Oskar Wilde powiedział kiedyś, że nie ma książek przystojnych i nieprzystojnych - są dobre i złe. Powiedział o książkach bo planszówek nie znał. Ale to zdanie pasuje do każdego tematu.
Czy to typowa rodzinna Eurogra, czy abstrakcyjnie logiczna, czy wojenna a nawet imprezowa może być doba i może być zła. Gatunek jest tu rzeczą drugorzędną.
co do meritum to mam 2+1:
1. Wiochmen Rejser - druga gra, którą sobie kupiłem. Gdyby to była pierwsza to pewno nie zaglądałbym na to forum
![Wink ;-)](./images/smilies/icon_wink.gif)
2. Hysterie coach - niej wiecej wiedziałem o co chodzi jak brałem. Okazało się jednak, że mimo, iż moje towarzystwo było pozytywnie nastawione i nawet troszkę wzmocnione, to ta gra totalnie nie zażarła. Pry okazji imprezowania w większym gronie, po stokroć lepiej bawimy się przy Pictionary.
+1 - to nie zakup tylko prezent - dostałem Agricolę w wersji niemieckiej praktycznie w przededniu wydania wersji polskiej. Wiem, że osoba od której dostałem i tak wykonała wielką pracę że dowiedziała się o Agricoli (to zdecydowanie nie planszówkowicz), ale nie zagrałem ani razu
![Wink ;-)](./images/smilies/icon_wink.gif)