Kolejna partia trzyosobowa za mną i jako , że współgracze zaczęli rozwijać przędzalnie , no to nolens volens trza było w końcu popróbować zagrać na coś innego
Dzięki temu przyjrzałem się bliżej skrzynkom i widzę , że niełatwa to taktyka …
Każdy kolejny poziom wymaga a to węgla , a to stali , co stwarza niby możliwości , ale i daje ograniczenia
No , bo dziwnym trafem jak chcę wystawić skrzynkę bez połączenia to wymaga ona węgla , jak chcę budować w sieci to potrzebna tylko stal … Co za wredna i złośliwa giera
Summa summarum punktów za wiele z tych skrzynek to też nie ma , dodatkowo raz do wysyłki potrzebna beczka , raz nie … Strasznie to pokręcone
W erze kolejowej zaobserwowałem , że zamiast dalej iść w skrzynki , lepiej będzie powystawiać ceramikę , która daje po prostu więcej punktów i w tamtych konkretnych okolicznościach łatwiej byłoby mi to zrealizować. Szatański plan prawie się powiódł , tyle , że w samej końcówce gdy czaiłem się z wystawieniem ceramiki za 20 VP ostatni wolny slot zajął mi gracz , który miotał się lekko
między przędzalniami , skrzynkami i … w końcu ceramiką
(troszkę rozumiem te rozdwojenie , albo i roztrojenie
jaźni w drugiej partii)
Zatem przegrałem z klasyczną taktyką na przędzalnie , ale było blisko (156-151) , inna obserwacja jest taka , że B:Birmingham to gra (podobnie zresztą jak stary Brass) w którą najlepiej grać w stałym ogranym gronie , niestety debiutanci nie do końca świadomi swoich ruchów potrafią pokrzyżować plany