Jeśli by to kogoś interesowało - parę wrażeń z Charterstone po 3 grach.
Grę kupiłem (razem z pakietem odnawiającym, pozwalającym na ponowne przejście kampanii) bo lubię rozstawianki, bardzo lubię mechanikę dziedziczenia (legacy) i chciałem sprawdzić, czy zachwyty Rahdo były na miejscu. Dodatkowo poprzednia gra Jameya Stegmaiera, czyli Kosa, jest u nas grana cały czas, więc mam kredyt zaufania do jego projektów.
Minusem Charterstone na wejściu jest brak polskiego wydania, ale tak naprawdę wystarczy jedna osoba znająca dobrze angielski, która wytłumaczy zasady a później będzie na bieżąco dokonywać przekladu kart. Dlatego piszę o dobrej znajomości, aby to tłumaczenie było jak najbardziej płynne. Po rozpoczęciu gry i tak sporo informacji jest na podstawie ikonografii, choć nie wszystkie - o tym za chwilę.
Początkowo w ogóle nie planowałem gry w Charterstone od razu po zakupie. Myślałem, że na cotygodniowym czwartkowym spotkaniu po prostu pokażę grę ekipie i trochę poopowiadam, żeby zachęcić do gry w przyszłości. Ale wyszło na to, że już po paru słowach wszyscy strwierdzili, że gramy od razu. No to zagraliśmy, i to od razu 3 partie.
Tutaj małe interludium - jeśli ktoś nie lubi gier euro i rozstawianek, w których jeden surowiec przerabiasz na drugi, starając się zdobyć jak najwięcej punktów, to niech sobie Charterstone daruje. U nas na 5 graczy (bo w tyle osób graliśmy) jeden z kumpli uznał, że to nie dla niego i poprosił, żeby w przyszłości zastąpić go Automą albo wziąć innego gracza.
Jeśli ktoś oczekuje fascynującej fabuły i nieoczekiwanych zwrotów akcji, to po trzech grach tego nie stwierdziliśmy, ale... niemal wszystkim gra się BARDZO podoba. Podoba się na tyle, że rozegraliśmy 3 partie z marszu i teraz planujemy spotkać się jak najszybciej, aby kontynuować. Warto dodać przy okazji, że rozgrywka nie dłuży się - tury graczy są super szybkie, a jedna partia trwa maksymalnie półtora godzinki.
Gra w bardzo fajny sposób wprowadza nowe elementy i ma niezwykle przejrzyste zasady, które nie pozwalają na nadinterpretację. Wszystko jest jasne i dokładnie opisane. Szkoda tylko, że Jamey nie postanowił zastosować pełnej ikonografii i są karty z tekstem, których działanie trzeba tłumaczyć osobom nie znającym języka.
Super jest także to, że po skończeniu kampanii zostajemy z własnoręcznie stworzoną grą euro, którą możemy dalej grać i dobrze się bawić. Nie jest to jednostrzałówka jak Pandemic (którego bardzo lubię i lubiłbym jeszcze bardziej, gdyby nie schrzaniona polska wersja).
Nie chcę teraz dokłanie opisywać rozgrywki, żeby nie psuć zabawy (no i nie mam też czasu), ale podsumowując parę plusów i minusów:
PLUSY:
- Elegancka mechanika
- Proste zasady
- Dobrze wprowadzony element legacy
- Bardzo dobre komponenty
- Możliwość dalszej gry po zakończeniu kampanii
- Czas rozgrywki
- Ewolucja gry na naszych oczach
MINUSY:
- Brak polskiej wersji
- Brak wciągającej fabuły (ale to może się jeszcze zmienić)
- Nie przekona do rozstawianek osób, które takich gier nie lubią
- Trudność z wprowadzeniem nowego gracza w środku kampanii - najlepiej grać jedną ekipą od początku
Na razie to tyle. Jak mi się coś jeszcze przypomni, to dopiszę