Długo się zbierałem do napisania tego posta, ale może trochę się ten temat dzięki temu ożywi
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
W ostatnim czasie, udało się pograć sporo i dość regularnie w kilka gier od pana Eklunda, proszę tego nie traktować jako recenzji, ale raczej taki opis pierwszych wrażeń, po minimum dwóch rozgrywkach w każdą z części.
Genesis - z tym małym pudełkiem mam wielki problem
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
z jednej strony rozumiem zamysł autora i co więcej rozumiem, że to co się w tej "grze" dzieje, świetnie ten zamysł oddaje, ale z drugiej jak na pełnoprawną grę, kompletnie nie czuje, że mogę mieć nad czymkolwiek kontrolę. Ot pojawia się wydarzenie, dzieje się jakieś "bum", potem spróbuję coś zaplanować, co więcej nawet spróbuję to wykonać i potem pojawiają się one.. K6, dużo K6. I tu dzieją się cuda.. jeśli kosteczki nas lubią, to uda się przetrwać, czasem nawet uda się dostać jakąś mannę. Gorzej jeśli nas nie lubią, wtedy cała misterna układanka z poprzednich ruchów zaczyna się sypać. Moje wrażenia z dwóch gier: w solo udało mi sie wyczyścić prawie wszystkie organizmy na stole, część tego wynikała pewnie z nieznajomości gry, a cześć, a jakże - z kosteczek
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
rozgrywka 2 osobowa - to również moja sroga klęska, kosteczki + pasożyt przeciwnika sprawiły, że grę skończyłem z dwoma martwymi i jednym ledwo żywym organizmem. Niby to fajne, niby są emocje, ale zastanawiam się czy jak na ogrom zasad to jednak nie za dużo tego szczęścia. Na pewno jeszcze zagram, głównie dlatego, że wciąż liczę, że za którymś razem K6 będą dla mnie bardziej łaskawe
![Laughing :lol:](./images/smilies/icon_lol.gif)
Dobrze, że dalej jest już tylko lepiej
Megafauna - to było moje pierwsze starcie z Biosem (na szczęście, bo od Genesisa, pewnie bym się szybko odbił). Jest losowo, są wydarzenia, dzieją się poważne rzeczy: a to zmieniają się wiatry, a to topnieją lodowce, zderzają się kontynenty - jednym słowem jest moc. Dzięki temu jest różnorodnie, moje 2 gry miały kompletnie inny przebieg - za pierwszym jak wydarzenia były łaskawe, było sporo akcji, sporo miejsca i można było się ładnie rozwinąć, wytworzyć nowe gatunki, emocje itd. Druga gra już tak miła nie była, szybko zrobiło się zimno, a nawet bardzo zimno, 1-2 akcje na turę nie pozwalały poszaleć. Obecność planszy i to że daje ona sporo punktów na koniec daje też wrażenie dużo większej interakcji między graczami - grając w Megafaunę można się poczuć jak przy solidnym area control
Origins - największa, najdłuższa i chyba najciekawsza część trylogii. Kawał porządnej gry cywilizacyjnej. Podoba mi się, że to gracze decydują o długości rozgrywki i nie ściśle określonej ilości rund, chociaż patrząc z perspektywy całej serii, trochę brakuje regularnej presji ze strony gry. Ale jest to też plus, że można się trochę rozwinąć, coś wybudować a jak już przyjdzie wydarzenie to gra potrafi się obrócić o 180 stopni
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Trochę boli mnie dość małe (przynajmniej jak na moje doświadczenie z tą grą) znaczenie obecności na mapie - owszem, można stawiać miasta, które dają punkty, ale można to też odpuścić i punktować za coś kompletnie innego, prosty przykład, skończyłem grę z jednym miastem i jednym czy dwoma meeplami na planszy i przegrałem grę 1 czy 2 punktami. Mimo tego, na ten moment to chyba moja ulubiona część trylogii
Ogólnie cała seria jest dla mnie świetnym odkryciem (jednak to pandemiczne siedzenie w domu i przeglądanie bgg przyniosło jakieś korzyści). Trochę szkoda, że większość gier z nazwiskiem Eklund na okładce ma opinię mitycznie trudnych, przez co niełatwo znaleźć współgraczy. Zgadzam się, że instrukcje do tych gier łatwe nie są i wymagają dużo zaparcia, żeby przez nie przebrnąć, ale grając z kimś kto to zrobił i potrafi coś o grze powiedzieć nawet na przykładzie jednej rozgrywki idzie już zdecydowanie łatwiej (dzięki @Xenir!). Teraz nic tylko zebrać ekipę i rozegrać całość kampanii
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
)