A mógłbyś mnie w tym oświecić, bo ni w ząb nie rozumiem problemów autora wątku. Uściślając, rozumiem, że coś komuś nie podejdzie, że się odbije od tego, ale nie rozumiem jakie procesy potem zachodzą, że ktoś taki stawia się na podium autorytetu łapie za krucjatowy miecz i wchodzi na forum gdzie autorytarnie wszystkich poucza co jest dobre a co nie. Przykłady takiej postawy znajdziesz w wielu innych tematach, gdzie się wypowiadał, więc będę zobowiązany za Twój trudSeykan pisze: ↑10 cze 2020, 09:34 Czytam posty autora wątku i rozumiem o co Ci chodzi, poniekąd. Nawet trochę się zgadzam jako osoba, która ma podłoże ciężkich gier konsolowych i PC (wymienione przez Ciebie i jeszcze trudniejsze), a z planszówkami zaczęła dosyć niedawno. Wiem co próbujesz przekazać.
Duże gry, duże rozczarowanie?
-
- Posty: 790
- Rejestracja: 18 cze 2019, 16:02
- Has thanked: 1556 times
- Been thanked: 252 times
Re: Duże gry, duże rozczarowanie?
Re: Duże gry, duże rozczarowanie?
Czy ja wiem? Mozna powiedzieć że w miesiącu wydam z 200zł na gry łącznie ( do zrzutki z dziewczyną ;D), czasem też coś odsprzedam. Więc bywa tak że po prostu za kase ze sprzedaży kupimy coś nowego a czasem dołożymy żeby kupić coś "większego". Z grami na konsoli dla porównania wydawałem tyle samo w miesiącu czyli max z 200zł. Jednak tam właściwie każdy zakup był udany Z planszówkami już nie tak dobrze nam idzie. Ale żeby Cię nie skłamać nasza "baza" gier to 10 - 12 -14 gier i jeszcze nie zdażyło się żeby było ich więcej!
Zapomniałem dodać do ostatniego wpisu jeszcze jedną giereczkę Survivng On Mars!
Re: Duże gry, duże rozczarowanie?
Hmm, pouczania forumowiczów co jest dobre, a co nie oczywiście nie rozumiem, choć wydawało mi się, że nie jest to celem autora, przynajmniej czytając tylko ten wątek. Jeśli w innych tematach jest inaczej to faktycznie jest to raczej średnie podejście, są gusta i guściki i chyba nie trzeba się o tym rozpisywać. Nie chcę analizować autora, gdyż jak wyżej napisał raczej źle go zrozumiemyA mógłbyś mnie w tym oświecić, bo ni w ząb nie rozumiem problemów autora wątku. Uściślając, rozumiem, że coś komuś nie podejdzie, że się odbije od tego, ale nie rozumiem jakie procesy potem zachodzą, że ktoś taki stawia się na podium autorytetu łapie za krucjatowy miecz i wchodzi na forum gdzie autorytarnie wszystkich poucza co jest dobre a co nie. Przykłady takiej postawy znajdziesz w wielu innych tematach, gdzie się wypowiadał, więc będę zobowiązany za Twój trud
Mi się wydaje, że problemem autora wątku jest to, że duże gry czasami pod wszystkim zasadami i komponentami nie mają w sobie tyle gry ile mogłoby się wydawać na początku. Albo ta gra jest zbytnio rozdmuchana. Przez to można być zawiedzionym, że wkładając trud w naukę zasad, nauczenie znajomych danej gry, rozkładanie i składanie, po tym wszystkim jest jakiś niedosyt. Przy niektórych pozycjach moje osobiste doświadczenie jakoś z tym koreluje choć absolutnie nie mam problemu z takimi grami. Więc poniekąd zgadzam się z autorem i w ogóle uważam, że jest to fajny temat do dyskusji. Koniec końców jednak nie jest to wina gry, ale gustu i preferencji.
Pewnie nie pomogłem, ale strasznie mi się wątek na początku spodobał, jako wątek dyskusyjny i odczuć różnych osób co do dużych gier. Refleksja po napisaniu posta: czytając jednak posty autora chyba rzeczywiście chodziło mu o coś innego, ale tego już nie rozumiem
- itsthisguyagain
- Posty: 562
- Rejestracja: 04 lut 2020, 22:27
- Has thanked: 235 times
- Been thanked: 390 times
Re: Duże gry, duże rozczarowanie?
A wiesz, że ja z niektórymi ludźmi w ogóle nie próbuję grać w planszówki? W ogóle nawet przy nich nie poruszam tematu bo wiem, że się nie da z nimi grać. Te osoby mają problem z koncentracją i są bardzo rozchwiane. Koncentrują się na jakieś 2 minuty po czym tracą zainteresowanie. Tłumaczenie im zasad to masakra ciągle się gubią i mylą zasady a jak ich się poprawia to mają pretensje bo "nic nie mówiłeś" mimo, że kilka razy powtarzałem.Piaskoryb pisze: ↑10 cze 2020, 10:21Czy ja wiem? Mozna powiedzieć że w miesiącu wydam z 200zł na gry łącznie ( do zrzutki z dziewczyną ;D), czasem też coś odsprzedam. Więc bywa tak że po prostu za kase ze sprzedaży kupimy coś nowego a czasem dołożymy żeby kupić coś "większego". Z grami na konsoli dla porównania wydawałem tyle samo w miesiącu czyli max z 200zł. Jednak tam właściwie każdy zakup był udany Z planszówkami już nie tak dobrze nam idzie. Ale żeby Cię nie skłamać nasza "baza" gier to 10 - 12 -14 gier i jeszcze nie zdażyło się żeby było ich więcej!
Gry komputerowe to nie są gry planszowe i nie kumam czemu te dwa rodzaje gier porównujesz.
Re: Duże gry, duże rozczarowanie?
To proste. Porównuje gry jako takie. Przecież to jasne że to dwa różne światy ale "in core" wszystkie gry mają podobny cel. Wspomniałem o grach komputerowych też po to żeby niektórzy inni mogli zrozumieć lepiej to co próbuje przekazać w tym temacie (oczywiście to tylko moje zdanie i opinia i nikomu nie chce i nawet nie próbuje narzucać tychże). Pozatym , już teraz mamy elektroniczne wersje gier planszowych!itsthisguyagain pisze: ↑10 cze 2020, 10:34A wiesz, że ja z niektórymi ludźmi w ogóle nie próbuję grać w planszówki? W ogóle nawet przy nich nie poruszam tematu bo wiem, że się nie da z nimi grać. Te osoby mają problem z koncentracją i są bardzo rozchwiane. Koncentrują się na jakieś 2 minuty po czym tracą zainteresowanie. Tłumaczenie im zasad to masakra ciągle się gubią i mylą zasady a jak ich się poprawia to mają pretensje bo "nic nie mówiłeś" mimo, że kilka razy powtarzałem.Piaskoryb pisze: ↑10 cze 2020, 10:21Czy ja wiem? Mozna powiedzieć że w miesiącu wydam z 200zł na gry łącznie ( do zrzutki z dziewczyną ;D), czasem też coś odsprzedam. Więc bywa tak że po prostu za kase ze sprzedaży kupimy coś nowego a czasem dołożymy żeby kupić coś "większego". Z grami na konsoli dla porównania wydawałem tyle samo w miesiącu czyli max z 200zł. Jednak tam właściwie każdy zakup był udany Z planszówkami już nie tak dobrze nam idzie. Ale żeby Cię nie skłamać nasza "baza" gier to 10 - 12 -14 gier i jeszcze nie zdażyło się żeby było ich więcej!
Gry komputerowe to nie są gry planszowe i nie kumam czemu te dwa rodzaje gier porównujesz.
Takie porównanie też może wskazać pewną różnicę w odbiorze produktów. Gry komputerowe choćby nie wiem jak rozbudowane (np jeden z moich ulubionych ze strategii Surving on Mars) pozawalają graczowi na skupienie się na bogatej i rozbudowanej mechanice gry, gdzie główkowanie, planowanie i móżdżenie przechodzi na zupełnie innym poziomie kiedy nie musisz samemu pilnować i pamiętać mnóstwa zasad i dodatkowych zasad ani liczyć, mnożyć i dzielić itp i oprócz tego jeszcze grać gdyż robi to za ciebie system pozwalając Ci się skupić na ogromie rozgrywki.
Gry planszowe natomiast mają to do siebie że znajomość zasad, liczenie i pilnowanie jest wpisana już w rozgrywkę i im większe gry tym więcej tego aż często dochodzi do asymetrii i często zasady, rozkładanie, liczenie, ilość mechanik jako fundament rozgrywki może być większy niż sama gra przez co zabiera to dużą część zabawy w coś takiego. (czy jakoś tak, jak niektórzy zauważyli u mnie to czasem tak jest że "myśli pięknie krążą w powietrzu ale słowa chodzą twardo po ziemi ) co w wielu fajnych i mniejszych grach jest dużo mniej odczuwalne bo mają mniej mechanik i zasad i więcej tu gry w grze (oczywiście nie zawsze, ale czasem patrząc na proporcje może tak być).
Dla przykładu: splendor, jest to gra o prostych zasadach a jednak potrafi sprawić że ludzie wypalają mózgi nad ruchem Co ciekawe, pomimo że zagraliśmy już w tą grę z 40x to nie czyni nas wcale w nią mistrzami i potrafi się zdażyć że ktoś zupełnie nowy zagra w tą grę w zupełnie nie próbowany przez nas sposób i tak przemyśli wszystko że wygrywa! Mała duża gra, nie ma jakiś wybitnych mechanik a instrukcja to 1 strona. Nie jest skomplikowana a jednak łatwo wciągnąć w nią ludzi i dość szybko ci ludzie mogą grać z nami na równym poziomie stanowiąc wyzwanie
Kolejny przykład: Concordia, gra która ma o 3 strony więcej w instrukcji niż Splendor. W drugiej grze już każdy ogrania grę i jej możliwośći, zasady są naturalne i proste a jednak, sama gra wymaga pewnych umiejętności, kalkulowania i móżdżenia.
Idąc dalej tym tropem: Tej samej grupie której przedstawiliśmy dwie powyższe, zaprezentowaliśmy Brass Lancashire :p Ograliśmy go wcześniej, jak wszystkie gry zanim przedstawimy innym. I tu już były schody. Brass ma więcej zasad i zależności wcześńiej nie spotykanych. Ludzie z którymi graliśmy, nie mieli z nami szans nawet po 2,3 i 3 grze, gdyż zawsze byliśmy o te kilka kroków (rozgrywek) przed nimi i lepiej poznaliśmy system i możliwości, oraz zagrywki. Jednak Poziom skomplikowania (oczywiście dla większości tu ludzi zapewne niski ale piszę tu o "nie graczach/ niedzielnych graczach") był zbyt duży by cieszyć się grą, bo ta zwyczajnie pochłaniała ich całą uwagę i skupienie (tamte też ale nieco inaczej) . Dodatkowo, sami odkryliśmy że już brass choć odrobinę bardziej skomplikowany od concordii wcale (dla nas) nie jest lepszy, concordia jako sama w sobie okazała się dużo atrakcyjniejsza i wcale nie mniej mózgożerna (na poziomie jaki reprezentuje).
Oczywiście chodzi o balans (który dla każdego może być inny przecież) miedzy poziomem trudności zasad a głębią rozgrywki. Są przecież i tacy, którzy chętnie zagrają w gry większe i bardziej złożone (albo dużo bardziej) dla odrobine tylko większej głębi i jeśli ich to cieszy i daje im radośc to super nam narazie nie, mozę kiedyś samo to przyjdzie gdy poziom otoczenia w planszówkach wzrośnie
Re: Duże gry, duże rozczarowanie?
A czym jest mansions of madness nowa edycja? Wszystkie gry z apką?itsthisguyagain pisze: ↑10 cze 2020, 10:34 kilka razy powtarzałem.
Gry komputerowe to nie są gry planszowe i nie kumam czemu te dwa rodzaje gier porównujesz.
Gry z kontrolerem ruchu to ciągle gry video czy już fitness? Tak samo z bitewniaków można w ogóle przestać robić grę tylko samo modelarstwo - zależy jak kto do tego podchodzi. Mnóstwo osób nie zagrało w warhammera przez ostatnie pół roku, nawet ich to zbytnio nie interesuje a za to kupiło i pomalowało wiele figurek do niego.
A planszówki to rozrywka rywalizująca o nasz czas i uwagę z grami video więc jadą na jednym wózku.
- cactusse
- Posty: 501
- Rejestracja: 10 sty 2012, 15:50
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 466 times
- Been thanked: 368 times
Re: Duże gry, duże rozczarowanie?
Errr... ale nie można tak generalizować na podstawie samej wielkości pudełka, bo w dużych pudełkach wydawane są gry o bardzo prostych zasadach (np. Flamme Rouge) a w małych gry bardzo nieprzystępne (np. Pax Reinessance). Już w samym swoim przykładzie kolego Piaskoryb popełniasz zabawny błąd, bo pudełko ze Splendoru jest objętościowo bardzo zbliżone do nowego wydania Brassa .
Bardzo dużo zależy tutaj od doświadczenia autora i/lub wydawcy - taka Uczta Odyna ma 23 strony instrukcji (i to nie licząc dodatku bądź alamanchu), milion elementów, około 60 różnych akcji, ale zasady, symbologia i podpowiedzi są tak dopracowane, że jednej zapoznawczej partii możesz grać swobodnie bez zaglądania do instrukcji, dziwiąc się, gdzie ludzie widzą problem w skomplikowanych grach.
Bardzo dużo zależy tutaj od doświadczenia autora i/lub wydawcy - taka Uczta Odyna ma 23 strony instrukcji (i to nie licząc dodatku bądź alamanchu), milion elementów, około 60 różnych akcji, ale zasady, symbologia i podpowiedzi są tak dopracowane, że jednej zapoznawczej partii możesz grać swobodnie bez zaglądania do instrukcji, dziwiąc się, gdzie ludzie widzą problem w skomplikowanych grach.
- itsthisguyagain
- Posty: 562
- Rejestracja: 04 lut 2020, 22:27
- Has thanked: 235 times
- Been thanked: 390 times
Re: Duże gry, duże rozczarowanie?
Spoiler:
Tylko gry komputerowe atakują oprawą wizualną i dźwiękową. Często gra w grę komputerową to "przeżycie" w czym się specjalizuje Bethesda oferując gówniany gameplay za to pełno "momentów" jak np wyjście z krypty w Fallout 3 albo atak smoka w Skyrim. Mało gier planszowych łechta gracza emocjonalnie za to gry komputerowe właśnie w to celują zwłaszcza modne ostatnio remastery żerują na nostalgii za dawno ogranym orginałem.Halloween pisze: ↑10 cze 2020, 12:06A czym jest mansions of madness nowa edycja? Wszystkie gry z apką?itsthisguyagain pisze: ↑10 cze 2020, 10:34 kilka razy powtarzałem.
Gry komputerowe to nie są gry planszowe i nie kumam czemu te dwa rodzaje gier porównujesz.
Gry z kontrolerem ruchu to ciągle gry video czy już fitness? Tak samo z bitewniaków można w ogóle przestać robić grę tylko samo modelarstwo - zależy jak kto do tego podchodzi. Mnóstwo osób nie zagrało w warhammera przez ostatnie pół roku, nawet ich to zbytnio nie interesuje a za to kupiło i pomalowało wiele figurek do niego.
A planszówki to rozrywka rywalizująca o nasz czas i uwagę z grami video więc jadą na jednym wózku.
Jeśli porównywać gry komputerowe do planszówek to najprędzej do cywilizacji, age of wonders, homm3 i gier paradox'u NAPEWNO nie action RPG w rodzaju Dark Souls albo Bloodborne. Dungeon crawlery przez ciebie wymienione bardziej przypominają stare roguelike'i niż XCOM.
Ale przypominają a nie udają. Gra komputerowa to inny rodzaj gry. Przecież nie udajemy nawet że blood bowl i gra w piłkę to podobna gra c'nie?
- Fyei
- Posty: 405
- Rejestracja: 13 lut 2018, 11:49
- Lokalizacja: Wrocław
- Has thanked: 67 times
- Been thanked: 172 times
Re: Duże gry, duże rozczarowanie?
Tak, z tym, że jak sam powyżej przyznałeś, w grach komputerowych niejako system kontroluje Twoje ruchy, a w planszowych instrukcja, którą ktoś MUSI przeczytać. Także zgodzę się z poprzednikami, porównywanie obu rodzajów gier mija się w tym temacie z celem.Piaskoryb pisze: ↑10 cze 2020, 11:24 To proste. Porównuje gry jako takie. Przecież to jasne że to dwa różne światy ale "in core" wszystkie gry mają podobny cel. Wspomniałem o grach komputerowych też po to żeby niektórzy inni mogli zrozumieć lepiej to co próbuje przekazać w tym temacie (oczywiście to tylko moje zdanie i opinia i nikomu nie chce i nawet nie próbuje narzucać tychże). Pozatym , już teraz mamy elektroniczne wersje gier planszowych!
Takie porównanie też może wskazać pewną różnicę w odbiorze produktów. Gry komputerowe choćby nie wiem jak rozbudowane (np jeden z moich ulubionych ze strategii Surving on Mars) pozawalają graczowi na skupienie się na bogatej i rozbudowanej mechanice gry, gdzie główkowanie, planowanie i móżdżenie przechodzi na zupełnie innym poziomie kiedy nie musisz samemu pilnować i pamiętać mnóstwa zasad i dodatkowych zasad ani liczyć, mnożyć i dzielić itp i oprócz tego jeszcze grać gdyż robi to za ciebie system pozwalając Ci się skupić na ogromie rozgrywki.
Gry planszowe natomiast mają to do siebie że znajomość zasad, liczenie i pilnowanie jest wpisana już w rozgrywkę i im większe gry tym więcej tego aż często dochodzi do asymetrii i często zasady, rozkładanie, liczenie, ilość mechanik jako fundament rozgrywki może być większy niż sama gra przez co zabiera to dużą część zabawy w coś takiego. (czy jakoś tak, jak niektórzy zauważyli u mnie to czasem tak jest że "myśli pięknie krążą w powietrzu ale słowa chodzą twardo po ziemi ) co w wielu fajnych i mniejszych grach jest dużo mniej odczuwalne bo mają mniej mechanik i zasad i więcej tu gry w grze (oczywiście nie zawsze, ale czasem patrząc na proporcje może tak być).
Duże gry wymagają więcej cierpliwości w poznawaniu zasad, co przecież nikogo nie powinno dziwić. Ale to też zależy co dużą grą tutaj nazywasz, bo taki Scythe, IMHO piekielnie skomplikowanych zasad nie ma, ale czy jest dużą grą, bo ma duże pudełko? Podobnie ktoś wspominał Runewars, (chyba nigdy nie odmówię partyjki ), dla mnie gra bardzo dobra i nie mogę się zgodzić, że jej setup i zasady sprawiają, że nie jest ona warta rozłożenia. To wszystko kwestia wprawy i chęci. Mnie osobiście jeszcze żadna duża gra nie rozczarowała (ale przyznaję dobieram je raczej ostrożnie), co więcej śmiem twierdzić, że dobra gra, nawet najbardziej skomplikowana, po partyjce czy dwóch jest w stanie wynagrodzić konieczność przebrnięcia przez instrukcję.
Poza tym grając z "niedzielnymi graczami" jaki sens ma wyciąganie na stół gier wagi średniej lub ciężkiej?
A tak może obok tematu: dla mnie również młócenie w takie Sushi Go Party przez godzinę czy półtorej jest stratą czasu. Ale tutaj już było wielokrotnie podkreślane: to zależy kogo co bawi.
Ostatnio zmieniony 10 cze 2020, 15:02 przez Fyei, łącznie zmieniany 1 raz.
"Jego zdaniem fakt, że osoba nieznająca ani jednej reguły gry zawsze wygrywa, oznaczał, że same te zasady zawierają jakiś poważny błąd"
Maziam figurki: https://www.instagram.com/against_the_greys/
Maziam figurki: https://www.instagram.com/against_the_greys/
-
- Posty: 216
- Rejestracja: 21 sie 2016, 10:30
- Lokalizacja: Milanówek
- Has thanked: 40 times
- Been thanked: 15 times
Re: Duże gry, duże rozczarowanie?
Duże tytuły , jak wspomniany wcześniej Runewars, czy Twilight Imperium to przede wszystkim ogromna przygoda. Samo przygotowanie do rozgrywki jest już czymś co oddziela "chłopców od mężczyzn" , czyli "casuali od hardcorów " . Najlepiej to widać po osobach postronnych, nie związanych na codzień z planszówkami. Przypadkowe osoby, jak widzą taki tytuł w trakcie rozgrywki na stole, mówią najczęściej coś wstylu : "ja bym tego nie ogarnął" . Do takich tytułów potrzebna jest ogromna determinacja i pasja. Małe gry też bywają ciekawe i wciągające, ale to duże są kwintesencją hobby. Rozgrywka w takie Twilight Imperium to dla mnie jest prawdziwe "święto" planszówkowe, kiedy wszystkie inne sprawy schodzą na bok i często w trakcie gry nie zaglądam nawet raz w telefon, chyba że na forum, żeby rozstrzygnąć spór dotyczący zasad gry Dla mnie warto nawet jeśli to jest 2 razy do roku. Pozdrawiam Wszystkich Planszówkowiczów !
Re: Duże gry, duże rozczarowanie?
Planszówki zwlaszcza NIEEURO "atakują" oprawa graficzna. Nie mówiąc o karciankach, gdzie niektóre arty to małe dzieła sztuki wykonane przez profesjonalnych plastyków.itsthisguyagain pisze: ↑10 cze 2020, 12:23
Tylko gry komputerowe atakują oprawą wizualną i dźwiękową.
Ogromna przygoda rozumiana jako niekonczaca sie opowiesc. Sa osoby, ktore lubia dla zabawy ukladac puzzle z 2000+ elementów - mysle, ze wsrod nich mozna szukac potencjalnych graczy do Twilighta czy Gloomhaven. Bo ja np.jestem hardcorowym graczem a na powyzsze tytuly jestem po prostu za stary. No chyba, ze jakos na opcjonalne zasady zeby bylo szybciej i latwiej.
Zeby nie bylo, ze kogos zniechecam do Gloomhaven - tu wystarczy jeden bardzo zdeterminowany gracz (wlasciciel) jak ktos ma czas i siłe to niech próbuje wytrwałości, natomiast do Twilighta zniechecam bo to zabiera czas tez innym.
- Brylantino
- Posty: 1414
- Rejestracja: 19 lut 2013, 22:30
- Lokalizacja: Kraków
- Been thanked: 199 times
Re: Duże gry, duże rozczarowanie?
Mam wrażenie, że tutaj wiek nie ma nic do rzeczy, bo starsze osoby od Ciebie w te gry regularnie grają i się świetnie bawią.
Ostatnio zmieniony 10 cze 2020, 16:56 przez Brylantino, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Duże gry, duże rozczarowanie?
Mało prawdopodobne. Jeżeli mają między 16 a 28 lat to takie gry do nich przemawiają, ale już powyżej 37 lat takie osoby będą się źle bawić. Tym bardziej, że grają średnio raz na 3 tygodnie, gdzie co 6ta iteracja cyklu wypada ze względu na inne zobowiązania.Brylantino pisze: ↑10 cze 2020, 14:27Mam wrażenie, że tutaj wiek nie ma nic do rzeczy, bo stare osoby od Ciebie w te gry regularnie grają i się świetnie bawią.
- Galatolol
- Posty: 2388
- Rejestracja: 23 mar 2009, 13:03
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 625 times
- Been thanked: 1032 times
Re: Duże gry, duże rozczarowanie?
Licytacja na to, kto jest bardziej zmęczony życiem i nie chce już żadnego wysiłku?
-
- Posty: 2688
- Rejestracja: 27 kwie 2018, 15:18
- Has thanked: 1305 times
- Been thanked: 1543 times
Re: Duże gry, duże rozczarowanie?
To chyba znamy inne osoby powyżej 37 lat.toblakai pisze: ↑10 cze 2020, 14:36Mało prawdopodobne. Jeżeli mają między 16 a 28 lat to takie gry do nich przemawiają, ale już powyżej 37 lat takie osoby będą się źle bawić. Tym bardziej, że grają średnio raz na 3 tygodnie, gdzie co 6ta iteracja cyklu wypada ze względu na inne zobowiązania.Brylantino pisze: ↑10 cze 2020, 14:27Mam wrażenie, że tutaj wiek nie ma nic do rzeczy, bo stare osoby od Ciebie w te gry regularnie grają i się świetnie bawią.
A tak przy okazji, czemu akurat 37 ? Co się akurat wtedy dzieje w życiu co się nie dzieje w 35 albo 40 ?
Lubię TĘ grę. (a nie "tą grę")
Kupiłem TĘ grę. (a nie "tą grę")
Wygrałem w TĘ grę. (a nie "tą grę")
Kupiłem TĘ grę. (a nie "tą grę")
Wygrałem w TĘ grę. (a nie "tą grę")
-
- Posty: 424
- Rejestracja: 23 sty 2020, 18:42
- Lokalizacja: Lublin
- Has thanked: 102 times
- Been thanked: 142 times
Re: Duże gry, duże rozczarowanie?
Jakośnie podoba mi się taki podział na hardcorów i casuali O ile mogłabym się zgodzić na nazwanie osoby mającej zacięcie do takich tytułów jak Twilight (bo Runewarsów nie znam) hardcorem o tyle nazywanie casualem kogos kto nie ma ochoty siadac do tak długiej rozgrywki (pomijając już samo przygotowanie i zaznajomienie z zasadami) jest trochę "obraźliwe". Może mam króki staż bo moja fascynacja planszówkami trwa od niespełna półtorej roku ale grywam sobie prawie codziennie czasem w kilka róznych gier dziennie. Rozegrałam już przynajmaniej po jednej partyjce w ponad 100 różnych tytułów i sama mam w kolekcji z 70 gier. Ale wg. powyższej definicji jestem graczem casualowym ? Taka łatka jakoś mnie jednak uwiera bo w pewien sposób wyklucza mnie z tej społeczności prawdziwych fanów gier planszowych. Jednym z powodów, dla których ten watek początkowo mi sie spodobał (dopóki nie zaczęliscie sobie nawzajem bez powodu dogryzać) był właśnie ten przeciwny do powyższej tezy wydźwięk. I pod tym kątem mi się ten wątek spodobał, że stanowił pewną kontrę dla dość popularnego przekonania, że prawdziwy gracz gra w poważne/ciężkie tytuły a te mniejsze to co najwyżej za apetizer mogą robić. Nie podoba mi się stawianie na jakimś dziwacznym piedestale gier, do których "potrzebna jest ogromna pasja i determinacja" bo to one niby mają być "kwintesencją hobby" i spychanie na margines małych gier bo one niby kwintesencją nie są. I tu sie z autorem watku osobiście zgadzam, że w tych duzych moze być mniej samego "grania" niż w tych mniejszych i pozornie prostszych, więc które są kwintesencją, ha ?dziobanes pisze: ↑10 cze 2020, 13:38 Duże tytuły , jak wspomniany wcześniej Runewars, czy Twilight Imperium to przede wszystkim ogromna przygoda. Samo przygotowanie do rozgrywki jest już czymś co oddziela "chłopców od mężczyzn" , czyli "casuali od hardcorów " . Najlepiej to widać po osobach postronnych, nie związanych na codzień z planszówkami. Przypadkowe osoby, jak widzą taki tytuł w trakcie rozgrywki na stole, mówią najczęściej coś wstylu : "ja bym tego nie ogarnął" . Do takich tytułów potrzebna jest ogromna determinacja i pasja. Małe gry też bywają ciekawe i wciągające, ale to duże są kwintesencją hobby. Rozgrywka w takie Twilight Imperium to dla mnie jest prawdziwe "święto" planszówkowe, kiedy wszystkie inne sprawy schodzą na bok i często w trakcie gry nie zaglądam nawet raz w telefon, chyba że na forum, żeby rozstrzygnąć spór dotyczący zasad gry Dla mnie warto nawet jeśli to jest 2 razy do roku. Pozdrawiam Wszystkich Planszówkowiczów !
- Leser
- Posty: 1787
- Rejestracja: 22 lut 2009, 23:38
- Lokalizacja: pod - Warszawa
- Has thanked: 588 times
- Been thanked: 1547 times
Re: Duże gry, duże rozczarowanie?
Toblakai parodiuje tutaj Halloweena i chętnie używane przez niego cyferki wyciągane z mrocznych od...chłani.Cyel pisze: ↑10 cze 2020, 15:01To chyba znamy inne osoby powyżej 37 lat.toblakai pisze: ↑10 cze 2020, 14:36Mało prawdopodobne. Jeżeli mają między 16 a 28 lat to takie gry do nich przemawiają, ale już powyżej 37 lat takie osoby będą się źle bawić. Tym bardziej, że grają średnio raz na 3 tygodnie, gdzie co 6ta iteracja cyklu wypada ze względu na inne zobowiązania.Brylantino pisze: ↑10 cze 2020, 14:27
Mam wrażenie, że tutaj wiek nie ma nic do rzeczy, bo stare osoby od Ciebie w te gry regularnie grają i się świetnie bawią.
A tak przy okazji, czemu akurat 37 ? Co się akurat wtedy dzieje w życiu co się nie dzieje w 35 albo 40 ?
I rozjarzam się na mgnienie w uśmiechu z tych, co to trzeba mieć ten polor we krwi, żeby zmieścić bez pośpiechu pozdrowienie mimo energicznego pośpiechu przecież.
-
- Posty: 216
- Rejestracja: 21 sie 2016, 10:30
- Lokalizacja: Milanówek
- Has thanked: 40 times
- Been thanked: 15 times
Re: Duże gry, duże rozczarowanie?
scarletmara pisze: ↑10 cze 2020, 15:10Jakośnie podoba mi się taki podział na hardcorów i casuali O ile mogłabym się zgodzić na nazwanie osoby mającej zacięcie do takich tytułów jak Twilight (bo Runewarsów nie znam) hardcorem o tyle nazywanie casualem kogos kto nie ma ochoty siadac do tak długiej rozgrywki (pomijając już samo przygotowanie i zaznajomienie z zasadami) jest trochę "obraźliwe". Może mam króki staż bo moja fascynacja planszówkami trwa od niespełna półtorej roku ale grywam sobie prawie codziennie czasem w kilka róznych gier dziennie. Rozegrałam już przynajmaniej po jednej partyjce w ponad 100 różnych tytułów i sama mam w kolekcji z 70 gier. Ale wg. powyższej definicji jestem graczem casualowym ? Taka łatka jakoś mnie jednak uwiera bo w pewien sposób wyklucza mnie z tej społeczności prawdziwych fanów gier planszowych. Jednym z powodów, dla których ten watek początkowo mi sie spodobał (dopóki nie zaczęliscie sobie nawzajem bez powodu dogryzać) był właśnie ten przeciwny do powyższej tezy wydźwięk. I pod tym kątem mi się ten wątek spodobał, że stanowił pewną kontrę dla dość popularnego przekonania, że prawdziwy gracz gra w poważne/ciężkie tytuły a te mniejsze to co najwyżej za apetizer mogą robić. Nie podoba mi się stawianie na jakimś dziwacznym piedestale gier, do których "potrzebna jest ogromna pasja i determinacja" bo to one niby mają być "kwintesencją hobby" i spychanie na margines małych gier bo one niby kwintesencją nie są. I tu sie z autorem watku osobiście zgadzam, że w tych duzych moze być mniej samego "grania" niż w tych mniejszych i pozornie prostszych, więc które są kwintesencją, ha ?dziobanes pisze: ↑10 cze 2020, 13:38 Duże tytuły , jak wspomniany wcześniej Runewars, czy Twilight Imperium to przede wszystkim ogromna przygoda. Samo przygotowanie do rozgrywki jest już czymś co oddziela "chłopców od mężczyzn" , czyli "casuali od hardcorów " . Najlepiej to widać po osobach postronnych, nie związanych na codzień z planszówkami. Przypadkowe osoby, jak widzą taki tytuł w trakcie rozgrywki na stole, mówią najczęściej coś wstylu : "ja bym tego nie ogarnął" . Do takich tytułów potrzebna jest ogromna determinacja i pasja. Małe gry też bywają ciekawe i wciągające, ale to duże są kwintesencją hobby. Rozgrywka w takie Twilight Imperium to dla mnie jest prawdziwe "święto" planszówkowe, kiedy wszystkie inne sprawy schodzą na bok i często w trakcie gry nie zaglądam nawet raz w telefon, chyba że na forum, żeby rozstrzygnąć spór dotyczący zasad gry Dla mnie warto nawet jeśli to jest 2 razy do roku. Pozdrawiam Wszystkich Planszówkowiczów !
Nie chciałem nikogo urazić tym porównaniem, ale z moich obserwacji wynika że większość ludzi grających w planszówki jest nastawionych, na krótką , lekką rozgrywkę. Jeśli grasz dużo w małe tytuły, to chyba też możesz nazywać się "hardcorem" , z resztą oceń to sama. Znam po prostu wiele osób, które uwielbiają gry np. typu "Dixit" , " Kolejka" i takie tam. Oczywiście nic nie mam przeciwko takiemu graniu, chodzi mi tylko o to, że ktoś kto sam "ogarnia" Mage Knighta, spokojnie da radę z prostym , szybkim tytułem, ale w drugą stronę nie koniecznie to działa. Niektórzy się trochę blokują mam wrażenie. Ale może to dlatego że wychowałem się na Magii i Mieczu ( a raczej na "podróbce" czyli Magicznym Mieczu ) , więc znacząca długość rozgrywki, często zachęca mnie do rozgrywki, gdyż w 95% przypadków generuje jednak "głębię ", które oczekuję (Oczywiście nie stawiam tu Magii i Miecza za przykład owej "głębi" ) . Nie zgadzam się jednak z twierdzeniem, że w dużych grach może być mniej samego grania, chyba tylko w przypadku nie dokończenia rozgrywki, gdzie długość set-up'u przewyższa długość rozgrywki. Poza tym wielkie "kobyły" straszą tylko za 1 razem
-
- Posty: 424
- Rejestracja: 23 sty 2020, 18:42
- Lokalizacja: Lublin
- Has thanked: 102 times
- Been thanked: 142 times
Re: Duże gry, duże rozczarowanie?
Też sie wychowałam na Magii i Mieczu (nawet z tego sentymantu posiadłam Talisman z kilkoma dodatkami chociaz zagrałam w niego całe 1,5 raza). Ale wiek jednak robi swoje. Jak sie miało lat niespełna 20 to zarwanie nocki na Magię i Miecz wydawało sie być doskonałym pomysłem. Teraz na myśl, ze miałabym usiąść do Talismana z tymi wszystkimi dodatkami przychodzą z jednej strony ciarki podniecenia, że "bedzie jak za starych dobrych czasów", z drugiej pojawia się migrena na myśl o tak długiej i najprawdopodobniej bezowocnej grze (bo w moim towarzystwie predzej sie wszyscy pożrą o zasady i skończy sie na przysłowioym trzaskaniu drzwiami niż dotrwamy do końca) Generalnie dostaję małej migreny na myśl o siadaniu do gry dłuższej niż 2-3h. Blood Rage na 4 osoby to dla mnie taki maks czasu jaki mam ochotę poświęcić na 1 rozgrywkę. Wolę pyknąć sobie 5 róznych gier po 30 minut każda niż grac w jedną 2,5h zwykle.
- Fyei
- Posty: 405
- Rejestracja: 13 lut 2018, 11:49
- Lokalizacja: Wrocław
- Has thanked: 67 times
- Been thanked: 172 times
Re: Duże gry, duże rozczarowanie?
Również bliżej mi do powyższego stwierdzenia niż mówienie, że w dużych grach jest relatywnie mniej grania przez setup/zasady/wstaw co uważasz .
Weźmy takiego WoPa, przez ogólny osąd, że rozłożenie tej kobyły trwa wieki, a instrukcja to koszmar, przez naprawdę długi czas wstrzymywałam się przed jej kupnem. A teraz po zaledwie trzech partiach z całą pewnością mówię: warto było. Okazuje się po prostu, że nie taki diabeł straszny i rzeczywiście ta "kobyła straszy tylko za pierwszym razem" i to nawet dodam, że z daleka.
I wcale też nie twierdzę, że krótsze i prostsze tytuły są gorsze, bo nie są, dostarczają jedynie trochę innych wrażeń lub satysfakcji z rozgrywki, jak dla mnie oczywiście .
"Jego zdaniem fakt, że osoba nieznająca ani jednej reguły gry zawsze wygrywa, oznaczał, że same te zasady zawierają jakiś poważny błąd"
Maziam figurki: https://www.instagram.com/against_the_greys/
Maziam figurki: https://www.instagram.com/against_the_greys/
-
- Posty: 216
- Rejestracja: 21 sie 2016, 10:30
- Lokalizacja: Milanówek
- Has thanked: 40 times
- Been thanked: 15 times
Re: Duże gry, duże rozczarowanie?
I znowu ten wiek dla pocieszenia mogę Ci powiedzieć że mam 35 lat i kilkoro dzieci ( już nawet nie liczę ) . No to mamy odwrotnie, ja wolę zorganizować jedno długie granie raz w tygodniu w jeden tytuł niż rozmieniać to na drobne. A na migreny znam coś fajnego ,ale nie powiem co bo to nielegalne w naszym wspaniałym krajuscarletmara pisze: ↑10 cze 2020, 16:01 Też sie wychowałam na Magii i Mieczu (nawet z tego sentymantu posiadłam Talisman z kilkoma dodatkami chociaz zagrałam w niego całe 1,5 raza). Ale wiek jednak robi swoje. Jak sie miało lat niespełna 20 to zarwanie nocki na Magię i Miecz wydawało sie być doskonałym pomysłem. Teraz na myśl, ze miałabym usiąść do Talismana z tymi wszystkimi dodatkami przychodzą z jednej strony ciarki podniecenia, że "bedzie jak za starych dobrych czasów", z drugiej pojawia się migrena na myśl o tak długiej i najprawdopodobniej bezowocnej grze (bo w moim towarzystwie predzej sie wszyscy pożrą o zasady i skończy sie na przysłowioym trzaskaniu drzwiami niż dotrwamy do końca) Generalnie dostaję małej migreny na myśl o siadaniu do gry dłuższej niż 2-3h. Blood Rage na 4 osoby to dla mnie taki maks czasu jaki mam ochotę poświęcić na 1 rozgrywkę. Wolę pyknąć sobie 5 róznych gier po 30 minut każda niż grac w jedną 2,5h zwykle.
Re: Duże gry, duże rozczarowanie?
Zakladajac, ze wspolgracze tez maja swoje pociechy to napisz szczerze jak czesto takie spotkanie nie dochodzi do skutku. A takze jak czesto nie udaje sie dograc do konca rozpoczetej dlugiej gry.dziobanes pisze: ↑10 cze 2020, 16:28I znowu ten wiek dla pocieszenia mogę Ci powiedzieć że mam 35 lat i kilkoro dzieci ( już nawet nie liczę ) . No to mamy odwrotnie, ja wolę zorganizować jedno długie granie raz w tygodniu w jeden tytuł niż rozmieniać to na drobne. A na migreny znam coś fajnego ,ale nie powiem co bo to nielegalne w naszym wspaniałym krajuscarletmara pisze: ↑10 cze 2020, 16:01 Też sie wychowałam na Magii i Mieczu (nawet z tego sentymantu posiadłam Talisman z kilkoma dodatkami chociaz zagrałam w niego całe 1,5 raza). Ale wiek jednak robi swoje. Jak sie miało lat niespełna 20 to zarwanie nocki na Magię i Miecz wydawało sie być doskonałym pomysłem. Teraz na myśl, ze miałabym usiąść do Talismana z tymi wszystkimi dodatkami przychodzą z jednej strony ciarki podniecenia, że "bedzie jak za starych dobrych czasów", z drugiej pojawia się migrena na myśl o tak długiej i najprawdopodobniej bezowocnej grze (bo w moim towarzystwie predzej sie wszyscy pożrą o zasady i skończy sie na przysłowioym trzaskaniu drzwiami niż dotrwamy do końca) Generalnie dostaję małej migreny na myśl o siadaniu do gry dłuższej niż 2-3h. Blood Rage na 4 osoby to dla mnie taki maks czasu jaki mam ochotę poświęcić na 1 rozgrywkę. Wolę pyknąć sobie 5 róznych gier po 30 minut każda niż grac w jedną 2,5h zwykle.
- Curiosity
- Administrator
- Posty: 8918
- Rejestracja: 03 wrz 2012, 14:08
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 2812 times
- Been thanked: 2501 times
- Kontakt:
Re: Duże gry, duże rozczarowanie?
Rzadko. Raz na kilka tygodni?
Hmm, nigdy?A takze jak czesto nie udaje sie dograc do konca rozpoczetej dlugiej gry.
Jesteś tu od niedawna? Masz pytania co do funkcjonowania forum? Pisz.
Regulamin forum || Regulamin podforum handlowego
Regulamin forum || Regulamin podforum handlowego
- Brylantino
- Posty: 1414
- Rejestracja: 19 lut 2013, 22:30
- Lokalizacja: Kraków
- Been thanked: 199 times
Re: Duże gry, duże rozczarowanie?
To, że Ci się nie podoba nie zmieni, że akurat podział na hardcorów i casuali bierze się właśnie tylko i wyłącznie pod względem nie ilości spędzanego czasu, a ciężkości i rodzaju produkcji. Przynajmniej tak to wygląda w branży gier video, gdzie masa osób potrafi przesiedzieć cały dzień przy jakiś małych grach na telefon, ale w życiu nie nazwałbyś ich graczami hardcorowymi.scarletmara pisze: ↑10 cze 2020, 15:10Jakośnie podoba mi się taki podział na hardcorów i casuali O ile mogłabym się zgodzić na nazwanie osoby mającej zacięcie do takich tytułów jak Twilight (bo Runewarsów nie znam) hardcorem o tyle nazywanie casualem kogos kto nie ma ochoty siadac do tak długiej rozgrywki (pomijając już samo przygotowanie i zaznajomienie z zasadami) jest trochę "obraźliwe". Może mam króki staż bo moja fascynacja planszówkami trwa od niespełna półtorej roku ale grywam sobie prawie codziennie czasem w kilka róznych gier dziennie. Rozegrałam już przynajmaniej po jednej partyjce w ponad 100 różnych tytułów i sama mam w kolekcji z 70 gier. Ale wg. powyższej definicji jestem graczem casualowym ? Taka łatka jakoś mnie jednak uwiera bo w pewien sposób wyklucza mnie z tej społeczności prawdziwych fanów gier planszowych. Jednym z powodów, dla których ten watek początkowo mi sie spodobał (dopóki nie zaczęliscie sobie nawzajem bez powodu dogryzać) był właśnie ten przeciwny do powyższej tezy wydźwięk. I pod tym kątem mi się ten wątek spodobał, że stanowił pewną kontrę dla dość popularnego przekonania, że prawdziwy gracz gra w poważne/ciężkie tytuły a te mniejsze to co najwyżej za apetizer mogą robić. Nie podoba mi się stawianie na jakimś dziwacznym piedestale gier, do których "potrzebna jest ogromna pasja i determinacja" bo to one niby mają być "kwintesencją hobby" i spychanie na margines małych gier bo one niby kwintesencją nie są. I tu sie z autorem watku osobiście zgadzam, że w tych duzych moze być mniej samego "grania" niż w tych mniejszych i pozornie prostszych, więc które są kwintesencją, ha ?dziobanes pisze: ↑10 cze 2020, 13:38 Duże tytuły , jak wspomniany wcześniej Runewars, czy Twilight Imperium to przede wszystkim ogromna przygoda. Samo przygotowanie do rozgrywki jest już czymś co oddziela "chłopców od mężczyzn" , czyli "casuali od hardcorów " . Najlepiej to widać po osobach postronnych, nie związanych na codzień z planszówkami. Przypadkowe osoby, jak widzą taki tytuł w trakcie rozgrywki na stole, mówią najczęściej coś wstylu : "ja bym tego nie ogarnął" . Do takich tytułów potrzebna jest ogromna determinacja i pasja. Małe gry też bywają ciekawe i wciągające, ale to duże są kwintesencją hobby. Rozgrywka w takie Twilight Imperium to dla mnie jest prawdziwe "święto" planszówkowe, kiedy wszystkie inne sprawy schodzą na bok i często w trakcie gry nie zaglądam nawet raz w telefon, chyba że na forum, żeby rozstrzygnąć spór dotyczący zasad gry Dla mnie warto nawet jeśli to jest 2 razy do roku. Pozdrawiam Wszystkich Planszówkowiczów !
Trzeba pamiętać, że bycie "hardcorowym" graczem to nie jest żadne wyróżnienie, a bycie "casualem" jakąś ujmą. Po prostu to są dwie różne kategorie, które trzeba brać pod uwagę już na starcie designu gry, gdyż obie z nich maja całkowicie inną tolerancję na czas gry, ilość zasad, skomplikowanie tych zasad, ilość interakcji i jej charakter, próg wejścia czy nawet pułap cenowy.
- kastration
- Posty: 1218
- Rejestracja: 08 kwie 2015, 21:37
- Lokalizacja: Kalisz
- Has thanked: 108 times
- Been thanked: 431 times
Re: Duże gry, duże rozczarowanie?
Pocytuję posty Halloweena, z którymi mocno się nie zgadzam, choć czytam je zawsze niejako z rozbawieniem (oczywiście bez osobistych przytyków).
"A planszówki to rozrywka rywalizująca o nasz czas i uwagę z grami video więc jadą na jednym wózku" - u mnie np. to nietrafione. Większości gier pewnie bym dobrze nie umiał... włączyć, ba, jestem pewien, że mój komputer nadaje się jedynie do pracy i... tyle. Ale do meritum, już prędzej bym się zgodził, że dla WIELU a nie "nas - vide: wszystkich" planszówki rywalizują z konsolami, grami komputerowymi, ale też sportem, majsterkowaniem, książkami, pracą (u pracoholików), wspinaczką, itp. itd. To mocno relatywne. Stawianie tak mocnej opozycji między graczami video i planszówkowymi moim zdaniem traci tutaj zupełnie sens. "Traci go ... bezapelacyjnie".
"Ogromna przygoda rozumiana jako niekonczaca sie opowiesc" - tu z kolei myślę, że nie po to rozkładamy tą przysłowiową kobyłę, żeby sobie rzucić parę razy kośćmi, wbić nóż w plecy koledze (odstresowujące psychicznie w ameri, bo w euro można co najwyżej kogoś "pobić" niezłym kombo przy matmie i paru innych zmiennych), ale właśnie po to, żeby to skończyć, nie ważne, czy epicko się to skończy w godzinę, dwie, czy 5. Mało istotne, no ale skończyć to wypada, jeśli rozkładanie trwa całkiem sporo. Może są ludzie, którzy szukają "niekończącej się historii", ale raczej dostrzegam pragmatyków, którzy po prostu chcą się dobrze bawić, w granicach zasad narzuconych przez grę, podobnego podejścia innych ludzi przy stole i oczekują jakiegoś rozwiązania (szerzej rozumianego i umownego). A czy będzie to "ogromne", "niekończące się", czy jakich jeszcze kwantyfikatorów byś nie użył, niewiele to tak naprawdę tłumaczy.
"Sa osoby, ktore lubia dla zabawy ukladac puzzle z 2000+ elementów - mysle, ze wsrod nich mozna szukac potencjalnych graczy do Twilighta czy Gloomhaven" - tu mógłbym się przejechać, gdybym Cię posłuchał. Dla przykładu, jeden z moich kolegów (forumowicz) kupił sobie jakieś monstrualne puzzle i układają z dziewczyną wieczorami (może forma "-ali", wstyd pytać ha ha), z samego zakupu mógłbym domniemywać, że na pierwszy rzut oka rzekłbym, oaza cierpliwości. Nic bardziej mylnego. Nie przeszkodziło mu to jednak rozmontować wielogodzinnych prób w Draculę czy niegdyś jeszcze w Talismana (wszyscy inni na pełne składy bawili się powiedzmy dobrze i przede wszystkim byli zaangażowani). Gdyby był ostatnim człowiekiem świata, pewnie wolałbym zagrać na dwie ręce w Twilighta. Co nie przeszkadza mi grać z nim w szybkie gry, ani nawet takie normalne euro. Ciężko chyba zrobić tu jakieś targetowanie, kto jest idealnym graczem do takich kobył, a kto nie. Pół żartem, graczy można przekupić, spić, mogą to samo zrobić z nami, mogą mieć świetny dzień i usiąść, mogą po prostu zaciekawić się tym, a partnerka, która ma alergię na historię wreszcie powie: "dobra, pokaż tego Hannibala, co mi szkodzi". Tych zmiennych jest tak dużo, że trudno chyba kogoś wytypować tak o na podstawie nawet, wydawałoby się w początkowej prognozie, całkiem miarodajnych przesłanek.
To chyba tak mniej więcej na temat tego wątku.
"A planszówki to rozrywka rywalizująca o nasz czas i uwagę z grami video więc jadą na jednym wózku" - u mnie np. to nietrafione. Większości gier pewnie bym dobrze nie umiał... włączyć, ba, jestem pewien, że mój komputer nadaje się jedynie do pracy i... tyle. Ale do meritum, już prędzej bym się zgodził, że dla WIELU a nie "nas - vide: wszystkich" planszówki rywalizują z konsolami, grami komputerowymi, ale też sportem, majsterkowaniem, książkami, pracą (u pracoholików), wspinaczką, itp. itd. To mocno relatywne. Stawianie tak mocnej opozycji między graczami video i planszówkowymi moim zdaniem traci tutaj zupełnie sens. "Traci go ... bezapelacyjnie".
"Ogromna przygoda rozumiana jako niekonczaca sie opowiesc" - tu z kolei myślę, że nie po to rozkładamy tą przysłowiową kobyłę, żeby sobie rzucić parę razy kośćmi, wbić nóż w plecy koledze (odstresowujące psychicznie w ameri, bo w euro można co najwyżej kogoś "pobić" niezłym kombo przy matmie i paru innych zmiennych), ale właśnie po to, żeby to skończyć, nie ważne, czy epicko się to skończy w godzinę, dwie, czy 5. Mało istotne, no ale skończyć to wypada, jeśli rozkładanie trwa całkiem sporo. Może są ludzie, którzy szukają "niekończącej się historii", ale raczej dostrzegam pragmatyków, którzy po prostu chcą się dobrze bawić, w granicach zasad narzuconych przez grę, podobnego podejścia innych ludzi przy stole i oczekują jakiegoś rozwiązania (szerzej rozumianego i umownego). A czy będzie to "ogromne", "niekończące się", czy jakich jeszcze kwantyfikatorów byś nie użył, niewiele to tak naprawdę tłumaczy.
"Sa osoby, ktore lubia dla zabawy ukladac puzzle z 2000+ elementów - mysle, ze wsrod nich mozna szukac potencjalnych graczy do Twilighta czy Gloomhaven" - tu mógłbym się przejechać, gdybym Cię posłuchał. Dla przykładu, jeden z moich kolegów (forumowicz) kupił sobie jakieś monstrualne puzzle i układają z dziewczyną wieczorami (może forma "-ali", wstyd pytać ha ha), z samego zakupu mógłbym domniemywać, że na pierwszy rzut oka rzekłbym, oaza cierpliwości. Nic bardziej mylnego. Nie przeszkodziło mu to jednak rozmontować wielogodzinnych prób w Draculę czy niegdyś jeszcze w Talismana (wszyscy inni na pełne składy bawili się powiedzmy dobrze i przede wszystkim byli zaangażowani). Gdyby był ostatnim człowiekiem świata, pewnie wolałbym zagrać na dwie ręce w Twilighta. Co nie przeszkadza mi grać z nim w szybkie gry, ani nawet takie normalne euro. Ciężko chyba zrobić tu jakieś targetowanie, kto jest idealnym graczem do takich kobył, a kto nie. Pół żartem, graczy można przekupić, spić, mogą to samo zrobić z nami, mogą mieć świetny dzień i usiąść, mogą po prostu zaciekawić się tym, a partnerka, która ma alergię na historię wreszcie powie: "dobra, pokaż tego Hannibala, co mi szkodzi". Tych zmiennych jest tak dużo, że trudno chyba kogoś wytypować tak o na podstawie nawet, wydawałoby się w początkowej prognozie, całkiem miarodajnych przesłanek.
To chyba tak mniej więcej na temat tego wątku.
Ostatnio zmieniony 10 cze 2020, 17:41 przez kastration, łącznie zmieniany 1 raz.
"Człowiek bez religii, jest jak ryba bez roweru"
Mia San Mia!
Mia San Mia!