Listopad to kontynuacja dobrej serii - 57 partii w 31 tytułów, najwięcej w Cardline: Zwierzęta (6) Zamki Burgundii (5), Orbis i Underwater Cities (4).
Nowości:
-
Underwater Cities - (+) Nie wiem, czy pan Suchy podśpiewuje sobie pod nosem największy hit Britney Spears, ale na pewno powinien. Po genialnym, najlepszym w zeszłym roku Pulsarze 2849 znów zrobił bardzo dobrą grę. Budowa na planszy, zarządzanie surowcami i to, co lubię najbardziej, czyli kombosy na kartach i akcjach. Troszkę martwi mnie tylko 10 kart punktujących, z czego w każdej rozgrywce pojawia się ich 6, ale poza tym znakomita gra. Jeszcze nie wiem, czy UC pozamiatało Essen '18, ale na pewno jest jednym z dwóch*, którzy trzymają miotłę
-
Western Legends - (+) Gra przygodowa o prostej, niegłupiej mechanice, dająca dużo radości. Tak bardziej grabawa, ale jeden wieczór co parę miesięcy można na to poświęcić. Niesamowity klimat, wiele dróg do zwycięstwa. Ja jestem zachwycony, ale widziałem przy stole również zniesmaczone minki. Kwestia odpowiedniego podejścia, gdybym podszedł do niej "gejmersko", to pewnie też bym się rozczarował. Z odpowiednim podejściem jedna z lepszych pozycji tego roku
-
Chronicles of Frost - (+) Bardzo dobry deckbuilder z kilkoma świetnymi pomysłami, jak dopalanie kart, questy i emerytowanie kart, podobne do pormowania w Tyrants of the Underdark. Na kartach dużo symboli, podczas gry dużo optymalizacji, ale gdzieś tam nad tym wszystkim jest przygoda. Bardzo dobra pozycja, będzie grane.
-
Cardline: Zwierzęta - (+) Bardzo to przyjemne. Szybkie, emocjonujące, edukacyjne. Do grania z dzieciakami jak znalazł. Jestem zachwycony, że udało mi się ograć żonę, która jest weterynarzem
Oceny nie zmienia nawet fakt, że graliśmy z błędem w zasadach a.k.a. wariantem zaawansowanym
-
Fields of Green - (+) Bardzo przyjemne, sporo kombinowania przestrzennego i kombienia kart. Gdyby było rundę krótsze, to pewnie bym kupił, a tak zawsze chętnie zagram u kolegi.
-
Amphipolis - (+) Tak powinna wyglądać gra entry level. Trochę zbierania zestawów, co rundę nieprzytłaczające decyzje do podjęcia, emocje związane ze zmiennym zakończeniem gry. Tylko to zbieranie szkieletów dzieci w grze rodzinnej jakoś mi zgrzyta.
-
Wildlands - (+) Szybka gra figurkowa, w której wcale nie trzeba walczyć, żeby wygrać? Super! Dużo rozkminy, fajne pomysły mechaniczne. Minus, choć nie wierzę, że to napiszę, to jednak za mało tej walki i niska jej opłacalność. Spodobała mi się na tyle, że chciałem kupić. Poznałem cenę i kupować już nie chcę, ale z dziką radością pogram więcej.
-
Terraformacja Marsa: Kolonie - (+/-) Sam nie wiem... Nie jest to duże ułatwienie dla graczy, bo można dokonać jednej wymiany na pokolenie i trzeba za nią zapłacić. Z drugiej strony może ona czasem uratować skórę. Jak dla mnie dodatek do pominięcia, choć skoro już kupiłem, to będę z nim grał. Lepszy od Wenus.
-
Ślimaki to mięczaki - (+/-) Zdecydowanie nie jestem odbiorcą docelowym, więc samej mechaniki nie będę oceniał. Do zagrania z dzieciakami fajne, na pewno wolę to niż kolejny klon Memory albo gry zręcznościowe. Im mniej graczy przy stole, tym więcej zabawy, w szóstkę było zdecydowanie najgorzej.
-
Gugong - (+/-) Mam z tą grą straszliwy problem. Widzę w niej fajne rzeczy, ale są dwie sprawy, które przysłaniają mi całą radość z gry. Po pierwsze, nie czuję rozwoju. Przez cztery rundy robię praktycznie to samo w ten sam sposób, mogę co najwyżej dostać piątą kartę albo "grubasa". Trochę byłem tym rozczarowany. Druga sprawa, to ten nieszczęsny tor na środku planszy. Mam wrażenie, że projektantowi wyszła za luźna gra, więc wpadł na pomysł "dodajmy tor, na którym gracze będą musieli sztucznie palić 1/4 swoich akcji w grze, będzie super!". Dla mnie gra jest o jedną rundę za krótka albo ten tor jest zbędny. Cała reszta zaintrygowała mnie jednak na tyle, że kupiłem. To jest pierwsza gra, która w pierwszej partii mi się nie spodobała, ale kupiłem, żeby dać się przekonać
-
Flamme Rogue z Peletonem - (+/-) Nie miałem wielkiej frajdy z wygranej, często miałem wrażenie, że partia gra się sama. Gra premiuje dokładne wyliczenia i przewidywanie ruchów przeciwników, a jednocześnie sprawia, że to przewidywanie jest bardzo, bardzo trudne. Często więc było tak, że przeciwnicy akurat zagrali tak, jak mi pasowało. Zagrać zagram, ale szału nie ma.
-
Ganz schön clever - (+/-) Byłaby z tego świetna aplikacja na telefon, do rozruszania szarych komórek przy przerwie na kawę. Jako planszówka średnio, zwłaszcza, że przeciwnicy są tu całkowicie zbędni.
-
Paperback - (+/-) Uwielbiam deckbuliding, lubię gry słowne, ale ich połączenie to chyba za dużo grzybów w barszczu. Miałem ogromne problemy z oceną wartości poszczególnych kart, a przez to ze świadomą budową talii. Z drugiej strony gra ma spory walor edukacyjny. Nie wiem, na razie jestem na ostrożne meh
-
Keyforge - (-/+) Sam system ciekawy, ale nie wiem, dla kogo jest ta gra. Do grania domowego, z doskoku, jest tu za dużo pilnowania różnych efektów itd. Grania turniejowego, bez mety, sobie nie wyobrażam. Dodatkowo jest trochę za długa, jak na emocje, które generuje.
-
Rolnicy - (-/+) Rozczarowanie, bo zasady wyglądały ciekawie. Niestety w trakcie gry wszyscy po kolei idą w to samo, bo inaczej się nie opłaca.
-
Burano - (-/+) W założeniu ciekawe, w praktyce przekombinowane, irytujące i męcząco ciasne. Szkoda czasu, jest tyle lepszych eurasów.
-
Bukiet - (-/+) Raczej niewyróżniająca się niczym skreślanka. Mogę zagrać, ale zdecydowanie wolę inne gry tego typu.
-
Claim 2 - (-) Nie lubię trick-takingu, więc nie mogło mi się spodobać. Mechanicznie chyba działa.
-
1906 San Francisco - (-) Gdyby nie kilka kretyńskich zasad, to mogła być całkiem ciekawa gra. Niestety nie jest.
-
Cthulhu Dice - (-) Zło. Nie przedwieczne, a planszówkowe. Bezcelowe rzucanie kostką. Jako gra dno, jako zabawa dno, jako wyciąganie kasy na licencji majstersztyk.
Stali bywalcy:
- Zamki Burgundii, Forum Trajanum, Warhammer Underworlds: Shadespire, Trajan, Orbis.
Powroty:
- Teotihuacan, Sagrada, Dice Settlers, Mini Rails, Snow Tails, Terraformacja Marsa, SteamRollers.
Wyróżnienia:
Nowość miesiąca: Underwater Cities - kolejny majstersztyk od Suchego, niedługo będę wyczekiwał kolejnych jego gier bardziej niż nowości Felda. Western Legends przegrało o długość końskiego ogona, ale jednak w UC więcej jest gry, więc nie mogło być inaczej.
Gra miesiąca: Teotihuacan - kawał świetnego euro z ciekawym systemem doświadczenia pracowników i wieloma źródłami punktów. Prototyp podobał mi się bardzo, końcowy produkt po kilku partiach jest jeszcze lepszy. *Jeśli zastanawialiście się, kto trzyma miotłę wraz z Underwater Cities, to odpowiedź jest chyba już jasna
Wydarzenie miesiąca: Kolejne ogrywanie Essenowych nowości w gronie przyjaciół na Mazurach. Niewiele jest lepszych rzeczy od zaszycia się w domku i grania całymi dniami w blasku kominka.
Rozczarowanie miesiąca: Gugong - dam jeszcze szansę czy dwie, ale o grze słyszałem tyle dobrego, że srogo się zawiodłem. Nie jest zła, po prostu nie jest tak dobra, jak chciałbym żeby była.
Planszowe wyzwanie 10x10 Umarło. Poddałem się, nie ma szans, żebym w grudniu nadgonił. Niestety, wybrałem złe gry. W styczniu spróbuję ponownie.