Ograjcie pełne zasady, a później sięgnijcie po moduły - te dodają więcej opcji.

ps. do Race! Formula 90 też są skrócone warianty rozgrywki jeżeli standardowy trwał dla Was za długo.
Jeśli jeszcze będę miał okazję, bo - jak wspomniałem - gra poszła od razu na sprzedaż, gdyż nikt (w sumie łącznie ze mną) nie przejawiał chęci dalszego zgłębiania.

Co do Race!, to ten wariant skrócony z instrukcji wydaje się spłycać grę. Na BGG jest dostępny trochę zmodyfikowany wariant, który wygląda lepiej, ale ogólnie nie jest tak źle, żeby już w pierwszych rozgrywkach musieć kombinować z wariantami. Gra jest długa, ale dopóki gra się fajnie, to nie jest do dla nas problemem.
drzewko pisze: 03 kwie 2024, 06:58 Pozwole sie zapytac, dlaczego po wybuchu statku kolega musial jeszcze raz godzine zbierac karty? Przeciez jak statek wybucha to karty wracaja na reke, wiec "wystarczy" je zboostowac na LEO ponownie. Wiadomo, trzeba zebrac wode do tego.

Natomiast zeby pominac żmudne zbieranie kart zawsze mozna zastosowac rapid start albo quick start :)
Tak, z tą godziną, to oczywiście przesadziłem. Ale no trzeba znów trochę kart pozyskać, żeby potem sprzedać. Ogólnie, ja naprawdę doceniam tę grę za aspekt symulacyjny, ale niestety przy ograniczonym czasie i sporej ilości różnych tytułów, które wpadają do ogrania, to gry, które nie pykną w pierwszej rozgrywce mają dość trudno, żeby się utrzymać. A tutaj mam wrażenie, że naprawdę jest mało gry w grze (przynajmniej bez modułów, a nie zainwestuję w dodatki, jeśli podstawka nie chwyciła). Oczywiście to opinia po jednej rozgrywce, zdaję sobie sprawę, że to nie jest gra, którą w tym czasie można faktycznie poznać.

PS: Pozdrów Piotrka przy okazji ;)
Awatar użytkownika
Gizmoo
Posty: 4105
Rejestracja: 17 sty 2016, 21:04
Lokalizacja: Warszawa/Sękocin Stary
Has thanked: 2635 times
Been thanked: 2547 times

Re: Gra miesiąca - marzec 2024

Post autor: Gizmoo »

To był kolejny miesiąc, w którym przesadziłem z graniem i zaliczyłem „przesyt”. Zaledwie kilka dni w marcu było wolnych od gier planszowych. Z jednej strony fajnie, z drugiej – uświadomiłem sobie, że zbyt wiele czasu poświęcam planszówkom. Kwiecień zacznę intensywnie, ale później zamierzam trochę „zluzować” i poświęcić czas na inne aktywności.

Jeśli zaś chodzi o marzec, to był zaskakujący pod każdym względem. Głównie zaskakujące były powroty, a największym zaskoczeniem był mój wybór gry miesiąca. Bo nigdy nie podejrzewałem, że ten tytuł kiedykolwiek jej przypadnie.


NOWOŚCI:

ZIEMIA – Nie rozumiem fenomenu. Odnoszę wrażenie, że entuzjastyczna recenzja ludków z Dice Tower i sypiące się tam „dziewiątki” i „dziesiątki”, to było jakieś „lokowanie produktu”. No bo nie wiem jak gra, która jest ledwie poprawna, mogła uzyskać tak wysokie noty. Nie chce tu dorabiać kolejnej teorii spiskowej, ale motywacja stojąca za tymi ocenami mogła być czysto finansowa. :lol: To nie jest zła gra. Ot, można zagrać i coś tam sobie porzeźbić. Na pewno lepsza o lata świetlne od nudnawego Leśnego Rozdania. Nudziłem się odrobinę mniej, co nie zmienia faktu, że jest to w najlepszym wypadku średniak. Interakcja bliska zeru. Emocje, jak na sadzeniu rzodkiewek. Naciągane 6/10, ale nie wiem, czy kiedykolwiek dam się jeszcze namówić na partyjkę. Dość powiedzieć, że jakbym miał do wyboru to, czy Wingspan, to wybrałbym macanie ptaszka. :lol:

PAX RENAISANCE – Pierwotnie chciałem umieścić ten tytuł w rozczarowaniu miesiąca, ale byłoby to mocno na wyrost. Po prostu po entuzjastycznych opiniach na forum, moje oczekiwania były wręcz kosmicznie wyśrubowane. Niestety coś tam nie zażarło. Żeby nie było - To jest bardzo dobra gra! Ale... Niestety nie dla mnie. Po pierwsze – próg wejścia jest absurdalnie wysoki. Po drugie – nie znoszę grania na warunki zwycięstwa, które wymagają konkretnej sytuacji na planszy. Tą grę można przegrać w zasadzie przez układ kart na wystawce. Jasne, jest mnóstwo czynników wpływających na gamestate, mnóstwo rozkminy, ale czasami JEDEN ruch przeciwnika może uniemożliwić nam wyścig do celu, bo karty potrzebne do jego realizacji - przestaną się pojawiać na ryneczku. Jak widzisz już po kilku rundach, że nie jesteś w stanie spełnić trzech warunków z czterech, to pozostaje jedynie poddać partię, bo szkoda marnować czas, gdy nie ma się już żadnych szans. Zagrałem dwa razy i nie wiem, czy mam ochotę na więcej, bo dla mnie to wszystko było jakieś mało satysfakcjonujące. Jest tu mnóstwo przeciągania liny dla samego przeciągania. Pamir podoba mi się dużo bardziej. Jest intuicyjny, prostszy, bardziej czytelny i bardziej klimatyczny. Doceniam, podziwiam, ale nie bawię się jakoś specjalnie dobrze, więc mogę dać maksymalnie 7/10. Może dam jeszcze PR szansę w rozgrywce na więcej niż dwie osoby, ale nie wiem, czy zmieni moją ocenę. Cieszę się, że nie kupiłem w ciemno, bo byłbym podwójnie rozczarowany.

ZOMBIAKI AMERYKI – Zaskakujący Wallace! To kompletnie losowa zabawa, którą od pełnej abominacji ratuje ciekawa licytacja. Gdyby nie durne kostki, to byłaby to nawet sprytna gra, bo zbieranie i zarządzanie surowcami jest bardzo fajne. Oprawa jest genialna, jest tam jakiś klimacik, ale będąc uczciwym – jest to w zasadzie imprezowy randomfest. Zarządzanie ryzykiem jest w sumie intrygujące, a ja - chociaż nie znoszę mechaniki push-your-luck- bawiłem się nieźle (pewnie dlatego, że wygrałem). Było dużo śmiechu i gdy ktoś zaproponuję, to pewnie nigdy nie odmówię partyjki. Sęk w tym, że jak na grę z eliminacją graczy - jest po prostu za długa. 6.5/10

PASZCZAKI – Losowy filerek od Knizi. Szkoda „strzępić ryja”, bo to prosta i losowa gra, której jedynym atutem są fajne ilustracje. 4/10

PASZCZAKI 2– Sprytny filerek o budowaniu piramidy z kart. Chodzi o to, by zejść z całej ręki, ale kartę powyżej można zagrać tylko wówczas, gdy uda się sparować ją do jednej z dwóch kart w „podstawie”. Zaskakujące jest to, że pomiędzy Paszczakami 1, a ich drugą częścią, jest absolutna przepaść jeżeli chodzi o jakość rozrywki. Paszczaki 1 są bardzo losowe i nudne, podczas gdy Paszczaki 2 są sprytnym filerkiem, w którym mamy bardzo ciekawe decyzje i dużo interakcji. W Paszczaki 1 zagrałem raz i nigdy więcej. W Paszczaki 2 zagrałem w marcu trzy razy i zastanawiam się, czy nie kupić ich do kolekcji. 7/10

CYBERPUNK 2077: GANGI NIGHT CITY – Nie interesowałem się wcześniej, bowiem wyczytałem, że jest to reimplemetacja Godfathera. Czyli uznano, że jest to dokładnie ta sama gra, tylko w klimatach cyberpunkowych. Otóż, nie wiem kto odpowiada za ten krzywdzący opis, ale CP2077 ma z Godfatherem niewiele wspólnego! W zasadzie tylko tyle, że i tu i tam mamy worker placement i area contol. To jednak tak różne mechanicznie gry, że spokojnie można posiadać obydwie w kolekcji. Po wytłumaczeniu zasad i pierwszej rundzie byłem wręcz zachwycony, ale mój entuzjazm dosyć szybko został „zhakowany”. Podczas naszej rozgrywki wyszło, że gra ma dwa mega duże problemy. Chociaż mechanicznie to kawał świetnie wymyślonej gry, to w większym gronie partia jest przyjemna w obsłudze jak Windows Millenium. Na pięć osób panuje TOTALNY CHAOS. Nic nie idzie zaplanować do przodu! I to w najgorszy, frustrujący sposób, bo inicjacja każdego konfliktu dotyka wszystkich graczy, nawet tych, którzy de facto nie byli „celem ataku”. Do tego snowball jest w Cyberpunku wręcz nieprawdopodobny. Ktoś po bardzo udanych pierwszych ruchach i pozyskaniu dobrego „najemnika” - ma mocno z górki. Podczas gdy ktoś, kto został wykopany z wyścigu po surowce w pierwszych dwóch rundach - w zasadzie przestaje się liczyć. Po skopaniu przez innych graczy – nie sposób się tu skutecznie odbudować i wrócić do peletonu! Zabawne, bo w naszej partii, już po pierwszej rundzie obstawiłem poprawnie kto wygra, a kto skończy na ostatnim miejscu. Reasumując – mechanicznie i wizualnie gra mnie powaliła, jednocześnie dostrzegam jej liczne problemy. Chcę zagrać w trzy osoby, bo na cztery wydaje się, że będzie panował podobny, acz ciut mniejszy, chaos. Przy trzech i dwóch graczach wyścig powinien być bardziej sprawiedliwy, chociaż umiejętności najemników też wydawały się mocno nierówne. Na razie mam mocno mieszane uczucia i uczciwie nie jestem w stanie wystawić wyższej oceny, niż nieco naciągane 7/10. CP2077 Intryguje, jest tu mnóstwo świetnych pomysłów, ale na pewno dobrym pomysłem jest unikanie pięcioosobowej rozgrywki.


NOWOŚĆ MIESIĄCA:

NOW OR NEVER - Ostatnia część z trylogii Arzium, autorstwa wszechstronnego Ryana Laukata. Najbardziej rozbudowana, wręcz rozbuchana mechanicznie. Sandboksik, w który można grać wedle uznania, skupiając się albo na klimacie i fabule, albo na euro optymalizacji. Bardzo pozytywne zaskoczenie, bo po średnio udanym Bliżej i Dalej, obawiałem się, że Laukat się skończył na „Kill’em All”. Oprawa jest powalająco piękna, euro mechaniki pięknie się zazębiają i nawet losowość w walce nie przeszkadza, bo sama walka jest świetnie wymyślona mechanicznie. Absolutnie świetna gra! Mój jedyny zarzut to losowy „market row” wieśniaków i zbyt duży koszt jego resetowania. Durne to jest bardzo i zasługuje na jakiś houserule, bo w sumie w dosyć sprawiedliwej euro mechanice - mamy mocny element losowy. Na siłę mógłbym się przyczepić też do długości rozgrywki, bo to nie jest krótka gierka! Ale czas płynie w niej bajecznie, decyzje są ciekawe i w każdej rundzie jest co robić. W każdym razie jest to jedna z najprzyjemniejszych gier od Red Raven Games i z czystym sumieniem mogę wystawić mocne 9/10. W kwietniu zaczęliśmy grać kampanię w trybie fabularnym i bawimy się znakomicie!


FILER MIESIĄCA:

6. BIERZE! – Wyjechaliśmy w góry i po powrocie z prawie 20 kilometrowego trekkingu wyciągnąłem z plecaka „krowy”. Nikt nie miał ochoty w to grać, wszyscy byli padnięci, a skończyło się tak, że graliśmy do drugiej w nocy! Dnia kolejnego, po jajecznicy, nikt nie chciał iść w góry, tylko wszyscy chcieli się „odegrać”. I zamiast wyruszyć z samego rana – wyszliśmy w góry grubo po 11:00. Gdyby liczyć partie w miesiącu, to „szóstka” zaliczyłaby ich najwięcej, ale to w końcu filerek, więc nie trudno było nabić wysoki wynik. W każdym razie mnóstwo śmiechu i świetna zabawa. 9/10!


PARTIA MIESIĄCA:

BEYOND HUMANITY: COLONIES – Wreszcie udało się zagrać wariant kooperacyjny i absolutnie jestem nim zachwycony. Coop ma dużo więcej sensu, wreszcie nie przeszkadza losowość. Jest sprytnie, zmyślnie, klimatycznie i emocjonująco. Dużo fajnych dyskusji nad stołem. Bardzo podoba mi się ta gra i chcę grać częściej, ale wyłącznie w trybie kooperacyjnym. Do rywalizacji już nie wrócę. Szkoda, że kumpel tak rzadko ją przynosi i jeszcze większa szkoda, że trudno mu znaleźć do niej równie chętną ekipę. 8/10


POWROTY MIESIĄCA:

GOA – Była bliska zarówno uznania ją jako „gry miesiąca”, jak i „partii miesiąca”, ale podszedłem na chłodno, bo wiadomo, że brak dystansu zazwyczaj podpowiada źle. Na razie jestem tym powrotem nieco oszołomiony. Planuję więcej napisać w dedykowanym wątku na forum i jak tylko znajdę chwilę i ochłonę, to to uczynię. Zachwyt pełną gębą, bo bawiłem się świetnie, a moje koleżanki zgodnie uznały Goę za „odkrycie miesiąca”. 9/10

EVERDELL + ŚWIĘTO LATA – Za każdym razem, jak gram w Everdella, czerpię wręcz niewyobrażalną przyjemność i za każdym razem wkurzam się na siebie, że gram w to tak rzadko. Interakcji tu tyle, co kot napłakał, ale szukanie kombosików, powiązań i optymalnego kolejkowania akcji, jest super przyjemne. W odbiorze na pewno pomogło moje wysoko punktowane zwycięstwo, ale prawda jest taka, że niemiłosiernie siadły mi karty. Co zabawne – po otrzymaniu startowej ręki, byłem przekonany, że nic z tego nie wyrzeźbię i skończę na ostatnim miejscu (miałem na sześć kart, sześć kart drogich zwierząt). Wspaniała zabawa! 9/10

TERRAFORMACJA MARSA – Kocham „Terkę” a w tym miesiącu ugrałem swój rekord punktowy w grze trzyosobowej. 99 punktów i rozgrywka skończona w osiem pokoleń! 9/10

NIGHT PARADE OF HUNDRED YOKAI – Gdyby nie gra miesiąca, to „Parada” wygrałaby w ilości rozgrywek. Bo było ich aż sześć. Super sprytne, krótkie, przyjemne area control ze „słitaśnym” tematem. Moi rodzice strasznie się weń wkręcili i gdyby nie gra poniżej, to chcieli by w to grać na okrągło. Dokupiłem klan małp i w kwietniu będzie grane w opór. Bardzo przyjemna, sympatyczna gra. 8/10


GRA MIESIĄCA:

ULM - ... Nie wiem, co napisać. Brak mi słów po prostu... Serio. Byłaby to ostatnia gra, którą bym podejrzewał o to, że zdominuje stół i zostanie uznana „grą miesiąca”. Wróciłem po bardzo długiej przerwie i zagrałem w dwóch różnych grupach, a także Ulm trafił z impetem na stół rodzinny. I wszędzie okazał się hitem. Bez wyjątku. Zaliczyłem aż siedem rozgrywek i nie pamiętam, by jakiekolwiek euro lądowało w jednym miesiącu tak często na stole. I za każdym razem bawiłem się bardzo dobrze. Jedna osoba wprawdzie marudziła, że główna mechanika jest super abstrakcyjna, ale i tak po rozegranej partii miała ochotę „się odegrać”. Pewnie po takim intensywnym graniu, Ulm znowu trafi na lata na półkę i będzie się kurzył, ale był to super przyjemny powrót. Aha – zdecydowanie lepiej gra się bez losowych wydarzeń. Gra jest wystarczająco ciasna i losowa, by uprzykrzać sobie nimi życie. 8/10
ODPOWIEDZ