Zaginiona flota to właśnie SG.killallpokemons pisze: ↑22 mar 2025, 10:03 Wszystkie SG do podatawki są w podstawce. Zaginiona Flota to zupełnie osobna kampania.
ISS Vanguard (M. Oracz, K. Piskorski, P. Samborski, M. Świerkot)
Regulamin forum
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
-
- Posty: 2157
- Rejestracja: 11 mar 2017, 14:51
- Lokalizacja: Gliwice/Katowice
- Has thanked: 583 times
- Been thanked: 951 times
- Kontakt:
Re: ISS Vanguard (M. Oracz, K. Piskorski, P. Samborski, M. Świerkot)
-
- Posty: 8
- Rejestracja: 13 lip 2015, 18:47
- Has thanked: 10 times
- Been thanked: 3 times
Re: ISS Vanguard (M. Oracz, K. Piskorski, P. Samborski, M. Świerkot)
Tak, ale jak napisałem, niektóre SG odblokowane podczas kampanii, ale pasujące do podstawki już są w podstawce, reszta SG, czyli dodatkowa kampania to Zaginiona Flota.
Re: ISS Vanguard (M. Oracz, K. Piskorski, P. Samborski, M. Świerkot)
Hej, mam takie ogolne pytanie, a nie chce za gleboko szukac w obawie przed spoilerami. Czy podczas kampanii mozna sobie swobodnie eksplorowac planety, czy tez trzeba gonic za celami kampanii? Czy gra w pewnym momencie karze za luzne podejscie.do celow?
Re: ISS Vanguard (M. Oracz, K. Piskorski, P. Samborski, M. Świerkot)
Ta gra niema timera, mozesz eksplorowac planety jak chcesz pod warunkiem ze masz do nich dostep (technologia). Sa pewne kluczowe momenty/misje gdzie gra troche blokuje opcje eksploracji ale to sie pojawia w pozniejszym etapie.
- Jiloo
- Posty: 2600
- Rejestracja: 19 sie 2011, 14:11
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 628 times
- Been thanked: 535 times
- Kontakt:
Re: ISS Vanguard (M. Oracz, K. Piskorski, P. Samborski, M. Świerkot)
Jeśli mowa o eksprowowaniu planet na powierzchni to... zależy. Będziesz miał takie misje gdzie uda Ci zajrzeć do każdego kąta, a będą też takie, gdzie sam będziesz chciał się z niej szybko wynieść

- raj
- Administrator
- Posty: 5720
- Rejestracja: 01 lis 2006, 11:22
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 345 times
- Been thanked: 1008 times
- Kontakt:
Re: ISS Vanguard (M. Oracz, K. Piskorski, P. Samborski, M. Świerkot)
najgorsze są oczywiście te, z których bardzo chciałbyś szybko uciec a musisz zajrzeć w każdy kąt.
"Jest to gra planszowa. Każdy gracz ma planszę i lutuje nią przeciwnika." - cytat za "7 krasnoludków - historia prawdziwa."
Szukajcie recenzji planszówek na GamesFanatic.pl
Szukajcie recenzji planszówek na GamesFanatic.pl
-
- Posty: 31
- Rejestracja: 31 lip 2016, 12:24
- Lokalizacja: Słupsk
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 1 time
Re: ISS Vanguard (M. Oracz, K. Piskorski, P. Samborski, M. Świerkot)
Skoro ten "Galaktyczny Almanach" to lipa to też go sobie podaruję. A co powiecie o "Dice tower"?
Re: ISS Vanguard (M. Oracz, K. Piskorski, P. Samborski, M. Świerkot)
gdybym miał teraz wybór, to bym nie brał, mogę Ci sprzedać jak chcesz xDPapaSzlumpf pisze: ↑08 kwie 2025, 09:43 Skoro ten "Galaktyczny Almanach" to lipa to też go sobie podaruję. A co powiecie o "Dice tower"?
- Ardel12
- Posty: 4064
- Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
- Lokalizacja: Milicz/Wrocław
- Has thanked: 1407 times
- Been thanked: 2949 times
Re: ISS Vanguard (M. Oracz, K. Piskorski, P. Samborski, M. Świerkot)
W Kwietniu skupiłem się na ograniu ISS Vanguarda. Samouczek rozegrałem solo, potem 3-4 planety w 2os, a resztę ponownie sam. Grałem wszystkie misje na dwie sekcje prócz finalnej misji, gdzie aplikacja/księga przykazują, że tak będzie lepiej(można dalej mniejszą liczbą, ale chciałem spróbować). Grałem na polskiej wersji, ale korzystałem z apki zamiast księgi, więc sporo tekstu przesłuchałem po angielsku. Od początku używałem też dodatku Akta Personalne.
Standardowo zacznę od wykonania. A to w podstawce jest bardzo dobre. Karty bez koszulek przeżyły całą kampanię bez żadnego uszczerbku. Przyjemnie trzymało się je w rękach. Kostki sporej wielkości, customowe i przyjemnie ciężkie. Żadnych otarć farby nie zauważyłem, więc też ciężko się przyczepić. Księga planet jak i gwiazd w sam raz. Raczej nie widziałbym potrzeby pogrubienia papieru. Znaczniki i tokeny dobrej grubości jak i wielkości. Segregator twardy, sporej wielkości spełniał swoje zadanie. Planszetki podwójne i grube. W sumie na tyle twarde, że można komuś krzywdę zrobić. Każda sekcja/gracz otrzymuje również pudełeczko na swoje elementy(kostki, karty oraz koszulki) i sprawdza się to dobrze. Zamykane z góry nie pozwala by cokolwiek nam wypadło. Jedyną rysą na wykonaniu jest księga skryptów. Lichy papier jak srajtaśma. Do tego gra wymaga pisania po tym, jeśli nie korzystamy z apki. Zmazanie potem pod kolejne przejście średnio mi się uśmiechało. A nie jest to pojedyncze miejsce tylko są to kratki rozsiane po całej księdze. Apka tutaj dawała radę, a że wszystko jest w niej przetłumaczone, to w sumie z księgi można zrezygnować(prawie, o tym później). Finalnie cena vs to, co dostajemy, na bardzo wysokim poziomie, jest jak najbardziej akceptowalna. Do tego wszystko ma swoje miejsce i jest rozdzielone przekładkami, więc AR pomyślał jak ułatwić graczom życie.
Zasad uczymy się przez przejście samouczka. Na szczęście wyjaśnia on każdy koncept i szybko oddaje w ręce graczy podejmowanie reszty decyzji. Szkoda jednak poczytywać mi go za plus, bo potem sporo informacji jest powtórzonych w głównych zasadach i powiedziałbym, że szybciej byłoby po prostu je od razu przeczytać i jechać z grą niż tak dzielić włos na cztery. Mimo to samouczek spełnia swoją rolę i można równie dobrze wracać do zasad w momencie, gdy czegoś nie wiemy. Gra dzieli się na dwa etapy. Zarządzanie statkiem i misje na planetach. Pierwsze ogarniamy przez klaser, w którym zawarto krok po kroku wszystkie fazy. Nie sposób się zgubić, a idąc punkt po punkcie nie sposób też zrobić czegoś źle. Dla mnie było wszystko jasne. Zaczynamy zawsze od mostka, na którym sprawdzamy nasz kolejny cel oraz dostajemy punkty energii oraz dowodzenia, które wydamy na kolejnych stronach. Do tego odpalamy wydarzenia, których nie rozwiązaliśmy w poprzedniej rundzie(ot tracimy morale, energię, część członków załogi pójdzie odpocząć itp. Ogólnie złe) i dobieramy nowe na kolejną. Następnie przechodzimy do latania statkiem po mapie planetoid. Tutaj korzystamy z osobnej książeczki i bazując na celu, dostępnej energii oraz możliwościach(niektóre wybory/planety są zblokowane wymogiem posiadania danej technologii) wybieramy, które skrypty odpalimy a finalnie, na jakiej planecie wylądujemy. Energię wykorzystamy w tej fazie do podróży, odpalania skryptów jak i badania planety wybranej do eksploracji(dodatkowa karta, która udzieli nam informacji o lądowaniu, testach na planecie jak i biomach. Następnie przechodzimy do zarządzania statkiem. Tutaj by odpalić każdą z sekcji potrzebujemy wydać punkt dowodzenia. Jedna sekcja odpowiada za badania i będzie dostarczać nam nowych technologii, kolejne przekuje projekty w faktyczny sprzęt, kolejna pozwoli rekrutować nowe postacie do naszych sekcji, a ostatnia umożliwi radzenie sobie ze zdarzeniami. W trakcie gry odblokujemy kolejną. Po tym etapie zostaje nam wybrać, czym wylądujemy na planecie(na początku mamy jeden lądownik, ale potem można zbudować kolejne), jak go zmodyfikujemy i finalnie pozostanie nam zebranie ekipy oraz wybranie sprzętu jaki wezmą na misję. Jak już wszystko dopniemy na ostatni guzik to rozpoczniemy fazę lodowania, która wymaga od nas rzucenia kostką zagrożenia, które wskaże co się stało(walnął w nas kamień, przebiło coś kadłub, ciśnienie zgniata nam moduł itd.). Każdy lądownik wyznacza ile takich zagrożeń rozpatrzymy. Po wylądowaniu przechodzimy do eksploracji planety.
Zanim jednak o niej to kilka słów o naszych sekcjach Mamy ich 4. Inżynieria, bezpieczeństwo, zwiad oraz nauka. Każda ma swoją talię kart podzieloną na 3 rangi(by korzystać z lepszych kart wysłany członek sekcji musi posiadać odpowiednią rangę). Są karty, które się powtarzają, ale też mamy unikalne przypisane do danej sekcji. Do tego pula kości dla każdej sekcji na początku jest trochę inna, a w trakcie gry sami zadbamy o ich zróżnicowanie. Finalnie wybrana postać, z naprawdę sporej liczby, posiada swoją zdolność(nie jest unikalna, ale umiejek jest sporo i ciężko znaleźć powtórkę) oraz konwerter na dany symbol(ot jak wyrzucimy X na kości to możemy go przemienić dzięki konwerterowi na dany element). Dodatkowo część sprzętu może być wykorzystana przez daną sekcję, co potrafi sporo zmienić, jak raz mamy ze sobą zwiad, który rozstawi tyrolkę i akcja z/do lądownika jest darmowa, sam bohater myka przy użyciu plecaka odrzutowego. Z drugiej strony inżynier wystawi wiertło by kopało dane odkrycia, a bezpieczeństwo rozstawi barierę ochronną.
Eksploracja planety zwykle daje nam jasny cel do osiągnięcia, warunki globalne, które dyktują jak płacimy za ruch między lokacjami oraz niebezpieczeństwo, czyli jakiś dodatkowy efekt/stworek, który będzie nam mieszał szyki. W rundzie wybieramy, która sekcja zacznie. Gracz wtedy ma do wykonania dwie akcje. Może to być ruch, odpalenie akcji specjalnej(tylko jednej na turę), odpoczynek(przywrócenie części wydanych kości oraz dociągnięcie 1 karty), dociągnięcie karty, wykonanie testu pod odpalenie kart(karty sekcji mają dwa działania. Górne jest darmowe i odpalamy zwykle pod zmianę wyników, ale też by czemuś zapobiec. Z kolei dolna część pozwala odpalić jakąś konkretną akcję za wydanie kości z konkretnymi wynikami. Zwykle pozwala to odświeżyć kości, kogoś przemieścić, dociągnąć kilka kart itp.). Głównie w misji będziemy wykonywać ruch a następnie test. Testy wymagają zawsze uzyskania konkretnych symbolów lub wydania kości w danych kolorach(kolory są 3). Test podzielono aż na 10 kroków, ale ogólnie wybieramy iloma kośćmi rzucimy, następnie czy ktoś z innych graczy znajdujących się na tym samym polu dorzucimy nam po 1 kości. Rzucamy. Teraz możemy odpalić karty by zmienić wyniki jak i wykorzystać dolne umiejki. Po tym jak już ogarniemy ten krok, to sprawdzamy, które uzyskane wyniki możemy wykorzystać do testu. Jak zebraliśmy wymagane to z automatu test kończy się sukcesem i dostajemy nagrodę czy co tam się chowa za testem, ale z trzema wyjątkami. Po pierwsze test może mieć 3 kolory. Zielony to zwykłe zwycięstwo, żółty z kolei jest trudniejszy w osiągnięciu, ale daje dodatkowe benefity i zawsze odpala też zielony wynik. Z kolei czerwony to porażka i przeważnie kończy nam test i daje karę(czasem odpali zielony wynik). Drugą opcją są natychmiastowe porażki, jeśli w puli znajdują się wyniki odpalające czerwony wynik, to nawet osiągając zielony z automatu przegrywamy. Ostatnim wyjątkiem są testy, które wymagają ukończenia kilkukrotnie albo uzyskania danego wyniku kilkukrotnie w jednym rzucie. Kości użyte do testu zawsze spadają do zużytej puli i nieważne czy je wykorzystaliśmy czy wynik nie pozwolił na nic. By je stamtąd wyciągnąć przeważnie wykonamy opcję odpoczynku, która przywraca połowę kości, jakie nasza postać posiada(nieważne czy dostępnych czy zużytych). Niestety wymaga to zużycia zapasów, których mamy ograniczoną pulę na misję. Jak się skończą zostaje wyłącznie darmowa akcja wymuszenia, która przywraca zawsze 5 kości, ale 1 kość tracimy do końca misji, co efektywnie zmniejsza naszą żywotność i dostępne opcje. Na koniec swojej tury gracz dociąga kartę wydarzenia. Sprawdzamy na niej czy bion z naszej karty znajduje się na karcie wydarzenia. Jak nie to czas postępuje na wszystkich kartach w grze. Jak tak, to odpalamy efekt. Wydarzenia prawie zawsze są dla nas złe. Wymagają rzutów na zagrożenie, palenia zasobów, kości itd.
Po 20 partiach osiągnąłem zakończenie. Czas, jaki spędziłem na planetach a na zarządzaniu statkiem oceniłbym 60:40. Spokojnie dociągnąłbym do 30 a może i 40 rozgrywek by zdobyć wszystkie osiągnięcia, ale nie widziałem ku temu powodów. Gra daje pewną dowolność, przez co można osiągnąć cele kampanii na różne sposoby. To daje sporą regrywalność i wygląda mi, że spokojnie można rozegrać całą kampanię dwukrotnie, jeśli nie będziemy gry masterować(dla przykładu raz otrzymałem misje by zwiedzić kilka planet i już na pierwszej udało się odpalić dalszy cel i przeskoczyć o 2 cele do przodu). Pomaga w tym parę wyborów fabularnych, które rzutują, co się wydarzy jak i badania czy technologie, jakie zrobimy. Dodatkowo postacie do sekcji losujemy z dużej puli i po przejściu kampanii nawet nie zobaczyłem połowy. Na każdej planecie przeważnie czeka nas kilka unikalnych odkryć do zdobycia(trochę kamienie milowe poznawanego świata, które gdy uzbieramy komplet to odblokują nowe rzeczy na okręcie) oraz misji do wykonania. Zadania skierują nas do różnych lokacji i wymuszą wykonanie danych akcji. Czasem będzie to wprost napisane, czasem trzeba będzie to odkryć samemu. W części misji, by nie było za prosto, trafimy na niebezpieczeństwa, które uprzykrzą życie naszej ekipie na różne sposoby. Raz może to być wielki robot, innym razem kosmita czy burza piaskowa. Każde z nich w inny sposób wpływa na postacie, ale przeważnie kończy się na rzucaniu kością zagrożenia i otrzymywaniu różnych kar czy ran. Gdy uda się misję wykonać musimy prawie zawsze wrócić do lądownika, by wrócić na statek. Misja może zakończyć się też ewakuacją, gdy jedna z postaci miałaby otrzymać 4 ranę. Wtedy natychmiast misja zostaje przerwana, tracimy zwykłe odkrycia i wracamy na Vanguarda lizać rany. Jak wspominałem wcześniej, na planetach głównie wykonujemy różnego rodzaju testy. Są one powiązane z tym, co robimy i jak np. trafimy na technologię obcych typu rozbity statek, który chcemy sprawdzić, to będziemy mieć przeważnie wymagania na symbole ufoludków, komputera oraz naprawy. Jak będziemy walczyć to z kolei siła i obrona. Ikonek trochę jest, więc do każdej sytuacji znajdziemy odpowiedni zestaw do rzucenia. Niektóre testy mogą dorzucić nam również kość zagrożenia do puli rzutu. Każda planeta różni się na swój sposób od pozostałych. Mamy takie z dżunglą, lodowe, ogniste, niszczone deszczem meteorytów itd. Ciężko narzekać na zróżnicowanie terenów. A także misji, a to raz musimy znaleźć informacje o historii danej rasy, tajemny obiekt, który wysyła do nas sygnał, a na kolejnej zejść pod wodę i zbadać zalane ruiny.
Z kolei na statku, czyli w klaserze będziemy podejmować wiele decyzji. Co stworzymy, co zbadamy, jakie problemy rozwiążemy a finalnie jak się wyposażymy na misję i gdzie polecimy. Cały ten upkeep zjada sporo czasu i nawet na dalszych etapach potrafiłem spędzić w księdze po 20 minut, by wybrać odpowiednie sekcje i przygotować je na daną planetę. Załoga, która nie leci, może zostać wykorzystana do przyspieszenia budowy elementów czy dzielenia się wiedzą z nowymi kadetami przez ekspertów z 3 rangi tym samym awansując pierwszo rangowych na drugo. Atlas robi robotę i sprawnie prowadzi nas przez kolejne fazy. Zamiast mieć to rozbite na różne karty, książeczki, wszystko jest wygodnie spięte w jednym albumie. Do tego w trakcie gry rozbudowujemy go o nowe karty, które ulepszają nas okręt i dają pewne bonusy.
Finalnym elementem jest aplikacja, która zawiera tylko angielski dubbing, ale cała reszta jest w pełni spolszczona. Apka po pierwsze ma świetny dubbing. Jest kilku aktorów i każdy z nich odpowiada za daną postać czy członka sekcji. Słuchanie wymian zdań, opisów sytuacji a czasem żartów podbija klimat. Tym bardziej jak sytuacjom towarzyszą odpowiednie dźwięki. Apka też odcina nam wymóg zapisywania czegokolwiek oraz samoistnie przeskakuje do odpowiednich akapitów.
Starczy tego słodzenia. Jedziemy z tym, co mi nie siadło. Po pierwsze testy, testy…testy. Cała mechanika skupia się wyłącznie na nich. Nie ma nic ponad to przy zwiedzaniu planety. Chcemy zrobić ruch, test, chcemy zobaczyć, co jest pod kamieniem, test, chcemy odpalić działo jonowe…test. Czasem najbardziej bazowe akcje doczekały się testów i pod koniec już mi to bokiem wychodziło. Zmiana ikonek czy ich liczby to żadna zmiana. A testy od początku do końca przebiegają dokładnie tak samo. Rozwój postaci w sumie nie występuje. Możemy zwiększać pulę kości w sekcjach, co oczywiście wydłuża nam niejako liczbę dostępnych akcji do wykonania, czyli testów, ale nie niesie nic więcej ze sobą. Postacie mogą podnosić swoje rangi, dzięki czemu otrzymamy dostęp do lepszych kart, ale nie odczułem by to miało aż tak wielki wpływ. Jest na pewno łatwiej, bo karty mają lepsze efekty, ale raczej nie wrzucają nic unikalnego. Dodatkowo ranga określa ile kości danego koloru możemy mieć, więc w pewnym momencie musimy brać na misję ekspertów by móc z tej puli kości skorzystać w pełni. Kolejnym elementem są dostępne ulepszenia/ekwipunke i nie powiem te wypadają fajnie i pozwalają się pobawić. Jednakże ograniczenia lądownika wymuszają minimalizm w tym aspekcie, więc przegiąć się nie da. Spędzanie prawie połowy czasu w albumie szczerze mi nie leży. To nie jest gra, to zwykły upkeep i w końcu czułem, że tylko wykonuję zaplanowany ciąg akcji, a sam wyboru prawie nie mam. Szybko udało mi się osiągnąć moment, że w planach do produkcji nic nie było i wszystko robiłem na bieżąco. Opisy badań jak i niektórych technologii są tajemnicze, więc też zwykle wybierałem kolejność na pałkę. Zauważalnie też poziom trudności potrafi skakać i już faza lądowania może określić czy będzie to ciężka przeprawa czy spacerek. Wracając na dane planety miałem skrajne odczucia. Raz ledwo wychodziłem żywy by za drugim razem robić, co chciałem. Ogólnie grę można połamać jak łowców, gdyż na niektóre planety możemy wracać bez końca. Umożliwia to podniesienie rang wielu członkom, zdobycie odkryć, które są niezbędne do badań, podbicie morale na maksa i ogólnie wymaksowanie wszystkiego. Ja powiedziałem sobie by tego nie robić, ale i tak przez chęć polizania ścian na 2-3 planetach moja ekipa była od pewnego momentu nietykalna. Nie spodobały mi się też karty lądowań, które za energię mają nam dawać dodatkowe informacje o planecie, ułatwiając tym samym wybór sprzętu i drużyny, ale więcej mi szkodziło słuchanie jej niż wybór na pałę xD Dla przykładu karta mówi o 3 symbolach, jako najpopularniejszych, a potem w każdym prawie teście mam ikonkę, która nie była wspomniana. Często ostatnia informacja o bionach oraz zagrożeniach jest całkowicie lakoniczna i można powiedzieć, że skupia się na przekazaniu czy będzie dużo ran czy nie. Te informacje w sumie można sobie wsadzić grając w 4os/sekcje, ja się starałem bawić, ale częściej czułem się po prostu oszukany. Apka niestety zawiera sporo błędów. Czasem dźwięk się nie odpala, czasem wczyta się zły skrypt, innym razem nie otrzymamy całej informacji(np. ułóż kart X i Y, ale już o Z się zapomniało). Powoduje to, że finalnie musiałem zaglądać do księgi skryptów. Dodatkowo przez skrypty z flagami w apce nie ma prostego sposobu by ponownie wysłuchać daną wiadomość. Mogę jeszcze wspomnieć, że czasami dostaniemy tekst po angielsku albo jego część. Dużym zawodem dla mnie był wpływ jednej rzeczy, którą możemy, ale nie musimy robić przez kampanię. Wymaksowałem i dostałem za to 1 żeton przy ostatnim liczeniu jak mi poszło xD żal PL. Niektóre misje grałem bez dźwięku i muszę przyznać, że klimat siadał a z nim moje chęci do gry. Planety, choć zróżnicowane graficznie jak i ze swoimi unikalnymi niebezpieczeństwami, finalnie są mocno na jedno kopyto. Przejdź przez X lokacji aż w końcowej coś tam zrobisz i wróć na lądownik. W Etherfieldzie sny potrafiły być skranie różne i mnie napędzały, tutaj tego trochę brakło, a parę dodatkowych mechanik na kilku planetach to za mało. Bohaterowie tego dramatu niestety to zwykłe mięso armatnie i zasób. Ciężko się do nich przywiązać, gdy coraz ktoś nam ginie, a nowych wyciągamy od ręki dzięki jednej z akcji.
Finał był jednak satysfakcjonujący i pomimo sporych minusów, które całkowicie zniechęciły mnie do zagrania w kolejne kampanie, toż to są podstawy tej gry, to bawiłem się dobrze. Na pewno lepiej niż przy Łowcach, bo tutaj eksploracje niektórych planet niosły albo ciekawe informacje albo zagadki do rozpykania, choć wciąż oparte na testach. Niestety AR jasno pokazuje, że jak część przygodową i fabularną potrafią ogarnąć, tak mechanicznie jest zawsze średnio i na dłuższą metę męcząco. Daję 7/10 i tym samym to dzieło stawiam poniżej Dragon Eclipse czy Etherfielda, ale znacząco wyżej od Tainted Graila.
PS: Akta personalne dorzucają każdej postaci, która osiągnie drugą rangę, osobistą misję, która po wykonaniu daje nam dostęp do dodatkowego konwertera. Do tego otrzymujemy książkę z fabułką dla każdej postaci. Każda ma wpis na wejściu do 2 rangi oraz po wykonaniu swojej misji. Zyskują dzięki temu pewnej głębi, a wykonywanie tych misji dorzuca dodatkową warstwę przy zwiedzaniu planet. Ogólnie jednak po kilku takich zaliczonych misjach odpuściłem i stwierdzam, że raczej nie jest to coś komukolwiek potrzebne by cieszyć się podstawką.
Standardowo zacznę od wykonania. A to w podstawce jest bardzo dobre. Karty bez koszulek przeżyły całą kampanię bez żadnego uszczerbku. Przyjemnie trzymało się je w rękach. Kostki sporej wielkości, customowe i przyjemnie ciężkie. Żadnych otarć farby nie zauważyłem, więc też ciężko się przyczepić. Księga planet jak i gwiazd w sam raz. Raczej nie widziałbym potrzeby pogrubienia papieru. Znaczniki i tokeny dobrej grubości jak i wielkości. Segregator twardy, sporej wielkości spełniał swoje zadanie. Planszetki podwójne i grube. W sumie na tyle twarde, że można komuś krzywdę zrobić. Każda sekcja/gracz otrzymuje również pudełeczko na swoje elementy(kostki, karty oraz koszulki) i sprawdza się to dobrze. Zamykane z góry nie pozwala by cokolwiek nam wypadło. Jedyną rysą na wykonaniu jest księga skryptów. Lichy papier jak srajtaśma. Do tego gra wymaga pisania po tym, jeśli nie korzystamy z apki. Zmazanie potem pod kolejne przejście średnio mi się uśmiechało. A nie jest to pojedyncze miejsce tylko są to kratki rozsiane po całej księdze. Apka tutaj dawała radę, a że wszystko jest w niej przetłumaczone, to w sumie z księgi można zrezygnować(prawie, o tym później). Finalnie cena vs to, co dostajemy, na bardzo wysokim poziomie, jest jak najbardziej akceptowalna. Do tego wszystko ma swoje miejsce i jest rozdzielone przekładkami, więc AR pomyślał jak ułatwić graczom życie.
Zasad uczymy się przez przejście samouczka. Na szczęście wyjaśnia on każdy koncept i szybko oddaje w ręce graczy podejmowanie reszty decyzji. Szkoda jednak poczytywać mi go za plus, bo potem sporo informacji jest powtórzonych w głównych zasadach i powiedziałbym, że szybciej byłoby po prostu je od razu przeczytać i jechać z grą niż tak dzielić włos na cztery. Mimo to samouczek spełnia swoją rolę i można równie dobrze wracać do zasad w momencie, gdy czegoś nie wiemy. Gra dzieli się na dwa etapy. Zarządzanie statkiem i misje na planetach. Pierwsze ogarniamy przez klaser, w którym zawarto krok po kroku wszystkie fazy. Nie sposób się zgubić, a idąc punkt po punkcie nie sposób też zrobić czegoś źle. Dla mnie było wszystko jasne. Zaczynamy zawsze od mostka, na którym sprawdzamy nasz kolejny cel oraz dostajemy punkty energii oraz dowodzenia, które wydamy na kolejnych stronach. Do tego odpalamy wydarzenia, których nie rozwiązaliśmy w poprzedniej rundzie(ot tracimy morale, energię, część członków załogi pójdzie odpocząć itp. Ogólnie złe) i dobieramy nowe na kolejną. Następnie przechodzimy do latania statkiem po mapie planetoid. Tutaj korzystamy z osobnej książeczki i bazując na celu, dostępnej energii oraz możliwościach(niektóre wybory/planety są zblokowane wymogiem posiadania danej technologii) wybieramy, które skrypty odpalimy a finalnie, na jakiej planecie wylądujemy. Energię wykorzystamy w tej fazie do podróży, odpalania skryptów jak i badania planety wybranej do eksploracji(dodatkowa karta, która udzieli nam informacji o lądowaniu, testach na planecie jak i biomach. Następnie przechodzimy do zarządzania statkiem. Tutaj by odpalić każdą z sekcji potrzebujemy wydać punkt dowodzenia. Jedna sekcja odpowiada za badania i będzie dostarczać nam nowych technologii, kolejne przekuje projekty w faktyczny sprzęt, kolejna pozwoli rekrutować nowe postacie do naszych sekcji, a ostatnia umożliwi radzenie sobie ze zdarzeniami. W trakcie gry odblokujemy kolejną. Po tym etapie zostaje nam wybrać, czym wylądujemy na planecie(na początku mamy jeden lądownik, ale potem można zbudować kolejne), jak go zmodyfikujemy i finalnie pozostanie nam zebranie ekipy oraz wybranie sprzętu jaki wezmą na misję. Jak już wszystko dopniemy na ostatni guzik to rozpoczniemy fazę lodowania, która wymaga od nas rzucenia kostką zagrożenia, które wskaże co się stało(walnął w nas kamień, przebiło coś kadłub, ciśnienie zgniata nam moduł itd.). Każdy lądownik wyznacza ile takich zagrożeń rozpatrzymy. Po wylądowaniu przechodzimy do eksploracji planety.
Zanim jednak o niej to kilka słów o naszych sekcjach Mamy ich 4. Inżynieria, bezpieczeństwo, zwiad oraz nauka. Każda ma swoją talię kart podzieloną na 3 rangi(by korzystać z lepszych kart wysłany członek sekcji musi posiadać odpowiednią rangę). Są karty, które się powtarzają, ale też mamy unikalne przypisane do danej sekcji. Do tego pula kości dla każdej sekcji na początku jest trochę inna, a w trakcie gry sami zadbamy o ich zróżnicowanie. Finalnie wybrana postać, z naprawdę sporej liczby, posiada swoją zdolność(nie jest unikalna, ale umiejek jest sporo i ciężko znaleźć powtórkę) oraz konwerter na dany symbol(ot jak wyrzucimy X na kości to możemy go przemienić dzięki konwerterowi na dany element). Dodatkowo część sprzętu może być wykorzystana przez daną sekcję, co potrafi sporo zmienić, jak raz mamy ze sobą zwiad, który rozstawi tyrolkę i akcja z/do lądownika jest darmowa, sam bohater myka przy użyciu plecaka odrzutowego. Z drugiej strony inżynier wystawi wiertło by kopało dane odkrycia, a bezpieczeństwo rozstawi barierę ochronną.
Eksploracja planety zwykle daje nam jasny cel do osiągnięcia, warunki globalne, które dyktują jak płacimy za ruch między lokacjami oraz niebezpieczeństwo, czyli jakiś dodatkowy efekt/stworek, który będzie nam mieszał szyki. W rundzie wybieramy, która sekcja zacznie. Gracz wtedy ma do wykonania dwie akcje. Może to być ruch, odpalenie akcji specjalnej(tylko jednej na turę), odpoczynek(przywrócenie części wydanych kości oraz dociągnięcie 1 karty), dociągnięcie karty, wykonanie testu pod odpalenie kart(karty sekcji mają dwa działania. Górne jest darmowe i odpalamy zwykle pod zmianę wyników, ale też by czemuś zapobiec. Z kolei dolna część pozwala odpalić jakąś konkretną akcję za wydanie kości z konkretnymi wynikami. Zwykle pozwala to odświeżyć kości, kogoś przemieścić, dociągnąć kilka kart itp.). Głównie w misji będziemy wykonywać ruch a następnie test. Testy wymagają zawsze uzyskania konkretnych symbolów lub wydania kości w danych kolorach(kolory są 3). Test podzielono aż na 10 kroków, ale ogólnie wybieramy iloma kośćmi rzucimy, następnie czy ktoś z innych graczy znajdujących się na tym samym polu dorzucimy nam po 1 kości. Rzucamy. Teraz możemy odpalić karty by zmienić wyniki jak i wykorzystać dolne umiejki. Po tym jak już ogarniemy ten krok, to sprawdzamy, które uzyskane wyniki możemy wykorzystać do testu. Jak zebraliśmy wymagane to z automatu test kończy się sukcesem i dostajemy nagrodę czy co tam się chowa za testem, ale z trzema wyjątkami. Po pierwsze test może mieć 3 kolory. Zielony to zwykłe zwycięstwo, żółty z kolei jest trudniejszy w osiągnięciu, ale daje dodatkowe benefity i zawsze odpala też zielony wynik. Z kolei czerwony to porażka i przeważnie kończy nam test i daje karę(czasem odpali zielony wynik). Drugą opcją są natychmiastowe porażki, jeśli w puli znajdują się wyniki odpalające czerwony wynik, to nawet osiągając zielony z automatu przegrywamy. Ostatnim wyjątkiem są testy, które wymagają ukończenia kilkukrotnie albo uzyskania danego wyniku kilkukrotnie w jednym rzucie. Kości użyte do testu zawsze spadają do zużytej puli i nieważne czy je wykorzystaliśmy czy wynik nie pozwolił na nic. By je stamtąd wyciągnąć przeważnie wykonamy opcję odpoczynku, która przywraca połowę kości, jakie nasza postać posiada(nieważne czy dostępnych czy zużytych). Niestety wymaga to zużycia zapasów, których mamy ograniczoną pulę na misję. Jak się skończą zostaje wyłącznie darmowa akcja wymuszenia, która przywraca zawsze 5 kości, ale 1 kość tracimy do końca misji, co efektywnie zmniejsza naszą żywotność i dostępne opcje. Na koniec swojej tury gracz dociąga kartę wydarzenia. Sprawdzamy na niej czy bion z naszej karty znajduje się na karcie wydarzenia. Jak nie to czas postępuje na wszystkich kartach w grze. Jak tak, to odpalamy efekt. Wydarzenia prawie zawsze są dla nas złe. Wymagają rzutów na zagrożenie, palenia zasobów, kości itd.
Po 20 partiach osiągnąłem zakończenie. Czas, jaki spędziłem na planetach a na zarządzaniu statkiem oceniłbym 60:40. Spokojnie dociągnąłbym do 30 a może i 40 rozgrywek by zdobyć wszystkie osiągnięcia, ale nie widziałem ku temu powodów. Gra daje pewną dowolność, przez co można osiągnąć cele kampanii na różne sposoby. To daje sporą regrywalność i wygląda mi, że spokojnie można rozegrać całą kampanię dwukrotnie, jeśli nie będziemy gry masterować(dla przykładu raz otrzymałem misje by zwiedzić kilka planet i już na pierwszej udało się odpalić dalszy cel i przeskoczyć o 2 cele do przodu). Pomaga w tym parę wyborów fabularnych, które rzutują, co się wydarzy jak i badania czy technologie, jakie zrobimy. Dodatkowo postacie do sekcji losujemy z dużej puli i po przejściu kampanii nawet nie zobaczyłem połowy. Na każdej planecie przeważnie czeka nas kilka unikalnych odkryć do zdobycia(trochę kamienie milowe poznawanego świata, które gdy uzbieramy komplet to odblokują nowe rzeczy na okręcie) oraz misji do wykonania. Zadania skierują nas do różnych lokacji i wymuszą wykonanie danych akcji. Czasem będzie to wprost napisane, czasem trzeba będzie to odkryć samemu. W części misji, by nie było za prosto, trafimy na niebezpieczeństwa, które uprzykrzą życie naszej ekipie na różne sposoby. Raz może to być wielki robot, innym razem kosmita czy burza piaskowa. Każde z nich w inny sposób wpływa na postacie, ale przeważnie kończy się na rzucaniu kością zagrożenia i otrzymywaniu różnych kar czy ran. Gdy uda się misję wykonać musimy prawie zawsze wrócić do lądownika, by wrócić na statek. Misja może zakończyć się też ewakuacją, gdy jedna z postaci miałaby otrzymać 4 ranę. Wtedy natychmiast misja zostaje przerwana, tracimy zwykłe odkrycia i wracamy na Vanguarda lizać rany. Jak wspominałem wcześniej, na planetach głównie wykonujemy różnego rodzaju testy. Są one powiązane z tym, co robimy i jak np. trafimy na technologię obcych typu rozbity statek, który chcemy sprawdzić, to będziemy mieć przeważnie wymagania na symbole ufoludków, komputera oraz naprawy. Jak będziemy walczyć to z kolei siła i obrona. Ikonek trochę jest, więc do każdej sytuacji znajdziemy odpowiedni zestaw do rzucenia. Niektóre testy mogą dorzucić nam również kość zagrożenia do puli rzutu. Każda planeta różni się na swój sposób od pozostałych. Mamy takie z dżunglą, lodowe, ogniste, niszczone deszczem meteorytów itd. Ciężko narzekać na zróżnicowanie terenów. A także misji, a to raz musimy znaleźć informacje o historii danej rasy, tajemny obiekt, który wysyła do nas sygnał, a na kolejnej zejść pod wodę i zbadać zalane ruiny.
Z kolei na statku, czyli w klaserze będziemy podejmować wiele decyzji. Co stworzymy, co zbadamy, jakie problemy rozwiążemy a finalnie jak się wyposażymy na misję i gdzie polecimy. Cały ten upkeep zjada sporo czasu i nawet na dalszych etapach potrafiłem spędzić w księdze po 20 minut, by wybrać odpowiednie sekcje i przygotować je na daną planetę. Załoga, która nie leci, może zostać wykorzystana do przyspieszenia budowy elementów czy dzielenia się wiedzą z nowymi kadetami przez ekspertów z 3 rangi tym samym awansując pierwszo rangowych na drugo. Atlas robi robotę i sprawnie prowadzi nas przez kolejne fazy. Zamiast mieć to rozbite na różne karty, książeczki, wszystko jest wygodnie spięte w jednym albumie. Do tego w trakcie gry rozbudowujemy go o nowe karty, które ulepszają nas okręt i dają pewne bonusy.
Finalnym elementem jest aplikacja, która zawiera tylko angielski dubbing, ale cała reszta jest w pełni spolszczona. Apka po pierwsze ma świetny dubbing. Jest kilku aktorów i każdy z nich odpowiada za daną postać czy członka sekcji. Słuchanie wymian zdań, opisów sytuacji a czasem żartów podbija klimat. Tym bardziej jak sytuacjom towarzyszą odpowiednie dźwięki. Apka też odcina nam wymóg zapisywania czegokolwiek oraz samoistnie przeskakuje do odpowiednich akapitów.
Starczy tego słodzenia. Jedziemy z tym, co mi nie siadło. Po pierwsze testy, testy…testy. Cała mechanika skupia się wyłącznie na nich. Nie ma nic ponad to przy zwiedzaniu planety. Chcemy zrobić ruch, test, chcemy zobaczyć, co jest pod kamieniem, test, chcemy odpalić działo jonowe…test. Czasem najbardziej bazowe akcje doczekały się testów i pod koniec już mi to bokiem wychodziło. Zmiana ikonek czy ich liczby to żadna zmiana. A testy od początku do końca przebiegają dokładnie tak samo. Rozwój postaci w sumie nie występuje. Możemy zwiększać pulę kości w sekcjach, co oczywiście wydłuża nam niejako liczbę dostępnych akcji do wykonania, czyli testów, ale nie niesie nic więcej ze sobą. Postacie mogą podnosić swoje rangi, dzięki czemu otrzymamy dostęp do lepszych kart, ale nie odczułem by to miało aż tak wielki wpływ. Jest na pewno łatwiej, bo karty mają lepsze efekty, ale raczej nie wrzucają nic unikalnego. Dodatkowo ranga określa ile kości danego koloru możemy mieć, więc w pewnym momencie musimy brać na misję ekspertów by móc z tej puli kości skorzystać w pełni. Kolejnym elementem są dostępne ulepszenia/ekwipunke i nie powiem te wypadają fajnie i pozwalają się pobawić. Jednakże ograniczenia lądownika wymuszają minimalizm w tym aspekcie, więc przegiąć się nie da. Spędzanie prawie połowy czasu w albumie szczerze mi nie leży. To nie jest gra, to zwykły upkeep i w końcu czułem, że tylko wykonuję zaplanowany ciąg akcji, a sam wyboru prawie nie mam. Szybko udało mi się osiągnąć moment, że w planach do produkcji nic nie było i wszystko robiłem na bieżąco. Opisy badań jak i niektórych technologii są tajemnicze, więc też zwykle wybierałem kolejność na pałkę. Zauważalnie też poziom trudności potrafi skakać i już faza lądowania może określić czy będzie to ciężka przeprawa czy spacerek. Wracając na dane planety miałem skrajne odczucia. Raz ledwo wychodziłem żywy by za drugim razem robić, co chciałem. Ogólnie grę można połamać jak łowców, gdyż na niektóre planety możemy wracać bez końca. Umożliwia to podniesienie rang wielu członkom, zdobycie odkryć, które są niezbędne do badań, podbicie morale na maksa i ogólnie wymaksowanie wszystkiego. Ja powiedziałem sobie by tego nie robić, ale i tak przez chęć polizania ścian na 2-3 planetach moja ekipa była od pewnego momentu nietykalna. Nie spodobały mi się też karty lądowań, które za energię mają nam dawać dodatkowe informacje o planecie, ułatwiając tym samym wybór sprzętu i drużyny, ale więcej mi szkodziło słuchanie jej niż wybór na pałę xD Dla przykładu karta mówi o 3 symbolach, jako najpopularniejszych, a potem w każdym prawie teście mam ikonkę, która nie była wspomniana. Często ostatnia informacja o bionach oraz zagrożeniach jest całkowicie lakoniczna i można powiedzieć, że skupia się na przekazaniu czy będzie dużo ran czy nie. Te informacje w sumie można sobie wsadzić grając w 4os/sekcje, ja się starałem bawić, ale częściej czułem się po prostu oszukany. Apka niestety zawiera sporo błędów. Czasem dźwięk się nie odpala, czasem wczyta się zły skrypt, innym razem nie otrzymamy całej informacji(np. ułóż kart X i Y, ale już o Z się zapomniało). Powoduje to, że finalnie musiałem zaglądać do księgi skryptów. Dodatkowo przez skrypty z flagami w apce nie ma prostego sposobu by ponownie wysłuchać daną wiadomość. Mogę jeszcze wspomnieć, że czasami dostaniemy tekst po angielsku albo jego część. Dużym zawodem dla mnie był wpływ jednej rzeczy, którą możemy, ale nie musimy robić przez kampanię. Wymaksowałem i dostałem za to 1 żeton przy ostatnim liczeniu jak mi poszło xD żal PL. Niektóre misje grałem bez dźwięku i muszę przyznać, że klimat siadał a z nim moje chęci do gry. Planety, choć zróżnicowane graficznie jak i ze swoimi unikalnymi niebezpieczeństwami, finalnie są mocno na jedno kopyto. Przejdź przez X lokacji aż w końcowej coś tam zrobisz i wróć na lądownik. W Etherfieldzie sny potrafiły być skranie różne i mnie napędzały, tutaj tego trochę brakło, a parę dodatkowych mechanik na kilku planetach to za mało. Bohaterowie tego dramatu niestety to zwykłe mięso armatnie i zasób. Ciężko się do nich przywiązać, gdy coraz ktoś nam ginie, a nowych wyciągamy od ręki dzięki jednej z akcji.
Finał był jednak satysfakcjonujący i pomimo sporych minusów, które całkowicie zniechęciły mnie do zagrania w kolejne kampanie, toż to są podstawy tej gry, to bawiłem się dobrze. Na pewno lepiej niż przy Łowcach, bo tutaj eksploracje niektórych planet niosły albo ciekawe informacje albo zagadki do rozpykania, choć wciąż oparte na testach. Niestety AR jasno pokazuje, że jak część przygodową i fabularną potrafią ogarnąć, tak mechanicznie jest zawsze średnio i na dłuższą metę męcząco. Daję 7/10 i tym samym to dzieło stawiam poniżej Dragon Eclipse czy Etherfielda, ale znacząco wyżej od Tainted Graila.
PS: Akta personalne dorzucają każdej postaci, która osiągnie drugą rangę, osobistą misję, która po wykonaniu daje nam dostęp do dodatkowego konwertera. Do tego otrzymujemy książkę z fabułką dla każdej postaci. Każda ma wpis na wejściu do 2 rangi oraz po wykonaniu swojej misji. Zyskują dzięki temu pewnej głębi, a wykonywanie tych misji dorzuca dodatkową warstwę przy zwiedzaniu planet. Ogólnie jednak po kilku takich zaliczonych misjach odpuściłem i stwierdzam, że raczej nie jest to coś komukolwiek potrzebne by cieszyć się podstawką.
Re: ISS Vanguard (M. Oracz, K. Piskorski, P. Samborski, M. Świerkot)
Ardel12 rewelacyna recenzja jak zawsze.
Napisałeś że grałeś głównie na 2 sekcje. Czy taka gra jest atrakcyjna, tj czy brakuje pozostałych sekcji podczas misji? Czy jest trudno? Generalnie ta gra ma opinię łatwej ale z tego co wiem dotyczy to raczej gry na 4 sekcje.
Napisałeś że grałeś głównie na 2 sekcje. Czy taka gra jest atrakcyjna, tj czy brakuje pozostałych sekcji podczas misji? Czy jest trudno? Generalnie ta gra ma opinię łatwej ale z tego co wiem dotyczy to raczej gry na 4 sekcje.
- Ardel12
- Posty: 4064
- Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
- Lokalizacja: Milicz/Wrocław
- Has thanked: 1407 times
- Been thanked: 2949 times
Re: ISS Vanguard (M. Oracz, K. Piskorski, P. Samborski, M. Świerkot)
Dziękuję

Moim zdaniem gra na 2 sekcje jest trudniejsza i zarazem atrakcyjniejsza, bo:
- nie mamy sekcji pod każdy test, więc trudniej jest ugrać dane planety, gdyż np. u mnie niebieska miała sporo kości pod DNA i kosmitów, inżynieria klucze francuskie i komputery itd. więc jak wziąłem dane dwie to była szansa, że część testów będzie trudna, gdyż będzie mi brakować symboli i będę musiał kombinować, np używać kart to przestawiania kostek na jokera. a mając wszystkich no to wysyłasz sekcje co ma najwięcej danych kostek pod test i robi się łatwiej. Już sama asysta takiej sekcji sporo wnosi
- jest trudniej też dlatego, że mamy większe ograniczenia co weźmiemy. Tak pod kolor sprzętu obsługiwany przez daną sekcje jak i liczbę małych przedmiotów, których bierzemy tyle ile sekcji wyląduje.
- jest atrakcyjniej, bo więcej trzeba kombinować w fazie zbierania ekipy a i rzadziej dane przedmioty specyficzne dla danej sekcji weźmiemy
- jest trudniej też dlatego, że każda postać ma swoją umiejętność,.która czasem potrafi znacząco ułatwić nam życie. Do tego asystowanie jest rzadsze, bo często trzeba się jednak rozdzielić by ogarnąć dane lokacje.
Na pewno nie jest trudno. Przez to, że możemy po każdej misji wracać na daną planetę i lizać rany jak i się koksic to po prostu nie jest to możliwe. Jak tego robić nie będziemy, to jest z kolei szansa, że poziom podskoczy, ale sporo zależy od zwykłej losowości. W ISS szybko można zrozumieć, że lepiej zużyć o kość czy dwie więcej by zwiększyć nasze szanse na zwycięstwo niż jechać na minimum. Porażka prócz negatywnych konsekwencji wymusza wydanie kolejnej akcji a to boli podwójnie, bo i tak kości marnujemy a do tego jeszcze czas. Na niektórych planetach postęp czasu może nas zaboleć, ale to jest kolejną losowa rzecz i jak czasem czas biegł i tylko zgarnialem kolejne odpalenia wydarzeń na twarz tak czasem stoi i dane niebezpieczeństwo nic a nic nam nie zrobi.
Re: ISS Vanguard (M. Oracz, K. Piskorski, P. Samborski, M. Świerkot)
Nie, wiem czy tylko ja trafiłem na taki problem (albo tylko ja nie umiem grać w Vanguarda), ale mocno dopadł mnie negatywny efekt kuli śnieżnej. Mam na myśli taką sytuację, w której zaliczyliśmy porażki misji na kolejnych dwóch planetach, co sprawiło, że spadały nam morale i nie mieliśmy odkryć na rozwój, a na kolejnej planecie z powodu zbyt słabego lądownika (za słabe parametry i mało zapasów) już przy lądowaniu tracimy wszystkie kości i w zasadzie już po pierwszej turze wiadomo, że będzie porażka. I znowu spada moralne- musimy odrzucić kości, nie mamy odkryć, żeby zdobyć lepszy lądownik i wiadomo że kolejna misja też raczej skończy się porażką.
Ja przez to totalnie straciłem ochotę na grę, bo w takiej sytuacji mam zero przyjemności z tego, że siadam do rozgrywki.
Ta sytuacja pojawił się nam
Ja przez to totalnie straciłem ochotę na grę, bo w takiej sytuacji mam zero przyjemności z tego, że siadam do rozgrywki.
Ta sytuacja pojawił się nam
Spoiler:
- Ardel12
- Posty: 4064
- Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
- Lokalizacja: Milicz/Wrocław
- Has thanked: 1407 times
- Been thanked: 2949 times
Re: ISS Vanguard (M. Oracz, K. Piskorski, P. Samborski, M. Świerkot)
@adasq30 może powinieneś wrócić na planety odwiedzone z początku kampanii w takim razie by odbudować siły? Tam lądowanie jest proste, tym bardziej, że na tym etapie już powinieneś mieć bonusy by wręcz lądować bez żadnego problemu. Do tego zawsze coś się znajdzie. Polecam też polecieć do układu, gdzie energię przelejesz na podbijanie morale, bo też takie są, bulisz X energii i morale robi ++. Gra w ogóle od gracza nie wymaga pędzenia z fabułą. Jest to dobre by nie wykoksić się za bardzo co mnie spotkało trochę przez moje myszkowanie na początku gry(potem odpuściłem), ale też po to by odbić się od dna, w którym się znalazłeś 
Wierzę, że tak się może skończyć. Przez kilka potknięć ciężko wyjść na prostą. Fabularnie bym powiedział, że załoga bierze się za łatwiejsze misje by nabrać sił na dalsze losy, więc spoko. A też gra ma sprawiać fun. Wiadomo, mógłbyś ot dodać sobie kilka postaci, zwiększyć pule dostępnych kości, ale przejście tak gry zapewne frajdy nie sprawi. Tak czy siak, gra daje opcję odbicia się, więc skorzystaj.
Jesteś w sumie najtrudniejszym momencie. Od tego punktu będzie już tylko wzrost i nic, niestety, nie sprawi aż takiego problemu prócz może finału, ale i tak już za dużo zaspoilerowałem, więc przepraszam xD

Wierzę, że tak się może skończyć. Przez kilka potknięć ciężko wyjść na prostą. Fabularnie bym powiedział, że załoga bierze się za łatwiejsze misje by nabrać sił na dalsze losy, więc spoko. A też gra ma sprawiać fun. Wiadomo, mógłbyś ot dodać sobie kilka postaci, zwiększyć pule dostępnych kości, ale przejście tak gry zapewne frajdy nie sprawi. Tak czy siak, gra daje opcję odbicia się, więc skorzystaj.
Jesteś w sumie najtrudniejszym momencie. Od tego punktu będzie już tylko wzrost i nic, niestety, nie sprawi aż takiego problemu prócz może finału, ale i tak już za dużo zaspoilerowałem, więc przepraszam xD
Re: ISS Vanguard (M. Oracz, K. Piskorski, P. Samborski, M. Świerkot)
@Ardel12 dzięki za te rady. Chyba rzeczywiście za mocno cisnąłem fabułę do przodu. Zrobię teraz parę powrotów i mam nadzieję, że uda się zakończyć historię z uczuciem satysfakcji
.
