Mnie już Ghillie trochę nudzi. Moim zdaniem on nie ma zbyt fajnych skilli i jak nim gram, to zawsze rozwijam głównie Atak i Zręczność. We wczorajszej rozgrywce doszedłem do 7 kości ataku i więcej mi się nie chciało. Taktyka grupy to przyjmować na siebie lepy po to, żeby Ghillie robił headshoty. Zwierzaków nie lubię, pułapki okay, Multishot okay, reszta sytuacyjna.
No, ale ja nie o tym. Wczoraj zagraliśmy też pierwszą rozgrywkę z nowymi postaciami. Skład drużyny: Figment,
Static i Picket vs Lockgear.
Rozkładamy grę, patrzymy w swoje staty i wychodzi nam, że mamy ULTRA DEFENSYWNĄ ekipę. Picket to wiadomo - kulanie tarcz, w drugiej kolejności tarcz, a jak to nie wyjdzie, to jeszcze jakieś tarcze. Od czasu do czasu jakiś skromny atak, ale bez przesady.
Static - jak się okazało w praniu - może być bardzo niebezpiecznym damage dealerem, ale ma taki feler, że długo się rozkręca. Żeby mógł efektywnie rozdawać bęcki, musi się do tego przez kilka rund przygotować.
Static rzuca tarczami, przez co podkręca sobie liczniki (na start ma 2 liczniki, szybko można i trzeba wykupić trzeci). Te liczniki są po części od siebie zależne, czyli trzeba nakręcić jeden (tarczami), żeby popchnąć drugi, a trzeci nakręca się sam za wyłapanie lepy. Czyli tu też główną taktyką na początku jest kulanie tarczami (najlepiej TYLKO tarczami), żeby szybko rozkręcić liczniki. A potem to już je zerujesz, zwiększając sobie DEX/ATK oraz przywracasz zużyte kości, względnie zdejmując sobie statusy.
Jedną z fajniejszych kości, która nie musi się z niczym combować jest kopniak w banię z półobrotu, zadający do 3 obrażeń każdemu sąsiadującemu Złolowi. Miałem raz akcję, w której skopałem smoka 20 lvl na śmierć
Static ma też dwa dodatkowe żetony, którymi może elektryzować przeciwników
(za 2 Gnaty z Backup Planu). Naelektryzowany przeciwnik słabiej atakuje, a jak już atakuje, to dodatkowo leje sąsiada. Brzmi nieźle, ale nie udało mi się tego zbyt efektownie używać.
Nie udało mi się wykupić zbyt wielu umiejek, bo wybitnie nam nie szło. Z 10 wydarzeń, przegraliśmy aż 3. W dodatku jako jeden z pierwszych encounterów Lockgeara, wyszedł nam ten z treningiem: czyli że jak nie wyjdzie nam trening na ATK/DEF, to nie można go przyznać na nic innego i się marnuje.
![Crying or Very sad :cry:](./images/smilies/icon_cry.gif)
Przez to, że wyszedł dość wcześnie, baliśmy się ryzykować i wolno się rozwijaliśmy w tym obszarze. Do końca gry miałem tylko 4 tarcze, a do efektywnego grania, powinienem mieć minimum 6.
O Figmencie za wiele nie powiem. Pamiętam, że może manipulować czasem (przyspiesza upływ rund), przesuwać jednostki na torze inicjatywy i... to w sumie tyle co pamiętam. Słaby atak, mało życia, wsparcie z gatunku tych sytuacyjnych.
Przygodę przegraliśmy 10 dnia. Szliśmy tam na styk, bo pomimo 3 porażek, udało się trafić na wydarzenie, dające wymagane 2 dni. No ale brak jakiegoś Tantruma czy kogoś podobnego, odbił nam się mocno czkawką... To był jeden z powodów, dla którego do następnej rozgrywki wziąłem Ghilliego, pomimo moich ambiwalentnych uczuć do niego
Tak że: pierwsze przetarcie za nami.
Static na razie zostaje w pudle, chętnie spróbuję resztę ferajny. Figment jakoś nie przypadł mi do gustu, ale to tylko wrażenia osoby patrzącej na niego z boku.