A ja już wiem jak grać Sowietami. Wymyśliłem czekając na autobus
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Serio, mam pomysł na ten scenariusz i uprzejmie proszę mjra Markusowa, żeby jeszcze ze mną zagrał, tym razem jako kapitan Markusainen.
Scenariusz rzeczywiście wyglądał na jakiś bonusowy dodatek, gdzie obie strony zaczynają z przyłożonymi sobie nawzajem do brzuchów pistoletami maszynowi, a gracz fiński ma prawo pierwszy pociągnąć za spust.
Sowieci rozkładają się na drodze jako pierwsi. Na 18 pól muszą zająć 15, więc za bardzo nie mają pola manewru. Jako dowódca fińśki miałem do rozważenia dwa warianty sytuacji:
- wariant agresywny, gdzie ustawiam wszystkie mojej jednostki bezpośrednio obok wroga, w lesie, i liczę że mi dojdą karty umożliwiające mocny atak
- wariant ostrożny, w którym ustawiam się na jeden atak (liczę, że dostanę przynajmniej jeden fire, może advance), a pozostałe siły chowam w lesie do późniejszych działań.
Wybieram wariant agresywny, będę jak wściekły renifer i najpierw zagryzę radzieckich oficerów. Po analizie szyku sowieckiego, swojego najlepszego dowódcę ładuję w zakole drogi na północnym skraju mapy, gdzie może aktywować aż cztery ataki na wrogiego oficera, stojącego dodatkowo na drodze w terenie czystym (-1 do cover). Pozostałe siły (dwóch oficerów) gromadzę na płudniowej części mapy, gdzie - jeśli dojdą karty - też będa w stanie odpalić cztery ataki na trzeciego radzieckiego oficera. Drugi, niczego nieświadomy, na razie bezpiecznie stoi w środku. Na razie. Ryzykowałem, bo w razie gdyby karta nie podeszła, sowieci mogą do mnie strzelić z przyłożenia. Dobieram rękę: 3 x FIRE plus efekt Hand Grenade (+2 do ataku na sąsiednie pole)
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
Dodając do tego jednorazowe koktajle mołotowa do pierwszego ataku, dysponuję ogromną siłą ognia. Do tego mam świetne rzuty, a Markusow zaledwie przeciętne. W jednym z ataków osiagam nawet 23 FP. W pierwszej turze, bez strat własnych, niszczę trzy druzyny piechoty i dwóch oficerów (jden zejdzie od op fire w rundzie sowieckiej). Do tego snajper trafia idealnie w tego drugiego, pozostawionego samemu sobie radzieckiego dowódcę. Załamany Major Markusow w tym momencie gorzko pożałował agresji na skandynawski kraj, uznał że on tak się nie bawi i poprosił o cofnięcie czasu i szansę na nowe otwarcie w stosunkach radziecko-fińskich
Rozstawienie początkowe:
https://drive.google.com/file/d/0BywGR0 ... sp=sharing
Sytuacja po kolejce mojej i Rafała:
https://drive.google.com/file/d/0BywGR0 ... sp=sharing
Powiem w ten sposób:
ja się bawiłem fenomenalnie!
Ale poważnie: scenariusz tchnie sadomasochizmem.
Sowiet, zanim się ruszy, stracić może 20% sił i dwóch-trzech oficerów. Jeszcze bardziej niż normalnie, wszystko zależy od kart. Nie dostałbym 3 FIRE na pierwszą rękę, byłaby inna rozmowa. Dostałem i ....cóż.
Mam pomysł na grę Sowietami, który może się udać, ale nie zmienia to faktu, że w tym scenariuszu dociąg kart na pierwszą rękę jest być może kluczowy. Nie brzmi to zbyt poważnie, sami przyznacie.
O ile jednak jestem w stanie zrozumieć, że autor mógł chcieć dac graczom zmierzyć się z taką sytuacją ("Tracisz w minutę 1/5 oddziału i wszystkich oficerów, i co zrobisz?"), bo to jest wojna i zdarzają się różne sytuacje, o tyle znowu nie mogę zrozumieć początkowej punktacji. Sowieci zaczynają na +4VP. Jeden stracony oddział, to 4VP (w tym scenaiuzu podwaja się VP za straty) dla tego, kto go sprzątnął. Zabijając 3 oddziały i dwóch oficerów, wskoczyłem na... 18VP do przodu. Do tego siły sowieckie sparaliżowane, a ja skoncentrowany i gotowy do dalszego działania. Rzeź. Nie zdziwiłbym się, gdyby gracz radziecki zaczynał na poziomie +20 VP. Może wtedy gra byłaby ciut bardziej wyrównana (do drugiej rundy
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
).
Plus jest taki, że potem rozegraliśmy doskonałą partyjkę doskonałego Wir Sinda i ogólnie wyszliśmy zadowoleni (zwłaszcza ja:D).