lukkk pisze: ↑07 kwie 2020, 08:25
Dla przykładu
Zombicide - czarna plaga to:
1. Świetnie wykonane figurki bohaterów
2. Plastikowe podstawki, gdzie umieszcza się karty ekwipunku i znaczniki doświadczenia.
3. Grube, dwustronne kafelki planszy
4. Wielka instrukcja, zawierająca także scenariusze do rozegrania - nie jakaś tam broszurka.
5. Od groma kart ekwipunku i namnażania zombie
6. Wiele różnorodnych figurek zombie - nie są to klony. Jest podział na płeć, funkcję oraz stan rozkładu
7. Piękna figurki Abominacji oraz nekromanty
8. Wielki fandom gry, który sam produkuje własne scenariusze i wspiera grę
9. Możliwość malowania figurek, co czyni je jeszcze piękniejszymi oraz rozwija kreatywność i sztuki piękne
10. Dodatkowe możliwości - możesz do tych figurek wybudować nawet całe miasto z plastiku/ kartonu jeśli masz czas/ umiejętności i ochotę. Wtedy to naprawdę wygląda obłędnie.
Co ja poradzę, że do Zombicide mam sentyment
To akurat tylko kwestia gustu kto czego od gry planszowej oczekuje i czego w nich szuka. Większość z tych rzeczy co wypisałeś to za przeproszeniem bzdety.
lukkk pisze: ↑07 kwie 2020, 09:23
Widzę tutaj problem tożsamości.
Brak tutaj zdecydowania czy ma to być tania, podręczna gra czy duży, epicki tytuł.
Bo nie oszukujmy się, próba zestawienia tego koło Zombicide to jednak strzał w stopę.
Cena 160 zł za nówkę była by jak najbardziej ok.
Zwłaszcza, że w takich czasach jak te, gry postapo sprzedają się zapewne jak ciepłe bułeczki ( raczej teoria własna niż poparty dowodami pewnik).
Ale cały czas piszę o MA angielskim wydaniu, podstawkę kupiłem za 140 zl nową! Za tą samą cenę dostałem później dodatek Gothic Horrors który dodaje rozbudowane mechaniki (system pór dnia), nowe przedmioty i 3 talie nowych potworów (Cthulu, wampiry, yokai). Rozegraliśmy juz z 11 gier (z 7 scenariuszy zaliczone).
Piszę o MA jak o właśnie "małym tytule", niezobowiązującym, nieskomplikowanym o w miare prostej rozgrywce, który nie próbuje być czymś czym nie jest i nigdy nie będzie. I taki schemat nam bardzo odpowiada. Porównuję też tą grę do "podobnych" jak zombicide bo w obu rozgrywka jest podobna (łazimy, przeszukujemy, walczymy) ale w MA dochodzą elementy które mają dla mnie dużo sensu jak np głód. Każda misja (po 3 na każdą talię potworów) jest inna, w jednej trzeba odnaleść miejsce, w innej trzeba przeszukiwać lokacje (my gramy że każdą lokację można przeszukać max 3 razy a potem trzeba iść dalej żeby nie tkwić w miejscu) za określonym przedmiotem, w kolejnej przebić się gdzieś, albo naprawić wóz i zatankować. Zmierzam do tego że pomimo "prostoty) każda rozgrywka stawia wyzwanie a każda kolejna misja wykorzystuje potencjał i mechanikę samej gry jak tylko się da np. W ostatniej misji trzebabyło odkryć wszystkie kafle, pokonać bossa i wrócić do vana z zebranym podrodze paliwem. Jednak zawsze trzeba się wspierać i pomagać sobie nawzajem. W jakiś sposób bardzo ładnie wchodzi tu ten element kooperacji ;p
suibeom pisze: ↑06 kwie 2020, 11:41
Być może dlatego, że zamiast budować markę gry, próbuje się umniejszać wyrobioną u konkurencji. We mnie to zawsze budzi opór, bo ciągłe polaryzowanie to "cudo" a to "gówno" zniechęca mnie skutecznie nawet do sprawdzenia czymże to "cudo" może być. Więc jeśli już muszę wybierać, to zostanę przy sprawdzonej i dającej mi mnóstwo zabawy prymitywnej rozrywce zostawiając wysublimowanym estetom ich achy i ochy nad "cudem" połączone z jawnym deprecjonowaniem nie tylko tytułu konkurenta ale i graczy, którym się podoba.
Źle zrozumiałeś. bo czy tego chcesz czy nie ostatecznie to bardzo podobne gry i reprezentują zapewne jakis ich "gatunek" w świecie planszówkowym. Jak wspomniałem wyżej, w obu tych grach rozgrywka jest bardzo podobna jednak w moim odczuciu niezaprzeczalnie zombicide ma pod wieloma względami płytszą "mechanikę", właściwie przypadek sprawił że MA wpadł w moje ręce, bo właściwie klikałem już w zamówienie na zombicide invader
(z braku laku) Jednak rozwiązania samego zombicide jak przymusowe kontrolowanie wielu bohaterów przy niepełnej liczbie graczy, albo to że ktoś zdobędzie lepszy sprzęt przed innymi i wymiata kiedy reszta dalej szpera i cała masa bezsensownych i dziwnych zasad o których czytałem jak narzekają gracze na bgg i też tu na forum. Porównując też stosunek ceny do zawartości (i pomijam tu figurki) podstawka MA jest bardziej atrakcyjne i piszę to z perspektywy gracza który nie zagrywa się codziennie po niewiadomo ile godzin. Jak siadamy z dziewczyną do gry to na partyjkę bądź dwie zależy jak czasowo schodzi max 2h i tyle. Napewno zombicide daje dużo zabawy tym którzy w nie grają, jako że nam średnio podchodziła to cieszę się że znalazłem coś co spełniło moje przyziemne oczekiwania
A że te nie były duże, tym lepiej zostalem zaskoczony MA, dla porównania, moja dziewczyna była bardzo na nie dla jakiegokolwiek zombicide, natomiast w jakiś sposób MA jej się spodobał na tyle że chętnie siadamy do rozgrywki
Pula 10 bohaterów, daje możłiwości wyboru i każdym z nich gra się inaczej tu naprawdę czuć różnicę między rewolwerowcem albo żołnierzem a np mechanikiem albo chirurgiem. Inny jest feel gdy lecisz łowczynią przygotowując zasieki, pułapki ogniste strzały a inny gdy grasz strażakiem z toporem i strzelbą ;p Każdy ma swoje unikalne skille i sprzęt
I kazdy odgrywa swoja ważna cześć podczas gry od poczatku do konca