Jest mniej taktyczne niż rzut kośćmi w niektórych grach Felda, który determinuje, co możesz wziąć/zrobić. Przyłóż sobie tę samą miarę do Zamków Burgundii: "Najczęściej można wziąć kafelek który się chce, tylko wyrzucenie odpowiedniej wartości na kości może sprawić, że będzie to tańsze". Brzmi znajomo? A o BB to już nie wspomnę, gdzie rzut kośćmi może Ci na daną rundę kompletnie zamknąć pewne opcje, bo ktoś już zajął pole, a Ty nie masz odpowiedniego boga i co nam pan zrobi? FT absolutnie nie jest najbardziej taktyczną grą Felda - dla mnie jest raczej w dolnym spektrum "taktyczności".mat_eyo pisze: ↑29 lis 2018, 14:32 Najczęściej można zbudować to co się chce, tylko dociągnięcie odpowiedniego żetonu może sprawić, że będzie to tańsze. Może też otworzyć nam opcję, której przed chwilą jeszcze nie mieliśmy, a jest lepsza od tej, którą planowaliśmy. Dla mnie to strasznie taktyczne. Elementem strategicznym jest nastawienie się na którąś z punktacji, ale i tak w trakcie gry robimy wszystkiego po trochu. Dodatkowo wszystko jest tu takie płytkie i oczywiste. Jeśli nastawiam się na cele, to chcę pchać suwak. Jeśli pcham suwak, to poprzez kolorowe budynki. Jeśli przez kolorowe budynki, to raczej będę chciał za nie zapunktować, więc odblokuję sobie dźwig. Wyżyny strategii, nie powiem.
I nie tylko nastawienie się na konkretną punktację jest elementem strategicznym, czuję, że to trochę spłycasz, mimo że nie mam nawet doświadczenia w tej grze. Już sama obecność wielu celów z kolorowymi budynkami może też determinować sens walki o forum, przesunięcie suwaka do samego końca, zdobycie obywatela pozwalającego ten suwak odwrócić. I absolutnie nie mam wrażenia, że to jest tak zero-jedynkowe ("jeśli nastawiam się na cele, to chcę pchać suwak"). Pchać, ale dokąd? Do 7 punktów za cel? A może 5 wystarczy? Ile zyskasz w ostatniej rundzie, jeśli dopchasz do 7? Ile celów zrealizujesz? To, jak daleko pchasz suwak, powinno być wypadkową spodziewanego zysku punktowego z celów ORAZ z forum; jeśli idziesz tylko w cele, pchając daleko suwak, prawdopodobnie przegrasz. No i jeszcze ta ironia:
Niepotrzebna chyba. Wróćmy do ZB - w pierwszych rundach będę zamykać małe obszary, żeby zdobyć więcej punktów za rundę, a duże obszary w późniejszych rundach, bo i tak nie zdążę. Wyżyny strategii, nie powiem.Wyżyny strategii, nie powiem.
Zdobyłem żółty żeton punktujący więcej za zwierzęta? Będę brać dużo zwierząt! Wyżyny strategii, nie powiem.
Mógłbym tak pewnie długo... Dziwi mnie, że piszesz tę recenzję z perspektywy fana Felda i najwyraźniej nie widzisz, jak wiele z tych zarzutów można odnieść do wielu, wielu jego gier. FT wpisuje się trend abstrakcyjnych gier Felda o zabudowywaniu własnej planszetki; zapewne to nie są wyżyny strategii, żeby odsłonić czerwony dźwig, skoro mam dużo czerwonych budynków, ale najwyraźniej zwiódł Cię Feld swoją tendencją do rozdawania punktów często i chętnie: nie chodzi o to, czy odsłonić, czy nie, tylko o to, żeby to zrobić we właściwym momencie i dostać 6 punktów, a nie 5. Tak się wygrywa jego gry - optymalizując do granic możliwości każdy drobny ruch. Znów, niczym się to nie różni od ZB, nie jest FT grą ani głębszą, ani płytszą (a daje więcej możliwości przyjemnego rozkminiania przestrzennej łamigłówki).
Żebyśmy się zrozumieli - nie próbuję Cię przekonać, żebyś koniecznie polubił tę grę. Ludziom jedne gry siadają, inne nie. Czasem nawet nie siadają te, które powinny, bo przecież tak są podobne do tego, co lubimy, to POWINNY siąść. Nie powinny, nie muszą i Tobie nie siadło. Luzik. Ale argumentacja jest IMO w wielu miejscach chybiona...