CZERWIEC 2020:
A FISTFULL OF MEEPLES – Ech… Na początku był zachwyt i zdziwienie, że w tak maciupkiej grze udało się upchać tyle fajnych pomysłów. To klimatyczny worker placement z mechaniką mancali. Co się stało, że gra w kolejnych pariach okazała się gorsza niż na początku? Graliśmy dwie zasady źle. I niestety, ale te dwie zasady źle grane dodawały sporo decyzyjności, a odbierały losowość. Niestety grając zgodnie z literą praw i zasad w instrukcji – walka jest totalnie losowa i zawęża kminienie. Największym jednak grzechem tej gry jest to, że nie działa w komplecie graczy. Czwarty gracz jest tylko obserwatorem bez szans na zwycięstwo. Po prostu zanim dojdzie do jego ruchu - pola z budynkami są już zajęte. We trójkę gra się dobrze, ale gra powinna działać przy każdej, zadeklarowanej liczbie graczy. Na trzech graczy moja ocena to mocna 7. Na czterech – 2/10. Niegrywalna pozycja dla czwartego gracza.
KTO TO ZROBIŁ? – Głupiutka karciana imprezówka o tym, kto zrobił kupę na środku pokoju. (serio) Gra do zagrania raz. Pośmiania się i… Zapomnienia. No chyba, że ktoś ma frajdę grając w to z dzieciakami. 4/10
FALLOUT: SHELTER – Jestem fanem Fallouta. Dwójkę przeszedłem prawie trzy razy. Czekałem na Shelter z wypiekami na twarzy. Zawodu nie było, bo wiedziałem, że gra jest leciutka, łatwiutka i przyjemna. To sprytny, obłędnie wykonany worker placement, ale… Wyjadacze, którzy lubią pomóżdżyć, lubią wyzwania i dylematy, niczego tutaj dla siebie nie znajdą. Miły przerywnik, kilka fajnych pomysłów, ale pomimo bycia fanboyem, po tej partii zrezygnowałem z zakupu własnego egzemplarza. Przyjemne, przepięknie wydane, ale za proste jak dla mnie. 7/10
KASZTAN MIESIĄCA (A NAWET ROKU)
PASSING TROUGH PETRA – Przekleję to, co napisałem w wątku obok – „Jak długo żyję (a żyję już dość długo), to nie grałem w nic bardziej abstrakcyjnego i nic bardziej absurdalnego. Absolutnie wyprane z tematu euro. Nie czytałem wprawdzie instrukcji i być może jest w niej wytłumaczone, dlaczego nasz pionek chodzi w zamkniętej kwadratowej klatce 3 na 3 pola i co oznacza "wys....anie" kosteczek, ale nie sądzę, żeby to było logicznie wytłumaczone. I dlaczego za handel wazonami robię patataj po ścieżce, dostając wielbłądy i karty na które mogę wys...ać swoje kosteczki? Jak pragnę zdrowia - Zagrałem w swoim życiu pewnie już w prawie tysiąc tytułów i właśnie znalazłem największy abstrakt ever, który udaje że jest czymś więcej”. Sprawę pogarsza projekt wizualny, maciupkie ikonki i totalnie nieintuicyjna mechanika. Nie można odmówić jej oryginalności, ale jest to tak bardzo odklejone od tematu, że dla mnie było to wszystko nie do przeskoczenia. Bawiłem się fatalnie, gra mnie wpieniała do granic możliwości. 2/10 i pełna nagroda Złotego Kasztana. Na razie najgorsza gra w jaką grałem w tym roku. Gorsza nawet od wyjątkowo nieudanej Stworologii. Tutaj jednak mój poziom irytacji wybił poza skalę. pASS.
NOWOŚCI MIESIĄCA (ex Aequo):
OCEANS – Jako miłośnik nurkowania, nie mogłem nie mieć gry o ewolucji podmorskich gatunków. To mega sprytna karcianka. Jak ktoś grał w Ewolucję, to wie, czego się tu spodziewać. Bardzo przyjemny engine building, interaktywny i z ciekawymi decyzjami. Do tego przepięknie wykonany. Każda partia dostarczyła mi mega frajdy, choć end game trigger wyjątkowo mi się nie podoba i może dojść do sytuacji, w którym jeden z graczy jest pokrzywdzony (tak byłem to ja). Tym niemniej – z niecierpliwością czekam na kolejne rozgrywki. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Nie spodziewałem się, że aż tak będzie mi się podobało! 8/10
WILDLANDS – Zanim kupiłem własny egzemplarz, to dużo o Wildlands czytałem. Oglądałem filmiki i zadawałem sobie pytanie – "czy to jest dla mnie?" Uwielbiam „card driven games”, uwielbiam potyczki na planszy i hand managment. Nazwisko Martina Wallace’a było dodatkowym argumentem, żeby nabyć ten tytuł. A jednak się opierałem. Przed wybuchem epidemii umówiłem się na partyjkę zapoznawczą i nigdy jej nie doczekałem. W końcu zdecydowałem się kupić używany egzemplarz i... Po trzech partiach jestem totalnie grą oczarowany. To jedna z tych gier "easy to lern, hard to master”. Pod prostymi zasadami kryje się masa głębi i ciekawych decyzji do podjęcia. Niestety wiele osób bardzo źle do tej gry podchodzi myśląc, że to skirmish, albo co gorsza area control. A to zwykła karcianka z mechaniką hand managment. Dużo osób marudzi też na nadmierną losowość. Jasne, jest jej sporo, ale to od nas zależy jak zarządzamy kartami na łapce. I ostatecznie – ta losowość, jest podobna do tej z Magic The Gathering. Karty mogą nie podejść, ale przede wszystkim liczy się skill i przewidywanie ruchów przeciwników. Ja jestem tym tytułem oczarowany. Wreszcie znalazłem zabawę, która jest emocjonująca i przyjemna. I w którą mogę sprawnie wprowadzić nowych graczy. Dla mnie hicior! Chce więcej i muszę mieć wszystkie dodatki! Mało brakowało, a byłaby to gra miesiąca! 8,5/10
POWRÓT MIESIĄCA:
RAJAS OF THE GANGES - O tej grze napisałem już sporo. Powróciłem po ponad roku od ostatniej partii. Rany boskie jakie to jest dobre, super przyjemne, euro! Miód wylewa się z tego Gangesu! Rewelacyjna gra! 9/10
GRA MIESIĄCA:
TANG GARDEN – Wiem. Jestem nudny. Kolejny raz na tej pozycji pojawia się Tang Garden. Nic nie poradzę. Ta kafelkowa gra wybitnie mi podchodzi. Pasuje mi w niej absolutnie wszystko. Jestem zakochany i w jej mechanice i w jej wyglądzie. Zagram o każdej porze dnia i nocy. Mam nadzieję, że w przyszłym miesiącu wreszcie zagram w scenariusze z dodatków! 9/10 Big Love!