rattkin pisze: ↑22 sie 2019, 15:27
A że on na lewo i prawo mówi o tym "civ game", to wcale się nie dziwię, że wiele jest głosów zawodu/niezgody.
Widzisz, tu jest cały pies pogrzebany. Stegmaier bardzo świadomie (w przeciwieństwie do "niechcący", "niefortunnie", "przypadkiem", "tak jakoś") mówi o tym, że to civ game. Tak jak Scythe nie jest 4x, tak Tapestry to nie Civ. To bardzo dobry zabieg marketingowy, narzucenie narracji wokół gry i przyciągnięcie gracza który interesuje się tym co normalnie te terminy obejmują - ale na tym się kończy. Co nam pozostaje, to celowy dysonans poznawczy użyty jako narzędzie marketingowe.
Gameplay Rahdo wpasował się w moje wyobrażenie poparte dostępnymi materiałami. Miałem nawet zamiar napisać, punkt po punkcie, dlaczego Tapestry to nie Civ, ale w ten sposób niezamierzenie wspierałbym narzuconą narrację. Na tym akurat w tym wypadku polega spryt marketingu jaki Jamey przyjął.
Jeszcze słowem o samych dostępnych pseudo-nacjach/cywilizacjach. Ich zdolności nie wywracają niczego całkowicie do góry nogami, te które widziałem albo nagradzają pewien styl gry i nacisk na pewien tor, albo pozwalają zoptymalizować dążenia, ale w ograniczonym stopniu. Ze względu na rosnący i coraz bardziej rygorystyczny koszt postępu w III i IV części torów postępu, mamy do czynienia z hamulcem. "Chcesz eksplorować kosmos? A masz ze sobą sześć grzybów? Nie? Lul, get lost, scrub!" No więc dla eksploracji kosmosu pół gry spędzisz w lesie na ciułaniu tych grzybów, kombinując jak to optymalnie osiągnąć. Jasne, że będzie w tym jakaś przestrzeń możliwości i decyzji, ale niech się nikomu ne wydaje, że jest ona dość szeroka. Po kilku partiach ścieżki się utrą i jedynie od czasu do czasu jakiś element losowy w formie karty tapestry coś tam odmieni. Koszt -> określony benefit i ciągle do przodu mogą dać tylko taki efekt.
Jamey pisząc o tym, że od samego początku będzie zbierał dane o wynikach poszczególnych cywilizacji wskazuje niechcący na to, że ma świadomość tego, jak statyczna jest to rozgrywka, rozwiązywalna - i w razie czego da się ją naprawić poprzez punktowy handicap(!) w imię policzalnego balansu. A da się to zrobić ponieważ tory są statyczne, póki co. Spodziewałbym się modularnych torów w jakiś dodatku, może legacy...?
A dalej mimo wszystko, zagrałbym w to. To jest puzzel, a ja lubię puzzle. Nie mierzi mnie gra optymalizacji, tak długo jak nie nazywamy tego tym, czym Tapestry nie jest.
Zaan84 pisze: ↑22 sie 2019, 07:37
A mnie się podoba.
Jakiś czas temu polityk (nie pamiętam który, żaden z pierwszego rzędu) zapytany o to, czy nie martwi go globalne ocieplenie, odpowiedział: "a ja tam lubię jak jest ciepło". Z takim argumentem nie da się dyskutować. A co do niezadowolonych głosów w dyskusji o Tapestry: wyrażane rozczarowania wiążą się głównie z dysonansem poznawczym; gdy ktoś Ci daje grę i mówi "to jest civ", a gra to żaden civ.
Atamán pisze: ↑23 sie 2019, 02:59
Aha i na koniec: dużo dyskusji krąży nie wokół mechaniki, ale wokół tych wielkich budynków i muszę przyznać, że wcale mnie to nie dziwi. One są niedorzeczne. Ja już pomijam ich kreskówkową estetykę, czy wpływ na cenę gry. One są totalnie niepraktyczne.
A ja bym nie pomijał wpływu na cenę gry, ona zmniejsza przystępność produktu. Jamey już dawno temu przyjął, że każda gra którą wypuszcza musi mieć unikatowy komponent. Pomysł nie wziął się z d...nikąd: to pomaga w sprzedawaniu wyobrażenia. Założenie jest marketingowo uzasadnione, ale wraz z kolejnymi grami widać, że nie wszędzie to pasuje. W Wingspan mieliśmy domek dla ptaków i wypraskę/pudełko na karty, a w Tapestry małe budynki i monumenty. Zakładam, że kalkulacja zysków jest tu czynnikiem nadrzędnym, tak się musi zwyczajnie bardziej opłacać. Może da się na tym zbudować cyniczne spostrzeżenie odnośnie rynku, że nie ma znaczenia jakość gry, ważna jest jej prezentacja, a może Jamey nie wierzy w jakość własnej gry więc stara się ją wzbogacić w coś co odwraca uwagę - i odwraca ją skutecznie. Gdybanie. Efekt jest taki, że wydaje 1-2 gry rocznie, oryginalne IP, a przy każdej osiąga rozgłos taki jak FFG gdy robi kolejną grę na znanej licencji. Chciałbym czuć się dobrze z tym jego sukcesem Dawida w świecie Goliatów, ale implikacje tego sukcesu są dość smutne.