![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Na szczęście jak już pomordują na planszy to na żywo nie są tacy krwiożerczy.
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Sama prawdarajgildia pisze:ja.
Źle się wyraziłem, chodziło mi o starcie o najwyższą stawkę jaką jest ludzkie życie.
Ale oczywiście bez zabijania - nie odczuwamy potrzeby mordowania, żeby podbić sobie bębenek.
OK - czyli mowimy o tym samymrajgildia pisze:...
Dobrze powiedzianerajgildia pisze: Jedynym niekoniecznie.Ale ok.
Kluczowa moim zdaniem jest odpowiedź na pytanie czy gry wojenne dają coś czego nie dają eurogry/ameritrash?
Grałem w różne gry euro/ami. Wiele z nich było fajne i dawało sporo radości.
Można było potraktować je jako starcie intelektów i udowodnienie swojej samczej supremacji...
Ale ...
Gra wojenna przedstawia starcie intelektów o najwyższą stawkę. Symuluje coś od czego w prawdziwym świcie zależy ludzkie życie.
Wysyłasz ludzi na śmierć aby zabić wroga i to od Ciebie, od twoich rozkazów zależy, jak wielu ludzi umrze.
Żaden człowiek nie zginie, wszystko jest na niby a jednak emocje podczas rozgrywki są zupełnie inne niż w grach abstrakcyjnych.
Nerwy Cię zjadają gdy coś idzie nie tak, ale euforia sukcesu jest też nieporównywalna.
Tu wcale nie chodzi o to, żeby wygrywać za wszelką cenę (co jest specjalnością niektórych graczy niezależnie od tego czy grają bierki czy cokolwiek innego),
to nadal jest gra - potrafisz docenić finezję przeciwnika, który Cię pokonał, i wyciągnąć z tego naukę na przyszłość.
Ale te emocje... Moim zdaniem to jest coś co trafia do naszych pierwotnych instynktów - mężczyzny-wojownika.
I mężczyzny piszę z premedytacją, bo możliwe, że kobiety grające w gry wojenne istnieją, ale to są wyjątki.
Kapitalnie powiedziane.rajgildia pisze:Ale te emocje... Moim zdaniem to jest coś co trafia do naszych pierwotnych instynktów - mężczyzny-wojownika.
Czyżby? A dyskusje na temat koloru kolonistów w grze Puerto Rico?rajgildia pisze:Eurogra nie powoduje ochoty zainteresowania się historycznymi zdarzeniami powiązanymi z legendą gry.
Nie mam pojęcia. Ale podejrzewam, że była to liczba porównywalna z liczbą osób, które zainteresowały sie Mezopotamią po wszystkich grach wojennych, dotyczących tego kraju.rajgildia pisze:Powiedz, jak wielu graczy zainteresowało się Mezopotamią po zagraniu w Eufrat i Tygrys?
Mezopotamia to nie kraj.MichalStajszczak pisze:Nie mam pojęcia. Ale podejrzewam, że była to liczba porównywalna z liczbą osób, które zainteresowały sie Mezopotamią po wszystkich grach wojennych, dotyczących tego kraju.rajgildia pisze:Powiedz, jak wielu graczy zainteresowało się Mezopotamią po zagraniu w Eufrat i Tygrys?
Tu śmiem wątpić. Grałem w EiT i ta gra nie jest o Mezopotamii, choć nie da się ukryć, że jest to doskonała gra euro. Natomiast nie grając, a tylko interesując się i czytając o grze Chariots of Fire (gra wojenna od GMT), przeczytałem o większości bitew tam zawartych i historii Sumerów czy Babilończyków. Nie były to żadne dogłębne studia, ale zaręczam Wam, że daleko mi do hardcorowego gracza wojennego.MichalStajszczak pisze:Nie mam pojęcia. Ale podejrzewam, że była to liczba porównywalna z liczbą osób, które zainteresowały sie Mezopotamią po wszystkich grach wojennych, dotyczących tego kraju.rajgildia pisze:Powiedz, jak wielu graczy zainteresowało się Mezopotamią po zagraniu w Eufrat i Tygrys?
Nie ma takiej reguły.rastula pisze:jak się ktoś nie interesuje wojną burską to raczej do gry o tym nie wydarzeniu nie zasiądzie...
Przecież edukacyjna rola szkoły też będzie mała, ilu młodych dzisiaj interesuje się historią?więc ta edukacyjna rola gier wojennych jest równie wielka jak zapewnie gra w World of Tanks.
Jeden z nabywców Krwawych Stepów Krymu prosił mnie o to, bym mu poopisywał przyczyny, dla których przepisy scenariuszowe są takie a nie inne w znaczeniu co one mają oddawać. Z uzasadnieniem, że chce się z gry dowiedzieć czegoś o historii.Jak się ktoś interesuje , to co innego - może się przy tej okazji zadumać nad biegiem wydarzeń szczególnie podczas wyciskania lub zaokrąglania 5 arkusza półcalowych żetonów z kopertą z kropką i napisem PNZGRII![]()
Bardzo kontrowersyjna teza.rastula pisze:jak coś jest brzydkie i trudne do zagrania / rozłożenia na stole to musi być dobre i ambitne- nie ma bata we wsi...
Wprost przeciwnie, wielu graczy wojennych entuzjastycznie reaguje na pojawienie się gry dotyczącej wydarzeń, o których wcześniej nie słyszeli.rastula pisze:jak się ktoś nie interesuje wojną burską to raczej do gry o tym nie wydarzeniu nie zasiądzie...więc ta edukacyjna rola gier wojennych jest równie wielka jak zapewnie gra w World of Tanks.
Porzuć platoniczność, jestem pewien, że w Poznaniu znajdziesz wojenników z którymi można pograć, a zaczynać możesz od tych prostych i szybkich (nikt nie każe grać w dłubaninyrastula pisze:uwaga formalna
(jestem wielkim, choć głównie platonicznym miłośnikiem gier wojennych)
Mój błąd - powinienem napisać kraina.Kpt. Bomba pisze:Mezopotamia to nie kraj.
MichalStajszczak pisze:była to liczba porównywalna
Matematyka nie zabrania porównywania liczb rzeczywistych nawet wtedy, gdy jedna z nich jest zeremrajgildia pisze:Ryzykowna hipoteza. Bo przecież ogólna liczba znanych nam osób, które zainteresowały się Mezpotamią po EiT wynosi 0.
to skąd tekst o brzydkich i trudnych do rozstawienia?rastula pisze:dzięki za zaproszenie - choć w ogóle go nie potrzebuję...uważam się za gracza zaawansowanego i znającego swoje potrzeby
O ile z estetyką mógłbym się od biedy zgodzić o tyle z mechaniką już nie. Chodzi Ci pewnie o hybrydy, ale to można przy nich powiedzieć, że to eurogry nauczyły się od wojennych korzystać z ciekawej legendy mocno zintegrowanej z mechaniką.rastula pisze:no i wiele gier wojennych "nauczyło" się być atrakcyjnymi dzięki "europochodnym" mechanikom porządkującym rozgrywkę i pozwalając na satysfakcjonującą grę osobom dla których konflikt na planszy jest abstrakcyjnej natury - oczywiście ku oburzeniu wielu tradycjonalistów
[/quote]rastula pisze:co do ładności / brzydkości to kwestia gustu / funkcjonalności i choć gry nie są na wagę to jakoś mam opory przed wydaniem 600 złotych na nową grę Compass Games, w której widzę że znów bez skalpela nie da się wyjąć żetonów...uważam że wciąż za mało gier wydanych jak Heroes of Normandie - tyle że z głębszą rozgrywką.
MichalStajszczak pisze:Matematyka nie zabrania porównywania liczb rzeczywistych nawet wtedy, gdy jedna z nich jest zerem
Ja się w ogóle nie interesuję historią. Dla mnie gry wojenne to jest dobry gameplay z dobrym wykonaniem. Historia jest ciekawym tłem. Dodatkowo historia w grach wojennych dodaje smaczki, czyli właśnie to co w historii jest ciekawe. Np. dwa nagie miecze i rzeź rycerzy krzyżackich przez Polaków gdzie średnio na jednego Polaka przypadało dwa trupy Krzyżka. To jest ciekawe : ) Książki historycznej pewnie nigdy nie przeczytam, padłbym z nudów (jak w za czasów szkolnych).nahar pisze:Myślę, że zainteresowanie grami wojennymi jest skorelowane z zainteresowaniem historią. Ja na ten przykład jestem maniakiem historii - i nawet Tzolkin spowodował u mnie zainteresowanie się Majami - choć generalnie średnio trawię Mezoamerykę.
Gry wojenne - każda powoduje, że siadam minimum do netu, żeby się czegoś dowiedzieć. Zwykle (ok 90%) czytam książki na ten temat. I to historia powoduje, że chce nam się rozkładać te mityczne miliony żetonów i czytać grubaśne instrukcje.
A jak ktoś nie interesuje się historią to po prostu sobie w coś tam gra. I jak to mówił kolega EiT mogłoby być równie dobrze o sadzeniu kapusty.
Zgadzam się z rastulą. Wpływ gier euro, czy też bardziej ogólnie - euro podejścia - na wojenne właśnie w sferze mechaniki jest wg mnie zauważalny. Rozumiem przez to coraz częstsze stosowanie ciekawych choć abstrakcyjnych mechanik, które mają oddać pewien sens zdarzeń, dylematy uczestników i istniejące możliwości.rajgildia pisze:O ile z estetyką mógłbym się od biedy zgodzić o tyle z mechaniką już nie. Chodzi Ci pewnie o hybrydy, ale to można przy nich powiedzieć, że to eurogry nauczyły się od wojennych korzystać z ciekawej legendy mocno zintegrowanej z mechaniką.rastula pisze:no i wiele gier wojennych "nauczyło" się być atrakcyjnymi dzięki "europochodnym" mechanikom porządkującym rozgrywkę i pozwalając na satysfakcjonującą grę osobom dla których konflikt na planszy jest abstrakcyjnej natury - oczywiście ku oburzeniu wielu tradycjonalistów![]()