Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...
Regulamin forum
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
- raj
- Administrator
- Posty: 5225
- Rejestracja: 01 lis 2006, 11:22
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 287 times
- Been thanked: 901 times
- Kontakt:
Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...
I dlatego Friedrich jest hybrydą - eurogrą z dobrze dopasowaną tematyką wojenno-historyczną...
I więcej w niego grało eurograczy niż wojenników...
I więcej w niego grało eurograczy niż wojenników...
"Jest to gra planszowa. Każdy gracz ma planszę i lutuje nią przeciwnika." - cytat za "7 krasnoludków - historia prawdziwa."
Szukajcie recenzji planszówek na GamesFanatic.pl
Szukajcie recenzji planszówek na GamesFanatic.pl
- clown
- Posty: 1226
- Rejestracja: 13 sty 2009, 12:40
- Lokalizacja: Szczecin
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 12 times
Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...
Sławek znowu w formie Ładnie to tak damę bić?Oby nie poskutkowało to ahistorycznością gry. Jak w przypadku "Bonaparte At Marengo".
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...
To nie jest żadna hybryda.
To rasowa gra wojenna z uproszczonym schematem staczania bitew.
Tak to każdą grę można dokleić do Euro, bo nie wszystko da się przedstawić. Włącznie z A Victory Lost.
To rasowa gra wojenna z uproszczonym schematem staczania bitew.
Tak to każdą grę można dokleić do Euro, bo nie wszystko da się przedstawić. Włącznie z A Victory Lost.
Jeden w Polsce turkusowy
To z Równego pułk morowy
Lance do boju...
Ku pamięci Józefa Łukasika, ułana 21 pułku ułanów nadwiślańskich.
To z Równego pułk morowy
Lance do boju...
Ku pamięci Józefa Łukasika, ułana 21 pułku ułanów nadwiślańskich.
Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...
Czarek znowu w formie. Tylko bicie widziclown pisze:Sławek znowu w formie Ładnie to tak damę bić?Oby nie poskutkowało to ahistorycznością gry. Jak w przypadku "Bonaparte At Marengo".
Jeden w Polsce turkusowy
To z Równego pułk morowy
Lance do boju...
Ku pamięci Józefa Łukasika, ułana 21 pułku ułanów nadwiślańskich.
To z Równego pułk morowy
Lance do boju...
Ku pamięci Józefa Łukasika, ułana 21 pułku ułanów nadwiślańskich.
Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...
Eurogra o tematyce wojennej, czy wojenna w stylu euro - whatever, ale jeśli nie dostrzegasz, Sławku, komponentu euro (uwaga! euro to nie jest to samo, co łatwa gra "dla dziewczynek") we Friedrichu, to w sumie dyskusja jest bezprzedmiotowa.
- palladinus
- Posty: 1494
- Rejestracja: 29 paź 2010, 14:10
- Lokalizacja: Poznań
- Been thanked: 5 times
- Kontakt:
Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...
Mechanika nie znaczy zasady. W nieprostych grach wojennych, jeśli przebrniesz przez rulebooki, playbooki i scenariusze, to już jest z górki, siadasz do planszy i grasz. W takich Ścieżkach chwały, które nie są za łatwe, możesz kartę zagrać na 3 sposoby, jeśli jest walka to patrzysz na tabelę, modyfikatory i rzucasz kostką. Skomplikowanie dodają restrykcje i warunki, o których trzeba po prostu pamiętać.
W grach euro (znów nie tych najprostszych) masz do wyboru 7 różnych akcji, które są powiązane z sobą niewprost i jeśli nie zaplanujesz jednego posunięcia 3 tury wcześniej, to nie będziesz miał możliwości zrobienia czegoś innego.
Może moja perspektywa jest wypaczona, ale jeśli w heksowej grze wojennej chcesz dotrzeć do pola oddalonego o kilka pól od twojej jednostki, to liczysz odległość, uwzględniasz modyfikatory i wiesz czy dojedziesz tam w tym impulsie czy za kilka. W takim Trajanie, w którym jest mechanizm mankali, żeby móc w ogóle wykonać jakąś akcję, musisz cały czas śledzić liczbę elementów w każdej miseczce i dopiero jak to rozplanujesz, to możesz wykonać jedną ze zdaje się 8 akcji, z czego każda ma swoje procedury i zależy co zrobiłeś wcześniej przez całą grę, czy zebrałeś jakiś zestaw surowców itp. itd.
W grach wojennych jednostki mają średnio po 3-4 parametry i ew. trzeba uwzględnić zaopatrzenie. Trudności polega raczej na ciągłym podejmowaniu podobnych decyzji, ale wymaga odpowiedniego timingu, wyczucia i przewidzeniu przyszłych posunięć przeciwnika.
Zastanawiasz się, nie jak coś wykonać, ale po co. W grach euro musisz jeszcze wziąć pod uwagę całą mechaniczną otoczkę wykonywania akcji.
Ja tak to widzę i nawet kilkudziesięciostronne manuale od Musket&Pike po kilku rundach odchodzą w niepamięć i zerka się jedynie na tabelki. W takiej Lunie zanim wykonasz akcję, którą byś chciał, musisz wykonać dwie inne i jeszcze w odpowiedniej kolejności, bo Ci nie starczy żetonów. A do tego zazwyczaj w euro są jeszcze z 2 tory, które nie mają prawie żadnego powiązania z mechanika (np. w Terra Mystice), ale musisz zwracać uwagę na nie, bo przynoszą sporo punktów.
W grach euro (znów nie tych najprostszych) masz do wyboru 7 różnych akcji, które są powiązane z sobą niewprost i jeśli nie zaplanujesz jednego posunięcia 3 tury wcześniej, to nie będziesz miał możliwości zrobienia czegoś innego.
Może moja perspektywa jest wypaczona, ale jeśli w heksowej grze wojennej chcesz dotrzeć do pola oddalonego o kilka pól od twojej jednostki, to liczysz odległość, uwzględniasz modyfikatory i wiesz czy dojedziesz tam w tym impulsie czy za kilka. W takim Trajanie, w którym jest mechanizm mankali, żeby móc w ogóle wykonać jakąś akcję, musisz cały czas śledzić liczbę elementów w każdej miseczce i dopiero jak to rozplanujesz, to możesz wykonać jedną ze zdaje się 8 akcji, z czego każda ma swoje procedury i zależy co zrobiłeś wcześniej przez całą grę, czy zebrałeś jakiś zestaw surowców itp. itd.
W grach wojennych jednostki mają średnio po 3-4 parametry i ew. trzeba uwzględnić zaopatrzenie. Trudności polega raczej na ciągłym podejmowaniu podobnych decyzji, ale wymaga odpowiedniego timingu, wyczucia i przewidzeniu przyszłych posunięć przeciwnika.
Zastanawiasz się, nie jak coś wykonać, ale po co. W grach euro musisz jeszcze wziąć pod uwagę całą mechaniczną otoczkę wykonywania akcji.
Ja tak to widzę i nawet kilkudziesięciostronne manuale od Musket&Pike po kilku rundach odchodzą w niepamięć i zerka się jedynie na tabelki. W takiej Lunie zanim wykonasz akcję, którą byś chciał, musisz wykonać dwie inne i jeszcze w odpowiedniej kolejności, bo Ci nie starczy żetonów. A do tego zazwyczaj w euro są jeszcze z 2 tory, które nie mają prawie żadnego powiązania z mechanika (np. w Terra Mystice), ale musisz zwracać uwagę na nie, bo przynoszą sporo punktów.
Blog CiekaweGry - gry planszowe i nie tylko
http://www.facebook.com/CiekaweGry
http://instagram.com/CiekaweGry
http://www.facebook.com/CiekaweGry
http://instagram.com/CiekaweGry
- raj
- Administrator
- Posty: 5225
- Rejestracja: 01 lis 2006, 11:22
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 287 times
- Been thanked: 901 times
- Kontakt:
Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...
To nie tylko uproszczony schemat staczania bitew ani też zarządzanie zasobami.Zouave pisze:To nie jest żadna hybryda.
To rasowa gra wojenna z uproszczonym schematem staczania bitew.
Upraszczając - masz przykładowe 4 strefy na froncie wschodnim i 4 odpowiadające im kolorem na froncie zachodnim.
Jeżeli wyprztykasz się w strefie trefl to nagle w strefie trefl na drugim froncie też masz braki. Jeżeli wydasz bitwę o jedno pole dalej już w innej strefie to spadają zasoby karo.
Realizmu w tym nie ma żadnego, stąd jest to ewidentnie euro - eleganckie ale abstrakcyjne i oderwane od rzeczywistości.
"Jest to gra planszowa. Każdy gracz ma planszę i lutuje nią przeciwnika." - cytat za "7 krasnoludków - historia prawdziwa."
Szukajcie recenzji planszówek na GamesFanatic.pl
Szukajcie recenzji planszówek na GamesFanatic.pl
Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...
Nie Wojtku nie dostrzegam.
Dla mnie podział na euro i wojenne jest co najmniej sztuczny.
Na takiej samej zasadzie część gier euro jest bardziej wojenna od niektórych gier Pani Simmons, bo zawiera element losowy, konieczny do tego, by gra symulowała działania zbrojne.
Gry wojenne to takie, które przedstawiają coś związanego z wojną. Może to być konflikt, może to być fragment konfliktu, może to być starcie, batalia. Może to być element sztuki wojennej, np. logistyka (dlatego na ile rozumiem Race to the Rhine to jednak gra wojenna).
Dla mnie podział na euro i wojenne jest co najmniej sztuczny.
Na takiej samej zasadzie część gier euro jest bardziej wojenna od niektórych gier Pani Simmons, bo zawiera element losowy, konieczny do tego, by gra symulowała działania zbrojne.
Gry wojenne to takie, które przedstawiają coś związanego z wojną. Może to być konflikt, może to być fragment konfliktu, może to być starcie, batalia. Może to być element sztuki wojennej, np. logistyka (dlatego na ile rozumiem Race to the Rhine to jednak gra wojenna).
Jeden w Polsce turkusowy
To z Równego pułk morowy
Lance do boju...
Ku pamięci Józefa Łukasika, ułana 21 pułku ułanów nadwiślańskich.
To z Równego pułk morowy
Lance do boju...
Ku pamięci Józefa Łukasika, ułana 21 pułku ułanów nadwiślańskich.
Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...
Tak możemy dyskutować i wyjdzie na to, że bijesz Panią Simmons.rajgildia pisze:To nie tylko uproszczony schemat staczania bitew ani też zarządzanie zasobami.Zouave pisze:To nie jest żadna hybryda.
To rasowa gra wojenna z uproszczonym schematem staczania bitew.
Upraszczając - masz przykładowe 4 strefy na froncie wschodnim i 4 odpowiadające im kolorem na froncie zachodnim.
Jeżeli wyprztykasz się w strefie trefl to nagle w strefie trefl na drugim froncie też masz braki. Jeżeli wydasz bitwę o jedno pole dalej już w innej strefie to spadają zasoby karo.
Realizmu w tym nie ma żadnego, stąd jest to ewidentnie euro - eleganckie ale abstrakcyjne i oderwane od rzeczywistości.
W Bonaparte at Marengo jest zupełnie to samo. Jedyne co jest tam realistyczne to mapa, aczkolwiek podział na tej mapie terenu na pola jest dla mnie dyskusyjny.
Jeden w Polsce turkusowy
To z Równego pułk morowy
Lance do boju...
Ku pamięci Józefa Łukasika, ułana 21 pułku ułanów nadwiślańskich.
To z Równego pułk morowy
Lance do boju...
Ku pamięci Józefa Łukasika, ułana 21 pułku ułanów nadwiślańskich.
- clown
- Posty: 1226
- Rejestracja: 13 sty 2009, 12:40
- Lokalizacja: Szczecin
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 12 times
Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...
Chyba jednak założę sukienkę i przejdę do zespołu "euro", bo na razie widzę, że część dyskutujących tu wojenników jest absolutnie pozbawiona wyobraźni :/
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
- raj
- Administrator
- Posty: 5225
- Rejestracja: 01 lis 2006, 11:22
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 287 times
- Been thanked: 901 times
- Kontakt:
Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...
A bez sukienki nie można? ;P
"Jest to gra planszowa. Każdy gracz ma planszę i lutuje nią przeciwnika." - cytat za "7 krasnoludków - historia prawdziwa."
Szukajcie recenzji planszówek na GamesFanatic.pl
Szukajcie recenzji planszówek na GamesFanatic.pl
- clown
- Posty: 1226
- Rejestracja: 13 sty 2009, 12:40
- Lokalizacja: Szczecin
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 12 times
Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...
Biorąc pod uwagę przypadek Rachel Simmons, to nie można
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
- rastula
- Posty: 10023
- Rejestracja: 04 sty 2012, 01:02
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 1277 times
- Been thanked: 1309 times
Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...
Tak zabrakło - tak jak i sił... z argumentem "to dla mnie nie jest gra wojenna" "no fakt, ale się nie sprzedaje" nie ma co dyskutować .rajgildia pisze:Znaczy argumentów zabrakło...rastula pisze:ok.. pozdrawiam, zdrowia życzę
Ale mógłbyś na odchodnym jednak podać jaką drugą część FF autor wydaje i w jakim wydawnictwie.
Szanuję twoją opinię - po prostu poświęcę się raczej pracy zarobkowej niż kruszeniu kopii z wargamerem.
podałem ci link do postu - gdzie jest mowa o kolejnej części FF - gdzieś były dokładniejsze dyskusje na ten temat - nie mogę ich teraz odszukać - ale jak ci bardzo zależy to możesz do Chada napisać osobiście.
pozdarwiam
Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...
Po Twoim poście zrozumiałem, aczkolwiek nie do końca się zgadzam.palladinus pisze:Mechanika nie znaczy zasady.
Uprościłeś. Wcale tak być nie musi, aczkolwiek do momentu, gdy przeciwnik nie może przeciwdziałać tak jest.Może moja perspektywa jest wypaczona, ale jeśli w heksowej grze wojennej chcesz dotrzeć do pola oddalonego o kilka pól od twojej jednostki, to liczysz odległość, uwzględniasz modyfikatory i wiesz czy dojedziesz tam w tym impulsie czy za kilka.
To już faktycznie można nazwać mechaniką wyuzdanąW takim Trajanie, w którym jest mechanizm mankali, żeby móc w ogóle wykonać jakąś akcję, musisz cały czas śledzić liczbę elementów w każdej miseczce i dopiero jak to rozplanujesz, to możesz wykonać jedną ze zdaje się 8 akcji, z czego każda ma swoje procedury i zależy co zrobiłeś wcześniej przez całą grę, czy zebrałeś jakiś zestaw surowców itp. itd.
Zgadza się.W grach wojennych jednostki mają średnio po 3-4 parametry i ew. trzeba uwzględnić zaopatrzenie. Trudności polega raczej na ciągłym podejmowaniu podobnych decyzji, ale wymaga odpowiedniego timingu, wyczucia i przewidzeniu przyszłych posunięć przeciwnika.
Nie zgadza się. To zależy od rodzaju gry. Są takie, w których trzeba się zastanowić jak. Po co to wykonać - to jest oczywiste.Zastanawiasz się, nie jak coś wykonać, ale po co. W grach euro musisz jeszcze wziąć pod uwagę całą mechaniczną otoczkę wykonywania akcji.
Coś w tym jest.Ja tak to widzę i nawet kilkudziesięciostronne manuale od Musket&Pike po kilku rundach odchodzą w niepamięć i zerka się jedynie na tabelki.
W bardziej rozbudowanych grach wojennych jest podobnie, aczkolwiek wszystko ma związek z tym, co się dzieje a nie tylko z punktacją.W takiej Lunie zanim wykonasz akcję, którą byś chciał, musisz wykonać dwie inne i jeszcze w odpowiedniej kolejności, bo Ci nie starczy żetonów. A do tego zazwyczaj w euro są jeszcze z 2 tory, które nie mają prawie żadnego powiązania z mechanika (np. w Terra Mystice), ale musisz zwracać uwagę na nie, bo przynoszą sporo punktów.
W "Tannenbergu" Dragona musisz pilnować zarówno dowodzenia jak i zaopatrzenia - odpowiednie ustawienie jednostek umożliwia kolejne akcje. Czyli najpierw musisz odpowiednio ustawić sztab, do tego tabory, a dopiero potem możesz robić coś piechotą czy kawalerią.
Tu ten efekt jest mniej widoczny - autor nie napisał, najpierw rusz to, potem to, a w końcu możesz ruszyć tamto.
Jak to pewien gracz powiedział, o pewnej grze, ze nienachalnie wymusza współdziałanie różnych broni. Czyli najpierw stuknij artylerią a potem dokończ kawalerią. Nigdzie nie ma napisane, co ma się ruszać pierwsze, by ruszyło się to drugie.
Jeden w Polsce turkusowy
To z Równego pułk morowy
Lance do boju...
Ku pamięci Józefa Łukasika, ułana 21 pułku ułanów nadwiślańskich.
To z Równego pułk morowy
Lance do boju...
Ku pamięci Józefa Łukasika, ułana 21 pułku ułanów nadwiślańskich.
Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...
Pewnie mnie zlinczujecie ale jeśli trafi tutaj jakiś chcący zacząć przygodę z grami wojennym, to się tylko zniechęci od Waszych wywodów Strasznie to hermetyczne i odpychające niedoświadczonych. Strach zapytać, a od czego zacząć
Wysłane z mojego D5103 przy użyciu Tapatalka
Wysłane z mojego D5103 przy użyciu Tapatalka
Przystanek Planszówka - przystań dla wszystkich planszówkowych rozbójników morskich.
Chcę zdobyć
Oddam za talary
Chcę zdobyć
Oddam za talary
-
- Posty: 2463
- Rejestracja: 02 sie 2013, 16:24
- Lokalizacja: Rzeszów
- Has thanked: 100 times
- Been thanked: 286 times
Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...
Oni są po prostu pro. Gra wojenna ma wyglądać tak i tak, ma mieć mechanikę taką i taką, a cała reszta to eurotrash : PRune pisze:Pewnie mnie zlinczujecie ale jeśli trafi tutaj jakiś chcący zacząć przygodę z grami wojennym, to się tylko zniechęci od Waszych wywodów :-P Strasznie to hermetyczne i odpychające niedoświadczonych. Strach zapytać, a od czego zacząć ;-)
Wysłane z mojego D5103 przy użyciu Tapatalka
Niestety ale są inni gracze którzy z grę przede wszystkim traktują jak ... grę. Gra ma być przyjemnością, oderwaniem się, rozrywką, w skrócie gry są 4 fun.
Mnie np. mało obchodzi, że jaki tam generał miał takie a takie taktyki i że to nie jest zgodne z grą. Mogę nawet zagrać w grę w której Polska wygrywa kampanię wrześniową byle się fajnie grało. Zresztą jeżeli mowa o abstrakcyjnych grach i mechanikach nie czarujmy się, każda gra jest abstrakcyjna, mały tekturowy kartonik nie jest czołgiem tylko abstrakcyjnym symbolem.
Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...
Od takich rzeczy, które są proste i klimatyczne. To też gry wojenne. Może być Bonaparte at Marengo albo Friedrich. Może być Wyścig do Renu.c08mk pisze:Rune pisze:Pewnie mnie zlinczujecie ale jeśli trafi tutaj jakiś chcący zacząć przygodę z grami wojennym, to się tylko zniechęci od Waszych wywodów Strasznie to hermetyczne i odpychające niedoświadczonych. Strach zapytać, a od czego zacząć
Wielkie uproszczenie. Ja na pewno tak nie myślę. Gra może wyglądać dowolnie, by interesowała. Z tym, ze wszystko zależy od tego, co komu się podoba.Oni są po prostu pro. Gra wojenna ma wyglądać tak i tak, ma mieć mechanikę taką i taką, a cała reszta to eurotrash : P
Fajnie jednak używać symulacji takich taktyk, jak używano. Żeby się przekonać co to było.Mnie np. mało obchodzi, że jaki tam generał miał takie a takie taktyki i że to nie jest zgodne z grą.
Ja mam tak samo. Gra zresztą ma być tak pomyślana, by miała sens. Czytaj by obydwie strony mogły wygrać.Mogę nawet zagrać w grę w której Polska wygrywa kampanię wrześniową byle się fajnie grało.
Gwóźdź programu. Brawo!Zresztą jeżeli mowa o abstrakcyjnych grach i mechanikach nie czarujmy się, każda gra jest abstrakcyjna, mały tekturowy kartonik nie jest czołgiem tylko abstrakcyjnym symbolem.
Ostatnio zmieniony 22 cze 2015, 20:56 przez Zouave, łącznie zmieniany 1 raz.
Jeden w Polsce turkusowy
To z Równego pułk morowy
Lance do boju...
Ku pamięci Józefa Łukasika, ułana 21 pułku ułanów nadwiślańskich.
To z Równego pułk morowy
Lance do boju...
Ku pamięci Józefa Łukasika, ułana 21 pułku ułanów nadwiślańskich.
Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...
Oj tam spójrz na to z innej strony, ich dyskusje są ciekawsze niż wiele gier wojennych serio uwielbiam je czytać.Rune pisze:Pewnie mnie zlinczujecie ale jeśli trafi tutaj jakiś chcący zacząć przygodę z grami wojennym, to się tylko zniechęci od Waszych wywodów Strasznie to hermetyczne i odpychające niedoświadczonych. Strach zapytać, a od czego zacząć
1. Mathematics is the language of nature.
2. Everything around us can be represented and understood through numbers.
3. If you graph these numbers, patterns emerge. Therefore: There are patterns everywhere in nature.
2. Everything around us can be represented and understood through numbers.
3. If you graph these numbers, patterns emerge. Therefore: There are patterns everywhere in nature.
- raj
- Administrator
- Posty: 5225
- Rejestracja: 01 lis 2006, 11:22
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 287 times
- Been thanked: 901 times
- Kontakt:
Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...
Wiesz co jest śmieszne? Wojennicy grają w eurogry. Eurogracze nie grają w wojenne. Żaden z nas nie powiedział, że wojenne są lepsze niż eurogry. Żaden z nas nie nazwał eurogier eurotrashem - to ty to zrobiłeś. Ktoś twierdzi, że wojenne korzystają z mechaniki euro, to jest OK, ale jak ja pokazuję, że były gry wojenne, które z takiej mechaniki korzystały 20-30 lat temu, to zgrywam się na ważniaka i "pro". A już nie daj Boże, żeby zasugerować, że są eurogry, które mutują w stronę wojennych i korzystając z euromechaniki sięgają po settingi wojenne. To już jest wogóle zamach na wszelkie obyczaje i normy społeczne.c08mk pisze:Oni są po prostu pro. Gra wojenna ma wyglądać tak i tak, ma mieć mechanikę taką i taką, a cała reszta to eurotrash : P
Są eurogry zbliżające się do wojennych i są wojenne zbliżające się do eurogier, a w wielu wypadkach nie da się powiedzieć, na którą stronę pałeczka jest bardziej przechylona (jak w RtR czy Szogunie).
Kwestia Friedricha - nie przypadkiem został on stworzony przez Niemca. I nie przypadkiem, żaden inny autor gier wojennych nie przejął tej mechaniki, nawet zmodyfikowanej.
Kwestia Fighting Formations - trudno powiedzieć, że wzbogaciła gatunek gra, która się totalnie nie sprzedaje. Dostała dobre oceny recenzentów i beznadziejną ocenę graczy - bo gra jest sprzedawana przez wydawcę za połowę ceny. Co, sugeruje, że druga część nie zostanie wydana o ile mechanika nie zostanie poważnie zmodyfikowana. (Rastula, w pierwszym momencie w zalewie nowych postów przeoczyłem twój z linkiem, przepraszam).
Możecie wierzyć, że gracze wojenni są otwarci na nowości, eurogry i ameritrash (mała dygresja - to eurogracze nadali temu nazwę trash...).
I chętnie znajdziemy w grach wojennych to co dobre z innych gatunków pod warunkiem, że się będzie nadawać.
Przez ostatnie 20 lat wszystkie gry ewoluowały. Nie widzę jednak powodu, aby przyklaskiwać chybionym postulatom, że wszystkie dobre zmiany gry wojenne zawdzięczają eurogrom.
Ostatnio zmieniony 22 cze 2015, 21:33 przez raj, łącznie zmieniany 2 razy.
"Jest to gra planszowa. Każdy gracz ma planszę i lutuje nią przeciwnika." - cytat za "7 krasnoludków - historia prawdziwa."
Szukajcie recenzji planszówek na GamesFanatic.pl
Szukajcie recenzji planszówek na GamesFanatic.pl
Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...
Zgadzam się z przedmówcą.
W życiu gier nie nazwałbym śmieciami.
Mam w domu kilka gier niewojennych, zresztą sam tworzę gry kolejowe (tu żadnej wojny nie ma, jest symulacja transportu).
Nie zamierzam mówić, że raz wymyślam śmiecie a drugim razem nie-śmiecie.
Euro mi nie podchodzi, ale to nie kwestia euro tylko tematyki.
W życiu gier nie nazwałbym śmieciami.
Mam w domu kilka gier niewojennych, zresztą sam tworzę gry kolejowe (tu żadnej wojny nie ma, jest symulacja transportu).
Nie zamierzam mówić, że raz wymyślam śmiecie a drugim razem nie-śmiecie.
Euro mi nie podchodzi, ale to nie kwestia euro tylko tematyki.
Jeden w Polsce turkusowy
To z Równego pułk morowy
Lance do boju...
Ku pamięci Józefa Łukasika, ułana 21 pułku ułanów nadwiślańskich.
To z Równego pułk morowy
Lance do boju...
Ku pamięci Józefa Łukasika, ułana 21 pułku ułanów nadwiślańskich.
- clown
- Posty: 1226
- Rejestracja: 13 sty 2009, 12:40
- Lokalizacja: Szczecin
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 12 times
Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...
Kulą w płot - Wielkie Bitwy Małych Oddziałów znasz? Tam o dziwo używa się talii kart, pola są oznaczone kolorami i sam autor też mówił m.in. o inspiracji Frycem, więc tutaj się mylisz RysiuKwestia Friedricha - nie przypadkiem został on stworzony przez Niemca. I nie przypadkiem, żaden inny autor gier wojennych nie przejął tej mechaniki, nawet zmodyfikowanej.
Ale czemu polecasz "ahistoryczne" BaM? Nie ma nic lepszego? I akurat prostą bym jej nie nazwał - przepisy są proste, ale krzywa uczenia się jest stroma. Na tyle stroma, że dużo graczy odmawia jej sensu, bo nie umie zwyczajnie w nią grać.Od takich rzeczy, które są proste i klimatyczne. To też gry wojenne. Może być Bonaparte at Marengo albo Friedrich. Może być Wyścig do Renu.
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
- raj
- Administrator
- Posty: 5225
- Rejestracja: 01 lis 2006, 11:22
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 287 times
- Been thanked: 901 times
- Kontakt:
Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...
OK, znalazł się jeden autor. Przepraszam, myślałem o zachodnich wydawnictwach, zapomniałem o rodzimym rodzynku.clown pisze:Kulą w płot - Wielkie Bitwy Małych Oddziałów znasz? Tam o dziwo używa się talii kart, pola są oznaczone kolorami i sam autor też mówił m.in. o inspiracji Frycem, więc tutaj się mylisz Rysiu :.
"Jest to gra planszowa. Każdy gracz ma planszę i lutuje nią przeciwnika." - cytat za "7 krasnoludków - historia prawdziwa."
Szukajcie recenzji planszówek na GamesFanatic.pl
Szukajcie recenzji planszówek na GamesFanatic.pl
Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...
Nie wiem co komu innego Autor powiedział, mi powiedział, że nigdy we Fryca nie grał i nie wie z czym się to je.clown pisze:Kulą w płot - Wielkie Bitwy Małych Oddziałów znasz? Tam o dziwo używa się talii kart, pola są oznaczone kolorami i sam autor też mówił m.in. o inspiracji Frycem, więc tutaj się mylisz RysiuKwestia Friedricha - nie przypadkiem został on stworzony przez Niemca. I nie przypadkiem, żaden inny autor gier wojennych nie przejął tej mechaniki, nawet zmodyfikowanej.
Kolory karciane w Wielkich Bitwach służą kompletnie do czego innego niż we Frycu.
Bo zasady są proste do zrozumienia i klimat ma.Ale czemu polecasz "ahistoryczne" BaM? Nie ma nic lepszego? I akurat prostą bym jej nie nazwał - przepisy są proste, ale krzywa uczenia się jest stroma. Na tyle stroma, że dużo graczy odmawia jej sensu, bo nie umie zwyczajnie w nią grać.
Jest tam sporo ahistoryczności, ale w której grze ich nie ma?
Mógłbym polecić Wielkie Bitwy, ale za chwilę dostałbym po nosie kryptoreklamą.
Na haczyk z tej gry złapałem jedną rybkę.
Nie znalazł sięrajgildia pisze:OK, znalazł się jeden autor. Przepraszam, myślałem o zachodnich wydawnictwach, zapomniałem o rodzimym rodzynku.
Jeden w Polsce turkusowy
To z Równego pułk morowy
Lance do boju...
Ku pamięci Józefa Łukasika, ułana 21 pułku ułanów nadwiślańskich.
To z Równego pułk morowy
Lance do boju...
Ku pamięci Józefa Łukasika, ułana 21 pułku ułanów nadwiślańskich.
- clown
- Posty: 1226
- Rejestracja: 13 sty 2009, 12:40
- Lokalizacja: Szczecin
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 12 times
Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...
Dałbym sobie głowę uciąć, że jeszcze na etapie testowej wersji Mostu Primosole rozmawialiśmy z Adamem o Frycu, ale pewnie niektórzy wiedzą lepiej. Jeśli tak nie było, to biję się w pierś mocno
Nadal natomiast nie rozumiem polecania BaM przez kogoś, kto tak mocno tę grę krytykuje
Ahistoryczności w niej nie ma (oczywiście niektórzy rozumieją ahistoryczność pod tym względem, że gra nie prowadzi ich po sznureczku do jednej konkluzji, brrr...) - oczywiście jak w każdej grze, gdy ktoś będzie chciał przysłowiowego psa uderzyć, to i kij się znajdzie.
Nadal natomiast nie rozumiem polecania BaM przez kogoś, kto tak mocno tę grę krytykuje
Ahistoryczności w niej nie ma (oczywiście niektórzy rozumieją ahistoryczność pod tym względem, że gra nie prowadzi ich po sznureczku do jednej konkluzji, brrr...) - oczywiście jak w każdej grze, gdy ktoś będzie chciał przysłowiowego psa uderzyć, to i kij się znajdzie.
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...
Ja sobie dam głowę uciąć, że nieraz rozmawiałem z Adamem na temat prawdziwości kitowych porównań do Fryderyka.
PS:
Trudno jest zrozumieć, że ktoś coś krytykuje z jednego punktu widzenia, ale z drugiego uważa coś za niezłe.
Gdybym się czegoś chciał dowiedzieć o Marengo to z gry Simmons nie dowiem się wiele.
Gdybym się chciał dowiedzieć o sposobach wojowania to z tej gry się też niewiele dowiem.
Może poza tym, że stosowano nagminnie szyk linearny (i jedna i druga strona) co akurat jest prawdziwe.
Ale już np. dowiem się, że artyleria francuska była równie silna jak austriacka co już nie jest żadną prawdą, co nie zmienia faktu, że odpowiednio użyta artyleria konsularna rozstrzygnęła trzecią bitwę pod Marengo.
O takie zarzuty chodzi a nie o to, czy gra się dobrze i czy gra jest całkiem do bani. Tego nigdy nie powiedziałem i nie zamierzam mówić.
PS:
Trudno jest zrozumieć, że ktoś coś krytykuje z jednego punktu widzenia, ale z drugiego uważa coś za niezłe.
Gdybym się czegoś chciał dowiedzieć o Marengo to z gry Simmons nie dowiem się wiele.
Gdybym się chciał dowiedzieć o sposobach wojowania to z tej gry się też niewiele dowiem.
Może poza tym, że stosowano nagminnie szyk linearny (i jedna i druga strona) co akurat jest prawdziwe.
Ale już np. dowiem się, że artyleria francuska była równie silna jak austriacka co już nie jest żadną prawdą, co nie zmienia faktu, że odpowiednio użyta artyleria konsularna rozstrzygnęła trzecią bitwę pod Marengo.
O takie zarzuty chodzi a nie o to, czy gra się dobrze i czy gra jest całkiem do bani. Tego nigdy nie powiedziałem i nie zamierzam mówić.
Jeden w Polsce turkusowy
To z Równego pułk morowy
Lance do boju...
Ku pamięci Józefa Łukasika, ułana 21 pułku ułanów nadwiślańskich.
To z Równego pułk morowy
Lance do boju...
Ku pamięci Józefa Łukasika, ułana 21 pułku ułanów nadwiślańskich.