Oki doki, weekend minął, więc wypadałoby napisać jak było. Było dziwnie. Dla mnie i Krzysztofa była, to pierwsza duża gra wojenna i zostaliśmy przez nią pokonani. 1960, Zimna Wojna, to świetne gry, ale nigdy nie byłem przy nich po prostu skonfundowany...
Obaj znaliśmy zasady, ale nie do końca czuliśmy co mamy z nimi zrobić. Trochę wstyd, z drugiej strony już drugi dzień czytam ciut o grze i Wielkiej Wojnie, więc liczę że w kolejnych rozgrywkach zagramy sensowniej. Ścieżki Chwały lub Dune są planem na dziś wieczór.
Co się tyczy samej rozgrywki, to po kilu godzinach gry, gdy widocznie przegrywałem. Dobiła mnie runda, w której zapomniałem zagrać karty na zorganizowanie rozbitych wojsk w kolejnej turze. Utknęliśmy po tym w klinczu, w którym nadrabiając zasoby ludzkie traciłem punkty, bo musiałem zagrać więcej kart na leczenie... Ech. Gra daje do myślenia, jest na swój sposób klimatyczna, ale obawiam się, że będę musiał włożyć w nią więcej pracy niż myślałem... Lajf.
Na razie wydaje mi się, że warto, choć chyba zrobimy krok w tył i podejdziemy do czegoś ponoć prostszego, a na pewno przez nas lepiej znanego od strony historycznej. Może Churchill?
BTW: Na Dunę, jest już komplet. Pracuję powoli nad kolejnym weekendem. Cya.
![Wink :wink:](./images/smilies/icon_wink.gif)