Skład: Stanza, Nugget, Tantrum i Gasket.
Tyrant: Nobulous i The Abomination.
Poziom trudności: Heroic
Wynik: wygrana w 8 dniu (na 10 możliwych).
Nikt nikomu nie narzucał wyboru postaci, nie bawiliśmy się w optymalizację, każdy wybrał postać, jaką chciał. Jak widać drużyna była typowo pod ataki "meele", bo chociaż i Nugget i Gasket mają na karcie postaci opcję "Ranged", to jest to sytuacyjne i zależy od wyrzuconych skilli.
Gasketa widziałem pierwszy raz w akcji i jestem bardzo pozytywnie nastawiony do rozgrywek tym Gearlockiem. Dobrze się broni, czasem kogoś "ukąsi" na odległość, ma zdolności, które nie wymagają "zużywania" dexterity do zagrania. O ile graliśmy poprawnie, to dość wszechstronna postać, u nas pełnił rolę "tanka" (używając erpegowej nomenklatury).
Tantrumem grałem ja, była to moja druga rozgrywka berserkerem i już mniej więcej wiedziałem w co inwestować. Życie + Dex + atak (w finale miałem odpowiednio 8/5/5/0), oprócz tego zielone kości "like a kobold, like a wyrm"). Nie wziąłem skakania nad wrogami, czego kilka razy żałowałem, następnym razem "must have" (szczególnie w takiej ekipie jak nasza, gdzie wszyscy mieli główny atak "meele"). Najczęściej rzucałem 4 białymi kośćmi + jakiś sytuacyjny skill (obniżenie inicjatywy, trujący pancerz, czy wzmocnienie obrony). Z kości Rage! z kolei najczęściej odpalałem toporki do rzucania. Nadmienię, że BARDZO szybko odpaliłem Innate +1, który nie wyczerpywał mi kości Rage!
Stanza. Ta postać to dla mnie fenomen. Na maksa wykręcona postać z tymi swoimi piosenkami. Nigdy nie czytałem jej karty postaci i przez to nie wiedziałem czego można się spodziewać. Te piosenki, które jak zaczyna grać to powinien skończyć, dające w następstwie dość wykręcone efekty... dla nas była to postać pt. "nigdy nie wiadomo co zaraz zrobi i z jak beznadziejnej sytuacji nas wyciągnie". Tu uleczy, tam przejmie kontrolę nad wrogiem, innym razem wygoni kogoś z planszy na turę. Albo da nam po "darmowym" symbolu kości, bo od dwóch tur żaden nie chce się wyturlać.

Nugget. Też wszechstronna postać. Kumpel poszedł w atak i częściowo w obronę, kosztem punktów życia. W pewnym momencie, mógł zadać (teoretycznie) 10 czy 12 obrażeń w jednym rzucie. Często dawał krwawienie, które w TMB jest boskie i pozwala wygrywać pojedynki z największymi twardzielami. Ataki na odległość z kolei wychodziły słabo, kości nie chciały słuchać. Gdyby nie pomoc Stanzy, mogłoby być różnie.
Encountery losowałem spośród wszystkich dostępnych (z wyjątkiem tych Undertowa). Może to dziwne, bo przecież Nobulous jest bossem z Undertowa, ale mam jakiś wewnętrzny opór przed stosowaniem wydarzeń i złoli z tego dodatku. Gdzieś spotkałem się z opinią, żeby ich nie łączyć i tak robię. Wyprowadzi ktoś z błędu?
Trafiło nam się zaskakująco dużo encounterów polegających na pstrykaniu kośćmi po planszy. Bez kitu, chyba 3 na 10 (12 ze specjalnymi) miały taką opcję. Co ciekawe, we wcześniejszych grach na takie nie trafiałem. To pokazuje, jak gra potrafi zaskoczyć nawet po kilkunastu partiach. Z takich ciekawszych, to walczyliśmy na bagnie, gdzie aby się poruszyć, musieliśmy rzucić kością K6 (na 1-3 postać zostawała w miejscu). Albo zaczynaliśmy walkę z DEX-1. Było też wydarzenie, w którym nie wolno było używać kości obrony. Ogólnie, to żałuję, że nie zawsze jestem w stanie w pełni zrozumieć opis wydarzenia i czasem po prostu czytam tylko warianty walki bez całego wprowadzenia. Na pewno dodałoby to klimatu do rozgrywki.
Rozrywka zajęła nam około 6 godzin. Bez pośpiechu, z przerwami na pizzę czy na papierosa. W tym dość długie wybieranie postaci, wczytywanie się w ich zdolności, no ogólnie setup (nie skłamię jak powiem, że mogło to trwać nawet i godzinę). Oczywiście setup mogliśmy znacznie przyspieszyć, ale nie mieliśmy ciśnienia, w końcu poniedziałek wolny od pracy. Polecam ten stan.
