j_g pisze: ↑29 lut 2020, 23:21
...
Kolega Jacek, jakby napisał fachowym językiem to by nie był sobą
dzięki, że napisałeś!
Poproszę jeszcze kolegę Kamila, żeby napisał swoje wrażania - jako początkujący, żeby ośmielić ludzi do grania
To ja teraz się naprodukuję...
Piąteczek -
1889, 3 graczy -
2 nowych graczy , 5h z tłumaczeniem, ostatnie OR na kartce
Tak jak pisał kolega, było nas trzech, w każdym z nas... inna wiedza o 18xx. Starałem się szybko tłumaczyć, a chyba zeszła godzina, ale i tak raczej "niedokładnie" opowiadałem o grze, co prawda z przykładami i dygresjami, ale powiedziałem chłopakom, że w akcji szybciej zatrybią.
Tak, poszło świetnie - koledzy naprawdę skumali jak grać, co robić (kurtuazja Jacka niepotrzebna), bo wszystko sami ogarniali i liczyli. Przygotowanie z euro gier było, ale tych naprawdę ciężkiego kalibru zaliczyli niewiele, więc nie ma się czego bać nowicjusze!
Zagraliśmy bez prywatnych, bo moja kopia nie ma (nie wydrukowałem) tego wariantu dla początkujących z instrukcji - w sensie prywatne tylko płacą i tyle, nic z nimi nie można robić więcej. Więc olaliśmy temat. Nie chciałem chłopakom robić licytacji, bo to by nas niepotrzebnie zgubiło.
Niemniej zawsze mówiłem "płacą prywatne", po 3T powiedziałem "teraz można kupić prywatne" i po co, z przykładami. Jak kolega robił ap'grejd Ozu to też powiedziałem co robi prywatna, jak ktoś budował w górach tez powiedziałem itd.
No skupiliśmy się na mechanice, następnym razem zagramy normalnie - oby chłopaki chcieli
Sama gra szła dość szybko, nawet lepiej niż w moim stałym towarzystwie "wyjadaczy"
(obyście to czytali zamulacze). Nikt nie zamulał, no przy ostatniej firmie ja, bo dodawałem w głowie
bez optymalizowania, szybkie ruchy, dobre ruchy, ale ogólnie sobie podpowiadaliśmy i było naprawdę super.
Na początku Jacek otwiera czerwoną, Kamil brązową, ja zieloną. 1 OR i już zielona faza, potem po 2SR otwieramy po drugiej firmie, powiedziałem chłopakom o co chodzi z "walizką". Ogólnie starałem się w każdym momencie mówić co i jak, dlaczego. No dobra, spółki pootwierane, a została tylko ta niebieska z jedną stacją (przepraszam za kolory, ale nie umiem się nauczyć tych nazw, w sumie nigdy ich nie czytałem
)
Wszystko idzie sprawnie, nie czuć upływającego czasu gry. Wtem, gra zwalnia, każdy sobie jeździ i zarabia, wkrada się nuda - dla chłopaków to był moment, że myśleli (tak mniemam, znaczy myślą wiec są, znaczy domniemywali), że już się nic nie zdarzy. Ale się zdarzyło.
Otworzyłem tą niebieską... w sumie PD miał Jacek (PriorityDeal - znacznik pierwszego gracza w rundzie giełdowej), ale kupił zwykłe akcje, potem Kamil coś kupił no i ja sprzedałem co miałem i w niebieską myk (miałem 3 spółki). Mogłem Jackowi powiedzieć "co ma zrobić", ale chciałem pokazać chłopakom rush. No i pokombinowałem z kolejnością na giełdzie, potem w OR wstrzymałem wypłatę w jednej z firm, żeby ustawić kolejność na drugi OR i przerzuciłem pociągi, w tym 4T, żeby kasę skumulować. Chłopaki kupili po 5T, został jeden 5T... to kupiłem 5T, 6T (złomuje 3T) i kolejną firmą Diesla (podmianka za 4T i złomuje 4T). A działem dwoma spółkami pod rząd. No i zostali bez pociągów. Taka pokazówka i jazda z amatorami
Jacek stracił kasę i jeden udział na Diesla, Kamil się wybronił, miał kasę w firmie na 6T (nie sztuka mieć 630
). Po tym zdarzeniu powiedziałem, że się już nic nie zdarzy - i tak gra stała się dość statyczna - można kończyć. Ale w ramach eksperymentu - i Jacek nie dowierzał jak zawsze - zrobiliśmy SR, w którym kupowałem tylko z Kamilem (Jacek był bez kasy). Potem zrobiliśmy 3xOR "na kartce" i wyszło, że bym tylko powiększał przewagę. Końcowy wynik ja cośtam, Kamil 200-300 mniej, Jacek 1000 mniej (tak mniej więcej). Miałem 3 spółki, w tym diesla, który jeździł po całej planszy, dlatego granie do pęknięcia banku to tylko powiększanie przewagi.
Wyszło bardzo dobrze, graliśmy naprawdę szybko, ale ogólny czas długi bo gadaliśmy i serwowałem przykłady/dygresje. Liczę na powtórkę i wciągnięcie kolejnych
dusz do mrocznego krolewstwa graczy do 18xx.
Dzięki Panowie! ogromny szacunek za ogarnięcie, wytrwałość i podniesienie tej rękawicy co spadła z lokomotywy.
tylko jedna fota - znowu apomniałem
Sobota -
1824, 3 graczy i mała wariantowa mapka, czas 4.5h, ostatnie OR na kartce.
Było super! jak mawia Jan Tomaszewski - dlaczego? dlatego! Na początku każdy z nas chciał coś zmienić, no i zmieniliśmy. Zostałem właścicielem 3 firm "górskich" (prywatnych, które zmieniają się potem w 10% udział), 1 górniczej i "małego" staatsbahna (10%) i to już zrobiło mega różnicę. Poza tym kolega cezner 2 staatsbahny+1 mały, kolega Wojtek 1 staat i 2 górnicze. Ha! i było bardzo ciekawie - nieszablonowo.
Na początku najlepiej szło ceznerowi - kosił gruby hajs. Opanował południe planszy swoimi firmami. Po minie Wojtka widziałem, że już sądzi, że nie ma po co grać. Żeby nie było myślałem tak samo, ale zgrywałem niewzruszonego twardziela. Po wizycie w WC ciśnienie mi zeszło
(ale sucharmistrz
) i doznałem olśnienia, że powstrzymać kolegę można blokowankiem (token out, czy tam tokend'out jakoś tak mawiają w US).
Więc nastąpiła zamiana górniczych firm w regionalne i ruszyła też 4Staat. Aha ja swoje górskie zamieniłem w 30% czarnej firemki, czyli to co miałem zarezerwowane jako prezes z górniczej "trojki" - w efekcie, po odpaleniu i wcześniejszych zakupach, byłem posiadaczem 90% udziałów czarnej firmy (tak można zgodnie z zasadami). No i zaczęliśmy blokować kolegę.
Wstawiłem się w okolicy Wiednia stacją, żeby pokazać Wojtkowi, że nie ma mientkiej gry i zasugerować kierunek działania. Wojtek nie w ciemię bity poszedł w tym kierunku, czym zdenerwował kolegę ceznera, wespół ze mną rzecz jasna
No i się zaczęła fajna gra! Bo nagle fioletowa firma ceznera (Ungarische Staat) musiała szybko wypłynąć, a robi to przy 5T, żeby nie być zblokowana na maxa. No i jak poszedł 5T, to poszedł trainrush do 8T, który sporo pozamiatał i pozmieniał.
Skrócę nieco... koniec końców każdy z nas miał po 2 spółki - cez 2 Staat, Woj - 2 regionalne, piton -1 staat (przejąłem od Wojtka) i 1 regional. No i nagle z dużej przewagi kolega był w du... gra się totalnie odwróciła. Naprawdę super, bo takich zwrotów akcji nie było. Blokowanie zdało egzamin. Znaczy każdy jeździł, zarabiał, ale wszystko się "spłaszczyło".
Pograliśmy jeszcze chwilę i zdecydowaliśmy zakończyć. Wygrał Wojtek, cezner 200 mniej, piton 400 mniej ... ALE ... brakło nam dwóch setów OR, czyli 6 rund operacyjnych do pęknięcia banku i jakbyśmy grali do końca ja bym wygrał na mojej czarnej firmie. Małem 90% udziałów przeca i wypłacałem co rundę 450+, czyli tyle co chłopaki na swoich dwóch spółkach razem, a potem miałem plan mieć pociąg 10T (kupiłem do drugiej spółki i spadły 5T), a nawet lepiej 5g (górniczy)
*. Także dochód mojej spółki byłby gigantyczny. Nie piszę żeby się usprawiedliwiać, tylko pod kątem sensu grania do końca, akurat w tej partii.
*Górnicze pociagi są genialne! zapamiętajcie!
Podsumowując, były emocje do końca, gra się nie skończyła jak pierwszymi dwoma razami, czyli gdzie połowa, a nawet 3/4 było wow, a potem ciach <cykanie świerszcza>. Teraz naprawdę czułem, że gramy do końca i co najważniejsze miało to sens. Gdybyśmy grali, to by sytuacja się zmieniła. Pierwszy raz chyba widziałem sens grania do końca i nie nawet dlatego, żebym wygrał
naprawdę w każdej naszej grze 18xx wszystko było ustawione (zdecydowana wygrana) i nigdy nie dojechaliśmy do takiej sytuacji - ewentualnie wyniki byłyby w okolicy remisu. Fajnie.
Plusy: to że nietypowe/nieszablonowe granie zaowocowało emocjami do końca (powtarzam się, ale jest to warte podkreślenia w tym tytule akurat); nie wykorzystujemy potencjału giełdy - w tym sensie, że brak jest manipulacji kolejnością (a można/trzeba) i brak spuszczania spółek (a można/trzeba).
Minusy: Duży bank i gra się ciągnie. Jednakże, po tej ostatniej grze mam wątpliwości - może grając schemat jest lipa, a w szaleństwie jest metoda? <notatka do siebie>
Da się z tej gry wycisnąć więcej moim zdaniem. Najs.
Zdjęcia (tylko tyle zrobiłem) i nie wiem czemu 2 przekręca bokiem, bo mi pokazuje normalnie :/ ostatnie foty to koniec gry