Mój ogarnia różne mechaniki(6 lat), ale ma niestety syndrom nudzenia się jak jest za długo - zależy oczywiscie od gry, ale zwykle te 30 minut to max jego uwagi, wplatania swoich zasad(chociaż coraz mniej, ja sam go zachęcam że możemy tak zagrać ale w osobnej partii), no i bawienia się elementami gry-wolnego podejmowania decyzji.
Ale cóż ja szczerze bardzo mało z nim grałem wcześniej, mielismy potwory do szafy, pędzące żółwie, memo, domino, jengę i jakieś głupotki typu świnka jedząca hamburgery, czy spadające małpki. Generalnie tylko w potwory do szafy z tego lubił grać regularniej, pędzące żółwie też czasem. Jestem trochę w rozterce bo sporo nowych tytułów doszło, ale chyba w większość ani ja ani on nie czerpiemy z tego aż tyle przyjemności co gdy przykładowo zasiądziemy z padami przy konsoli i popykamy w coś razem na ekranie, ale wiadomo że przy ekranie nie będzie siedział pół dnia.
Na razie z nowych nabytków najlepiej przyjął się Ghost Fightin' Treasure Hunters, klimat fajny, co-op, więc jak dziecko za długo zamula to się mu coś podowie, nie czuć różnicy poziomów, są fajne elementy itp. Problem jest taki, że póki co wszystkie partie wygraliśmy, a znów te trudniejsze warianty są trudne, imho dlatego że jest losowość, a bez tego trudne nie będą
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
. Najchętniej wracam do tej gry.
Mamy:
Fabryka Języka - fajne jako narzędzie, słabe mechanicznie, młody lubi.
Hokus Pokus - młody ma syndrom grania samemu, żeby nie było rywalizacji.
Maniki - jak w Hokus pokus, gra sam, układa sobie zwierzaki. Nie chce rywalizacji bo czuje, że jest za wolny.
Domek na drzewie - podoba mu się, ale pod koniec potrafi się już nudzić rozgrywką, gra ma też mechanizm gdzie się wybiera które kolory nie punktują, trochę brzydka zagrywka jak młody sobie ułoży pełne drzewko w jednym kolorze, ale widzę że już ogarnął i można będzie w to spokojnie grać.
Pędzace żółwie - dopiero niedawno wprowadziłem ukrytą tożsamość. Działają ok, czasem chce pyknąć.
Ghost Fightin' Treasure Hunters - jak wyżej opisane, fajna gierka. Mechanika roll and move(co akurat młody lubi) niestety, ale nie jest zle.
Wielka ucieczka - proste zasady podstawowe, losowa, nie jest źle, ale to dla mnie takie granie dla grania trochę
Verflixxt - Jak w przypadku Wielkiej Ucieczki. Granie dla samego grania, nie odrzuca, nieprzesadnie absorbuje.
Myszki w opałach - zagraliśmy 2 razy, oba bez problemu rozpykał bez pomocy z mojej strony praktycznie. Ale potem nie chciał spróbować trudniejszego wariantu, a że to samoróbka to jakoś tak wyszło że nie zagraliśmy ponownie. Mechanika mi się podoba.
Wilki i Owce - za wolno się z nim gra, więc zamiast właściwej rozgrywki po prostu sobie układamy kafelki, zasady zna, ale się przesadnie ciągnie.
Looping Louie - daje radę, ale to się rozkłada, zagra 4 razy i chowa, rozgrywka jest szybka.
Potwory do szafy - to działa, ale już za dużo graliśmy.
Jeszcze lubi grać w wojnę karcianą, bo emocje są, a partia bardzo szybka, decyzyjność zerowa
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
.
Jeszcze Karak czeka kupiony, schowany, ale przez te 45 minut czasu rozgrywki zwątpiłem, czy tego na razie nie odłożyć w czasie. Myślę o Pinginie na lodzie i Przewrotnych Motylkach z takich prostszych pozycji, gdzie się powinniśmy obaj dobrze bawić bez problemów.