Ja również jestem po pierwszej partii dwuosobowej i podpisuję się obiema rencami pod opiniami Leguna i cezarasa. Chyba nie często trafia się euro o tak prostych zasadach i tak dużych możliwościach ich wykorzystania... aż głowa może rozboleć na początku.
Poza tym co już zostało napisane od siebie dodam, że coś co mi rzuciło się w oczy po tej pierwszej partii to interakcja. Oczywiście typowo "eurowa" interakcja, ale tutaj wydawała mi się wyjątkowo silna... ścigamy się o prowincje czy miasta, jak nie o prowincje to o postacie, a jak nie o postacie, to kto zgarnie kasę z prowincji (która wzrasta w taki fajny, trochę "agricolowy" sposób), a w tle tego całego wyścigu jest nasz plan, który może upaść (upadnie mniej lub bardziej) jeśli ktoś nas w tym wyścigu wyprzedzi. I to wszystko w grze na dwie osoby... aż boję się pomyśleć co się dzieje, jeśli do stołu zasiądzie więcej graczy.
Padło porównanie z Amerigo, więc też sobie na takowe pozwolę.
Mnie obie gry podobają się bardzo (moja wieża nie uczestniczyła w spisku
), jednak z przewagą dla Concordii . Po prostu jeśli miał bym coś wyciągnąć na stół dla niedzielnych graczy (a niestety przeważnie z takimi gram), to moim zdaniem Amerigo spisze się znacznie lepiej (gdzieś czytałem/słyszałem, że gra jest trudna, podatna na paraliż decyzyjny, ja mam inne zdanie, trzeba pokombinować i owszem, ale nie jest to męczące, a punkty zdobywa się prawie za wszystko, co niedzielnym może się podobać). Jeśli natomiast miał bym zagrać z kimś bardziej zaprawionym w bojach, czy po prostu dużo bardziej rozgrzać szare komórki, to zdecydowanie wybrał bym Concordię... Masa nieoczywistych decyzji, planowania, strategii i taktyki połączone z dosyć prostym, ale bardzo ciekawym systemem punktowania, które odbywa się na końcu gry, może zdecydowanie bardziej przypaść do gustu graczom.
Na koniec równie ważna sprawa, czyli wykonanie i co mamy w pudle. Niektóre żetony budynków czy monety są krzywo wycięte, ale mi osobiści specjalnie to nie przeszkadza, a w rozgrywce nie przeszkadza zupełnie. Do tego dochodzi duża, dwustronna i przeeepięęękna plansza, 150 kart (dwie talie niemiecka i angielska... szacun!!) i cała masa drewna, ale nie jakieś proste kosteczki tylko drewno imitujące występujące w grze dobra. Powietrza w pudle tyle, co by sobie to wszystko troszkę pooddychało i nie pogniotło. Na tle niektórych moich zakupów po prostu miazga!! I to za niecałe 130zł... DA SIĘ??
Do Legunowego miodu dodam tylko cud i orzeszki