Kupowałem
Honey Buzz z myślą o grze z dzieciakami i nowicjuszami.. co z tego wyszło ? Krok po kroku..
Okładkowo vs real: 1-4 graczy, 45-90 min, 10+ - w praktyce; czasowo, szczególnie na dwóch graczy można zagrać krócej, choć nie będzie to 10 czy 15 minut. Wiek – teoretycznie młodsze dzieci ogarną temat, tylko trzeba uważać – miody i pyłki wyglądają jak słodycze, nie tylko dzieci, ale również dorośli reagują: ooo.. Co to..? Żelki.. ? I próbują konsumować.. ;P
Ogólne: Gra zawiera tryb wprowadzający/tryb regularny/tryb zaawansowany/tryb solo. Zaawansowany wobec dwóch pierwszych zawiera zmieniony tryb wyszukiwania i zbierania nektaru. Tryb solo jest już znacząco zmodyfikowane (inne ustawienia, system dron/kości, punktowanie). Plansze dostosowane do liczby graczy/trybu gry. Pomoce graczy dostępne.
Instrukcja: dobrze napisana, z ilustracjami i przykładami. Reguły przystępne. Prosty angielski, dla średnio zaawansowanych. Sama gra w praktyce niezależna językowa, choć jeśli ktoś chce korzystać z planszetek graczy, to jednak musi znać podstawowy angielski.
Skalowanie: trudno coś powiedzieć, grałem na razie tylko w dwie osoby. Intuicja podpowiada mi, że w pełnym składzie gra może działać lepiej (ilość nektarów będzie nieprzypadkowa), ale równie dobrze korzyść z balansu może być ograniczona „ciasnotą” z racji większej ilości graczy. Do sprawdzenia.
Mechanicznie:
Honey Buzz to prosty worker placement, w którym mamy dwie podstawowe akcję: 1. Wyślij robotnicę i weź kafel, 2. Zbierz wystawione robotnice i wykonaj ruch (limitowany). Dodatkowo mamy pięć akcji ula: 1. Zbieraj, 2. Produkuj, 3. Handluj, 4. Rozmnażaj, 5. Pozyskaj finansowanie (plus 6 joker), które aktywujemy zamykając plastry przygotowane do składowania nektaru, w którym możemy produkować miód. Gra kończy się w momencie: 1) wysycenia dwóch z trzech stosów kontraktów, lub 2) spadku cen 4 z 5 dostępnych produktów pszczelich do minimalnego poziomu. Zwycięża posiadacz największej ilości punktów zgromadzonych w oparciu o: monety – produkty pszczele – nagrody Matki – zrealizowane kontrakty. Tyle.
Jakość i wykonanie – wyodrębniłem ten aspekt. Jakość wydania (wersja KS de lux) obłędna. W zasadzie ta gra mogłaby mieć mechanikę chińczyka i nadal budziłaby zainteresowanie. Gruba, solidna tektura żetonów, plastikowe nektary, woskowana instrukcja – rzeczywiście miodzio. No i same miody – żelki Haribo po prostu.. gumijagody z Everdella wymiękają. Ale jak pisałem wcześniej, trzeba pilnować dzieciaków (i dorosłych) żeby tego nie zjedli.. bo trudno się oprzeć..

W kickstarterowej wersji de lux wiele elementów zdublowanych, a czasem nawet potrójnych (znacznik pierwszego gracza), ale wszystko ładnie mieści się w wyprasce. Zatem wypraska też spoko.
Wady: w zasadzie dostrzegam jeden znaczący. W trybie 2 i 3 osobowym żetony nektarów dostępnych w grze dobierane są losowo. Może to skutkować niedostateczną liczbą nektarów danego rodzaju, co przełoży się niemożność realizacji dostępnego kontraktu, co może zablokować możliwość wywołania jednego z dwóch dostępnych metod zakończenia gry. Można temu zaradzić poprzez home rule: albo w zbilansowany sposób dobieramy nektary, albo w trakcie gry wymieniamy „nierealizowalny” kontrakt. Pomniejsze: dosyć długi setup na tak prostą grę, oraz, relatywnie niską intuicyjność aktywowania akcji ula (dokładamy wachlarz, zdejmujemy, bierzemy miody, zwracami, itp.) – choć nie jest to trudne, niedzielni gracze (a przecież to jest target) mogą się pogubić.
Zalety: bajeczny wygląd i jakość wykonania. Prostota reguł (mimo zastrzeżeń powyżej).
Podsumowanie:
Honey Buzz to w mojej ocenie trochę bardziej zabawka/gadżet niż gra. Tzn. wygląd dominuje nad samą mechaniką, a jakość wykonania i wygląd stanowią jej największą zaletę. Gra kusi, szczególnie tzw. graczy casualowych. Jednocześnie największym kłopotem tej gry może być.. właśnie grupa docelowa. I cena. Ta ostatnia nie jest bowiem niska.. w wersji KS kupiłem ją w 3trollach za 290 PLN. Co do tzw. targetu - pierwsze spojrzenie pozwala wywnioskować, że to sektor familijny, a nie produkt dla graczy. I tak rzeczywiście jest – przy czym pytanie, czy w tej grupie docelowej się przyjmie. Bo rzadko niedzielny gracz: a) na nią trafi, b) 300 złotych wyda. To po pierwsze. Po drugie - adresatami gry jest wprawdzie familia, ale w takiej wersji limited - bo choć wygląd gry skłania również do prób grania z najmłodszymi na kolanach: tu dołożymy pszczółkę, tam weźmiemy miód.. to to nie.. nie polecam.. jeśli nie chcecie organizować pociechom płukania żołądka. Po trzecie wreszcie - nie jest to gra tak prosta w obsłudze jak np. Splendor czy Abyss. Przyswojenie (nie "zrozumienie" ale "przyswojenie" reguł, tak aby nie spoglądać na planszetki i próbować coś tam ugrać "na punkty") zasad wymaga dwóch, trzech rozgrywek – pytanie czy taka liczba nie jest za duża dla niedzielnych graczy. Tu bowiem mechanizm działa, kiedy usiądą do gry i po pierwszej rozgrywce wierzą, że są już mistrzami. Wtedy jest ok, chcą więcej. Tu natomiast wrażenia podobnego brakuje – po pierwszej grze początkujący gracze nadal nie czują się najpewniej. Spodziewam się również, że swoje w niskiej popularnosci gry zrobią: brak polskiej wersji językowej, oraz ograniczona dostępność – gra ma się pojawić w polskiej sprzedaży w III kwartale, na tę chwilę, trzeba ją chyba skądś ściągać.
Podsumowując fragment o grupie docelowej - do kogo jest adresowana ta gra? No właśnie.. gra nie ma w zasadzie targetu.. może kolekcjonerzy? Może amatorzy pszczelarstwa.. ?

Myśląc o
Honey Buzz, przypomina mi się kazus Tang Garden – gra bombonierka, śliczna, jakościowo bardzo dobra, mechanicznie też poprawna i stosunkowo prosta – nie pojawiła się w obrocie masowo (dostępność, cena, język), bo nie nadawała się dla graczy, a do niedzielnych zawodników szans na przebicie się nie miała najmniejszych.
Zatem, niech za ostatnie słowo podsumowania posłuży odwołanie do Tanga – jak ktoś ma i lubi TG, może śmiało próbować HB.. gwarancji nie ma, ale są szanse, że będzie Pan/Pani zadowolony/a.. a jeśli kogoś od Tanga odepchnęło – nawet niech nie zerka w stronę pszczelnika…
