Jak nie będzie w co grac to zagramy w cywilizację: przez wieki
![Smile :-)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Nie moze być tak że ktoś może wpaść i nie zrobi tego, bo "układ graczy" jest taki a nie inny.
Wpadaj Maciek. Najwyżej będzie dzień "euraczy"
![Smile :-)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Gdy gen. Odi śpi, rodzą się upiory :]
Zamiast T&T było TTA :] Rozgrywka bardzo zażarta, solidna gra wojenna z częstymi narzekaniami na krótką kołderkę. Na początku Muad dostał łupnia od eventów, Markus Chan klepał punkty z udawanych koni, a ja nastawiłem się na kolonie, które albo nie szły, albo źle szły. Wczesny etap należał do Markusa.
Pamiętaj, że w I erze Twój Czyngis galopował 5-6 PZ co turę a my tylko 2-3. Mój przyrost zaczął się dopiero w II erze po wzięciu Szekspira, który szybko zginął w zamachu. Na początku III ery byłem przez chwilę pierwszy, potem przez przegraną wojnę przez chwilę ostatni, co też pokazuje, że walka była zacięta. No ale fakt, trza w tej grze patrzeć przeciwnikom na ręce i podbierać karty ważniejsze dla nich, niż dla nas samych.
Ale pamiętaj że możemy grać w TTA tylko jak nie ma Odiego
No zupełnie militarnie to nie, ale wojsko pomaga
Oczywiście że pomaga. Na pewno nie opłaca się być najsłabszym w momencie odpalania wydarzeń. Chodzi mi wyłącznie o granie na agresję militarną. Raz że to i tak wymaga surowców i technologii, dwa że jeśli nie podejdą Ci karty militarne to cała koncepcja na grę idzie się paść.lacki2000 pisze: ↑25 paź 2018, 16:32No zupełnie militarnie to nie, ale wojsko pomagaPrzewaga militarna daje graczowi komfort spokojnego rozwoju. W równej grze, gdy wyścig zbrojeń uniemożliwia jednemu graczowi odskok militarny do przodu, ostatecznie wygrywa ten, który na koniec wygra wojnę o kulturę - co można nazwać zwycięstwem militarnym. Na to narzekają gracze z pierwszej dywizji polskich rozgrywek online.