Pytanie jak rozpoznawaliscie scenariusz, przegladajac karty czy metoda prob i bledow, bo mi ta metoda sprawia pelno frajdy. Ide na slepo, dostaje, fixuje decka, dostaje, fixuje i wygrywam. Jak wygram od razu to znaczy ze albo szczescie albo za latwy scenariusz, ale po to wygram best of 3 np.Jools pisze: ↑14 maja 2019, 14:38 Gra jest bardzo fajna i wciągnęła nas doszczętnie...ale do czasu. Do czasu aż ogarnęliśmy jak wygrywać. Wtedy cały fun prysł.
Opanowanie każdej przygody polegało na rozpoznaniu scenariusza -> przygotowanie decku pod niego, i już nie przegrałeś.
A w net udało nam się zbudować dwie talie (na dwóch graczy) którym bardzo ciężko było przegrać. Głównie przez kilka kompletnie niezabalansowanych kart (Steward of Gondor i Asfaloth = WTF??), szczegóły w cytacie.
Bardzo się wtedy zawiodłem bo bardzo grę lubiłem.
Graliśmy w 3x podstawka + pierwsze dwa cykle + box, czyli całkiem sporo.
No Steward of Gondor jest przegieta karta, ale bez niej granie solo byloby - dla mnie - czesto graniczace z niemozliwym - Escape From Dol Guldur na progression style talii bez SoGa bym nie przeszedl raczej nigdy.. Errata go nigdy nie tknela, ale z innymi kartami zawsze gram zerratowanymi, wiec te mocne karty dostaje po tylku.
Jest nawet na rings.db deck ktory pokonuje prawie wszystkie nightmary bez problemu, ale nigdy go nie uzylem i nie uzyje, az tak gry nie znam jak Seastan wiec szukania takich deckow jest mi niepotrzebne.
Tak jak kolega wyzej, wchodzac w Numenor dostalem mocno po tylku, bo sposob nawet questowania sie zmienia tam, wiec nagle CS Eowyn ktora byla brana prawie zawsze do solo deckow u mnie, znika.