Gra Miesiąca - Kwiecień 2020

Tutaj można dyskutować na tematy ogólnie związane z grami planszowymi, nie powiązane z konkretnym tytułem.
dziubelas
Posty: 34
Rejestracja: 14 lip 2015, 22:58
Lokalizacja: Lublin
Has thanked: 64 times
Been thanked: 32 times

Re: Gra Miesiąca - Kwiecień 2020

Post autor: dziubelas »

W kwietniu głównie granie w gronie rodzinnym w lżejsze tytuły, trochę partii online i kilkanaście solo. Całość złożyła się na 133 partie w 33 tytuły.

Najczęściej grane: 20x Kartografowie, 13x Kingdomino, 11x Osadnicy: Narodziny Imperium, 10x 7 cudów świata, 8x Klany Kaledonii, Onirim i Sushi Go!.

Partie warte uwagi (Moje top 5 rozgrywek miesiąca. Na podstawie tych topek zrobię podsumowanie 2020 r.: 1 miejsce (5 pkt), 2. (4 pkt), 3. (3 pkt), 4. (2 pkt), 5. (1 pkt)):

5. Brzdęk: Nie drażnij smoka – O te miejsce walczyły zacięcie: Everdell, Bruxelles 1893 i Epoka Kamienia, jednak rzutem na taśmę (a może stół) wskoczył Brzdęk. Na tej decyzji zaważył moment gdy dwie komnaty przed wyjściem siostra wyciąga z puli pięciu kostek cztery w moim kolorze i zamiast cieszyć się chwałą największego rabusia okoliczni chłopi muszą zbierać moje resztki z ciemnych komnat. Świetny tytuł do grania w rodzinnym gronie.

4. Kingdomino – Na tej liście musiała oczywiście znaleźć się jakaś gra familijna,w którą gram również z córką. W tym miesiącu na stole królowało Kingdomino. Najczęściej ogrywany tytuł familijny, w który mogę zagrać z każdym: żoną, 5-letnią córką, rodzeństwem czy rodzicami. Nie zgadzam się z pojawiającymi się opiniami że to domino a nie gra. Może nie ma tu długoplanowej strategii czy masy figurek ale są ciekawe decyzje i kapka negatywnej interakcji.

3. Klany Kaledonii – Zwycięzca marcowego notowania. Trzecia pozycja nie oznacza, że gra nagle przestała mi się tak podobać. Wręcz przeciwnie to ścisła czołówka, gier jakie poznałem w ostatnim czasie i do jakich najchętniej usiądę. Ogrom możliwości i ciekawych decyzji sprawia, że czacha aż paruje. Jednak dopiero trzecie ponieważ są dwa tytuły, przy których w tym miesiącu bawiłem wyśmienicie.

2. Kartografowie – pierwszy z tych tytułów. Zacząłem od partii kilku solo, później pokazałem żonie i się zaczęło. Zdecydowanie najlepszy tytuł z grupy roll-and-write. Długo się zastanawiałem czy posiadając Welcome to muszę mieć w kolekcji Kartografów. Myślałem, że przy tak małej ilości kart z kształtami terenów to nie może być aż tak dobre … ależ to był błąd. Jest tu dużo kombinowania i kart punktowania co tylko podnosi regrywalność. Karty potworów to mistrzostwo świata, ta mina żony jak wcisnąłem jej potwora w najlepszy dla niej fragment jest bezcenna. Duży plus za szatę graficzną. Gry roll-and-write zazwyczaj są mało atrakcyjne dla oka. Tu jest inaczej, ta gra jest naprawdę ładna. Na minus … teraz żona nie chce słyszeć o innych gra, tylko Kartografowie.

1. Osadnicy: Narodziny Imperium – 11 partii w kwietniu w moją ulubioną grę, cóż więcej chcieć. Plan zakładał ogranie każdej frakcji dwukrotnie (zabrakło niestety 3 partii), tak aby wreszcie z czystym sumieniem móc coś powiedzieć więcej o zbalansowaniu frakcji. Zaznaczę że nie mam swojej ulubionej frakcji, każdą gra mi się równie dobrze. Wyniki po dwóch partiach były zbliżone. Do tej pory moje rekordy punktowe należały do frakcji z dodatków: Aztekowie, Amazonki i Atlantydzi. Tym razem najlepsze wyniki należały do Japonii, czego się nie spodziewałem, ponieważ obok Rzymu jest to frakcja, na którą najbardziej narzekałem. Na temat Japonii zdanie już zmieniłem. Czy Rzym jeszcze się obroni? Najbliższe miesiące pokażą. Mam nadzieje, że w 2020 roku dobiję do 100 partii w Osadników.
ODPOWIEDZ