Duże uogólnienie. Jest pewien procent społeczeństwa który to robi, ale w obecnych czasach to jest przykład czegoś innego niż z dawien dawna systemu "każdy handluje wszystkim co ma". Od momentu w którym mamy specjalizacje zawodowe, paranie się handlem jeśli się nie jest handlarzem jest przez grupę pozostającą w swojej specjalizacji postrzegane jako spekulanctwo. Nie jest to oczywiście problem czysto narodowy, co wie każdy kto obserwował chociażby sprzedaż NES Classic Edition. Dość powiedzieć, że istnieje podział społeczny względem procederu i nie ma szansy na zmianę nastawienia. Nikt nigdy nie lubił spekulantów ani koników, nie liczyłbym na nagłe ocieplenie nastrojów.
A z dawien dawna handel wszystkim co się ma przybrał inną formę: sprzedaż garażowa. Kiedy sprzedajesz za śmiesznie małe kwoty, bo alternatywą jest wyrzucić. Jest to profit, oczywiście, ale intencją sprzedaży nie jest wykorzystanie braków na rynku, tylko pozbycie się niepotrzebnych rzeczy. Tak więc zupełnie różne motywacje oraz intencje sprzedającego i łatwo zauważyć, dlaczego istnieje rozróżnienie.